Sesja/Studia i t d ;)

cisawa   for those who know what, God sends the answer how.
30 listopada 2009 00:37
ojoj - jak fajnie.. 🙂
nie znam się... i chyb anawet nie ośmielę się poznawać.
Ja właśnie zamknęłam książeczkę i chyba się udam na spoczynek. Jutro pracowity dzień - kancelaria, nauka, dziecko, dom... takie tam...
Ja w zeszlym roku uczylam sie hiszpanskiego.
W tym przestalam. Przyzwyczailam sie do tego, ze na studiach mam czas na wszystko, a od kilku dni jakos nie mam na nic. JESZCZE dodatkowo z jezykiem w zyciu bym tego nie uciagnela

a mi juz zostaly tylko 2 slajdy z prezentacji i game do prezentacji i koniec  😅 moge isc spac. A jutro caly dzien na dissertation i juz bede mogla sie wyspac przed prezentacjami wtorkowymi i srodowymi.

a potem chwila wolnego  😅
Notarialna jestem na wecie

Edytka zarąbista sprawa z tym japońskim 😀 i o to własnie chodzi żeby nauka sprawiała przyjemność i wtedy efekt jest niesamowity, a swoją drogą , kiedyś myślałam że jak już bede na tym swoim ukochanym wecie to nauka np anatomii to bedzie wchodzic jak masełko a okazało się hmm zdeka inaczej  🤔
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
30 listopada 2009 16:06
Aaaaa, jak ja nie cierpię moich studiów. Tak za całokształt mego dzisiejszego, bezsensownego dnia.
Strzyga co sie stalo??????
Ja rozumiem,ze ten watek po to jest,ale Strzyga po co poszlas na takie studia skoro od pazdziernika 90 proc Twoich wpisow tutaj, to narzekanie?
Nikt przeciez nie ukrywa,ze prawo to jeden z najtrudniejszych kierunkow,wiedzialas na co sie piszesz..
Moze mam troche inne podejscie,ale nie podoba mi sie-rezygnuje,podoba mi sie-robie wszystko,zeby sie utrzymac i jak najlepiej skonczyc,ale ciagle narzekac?
Szczegolnie,ze wszystko jest dla ludzi.

Ja uwielbiam moje studia,ale chcialabym,zeby ten etap byl juz za mna  🙄
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
30 listopada 2009 17:42
Mam tak straszny dzień, że denerwuje mnie wszystko.

Szpopi puścił listę po raz pierwszy w tym roku. Kumpela mnie błagała, żebym się za nią podpisała, bo ona kuje w domu do koła. Podpisałam się i co? Szpopi zebrał listy i zaczął sprawdzać czy zgadza się ze stanem faktycznym.

Musiałam siedzieć przez 5 godzin na beznadziejnie nudnych wykładach, które nie dały mi NIC. A na jutro mam z prawoznawstwa 60 stron do przerobienia, na czwartek jak zawsze rzym, w przyszłym tyg.  znów prawoznawstwo, chyba koło, potem w czwartek jak zwykle godzinna wejściówka z rzymu, a 15 minut po niej koło z polski na którą nic nie umiem, bo nie jestem w stanie tego ogarnąć.  A zapomniałam w piątek jeszcze powszechna historia prawa.

Mam dość.


Hreczka- jest taki ładny przycisk - ignor. klikasz i masz w dupie moje wpisy.
Strzyga, ta lista juz nie istnieje. Na 99,9 % zostala w koszu na smieci przy wyjsciu z Auli. Na 0.01 % gdzies kawalek dalej. Standardowy motyw.
A co do nawalu wejsciowek, kol itp. to sie przyzwyczaisz. Normalka, tylko nie trzeba sie tak tym przejmowac.
Strzyga  :kwiatek:
Zauwaz tez tego dobre strony, przez to ze uczysz sie systematycznie przez sesja bedziesz miala latwiej. Aczkolwiek wiem ze to marne pocieszenie...
Tylko nie rezygnuj po pierwszym roku, dalej naprawde jest o wiele ciekawiej i w koncu zaczniesz sie uczyc czegos co sie przyda. Trzymaj sie
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
30 listopada 2009 18:03
Klami, ale wyczytywał nazwiska, trzeba się było zgłosić, patrzył na twarz, jechał dalej. Modlę się, żeby mnie nie zapamiętał. Swoją drogą rób komuś dobrze... każdy dobry uczynek musi zostać ukarany.

