Kupno konia

"A możecie polecić kogoś z Warszawy, kto by miał przenośny rentgen?"

Dr. Przewożny, przyjeżdża do Warszawy z poznania. Zdziera  🤔
Przewoźne RTG, USG i endoskop ma dr. Kaczorowski. I ma przystępne ceny.
Witam Serdecznie!

Przedstawię wam mój problem...

Mam 13lat. Stajnia to całe moje życie. Potrafię we wakacje całymi dobami siedzieć w stajni, a gdy chodzę do szkoły to zawsze kiedy mam czas......Jeżdżę już ze 2 latka w małej stajni. Jestem z niej zadowolona. A po za tym mam do niej bardzo blisko z jakieś 500m.Jeżdżę po rożnych stajniach w okolicy. Niedługo po raz pierwszy idę na zwykłe zawody. Strasznie się boję, ale mam nadzieję, że sobie poradzę i zdobędę dobre miejsce......Chciałabym kupić sobie kunia. Instruktorka jazdy konnej nie ma nic przeciwko i poleca mi 8-10 latka, z którym nie powinnam mieć problemów. Kilka problemów to jak namówić rodziców, którzy nie są za koniem.... A ja wiąże sie z odpowiedzialnością, że koń to nie jest zabawka na 1 czy 2 miesiące. Do konia trzeba przychodzić, jeździć, opłacać go, stworzyć mu dobre warunki, leczyć go gdy coś się stanie...Mam prośbę czy ktoś mógłby mi doradzić co powinnam zrobić czekać aż dorosnę i skacze szkołę i będę pracować i zarobię na konia? Czy dać do zrozumienia rodzicom, że bez koni nie potrafię żyć!
pony   inspired by pony
24 października 2009 18:20
a może weź jakiegoś konia w dzierżawe na jakiś (dłuższy) okres czasu i zobacz jak to wszystko przedstawia się w praktyce. Świadomośc obowiązku to jedno, podołanie mu to drugie😉
Witam!
Dzięki za odpowiedź!
Już dzierżawiłam konia...ale rodzice nadal mi nie chcą kupić konia, a ja tak bardzo pragnę mieć tego swojego przyjaciela!!!
pony   inspired by pony
24 października 2009 18:36
a długo go dzierzawilas ? i cały zakres obowiązkow nalezał do Ciebie?
kujka   new better life mode: on
24 października 2009 18:45
Sonia, jak nie chca to znaczy najprawdopodobniej ze maja jakies sensowne powody ktorych Ty na dzien dzisiejszy mozesz nie zrozumiec. Skoro mozesz dzierzawic konia to korzystaj z tego. Jestes mloda, krotko jezdzisz, na wlasnego konia przyjdzie czas.
Raven   Dragon Heart & Shadow Hunter
24 października 2009 18:45
Sonia zorientuj się, czy najnormalniej w świecie stać Twoich Rodziców na kupno i utrzymanie Twojego konia... Może boją się odpowiedzialności jaka na Was spadnie? Jednak dzierżawa i posiadanie zwierzaka na własność to zupełnie inne bajki...
Dodatkowo oceń jak jesteś w stanie dysponować czasem, czy Twoja wiedza jest wystarczająca itp.
arivle   Rudy to nie kolor, to styl życia!
24 października 2009 18:47
Musisz pamiętać, że dzierżawa konia i jego kupno t zupełnie inny zakres wydatków. Może twoi rodzice tego właśnie się boją, przy dzierżawie masz też naogól mniej obowiązków niż przy własnym koniu. A co się stanie kiedy koń zachoruje? Będziesz w stanie sobie z tym poradzić sama, bo z twoich odpowiedzi wnioskuje, że rodzice nie interesują się końmi.
Czy będziesz miała czas, żeby być u konia codziennie.
Zastanów się dwa razy czy napewno kupno konia jest dobrym pomysłem. Twój koński przyjaciel nie musi być koniecznie twoją własnością, może on być koniem instruktorki którego możesz wydzierżawić np. na 2 lata.
A jeśli zastanowiłaś już się- i wiesz, że poradzisz sobie z koniem, ze jesteś w stanie zrezygnować z całej masy przyjemności, żeby z tym koniem być w razie jakiś problemów, że jesteś w stanie zrezygnować z zawodów kiedy koń zachoruje, zie jesteś w stanie pogodzić konia i szkołe, i musisz pokazać rodzicom, że jesteś odpowiedzialna, że umiesz zaplanować sobie czas na naukę, na zajmowanie sie koniem i na inne przyjemnisci/ zajęcia.

