naturalna pielęgnacja kopyt

tunrida, mogłabys zrobic zdjęcie tej opuchnietej koronki?
Bardzo proszę:
1) Idąc od góry po prawej widzimy: napuchniętą koronkę (ścian się wbija?), potem zrośniętą ścianę (? zrośniętą? na pewno? jeśli mam mieć tu efekt skarpety to nie będzie zrośnięta, nie?), flarę na dole ( dzwon się robi ewidentny, nie?)



2) wałek na podeszwie - żeby było trudniej do analizy, to większy wałek jest nie po tej stronie gdzie opuchnięta koronka tylko po drugiej


3) pierścienie ( akurat na innym kopycie, ale to bez znaczenia, bo na wszystkich mam mniej więcej takie)



Chyba najłatwiej będzie nie wnikać jak mówiła Zuzanna, tylko robić swoje. Strugać jak należy, karmić jak należy a co ma się poprawić to się poprawi.
Tyle, że męczy mnie CO tą ścianę zepchnie w dół? I to, czy dobrze myślę, czy jednak źle?
.
I teraz: na czym logiczniej jest wylądować - na palcu, twardej strukturze, która choćby nie wiem jak chciała, zamortyzować uderzenia nie ma czym? Czy może na piętkach, a dokładniej na KĄTACH WSPOROWYCH ( ?

Twoją interpretacją, guli, jest wyjęcie tego z kontekstu


To są słowa wyrwane z kontekstu- moja interpretacja?

To poczytaj , bo to powinna być Biblia dla każdego naturalnego strugacza
Przyznam , że jestem zszkowana, że nie masz i nie znasz tej książki
Skan str 97 , gdzie na samym dole zaczyna się tekst o sposobie stawania nóg


i strona 98 oraz str 99


Myślę, że bardzo wielu rzeczy dowiedziałabyś się z tej książki- jak zresztą każdy.
Ktoś w tym wątku napisał, że w tej książce jest metoda naturalnego struganiai dzięki za zwróconą uwagę :kwiatek:
Dlatego sięgnęłam po nią - i faktycznie wszystko ślicznie opisane, choć oczywiście dla kopyt nie schorowanych, krzywych , które wymagają zdecydowanej korekty.


PS. Jeśli Twój koń zaczął się potykać, to lepiej pomysl, co się zmieniło. Bo to świadczy o tym, że balans kopyta idzie właśnie w cholerę. Obstawiam za długi pazur -


Jak zwykle  👍 dla diagnoz nawet nie "na oko" zwłaszcza co do długiego pazura- ciągle mnie to zdumiewa  😵

Na temat balansu tez w książce sporo, choć balans jest tam badany, sprawdzany inaczej.
Ale Jackson, to tylko pewnie marny podkuwacz i badacz końskich kopyt. 🤔wirek:
Na dodatek metoda dr Strasser też opiera się w dużej mierze na jego pracach- a wszak to postać wyklęta w pewnych kręgach 😀

Ale przecież nikt nie może równać się z guru Dea 🤣
dea   primum non nocere
15 kwietnia 2010 08:47
tunrida - ściana w zdrowym kopycie rośnie w dół, pcha się na ziemię przeciw jej oporowi. Jest to możliwe tylko dlatego, że połączenie listewek jest mocne. To, ze ono jednoczesnie jest mocne i umozliwia zsuwanie ściany w dół, to fascynujący efekt, który kilku badaczy analizowało i jest kilka teorii wyjaśniajacych jak to sie dzieje (wyjasnienie KC LaPierre'a wrzuciłam wcześniej - tłumaczenie "jak rosnie ściana"😉. W każdym razie to jest fakt - w zdrowym kopycie połączenie jest na tyle mocne, że jak ściana dotrze do ziemi, to opór ziemi jej nie zraża 😉 rośnie dalej i podnosi konia (oczywiście do czasu, nawet najmocniejszy róg w pewnym momencie nie wytrzyma - wtedy ściana się łamie - podobno powinno być tak, że prędzej ściana się złamie, niż listewki puszczą...). Wszystkie listewki mocno trzymają, więc kopyto jest tam gdzie być powinno względem kosci. To jest zdrowa sytuacja.