Jolaa 🙂,  jeśli mnie do niej dopuszczą w ogóle, bo to chrzanione koło z polski spędza mi sen z powiek, a nie bardzo wiem jak wygospodarować dla niej czas, skoro co tydzień są inne rzeczy do roboty.
A w dodatku, co też dziś było radością mego dnia, w poniedziałki mam francuski na 7.45 i kobieta żąda bycia przygotowanym na każde zajęcia, a za tydzień jeszcze przy okazji mamy koło z francuskiego. Nikt o opuszczeniu zajęć nie myśli nawet, bo na każdych sprawdza obecność.  A nie chciałabym mieć przewalone jeszcze z lektoratu, bo to już byłby mega żal...

Hreczka, miałam nie odpisywać, bo szkoda mi czasu, ale na prawdę wpieniają mnie wpisy ludzi takich jak Ty.  Pisałam już o tym przy okazji wyboru studiów. Nie wszyscy opływają w luksusy, niektórzy muszą sami na siebie zarobić.
Nie każde studia od początku są zarąbiście fajne i fascynujące. Wystarczy zapytać paru studentów/prawników jak podobał im się pierwszy rok. Nie każdy jest geniuszem, który jest w stanie przeczytać 600 stronicową książkę i zapamiętać z niej wszystko. Ja nie jestem.
Nie każdy musi wiedzieć na 100% jaką drogą chce kroczyć, co chce robić w życiu, co jest jego powołaniem.
A wiec nie sądź wszystkich swoją miarą i pamiętaj o przycisku "ignor". Zaoszczędzi Ci to dużo czasu.
Strzyga, ech ech ech .... powiem Ci jedno. Przede wszystkim wyluzuj, bo zwariujesz. Nie ma co sie tak przejmowac tym wszystkim, serio.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
30 listopada 2009 18:10
Klami, ja właśnie mam takiego schiza, że jak stanę na niewłaściwego kafelka, to taki wielki but spadnie i mnie wykopie heeen daleko.

Kurcze, ie chciałabym, żeby mnie wykopali, bo podoba mi się ten zawód, na tyle, na ile go znam i na sali sądowej było takie wielkie łaaaał, podoba mi się to. Ale mam uczucie, że to jest nie do przejścia, że nie ogarnę i będzie żaaaal, że Strzyga wyleciała ze studiów.
Strzyga ja na pierwszym roku bylam zdolowana tym wszystkim,tez nie moglam strawic polski. Ale nie mozna sie poddawac. A co do wyboru kierunku studiow zgadzam sie w 100%. Mimo ze jestem na 4 roku nadal mam wielkie watpliwosci. Im dluzej w tym siedze tym coraz wyrazniej widze jak ciezki jest to kawalek chleba. Praca oczywiscie daje wiele satysfakcji ale cena tez jest ogromna. Niestety trzeba wiele poswiecic. No i oczywiscie ciazy wielka odpowiedzialnosc. Gdybym wiedziala to w momencie gdy skladalam papiery nie wiem czy bym sie na to zdecydowala. Mimo ze mam tate prawnika wiec troche wiedzialam jak to wyglada od srodka, ale kazdy musi przekonac sie na wlasnej skorze zeby to zrozumiec. Najbardziej wstrzasnal mna tekst mojejpani doktor, ze jest niewolnica sama siebie. Ta praca(mysle ze inne podobnie) niesamowicie uzaleznia. W tym zawodzie nie ma czegos takiego jak czas pracy - od 8 do 16. Czasem pracuje sie do 5rano by o 7 sie obudzic i wrocic do pracy.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
30 listopada 2009 18:34
Jolaa 🙂, kurcze, to coś podobnego do tego, jak mieliśmy na etyce prawniczej. Dla wielu osób to było nie do przejścia, że prawnik nie może sobie na wszystko pozwolić. Że nie może się schlać jak dzika świnia, a potem tańczyć na rurze.Że nie może uprawiać seksu na sali sądowej ( to najbardziej chyba wszystkich zasmuciło  :wysmiewa🙂.  Że nie może opowiadać wszystkim znajomym ze szczegółami jakie to sprawy właśnie prowadzi, że nie może wykorzystywać tego, że jest prawnikiem, żeby sobie coś załatwić, że nie może odprawić klienta, bo mu się znudziła sprawa, że nie może...

