Ja po raz kolejny sie martwie. Ale ja sie co chwile martwie jak dzieje sie z moim koniem coś niestandardowego.
Jak już pewnie wiele z Was zauwazyło i Ja i koń zdecydowanie szczesliwsi jestesmy na hacku. Od kad mam zaszczyt Go dosiadać, praca na wedzidle była dla nas walka o to kto silniejszy. Z czasem było tej walki coraz mniej, niemniej jednak od zawsze czułam ze jak tylko pojawia sie wedzidło mam konia spiętego, niechętnego, momentami buntujacego sie. Dzisiaj zepsulam hackamore, w zwiazku z tym byłam zmuszona jeździc na wedzidle. Dla odmiany dostał spowrotem podwójnie łamane metalowe z miedzianym łacznikiem. Plastikowe pogryzł i ciorał mnie na nim jak tylko chciał... i tak samo zreszta sie buntował i okazaywał niezadowolnie. Zrzuciłabym cała wine na swoja ręke, ale nie chcac sie usprawiedliwiac widze po koniu ze sam widok wedzidła powoduje całkowita zmiane Jego nastawienia do mnie. Bez wzgledu na to czy idziemy na spacer, czy na lonże czy jeździmy. Stara sie je sciagnac w kazdej chwili, gryzie ze złosci to wedzidło, kuli uszy i jest ewidentnie zły... .
Dzisiaj pierwszy raz od kad Go jeżdze zostałam poniesiona pare razy i miał ochote mnie zrzucić. Stawał dęby, brykał... ponosił wszedzie. Na drągach, po prostej, na wolcie. Nie zdziwiłabym sie gdyby był niewybiegany ale ostatnie dwa dni na prawde intensywnie chodził. Na hacku miodzio... chetny, skupiony, opanowywalny. Skakalismy nawet, gdzie ja sie panicznie boje skakać... Dzisiaj tylko jak skakalismy było ok. Bo to lubi i zrobiłby wszystko żeby skoczyć.
Dziwi mnie to ze na hackamore nie mam problemów z dodaniami, skróceniami, łopatkami, ustępowaniami, cofaniem, płynnymi lotnymi , a na wedzidle , nawet na luźnej wodzy kon idzie odwórcony, nie dokracza, nie jestem w stanie zachęcić Go do aktywniejszego poruszania sie itp... :/
10 kwietnia mam trening ujeżdzeniowy, zastanawiam sie poważnie czy nie pokazać tego problemu komuś z ziemi...
A pki co jutro poszukam dla nas dobrego dentysty :/ Cos jest ewidentnie nie tak. Najpewniej to ja jestem problemem, ale chce wiedziec ze kon zdrowy.
Czy w ogole jest możliwe zeby kon nie chciał chodzic na wedzidłe za bardzo? Czy to zazwyczaj jest wina jeźdźca?
Z tego co mówili własciciele kon trafił do nich z konkretnym betonem w pysku , chodził jedynie na munsztuku i pelhamie. Jak dwa miesiace temu wsiadł Syn włascielki , to stwierdził ze nie wie jakim cudem ale ten kon nigdy nie był taki czuły na wedzidle jak jest teraz, a mimo to ja mam ciagle problem. Nie ma juz co prawda łez w oczach jak wsiadam i nie szarpiemy sie, ani kon nie stara sie mnie z siodła wyciagnac tak jak na poczatku... ale i tak jest cos niedobrego w tej naszej wspołpracy na tym :/
Kto przeczytał do konca temu gratuluje... :P
Macie tutaj 3 fotki narazie :P Jak mi Małzon cos da to wstawie z mojej skokowej pornografii i kulawej lotnej 😀
Niedokraczajacy i sztywny.
Ponoszacy na dragach... :/