Rok 2009 - podsumowania

rok 2009 - oj dużo dużo się działo, ale pozytywnie.

Młoda przyjęła siodło, jeźdźca i teraz już robi poprawne zagalopowania ze stępa  😜 jestem z niej dumna ( i z siebie poniekąd), bo pracuję z nią sama a postępy są! Na wiosnę zaczniemy coś podskakiwać powoli.

Najpierw zdane prawko, bo auto już na mnie czekało  😉
Potem matura zdana w sumie bardzo dobrze bez specjalnego przygotowania to niej.
W między czasie codziennie u koni, zamiast przygotowań.
Potem wakacje - czyli pochłonęły mnie konie, starty. Sezon w pełni z najwspanialszym i tym jedynym koniem. Nasze pierwsze N  😅
Wyjazd na tydzień do Włoch z naprawdę fantastycznymi ludźmi, które spędziłam chyba w najlepszy z możliwych sposobów!
Dostałam się na studia które chciałam. (czy dalej chce to się zobaczy  😉 )
No i w zeszłym tygodniu wymieniłam siodło na wymarzone przeze mnie i konia.

A z tych negatywów, to studia mnie cholernie nudzą.. nie mój kierunek - on jest ok, tylko ogólnie uczelnia, nauka.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
14 grudnia 2009 11:48
2009 był dla mnie dość łaskawy.. jednak nie wniósł w moim życiu diametralnych zmian 🙂
Może ten czas miałam po to aby dojrzeć do pewnych spraw? nie wiem ... nauke życiową dostałam - CIERPLIWOŚĆ to słowo brzęczy mi w uszach od kilku miesięcy
W 2009 zrzuciłam 16 kg  co przy moim charakterze było nie lada wyczynem.  ( oczywiście zamierzam dalej walczyć o wagę NORMALNĄ),
Poznałam  metody Join Up i potrafiłam je użyć w szkoleniu mojej młodej. Wymagało to ode mnie przestawienia toku myśleniowego- że koń to nie misiu ptysiu ale również nieobliczalne stworzenie. Nie mogę go traktować jak maskotki.A i mimo że serce boli zastosować kary  za nieposłuszeństwo.
- Ukończyłam Studium Wokalne .
- Zaczęłam treningi w dyscyplinie : strzelectwo sportowe/ obecnie śmigam na karabinie pneumatycznym. 
- Poznałam re-voltę - to także ważny punkt programu 🙂
- Zaczęłam w końcu robić jakies postępy w nauce jazdy konnej- poprawny dosiad, kłusowanie na prawidłową nogę, zebranie konia, itp itd.
- Kupiłam swoje pierwsze siodło ( nie, nie dla mojej młodej bo ona to jeszcze gówniarz) ale idealnie pod  konia  na któym uczę się jeździć.
To chyba tyle bonic mi innego do głowy nie przychodzi 🙂
lostak   raagaguję tylko na Domi
14 grudnia 2009 19:11
rok 2009 w moim 35letnim zyciu nazwe "rokiem prawdy"

z jednej strony najtrudniejszy w moim zyciu, z drugie zweryfikowal, wyczyscil i wyprostowal wiele spraw, utwierdzil w tym co wazne i na kogo mozna liczyc

wiec tak, prywatnie, moj maz - przez caly rok udwawdnial mi, ze byl najwspanialszym prezentem od zycia jakiego dostalam. i jest moja podpora, przyjacielem i dzieki niemu wreszcie zrozumialam na czym polega magia milosci i zakochiwanie sie w kims codziennie od nowa.  zycie zweryfikowalo "przyjaciol" nawet tych od dziecka, w momencie czarnej "dupy" i problemow na przelomie roku, pieknie pokazalo, na kogo moge liczyc.  i nie byli to oni.  i dobrze, czasem tak lepiej bo przynajmniej czlowiek sie zludzen pozbedzie.  za to okazalo sie, ze jest grono ludzi, ktorzy mnie wsparli, pomogli, ze moge na nich liczyc.  wyczyscilam rowniez stare sprawy prawne, w poniedzialek ostateczny wyrok w sprawie ktora mnie meczyla od dawna.  bez wzgledu na to kto wygra, bedzie pozamiatane.  a tak jest lepiej. jak niewielu osobom mozna ufac, to jest nauka z tego roku.

zawodowo, to byl super rok.  mam nadzieje ze przyszly bedzie przynajmniej tak samo dobry.

