Konie - życiowa pasja i sposób na życie?....Czy da się to pogodzić?

jakobus- dobrze, że moi rodzice tego nie czytali  🤣
Znam wiele stajni, takich prywatnych. Jedni mają kasy jak lodu, a konie to tylko dodatek. Inni utrzymują się robiąc dosłownie wszystko co możliwe w ofercie jeździeckiej, czyt. obozy, rekreacja, zawody, hipoterapia i wiele innych. Ale są też stajnie gdzie ludzie utrzymują się z jazd i pensjonatu i ani oni, ani konie nie głodują🙂🙂
Myślę, że bardzo pomocna jest doobra lokalizacja ośrodka🙂
Jakaś telepatia działa, bo zbierałem dzisiaj nawóz na 15-stopniowym (jak nie lepiej) mrozie i tak właśnie sobie myślałem: my to już jesteśmy straceni. Na szczęście dzieci nie mamy, więc nie odziedziczą obciążenia. Ale dla wszystkich matek, można by ułożyć kilka przykazań:

1. Jeśli zauważysz, że Twoje dziecko (obojętnie jakiej płci) zdradza zainteresowanie zwierzątkami i ciągnie go do koników - kup mu PlayStation! Albo tą śmieszną japońską zabawkę, udającą zwierzątko...

2. Jeśli to nie pomoże, kategorycznie i bezapelacyjnie obetnij wszystkie fundusze, z których mogłoby płacić za jazdę!

3. Jeśli mimo to będzie jeździć w zamian za wywożenie gnoju - wyślij do szkoły z internatem albo przynajmniej (jeśli wiek już na to pozwala), na koedukacyjny obóz żeglarski. Jest szansa, że się zakocha w brodatym, grubym, śpiewającym basem szanty żeglarzu i na żadne konie już im ani czasu, ani pieniędzy nie starczy!

4. Jeśli nieszczęście już się stało i pociecha jeździ, a co gorsza, zaczyna startować w zawodach, na każdą wzmiankę o zakupie konika - natychmiast zmień temat, albo udaj, że właśnie zepsuł Ci się aparat słuchowy!



z doświadczenia wiem, że te zabiegi nie pomagają 🙂
jkobus Cudowne! I trafne!  :kwiatek: (choć pewnie mało skuteczne, bo jeśli nieszczęście ma dopaść, to pewnie dopadnie).
Gdy znajomi pytają: "A wasi jeżdżą?" odpowiadamy: "Uff, dzięki Bogu  🙇, na razie nie bardzo.  💃"
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
24 stycznia 2010 20:29
eee tam,dzieciaka trzeba wsadzić na konia i zacząc go katować wręcz jeździectwem...truć tyłek,dlaczego było 2 m a nie 1 m....i chwalić innych za to,że tak cudownie sobie radzą...

p.s. moje 1,5 roczne obciążone genetycznie dziecko - cmoka jak konik zawsze gdy tylko mijamy obie stajnie (a tej drugiej z drogi na prawdę nie widać),jeździ na swoim bujanym i karmi go mandarynkami i niestety bije brawo jak oglądamy Eurosport w środę.
ushia   It's a kind o'magic
24 stycznia 2010 21:09
[quote author=Pastela link=topic=3104.msg185132#msg185132 date=1235544128]

A do gnoju to znajdę jakiegoś pasjonata raczej, co za jazdę pojeździ z taczką  😁 sama kiedyś od tego przecież zaczynalam  😉
Powodzenia w prowadzeniu tego biznesu

czasy kiedy ludzie płacili za jazdę a po jeździe jeszcze wywalali obornik mineły bezpowrotnie. teraz trudno znaleźć kogoć kto za jazdę wyczyści konie czy pomoże przy codziennej obsłudze..
[/quote]

stajnia która prowadzę opiera sie własciwie TYLKO na tzw "wachcie" - dziewczynki sprzątają, karmią, pilnują klientów, zawijają, smarują itp Mam nawet ekstremalistkę, która prawie od roku NIE JEŹDZI, a jest na dyżurach zawsze
Ja przez konie nie pracuje no bo cieżko pogodzić prace, dzieci, i konie. Pracuje w domu  💃

Na wakacje rzadko wyjeżdżam chyba że na 2-3 dniowe no bo konie...