Z tym czasem pracy - moja siostra całe święta spędziła z blackberrym, bo jakiemuś klientowi się przypomniało pierwszego dnia świąt, że coś miało być załatwione "na wczoraj"...
Strzyga oprocz tego wszystkiego wchodza jeszcze kwestie zwiazane z rodzina. Podstawowy czas pracy to 8-20, ale bardzo czestotrzeba zostac dluzej. Nie ma czasu dla meza,a dziecko tez trzeba kiedys urodzic. Oczywiscie taki partner wielkiej kancelarii przychodzi do pracy kiedy chce,wychodzi kiedy chce,ale zeby dojsc do takiego stanowiska trzeba kilkadziesiat lat przepracowac. Najgorzej jest na aplikacji bo zazwyczaj spychaja na aplikantow najgorsza robote. Potem mlody mecenas tez nie ma lekko. Praca praca i jeszcze raz praca, a to jest ciezki narkotyk.....
a ja tam rozumiem strzyge. Generalnie lubie swoj kierunek, ale teraz przeklinam na czym swiat stoi, ze akurat tu jestem, bo juz sie czolgam i nie mam sily. Powaga. Ja mam ochote sie poddac, polozyc krzyzem i zdechnac.
poza tym jak by nie patrzec, akurat w obecnej sekundzie mam co robic poza studiami. A spedzilam dzisiaj juz 7 godzin z nosem w ksiazkach i spedze jeszcze kolejne minimum 4. nie moge wiecej, bo jutro zaspie na wlasna prezentacje i wtedy dopiero poznam smak klopotow.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
30 listopada 2009 18:56
Doskonale was dziewczyny rozumiem.
Na poprzednim kierunku miałam takie same odczucia jakie ma Strzyga. Ciągle nie wyspana (potrafiłam zasnąć na wykładzie i obudzić się pod koniec), nie nadążałam za materiałem, rzygać mi się chciało jak patrzyłam na botanikę czy zoologię. A już poryczałam się w zuełności jak sobie uświadomiłam jak jestem bardzo do tyłu i że to moze spowodować wywalenie ze studiów.

A tutaj... sielanka! Nadążam za materiałem, uczę się chętnie, ciagle siedzę sama z siebie nad notatkami. Nawet na koło teraz powtórzyłam sama z siebie.

I dodatkowo zrąbały mi się okulary To znaczy ojciec mi na nie nadepnął. Nice...
cisawa   for those who know what, God sends the answer how.
30 listopada 2009 19:07
ja Cię strzyga rozgrzeszam na razie, bo pierwszy rok jest taki torchę wstępny. Na nim się podniecają Ci, co uwielbiali historię w liceum. Ale jak będizesz narzekać na drugim roku i dalej, no to wtedy   🤬 .

Ja dzisiaj umieram z niewyspania. I ciagle sobie wyrzucm, że się nie uczyłam. Co prawda pare ładnych godzin spędziłam nad aktami, ale myślami nie do końca tam byłam. Żeby tak tydzień miał jeszcze dodatkowe 3 dni. Bo tak, to zawsze jak mam dzień poświęcić na co innego niż naukę, to mam frustra. Nawet jeśli idę do kancelarii i siedzę nad sprawą. I niby przeciez to tez jest nauka.. ale ta praktyczna, tym czasem na uniwerku wymagaja póki co teorii.  

