Stajnie w Warszawie i okolicach

Lanka_Cathar   Farewell to the King...
16 grudnia 2009 22:31
Jeśli męką jest to, że np. kulawy koń jest całkowicie odstawiony od roboty i leczony - to ciekawe podejście weta. Nie chcę osądzać, ale tak, jak napisałam wcześniej - nie ma stajni idealnych. A co wypowiedzi wetów - oj, powiedzą to, co klient chce usłyszeć, a jak zobaczą, że trafili na podatny grunt, to popłyną.

A jeśli dobrze domyślam się nazwy stajni, to zdaje się, że i kilkoro instruktorów się przeniosło, ale nie przeszkadza im to pracować dalej w PTT.
budynio   powrót do świata dźwięków!
16 grudnia 2009 22:40
właśnie dlatego żadna z nas nie podała imion koni 🤔 eh jak już pisałam to najwięcej wiem od dzieciaków z rekreacji i jeśli one faktycznie były w grupie skokowej to naprawdę ich umiejętności są małe a raczej nie dałabym im konia na skoki póki się nie ogarną a co najlepsze to nie ich wina - sumiennie jeździły, przychodziły i płaciły  🙄.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
16 grudnia 2009 23:00
To ja Ci powiem tak: żadnych dzieciaków z grupy skokowej nie kojarzę. Kojarzę za to całkiem wyrośnięte panny co najmniej w wieku licealnym, jeśli nie "uczelnianym". Jedno dziewczę odstające wiekiem, które kojarzę, jeździło na Jaśku, a jego raczej nie można nazwać młodziakiem.
Bischa   TAFC Polska :)
17 grudnia 2009 10:00
Ja jeszcze o Agmaji . Tam instruktorzy i stajenni zmieniają się co kawałek . Instruktor pijak i złodziej ? 3 razy po wywaleniu ze stajni wracał . Pijany prowadził jazdy . Z panienkami na jazdach przy klientach jak mawia moja ciotka "wymieniał ślinę" ( przepraszam za określenie  😁 ) . Ileż to razy wieczorem kiedy miałam wychodzić okazywało się , że instruktor K. leżał gdzieś zachlany w barze i trzeba było po właścicieli dzwonić , żeby w stajni zostali - i czekałam na nich , bo przecież nie zostawię samopas otwartej stajni  🤔wirek: A potrafili nawet przyjechać dopiero po 2-3 godzinach  😲 I zostawałam na noc , bo nie mial kto rano zwierzaków nakarmić , a właściciele mieli rano kupe spraw do załatwienia .

Edit Całe szczęście , że ktoś moją ukochaną kobyłę z rekreacji stamtąd wykupił  :kwiatek:
Severus   Sink your teeth into my FLESH
17 grudnia 2009 10:11
Znajomy mojej mamy trzyma w Agmaji folbluta, nawet proponował mi pracę z nim, ale jak usłyszałam nazwę stajni to zwątpiłam... Może ktoś kojarzy tego konia? Znam go tylko z opowieści tego pana i chciałabym się dowiedzieć czegoś o nim "z drugiej strony"  😉
Bischa   TAFC Polska :)
17 grudnia 2009 10:15
A jak się nazywa , może jeszcze gdzieś coś kojarzę , bo czasem tak gdzieś do czerwca bywałam w stajni spotkać się na piwie ze zgraną , normalną grupą ludzi z tej stajni . I do koni zaglądałam i stąd wiem , też , że ktoś kupił moją ukochaną kobyłę i stamtąd na całe szczęście zabrał .

