Cała prawda o pensjonacie

Averis   Czarny charakter
15 lutego 2010 00:52
Chciałam, naprawdę chciałam, przeczytać całą tę dyskusję ,ale chyba mi się odechciało. Zgubiłam się przy pierwszym zdaniu.
A ja dałam radę 🤣
I pełen szacunek dla rozmówców Adrianny, naprawdę 🙇 🙇 🙇
Szkoda tylko, że nie mam ani odrobiny wiary, że wasz wysiłek cokolwiek da. 🙁
Wiem, że to chodzi o konia ale, moje doświadczenie mnie uczy, niestety, że żadne spokojne i rozsądne tłumaczenie niczego nie zmieni.
Takich osób jak Adrianna32 naoglądałam się w życiu "od diabła i ciut, ciut". 😕
To taki typ człowieka i nic rady mu nie da.
Kupują konia i kochają go.
Ale trzymają w pensjonacie gdzie koń stoi na gnoju, kiepsko je i nie bywa na padokach. Licho wie dlaczego. Bo samochodem można aż do stajni wjechać, bo stajnia modna, bo znajomi swojego konia trzymają...???
I za płaconą kasę nawet awantury nie zrobią, że koń nie ma tego co mu się za tę kasę należy.
Jak wybiorą trenera to akurat jedynego z dziesięciu dostepnych, takiego co leje "opornego" konia - bo to trener polecony przez kogoś, na topie... .
Weta - co weźmie kasę i nie wyleczy. Takiegoż kowala. I przewoźnika.
A potem płacz.... i całowanie kopytek.
Adrianno32, nie martw się, nie jesteś sama.
Jeżeli chodzi o wspomnianą forumowiczkę, to mnie tylko dziwi to ciągłe wchodzenie na forum i zdawanie nam relacji ze wszystkiego, co się dzieje w tej stajni, narzekanie, że coś tam, a później, jak ktoś coś doradzi, to ma miliard wymówek,  że ona nie może bo coś tam coś tam i terefere. Adrianno, MY WIEMY, że masz problemy, nie musisz nas o tym informowac w każdym poście, nie musisz się wyżalac, przekazywac nam swoich cennyc uwag, bo one naszego życia wewnętrznego nie zmienią.
Zamiast tego rusz głową, posłuchaj ludzi, którzy się znają na rzeczy i działaj, zamiast ciągle narzekac. Dziwi mnie, że jeszcze nie zauważyłaś, że ludzie są tobą po prostu zmęczeni.

Żeby nie było całkowitego OT - trafiłam kiedyś, dawno, dawno temu do stajni, gdzie właściciele... po prostu nie lubili innych ludzi. Bardzo długo mnie zastanawiało, jak można zając się profesją, w której relacje międzyludzkie są bardzo ważne, podczas, gdy obecnośc innego człowieka wywołuje u kogoś negatywne emocje. Kiedy znajomi zdają mi relacje z tego, co się dzieje w ich stajniach, to czasami za głowę się łapię, jak ludzie mogą tak źle dbac o klienta. To przecież podstawowa zasada marketingu, a stajnia, jak każdy inny biznes powinna byc prowadzona wg tych zasad. Brak szacunku do właściciela konia trzymanego w pensjonacie to brak szacunku do zarabianych pieniędzy. Nie jestem w stanie pojąc, jak czasami własciciel stajni woli skupic się na jakichś błahych niesnaskach, niż na utrzymaniu stałego klienta.
adrianna32   oni wojne pokazuja a o pokoj walcza
15 lutego 2010 09:37
ikarina no wlasnie, brak jakiegokolwiek porozumienia!
🤔
Czytając cały wątek jestem głęboko załamana, nie właścicielami pensjonatów nie pensjonariuszami ale podłamuje mnie fakt tylu nieszczęśliwych końskich istot. Stanie w boksie całe życie bo nie ma kto konia wypuścić, owies z robakami 😲 😲 😲, piętrowy gnój, niebezpieczne elementy stajni. No jakiś horror jak właściciele koni tak trzymanych zwierząt mogą spać spokojnie. Przed kupnem konia zrobiłam wywiad wśród stajni w okolicach (wywiad trwał długo ponad rok), decyzja o kupnie zależała od tego czy mój koń będzie miał szczęśliwe i BEZPIECZNE bytowanie i czy ja jestem w stanie mu je zapewnić. Podstawowy warunek padok, jak można zamknąć konia w boksie i nie wypuszczać go na padok, przecież koń to zwierze którego podstawą bytowania jest przebywanie na dworze i człapanie w poszukiwaniu jedzonka. Na szczęście moja stajnia to stajnia marzenie, właścicielka wie więcej o koniach i ich potrzebach niż one same🙂🙂🙂 Mogę spokojnie wyjechać i wiem że koń wyjdzie na padok dostanie jedzonko, wcierkę gdy przyjdzie potrzeba. I najważniejsze koń jest pod stałą obserwacją nie ma mowy o nie kontrolowanych kolkach kulawiznach, właścicielka stajni potrafi wyłapać wszystko szybciej niż właściciel konia. Dzięki temu my pensjonariusze jesteśmy jej głęboko oddani i traktujemy te stajnie jak wspólne dobro nikt nie licytuje się gdy trzeba pomóc rozładować słomę siano posprzątać zająć się koniem innego pensjonariusza, który aktualnie jest bezpański bo właściciel wyjechał albo jest chory. Dodam że jeśli chodzi o kasę ten właściciel który nie wie co to znaczy mieć konia i zajmować się nim płaci więcej ci którzy angażują się w życie stajni i wiedzą że koń to nie rower płacą mniejszą stawkę. Stajnia jest taka dzięki temu że właścicielka wie co to jest koń i co to jest dobrostan zwierząt, niestety większość ludzi tego nie wie czego przykładem są horrory jakich się na tym wątku doczytałam. I tylko koni żal...
adrianna32   oni wojne pokazuja a o pokoj walcza
15 lutego 2010 10:24
[quote author=Puszito link=topic=326.msg485680#msg485680 date=1266227856]
Czytając cały wątek jestem głęboko załamana, nie właścicielami pensjonatów nie pensjonariuszami ale podłamuje mnie fakt tylu nieszczęśliwych końskich istot. Stanie w boksie całe życie bo nie ma kto konia wypuścić, owies z robakami 😲 😲 😲, piętrowy gnój,