Tak czy inaczej... nie wiem jak Wy macie, al eja przychiodże zrąbana do domu i jedyne o czym myślę, to łóżko i pozycja horyzontalna. I obiecvuję sobie, ze pojdę spac zaraz po  tym jak uśpię małą. Po czym jak tylko ona zaśnie, to ja znajduję jeszcze kilka- naście rzeczy do roboty i ... ide spać najwcześniej o 1.
Aghrhhh...

HELP! Kiedy ja ostatnio bylam w kinie..? Dwa lata temu....  😵
Strzyga,tylko ja mialam na mysli to, o czym pisze Notarialna.
Albo mowie sobie "jest ciezko i dam rade" albo "to nie dla mnie"- i zaczynam cos nowego.
Bo od narzekania,moze byc tylko gorzej  😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
30 listopada 2009 19:55
Hreczka, znaczy mam mówić, że jest pięknie i przenieść świat na rzęsach, żeby co? Dzięki temu, ze wypisuję tu moje strachy i wątpliwości, wiele z nich udaje mi się okiełznać. Dzięki niezastąpionej na prawdę Klami, Jolii, Cisawej i paru innym osobom, które pomagają mi via pw. Dla wszystkich OGROMNY  :kwiatek:

Dla mnie właśnie po to jest ten wątek, a nie od fałszywego wypisywania jak to mi jest cudownie na moim kierunku, jestem genialna, a w okół mnie, w Krainie Różowych Króliczków, latają same różowe jednorożce.

Mam nadzieję, że przejdę przez te studia i kiedyś będę mogła pomóc innym, tak jak teraz inni pomagają mi.
asior   -nothing but eventing-
30 listopada 2009 20:08
Ja watpie czy przejde ten I semestr. Czuje sie przeokropnie glupia. Dr dzisiaj na poprawie kola powiedzial mi, ze umiem, ale za malo i mam przyjsc znowu jutro. Jak obleje, to wypad ze studiow. Czemu inni u niego zdaja, nawet jak sie motaja w odpowiedzi a ja tylko raz sie pogubilam i odrazu mam out? Nie kumam tego.
A na zootech. na III rok nie chce wrocic. Bo studia tez lajtowe do konca nie sa, nie ciagnie mnie nauka na III roku o trzodzie, bydle i drobiu. No i co po tych studiach? Wielkie  n i c.  😕
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
30 listopada 2009 20:15
asior, Miałam tak niestety u fizyczki i u babki od botaniki.
Niby miła, a ciągle uwalała mnie na szczegółach.
Nie łam sie. Na I roku zawsze cisną i swoim uporem trzeba pokazac ze sie chce. Nie mozna sie poddawac, walczyc do końca. Pisac nawet 2 komisy
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
30 listopada 2009 21:10
Właśnie opracowuję sobie prawo, jestem trochę do tyłu, teraz przerabiam traktat nicejski.
Ale dla mnie to sama przyjemność 🙂

Najgorsza do zdania będzie polityka i Rosja współczesna, ale i to się da przezyć.
Rzezią niewiniątek za to będzie Państwo i społeczeństwo. Jak ja tej francy od tego ćw nie cierpię. :/
Scottie   Cicha obserwatorka
30 listopada 2009 21:22
A ja tak czytam Was i czytam, i chociaż czegoś tam się uczę, to chyba jestem strasznie w tyle... Ale tak to jest, jak się ma tylko do jednego przedmiotu ćwiczenia, a reszta to same wykłady. Będzie rzeź w styczniu, oj będzie.

