Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Smerfi - serdeczne gratulacje  😅

Jest tez szczuplutka bardzo i je tylko wtedy kiedy ona chce. Nie ma takiej siły, żeby ją nakarmić jak nie ma ochoty.

cisawa - hehe też taka kiedyś byłam. Babcia mnie po podwórku ganiała z obiadem, wymyślając coraz lepsze sztuczki 😂 Jeszcze w podstawówce byłam taki szczypior, że mamę wezwali do szkoły celem wyjaśnienia naszej sytuacji domowo-materialnej.  😀

Horcia - fotki macie pierwszorzędne.  👍
Biala   z wieku geriavit z rozumu szczypior
28 listopada 2009 09:48
mac: wychodzi na to, że nasze voltowe dzieciaczki tak mają z tą wagą. A co do pisania to ja też podczytuję, ale pisać nie bardzo mam jak, bo mój dzieciak uprawia alpinistykę po meblach i muszę cały czas ją asekurować 😀 Jak Ty dajesz radę z dwójką to ja nie wiem  👍

galantova: skąd ja to znam. Godziny ślęczenia i płaczu nad pełnym talerzem. Też całe życie jestem chuda jak szczypior, a w dzieciństwie rodzice mnie ciągali po lekarzach robiąc różne badania, które i tak nic nie wykazywały. Dostawałam syropek na apetyt, syropek jadłam, a apetytu nie było nadal. Teraz mam za swoje, bo wygląda na to, że moja córcia poszła w ślady mamusi 😀
cisawa   for those who know what, God sends the answer how.
28 listopada 2009 15:18
galantova, biała, ale chyba mnie nie pobijecie. Byłam tak chuda, że mocniejsze swiatło to prześwitywało przeze mnie w wiekszości mojego ciala. A jak mi kazali stanąć na jednej nodze w przedszkolu na jakichś badaniach, to nie bardzo dawałam radę. W karcie zdrowia wpisali mi "dziecko chude, niedozywione. Nogi krzywe, koślawe".

biała, z tego wszystkiego co piszesz wychodzi na to, ze zdajesz sobie sprawę z całej stuacji. Jedyny problem jaki masz to twoj wlasny emocjonalny - to TOBIE się WYDAJE, że z małą jest coś nie tak bo nie je wtedy kiedy Ty chcesz i tyle ile TY chcesz. Ale masz świadomośc tego, że jak jest glodna to je, że wy oboje też jesteście i byliście szczupli, więc nie urodzi sowa sokoła 😉.
Na pewno nie jest to łatwe, żeby się zdystansować od sprawy, bo łatwiej jest dawać rady komuś, na odległość, niż dać sobie  radę z własną sytuacją.  Jednak myślę, że dla zdrowia i dziecka i Twojego - za równo psych jak i fiz, mogłabyś trochę  nad sobą popracować. Ty będziesz miała mniej stresu i ona też. Nie przyjmij tego jako krytykę, tylko weź proszę za dobra monetę. Z reszta znasz mnie nie od dziś - ja nie z tch co się rzucaja do gardła, a raczej z tych co będą chcieli zarzucić wiedzą. pffff..  🤣

dzisiaj moje dziecko powiedziało, że woda w umywalce jest "ciepa" i potem szukając butów stwierdziło całym zdaniem"tu buti nie ma". zaczyna coraz więcej i skladniej gadać.  😀 tylko patrzec jak przyjdzie do domu ze spaceru i rzuci jakimś krwawym  mięskiem - jak to maluchy potrafią podłapać.

mac, ile to juz czasu..! zaledwie dwa miesiące a mnie się wydaje jakby dwa lata. Dawaj jakies foty maluchów. I moze jeszcze szdjęci estarego gotującego jaja z zapałką.  😂
Smerfi   jeszcze raz gratulacje, faktycznie synio kawał faceta ----- przystojniaczek  😎 ------

