Jak karać konia?

Myślę, że poznając psychikę konia, nie wolno się zatrzymywać. Co z tego, że znam świetnie konia, jak wsiądę na niego, jakoś się utrzymam, jakoś łydkę dodam, ale nie jest ani mi ani koniowi wygodnie? Czy chcemy iść na IO czy pobyć sobie w swojej stajence naszym celem powinno być dążenie do jak największej harmonii z koniem, a tego nie osiągnie się przez jakieś tam się trzymanie.
Nie będę oceniać bystrości wrotkiego, bo nie na tym raczej dyskusja polega, ale podobają mi się jego spostrzeżenia. Są po prostu trafne. Oczywiście, że nie w 100%, bo każdy z nas jest inny, ale daje do myślenia.
Marzy mi się  praca z koniem jak to czyni sznurka  .naprawdę nie szkoda Ci konia i czasu...naprawdę będziesz się szczycić pierwszymi zagalopowaniami po 6 latach posiadania konia?...wybacz ,ale właśnie sznurka jest najlepszym przykładem osoby, która wpadła w pułapkę która tu opisałem,przykładem wręcz klinicznym!
W koncu Pani Gosia Morsztyn, Daria Kobiernik i p. Mickunas tez wsiadaja na konia na sznurku, i jak tu ich dopasowac do tych 'niejezdzacych' hmm?wink i ja się tak z koniem bawię i wielu na tym forum innych jeźdźców klasycznych też, z tym że to jet właśnie odskocznia, wypoczynek i zabawa, a nie cel sam w sobie...obecność tych nazwisk w kontekście sznurkozy ma wyłącznie kontekst marketingowy, nie widziałem żeby np Daria jechała zawody na halterku, a przepisy tego nie wykluczają... 😎
...a i początków Pana Mickunasa trudno poszukiwać w lekturze MR 😂
Zgadzam sie z toba w 100%, oczywiscie, ze to nie jest cel sam w sobie🙂 Wydaje mi sie, ze celem powinno byc po prostu zrozumienie i dazenie do tego, zeby jednak jazda byla przyjemna zarowno dla jezdca jak i konia🙂 Takimi czy innymi metodami. Ale to takze potwierdza fakt, ze 'szkoly' mozna laczyc🙂 A  przepraszam za wyrazenie - dupa-a-nie-jezdziec - pozostanie ta dupa niezaleznie od tego czy nazwie sie naturalsem czy klasykiem😉
Czytam tak sobie was i czytam... nie szkoda wam energii? Temat natural vs klasyka vs Mickunas&Kobiernik&Morsztyn (czyli cokolwiek oni sobie tam rzeźbią i jak tam to sobie tłumaczą) był wałkowany miliard, jeśli nie pierdyliard razy.  🤣 I jeszcze nigdy nie zdarzyło się tak, aby wszyscy doszli do porozumienia.  🤣

Wracając do kar. Ponieważ liznęłam "naturalu" zarówno metodą MR jak i PNH (i to pod okiem naprawdę zaawansowanej i doświadczonej osoby) to czuje się na siłach żeby powiedzieć: w naturalu też są kary! I to dotkliwe... a czy nazwiecie to dyskomfortem, presją czy czymkolwiek innym to już naprawdę kwestia (eufemistycznych, acz przyjaznych odbiorcy/konsumentowi/komukolwiek) detali.

Ok jest to ładniej podane, z pełną teorią zasady, ale jest to fakt.

W klasyce jak wiadomo to tylko kary, kary, kary i bicie, i pranie, i lanie itp. Co w istocie jest dla konia dużym dyskomfortem i wywiera na konia sporą presję  🙄 🤣

Ja nie unikam kar i nie wstydzę się tego. Jestem tylko człowiekiem i zdarzy mi się że mnie poniesie. Staram się karać konia (jeśli zostanę do tego zmuszona) sprawiedliwie, staram się być konsekwentna w tym co robię (konsekwentnie dążę do tego, żeby nie robić z konia debila), staram się panować nad sobą jakby od tego zależało moje życie, bo chce być sprawiedliwa, bo chce być konsekwentna... chce mu udowodnić, że fakt iż ja jestem w tym układzie człowiekiem, nie jest przypadkiem.