Gdzie Ty to wyczytalas?
Ja nic takiego nie napisałam, heh no jasne czytanie ze zrozumieniem jak wsyscy cos takiego pomysleli to faktycznei nie dziwie sie czemu mi sie tak obrywa!
No w takie warunki to bym nawet nie znajac sie konia nie wstawila, sa niebezpieczne elementy, zly kontakt z wlascicielem! 🤔wirek:
Met   moje spore
15 lutego 2010 10:25
adrianna, to ogolny watek o pensjonatach. nie tylko o Twoim przypadku
Dziewczyno obrywa Ci się bo tak naprawdę nic nie robisz!!!! Czy ty w ogóle czytasz co tu piszemy??? Kobieto, jesteś tak kompletnie niezaradna, że nie powinnaś mieć konia - bo to po prostu mu zagraża. Na tym forum jest co najmniej kilka osób, które w momencie, gdy koń był zagrożony to go piechotą przeprowadzały do innej stajni, byle już, natychmiast - nie, ja nie mówię, że masz tak zrobić, ale to jest determinacja - ty nie masz żadnej!!! Ile będziesz czekać na przewoźnika - ma CI sam przyjechać i zaproponować swoje usługi??? Stajnie też same mają się zgłosić do Ciebie?? Ja w sytuacji ekstremalnej miałam w 45 minut spakowanego konia i cały sprzęt i koń jechał już (!!!) do innej stajni. Tyle upłynęło od momentu, w którym dowiedziałam się, że muszę jechać do innej stajni a załatwieniem wszystkiego. Wszystko się da - trzeba chcieć a nie siedzieć na forum i biadolić.
Ja Ci powiem  - rób jak chcesz i co chcesz - ale przestań się tu użalać nad sobą i biednym koniczkiem, którego wszyscy krzywdzą...Bo tego się już czytać nie da. Możesz nas wszystkich zignorować, ale prędzej my zignorujemy Ciebie....

yyyyy??? ale ja nie odpisywałam konkretnie p. adriannie tylko wyraziłam się odnośnie całego wątku 🤔
adrianna32   oni wojne pokazuja a o pokoj walcza
15 lutego 2010 10:53
epk
Tez o tym myslalam ale niestety ma za silny instynkt stadny, i nawet jak chwile zostaje sam na padoku to jest porazka, gdy by nie bylo tak slisko to by sie konno po niego przyjechalo, ja naprawde wymyslalm mase zeczy zeby cos z tym zrobic ale nie zaniose go na plecach, ktos napisal kilka postow wczesniej ze mozna mu podac glupiego jasia, zrobie tak bo bedzie najbezpieczniej!