a konsko, zmiany, zmiany, zmiany.  mam piekna stajnie, ktora dzis jest juz na szczescie tylko moja, i jak sie okazuje ze wspanialym zespolem z powodzeniem ja prowadzimy, choc balam sie ze sobie nie poradzimy.  a jest lepiej niz bylo kiedykolwiek, pod wzgledem atmosfery, pomyslu na kierunek rozwoju.  zmienilam otoczenie ludzi, jak sie okazalo, na znacznie bardziej otwartych, chcacych isc do przodu, co zaowocowalo klinikami z zagersem, konsultacjami przeroznymi i co najwazniejsze po 7 latech zmienilam trenera, to tez juz byl najwyzszy czas.  dojrzalam jezdziecko, po 6 latach przerwy zaczelam starowac, jak sie okazalo po wynikach bylam gotowa, choc zawsze wmawiano mi, ze tak nie jest. 

to byl dobry rok, choc cholernie trudny.  ale wiem, ze dzieki tym wszystkim zmianom, weryfikacji ludzi, ktrymi sie otaczalam, potwierdzeniem w "walce z trudnosciami" na kogo warto w zyciu postawic, czego i kogo sie wystrzegac, wkraczam w 2010 na czysto. szczesliwa i mam nadzieje znacznie madrzejsza, o te wszystkie bledy, ktore popelnilam w ciagu ostatnich lat, ktore wyszly w 2009..
Lostaczku bo najlepszym selekcjonerem "przyjaciół" jest zły czas w życiu. Ja swoich znajomych odsiałam w 2008r. Teraz dokładniej przyglądam się ludziom i mam nadzieję, że nie powtórzę błędów.
No popatrz, popatrz to nie tylko ja do półmetku żywota (wedle Dantego rachuby), w tym roku dobiegłem  😉  lostak :kwiatek:

Nie wiem co powiedzieć o minionym roku. Straciłem Melemahmal - przez własną pazerność, mogłem jej przecież nie inseminować... Musiałem sprzedać Dara, który w dodatku u nowych właścicieli natychmiast okulał, a wet twierdzi podobno, że to stara kontuzja i teraz mi głupio. Żadna z kobył się nie pokryła. No i nie wiem co dalej - perspektywa finansowa zamyka mi się na 5 stycznia, kiedy to powinienem zapłacić ratę kredytu a nie mam z czego.

Z drugiej strony, jesteśmy wreszcie na swoim, żyjemy i w gruncie rzeczy - mamy się dobrze. No i siedziałem już na Osman Guli i było to bardzo fajne. Nie jest źle!  🏇
Dla mnie był to jeden z najgorszych "roków" w życiu.
- Nic nie zrobiłam z koniem. Tak jak było 2,5 roku temu, kiedy ją kupowałam, tak samo jest i teraz.
- Nie udało mi się zmienić siebie, mimo że się starałam. Widocznie nie za bardzo.
- Nie dogadywałam się z rodzicami, z siostrą, dokuczałam im.
- Strasznie dużo namieszałam od sierpnia do teraz. Na częście właściwie wszystko jest wyjaśnione, ze wszystkimi osobami, ale niesmak pozostał.
- Ulokowałam uczucia w osobie już zajętej, czego się niestety dowiedziałam dość późno.
- Nie zaczęłam roku szkolnego tak, jak planowałam. Nie umiem być taka, za jaką chciałabym być wśród rówieśników uważana.
- Pierwszy semestr 1 klasy liceum zaczęłam fatalnie.
- Nie wyzdrowiałam :/ Dalej męczę się z tą moją dolegliwością...
- ...

Dobrych rzeczy też było dużo, wiadomo, ale więcej jest tych czarnych.
2009 zaliczam do MEGA NIEUDANYCH!
Rok 2009 uważam za bardzo udany 🙂
- Rzuciłam nietrafione studia i rozpoczęłam bardzo trafione- jedna z lepszych decyzji w moim życiu 😉
- Poznałam rewelacyjnego faceta, czuję się w tym związku 100% szczęsliwa 🙂
- 2 razy przenosiłam konia ale w efekcie trafiłam do stajni której bym nigdy nie zamieniła 🙂
- rozpoczęłam pierwszą, prawdziwą pracę na etacie 😎