Jak karać? Moim zdaniem tylko sprawiedliwie...a nie naturalnie czy klasycznie.
Skatować konia potrafi i "naturals". Skatowanie nie musi się wyrażać pręgami na skórze.
nie widziałem żeby np Daria jechała zawody na halterku
...



Jestem "żadną" stroną w dyskusji, ale mi się przypomniało:

Ktoś na Integro dokładnie tak samo pojedzie parkur tylko na sznurku...ale nie dlatego że jest naturalsem, a dlatego że umie jeździć i jest zgrana z koniem.
jak będzie okazja to zrobimy taki filmik i go tu wkleimy, tylko padnie wtedy pytanie, co to udowadnia...moim zdanie to ,ze warto się uczyć jeździectwa, zamiast tracić czas na ślepe zaułki "naturalizmu".
Skatować konia potrafi i "naturals". Skatowanie nie musi się wyrażać pręgami na skórze.
No właśnie. A już najwięcej złego robią panienki mające pojęcie o pojęciu, które nawet na żadnych kursie PNH nie były i metody naturalne znają z youtube'a i for internetowych  😵
Ja też mogę jeździć na moim koniu bez ogłowia. Tylko po co? Kontrolnie - ok, ale nie jako cel sam w sobie  🙄
Uprzejmie przypominam, że jaza na sznurku w metodach naturanych (PNH, SNH i co tam jeszcze) jest tylko etapem szkolenia, nie celem. Celem jest jazda z finezją czyli na wędzidle i na kontakcie. Pat przecież jeździ na wędzidle z czankami! Z tego, co mi wiadomo wędzidło odrzuca chyba tylko Nevzorov (nie słyszałam żeby Nevzorov nazywał siebie "naturalsem"😉.

Pat Parelli
"Jazda z finezją: ostatnie z czterech części “savvy” uczących jak w naturalny sposób być z końmi poprzez komunikację, wiedzę, i zrozumienie psychologii w miejsce siły, zastraszania i wymuszania.
Finezja oznacza, że możesz precyzyjnie wykonywać zadania na kontakcie przy pełnym zebraniu konia. Twoje pomoce są stosowane w niemal niezauważalny sposób. Jest to szczyt umiejętności jeździeckich. Z punktu widzenia jeźdźca zebranie jest skutkiem prawidłowej kombinacji respektu, impulsu i ustawienia. Jeśli nie uzyskasz u konia szacunku, nie osiągniesz prawdziwego impulsu. Będzie leniwy lub zbyt ostro idący do przodu, oporny na stosowane pomoce lub nadpobudliwy. Jeśli nie masz impulsu, będziesz musiał użyć siły, żeby uzyskać zebranie. Pamiętaj: dwie wodze do komunikowania się, jedna wodza dla kontroli.