A nie ma juz na to czasu, chcialam go przewiesc, nie przejde z nim niwe bede ryzykowac bo bez koni to mu odbija.  🙇
W przypadku koleżanki Adrianny tak źle tak jeszcze gorzej sytuacja bez wyjścia. 😕
adrianna32   oni wojne pokazuja a o pokoj walcza
15 lutego 2010 11:13
nie sytuacja bez wyjscia bo wyjscie sie znalazlo nawet kilka, albo kurtke na leb, albo glupi jas, albo ktos kto wie co robi i bedzaie go spokojnie ladowal do skutku.
Wyjscie zawsze jest nie ma takiej sytuacji, tylko szukanie jest troche dolujace, ale w kazdym minusie znajdzie sie plus.  😉
Jeżeli na etapie transportu ( co w całej historii posiadania konia jest rzeczą jedną z łatwiejszych) masz już takie problemy to może znak, że jednak jest trochę za wcześnie na posiadanie własnego konia? Potem jest tylko trudniej, tym bardziej, że to młody ogierek.
adrianna32   oni wojne pokazuja a o pokoj walcza
15 lutego 2010 11:35
luke mozliwe jak juz powiedialam, moja wina bo najpierw zrobie a potem mysle.
Tyle ze ze mna chcial wejsc na spokojnie dalam mu cukierka i wchodzil, dopoki facet nie zaczal go ciagnac!
W tej stajni mam znajoma ktora obcuje z konmi od 20 lat bedzie przy zaladunku, mysle ze sporo sie naucze, tym bardziej ze tam w stajni zawsze ktos jest i mozna poprosic o pomoc a tu niestety nie termin wyjazdu mamy 18 lutego 🙂 wierze ze bedzie dobrze,  😉
vissenna   Turecki niewolnik
15 lutego 2010 20:54
adrianno gdybym zaglądała Ci w portFel na pewno mój post wyglądałby inaczej.

Czemu pomyślałam, że może chodzić o względy finansowe? Bo to jedyne dla mnie (w miarę) logiczne wytłumaczenie Twojego zachowania.
W głowie mi się nie mieści jak można być tak totalnie biernym, gdy życie i zdrowie ukochanego zwierzaka jest nieustannie w zagrożeniu.  🤬

Gdy Łaciat stał w poprzedniej stajni (kilka lat na dodatek) i wyszła bardzo niemiła sytuacja zatajona przez właścicieli pensjonatu (którym naprawdę ufałam) myślisz że ktoś się wahał i próbował przeczekać?
Zwiedziłam chyba wszystkie okoliczne stajnie, dwie noce nie spałam (bo w koszmarach koń padał na kolkę itp). Ale koń zmienił pensjonat błyskawicznie! Mało tego, miał robione podstawowe badania by w pełni być świadomym w jakiej kondycji opuścił poprzedni dom. Na szczęście skończyło się na porządnym odrobaczaniu i lekkiej anemii.

Najważniejsze jest DZIAŁANIE, bo przecież za Ciebie nikt tego nie zrobi.
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
25 lutego 2010 20:05
Szkoda, że zaglądam do tego wątku dopiero teraz...
Pisałam adriannie, że jestem z jej okolic, wspominałam też o stajni, do której się przeniosła (o ile mi wiadomo). Powiem tylko tyle, że gdyby przyszło jej do głowy zapytać mnie o cokolwiek, to napisałabym jej, że stajnia do której wstawiła konia ma przyczepę (ok, nie wiem jak jest teraz ale zawsze mieli) i sądzę, że gdyby tylko wspomniała, że potrzebuje transportu ktoś natychmiast by jej pomógł. Ludzie tam są na prawdę doświadczeni, więc raczej nie doszłoby do ekscesów opisanych wyżej.
Jeśli w rzeczonej stajni nie byliby w stanie/nie chcieli pomóc, to kilka kilometrów dalej jest kolejna stajnia, w której też pewnie dałoby się zorganizować transport.
Nigdy nie musiałam (z wiadomych przyczyn) wieźć nigdzie konia, ale jak widać miałabym pomysł gdzie szukać pomocy. Podane przykłady to tylko ułamek tego, co byłabym w stanie w tej kwestii wymyślić i doradzić "na szybko".
Można? Oczywiście, że TAK!