z minusów..... chyba były na tyle nieistotne, że już ich nie pamiętam 🙂

Oby ten 2010 nie był gorszy od poprzedniego i już będzie dobrze 🙂 sobie i Wam tego życzę :winko:
Dla mnie ten rok był bardzo trudny a kolejny nie zapowiada się lepiej.
Taki czas wyczekiwania na wielkie zmiany a wiadomo hesitation kills.....
I ja już tylko patrzę kiedy.... 😵
I już się nie podniosę. 🙁
Dla mnie ten rok to przeplatanka sukcesów z porażkami. Zaczęło się dobrze, od zdanego prawa jazdy za pierwszym razem 🙂
Potem zaufałam człowiekowi któremu nie powinnam, na szczescie trwało to bardzo krótko i dosłownie chwile potem spotkałam wspaniałego faceta.
Sesja zdana slicznie, nie wiem jakim cudem bo w calosci przeryczana w zwiazku z umierajacym na bialaczke kotem. Poddałam się zaraz za nim, zdupiłam licencjat (zabrakło 3 pktów) i wakacje do dupy. Zdecydowałam sie na mojego Amisia wiec pojawiła sie nowa kocia iskierka. Zdałam licencjat we wrzesniu, znalazlam prace, pozałowalam tej pracy, rozstałam się z nią, wynajęłam mieszkanie w moim facetem, poszłam na magisterke zaocznie, nie tam gdzie chcialam i nie na taka jak chciałam i łudzę się ze to dobry wybór, znalazłam inną pracę z której jestem bardzo zadowolona i mam szanse na jakiś rozwój.