Może być na PW
Severus   Sink your teeth into my FLESH
17 grudnia 2009 10:19
Właśnie nie pamiętam, jak się zwał, bo jego imię padło tylko raz jakieś pół roku temu (z owym panem rozmawiałam tylko kilka razy, raczej mama z nim gada - kolega z pracy  😉) Wiem, że jest xx i stoi tam już jakiś czas (nie jest "nowy"😉, startował w zawodach pod zawodniczką (chyba z uprawinieniami instruktora, ale moge się mylić)
Tylko raz byłam w Patataju i więcej nie zamierzam sie tam pokazywać, wystarczyło mi te 30 min na całe życie. Pomijając ignoranckie instruktorki, które "prowadziły" jazde grupie małych dzieci (jedna gadała przez komórkę, druga z kolegą i miały bardzo głęboko gdzieś swoich uczniów) i bardzo niedoinformowaną panią w recepci ("a pensjonatowe konie dostają marchewki?" "eee...cos tam dostają"😉 to dobił mnie fakt postawienia w jednym boksie osiodłanej klaczy i młodego ogiera, który non stop próbował ją pokryć. Na zwrócenie uwagi, że warto by było chociaż tego ogiera uwiązać usłyszałam tylko niewybredne żarty i nerwowe chichoty. 😵
A żeby nie było, że tylko P-t-t jest zły to zaraz obok mamy następny "cud hippiczny", czyli Szarżę. Atmosfera w tej stajni już dawno padła, został tylko bród, wszechobecna pleść, chore, nieleczone i do cna wykorzystywane konie (niech przykładem będzie konik polski z zaawansowanym i nie leczonym COPD zabranym na zawody skokowe, albo Weluś z nieleczonymi początkami szpatu który potrafił jechać 3 odznaki jednego dnia). AAA i ta wspaniała klika zarządu, którzy poklepują się po plecach i zapewniają siebie nawazjem jak jest dobrze, a nikt nie pomyśli, że koniom z COPD trzeba inhalacje załatwić. TFU!
kujka   new better life mode: on
17 grudnia 2009 11:29
Szaga, zeby zaliczyc wf, przez 1 semestr bylam tam instruktorem (rok akademicki 2007/2008). nie znalam wczesniej tej stajni i po tym semestrze nigdy wiecej sie tam nei pojawilam. to ponad moje sily :/ pomijam juz dziewczyny, ktore przyszly do grupy ktora prowadzilam mowiac, ze juz galopuja (nie - galopowaly-galopuja, znaczy umieja, tak?) i ze nawet jakiestam skoki zaczynaly... okazalo sie ze nie umieja same - nie w zastepie - zrobic wolty, czy utrzymac klusa. wzielam je na PIERWSZA W ICH ZYCIU lonze! (zeby bylo jasne - ich kariera jezdziecka zaczela sie i toczyla tylko w szarzy).
albo dziewczyna, ktora w pelnym siadzie nie umie jezdzic, bo ona tylko w tereny. i zawsze jak bralam ja w teren, to mowila ze za malo galopu i za wolny (zawsze!)
instruktorzy-zarzynacze terenowi i tacy, co dostali papier na kursie organizowanym przez stowarzyszenie, a jezdzili gorzej niz niektorzy kursanci. towarzystwo wzajemnej adoracji...

ale nie to bylo najgorsze, nie. najgorszy byl brak jakiejkolwiek osoby, ktora faktycznie znala sie, ktora moglaby wziac to wszystko do kupy i powiedziec: powinno byc tak, trzeba zrobic to, do konca tygodnia trzeba zadzwonic tam...
przyklad? prosze bardzo: przychodzilam tam w poniedzialki rano. tylko. no wiec przychodze i pytam sie dyzurujacych osob, czy daly siano. nie daly. dlaczego? bo siana NIE MA. moja mina -  😲
jak to nie ma??! no nie ma, drugi dzien juz nie ma. wczoraj juz nie bylo. mialo byc dzisiaj, ale chyba bedzie jutro, najpozniej po jutrze. 🤔 w pale mi sie nie miesci, jak mozna zostawic konie bez siana.
aaaale to nic! wypuscimy konie na lake!
aah ile razy szukalam konia, ktory nie wrocil bo sforsowal pastuch (jedna linka rozciagnieta na palikach, wszystko trzymajace sie na slowo honoru), konie lecialy do PTT, albo na ich pastwisko...
znamienny jest fakt, ze w tym roku jeden kon zginal, bo gdy uciekl z laki wpadl na samochod.

moze kiedys tam i byla atmosfera. ja jej juz jednak jakos szczegolnie nie zanotowalam. tylko balagan, brak organizacji i wszedzie paletajacych sie studentow na "wachtach" - czyli ludzi w kilka godzin przyuczonych do opieki nad konmi, tak naprawde nie wiedziacych nic. stajenny, ktory boi sie podejsc do koni - tylko sprzata w boksach, jak sie mu przestawi konia  😵  ja balabym sie zostawic mojego konia pod taka opieka. przeciez taki student nawet by nie zauwazyl, ze np kon ma kolke, czy cokolwiek :/