Na koniec napiszę tylko, że trasa o której mowa to jakieś 10 km, więc nikt nie musiałby poświęcać całego dnia, żeby pomóc...
darolga   L'amore è cieco
25 lutego 2010 21:52
Ogromny respect dla osób mających siłę na dyskusje z Adrianną.


Panno Adrianno, bez urazy, nie chciałam tego mówić, ale dla mnie jesteś po prostu śmierdzącym leniem. Wolisz sadzić dupsko na forum i biadolić zamiast wziąć się w garść. Koniś nie jest tylko do kochania. Super, że go kochasz, na pewno będzie z Tobą KIEDYŚ szczęśliwy -  o ile ruszysz głową. Bo koń to też obowiązek, odpowiedzialność, żywe, problematyczne stworzenie.
Plus dla Ciebie, że chcesz się uczyć i zdobywać wiedzę. Chęci to połowa sukcesu, a teraz naucz się jeszcze czytać rady, o które 3-cią stronę już prosisz i mimo, że otrzymujesz je na tacy, to wciąż biadolisz, że nie wiesz co zrobić i...i prosisz o rady.
Litości!
Do rzeczy.
Po pierwsze, to nie przyjmuję do wiadomości wytłumaczenia, że nie ma przewoźnika w okolicy. Myślisz, że będą do Ciebie walić drzwiami  i oknami i prosić "weź mnie! weź mnie!"? Rusz tyłek, poszukaj w gazetach, w necie ofert transportu koni, zadzwoń, przewieź, zapłać i po bólu!
Po drugie (powtórzę się, abyś dobrze zrozumiała) to weź się ogarnij!
Po trzecie, dobra, wiem, masz już tego konia i to Twój błąd. Super. To teraz się z tym fantem uporajmy, a nie 100000 razy piszesz, że wiesz, że to Twoja wina, bla bla bla. Rzygać się chce od bezustannego czytania takiego biadolenia! Ok, stało się, jest koń. Nieważne czy zrobiłaś dobrze czy źle. NIEWAŻNE. Ten koń już jest i to jest ważne.
I serio, jeśli jeszcze raz napiszesz coś w stylu "dobra, kupiłam tego konia i to moja wina  😕 😕 ale ja go naprawdę kocham  😕 ja tak mam, że najpierw robię a potem pomyślę" - to autentycznie dostanę mdłości. Pomijam już fakt, że Ty nie "robisz, a potem myślisz", a wręcz przeciwnie: TY MYŚLISZ, MYŚLISZ, BIADOLISZ, NARZEKASZ, ALE NIE ROBISZ KOMPLETNIE NIC.
Po czwarte, to nikt Ci do portfela nie zaglądał i dość dziecinne z Twojej strony jest wymienianie swojego majątku. "A ja mam więcej zabawek!"... Fajnie, że masz dwa domy, amstaffy i w ogóle... Niestety, przykro mi, ale wiedzy i odpowiedzialnośći nie masz, ani też tego nie kupisz, tego się możesz tylko nauczyć, więc czytaj uważnie co się do Ciebie pisze.
Po piąte, to masz dziecko, tak? No więc wyobraź sobie, że Twoja pociecha uczy się jeździć na rowerku pod okiem dajmy na to cioci. Pociecha się przewróciła, leży pod rowerkiem, a ciocia dalej pcha rowerek i szura dzieckiem po betonie. Raz, drugi, trzeci... Całujesz dziecko po stópkach czy do jasnej anieli reagujesz?! Reagujesz (mam nadzieję - bo jak nie to...sąd?). Inna sytuacja. Twoje dziecko idzie do przedszkola. W przedszkolu siedzi zamknięte w kojcu we własnych odchodach, brudne, płaczące, nie ma żadnego kolegi, bo każdy jest zamknięty w swoim maleńkim kojcu. Nie dostaje jeść, więc jest głodne. Do tego ciągle się kaleczy o wystające ostre przedmioty. Pozwolisz, by dziecko chodziło do takiego przedszkola? Tym bardziej, jeśli w okolicy są przedszkola czyste, bezpieczne, z dobrym obiadkiem i placem zabaw?
Przeczytałaś uważnie? Super. To teraz sobie wyobraź, że Twój konik to takie dziecko. O NIE TRZEBA DBAĆ. I ten Twój konik siedzi aktualnie w syfie i gnoju - jak w przedszkolu numer 1.