Ujeżdżenie i reining to dwie dyscypliny, w których możesz zobaczyć finezję w zebraniu konia w jej najdoskonalszej formie. Ale nie tylko tam. Każdy, kto podchodzi do jeździectwa jak do sztuki, poszukuje połączenia z koniem poprzez finezję.
Zawodnicy jeżdżący we wszystkich dyscyplinach: w stylu angielskim, w stylu western, wyścigach, polo czy rajdach długodystansowych, starają się osiągnąć zespolenie z koniem, moment, w którym koń zaczyna odgadywać myśli jeźdźca. Niestety, niewielu z nich to osiąga.
Dlaczego tak niewielu osiąga prawdziwe zebranie w ustawieniu?
Myślę, że jest kilka powodów:
1. Sztuka naturalnego jeździectwa została utracona na przestrzeni wieków i zastąpiona mechanicznymi i sztucznymi pomocami.
2. Uzyskanie szybkich rezultatów w sporcie stało się bardziej ważne od stania się jeźdźcem z prawdziwego zdarzenia. Te dwie umiejętności zostały rozdzielone.
3. Zganaszowanie łba konia stało się ważniejsze niż wspaniałe uczucie miękkiego połączenia z koniem poprzez wodze.
4. Zbyt wiele jeździ się na kontakcie. Ja stosuję zasadę kciuka 80/20. Osiemdziesiąt procent czasu spędzonego w siodle jeżdżę stylem wolnym a na kontakcie tylko 20 procent. Robiąc ten sposób zachowasz u konia chęć współpracy i spowodujesz, że będzie się bardziej starał.
5. Gdziekolwiek nie spojrzę, widzę ludzi próbujących obniżyć i przyciągnąć głowy konia. Wydaje im się, że w ten sposób pracują nad zebraniem konia, czyli finezją. Być może tak z zewnątrz wygląda zebranie, ale w ten sposób ci jeźdźcy przyczyniają się raczej do zepsucia konia.
Zabrzmi to niepopularnie, ale uważam, że przytrzymywanie w mechaniczny sposób zganaszowanej głowy u konia jest sztuczne, wręcz okrutne. Zmusza to konia do chodzenia w ustawieniu, na które ani psychicznie, ani emocjonalnie nie jest gotów.
Z punktu widzenia jeźdźca zebranie jest celem, do którego dochodzimy poprzez wypracowanie szacunku, impulsu i prawidłowego ustawienia. Jeśli nie zyskasz u konia szacunku, nie będziesz w stanie osiągnąć prawdziwego impulsu. Będziesz go musiał popychać lub będzie uciekał do przodu, będzie miał spowolnione reakcje lub będzie nadpobudliwy. Jeśli nie uzyskasz impulsu, będziesz musiał użyć siły, aby uzyskać zebranie (głowa w dół i przyciągnięta za pomocą wytoku, wypinaczy, czarnej wodzy, itp.)."

Może w końcu dotrze do co niektórych, że Pat nie dyskwalifikuje klasycznej jady tak jak nie przekreśla stylu western. On chyba w życiu zetknął się z większą liczbą partaczy niż naprawdę dobrych jeźdźców. To co wytłuściłam wyraźnie wskazuje, że nie ma w naturalu nic nowego. To raczej kontra do mechanicznego  i siłowego stylu jazdy.

Aby było na temat: zgadzam się z sierrą, wg mnie w PNH też jest kara jakkolwiek ładnie się jej nie nazywa. Pat pokreśla, że nie ma być w niej agresji, złości, mszczenia się na koniu ale jakby tego nie nazwać mocne śmignięcie linką po zadzie, np. w momencie gdy koń nim nie ustępuje, jest dość nieprzyjemną konsekwencją jego zachowania i według mnie jest karą. Nie ma co się tak wybielać Panie Pat :-) Bez kary, w sensie jakiegoś niemiłego działania, obywają się chyba tylko klikacze. Z halo też się zupełnie zgadzam. Nad koniem można się nawet znęcać zupełnie go nie dotykając. I zupełnie nie ma znaczenia kim się jest: klasykiem, naturalem, komsitą, hiszpanem czy szarotką górską. Żadne zaszufladkowanie nie zmiania tego, czy się jest poprostu dobrym, czy złym koniarzem.
Cejloniara, to, co mówi Pat to jedno, a to, co się z przesłaniem jego szkoły wyczynia - to drugie.
Jest naprawdę masa ludzi bawiących się w natural bardzo powierzchownie - jazda na oklep, na kantarku, brak ambicji i wymagań.
Widziałam sporo koni, które w imię ich niby dobra i bycia naturalnym miały więcej chaosu w głowach i cierpiały na pewno bardziej, niż koń klasyka, mający wyraźnie wytyczone granice, za przekroczenie których dostaje przysłowiowe trzy szybkie.
Dla mnie w ten sposób - wysyłając sprzeczne sygnały, wprowadzając chaos w życiu konia, mieszając w hierarchi, stresując konia - można wyrządzić mu znacznie większą krzywdę, niż bijąc go batem(nie mówię o regularnym praniu).