ufff naprodukowalam sie... ucieklam stamtad tak szybko, jak bylo mozna i nie wroce, chyba zeby ograc tych wszystkich "specjalistow" na zawodach

szkoda mi tylko tego osrodka, bo to miejsce moznaby fajnie rozwijac, jest w ladnym miejscu, ma potencjal, ale coz...
kujka, kiedyś tam byli młodzi natchnieni studenci z pasją, dziś są zmęczeni i wkurzeni ludzie w średnim wieku, których to nic nie obchodzi, kochałam to miejsce, klimat był niesamowity, poznałam cudownych ludzi, ale oni lecą równią pochyłą coraz bardziej w dół i coraz bliżej Ptt...
Po tym co tam widziałam to oni sa już poniżej Ptt. Szkoda bo rzeczywiście potencjał stajnia ma bardzo duży.
Właśnie odwiedziłam ich stronkę, obejrzałam sobie konie na sprzedaż... aż mi żal serce ściska. Wiadomo od dawna, że oni sprzedają tylko te konie które nie nadaja się do dalszej pracy, za to opisywane sa jak najlepsze i najzdrowsze konie pod słońcem. No i mamy tu: Hrudziaczka, który gryzie każdego kto się do niego zbliży i ma niezdiagnozowana kulawiznę; Welusia który niby zdał złotą ale ma juz lekki szpat i zniszczona psychikę; Amatora, który jeszcze nie do końca umiał chodzic pod siodłem a już przeszedł dwie kulawizny ( z tego co pamiętam chyba tez nie były zdiagnozowane). Żal serce mi ściska bo do dwóch z tych koni mam wielki sentyment. One już dawno powinny trafic w lepsze ręce, a ja nie mam mozliwości im tego lepszego życia zapewnić  :/
To ja mam kilka zdań o Szarży. Robiłam tak kurs na brązową odznakę, a raczej miałam 3 jazdy..Chciałam poznać konie przed egzaminem. I powiem tak- rozumiem, że to stajnia studencka, warunki spartańskie i to teoretycznie koniom przeszkadzać nie powinno, ale jak przyjechałam za pierwszym razem i zobaczyłam stojące konie na padoku w błocie za pęciny, ze spuszczonymi głowami, smutne i chude to żałowałam, że zapłaciłam z góry ze te "treningi". Fajnie, że konie siedzą na padokach- ale nie w takich warunkach! całe dnie w tym błocie- nie widziałam tam siana..bo o trawie nie wspomnę. Te konie są po prostu chude, ilość siana podawana na kolację jest dla mnie żałosna, konie to zjadały w ciągu 10 minut.  Nie oczekuję, że konie w rekreacji będą wyglądały jak prywatne, ale jak mają zapadnięte boki to już przesada. Sierść matowa, brzydka. Takie smutne zwierzaki. No i koń na którym jechałam skoki na egzaminie, jechał trzeci raz pode mną...no i ledwo jechał jak by nie było. Muszę tu jednak pochwalić Sławka, który prowadził treningi skokowe. Bardzo dbał o konie, nie forsował ich i miałam wrażenie że bardzo się starał, żeby praca nie była dla nich męcząca i nie przyjemna.
majeczka   Galopem przez życie!
17 grudnia 2009 15:10
  Nie oczekuję, że konie w rekreacji będą wyglądały jak prywatne,