Po szóste, to jak mi na ten mój post (niemiły - jestem świadoma, za co pardon, ale inaczej nie umiem) odpyskujesz, to kompletnie stracisz szansę na jakąkolwiek pomoc z kogokolwiek strony. A w tym momencie w najbliższym czasie albo zabijesz konia, albo on zabije Ciebie - albo Bóg wie co jeszcze, to taki najlżejszy scenariusz.
Po siódme, to przeczytaj moją wypowiedź trzy razy. I przeczytaj całość. Uważnie. I czytaj ze zrozumieniem.
Po ósme, to nie odpowiadaj na zdania wyrwane z kontekstu, ani też nie opowiadaj mi o swoim dziecku. Uprzedzam również, że nie zaglądam Ci w portfel ani nie wnikam jak wychowujesz dziecko. Nie interesuje mnie nic poza Twoim biednym koniem.
Po dziewiąte, to nim odpowiesz przeczytaj moją wypowiedź jeszcze raz.
Po dziesiąte, to nie chcemy po raz xxxxxxxxx słuchać jaki to błąd popełniłaś i jak to wszyscy są przeciwko Tobie i jak to się nic nie da zrobić, bo cały świat się uwziął.
Po jedenaste, to żeby nie było, że ja taka zła to piszę to z czystej życzliwości. Ton niemiły, bo na miły to Ty nie reagujesz, więc może teraz coś ruszy. A jak ruszy, to i ja gwarantuję, że wszyscy będziemy mili i pomożemy. Tylko potrzebny jest ten przełom - musisz zacząć czytać ze zrozumieniem i słuchać.



darolga, wersja z przedszkolem HARD 😁

adrianno nie mamy przewoźników w okolicy? zaiste, ciekawe.
darolga   L'amore è cieco
25 lutego 2010 22:00
rewir -  😁 ale wiesz, skoro nie łopatologicznie, to może obrazowe tłumaczenie?  🙇 
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
25 lutego 2010 22:20
darolga
Jeśli Twój post nie odniesie skutku, to nie pomoże już NIC.


Mówię Wam laski, że nawet nie trzeba specjalnie szukać przewoźnika, wystarczyło zapytać w obecnej stajni czy pomogą...
Z tego co mi wiadomo, adrianna przeniosła już konia, żeby było śmieszniej do miejsca o którym napisałam jej przy okazji jednego z jej pierwszych postów na tym forum 😉
I nie można było tak od razu?? 😵
darolga   L'amore è cieco
25 lutego 2010 22:38
Pauli - dooookładnie... eeeh. no oby coś ruszyło, oby.


To tak jeszcze żeby było w temacie...