Kamkaz   nie mam pojęcia w jakim wieku dzieci zaczynają mówić bo gaworzyć to około 2 - 3 msc -a. Moja  Martyśka to jest z rozwojem gdzieś ze 2 msc w przód. Moja mama zabierała ją do swojego pokoju i pokazywała jej  kwiaty mówiąc  - zobacz to są kwiatuszki 🙂 , a tu wisi Bozia, a tam za oknem jest nocka .... Martynka teraz jak jest w w pokoju babci i pytasz ją gdzie są kwiatuszki, to na chwilę skupia wzrok na kwiatuszkach , obrazku lub oknie, w zależności o co ją pytasz. Jednym słowem HOMOSAPIENS  🤣 a gadać zaczynała od guuuuu .... potem było muuuuuuuuu, potem tatata,dadada, bababa a teraz to nie szczęsne NIE, już teraz wiem że mówi to ze zrozumieniem, kiedy ją przytulam do cysia to mnie odpycha mówiąc NIE, daję jej butelkę odwraca głowę mówiąc NIE , kładę ją do łóżeczka to zaczyna płakać łapie mnie ze rękę, bluzkę ..mówiąc NIE.
Wczoraj na chwilę udało jej się stanąc na czterech  😉 Kurcze ona co dziennie uczy się czegoś nowego a ja wróciłam do pracy, tyle ważnych chwil mnie omija.... A dziś przestała pluć i zaczęła dmuchać, narazie dmucha sobie w brodę 🙂

Cisawa to na 100 % był ten moment 😉

Horciakowa   "Jesteś lekiem na całe zło..."
28 listopada 2009 17:18
Biała - dzięki za radę, muszę wypróbować. Tyle, że on jak tylko go w nocy przytulam to od razu szuka cycka i nie ważne czy mam coś na sobie czy nie to się przysysa. A jak daję mu zamiast smoczek to od razu go wypluwa i szuka dalej.
No nic trzeba będzie spróbować i starać się nie poddać, ale to dopiero od jutra, bo dzisiaj Młodego zawozimy na całą noc na służbę do teściowej a my na imprezkę 🙂 Ciekawa jestem jak to przeżyją z babcią 🙂
Dodatkowo miałam nadzieję, że pośpię sobie dłużej jutro, ale niestety odwiozą nam go już ok 7 rano, bo jadą na zajęcia 🙁

vill - trzymaj się kobieto 🙂

Madox 👍 Nasz pokazywać gdzie coś tam jest, pokazuje, "papa" też zrobi ale z mową nadal jest na etapie gagagaga, guuuu, dadadadada i coś tam jeszcze krzyczy po swojemu. Czasami wyjdzie mu na zawołanie "baba" ale mama zupełnie nie chce powtórzyć 🙁
A jeśli chodzi o dzielenie pasji to ja mam nadzieję, że zarazi się ode mnie końmi a nie komputerami od męża 😀

Spadam szykować się do wyjścia🙂
Biała u mnie duża róznica wieku, więc może to łatwiej ogarnąć- starszej już nie trzeba karmić, ubierać, kąpać itp, są za to inne problemy- w co się ubrać, co zjeść, odrobić lekcje, jakieś bunty 🤔, walka o porządek w pokoju... Bywa ciężko ale bywa też cudownie, jak wtedy gdy dziewczyny fajnie bawią się ze sobą, przychodzą się obie poprzytulać, Natka zasypuje nas laurkami i obrazkami- motyw wiodący to nasza rodzinka, z uwzględnieniem wszystkich psów, kotów i świnki morskiej 😍.