3 letnia już kłusuje na lonży a 9 letnia uprawia woltyżerkę i robie dziwne wygibasy w galopie  😁
"Wszystko, co je i sra, to g..no, nie interes"
Nie wiem, gdzie to słyszałam, ale to święte słowa 😉
Cały rok harują w stajni, bez urlopu. Mają samochód pełnoletni i nie zanosi się na lepszy.
No, to tak, jak my..
W stajni gdzie jestem właściciele mają też kilka swoich koni. Strzelam, że z pensjonatu zostaje im na jedzenie ich koni, pracownika, utrzymanie budynków, hali i padoków.

To też jak o nas, z tym, że nie jesteśmy właścicielami, a jedynie nasza w tym głowa, by właściciele do tego nie dokładali. Z tą jeszcze różnicą, że na pracownika już nie starcza, robimy sami we dwójkę i mamy jednego tylko konia na utrzymaniu..
Reasumując jest to raczej zajęcie dla pasjonatów niespełna rozumu (jak my  :hihi🙂, którym wystarcza chleb z pasztetem i obcowanie z naturą, a sukces jest wtedy, gdy ten bajzel wychodzi na zero. Albo dla ludzi z dużym kapitałem, jako zajęcie prestiżowe, bo dochodowe z pewnością nie jest.
samoutrzymujaca sie przyjemnosc 😉
Tak, to jedynie słuszne podejście wg mnie 🙂
ovca   Per aspera donikąd
25 stycznia 2010 16:46
U nas właściciele utrzymują się z koni (swoich, nie pensjonatowych) , pokoi gościnnych i imprez okolicznościowych. Z tego opłacają 4 stałych pracowników ( kuchnia, pokoje, stajnia), i tak naprawdę zarabiają tylko latem-na obozach dla dzieciaków, poza wakacjami kasa zarobiona na "turystach" pozwala tylko opłacić niezbędne wydatki.
Ale utrzymanie się z turystyki to naprawdę ciężki kawałek chleba...i właściwie służba innym...jestem tu od 2,5 roku i już wiem jedno-że nigdy nie będę zarabiać na koniach.
moja wypowiedź sprzed prawie roku:
...
Własne konie też będę miała, ale mam nadzieję, że choć trochę zarobią na swoje utrzymanie. Mam łąki i ziemię, więc pasza będzie. A do gnoju to znajdę jakiegoś pasjonata raczej, co za jazdę pojeździ z taczką  😁 sama kiedyś od tego przecież zaczynalam  😉
Powodzenia w prowadzeniu tego biznesu

no i tak:
- w marcu kupiłam wałaszka i  do tej chwili stoi u mnie w pracy w hotelu, bo tam mogę na nim codziennie jeździć i ma kto na nas zerknąć; Więc w sumie luz.
-  niedawno kupiłam klaczkę i stoi u mnie w gospodarstwie, od tego momentu nie mam na nic czasu, chcę klaczy poświęcać choć trochę czasu każdego dnia, dochodzą 3 karmienia, wypuszczanie na dwór, sprzątanie boksu, czyszczenie i nawiązywanie więzi... doba jest za krótka a jeszcze czas dla 2,5 letniego dziecka, męża, no i etat w ośrodku jeździeckim skąd też nie zawsze w porę uda się uciec. Łatwo nie jest. A jest zima więc jeździc można tylko w weekendy. A gnój wywalam sama, bo jakaś ze mnie sknera chyba i nie wyobrażam sobie jak ktoś mógłby jeździc na klaczy, a wałaszek nie znosi obcych :P
- prawdopodobnie pojawi  się niebawem następny konik, bo klaczki mi szkoda /choć przyzwyczajona jest do samotności/, ale mam wyrzuty sumienia, no i arabka nie nadaje się dla mojej siostry. Szukam ujeżdżonego, statecznego rekreanta 😉 aby mogła ze mną śmigać w tereny.

Wałaszek po wakacjach opuści hotel, no i wtedy nie wiem co pocznę. Albo zmienię pracę na normalną, albo zredukuję etat o połowę.