Jednoczesnie stoję jeździecko co bardzo mnie boli, bo po tym wszystkim czego juz sie w zyciu nauczylam sie zwyczajnie cofam, ale mam nadzieje ze za jakiś czas sie zmieni.
A i tez zweryfikowałam znajomych, szkoda ze ta lista zawsze się kurczy.
Z planów na przyszły rok - musze kupić samochód wreszcie.
Ten rok to istna tragedia..... Konsko, studencko, prywatnie.
- Przez caly ten rok jezdzilam mojego konia ze 4 miesiace
- W dodatku teraz juz chyba tak calkowicie waza sie jego losy, czy wroci jeszcze do pracy. (Licze, ze to bedzie choc jedna dobra rzecz w tym roku. Jesli sie uda, to to jedno przewazy cale zlo tego roku i bede najszczesliwsza na swiecie.)
- Coraz bardziej zastanawiam sie nad kontynuowaniem tego kierunku studiow. Dobijajace, szczegolnie, ze jestem na trzecim roku.
- Na studiach tez oczywiscie kladlam wszytsko po kolei. Teraz nowy semestr mialam zamiar zaczac inaczej, wreszcie porzadnie..... i nic z tego.
- Cyklicznie dopada mnie dol a wtedy po raz enty psuje sobie kontakty ze wszytskimi, rodzicow i przyjaciol w to wlaczajac. Trudno zeby bylo inaczej skoro albo uciekam przed ludzmi albo sie kloce.
- Mialam sie zmienic a w szczegolnosci podejscie do samej siebie..... i co ?? I nic. Juz nawet odechcialo mi sie probowac.
To tak w skrocie, nie cche mi sie zaglebiac i uzewnetrzniac.
-
nesta   by w przyszłość bezczelnie patrzeć...
17 grudnia 2009 14:12
ten rok był dziwny... bardzo dziwny....
na siłę starałąm się odizolować od koni i jeździectwa, ale pasja jest czymś wiecznym, więc oczywiścnie nie udało się. był to najmniej 'jeździecki' rok w moim życiu... na koniu siedziedziałam może 6 razy?
odnowiłam stare znajomości i dawne przyjaźnie z czego bardzo się ciesze. wyjaśniły się głupie nieporozumienia. poznałam rewelacyjnych ludzi, z którymi spędziłam wiele pięknych chwil 😉 niestety okazało się że pewne przyjaźnie (chyba) nie są w stanie przetrwać pewnych prób, może w ogóle nie była to przyjeźń?
przeżyłam najbardziej zwariowane wakacje 🤣 topienie kajaków, porywanie motorówek policyjnych, niezapomniane wieczne imprezy, zabawy w 'gestapo', pierwsza prawdziwa robota i wiele innych pieknych chwil.
przeprowadziłam się do warszawy, a nie do poznania tak jak było w planach, studiuję prawo, a nie zootechnike albo kosmetologie. czyli wszystko staneło na głowie? czy dobrze nie wiem, narazie jestem zadowolona.
z facetami jak to z facetami... dalej szukam idealnego księcia a przy okazji bawie się innymi. przezz głupie gierki skończyło się to co mogło mieć jakąś przyszłość... ale cóż, nie ma czego żałować trzeba iść dalej do przodu i nie oglądać się za siebie.
odżuciłam kilka niezłych ofert które może teraz były by bardzo pozytywne, ale mogły by źle wpłynąć na moją przyszłość.
zdałam maturę i zrobiłam prawko... bo księżniczki zawsze osiągają to co chcą 😎
stusiuje prawo, jestem zadowolona, jak narazie  🤣
budząc się rano mam widok na nasz piękny socjalistyczny, szary pałac kultury i mimo że nie jestem szczęśliwa, to nie jest tak źle, zawsze może być gorzej!  😜
U mnie praktycznie wszystko się wywróciło do góry nogami. Pod koniec roku bardzo potężnie zachwiało moim związkiem, przez długi czas czułam się jakbym miała głowę pod wodą- próba walki o każdy oddech, szarpanie, znowu walka, nerwowe ruchy, w końcu zrezygnowanie, stagnacja, wyciszenie- i oto jestem znowu na powierzchni. Tym razem bardzo mocno stoję na nogach, nie patrzę za siebie, żyję tym, co ma być a nie tym, co było.
Zawodowo to był bardzo dobry rok, jeszcze lepszy od poprzednich lat. Na tym polu bardzo optymistycznie patrzę w przyszłość.
Jeździecko? Hmm, dużo rozterek, dużo pytań. Z jednej strony żeby z czystym sumieniem mieć finanse na dwa konie, na treningi, na dojazdy, żeby poza utrzymywaniem koni stać mnie było na godne życie w wyższym standardzie, żeby poza końmi mieć czas dla synka, dla męża i dla siebie- to doba staje się za krótka. Dla skarego zaświeciła się iskierka nadziei, nadziei, której już nie miałam- operacja bardzo mu pomoże- także 2010 zaczniemy operacyjnie i z optymizmem będę patrzeć w jego przyszłość. Do skarego dołączył koń, który jeździecko dał mi ogromną nadzieję, pozwolił zaufać- daliśmy sobie nawzajem wiele- on mnie nauczył spokoju, to jest koń, któremu mogę zaufać. Koń, dzięki któremu bez większych obaw wsiadam na skarego. A ja mu dałam w końcu normalne warunki bytowe- ze "śledzia" zrobił się smok wawelski- dostał dopasowane siodło, żelik, dobrze jeść- i pokazuje na co go stać. W przyszłym roku może zaczniemy pojawiać się na czworobokach. Może, bo cóż, jak już wspomniałam, czasu to ja nie mam za dużo.
Prywatnie jeszcze- oczyściłam z mężem cały nasz dom z rzeczy, które gdzieś tam przypominały nienajlepszą przeszłość (zajęło nam to kilka wieczorów żmudnej selekcji), miały jakieś negatywne emocje. I można się śmiać lub nie- z chwilą, kiedy ostatnia rzecz z przeszłości zniknęła z naszego życia (samochód)- poczułam się 100kg lżejsza, 20 lat młodsza- i posypały się oferty pracy, między mną a mężem znowu trwa taki euforyczny stan, jak wtedy, kiedy się poznaliśmy 💃