Żeby nie było: nie mam nic do naturalu jako do środka do osiągnięcia celu, któy jest taki sam, jak w klasycznej szkole. Mam sporo ale do naturalu który ma rzekomo być w opozycji do klasyki, jest wykonywany nieprofesjonalnie i to, co powinno być początkiem drogi, staje się jej końcem.
Orzeszkowa ale to masz wszędzie!! A ile widziałaś osób, które udają, że trenują ujeżdżenie??
piękna laurka PNH, z tym że ja nie znam ani jednej osoby w Polsce, która nauczyła sie jeździć konno tą metodą, laurka piękna ale faktycznie to pustosłowie, bo wcześniej zobaczymy konia stojącego na palecie, niż czworobok pojechany przez adepta PNH...łatwiej zobaczyć konia dręczonego dyscyplinowaniem niż swobodny galop w terenie...
nie znam polskiego adepta PNH, który potrafi poruszać sie na koniu w równowadze we wszystkich 3 chodach...o skokach to nawet już nie wspominam.
Cejloniara, tak na żywo czy na Volcie?  😎 Mam wrażenie, że trudniej byłby coś takiego udawać. Za to nibyskoczków widziałam - na przykład panna NIGDY nie galopuje w pełnym siadzie, bo przecież "na parkurze i tak będzie jechać w półsiadzie"  😵
wrotki, ja też żadnego nie widziałam, ale teoretycznie gdzieś powinni być  😁
Wrotki tak bardzo się rozmijamy, że nawet nie ma jak rozmawiać. Gdyby ktoś totalnie zielony trafił do Pata i tam uczył się wszystkiego to podejrzewam, że z 80% pokrywałoby się z tym, co Ty rozumesz pod pojęciem "klasyki". Nie chcesz tego zrozumieć dlatego ciągle czekasz na tego zieleńca uczonego tylko PNH jako dowód na nie wiem co. Bo rozumiem, że z jakiegoś powodu osoba, która coś już umiała zanim zajeła się PNH i teraz zaszła już bardzo wysoko nie jest dla Ciebie "dowodem"na to "coś"? Pat przecież nie wymyslił jeździectwa, sposobu poruszania się na koniu. Popatrz ile jest różnych teorii w klasyce? Różni trenerzy mają różne style, inne metody, podejście. Pat też ma swoje. Jakoś nikt nie widzi sprzecznści miedzy west a PNH. Dlaczego zatem PNH nie ma mieć nic wspólnego z klasyką? Bo Pat jest westowcem? Sory wrotki ale nijak nie umiem zrozumeć Twojej logiki i punktu widzenia i w związku z tym nie wiem jak i oczym z Tobą rozmawiać. Mi podoba się różnorodność w jeździectwie. Wiele fajnych rzeczy wyciągnęłam dla siebie z PNH. To nie przeszkadza mi nijak zachwycać się przedwojenną instrukcją ujeżdżania koni, która jest cała w necie. Nie widzę w tym ani problemu ani sprzeczności. W hisotrii koniarstwa pojawiało się tylu różnych trenerów, każdy wnosił coś nowego, zwracał uwagę na inne rzeczy, czasem pisał książki, przekonywał do swoich metod, argumentował. Wszyscy z tego czerpiemy. A może znasz jedną wykładnię, swoistą biblię klasycznej jazdy, która jest jedyną słuszną prawdą a reszta to banialuki? Nie pokażesz mi czegoś takiego, bo jeździectwa nie tworzyła jedna osoba w jedym czasie. Ja staram się szukać rzeczy wspólnych. Szanuję też metody, którymi się nie posługuję ( z róznych powodów). Cełym sercem podziwiam dobrych klasycznych jeźdźców. Gdy piszesz o koniach wrotki, nie o tych swoich złosliwych zaślepieniach, to Ciebie też. Szkoda i przykro, że nie potrafisz jak nie szanować to choć potolerować innych, co mają ochotę galopować na swoim koniu po 6 latach. Koniec, bo to nie miejsce na to. Przepraszam moderatorów i innych użytkowników.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
15 listopada 2009 18:38
Cejloniara: kolejnym dowodem na nieumiejętność komunikowania się z końmi przez zwanych naturalnych jest chaotyczność ich przydługich wypowiedzi - patrz swoje własne wpisy oraz wpisy innych naturalnych. Są łudząco podobne.