cisawa Ty się nie śmiej, on tak gotuje te jajka do tej pory, naprawdę nie pękają  🤣 🤣 🤣 Zdjęć nie mam bo pożyczyliśmy aparat Oli- tej od jacków, ma teraz małe szczeniory i pstryka 🙂.
Słuchajcie dzisiaj oszalałam 😜
Dostałam dwa kartony po tv wypełnione po brzegi ciuszkami 🏇 Niektóre jeszcze z metkami. Ja nie mam ciuchów takiej firmy jak będzie nosić przez pierwsze miesiące życia moja Zośka. 😵 We łbie się jej na dzień dobry poprzewraca: Zara, H&M, Reserved... Dwoje chłopa musiało je wnosić 😜
Prezent od lekarza z którym pracuje moja mama.
Do tego jeszcze leżaczek Fisher Price 😵
Wzruszyłam się, że ktoś tak bezinteresownie mi coś dał. I to tyle 😲
Przez pierwsze 9 mscy nie będę musiała kupować NIC. Bo w tych kartonach są nawet dobre 42 pary nowych skarpetek.
Nie zrozumcie mnie źle, że się chwalę. Ale pierwszy raz w życiu od obcej osoby dostałam taki dar. Zaczynam wierzyć, że jeszcze są ludzie którzy potrafią się dzielic

Jutro zaczynam wszystko prać.


I teraz pytanko o proszki:
Jelp czy Lovela?
Co stosowałyście, co uczulało?
I czy lepiej w proszku czy płynie?
ushia   It's a kind o'magic
28 listopada 2009 19:53
Z uczulaniem to różnie - niektórzy na Jelpa inny na Lovele.
Ja mialam szczescie i moi chlopcy na nic sie nie uczulali, wolalam Lovele. Zwlaszcza pozniej, Jelp totalnie nie dopieral.
Teoretycznie proszk sie trudniej doplukuje, ale w praktyce nie ma roznicy - chyba ze we Frani pierzesz. 😉
We Frani nie, ale mam starą pralkę, która średnio płucze i potrafi wyjechać na połowę łazienki przy wirowaniu 😁
Laguna polecam Białego Jelenia- dobrze dopiera, nie alergizuje i do tego przyjazny dla kieszeni 🙂. Do płukania dodawałam pół szklanki octu i wypłukiwało super a ubranka były mięciutkie, czasem nawet nie prasowałam. Zapachu octu nie było czuć.
ushia   It's a kind o'magic
28 listopada 2009 20:04
uuuuu, to zmien jej łożysko bębna i zastanow sie nad pompa/filtrem
przy dzidziorze pierze sie duzo, wiec postaw pralke na nogi albo inwestuj w nowa
jak dzis pamietam akcje z moim niankowanym - wozilysmy z jego mama pranie do mnie bo oni nagle zostali bez pralki z polrocznym maluchem 😉
BASZNIA   mleczna i deserowa
28 listopada 2009 20:08
pisać nie bardzo mam jak, bo mój dzieciak uprawia alpinistykę po meblach i muszę cały czas ją asekurować

prosta droga do wychowania ślamazary. Mam przyklad po rownolatku Marty, nad ktorym trzesli sie rodzice-byl " sto lat " w tyl za moją córką- do dziś rusza się jak lamaga. Na szczęście spod opiekunczych skrzydelek rodzicieli dostal sie do sensownej opiekunki i nadrabia. Są rowniez naukowe powody żeby nie asekurowac dziecka caly czas-nie uczy się siebie w przestrzeni, zagrozen, odleglosci itp. Pan medialny fizjolog ( nazwiska nie pomnę ) opowiadal o tym kiedyś.