Przecież mając konie przy domu, pracując i mając rodzinę nie jest możliwym aby wszyscy byli z tego układu zadowoleni.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
26 stycznia 2010 07:17
jkobus czad 😀 haha no wypas na maxa 🙂
Upadłam na klawiature ze śmiechu ;] 😁

Jak dla mnie fajnie by było móc założyć stajenkę , zrobić papierzyska  i zarabiac kase. Niestety mało u nas  jest chętnych na taką rekreację.
A czadowac z ubespieczeniami, z formalnościami i brakiem kasy ( kredytami) za nic mi się nie chce. Gra nie warta świeczki. Może kiedyś mnie najdzie jak sie człowiek ustabilizuje, wybuduje dom, załozy rodzinę. A teraz? wolę mieć spokój psychiczny.
lostak   raagaguję tylko na Domi
26 stycznia 2010 08:01
chcialabym zwrocic uwage, ze moze byc jeszcze jeden powod dla ktorego buduje sie stajnie - zeby zamiast miec pretensje do kolejnych pensjonatow, o to co jest nie tak, moc je miec tylko do siebie 😉

Moja stajnia, duzy osrodek jest zrobiony tak aby moim koniom bylo dobrze, abym mogla trenowac w warunkach, w ktorych chce trenowac.  Stajnia jest tak policzona aby sie samofinansowala. Rowniez dzieki temu, ze sa ludzie, ktorzy akceptuja takie warunki dla koni i dla siebie.  Dlatego Centurion ukierunkowal sie tylko na ujezdzenie.  I uwierzcie mi, jest to ogromna frajda, kiedy obserwuje sie jak ludzie sobie pomagaja, jak staja sie jednoscia polaczona tym samym celem, jak mozna organizowac co 6 tygodni konsultacje z zagersem, cyklicznie, jak mozna "ustawic" rytm stajni, tak aby dzialala zgodnie z normalnymi zasadami, ktore przeciez na codzien realizujemy w firmach w ktorych pracujemy.  bo stajnia to tez firma, to jest male przedsiebiorstwo, ktore rzadzi sie takimi samymi prawami w skali mikro, co kazda koroporacja.

Oczywiscie zgadzam sie z przedmowcami, kiedys narzekajac na brak czasu, nie mialam pojecia co to jest brak czasu. wlasnie dlatego, ze tu nie mozna zgasic swiatla i wywiesic kartki "z powodu urlopu zaklad zamkniety"  ale z drugiej strony to jest magnez, ogromna satysfakcja i radosc codziennosci. 

i bardzo sie ciesze, ze ta stajnie mam. bez wspolnikow i innych zobowiazan towarzyskich, ktore z czasem staja sie bardzo uciazliwe.
lostek nie ma nic lepszego jak być u siebie...  😀
chcialabym zwrocic uwage, ze moze byc jeszcze jeden powod dla ktorego buduje sie stajnie - zeby zamiast miec pretensje do kolejnych pensjonatow, o to co jest nie tak, moc je miec tylko do siebie 😉

Moja stajnia, duzy osrodek jest zrobiony tak aby moim koniom bylo dobrze, abym mogla trenowac w warunkach, w ktorych chce trenowac.  Stajnia jest tak policzona aby sie samofinansowala. Rowniez dzieki temu, ze sa ludzie, ktorzy akceptuja takie warunki dla koni i dla siebie.  Dlatego Centurion ukierunkowal sie tylko na ujezdzenie.  I uwierzcie mi, jest to ogromna frajda, kiedy obserwuje sie jak ludzie sobie pomagaja, jak staja sie jednoscia polaczona tym samym celem, jak mozna organizowac co 6 tygodni konsultacje z zagersem, cyklicznie, jak mozna "ustawic" rytm stajni, tak aby dzialala zgodnie z normalnymi zasadami, ktore przeciez na codzien realizujemy w firmach w ktorych pracujemy.  bo stajnia to tez firma, to jest male przedsiebiorstwo, ktore rzadzi sie takimi samymi prawami w skali mikro, co kazda koroporacja.