I zawsze jest  to nieczytelna, bałaganiarska epistoła uwidaczniająca nieuporządkowaną gonitwę i natłok myśli w głowie piszącego ją.

Jeśli ty tak się komunikujesz z ludźmi, to co dopiero koń ma powiedzieć.

I ja też nie znam żadnego naturalnego co by umiał najnormalniej w świecie jeździć w równowadze w trzech chodach.

Dostępne na internecie filmiki z dumą wklejane przez adeptów ktoregoś tam poziomu PNH dobitnie to obrazują. Sztuczki cyrkowe pod publiczkę plus słabe umiejętności jeździeckie.

a gdzie widzicie miejsce w tej dyskusji i jeździectwie dla dr. R Millera jego wiedzy, podejścia i najnowszej książki "Jeździectwo naturalne" ja tylko pytam. 😉
I dlaczego jest zapytanie jak karać konia? a nie  jak wychowywać, uczyć albo rozwiazywać problem niesubordynacji konia z powodu niezrozumienia poleceń człowieka. Bo to chyba o to chodzi w jeździectwie.
Bo taki tytuł wpisała osoba zakładająca wątek? Pewnie lepszy byłby "Czy karać?" (lub "Jak dyscyplinować?) ale mówi się trudno...
no tak, tylko żeby się dokopać do meritum tematu trzeba przebrnać przez kolejną dyskusję, kto wie najlepiej, a nie co jest najlepsze z punktu widzenia konia, bo to chyba o niego chodzi  🏇
Szkoda i przykro, że nie potrafisz jak nie szanować to choć potolerować innych, co mają ochotę galopować na swoim koniu po 6 latach. Koniec, bo to nie miejsce na to. Przepraszam moderatorów i innych użytkowników.
jak mozna tolerować kogoś, kto mimo tego że jest zdrowy, zachowuje się jak inwalida, chodzi o kulach i jeszcze wszem i wobec ogłasza że korzystanie z jednej nogi,mimo posiadania dwóch, jest lepsze i bardziej naturalne?PNH, ani żadna inna "naturalna" szkoła nie uczy jeździectwa!jedynie co to daje vademecum "jak przeżyc obcowanie z końiem smiertelnie sie go obawiajac"...i nic więcej, nawet większość sprzedawanych tam teorii etologicznych , jest grubo naciąganych i faktycznie niewiele mających wspólnego z nauką, vide głupoty które, na temat nagradzania smakołykami z ręki, wypisuje MR.
ale co jest złego w temacie?? Osoba która taki temat stworzyła ma konkretne pytanie nie CZY karać tylko JAK karać zeby to miało sens...
co jest najlepsze z punktu widzenia konia, bo to chyba o niego chodzi  🏇

A - to sory - najlepsze dla konia jest tylko go żywić etc. I trzymać się możliwie z daleka.

Mnie nie interesuje, co jest najlepsze dla konia, tylko jak mieć z konia największy pożytek  😀iabeł: W tym to, żeby gotów był za mną "w ogień skoczyć" (kontynuacja bycia potworem).

xxagaxx Istnieje teoria dyscyplinowania przy pomocy wyłącznie nagród i dezaprobaty. I pewnie sens ma największy, tylko że diablo trudna w realizacji  🙁 Jak ludzka pedagogika pokazuje.
Pewnie lepszy byłby "Czy karać?" (lub "Jak dyscyplinować?) ale mówi się trudno...



A przecież chodzi tylko i wyłącznie o wychowanie , wyszkolenie konia.
A wygląda na to, że w tym procesie kary są niezbędne - wg całkiem sporej grupy ludzi :/

Przy czym kary stosuje się przeważnie z siodła, jako ocenę właśnie tego wyszkolenia ( własnego lub cudzego ).