Godziny ślęczenia i płaczu nad pełnym talerzem.


jak mozna zrobić coś takiego swojemu dziecku  🤔 Mam nadzieję że wnioski wyciągniesz i swojej corce tego nie zafundujesz.
Na reanimację pralki a już tym bardziej kupno nowej ciągle funduszy do tej pory było brak.
Ale w pon podpisuję umowę przedwstępną sprzedazy ostatniej części mojego gospodarstwa, więc pewnie trzeba będzie ją zreanimować 😅
Bo ma już dobre kilkanaście lat i naprawdę potrafi jeździć po łazience przy wirowaniu 🙄
Biala   z wieku geriavit z rozumu szczypior
28 listopada 2009 20:17
Basznia: nie wychowuję ślamazary tylko dbam o to, żeby córka sobie krzywdy nie zrobiła np wdrapując się na szklany stolik od telewizora z ostrymi kantami. Nie jestem w stanie całego domu przemeblować, żeby był super bezpieczny, dla tego wolę ją czasem przyasekurować, a określenie 'cały czas' było w sensie, że nigdy nie wiem w którym momencie małej strzeli jakiś mało bezpieczny pomysł do głowy. A błędów wychowawczych moich rodziców czy opiekunów na pewno nie będę powielać, nie musisz się o to martwić.
laguna ja tez ostatnio dostałam kupe ciuszków od córki znajomej mojej koleżanki mamy 😁 W szoku byłam bo przywiozły 2 wory, wanienke, laktator, 3 beciki i pare drobiazgów. A od pracodawców mojego Karola wujka żony jakies super siedzonko do auta i zabawki na które w zyciu byśmy sobie nie pozwolili. To strasznie miłe jest 🙂

A ciuszki piorę w Loveli, i wstawiam na dodatkowe płukanie.Ale potem moze spróbuje jakiegoś Dzidziusia

Dzisiaj w nocy i nad ranem łapały nie skurze i teraz znowu.Kurde mały ma być grudniowy!! 🍴
Vil do boju wiec! 😀 Moje skurcze, z niczego staly sie mega silne, wiec nie rozumiem jak ktos moze usiedziec w domu ze skurczami.. Ja to przez kilka godzin na migi rozmawialam z pielegniarkami, bo w trakcie skurcza ciezko mi bylo gadac ha ha...

Moj maly przytyl 1,400 przez cztery tygodnie, nie wiem czy to malo , czy duzo, czy normalnie... :P No i sie smiejemy, bo babcia znalazla dwie krostki na policzkach i okazalo sie , ze maly przechodzi tradzik niemowlecy hi hi... Podobno normalne i samo schodzi 😉

Laguna, ale zazdroszcze ciuszkow ! 😀 Ja to mam manie, w dzien nie lubie malego ubierac w zwykle spioszki, ale wlasnie jakies dziiiny z old navy albo h&M... Te dzieciece kolekcje sa niesamowite... Wczoraj mu sweter w paski kupilam... Ahhh  😵  No i dzisiaj male zakupy, bo takie przeceny ;PP

Smerfi jak tam maly spi i w ogole ?🙂

Kamkaz- no te ciuszki są nieziemskie. Bo poza zwykłymi kaftanikami i śpioszkami połowa (szczególnie te z Zary, H&M i reserved) to takie miniaturki "dorosłych" rzeczy: sweterki, sztruksy, dzinsy (ale takie mięciutkie), welurowe od spodu podszyte misiem czapki pilotki, sukienki itd.

Dokopałam się w końcu do dna kartonów i co tam jeszcze znalazłam 😵
Karuzelę ze zwierzakami do przymocowania nad łóżeczkiem, nowe oryginalnie zapakowane 3 opakowania Prenatalu, oryginalnie zapakowane silikonowe osłonki na piersi Philipsa, kocyk, rożek.... 😜
Ja chyba temu lekarzowi się nie odwdzięczę do końca życia 😡
cisawa   for those who know what, God sends the answer how.
28 listopada 2009 23:25
Laguna, pierwszy raz to rzeczywiście wyprałam w Jelpie czy tam Lovelli, ale potem razem ze swoimi ciuchami w pralce, tylko nie za dużo proszku i płukanko można podwójne. I git. Ja miałam z Anasią zero uczuleń.
Co do ciuchów, zakładam się, zę wiele z nich nie założysz ani razu. 🙂  Tak to już jest z tymi malusieńkimi. Ale radocha jest jak się jeszcze ma brzuch. Tez to przeżywałam.