Tak sobie czytam i czytam... I stwierdzam, że mam naprawdę szczęście. Obecnie, po dwóch pomyłkach, stoimy w miejscu, które spełnia wszystkie moje oczekiwania. Przede wszystkim są bezpieczne padoki, może nie jakieś gigantyczne (choć jak na Wrocław, to naprawdę niezłe) i - co najważniejsze - nie ma problemu z padokowaniem ogiera, więc Młody może spokojnie hasać. I to nie jest też tak, że wychodzi na 20 min czy nawet godzinę - nie. Padokuje się minimum kilka(naście) godzin - od rana do zmierzchu, schodzi tylko na obiad. Nie muszę go też wypuszczać sama (byłoby to z resztą niewykonalne...) - wszystko robi kochany pan stajenny.
Karmienie w porządku, dają tyle ile napisane na boksie. O ile w większości pensjonatów oszczędzają, o tyle tutaj w drugą stronę - trzeba tłumaczyć, żeby dostawał tyle ile napisane 😉 ). Siana do woli i bez skąpienia. Nie ma problemu z zadawaniem innej paszy, przygotowywaniem meszu, podawaniem dodatków i suplementów. Pasza nie ginie i na pewno trafia do żłobu odpowiedniego konia.
W boksach czysto, ścielone bardzo dużo (do stawów skokowych), dościelane codziennie. Wybierane do zera niestety raz w tygodniu, ale absolutnie nie ma gnoju. Ot, może dzień przed wywalaniem czuć, że ściółka wilgotna i tylko tyle.
Jest duża, jasna hala z fajnym podłożem, ogrodzona bandami, dobrze oświetlona, bezpieczna, z dużym przedsionkiem (gdzie można np. lonżować), bez przeciągów. Przeszkód treningowych jest wprawdzie mało, naprawdę mało, ale parkurek jakiś tam mały da się postawić. A i tak na wiosnę planujemy zdziałać i jakieś drągi naprodukować.  Na hali jest nagłośnienie oraz bardzo dużo kontaktów - można podłączyć np. radio. Niestety nie ma bezpośredniego przejścia ze stajni do hali, ale daleko też nie jest - ze 20 m? Jest lonżownik, kryty, który ma być wkrótce przerobiony na karuzelę. Są 3 place zewnętrzne.
Boksy przestronne, duże, średnio-jasne (mogłyby być jaśniejsze, ale i tak koń cały dzień na padoku, światło sztuczne dobre, więc można śmiało czyścić w boksie, a jak się otworzy drzwi zewnętrzne - górę - to jest całkiem jaśniutko).
Jeśli o wady chodzi, to te boksy na pewno nie są ładne 😉 ba, one są po prostu paskudne. Ale koniowi rybka, grunt, że bezpieczne. Poza tym gdzieniegdzie panuje bałagan w stylu placu budowy, ale koniom to nie zagraża. Ot, kwestia estetyki na pewno leży.
Stajnie są różne o różnej zabudowie. "Sportowa" x 2 oraz "rekreacyjna", czyli klasyczna boksowa z długim korytarzem. Oraz tzw. "czwórki" (na jednej z nich stoję), czyli długi budynek z trzema wejściami, każde wejście to osobna mini-stajenka: korytarzyk (niesety wąski) i dwa boksy po każdej stronie, a na końcu korytarza gigant okno. Jest przytulnie i klimatycznie, to lubię! Pod oknem miejsce na paki, paszę, gniazdko... No po prostu super, jak u siebie! Mam czajniczek, radio, wszędzie praktyczne wieszaczki, dereczki, sreczki, półki, koszyki... - w dużych sportowych stajniach raczej nikt nie pozwoliłby mi na taką własną 'aranżację wnętrza'. Do tego z paki do konia mam 1,5 m 😀 Zrobiłam sobie stanowisko do czyszczenia, które może służyć za mini-myjkę wewnętrzną - mam kran z wężem i odpływ, więc kopyta można śmiało szorować 🙂 no bomba!
Do tego drzwi główne dwudzielne, więc dostęp do świeżego powietrza cały czas, duże i szerokie.
Jest miło i fajnie, nikt o nic nie robi problemu, można sobie wszystko spokojnie robić, wystarczy być uprzejmym i w porządku. Ochraniacze na padok? Wcierka? Spacer? Mesz? Uśmiech i załatwione 🙂
Wadą w zasadzie taką jedyną i główną jest fakt, że to duży teren, który nie sposób ogrodzić w 100%, co w dzisiesjszej dobie kradzieży powoduje niemały dyskomfort. Niemniej jednak dokładane są wszelkie starania, żeby było bezpieczniej.
Cena - 850.
Absolutnie warte każdego grosza.
adrianna32   oni wojne pokazuja a o pokoj walcza
26 lutego 2010 12:42
Znalazlam przewoznika z super doswiadczeniem!
Sciagalam go az z Kwidzyna, wiec 180 km ode mnie, za transport zaplacilam naprawde malo 270 zl, chociaz jedna rzecz jest dla mnie naprawde smieszna, bo zeby przewiesc konia 15 km w dwie strony, musialam sciagac faceta az stamtad! Bo u nas w najbliszej okolicy naprawde nikogo nie bylo! Dzwonilam ponad tydzien, ciagle gdzie tylko trafil mi sie nr, to albo facet sprzedal przycepe 2 dni temu, nastepny ma rozwalona, a jeszcze innemu zginal papier z uprawnieniami i przyczepa nie byla na niego!  😵 Latwo wiec nie bylo, szukalam w ogloszeniach ale nie kazdy kto ma przyczepe sie oglasza!!! Pisalam nawet w voltowych ogloszeniach, bez odzewu wiec nie jest tak ze ja tylko siedze i pisze a nic nie robie, tylko ja wiem ile mnie to kosztowalo! Dopiero re-voltowa hanulka dala mi numer do faceta i naprawde dopiero po telefonie 8 razy kierowano mnie do innych!
Nie wazne przewoznik super, maly dostal szczepienie, caly transport przebiegl super, doslownie 2 minuty to zajelo. Mnie niestety tam nie bylo bo dopadla mnie grypa zoladkowa.  🙇