Oczywiscie zgadzam sie z przedmowcami, kiedys narzekajac na brak czasu, nie mialam pojecia co to jest brak czasu. wlasnie dlatego, ze tu nie mozna zgasic swiatla i wywiesic kartki "z powodu urlopu zaklad zamkniety"  ale z drugiej strony to jest magnez, ogromna satysfakcja i radosc codziennosci. 

i bardzo sie ciesze, ze ta stajnie mam. bez wspolnikow i innych zobowiazan towarzyskich, ktore z czasem staja sie bardzo uciazliwe.


W zasadzie to mógłbym napisać dokładnie to samo , z tym że moja stajnia jest dość mała , nastawiona raczej na wkkw, a konsultacje odbywają się z Krukowskim.

Ciesze się , że nie mam żadnych kredytów, ale na skromny ośrodek pod Warszawą "poszły" 2 mieszkania w Warszawie i segment w Starej Miłosnej.
Stajnię mam na 18 koni - 7 jest moich obok dom , do jazdy jest hala. Fakt jets taki , że się to ledwo do kupy składa. Ale jest fajnie bo cała nasza czwórka z tego korzysta.
dempsey   fiat voluntas Tua
26 stycznia 2010 09:11
rider, Wy to w ogole jestescie niesamowici
praca zawodowa, dzieci, wlasna stajnia, treningi, starty
😜
ja nie wiem ile tam ma ta wasza doba, ale chyba wiecej
rider, Wy to w ogole jestescie niesamowici
praca zawodowa, dzieci, wlasna stajnia, treningi, starty
😜
ja nie wiem ile tam ma ta wasza doba, ale chyba wiecej


Trzeba trochę mniej spać i już jakoś lepiej z tym wszystkim. 😉

Z minusów to np. to , że ostatnio już nawet do kina mi sie nie opłaca chodzić. Pół Avatara przespałem, ale te drugie pół - super 🙂
Ja jeżdżę w ośrodku, połączonym z agroturystykom. Certyfikowany ośrodek II klasy + stajnia rekreacyjna + pensjonat + hala + wakacje/ferie w siodle + możliwość wynajęcia pokoju/domku, kiedy i na ile tylko sobie człowiek wymarzy+ pyszne jedzenie + odznaki + niedługo kursy instruktorskie + przy samej granicy niemieckiej, więc duużo Niemców zjeżdża (na treningi też) + konsultacje z Mickunasem + dużo miejsc noclegowych + pole namiotowe + jezioro + rowery wodne + piłka plażowa + wędkarstwo + pinball + solarium + bar + dodatkowo sprzedaż sprzętu.. Chyba niczego nie pominęłam
Wszystko się rozwija w niezłym tempie. Rodzinny interes. Zarabiają na tym, chyba nie tak źle. Ale właśnie ośrodek jest rozszerzony o agroturystykę, gdyby nie to, nie wiem, czy by tak ładnie prosperowali.. Ale uwielbiam tam spędzać czas 😉

Edit:jednak o czymś zapomniałam 🤣
lostak   raagaguję tylko na Domi
26 stycznia 2010 12:56
[quote author=lostak link=topic=3104.msg457912#msg457912 date=1264492882]
chcialabym zwrocic uwage, ze moze byc jeszcze jeden powod dla ktorego buduje sie stajnie - zeby zamiast miec pretensje do kolejnych pensjonatow, o to co jest nie tak, moc je miec tylko do siebie 😉

Moja stajnia, duzy osrodek jest zrobiony tak aby moim koniom bylo dobrze, abym mogla trenowac w warunkach, w ktorych chce trenowac.  Stajnia jest tak policzona aby sie samofinansowala. Rowniez dzieki temu, ze sa ludzie, ktorzy akceptuja takie warunki dla koni i dla siebie.  Dlatego Centurion ukierunkowal sie tylko na ujezdzenie.  I uwierzcie mi, jest to ogromna frajda, kiedy obserwuje sie jak ludzie sobie pomagaja, jak staja sie jednoscia polaczona tym samym celem, jak mozna organizowac co 6 tygodni konsultacje z zagersem, cyklicznie, jak mozna "ustawic" rytm stajni, tak aby dzialala zgodnie z normalnymi zasadami, ktore przeciez na codzien realizujemy w firmach w ktorych pracujemy.  bo stajnia to tez firma, to jest male przedsiebiorstwo, ktore rzadzi sie takimi samymi prawami w skali mikro, co kazda koroporacja.