Mimo wszystko bardzo podoba mi się to, co będę robiła w przyszłości, chociaż z zawodem związany mam aktualnie aż... jeden przedmiot. Powtarzam sobie, że dam radę, chociaż przestałam radzić sobie z niemieckim i nie będzie stypendium w przyszłym roku 🙁
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
30 listopada 2009 21:30
Scottie, Mam podobnie jak ty. Mam chyba z 2 ćwiczenia, a reszta to wykłady. Ale jest to uczelnia prywatna i inaczej jesteśmy traktowani, więc profesorowie raczej bardziej osobowo do nas podchodzą niż numerkowo jak czasem na państwówkach bywa.
Zdziwiła mnie zasada wyznawana przez kadrę profesorską 'student też człowiek' bardzo pozytywnie. Nie jesteśmy poniewierani, jeśli mamy jakiś problem to możemy się zwrócić z nim bezpośrednio do profesora. Nie ma takiego podejścia 'jak mi podskoczysz to ci życie zatruję'.

Niedawno miałam kilka problemów zdrowotnych, musiałam się pałętać po lekarzach. Zbierałam zaświadczenia od wszystkich lekarzy u których byłam by mieć dowód, ze nie zwiewam. I o dziwo przyjęli bardzo pozytywnie fakt, ze przyszłam do nich ze zwolnieniem z wykładów i usprawiedliwione mam wszystko. No jak dla mnie bardzo pozytywny akcent.
Averis   Czarny charakter
30 listopada 2009 21:39
A u mnie kryzys. Niby się uczę, niby (prawie ) wszystko zaliczam- ale już nie daje mi to takiej satysfakcji co na początku. Mam etap totalnego zobojętnienia. Czuję się samotna z tym wszystkim i cholernie tęsknię za domem i koniem- nie za stara jestem na takie rozterki?  🤔wirek:
a ja też padam na pysk... Nie mam siły się już uczyć... I gdyby to może interesujące dla mnie było.. Ale nie wiem po co na medycynie chemia? Po co mi do jasnej cholery wiedzieć o jakiej masie molowej roztwór krzepnie w t-37 stopni C??

Kolejny absurd jak dla mnie to embriologia..... Najnudniejszy przedmiot na ziemi, który również zastosowanie w przyszłości (zakładając że zdam) będzie miał niewielkie...

I czasem się zastanawiam czy warto się tak męczyć... Jak słucham jak łatwo i przyjemnie jest na innych kierunkach to aż mnie zżera... Czasami mam taka ochotę spędzić cały dzień w stajni lub ze znajomymi i się nie martwić co będzie jutro na zajęciach.

Chyba mnie dopadła depresja jesienna
Notarialna u mnie też tak jest, choć jestem 'na państwówce'  😉 Praktycznie każdy wykłądowca/ćwiczeniowiec traktuje studenta jak człowieka, z większością można spokojnie porozmawiać i przy tym 'nie zgnoją'. Chociaż jest jeden wyjątek - patrzy na studenta z góry, jak kogoś nie było na ćw to musi przynieść zwolnienie (oczywiście ćw do odpracowania), ale myślę że pogadać z nią można bez problemu (aczkolwiek nie zamierzam sprawdzać  :cool🙂.

A u mnie ciężko, a dokładniej myślałam, że na studiach (a konkretniej na moim kierunku) będzie bardziej lajtowo  😉
Mam do tyłu dwa kolosy z chemii (ojć szykuje się warunek  😤 :rozga🙂, po prostu nie jestem w stanie ogarnąc tego przedmiotu. Mogę się wykuć, a i tak na kolokwium napiszę wszystko źle  🙄 Geologia też do tyłu, ale myślę, że dam radę to jakoś wkrótce ogarnąć  🙄
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
30 listopada 2009 21:45
karolinag4, No ja na UP we Wro niestety w większości przypadków nie miałam możliwości poznania profesorów od milszej strony. Niby mili, ale uwalali rzy głupich szczegółach. Niby wszystko się wyryłaś na blachę, a i tak powiedzą, że źle.
Dodatkowo mieliśmy taką jedną co ciągle obnosiła swój tyłek tym jak to ona nie jest ustawiona na uniwerku. Podskoczysz - masz przerąbane do końca roku.
Dlatego tutaj byłam mile zaskoczona taką otwartością, zmianą poglądów i osobowe traktowanie studentów. 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się