Trzy szybkie i jeden spacerowy, to sposób Orzeszkowej na podniesienie samooceny u ucznia ( wątek o buntach).
Bo przecież pod instruktorem ten sam koń zachowuje się tak jak został nauczony , czyli poprawnie./
Jeśli uczeń nie potrafi sobie poradzić z takim koniem, to oznacza, że jeszcze za mało umie , więc powinien cofnąć się, lub dostać łatwiejszego konia.
Albo instruktor nie bardzo umie uczyć - do czego przecież nie przyzna się . 👀

Takie zachowanie  jest nagminne u instruktorów -  wsiada i pokazuje, kto rządzi.
Jednocześnie podnosi w ten sposób  własne ego - patrz uczniu  jak znakomicie sobie radzę .

Dlatego w tym wątku o potrzebie bicia konia ( bo 3 szybkie i dodatkowe to bicie) wypowiadają się właśnie instruktorzy.

Szkoda, że nie zastanawiają się, że w ten sposób nie tylko uczą jazdy, ale uczą  młodzież stosunku do konia - metodą kar  pokrywania własnych niewielkich umiejętności.
Nic dziwnego, że potem młodzi adepci za każde zachowanie konia, które im nie odpowiada, a które przeważnie sami sprowokowali ,  lub  którego nie rozumieją , karzą konia często niemiłosiernie.

Zastanowiliście się nad tym drodzy instruktorzy ?

Halo, Orzeszkowa, wrotki - inni.


Być Bogiem - jakie to wygodne usprawiedliwienie 🙄

A jeśli Boga nie ma - to co?
Zostaje mizerna , szablonowa  wiedza a wychodzi brutalność człowieka w stosunku do zwierząt.
A ten stosunek jest przecież miarą człowieczeństwa.
I ciągły schemat- z koniem trzeba walczyć!I naturalnie  wygrać :/

Tak jakby nie można było współpracować z koniem bez walki- to naprawdę nie jest drapieżne zwierzę ,  wprost przeciwnie- nastawione pokojowo i chętnie współpracujące z człowiekiem.
Ale współpracujące, a nie zmuszane.

Tymczasem wsiada jeździec na grzbiet ( czyli już ma przewagę ) , koń poskromiony za pomocą kiełzna  i dostaje batem z góry , a człowiek dumnie ogłasza : WYGRAŁEM  😤

Stań na wolnej przestrzeni naprzeciw kryjącego , młodego ogiera i zagroź mu.
 
Choć lepiej- przekonaj  " gołego" konia, żeby zechciał dobrowolnie przebywać z tobą .

A potem pochwal się tym 😎 
Wydaje mi się,że w tej dyskusji rozmowa toczy się jakby w dwu językach.
Czym innym jest poziom wożenia się a czym innym wymagania od konia czegoś trudniejszego.
Guli,
czepiając się instruktorów (nie wnikam w temat tych pseudo) weź pod uwagę że intstruktor to osoba która uczy, a zatem jest odpowiedzialna za ucznia i konia... czasem te "trzy szybkie" wymierzone w czas pozwalają  zapobiec wypadkowi najzwyczajniej ...

  weź pod uwagę że intstruktor to osoba która uczy, a zatem jest odpowiedzialna za ucznia i konia... czasem te "trzy szybkie" wymierzone w czas pozwalają  zapobiec wypadkowi najzwyczajniej ...




To za co jest kara w tym przypadku?

Winna być przecież sprawiedliwa , jak wszyscy piszą- co koń zrozumie z takiej kary ? 🤔

Właśnie biorę pod uwagę, że instruktorzy uczą więc są odpowiedzialni i za człowieka i za konia.
A o tym ostatnim zapominają  , karząc jako zapobieganie wypadkowi , czyli na wszelki wypadek.

I wcale nie czepiam się instruktorów - a byłoby za co, oj byłoby.

I naprawdę nie przekonają mnie  teraz oburzone głosy, typu ... jestem innym instruktorem.