Dużo się napisałam, ale wiem jak trudne jest to i dla dziecka ktore konczy zajecia o 17 zajmowanie sie koniem, i dla rodzica (w tym wypadku jezdzacego) pogodzić to wszystko, prace, konia, dzieci... No i na konie trzeba zarobić, niestety dość sporo...
kujka   new better life mode: on
24 października 2009 18:52
jeszcze jedno - ja jako rodzic trzynastolatki, nie wiedzacy o koniach nic, nie znajacy sie na opiece i uzytkowaniu koni, nie kupilabym jej konia, chocby nie wiem jak przekonywala mnie o tym, ze da sobie rade. za bardzo balabym sie, ze sobie z takim duzy zwierzeciem nie poradzi. moim zdaniem takie dzieci za duze maja wyobrazenie o swojej wiedzy i umiejetnosciach (ktorych tak naprawde maja niewiele najczesciej) i moga zrobic sobie lub zwierzakowi krzywde. uwazam ze w tym wieku dzierzawa jest najlepsza opcja (nie mowimy tu oczywiscie o dzieciakach ktore rodzice pchaja w prawdziwy sport, ale to jest zupelnie inna bajka...)
Sonia, przede wszystkim odpowiedz sobie na pytanie, czy Twoich rodziców STAĆ na konia - nie na sam zakup, tylko utrzymanie, czyli nie samo opłacenie hotelu dla konia, ale również kowala, odrobaczanie, szczepionki, sprzęt, wizyty weterynarza oraz ew. pasze/suplementy. To są ogromne wydatki, na które średnio zarabiającego polaka po prostu nie stać. Ja mając 12-13lat bardzo chciałam mieć konia (zresztą wcześniej i później też😉) i trudno było mi zrozumieć czemu rodzice nie chcą mi go kupić. Teraz jak już go mam i pewną kwotę własnych pieniędzy na niego miesięcznie przeznaczam, widzę ile kosztuje mnie to wyrzeczeń i tak na prawdę nie dziwię się rodzicom czemu nie chcieli wcześniej spełnić mojego marzenia. To akurat tak specyficzne i drogie hobby, że uważam, że nikogo nie mogę obarczyć jego kosztami😉 Radzę pomyśleć o tym podobnie, a świat przestanie być nagle zwrócony przeciwko Tobie, a rodzice źli i niedobrzy, bo nie chcą kupić konika... 😉
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
24 października 2009 19:17
Ja tam konia dostałam na poczatku piatej klasy podstawówki 😉
Dzierżawa wyglądała tak...