Życzę Wam tego, żebyście byli zawsze pewni siebie, pewni wiary we własne siły i możliwości i z optymizmem podchodzili do każdego pomysłu- pozytywne myślenie naprawdę czyni cuda!
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
17 grudnia 2009 14:55
Dla mnie to dotychczas najwspanialszy rok w moim życiu 😀 Masa nowych wspaniałych ludzi,mnóstwo przygód i doświadczeń,poza tym stworzenie związku który niedługo będzie obchodził rocznice 😀 zwiedzenie troche świata i w ogóle naj naj naj 😜
czas na mnie 🙂
2009 byl bardzo pozytywny.
Najwazniejsze dla mnie to to, ze po kilku nieswoich miesiacach (jeszcze pod koniec 2008) zadomowilam sie w warszawie, znalazlam tu swoje wlasne miejsce.
Kolejnym sukcesem jest to, ze przezylam kolejny rok z moim chlopakiem, a nasze mieszkanko stalo sie przytulnym gniazdkiem, do ktorego codziennie chce mi sie wracac po szkole/pracy. Ogolnie w sprawach sercowych nie mogloby byc lepiej 🙂
Plusem jest tez to ze mimo ze nie przykladam moim studiom takiej wagi jak powinnam, ide ciagle do przodu.
Kolejny wielki plus - zrealizowalam pierwsze z moich wielkich zyciowych marzen, rozkrecam wlasny 'biznes'😉 poznaje przy tym wiele wspanialych ludzi, ktorzy kazdego dnia sprawiaja ze slowa 'ide do pracy' wywoluja u mnie usmiech. Jestem bardzo wdzieczna losowi (?) ze trafiam w zyciu na ludzi doceniajacych mnie i motywujacych tym do dalszej pracy  :kwiatek:
Nastepny - udalo mi sie zdobyc fundusze na dalsza czesc realizacji marzen, zaczynam juz na wiosne.

Oprocz tego 2009 rok skladal sie z malych plusow - przyjaciele sa ciagle przyjaciolmi, wszystkim wiedzie sie dobrze, nie dotknela mnie zadna tragedia, mam kochajaca rodzine, czego moge chciec wiecej?
Jestem po prostu szczesliwa i nie boje sie tego oglaszac calemu swiatu 🙂 Pozytywne myslenie czyni cuda!!!

no dobrze, jest jeden minus. Moja kochana suka nie mieszka ze mna, tylko u rodzicow. Brakuje mi jej bardzo, codziennie. Ale z drugiej strony jakie to egoistyczne - u nich ma wszystko, oni ja kochaja i nie chca sie z nia rozstac. Dzieki niej chodza codziennie na spacery i moze dzieki temu sa zdrowsi 😉 Wiec w sumie to minus w mojej duszy, a tak naprawde powinnam sie cieszyc.

Wierze ze 2010 bedzie pozytywna kontynuacja 2009! 🏇
Zen podziwiam, że tak Wam się chciało walczyć - że nie popadliście w stagnację, że nie uznaliście tego za normalne i postawiliście na "jakość" związku - jak widzę, że ludzie trwają razem w "szarej strefie" i są dla siebie prawie jak obcy, a nie chcą tego zmieniać, to mi się rzy*ać chce :/
Ja nie chciałam pisać po ludziach, którym było źle, bo jakoś tak... ale...teraz po paru zadowolonych osobach mogę jak najbardziej.  😁
Bo dla mnie to był dobry rok. Bardzo dobry.
Przede wszystkim wymarzony trener, który przeobraził kobyłę w wysportowaną maszynę do jazdy. Do ukierunkowanej, ale przyjemnej i bezstresowej jazdy.
Z mężem też lepiej, bo już zaczynał przeginać - on z tych, co to im zawsze mało pieniędzy i zaczynał wypominać każdą wydaną złotówkę na konie.
Gabinet kwitnie, aż narzekam na zbyt dużą ilośc klientów.
I wiem czego bym sobie życzyła w przyszłym roku - tego samego co w tym.
Albo nie! Żeby ekipy budowalne były sprawniejsze, bo czekają nas kolejne budowy i remonty  😂
szepcik, w końcowej fazie mojego stanu naprawdę zrobiło mi się już wszystko jedno. Rzuciłam się w pracę, żeby nie myśleć. Ale w końcu przyszedł taki dzień, kiedy oboje stwierdziliśmy, że tak się nie da. Zwyczajnie. Że albo podniesiemy się razem, i razem będziemy się wspierać- albo trzeba się definitywnie rozstać, bo taki stan zawieszenia w próżni nie może wiecznie trwać. Najtrudniejsze było to, żeby spojrzeć na nasz związek bez pryzmatu dziecka, bez tego, żeby mieć za uszami 'bo dla dziecka trzeba być". Nam się udało i wierzę, że już nie ma takiej rzeczy, która nas zniszczy.
Tym samym w 2010 rok wchodzimy z kolejną czystą kartą 😉
hmm no to w tym roku z podsumowania to u mnie wyjątkowo dużo hihi
plus:
-w końcu zadanie tego prawka bo ile można się stresować
-zdanie matury i dostanie się na studia
-jak narazie odpukać pozytywnie zdziwiłam się moimi ocenami  😎
-w końcu po przerwie -zawody jako luzak bądz obserwator-fotograf 😉 czego w poprzednim roku bardzo mi brakowało
-krótki bo krótki ale bardzo sympatyczny pobyt z koniem  w innej stajni
-powrót do małych podskoków na siwej , w końcu troche się przełamałam hehe
-wspaniała studniówka
-byłam blisko stwierdzenia ,że marzenia się spełniają😉
-zostałam matką chrzestną (oby w przyszłości tez lubił konie za rodziną  :hihi🙂
-nowi znajomi no i staro nowa znajoma jeździecka z którą teraz studiujemy 😀
-przeprowadzka do Gdańska i mieszkanie z dziewczynami 8)
-wakacje we Włoszech  i motywacja ,żeby uczyć się włoskiego dzięki pewnemu przystojnemu kelnerowi  😎
-kilka fajnych imprez ,wypady nad morze ze znajomymi
-i pewien ktoś dzięki któremu poczułam się doceniana😉
-przekonałam się ze korzystniejsze jest zadawanie się z chłopakami niż z dziewcyznami 😉 no poza kilkoma wyjątkami


