KOTY

piekniejszy jest styczen.
to jak?
ciec
jaki transporter polecicie do przewożenia dwóch kotów - na razie niewielkich, ale jeden z nich jeszcze sporo podskoczy na pewno
lepiej kupić jeden większy czy może dwa oddzielne - co będzie bardziej praktyczne?
gdzie w internecie można korzystnie nabyć takowe pudełeczka - nie chce przepłacić niepotrzebnie
nie wiem jakie wybrac, ale polecam animalia, powyzej 300zl do warszawy dowoz gratis. jesli sie nie zamkniesz w tej kwocie to moge cie zamowic- ty skorzystasz z moich znizek, mnie dorobisz punktow rabatowych i bedzie okazja zeby sie spotkac 🙂

alvika wybacz ze cie molestuje, ale kiedy przyjedziesz? zostaw meza, prace, pakuj koty i wbijaj!

ciec
dzięki za propozycję 🙂 zobacze co mi tam wydzie z zakupów (pewnie całą wyprawkę od razu kupie) i dam znać

a tak ogólnie - jaka firma chociaż? ferplast, trixie, yarro?
swój kupiłam bo nie było wyboru tak duzego...
ja mam clippera- jest fajny pod tym wzgledem ze ma najrozniejsze rozmiary, mozna zamontowac kolka, smycz do noszenia, pojnik, wiatraczek i inne gadzety. natomiast jest bardzo nie wygodny w noszeniu. jesli mialbym kupic jeszcze raz wybralabym taki z miekkimi sciankami i materialowa siateczka na suwak w celu przenoszenia kota. moj plastikowy moglby sie sprawdzac np w aucie, ale moje koty tego strasznie nie lubia i źle znosza. kupilam wiec samochodowa smycz- jest szersza i posiada dodakowy pasek na piersi odaz wtyczke do pasow. tak wypiete koty spokojnie podrozuja spiac na tylnim siedzeniu 🙂
c
" z miekkimi sciankami i materialowa siateczka na suwak"

a jak z ich wytrzymałością? nie rwą się jak kot zacznie pazurami po nich jezdzic?
pazurki sie obcina, a ścianki zrobione są z wytrzymałych materiałów sentetycznych
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
23 listopada 2008 22:31
Ja polecam plastikowe kratki na froncie - jeżeli kot będzie przewożony w samochodzie, to w razie wypadku czy ostrego hamowania nie rzuci nim na metal.

Atlas, Marchioro, Ferplast - zależy od upodobań wizualnych i od docelowej wagi kota.

Z doświadczenia kilka sugestii:
Nawet dwa najbardziej zżyte ze sobą koty przewożone razem w jednym transporterze do weta będą zdenerwowane, słyszące w poczekalni szczekanie psów, wrzaski innych kotów, o innych dochodzących zza drzwi gabinetu odgłosach niewinnych zwierząt zarzynanych tabletką na odrobaczenie nie wspominając... Czasem dostają kuku i wpadają w panikę. Wtedy mogą być dla siebie niebezpieczne (pal licho przyjaźń, one muszą przecież o życie walczyć! - w ich mniemaniu).
Ja bym zaryzykowała i zainwestowała w dwa transporterki, 2 i 1. Na razie dwójkę na transport obu w warunkach niestresowych (dopóki nie załapią, że transporter dziwnie często oznacza tego pana w białym kitlu i ze strzykawką w łapie), potem dwójka zostanie dla większego, a jedynka dla drugiego kociambra.
Mimo wielu zalet transporterów otwieranych od góry - też podeszłabym do tego rodzaju sceptycznie. Dwa razy poszło mi zapięcie w takiej dwójce (poprzednia wersja kolekcji Marchioro), na szczęście koty były tak skołowane, że łaskawie pozostały w środku nie korzystając z wolności na środku dworca kolejowego. Dwa, kot w transporterze na ogół najszczęśliwszy nie jest, więc otwarty sufit nie daje mu zbytniego poczucia bezpieczeństwa. Najfajniej przecież jak jest cicho i ciemno.
I jeszcze jedno, dla "Dużego" wybrałabym transporter o mocnych bocznych zapięciach (najlepiej góra z dołem spięte na stałe lub klipsami - dużymi i mocnymi) i mocnym, twardym plastiku. Powód? Baxter nie przekroczył limitu wagi przewidzianej do przenoszenia jedynką, a mimo to w Capri po zapakowaniu kota odpadło denko. Z kotem. Klipsy puściły z jednego boku i tyłu. Kot zachował zimną krew, nie w takich warunkach nim rzucano Kochałam staruszka za to.