Basznia, bardzo mądre stwierdzenie. Dlatego moja córka nie rozbija się nigdzie. I jak chce jeść to zjada dwa talerze zupy i dwa kotlety. Popija ćwiartką litra płynu i jest mega zadowolona.

Ja tez niestety ślęczałam nad talerzem „nie wstaniesz, póki nie zjesz”. KUR..! Jak można tak własne dziecko katować!! Nigdy, przenigdy tego nie zrobię swojemu. To okrutne , bezdennie głupie i bezsensowne. Nakręca tylko spiralę.

Biała, niestety powinnaś przemeblować tak CAŁY dom, żeby właśnie takich rzeczy nie było. Żadnych ostrych kantów, na tym polega właśnie zapewnienie dziecku bezpiecznej przestrzeni. Może kup gumowe kulki narożnikowe i ponaklejaj je na stolik. Ja tak zrobiłam.  I jak się uderzy kilka razy, to się nauczy. Jak w starym przysłowiu góralskim; jak się nie psewrócis, to się nie nałucys.

Z moich doświadczeń mogę się jeszcze podzielić tym, że od zawsze od kiedy zaczęła raczkować, rozmawiam z nią i mówię caly czas wspomagając się komunikacją niewerbalną. Doszłyśmy do takiej wprawy w tej chwili, że jak sadzam ja na wysokim stołku w kuchni, to mogę się odwrócić i tylko mówię: uważaj żebyś mnie spadła, dobrze? A ona zawsze odpowiada TAK! Mogę ją tez postawić w łazience na stołeczku i iśc zająć siennymi rzeczami i tylko co chwilka s z nią rozmawiać w taki sma sposób i wiem, że nie spadnie, a jak będzie chciała zejść to mnie zawoła.
Nie dziw się Basznia, że napisała jak napisała. Ja tęż mam podobne uwagi. Wszystko co piszesz bardzo mocno sugeruje że jesteś bardzo asekuracyjną mamą. Na pewno to bezpiecznie dla małej, ale może prowadzić do opłakanych skutków w przyszłości, nie wyłączając schorzeń psychosomatycznych jak bulimia czy anoreksja w ekstremalnych przypadkach. Problem w tym, ze nigdy nie wiadomo co w dziecku siedzi w środku i jak będzie sobie radziło z nadopiekuńcza mamą.

Anastazja dzisiaj miała domowe przedszkole, ale odwrotne. Zabrały ją babcie cioteczne. Wyobraźcie sobie te „stare wariatki” biegające wkoło po pokoju śpiewające „lata ptaszek po ulicy, szuka sobie ziarn pszenicy” machając rękami i podskakując. Dla nich to po prostu ekstaza. No a Anasia oczywiści wniebowzięta, rozbawiona, i robiła z nimi co chciała. Dobrze, ze taki fanaberie tylko raz, góra dwa w miesiącu, bo taka zgraja to może zniweczyć wysiłki wychowawcze i potem się pozbierać nie można.
Wróciła tak padnięta, ze zaległa w 10 minut. Na brudasa rzecz jasna. Czy wy kąpiecie swoje dzieci codziennie? Bo ja się przyznam, ze robię to co 2,czasem 3 dni. I jestem coraz bliżej potwierdzenia, że częste mycie skraca życie. 😀
dempsey   fiat voluntas Tua
29 listopada 2009 02:17
Smerfi, moje spóźnione ale najszczersze gratulacje!! Mały przystojniacha i bombowe rozmiary! tzn. rozmiary są mi znane, ale waga hoho! niech rośnie zdrowo 🙂

vill, no no? chyba już się ktoś postanowił przeprawić na drugą stronę brzucha. trzymaj się, może to juz??!!