W słowo pisane przez osoby, które nie znam, mam  mało wiary.
O tak, lubię co jakiś czas wsiąść sobie na rekreanta i mu wlać, żeby poprawić sobie humor  🙄

Sytuacja, którą przytoczyłaś, guli, została dokładnie opisana. Jeżeli wyciągnęłaś z niej takie wnioski, to bardzo mi przykro, że nie umiesz czytać ze zrozumieniem. Albo, że znajdujesz w czytanych wypowiedziach tylko to, co chcesz znaleźć.

Żeby nie było: w przeciwieństwie do co poniektórych instruktorów bardzo rzadko zdarza mi się zsadzić jeźdźca w trakcie jazdy. Zazwyczaj staram się przepracować problem na tyle, na ile pozwalają umiejętności jeźdźca. Są oczywiście wyjątki - jeździec spadnie, doznając jakiegoś urazu fizycznego (na histerię nie pozwalam, jak jest cały wsiada od razu), albo koń uporczywie odmawia skoku i wiadomo, że jak raz skoczy pode mną, to potem już pójdzie. Albo jak w omawianej w innym wątku sytuacji - koń, który dotychczas chodził spokojnie i dany jeździec nie miał z nim problemów, zaczyna świrować. Bo wiosnę poczuł, bo żarcie dostaje inne, bo spadł pierwszy śnieg.
Sporadycznie wsiadam, żeby pokazać jeźdźcowi, jak prawidłowo wykonać dany element (są tacy, co jak nie zobaczą, to nie załapią na podstawie tłumaczenia).

Nie wsiadam po to, żeby konia lać, tylko po to, żeby przepracować element, w którym nastąpił bunt, "przepchać" przez przeszkodę, pokazać że parasol nie jest straszny, w kontrolowany sposób spuścić trochę pary. Wyjątek - koń, który oddaje na bat i widzę, że jeździec może nie dać rady, wtedy idzie bat za bryk. Nie leję bez powodu. Bata używam za drugą zignorowaną łydkę i za ewidentne chamstwo - rzucanie się na innego konia, próba wywiezienia itp.

Nie zauważyłaś poza tym, że koń potrafi się "zawiesić"? Na przykład zobaczy coś strasznego i zaczyna się cofać bez opamiętania i zwracania uwagi na to, gdzie idzie i nie reaguje na pomoce? Wtedy często bat za łydką go "budzi". Wolisz wywalić się z cofającym koniem na skarpie, czy dać mu bata na otrzeźwienie?

Wiadomo, że bat nie jest celem, tylko środkiem do osiągnięcia pewnego celu. I lanie konia na zapas jest metodą bardzo krótkotrwałą, a ja z moimi końmi pracuję już kilka lat i następne kilka mam zamiar popracować. Abstrahując od innych rzeczy, zwyczajnie mi się to nie opłaca, wolę bardziej długofalowe metody, które przynoszą wymierny i trwały skutek. Te konie mają dobrze chodzić przede wszystkim pod moimi jeźdźcami, nie pode mną.

W słowo pisane przez osoby o znikomej wiedzy i umiejętnościach jeździeckich, która w dodatku swoją wizję jeździecką uznaje za jedyną słuszną, mam jeszcze mniej wiary 😎
guli - mnie przychodzi na myśl taka hipotetyczna sytuacja - koń odmawia ruchu naprzód zaczyna ignorować łydkę- frustracja narasta ( i konia i ucznia)  - a za chwilę zaczną sie barany, albo inne cuda... co byś zrobiła? bo ja zsadzam ucznia i wymagam od konia... ( czy to kara- nie wiem ) natomiast jesli w mojej ocenie  muszę uzyć  bata to go używam a nie marnuję czasu na dylematy moralne...  

co ty robisz w takiej sytuacji???
Czym innym jest poziom wożenia się a czym innym wymagania od konia czegoś trudniejszego.

amen
guli - mnie przychodzi na myśl taka hipotetyczna sytuacja - koń odmawia ruchu naprzód zaczyna ignorować łydkę- frustracja narasta ( i konia i ucznia)  - a za chwilę zaczną sie barany, albo inne cuda... co byś zrobiła? bo ja zsadzam ucznia i wymagam od konia... ( czy to kara- nie wiem ) natomiast jesli w mojej ocenie  muszę uzyć  bata to go używam a nie marnuję czasu na dylematy moralne...  

co ty robisz w takiej sytuacji???