proszę nie pisz tak, żebyś źle nie zrozumiała to nic personalnie do Ciebie ale to takie smutne że koń rekreacyjny może wyglądać gorzej niż prywatny, nie powinno tak być. Koń to koń i trzeba dążyć do tego żeby każdy wyglądał dobrze, żeby był zadbany, dobrze nakarmiony, wypoczęty, bo wtedy będzie wydajny w pracy, na razie stajnie w których tak jest to pojedyncze wyjątki, marze o tym żeby się to zmieniło...
A co do Szarży, to byłam tam 2 razy w życiu 2 razy na zawodach, więc nie widziałam tego o czym piszecie tak szczegółowo, jedyne co to byłam z 5 albo 6 końmi i dla wszystkich miałam zaklepane boksy, w karzdym było brudno;-(
I na koniec 2 konie zwiały z padoku bo widocznie miały już dość słońca a gorąco było strasznie i niemalże wpadły na pokaz kadryla...
Ogólnie atmosfera zawodów - nie stajni była miła, a ludzie chętni do pomocy i udzielania informacji, ale rozumiem że to tylko z powodu zawodów w końcu to promocja i reklama
kujka   new better life mode: on
17 grudnia 2009 15:17
majeczka, bo boksy zwalnialy szarzowe konie niedlugo przed Waszym przyjazdem. po prostu wyrzucali je na padoki. A ze w boksach sprzatalo sie wtedy raz na tydzien, to jakie byly, takie dostaliscie. proste 😉
majeczka   Galopem przez życie!
17 grudnia 2009 15:34
tak się domyślałam dlatego przykro że konie tak stoją na codzień, moje były tam raptem pare godzin
majeczka, wiesz moim marzeniem było by żeby konie w rekreacji wyglądaly tak jak prywante- wypieszczone, zadbane..ale sama wiesz jaka jest rzeczywistość. Mało jest takich stajni gdzie ktoś tak dmucha na rekreacyjne zwierzaki jak prywante osoby na swoje koniska. Nie chciałam napisać, że rekreacyjny koń ma być chudy i zaniedbany tylko to, że nie oczekuję że będzie miał przystrzyżoną grzywkę, wysmarowane kopytka- bardzo bym chciała żeby tak było, ale nie jest. Oczekuję za to, żeby koń rekreacyjny był nakarmiony, zdrowy, wypoczęty a nie wyglądał jak by go ktoś tydzień nie czyścił i dawał mu głodowe porcje jedzenia. Ale najbardziej bym oczywiście chciała, żeby wszystkie konie miały tak je większość tych prywatnych..
Welodrom ma szpat? Dalej młody koń... Weronal już nie żyje, Jankes nie żyje, dla mnie to wszystko mega przykrość, kiedy przyjeżdżam i nie ma żywego ducha na terenie, konie chudawe, w wieku 7 lat zużyte...
Bischa   TAFC Polska :)
17 grudnia 2009 19:04
Severus - może Jaser ? Długo tam stoi z przerwami , startujący w zawodach . Ale z tego co ostatnio byłam to chyba miała go jakaś dziewczyna .
Severus- czy to nie Czello? 😉 Jedyne xx jakie sa w Agmaji to Jaser,Arachid,Czello,Ekspijacja.Wszystkie z wyjątkiem Czelutka prywatne, aczkolwiek Czello startuje pod Kasią Z. teraz 😉