Laguna to miłe. ja też jadę na darach  😍  z tym, ze od dobrych kuzynów 🙂 a wiesz co jest najgorsze? otwierac kolejny karton czy torbę i odkryć ze te najprześliczniejsze które naszykowałaś jako kolejne do uzywania są już za małe!! czyli typowa akcja "nie zdązam uzyc wszystkiego zanim moje dziecko wyrośnie"  😁
ale w związku z tym nie martw się pralką! moze pranie nie będzie konieczne 😉

Biała, Cisawa
, znam to! od urodzenia do podstawówki byłam niejadkiem, brat zresztą podobnie. pamiętam pierwszy normalnie zjedzony talerz zupy (miałam z 10 lat): jedna łyzka za drugą, bez wpatrywania się w talerz. byłam w szoku że jedzenie może tak szybko zniknąć.
dla mojej mamy byłam jakąś udręką pod tym względem. chociaż rozwijałam się raczej typowo. to mojego młodszego brata pielęgniarki chciały do sanatorium wysyłac.
Pola zupełnie nie odziedziczyła tych skłonności, a bardzo się obawiałam. zastanawiałyśmy się z mamą dlaczego. doszłyśmy do wniosku, że oprócz genów ogromne znaczenie miało podejście mamy i moje. moja mama dała się wepchnąć w typowe dla lat 70tych schematy: po 3mcu  butelka, po 4 zupki , po 6 coś tam i nie ma że nie. musi być bo inaczej to bardzo źle. jako początkująca mama, bez szczególnego wsparcia rodziny (jej mama mieszkała daleko), bombardowana nakazami i przepisami z mądrych książek, dała się biedaczka zupełnie zestresować. i to pewnie się na nas przeniosło. dodatkowo tzw. etykietowanie, czyli dziecko słyszy że jest niejadkiem i się zaczyna w tym upewniać.
mama patrzyła z mieszaniną ulgi i żalu (że nie było jej to dane) jak ja np. kompletnie wyluzowana zapadałam w rozkoszną drzemkę wraz z rocznym dzieckiem karmiącym się z piersi (do dziś mnie to relaksuje). to samo, gdy widzi Polę zgarniającą z talerza samodzielnie.  ona pamiętała karmienie i cyckiem i butlą i łyżką jako jeden wielki stresior  🙁 (ja chyba mniej o dziwo)

(hmm  w zasadzie Pola mało je, tylko w przedszkolu więcej. ale  ja to wyrodnie olewam  😁 bo widać po niej, że jej wystarcza, a po drugie mam ten luz, że zawsze ewentualne braki sobie z mleka mojego dobierze. i unikam jak ognia latania za nią z łyżką. chce, to przyjdzie, nie chce to nie zmusisz.)

jeszcze tylko wspomnę o metodzie która oczywiście otrzymała Mądrą Amerykańską Nazwę  😂 czyli baby-led weaning, czyli pozwalanie dziecku aby jadło co chce. (możliwe że używacie, tylko tego tak nie nazywacie 😉 ) mało lub wcale papek, dawanie do rączek kawałków ugotowanych, dostęp do talerza od kiedy tylko siada.
http://forum.gazeta.pl/forum/w,21000,90037423,,Baby_led_weaning.html?v=2
http://babyledweaning.com/
http://en.wikipedia.org/wiki/Baby-led_weaning
http://www.youtube.com/watch?gl=GB&hl=en-GB&v=xVBdMDl4RXo&feature=related
więcej sprzątania, no ale cóż.. 😁
Biala   z wieku geriavit z rozumu szczypior
29 listopada 2009 08:32
dempsey: tak właśnie karmię swoją Julkę, bo zupki z łyżeczki to ona wcale nie je. Dopiero niedawno dowiedziałam się, że to ma jakąś nazwę 😀 A tak wyglądają nasze obiadki:


cisawa, Basznia: wiecie co, nie chce mi się z Wami dyskutować o moich metodach wychowawczych. Uznajmy, że to wyłącznie moja sprawa w jaki sposób zajmuję się Julką i Wam nic do tego, ok? (ps. Może jak się mieszka w ciasnej klitce w bloku to można ją całą przemeblować, ale nie jak ma się 200m domu.)
Hej 🙂

mam do Was pytanie.
Chodze na zajecia z pewna kobieta ktora ma 1,5 roczne dziecko i karmi je piersia. Wszystko by bylo ok gdyby nie fakt ze czasami jak przychodzi na zajecia to chwali sie NA CALY GLOS swojemu rowniez staremu koledze (bo tylko on z nia rozmawia), ze idzie po zajeciach pic wodke. Zastanawia mnie jedno: czy nie szkodzi w ten sposob swojemu dziecku? Skoro codziennie karmi je piersia.. Nie wiem tez czy mowi to dlatego ze naprawde idzie czy tez dlatego zeby sie przed nami podlansowac 😉 ona generalnie jest dziwna.
Melduje sie w pakiecie, ale w nocy myslałam że to już.Nad ranem takie mdłości 😫Kurde żeby dotrzymać do jutra wieczór.
ushia   It's a kind o'magic
29 listopada 2009 10:49
Jolaa - szkodzi

Biała  - nie przejmuj się - cudze dzieci zawsze najlatwiej wychowywac  🙄

vill - czemu do jutra?

kamkaz - 1400 na miesiac to duzo 🙂 przy takich szybko rosnacych trzeba pilnowac, czy krzywica sie nie przyplatuje, bo organizm moze nie wyrabiac z wit D przy takim tempie
Biala   z wieku geriavit z rozumu szczypior
29 listopada 2009 11:39
vill: kładź się do góry brzuchem i zaciskaj kolana. Może da radę 😀

Jolaa: uważam, że picie alkoholu i karmienie piersią wykluczają się nawzajem (nie mówię o małej szklaneczce wina jak dziecię już śpi i wiadomo, że nie obudzi się wcześniej niż za kilka godzin), ale jest tu na forum jedna karmiąca, która może się pochwalić osiągnięciami w karmieniu dziecka po alkoholu.

Ushia: zgadza się, cudze najłatwiej wychowywać, a własne są zawsze najlepsze  😉
cisawa   for those who know what, God sends the answer how.
29 listopada 2009 12:15
biała, nie zrozumiałyśmy się. Jasne, ze to jest absolutnie Twoja i tylko Twoja sprawa. Nie podważam tego co robisz, bo zazwyczaj mama wie najlepiej. Odniosłam po prostu wrażenie, że skoro o czymś piszesz, to chcesz się tym podzielić i moze zasięgnąć innych opinii.
Tak jak pisałam, z daleka łatwiej jest doradzać, a jak się siedzi we wszystkim, to jest to znacznie trudniejsze. Jeszcze jak do tego dochodzą emocje, bo chodzi o własne dziecko. 

dempsy, oj te metody lat 70tych.... a niech je dudner świśnie. Też jestem zdania, że niejadki to efekt w dużej mierze wychowania.
A propos jedzenia, w myśl zasady, że trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie płota, Anaśka znacznei chętniej i więcej zjada poza domem. Nie zalezy to od tego co ma na talerzu, ale od tego gdzie ten talerz stoi.  😂 Tez olewam. Skoro je tyle ile uważa, to znaczy że wystarcza.