Opisujesz dokładnie błędne koło i niewłaściwość  stosowania kary.

Pytasz co ja robię ?

Po pierwsze -  słucham konia.
Jeśli koń zazwyczaj reagujący na pomoce, nagle "głuchnie", to oznacza, że dzieje się coś niepokojącego  - z punktu widzenia konia oczywiście.
Mogę spróbować go ukarać , tylko co pomaga kara  na frustrację konia??   🤔

Dokładnie nic- zacznie tylko kumulowac się w koniu , żeby w końcu wybuchnąć .

Czasem oczywiście przepycham konia , ale tylko wtedy, gdy wyczuwam, że straszydło jest niezbyt straszne i do przejścia dla konia.
Owszem poganiam wtedy batem, a raczej jakimś zastępstwem bata w okolicy zadu , nakłaniając do ruchu naprzód, nawet obok, szybciej , ale w pożądanym kierunku - i oczywiście w odpowiednim momencie , gdy strach dopiero powstał , ale jeszcze nie opanował zupełnie konia.
Natomiast nie uderzę go, bo reakcja na karę w tym przypadku niesprawiedliwą  jest oczywista- odmowa ruchu , a skrajnych wypadkach może dojść do panicznej ucieczki, czy próby pozbycia się jeźdźca.

Nie jestem instruktorem, ale czasem ktoś wsiada na mojego konia.
I oczywiście bywają problemy , gdy  jeździec był uczony w szkółkach( przez instruktorów!)   do ruszania za pomocą kopnięć  , robienia piły 😤 , skręcania za pomocą ciągnięcia za wodze.
Taki ktoś nie pojeździ, bo koń natychmiast chowa się za mnie i jest koniec jazdy .

Teraz już wiem, że muszę każdemu tłumaczyć jak "działa " koń- na szczęście mój nie ma wędzidła, czy hackamore, ale nadal wrażliwą głowę i grzbiet.
Za to człowiek, który nie chce udowodnić, że znakomicie poradzi sobie z koniem, pojedzie nawet w teren na nim bezpiecznie.
Pod warunkiem, że nie będzie szarpał za wodze, czy używał pięt.

Na dodatek, ja rozumiem rozterki instruktorów , dlatego wkurzają mnie teksty " kara powinna być sprawiedliwa"- bo sami się nie stosują do tej zasady - to zwykła hipokryzja.

Poznałam pewnie kilkunastu instruktorów  i tylko JEDEN nie winił konia za błędy ludzi, tylko ludziom dokładnie tłumaczył co robią niewłaściwie , że koń reaguje tak, a nie inaczej.

Dopisuję.

Kiedyś mój koń  "ogłuchł" pod ciężkim jeźdźcem ok 90 kg , który na dodatek nie potrafił anglezować, więc w kłusie walił po grzbiecie.

Kuba wobec tego tylko stępował , "głuchnąc" na kłus , ale nie innego nie zrobił.

Powinien zostać ukarany, bo nie słuchał? 🤔


Guli , sa na świecie konie które pracują na siebie i swoich włascicieli ( przypuszczam nawet,ze to gros koni uzytkowych) - to po pierwsze...
Po drugie: Nie da się nauczyć jeźdca bez dyskomforu konia- bo nikt nie rodzi się z przyrodzoną umiejętnoscią anglezowania,i galopu... Każdy przy pierwszych kłusach, galopach skokach ... obija grzbiet konia...

cyt: "Poznałam pewnie kilkunastu instruktorów  i tylko JEDEN nie winił konia za błędy ludzi, tylko ludziom dokładnie tłumaczył co robią niewłaściwie , że koń reaguje tak, a nie inaczej."

- koń  stwarza niebezpieczną sytuację, a instruktor powinien cierpliwie tłumaczyć jakich błędów są wynikiem???

To tyle co mam do powiedzenia...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się