Bischa-Chodzi ci zapewne o Camelotke?tez była moja ukochana kobyłką 🙁 Stoi teraz w Ostoi, tak a propo 😉 No i sory za  🚫  🤬
Welodrom ma szpat? Dalej młody koń... Weronal już nie żyje, Jankes nie żyje, dla mnie to wszystko mega przykrość, kiedy przyjeżdżam i nie ma żywego ducha na terenie, konie chudawe, w wieku 7 lat zużyte...

Co się stało z Weronalem??
Wpadł pod samochód uciekając z padoku. Z tego co wiem to szyba przecięła tętnice szyjną, razem z nim leciała Wonna, ona szyta ale żyje.
Severus   Sink your teeth into my FLESH
17 grudnia 2009 19:57
To jest wałach xx. I jest prywatny. Więcej nie wiem  😁

Dzięki za podpowiedzi  :kwiatek:
Hmm to pojecia nie mam  🤣 Watpie szczerze zeby to był jaser:P Nie wiem jak sobie przypomnisz to pisz,moze masc, to chyba ci pomoge 😁
Mi się bardzo smutno zrobiło jak tak czytam co się dzieje teraz z Patatajem. Jeździłam tam 15 lat temu i szalenie miło wspominam te czasy 🙁 Teraz jak czytam Wasze wypowiedzi to zupełnie jakby mi wyrywano znaczną część dzieciństwa 🙁 I tylko koni żal..
Podobne mam odczucia jak czytam teraz co się dzieje w Szarży. Jeździłam tam parę lat, tam zaczynałam. Tam poznałam cudowne konie i super ludzi. Atmosfera była rewelacyjna, rodzinna. Obozy cudowne, tereny fajne. Albo mnie pamięć myli, albo kiedyś naprawdę się tam końmi przejmowali.
A teraz...nie byłam tam dawno. Nie ciągnie mnie. To już nie jest ta sama stajnia, co te naście lat temu, kiedy była sama stara "gwardia" ludzi którzy dbali o tą stajnię.
Ostatni raz jak tam byłam przeżyłam szok.Nie chcę tam jeździć bo powoli same miłe wspomnienia się zacierają przez złość co tam się dzieje.
Arka   Gniady buntownik :)
18 grudnia 2009 07:38
Muffinka
bo to ludzie tworzą miejsca 😉
Oj, chyba tak 😉
Szkoda że takie właśnie fajne miejsca umierają z powodu braku zainteresowania dobrych ludzi. I tylko koni żal.
Arka   Gniady buntownik :)
18 grudnia 2009 07:46
Choć teraz w Szarży też jest wiele osób które znam i złego słowa nie powiem pod ich adresem. Nie było mnie tam od... gimnazjum, czyli 3 lat, hehe. Ale miło wspominam atmosferę tego miejsca, jak miałam przyjemność jeździć tam z koleżanką na "wyklady mistrza Pruchniewicza" 😉
taki mały OT.
Ja nie twierdze że nie ma tam teraz fajnych ludzi. Mam tylko pewne obawy, ponieważ kiedy ja tam bywałam to nie działy się takie rzeczy o których teraz słyszę, więc jednak coś się na gorsze zmieniło.
Zawsze była to stajnia spartańska, dość "uboga" ale koniom nie było tam źle. A może po prostu teraz z perspektywy lat więcej widzę 😉
Mi się bardzo smutno zrobiło jak tak czytam co się dzieje teraz z Patatajem. Jeździłam tam 15 lat temu i szalenie miło wspominam te czasy 🙁 Teraz jak czytam Wasze wypowiedzi to zupełnie jakby mi wyrywano znaczną część dzieciństwa 🙁 I tylko koni żal..



Witam

Akurat nt stajni Ptt mogę powiedzieć wiele. Byłam "pensjonariuszką" przez wiele - wiele lat. Odeszłam stosunkowo niedawno.
Nie dziwię się negatywnym opiniom jw. W większości mają odzwierciedlenie w rzeczywistości.

Ale też trzeba na tę stajnię spojrzeć z innej strony.
Po pierwsze - przejmuje ona na siebie napływ przypadkowych ludzi "z ulicy", którzy przy okazji niedzielnego obiadu w knajpce, chcą spróbować pojeździć na koniu. Ptt ma ofertę dla nich ( w przeciwieństwie do wielu mniejszych stajni, które nie dysponują tak zróżnicowaną stawką koni, aby w każdej chwili tych "przybyszów z nikad" obsłużyć). A ktoś przecież musi!. Wiadomo - większość z tych ludzi nie myśli o niczym więcej, niż o spacerze do lasu w zastępie (nie każdy ma żyłkę do szlifowania jeździectwa).
Po drugie - stajnia ta oferuje zorganizowane jazdy dla dzieci (od najmłodszych lat) na kucykach (w ilości kilkunastu). Kucyki sa obłożone, ale tylko praktycznie w weekendy. W tygodniu odpoczywają (chyba że są półkolonie)
Po trzecie - ze stajnią Ptt wielu ma bardzo sympatyczne wspomnienia. To jedna z najdłużej działających stajni w okolicach Warszawy. Dziesiątki, jak nie steki czy wręcz tysiące osób spędzało w niej swoje najlepsze lata, poznawało przyjaciół, wyjeżdżało na obozy. Ta stajnia jeszcze kilka lat temu miała szerokie grono zżytych przyjaciół, identyfikujących się z tym miejscem.

Według mnie na słabą ocenę stajni Ptt mają największy wpływ ciągłe zmiany wśród osób - instruktorów, którzy zajmują się jazdami i opieką nad końmi. To zrozumiałe - na taką ilość klientów (szczególnie w czasie sezonu letniego) i ilość grup jeżdżących począwszy od dzieci do grup skokowych włącznie - potrzeba dużej ilości osób z uprawnieniami do taśmowej obsługi (a najlepsi nie garną się do takiej roboty). A taśma nie preferuje indywidualności.

Są jeszcze inne źródła problemów, ale o nich nie tutaj miejsce aby mówić.

Jakkolwiek ja wspominam okres "pensjonatowania" w Ptt stosunkowo miło. W końcu musiałam podjąć tę decyzje, aby odejść - ale do tego czasu nie było tak źle. Może miałam szczęście do spotkania sensownych ludzi? A może oferta na rynku stajni pod Warszawą na tyle się zmieniła, że oferta Ptt nie jest już postrzegana jako atrakcyjna? Hmmm ...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się