Ja dalej używam Transporterów Trixie (1x3, 2x2, 2x1) i Ferplasta (2x1). Z kółkami, z paskami, z pokrowcami na zewnątrz - i wszelkimi innymi cudami.
Na koniec wskazówka: jadąc z kotem w pociągu gdzie najlepiej schować portfel? Do transportera, oczywiście! Plus komentarz "kot zdenerwowany mocno drapie i gryzie" - i spokojnie można iść spać.

Cieciorku,
naprawdę będę się starała! Ale mężowi Twojego posta nie pokażę
dziękuję za radę
plastiki też do mnie przemawiają najlepiej jeśli pomyśleć o wypadku i chyba tylko trixie ma te specjalne otwory do zapięcia w pasy w samochodzie?
dzięki też za poradę co do rozmiarów

no i przygód z transporterami miałaś wiele ! fajnie tak się teraz pośmiać, ale musiało być nieciekawie w chwili takiego 'wypadku'
Brzask   kucyk,kucyk...a to kawał s.........
24 listopada 2008 19:46
b. dawno mojeje koty nie wstawialam wiec prosze 🙂



Cudowne oczęta!
Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
24 listopada 2008 21:06
To ja zaznaczam teren 🙂 dzisiaj tutaj trafiłam i jeszcze trochę się motam 😉
Wasze koty, jak zwykle, cudowne 🙂
cieciorka - jak długo trwa przesyłka z animalii?
szykuje się zamówienie złożone z 2 transporterow, kuwety krytej, łopatki i zestawu misek ... nie wiem czy nie prościej byłoby to przysłać po prostu do mnie, bo wozic w ta i z powrotem będzie mało wygodnie

a to mój kociambr na wyjazdowym weekendzie w stajni 🙂



a to panowie dla których ta cała wyprawka 🙂
bonifacy i filemon-killerek
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
24 listopada 2008 21:44
Ale klony O.o
I jak Ty je rozpoznasz?

Ja mam ambitny plan zabrać Pinkozaura na spacerek na śnieg...
boni jest bardzo masywny, ma szeroki pysk i wysokie skarpetki z tyłu, ah no i gruby ogon
kiler jest drobny bardzo,ma oczy w kształcie migdała i białe paluszki na łapkach, ma bardziej wampirkowaty wyraz pyszczka

sa zupełnie różne
obaj przytulaki i kombinatorzy - potrafią światło w stajni zapalać i bawią się poidłami ...
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
25 listopada 2008 08:08
Strzyga, ty.... MORDERCO TY!

gabik, jeżeli zamawiasz przez cieciorkę, to wystarczy, że ona przy wprowadzaniu zamówienia zmieni adres dostawy na twój - i po kłopocie. Ja wysyłam zamówienie na 4 różne adresy (zależnie od tego, który oddział koci akurat muszę zaopatrzyć) i nie ma z tą procedurą najmniejszego kłopotu.

A co do animalii - zastanawiam się co będzie, jak już pyknę ten 7. poziom. Kwiatki może jakieś dostanę - pochwalę się.
tak chyba trzeba będzie zrobić, bo wyjdzie pare pudeł zamówienia
jeszcze przejdę sie po zoologicznych w okolicy - porownam ceny chociaż

robią moze jakies "kapciuszkii" dla kotow - bo mufce widocznie było zimno w lapki - co nie przszkodziło jej siedziec na podrowku 7godzin


Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
25 listopada 2008 12:10
Kurcze- śnieg się topi ;/
Może jutro jeszcze będzie, bo chciałam wykorzystać mamę, żeby Pinkozauraz prowadziła, a ja bym parę fotek okolicznościowych syjama w śniegu zrobiła

Alvika- należy jej się za to ciągłe miauczenie. Może jej adrenaliny brakuje?
Ps. Czy u Ciebie też stała przy misce i miauczała do ściany?
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
25 listopada 2008 12:22
Strzyguś, poprzez pewną analogię:
a czy ty przemawiając do podwładnych - których z założenia tej historii masz mieć w głębokim poważaniu - spoglądałabyś na ich twarze?