Młody stoi w tej stajni, boksy sa naprawde duze, przestronne zabezpieczone kratami, poniewaz stajenny sie boi zeby mlody nie wyskoczyl, w boksie chodzi sobie w kolko wiec jestem mile zaskoczona, siana do woli, paszy tez. Padok? Hmm super duzy, w cieplejsze dni bezpieczny, przestronny jest tylko jedno ale tyle ze o to moge miec chyba tylko pretensje do natury, byla chlapa i znowu mroz= lód, to jest teraz na padoku, co mnie przeraza, ostatnio jak byl kulig dzwonki dzwonily, mlody sie wystraszyl ze lecial galopem balam sie jak nic, jakos sie uspokoil, nie wiem nawet jak miala bym zareagowac w takim momencie i do kogo miec pretensje.  🤔
Co jeszcze mi sie nie podoba to to ze konie wychodza na max 4 godziny, moj wychodzi osobno z walachem wiec na duuzo krocej.
Podejscie stajennego, kiedy rozmawiam z nim o kastracji bo przeciez zalezy mi zeby bylo to w jak najberdziej dogodny sposob dla konia i bezpieczny dla weta, facet ma podejscie typu: kon jak kon, wsystkie sa kastrowane i zyja, wiec tlumaczenia nie ma, porady tez, no i z takim podejsciem wole sama weta poszukac, malo tego dowiedzialam sie ze przy kastracji beda wszyscy, ja na to wszyscy to znaczy kto? Okazuje sie ze 8 osob, nie liczac weta  😵 Jak by to jakas sensacja byla, zwlaszcza dodatkowy stres dla konia, ale o tym jutro powaznie porozmawiam, ze na taki uklad nie ide!  🤔wirek:
No ale co mi sie naprawde podoba i co jest zupelnie odwrotnoscia poprzedniej stajni, to to ze bez stajennego nikt do stajni nie wejdzie, jest duza zamykana brama, zastawiona w wewnatrz traktorem, no i biegajacy pies 😀 sama ostatnio nie weszlam! A w tamtej stajni wchodzil kazdy kiedy chcial bez wiedzy wlasciciela, mial dostep do koni sprzetu wszystkiego.
Moje wrazenia?  Jezeli chodzi o warunki bytowe? Rewelacja. Estetyczne? Pozostawia sobie troche do zyczenia, oczywiscie hali ani innych wynalazkow nie ma.  😜