minus:
-stresy związane z maturą,studiami,prawkiem które odbiły się na moim organizmie
-problemy sercowe ,że tak powiem 😉
-wielka kłótnia z "przyjaciółkami" które okazały się fałszywe i żerujące na innych
-wieelki talent do psucia wszelakich sprzętów :/
-koń -chwilowo problemy z jego zdrowiem
-choroba mojej przyjaciółki i przyjaciela..  🙁
-dlaej jestem sama 😉 ale to juz norma hehe
-za mało czasu dla konia :/

a co do 2010 jestem pełna optymizmu 😉 sama nie wiem dlaczego (może dzięki moim różowym planom😉)ale pod koniec roku zawsze tak mam potem to juz zawyczaj się zmienia😉
maleństwo   I'll love you till the end of time...
18 grudnia 2009 10:05
Chyba w sumie dobry rok.

Nadal mam przyjaciół, którzy nie zawodzą.
Nadal mam pracę, w której się realizuję i w której jestem doceniana. Gdyby jeszcze płacili więcej... 😉
Wreszcie poszło coś do przodu w treningach z Rudą i po raz kolejny stwierdzam, że choć jest trudno, to wybrałam fantastycznego konia.
Kończę studia podyplomowe, odbyłam praktyki, które dały mi dużo do myślenia.
I najważniejsze - pojawił się wreszcie w moim życiu Ten Ktoś, kto sprawił, że wszystko wskoczyło na swoje miejsce.

Z minusów - niestety pogorszenie się zdrowia Łosia i decyzja o tym, że przejdzie na końską emeryturę.

All in all - not bad, not bad 😎
Rok 2009 był rokiem dość specyficznym...

Był to rok wielu zmian, rozczarowania się i zawiedzenia na kilku mniej lub bardziej bliskich mojemu sercu osobach. A z drugiej jestem przez to o wiele mądrzejsza i... z perspektywy czasu cieszę się, że przekonałam się na kogo mogę liczyć a do kogo powinnam mieć dystans - w różnych środowiskach, nie tylko zawodowym czy końskim. I przekonałam się, że jest ktoś kogo mogę nazwać przyjacielem.
Rok 2009 to też rok zmian, dużych zmian ale z pełną świadomością stwierdzam, że pozytywnych. Takich, które zapoczątkowały ciąg zdarzeń, które rozkręcają się mam wrażenie coraz bardziej a ja się z tym coraz lepiej czuję i wspaniale bawię.

Tak więc.. podsumowując - na plus 🙂  i kalendarz na 2010 coraz bardziej zapisany wyjazdami i imprezami w gronie osób o tej samej pasji.
Oby wypaliły. I oby ten rok był przynajmniej tak dobry jak ten 🙂

Raven   Dragon Heart & Shadow Hunter
01 stycznia 2010 02:08
2009 rok był chyba moim najgorszym w życiu 🙁 Problemy rodzinne nie dawały normalnie funkcjonować... 🙁
Zaś do pozytywnych akcentów można zaliczyć fakt, że poznałam masę cudownych ludzi (Ciotki moje kochane :kwiatek: ), którzy mnie wspierają o wiele bardziej niż starzy przyjaciele, na których się wielokrotnie zawiodłam...
No i bardzo mało koński był ten rok...

Nowy będzie lepszy niż poprzedni. Na pewno.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się