Otrzymałam wyższego kuca (około 16lat). Dzierżawa kosztowała 250zł,  była na miesiąc (luty - stajenka nie ma hali, ale zima nie była zła można było chodzić stępem i kłusem i sobie to doszlifowałam). Właściwie to wyszło pół dzierżawa. Chodziłam do stajni codziennie -> czyściłam i jeździłam przynosiłam marchewki, jabłka - widziałam jak ze smakiem je zajada.... Niestety gdy skończył się luty to też skończyła się dzierżawa. Rodzice powiedzieli, że jest za zimno i za drogo. Obiecali, że dadzą mi na dzierżawę, ale latem...Niestety sprzedano konia..a w stajni nie ma więcej koni do dzierżawy...I tak tylko chodzę na karnety... Rodzice pewnie mieli by za co utrzymać konia - zresztą nie widzieli by w tym problemu..natomiast nie mam pojęcia dlaczego widzą problem abym miała konia (własnego)...... Rodzice nie mają dużej wiedzy o koniach.... Tata tylko raz po raz jeździ na lekcje western, ale był  tylko ze 4 razy... Bardziej kręci go western, nawet chodziłam z nim na te lekcje.... Tylko ja teraz będę na zawodach ale tu będzie klasyka a nie western -> więc western odrzuciłam , żeby mi się w głowie nie myliło....
Pomijając kwestię finansową ( chyba najważniejszą) to zastanów się jak na twoje hobby patrzą twoi rodzice. Moi np. zawsze mnie wspierali, ale też nie pozwolili mi zaangażować się w konie w 100%. Wozili mnie do stajni, dzierżawiłam kobyłkę na połowę ( choć potem jeździłam na całość), ale np. nigdy nie pozwolili mi jeździć w sporcie, startować. Nie mogłam wtedy tego zrozumieć, dla mnie konie były najważniejsze, chciałam sobie wystartować jak inni znajomi. Teraz wiem, że moi rodzice inaczej sobie wyobrazili moje życie - chcieli żebym się uczyła, jeździła po świecie, miała ładne ciuchy, rozwijała się w innych dziedzinach niż tylko jeździectwo. Na te wszystkie rzeczy + " pełnoetatowe konie" nie było nas stać. Nigdy np. nie mogłam całego dnia spędzać w stajni jak znajomi - zawsze po jeździe robiłam co trzeba z koniem i tatuś już czekał żeby mnie zabrać do domu. Im byłam starsza i cały czas trwałam w mojej pasji to i większa była na nią wyrozumiałość, zaczęłam do stajni jeździć ze znajomymi, bywać dłużej.

Potem, gdy z różnych przyczyn okazało się, że nie będę mogła już jeździć na kobyłce, która kilka lat dzierżawiłam i wpadłam w czarną rozpacz rodzice sami zdecydowali, że konia mi kupią. Byłam wtedy na 2 roku studiów. Mój tata naiwnie myślał, że będę w stajni max 3 razy w tyg :P Teraz moi rodzice wspierają mnie w 100%, finansują konia, treningi kilka razy w tygodniu. Tyle, że jak mówię - oni zawsze byli w to zaangażowani bardzo, tylko od początku postawili pewną granicę dla mnie, chcąc, bym w życiu zajęła się też czymś innym, niż konie. W sumie wyszłam na ludzi, jestem na dobrych studiach, więc jestem im wdzięczna, a przecież nie każdy musi być zaraz zawodnikiem i mistrzem świata 😉


Poza tym nie zgadzam się z opinią, że dziecku małemu rodzice nie znający się na koniach konia nie powinni kupować. Niech kupują - jeśli dziecko chce jeździć, startować, a rodziców stać to czemu nie? Tylko, że powinni w takiej sprawie poradzić się osoby doświadczonej ( np. trenera) i zapytać, czy dziecko jest na to gotowe, dowiedzieć wszystkiego i potem po kupnie pozostawać z tym trenerem w stałym kontakcie i wiedzieć o wszystkim, co dotyczy dziecka i konia. Najbardziej mnie wkurzają rodzice, ketórzy się totalnie nie interesują dziećmi i tym co one w stajni robią, a wręcz traktują dziecko jak wyrocznie i każdy głupi pomysł akceptują. Na prawdę nie trzeba się jakoś super znać - wystarczy się zainteresować ogólnie tematykom, znaleźć jakąś doświadczoną osobę, która będzie służyć radą i z którą pomysły dziecka można by weryfikować. Może ja patrzę na to zbyt idealistycznie przez pryzmat moich rodziców, ale oni zawsze WSZYSTKO konsultowali z moją trenerką, zawsze starali się dopytać, jak mieli wątpliwości to zaraz do niej lecieli, co mnie czasem wkurzało. Też są laikami, ale to im nie przeszkadzało w dowiadywaniu się o mnie i o konia, którego dzierżawiłam ( jak również teraz o mojego konia, którego de facto są właścicielami) Wystarczy zainteresowanie DZIECKIEM, bo dla niektórych jakakolwiek pasja dziecka to TYLKO sposób, żeby na jakiś czas mieć je z głowy