Oczywiscie zgadzam sie z przedmowcami, kiedys narzekajac na brak czasu, nie mialam pojecia co to jest brak czasu. wlasnie dlatego, ze tu nie mozna zgasic swiatla i wywiesic kartki "z powodu urlopu zaklad zamkniety"  ale z drugiej strony to jest magnez, ogromna satysfakcja i radosc codziennosci. 

i bardzo sie ciesze, ze ta stajnie mam. bez wspolnikow i innych zobowiazan towarzyskich, ktore z czasem staja sie bardzo uciazliwe.


W zasadzie to mógłbym napisać dokładnie to samo , z tym że moja stajnia jest dość mała , nastawiona raczej na wkkw, a konsultacje odbywają się z Krukowskim.

Ciesze się , że nie mam żadnych kredytów, ale na skromny ośrodek pod Warszawą "poszły" 2 mieszkania w Warszawie i segment w Starej Miłosnej.
Stajnię mam na 18 koni - 7 jest moich obok dom , do jazdy jest hala. Fakt jets taki , że się to ledwo do kupy składa. Ale jest fajnie bo cała nasza czwórka z tego korzysta.
[/quote]

moze dlatego, ze ja mam 28 boksow... i tylko 3 swoje 😉
do kina tez nie chodze, nie ma kiedy, a spanie w fotelu kinowym niewygodne.
do kina tez nie chodze, nie ma kiedy, a spanie w fotelu kinowym niewygodne.


No nie ma kiedy , ale i po co

A spać da sie w różnych , za przeproszeniem, pozycjach.
Fotel kinowy to Pan Pikuś.
lostak   raagaguję tylko na Domi
26 stycznia 2010 13:07
jako mama Pana Pikusia, moge tylko potwierdzic 😉
a takie ośrodki duże, nastawione głównie na pensjonat, organizowanie jakiś tam zawodów myślicie ze też sę nierentowne??
[quote author=dempsey link=topic=3104.msg457976#msg457976 date=1264497090]
rider, Wy to w ogole jestescie niesamowici
praca zawodowa, dzieci, wlasna stajnia, treningi, starty
😜
ja nie wiem ile tam ma ta wasza doba, ale chyba wiecej


Trzeba trochę mniej spać i już jakoś lepiej z tym wszystkim. 😉

Z minusów to np. to , że ostatnio już nawet do kina mi sie nie opłaca chodzić. Pół Avatara przespałem, ale te drugie pół - super 🙂
[/quote]

Ja nie mam wlasnej stajni, ale ze mna tez nie oplaca sie do kina chodzic. Tak samo, jak wieczory z dvd...  😁
>
i bardzo sie ciesze, ze ta stajnie mam. bez wspolnikow i innych zobowiazan towarzyskich, ktore z czasem staja sie bardzo uciazliwe.


pozwole sobie na prywatne pytanie
bo chyba stajnie zaczynalas ze wspolniczką?
Majaczy mi sie, że gdzies pisałaś ze byłyscie we 2
a ostatnio własnie piszesz ze juz nie masz wspolnika, ze nareszcie sama

Rozstałyście się, biznesowo?
czyzby jak w tym wierszyku o kukułkach i spółkach?
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
26 stycznia 2010 22:38
A nie jaskółkach? 😉
lostak   raagaguję tylko na Domi
27 stycznia 2010 10:34
biznes jest biznes.
zaczynalysmy we dwie, nasze drogi sie zgodnie rozeszly, stajnia jest moja.

jak jaskółki... never again 😉

edit: moge dodac, ze zycze kazdemu takiego wspolnika jak moja byla wspolnczka przy budowaniu osrodka i jednoczesnie zeby mogl go prowadzic sam.    to tyle na ten temat.

TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
06 kwietnia 2011 10:30
Nie wiem dokładnie w jakim wątku mogę wypowiedzieć się takiej oto sprawie: pracuje jako instruktor dorywczo w małej rekreacyjnej stajence z kilkoma konikami (mam stały etet dlatego raczej hobbystycznie to traktuję) Nie mniej jadnak płacą mi za to i tu właśnie mam problem bo gdy zaczynałam pracę w wkacje zaproponowano mi 25% od utargu a poniewaz jazd było dużo wiec i  zarobku było sporo -przystałam na to, zimą sporadycznie jazdy tylko w soboty i właściciele dzielili sie ze mna praktycznie po połowie -ok. Problem pojawia sie teraz wiosną bo konie są nieco wyluzowane, rozbykane, nieposłuszne itd. i potrzebują treningu w tygodniu, tylko wygląda na to, że miałabym jeździć do stajni w ramach "wolontariatu" bo o dodatkowym wynagrodzeniu za te trenowanie nikt nie wspomina. Jak to wyglada u was jesli pracujecie jako instruktorzy lub zwyczajnie waszym zdaniem dałam d... że przystałam na te 25% czy powinnam za czas poswięcony na tręning koni i za objeżdżanie młodziaków brać dodatkową zapłatę np. za godziny. Dodam, że do moich obowiązków nie należy sprzatnie boksów, karmienie, pojenie i tego typu prace gospodarcze. Prowadzę jazdy a jak juz jestem na miejscu to trenuję konie i szkolę młodziaki, czyszczę i naprawiam sprzęt, pilnuję porządku w siodlarni.
O! Właśnie o tym myślałam.
Czy są w Polsce takie usługi jak -stylizacja koni ?
No takie wypicowanie konia na pokaz . Takie jak u psów przygotowanie na wystawę.
Pomyślałam, że to mógłby być fajny sposób na zarabianie.
Sama bym zleciła , za rozsądne pieniądze, taki zabieg dla Tańki.
Tratata 25% a pozniej 50% z utargu to bardzo dużo. Własciciel z pozostałej częsci musi i wykarmic konie, i odrobaczyc, i zaszczepic itp itd. Ty zas masz peiniązki "na czysto" wiec moim zdaniem jak teraz popracujesz troszkę charytatywnie to nic Ci się nie stanie. Odbijesz sobie w sezonie. No a poza tym sama na początku pisąłas ,że to Twoje dodatkowe bardziej hobbistyczne zajęcie.
Tania, po co? nie umiesz sobie konia wyczyscic i zaplesc?
przy okazji wypowiedzi jkobusa tak mi sie przypomniala taka sytuacja na zawodach zaprzegowych, przed paru laty:
ide z paroma swiezo zakupionymi przedmiotami. przedmioty dla osoby postronnej dziwne, nie potrzebne, ale za to drogie. niose sobie swoje nabytki, podchodze do kolezanki, fotografki koni i dwojki sedziow. dla nakreslenia sytuacji: kolezanka jest wlascicielka kobylki i konia emeryta-kaleki. kobylka kupiona za 3 tysiace pochlonela bardzo szybko kolejne 20 za operacje skretu i pozniejsza rechabilitacje. ja od dluzszego czasu bez pracy, jakos wiaze koniec z koncem, jednak zamiast kupic sobie buty albo inaczej zainwestowac w siebie- oczywisie wydaje na konia.
podchodze do stolika sedziowskiego, klade 3 moje przedmioty, ktore kosztowaly grubo ponad 200zl i nachodzi mnie taka refleksja...
- chcialabym sobie przypomniec kto mi to zrobil! kto pierwszy raz zabral mnie do stajni, kto pokazal mi konie. bo w sumie nie pamietam jak to sie stalo. dajcie mi ta osobe, ktora mi to zrobila, ktora mnie tak skrzywila, ze zamiast wygodnie zyc, wydawac kase na siebie, spac do poludnia i nie miec zmartwien, ja laduje wszystko w konia, zamartwiam sie, swiatek piatek czy niedziela, zdrowa czy chora, w upal i trzaskajacy mroz ide zajac sie konmi, nakarmic napoic, o wakacjach moge zapomniec, a w wolnej chwili, kiedy moglabym odpoczac ja ide wyrzucic gnoj! przeciez trzeba byc nienormalnym, zeby swiadomie dokonywac takich wyborow, ba! jeszcze o nie walczyc! nie pamietam kto mnie tak skrzywil, ale moglam zwyczajnie sobie zyc.
cale towarzystwo kiwalo glowami z usmiechem i zrozumieniem. jednak pani sedzina chwile pokiwala i za chwile zapytala:
- naprawde wolalabys zeby tego nie bylo?
i wszyscy chorem (widocznie reszta tez zadala sobie to pytanie 😉 ) odpowiedzielismy:
- nieeeee...
niestety pomimo wszystkich niedogodnosci, ktore powoduje "koniarstwo" innego zycia sobie nie wyobrazam. nie wiem co mialabym robic, jaki mialoby sens.
"lostek nie ma nic lepszego jak być u siebie..."