vill, teraz to już na prawdę niewiele brakuje. Trzymam kciuki skoro tak Ci zależy, żeby to był grudzień.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
29 listopada 2009 12:16
Dzięki wmuszaniu jedzenia do dzisiaj czuję wstręt do mlecznych zup, brrr 🙄
Wiem, że jestem 'nietutejsza', ale odnoszę wrażenie, że naskoczyłyście na Bialą tylko dlatego, że napisała, że asekuruje dziecko, które wdrapuje się na meble. To chyba normalne, że uważa, żeby córka nie spadła... Od razu będzie ślamazarą z anoreksją? 👀
Horcia moja też nie mówi mama  🙁  za to dziś noc miałam do luftu ... nie wiem czy złapałam ze 40 min ciągłego snu, mała się ciągle budziła z płaczem, a po południu znalazłam u niej 3 !!!!!  🤔 wyrżnięte ząbki, trochę się martwię bo to dolna lewa  jedynka, górna lewa dwójka, i kawałek górnej prawej jedynki, spadam poczytać co piszą o takim mnogim wyżynaniu się zębów w necie   🤔  🤔  🤔  jak by co to polecę z Martyśką jutro do naszej padiatry.   
majek   zwykle sobie żartuję
29 listopada 2009 16:57
haha Laguna, ja też podostawałam wory ciuszków i gratów. Wyszło jednak, że jedyne sensowne ubranka dla Tomka to body z długim rękawem i jednoczęściowe pajace, kombinezony itp. Wszystkie dwuczęściowe ciuchy leżą w szafie. Jest zbyt ruchliwym chłopakiem, wszystkie bluzy ma zaraz pod pachami.  Skarpetki tylko chodzę i zbieram, więc zakładamy zwykle rajtki. Ostatnio upolowałam 4 pary takich niesamowicie grubych w... biedronce. Sama bym chciała takie na jazdę zimą.
Trochę mi było głupio tak wyjeżdżać od koleżanek z workami ciuchów i innych gadżetów, ale... przekonały mnie że 1. gdyby planowały więcej dzieci , to by zostawiły sobie, a że nie planują to nie potrzebują 2. ja też mam je dalej przekazać.

Biała, myślę, że dziewczyny mają trochę racji, oczywiście trzeba uważać na dziecko, ale jak się nie walnie w głowę, to się nie dowie, że ściany są twarde... Też mam dom 200 metrów i też nie wyobrażam sobie przemeblowania go na potrzeby dziecka. Oczywiście trzeba pozabezpieczać wszystkie schody i wyjścia na balkon. Może najczęściej uczęszczane kanty.... Ale bez przesady. Dzisiaj Tomasz zarył twarzą w stół na imieninach dziadka i się sam z tego nieźle uśmiał.  Myślę, że tak w domowych warunkach pod jakąś kontrolą rodziców dzieci za bardzo sobie krzywdy nie zrobią.  Są miękkie  😁 Ja się bardziej boję takich sytuacji, jak to dzieciak założył kostium supermana i poleciał z czwartego piętra

dempsey ale chodzi o to, że jedzą normalne dorosłe jedzenie, czy chodzi o to, że się wywala dzieciakowi z talerzyka na stół... ??? (Nie uwierzycie - ja też byłam niejadkiem, 👀  a teraz zupełnie tego  nie widać.)  Tomek za to opitolił dzisiaj marchewkę ze słoiczka. Strasznie mu smakowała i nawet większość wylądowała w buzi. Na pewno bardziej mu podpasowała niż jabłuszko, zupełnie nie mogę tego zrozumieć. No cóż. Niejadkiem to on nie jest...

PS. Dzisiaj w terenie mój koń pobiegł ze mną na grzbiecie za jeleniami  🤔wirek:
Biala   z wieku geriavit z rozumu szczypior
29 listopada 2009 17:20
Majek: poczekaj aż Tomasz zacznie raczkować i wspinać się na wszystko. Zobaczysz, że nie da się zostawić dziecka samopas i siąść do komputera. Oczywiście, niech sobie upada na podłogę czy uderza się w ścianę, ale pomysłów takie maluszki mają znacznie więcej. Np. wspinanie się na suszarkę do bielizny (która momentalnie wywraca się na dzieciaka) czy ściąganie pokrywek na zawory w kaloryferze. A pranie trzeba gdzieś suszyć i kaloryferów nie da się zdemontować.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się