PS. Coś się chyba za bardzo rzpisałam 😉
Sonia, skoro Twoi rodzice uznali, że 250zł to za drogo to myślę, że kwestia finansowa jest dla nich również barierą...

incognito, co miał wnieść Twój post do dyskusji bo nie rozumiem? Pochwalić się chciałaś?
Sonia,

Mysle, ze niejedna z Nas na tym forum majac 13 lat oddalaby zycie za wlasnego konia. Tez kiedys plakalam po nocach dlaczego zycie jest takie niesprawiedliwe i ja nie moge/nie stac mnie/ rodzice nie chca itd. Ale potem stuknela mi 17, burzliwe lata dojrzewania, szkola, praca zawodowa i dzis wiem, ze dobrze sie stalo - bo kon poszedlby w odstawke, bo to byl czas, kiedy inne rzeczy byly wazniejsze  - po prostu. Zycie. ( wiem, wiem...Twoj by nigdy nie poszedl w odstawke😉) Dopiero jak mi stuknela 30stka, bedac w pelni swiadoma swoich mozliwoscia finansowych, czasowych i przede wszystkim ODPOWIEDZIALNOSCI za zyjaca istote, ktora potrzebuje duuuzo wiecej niz jablek i marchewek do tego by czuc sie szczesliwa kupilam sobie konia - ktory sie wlasnie znudzil jakiejs mlodej dziewczynie. Z tego co piszesz, Twoje doswiadczenie z konmi jest niewielkie. Dzierzawa ( a wlasciwie wspoldzierzawa😉) raczej nie miala wiele zwiazku z prawdziwa odpowiedzialnoscia. Radze Ci jak juz ktos wspomnial wydzierzawiac konia na 2 lata ( pelna dzierzawa).
I poczuc namiastke tego jak to na prawde jest.
Śmiało na re-volcie jest dużo miejsca do pisania i trzeba to wykorzystać... Lubię długie wypowiedzi🙂 Jestem zadowolona z tego forum ludzie doświadczeni udzielają rady tym niedoświadczonym....

Fakt, faktem.. Mam świadomość, że jestem tylko bachorem. Ludzie zawsze myślą, ze dzieciak żyje w świecie fantazji i marzeń. Może i faktycznie tak jest. Mam świadomość, że koń to bardzo wielka odpowiedzialność a ja wywiązuje się z takich rzeczy. Tylko czy tak trudno jest rodzicom zrozumieć, że świata po za konikami nie widzę pozwalają mi chodzić do stajni ile chce.... Z czego bardzo się cieszę.... Skoro chodzę do stajni i spędzam tam tyle czasu ile mogę  to znaczy , że gdybym miała własnego konia to dałabym rade czasowo...nie wiem czy istnieje możliwość, że przekonam rodziców jakoś do kupna konia... Może zwykłą dzierżawa by mi pomogła - ale co z tego jak w stajni nie ma koni do dzierżawy a gdzie indziej to problem z dojazdem....
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
24 października 2009 19:48
nie nie chcialam sie chwalic to bylo odnosnie tego ze dziewczyna ma 13lat i sa duze obiekcje odnosnie tego czy powinna konia kupic
kujka   new better life mode: on
24 października 2009 19:50
Sonia, myslisz ze malo dziewczyn w Twoim wieku "swiata poza konikami nie widzi"?  coz z tego, zycie jest zyciem, pieniadze pieniedzmi, malo ktory rodzic bedzie sobie z talerza odejmowal zeby utrzymac konisia dla kochanej coruni ("bo ona tak kocha te konie"😉. i nie ma tu zupelnie znaczenia, czy bys sobie z opieka nad koniem poradzila, czy nie.
incognito, skoro już zabierasz głoś w dyskusji wypadało by skleić kilka słów więcej coby wypowiedź stała się bardziej klarowna. Napisać żeby napisać to jakby bez sensu.
Skoro więcej ludzi stwierdza, że niestety nie powinnam konia kupować to trudno -> popytam rodziców czy możliwa by była dzierżawa w innej stajni... trudno może za kilka lat się tu znów odezwę ...........
Sonia, gratuluję postawy😉 a odzywaj się częściej! Z pewnością z forum się wiele nauczysz😉
Dokładnie mi też się postawa podoba - już w 1 poście widać, że jest chęć wiedzy a nie ślepe " ja chcę!" Tak jak inni uważam, że dzierżawa byłaby najleprzym pomysłem - taka na całość i oczywiście dodatkowo lekcje u instruktora czy trenera, bo nie powinnaś zostać tak całkiem samopas.