Owszem, ale są też minusy. Ja już od dłuzszego czasu obserwuję stajnię znajomych, a przedtem wszystkie inne w których bywalam i wszyscy twierddzą że tylko z koni wyżyć się nie da albo jest to bardzo bardzo trudne.
I zgadzam sie z tym w 100 % bo teraz jak siedzę w tym po uszy to widzę ile wszystko kosztuje aby swoje konie utrzymac w dobrym zdrowiu i aby miały wszystko co trzeba.
Obserwuję również znajomą która ma swoją małą agro i kilka(naście teraz)koni i do niedawna jej bardzo tego wszystkiego zazdrościłam. Ale...teraz jak bywam tam częsciej to widzę że nie jest tak kolorowo. Ja jej zazdroszczę mieszkania na wsi, tego że ma koniki na ktorych może jeździć kiedy chce i że to jest tak faaaajnie...no ale nie widziałam tego, a teraz widzę , jak oni ciężko na to wszystko pracują i to niemalze 24 h na dobę. Nigdzie nie wyjadą na wakacje, a jeśli to muszą zorganizowac sztab ludzi do tego aby wszystko tu porobili jak należy, i to takich ludzi ktorzy się na tym znają...do tego nawet jeśli są miesiące gdzie jest dużo jazd i coś zarobią to za chwilę się to kończy i coś wypada(jakiś koń chory albo traktor się zepsuje albo jeszczze coś)że za chwile znowu nie ma kasy...a pracują tak ciężko. Właścicielka chodzi w ciuchach z lumpexu, nie maluje się, chodzi w starych butach itd...żeby konie miały wszystko co trzeba. Musi tolerować niektore dziwactwa klientow...takie że ja to bym wywaliła od razu...nie, ja chyba bym nie chciała. Do tego okazuje się że wcale tak nie jest że jeździ sobie na konikach kiedy chce bo jak jest ładna pogoda to jest tylu klientów ze albo nie ma na to czasu albo po prostu już jej się nie chce wsiadać po kilku godz stania na placu. A ja, mimo że jak jeżdżę teraz dość często i sporo kasy idzie na moje jazdy to nigdy bym sie nie zamieniła z nią bo ja bym chyba nie wytrzymała. A ona jak jest chora że ma 39 stopni temp to i tak idzie do koni bo trzeba a ja mogę zostać w domu i mieć wszystkich gdzieś...Non stop dźwiga te baloty siana, slomy, dobrze że mąż jej gnój wywala, to ona i tak wciaż lata bez chwili spoczynku. No tak, ale ja do pracy na 8mą muszę wstac zawsze i te swoje 8h odbębnić ciurkiem to jest bleeee 🤔 ale z kolei ja mam sobote i niedzielę kiedy mogę się wyspać i nic nie robić i spotjać sie z przyjaciółmi a ona nie ma niedzieli-wprost przeciwnie, w niedzielę zasuwa najwiecej 🙁
Oj, chyba jednak ja bym tak nie chciała.
Zapleść umiem byle jak. Wykąpać, wyczyścić -wiadomo. Umiem.
Jednak ładnie przystrzyc nie umiem i muszę prosić tych co umieją.
A tak, zapłaciłabym 30,00 zł co jakiś czas i sobie popatrzyła z ławeczki.
A moje pytanie wynikło z rozmowy z mamą jednej amazonki, która marzy o swoj firmie : Stylizacja koni.
I ta mama mnie spytała o zdanie. Czy to dobry zawód? Czy to w ogóle jest zawód?
A ja pytam Was.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się