Moje kociambry śnieg uwielbiają, oczywiście po pokonaniu pierwszego obrzydzenia pt "błe, ten dywan do łap się klei i miedzy poduszeczki się wciska".
moja w takim razie mnie szanuje bo prosząc o saszetke gapi się we mnie jak się drze, za to jak o chrupki prosi, kiedy mi się zapomni, to przychodzi i cichutko popiskuje jakby "wiesz, nie chcę cię odrywac ale chrupki mi się skończyły, dasz jak bedziesz miała chwilke?"
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
25 listopada 2008 12:30
Taa... to dlatego pewnie pozwalam sobie robić z twarzy poduszkę...

Ostatnio hitem w domu jest "A pokaż co jesz?"
To ja przedstawię mojego kocurka

Oto Vincent - pan i władca



Spójrzcie tylko... cóż za nóżka, jaka gracja... mrau
Dla mojej Zuzy foliowa torebka, najlepiej x2 większa od niej jest najlepszą kryjówką i zabawką. Po 2 godzinach szaleństw torba jest w strzępach 😉
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
25 listopada 2008 20:45
Żeby nie było, że swoich kotów nie kocham - w weekend montujemy kolejny drapak:
(zdjęcie ze strony dystrybutora):
Wow jakie królestwo. Wstaw koniecznie fotki swoich ogonków jak je testują 😉
ja musze ojca namówić żeby w domu zrobił. Bo jak na razie nie stać mnie na takie cacko. A z chęcią bym zaopatrzyła moją rudą w takie coś do wyżywania się.

A prędzej przemówię ojcu do głowy żeby coś takiego zrobił, bo 'kasy na szajs nie mam' =/
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
26 listopada 2008 21:47
Wiem, że ten malpi gaj jest made in China, znam przecież jego cenę, ale:
1. przy moich ogonach nie ma drapaków wiecznych. Ten jest enty z rzędu, dobijamy powoli do dziesiątki.
2. w użytku obecnie są u nas 3 drapaki, z czego jeden dogorywa, a drugi składa się już z 2 części. Jak ten straci fason, to przynajmniej będę miała kilkanaście komponentów "luzem" z których sklecimy kolejny drapak Tutaj nic się nie marnuje.
3. Moje niebieskie potwory z drapaków uznają tylko budki (foto zrobić się nie da), bocianie gniazda (od dołu niewiele widać) i naturalnie pieńki (akcja pieńkowa trwa kilka sekund i już ich nie ma). Trudno je będzie obfocić "w akcji". Może jak w końcu Strzyga zawita....

Drapak domowej roboty też mamy. Najbardziej kotoodporny drapak, jaki widziałam. Rury wzmocnione wstawkami metalowymi, nagwintowane płytki wspawane w rury, podstawa ważąca coś koło 20kg, mój własny projekt wykonany przez kotoluba, który wie do czego zdolny jest 6kg pocisk armatni. Znaczy się, 6kg uroczy kotek w lekkim truchcie
Niestety, robocizna, materiały i czas... To po prostu nieekonomiczne.
Alvika trzymam cię za słowo!

gabik to twoje zwierzaki? 🙂
przesyłka trwa w zaleznosci od dostepnosci prokutku, pol do tygodnia. mozesz na bierzaco obserwowac status zamowienia.

ktos sie orientuje ile moze kosztowac przesylka do lublina?

ciec
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
27 listopada 2008 13:02
Strzyga bardzo chętnie by zawitała... i Ty do Strzygi odwiedzić Pinkozżarła też byś mogła...
Ja mam drapaczek niewielki, ale Pinka nie wygląda jakby cierpiała z tego powodu. Poprzeciąga się na nim, poostrzy pazurki i już.
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
27 listopada 2008 13:50
Bo Pinek to taka kacza dama. Niby dama, ale ciut podrabiana (prawdziwa dama nie wyżera z cudzego talerza, prawda? A przynajmniej nie tak, żeby inni to widzieli)

Chyba wrzuciłam sobie za dużo na głowę, sypiam od 2 miesięcy po 4h dziennie i powoli kończą mi się akumulatory. Muszę pojechać na jakąś kocią wystawę choćby tylko po to, żeby odpocząć. Zajmiecie się w Wawie Siusiem, jak ja będę pod klatką chrapała, prawda?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się