Powodzenia 🙂
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
24 października 2009 20:18
Sonia bardzo podoba mi się Twoje podejście! Naprawdę sprawiasz wrażenie osoby odpowiedzialnej, a nie dziecka typu "muszę mieć konia bo chcę!".  Myślę, że z takim podejściem prędzej czy później doczekasz się własnego konia  😉 musisz wziąć pod uwagę jeszcze to, że teraz jeździsz z instruktorem, a bardzo możliwe, że rodziców stać na utrzymanie konia, ale na konia+instruktora już nie.

może dla przykładu opowiem Ci jak to było ze mną: Na koniach jeździłam praktycznie od zawsze (zaczynałam mając 5 lat  😉 ). Mając 11 lat zaczęłam startować w zawodach, jeździłam w stajni na bardzo fajnych zasadach- dostałam 3 czy 4 konie pod opiekę, przychodziłam do stajni, czyściłam je, pomagałam klientom przyszykować konie do jazdy, myłam boksy, wybierałam obornik, zamiatałam podwórko, pomagałam karmić konie.. i było bardzo przyjemnie. Potem przyszedł najcięższy okres, bo zostałam w stajni sama, wszystkie inne osoby odeszły, w dodatku zaczynała się zima i klientów było mało, czasem musiałam jeździć na 4 koniach dziennie i lonżować wszystkie młodziaki (a było wtedy 5 ogierków). W tym czasie Traszka, klacz na której jeździłam zachorowała i zmienić konia, na ogiera którego bardzo nie lubiłam (a wszyscy mi go zazdrościli  😉 ).
Pewnego dnia przyszłam do domu z płaczem (miałam chyba 13 lat..), bo właściciele stajni chcieli sprzedać mojego ukochanego konia, 3-letniego kuca. Tata powiedział, że kupimy, ale mama się nie zgodziła.. i jestem jej za to bardzo wdzięczna. Teraz wiem, że z moimi ówczesnymi umiejętnościami nie poradziłabym sobie z młodym, świeżym koniem, poza tym mając 13 lat urosłam w rok ponad 10cm i byłabym już za duża na kuca. (2 lata po sprzedaży Wektor zmarł  🙁 no ale to nie ten temat  😉 ). Miałam pod opieką jeszcze jednego młodego konia, jeździłam na jego mamie. Potem zaczęłam jeździć na nim, i w końcu mama zgodziła się na kupno. Jednak właściciele nie chcieli się zgodzić na sprzedaż, ich ukochany koń..Męczyłam właścicielkę ponad rok, żeby sprzedała. W końcu znalazłam sobie dużego (ponad 175cm) siwego ogiera, mamie też bardzo się spodobał- pod warunkiem, że zostanie wykastrowany. Miałam już jechać go oglądać, kiedy zadzwoniła właścicielka Expo i spytała, czy kupujemy  😉

Konia kupiłam we wrześniu, tuż przed zimą, a hali nie było..- 4 letni wałach który dopiero zaczynał przygodę z siodłem.. Wiem, że gdyby nie mama, nie poradziłabym sobie. Koń miał charakterek (teraz mu przeszło  😉 ) potrafił godzinę biegać po ujeżdżalni galopem,brykając  i próbując zrzucić jeźdźca. Kiedy ja nie miałam już do niego siły, mama zawsze wsiadała.. Myślę, że dzięki temu koń wyszedł 'na ludzi' (na konie? ;d ) i teraz jest naprawdę bardzo fajny.