Mam nadzieje ze napisalam choc troche w zrozumialy sposob, ostatnio przestalam sie wypowiadac z tego powodu.  🤬
Czy ten młody koń nadal był koło Malborka? Jeśli tak, to chyba z Malborka to Kwidzyna jest 40 km, nie 180.
Nie ma to jak przyjsc do nowej stajni, gdzie nikogo sie nie zna i ludzie nie znaja ciebie i na wstepie napisac na forum internetowym ( w dodatku znanym w srodowisku), ze stajnia jest pelna zaklamanych osob. Juz widze, jak ja tam wszyscy beda lubic. Oczywiscie nia kazdemu zalezy na ogolnej symatii spoleczenstwa, ale akurat bedac na miejscu adrianny nie antagonizowalabym innych ludzi, bo biorac pod uwage jej brak doswiadczenia, bedzie musiala ich nie raz prosic o pomoc. Internet to nie miejsce anonimowe i czasem warto sie zastanowic co sie wypisuje.
adrianna32   oni wojne pokazuja a o pokoj walcza
26 lutego 2010 14:42
To jest pojecie wgledne!
Nie wiem jak mam nazwac osobe, ktora na wstepie obsmarowala moja wczesneijsza stajnie, a przy kolezance, ktora nadal ma tam konia no i przy mnie prosto w oczy mowi: Ta stajnia przeciez taka fajna i przyjemna! 😵 W innym ukladzie powiedziala bym w oczy jak jest, ale reklama byla na wstepie wiec mam prawo mowic jak jest!  🤔wirek: 👿
Ciężko mi sie ustosunkować do wypowiedzi, bo nie bardzo ja zrozumiałam. Jak by nie bylo jednak czasem warto sie powstrzymać od komentowania niektórych rzeczy na forum publicznym. Biorąc pod uwagę, ze anonimowa na pewno nie jesteś w swoim środowisku jeździeckim juz dawno pewnie większość innych pensjonariuszy wie co o nich napisałaś. Podejrzewam, ze ich stosunek do ciebie będzie teraz dość chodny. Z obserwacji ( na szczęście nie z doświadczenia😉) wiem, ze osoby nielubiane, konfliktowe zawsze maja gorzej w malych społecznościach jak np. stajnia. Nikt ci konia nie puści jak cie nie będzie, nikt nie zrobi jedzenia, nikt nie zadzwoni, ze koń nie ma podkowy etc. Dziwie sie zwłaszcza dla tego, ze na wlane życzenie jesteś właściwie spalona na samym początku. Nikt nie lubi być nazywany zakłamanym, a kogo konkretnie miałaś lub nie miałaś na myśli to teraz juz nikogo raczej obchodzić nie będzie, zwłaszcza, ze napisałaś, ze stajnia jest takich osób plena. Zle pierwsze wrażenie zawsze pozostanie.
Tia.... Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że za miesiąc Adrianna stwierdzi, że przenosi konia i obsmaruje obecnych właścicieli stajni, pensjonariuszy, stajennego oraz wszystkich innych łącznie ze stajennymi kotami. Wszyscy są ŹLI tylko nie ona.
Adrianna, weź się ogarnij. Zachowujesz się jakby ci się świat NALEŻAŁ, ale niestety, nikomu się świat nie należy.... Jeszcze dostaniesz w tyłek od życia, oj, jeszcze dostaniesz... Szkoda tylko, że koń razem z Tobą.
darolga, nie zrozum mnie źle, KOCHAM CIĘ :kwiatek:
adrianna32   oni wojne pokazuja a o pokoj walcza
26 lutego 2010 19:53
A to niby dlaczego? Bo nie lubie kiedy ktos w oczy mowi inaczej a nastepnym razem jeszcze inaczej???
Ja klamstwa nie toleruje, co mam sie teraz podlizywac bo ktos klamie? Skoro doskonale wiem co mi mowiono 1 razem a 2 zupelnie inne bajka?
Wlasnie sie ucze od takich ludzi jak z nimi postepowac, kazdy mowi o ten klamie ten obgaduje, a sami co? Ja zawsze mowilam co myslalam mimo ze sie to nikomu nie podobalo, bo poco gadac rzeczy, ktorych pozniej nie mozna powtorzyc? To jest nieodpowiedzialnosc doroslej osoby za slowa i czyny. Mam spokojnie patrzec ze ktos mi w oczy klamie, robi ze mnie wariata? Tak wlasnie sie nauczylam od takich ludzi, maja taki szacunek na jaki zasluguja! Po co gadaja o tamtej stajni? ja jak przyszlam oni sie wypytywali i smiali ja powiedzialam ze nie bede tego komentowac, sami bajki pisali, oj jacy pomocni byli a teraz? Ja w tym nie uczestniczylam, ewentualnie jako bierny sluchacz nic poza tym. Nie bede sie tlumaczyc bo nie mam z czego a od zycia mi sie juz dostalo za wiele! Ale nie bede pokorna jak ktos mi klamie w oczy, nie potrafie komus mydlic oczu kiedy mam cos do niego, to nie moja natura! 🤬
dowiedzialam sie ze przy kastracji beda wszyscy, ja na to wszyscy to znaczy kto? Okazuje sie ze 8 osob, nie liczac weta  zemdlal Jak by to jakas sensacja byla, zwlaszcza dodatkowy stres dla konia, ale o tym jutro powaznie porozmawiam, ze na taki uklad nie ide!  kukunamuniu

Nie rozumiem, jak osoba bez doświadczenia może dyktować warunki w jakich ma się odbyć kastracja oraz mówić na jaki układ "idzie" a na jaki nie.
Jeśli u mnie koń ma jakiś poważny zabieg, to jest weterynarz, właściciel konia, osoby potrzebne do pomocy (jeśli jest taki wymóg weterynarza) oraz wszystkie osoby, które mają kontakt z koniem i się nim zajmują. Przecież to nie jest kwestia sensacji i ciekawości! Pamiętaj, że te osoby muszą wiedzieć jaki zabieg miał koń, jak on przebiegł, jak należy opiekować się "pacjentem" po, na co zwrócić szczególną uwagę i jakie objawy mogą być niepokojące.
Dziewczyno! Przecież nie zamieszkasz z koniem w boksie, żeby go pilnować. Ty będziesz u niego po kilka godzin dziennie - przez resztę czasu będą się Twoim zwierzakiem zajmować inne osoby (w dodatku z doświadczeniem!).
Może zacznij wreszcie słuchać ludzi, którzy wiedzą więcej niż Ty i rób to, co powiedzą.
Radzę Ci też, abyś zaniechała jutro "poważnej rozmowy" z właścicielem pensjonatu, ponieważ w moim odczuciu możesz usłyszeć do widzenia.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się