Ja nie miałam pieniędzy na instruktora, ale miałam mamę, która pomagała w trudnych chwilach. Zastanów się dobrze, czy jest ktoś, kto pomoże Tobie, bo nie wolno zakładać, że 'poradzę sobie sama'.

Poza tym.. im dłużej się czeka, tym większa jest później radość z kopytnego przyjaciela  😉 uważam, że na konia trzeba sobie w pewien sposób zasłużyć.
Bardzo dziękuję za wypowiedzi na mój temat nie sądziłam, że będzie ich aż tyle... Na re-volcie będę się odzywać..... A gdy będę posiadać swojego konia to na pewno was poinformuję..! Dzięki za uświadomienie mi, że nie nadaje się jak na razie do tego aby mieć konia....
Prześpię się z tym wszystkim i jutro mam cały dzień na myślenie i gadanie z rodzicami... osób doświadczonych gdybym miała problem to jest ich sporo - instruktora jazdy, znajomych , re-volte...
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
24 października 2009 20:41
Sonia nie mówimy, że się nie nadajesz  😉 myślę że się nadajesz, ale oprócz tego trzeba mieć niestety dużo pieniędzy i czasu. Ja jestem dopiero w 2 klasie liceum a już nie wyrabiam z czasem, nie mam jeszcze prawa jazdy a dojazd autobusem do stajni zajmuje mi ponad godzinę.. z domu wychodzę codziennie o 7 (chodzę do szkoły w innym mieście) a wracam po 22, naprawdę trudno mi znaleźć czas dla konia..
Jak widać dużo ludzi ma problem z czasem ja zawsze sobie rozplanuje na 2 tyg. do przodu plan.... i zawsze mam na wszystko czas.... Ale cóż ile ja mam obowiązków z porównaniem z osobą, która chodzi do liceum... Na pewno ma więcej nauki , więcej siedzi w szkole, i trzeba dodać coś więcej niż tylko naukę
nie mówimy tu oczywiście o dzieciakach które rodzice pchają w prawdziwy sport, ale to jest zupełnie inna bajka...

ani o dzieciakach, które skutecznie i z determinacją pchają rodziców/dziadków w menaegment i sponsoring sportowy  😀iabeł:
edit: Czytam, czytam i nabrałam ochoty na włożenie kija w mrowisko. Czy koś mógłby mi wyjaśnić, jakiej to super odpowiedzialności wymaga nabycie konia? Poza świadomością nabywcy (dorosłego) na co go stać, a na co nie? Czy siedmioletnie dzieci nie śmigają na "swoich" kucach? I co - może samodzielnie wzywają weterynarza, gdy coś nie tak?  🤔  🤔wirek: A może ich rodzice - laicy to robią? po to istnieje/powinien istnieć rynek usług "dokołokońskich", żeby laik w dowolnym wieku mógł sobie nabyć konia - o ile stać go na konia i na te usługi!
Kłopot, że PL jest specyficznym krajem, gdzie "każdy siam", bo... płacić nie lubi? W rezultacie usługi "końskie" są źle rozwinięte.
Ale to jest zupełnie inna bajka...
Sonia, w tej chwili masz czas na siedzenie całe dnie w stajni itd 🙂 pójdziesz do liceum - dużo się zmieni. Więcej obowiązków, mniej czasu. Poza tym zmieni się Twoja osobowośc, będziesz chciała bywac ze znajomymi to tu to tam, przychodzi taki czas, że pewne rzeczy trzeba odkryc. Nie mówię, że nie dasz rady bo przecież można wszystko pogodzic.  Posiadanie konia to w dużym stopniu uwiązanie.
Mam w stajni trzy takie przykłady. Koń kupiony na urodziny dla nastolatki, dla drugiej bo tamta dostała a dla trzeciej bo wszyscy mieli konia  🙄 konik był fajny w pierwsze wakacje, w nastepne już fajniejsze było siedzenie ze znajomymi na plaży. Fajniej było odkrywac imprezki, chłopaka. Nowe tipsy zrobione a tu koń w błocie i trzeba czyścic  🤔  zmieniły się priortety.
Ja dostałam konia jak miałam 12 lat. Przeklinałam go całe liceum  😎
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się