A teraz wyobraź sobie, że listewki trzymają nie do końca mocno i  - drugi warunek konieczny - ściana doszła do ziemi i zapiera się o nią.... Listewki nie wyrabiają i trochę puszczają (rozciągają się), przez co ściana nie przesuwa się w dół (bo opór ziemi jest za silny dla listewek) - skoro ściana nie przesuwa się w dół, a jednak na długość rosnie, to gdzies sie musi "podziać" - i biedna koronka obrywa, jest przesuwana do góry. Tak, koronka razem z brodawkami tworzącymi zewnętrzną częśc ściany (i ścianą) może zostać przepchnięta do góry. Koronka dośc łatwo się przemieszcza (foty pożyczone od Rameya z hoofrehab.com):

Jasne do tego miejsca, czy machac rysunek z wektorami sił rozciagających? 😉
W ten sposób sciana się wydłuża, ale kość nie unosi się wyżej nad ziemię - tym samym nie mamy za dużo ściany wystającej nad podeszwę (podeszwa może być dobrej grubości albo wręcz za cienka), ściana jest dłuższa niż byc powinna, kość jest w kopycie głębiej niż być powinna (opadnięcie kości kopytowej)... To są powody, dla których jakiekolwiek cięcie względem linii włosów jest niebezpieczne.
A teraz co sie dzieje, jak listewki się wzmocnią - po pierwsze, to nie jest tak, że istniejące połączenie listewkowe się utwardzi. Ono jest słabe i takie już zostanie. To, co moze być mocne, to połączenie, które powstanie. Trzeba to umozliwić - skracając ścianę tyle ile się da od strony ziemi (często i o mały kawałeczek!) pozwalamy koronce osunąć się z powrotem na swoje miejsce (listewki ciagle są słabe). Listewki nie odkształcone, rozluźnione, w naturalnym układzie zaczynają produkowac połączenie - od góry do dołu, mocna ściana idaca z koronki (zewnętrzna), łączy się z mocną ścianą, idącą spomiędzy listewek "dermalnych" (tych czerownych z foty wyżej 😉), tworzy się solidne połączenie OD GÓRY. Tylko od góry, bo tam koronka jest blisko do listewek. Poniżej ściana jest odepchnięta od listewek, połączenie jest naciągnięte i żeby listewki nie wiem ile super glue produkowały, nie da rady tego połączyć lepiej (bo ściana odepchnie sie jeszcze dalej) - logiczne jakos? Jeśli ścianie nic nie przeszkadza ze strony żywienia (jakość powstającego rogu), mechaniki (poprawne werkowanie) i trybu życia (ruch - ukrwienie), to ściana zrasta podłączona optymalnie do kości (blisko kości) aż dojdzie do ziemi.

Mam nadzieję że odrobinę jaśniej. Jesli nie, to prosze o zadanie pytania jeszcze raz, najbardziej szczegółowo jak potrafisz, może się uda odpowiedzieć 😉

Moim prywatnym zdaniem: nie dołowałabym się stanem Waszych kopyt, tunrida. nie wygląda to na dramat. Sprawdziłabym, czy po roku wielce sensownego werkowania nadal będziesz mieć wypłaszczenia i czy "flary" nie zrosną przypadkiem. Chociaz oczywiście, jesli dopracujesz żywienie na takie, które bardziej będzie futrzakowi słuzyć, to plus dla Ciebie 🙂 Jak zapewne wiesz z kursu, zawsze coś się da poprawić 😉 Ja na przykład ostatnio ostro myślę o mineralach.... bardziej niż o cukrze.

Co do martwej podeszwy - zdecydowanie polecam solidną szczotę drucianą. Nie zrobi się nią krzywdy, a początkującemu czasem ciężko odróżnić żywe od martwego - lepiej szczotą walczyć. Jak się będziecie bez zachęcania i mimo zniechęcania 😉 czuć na siłach operować nożem, to róbcie to, byle z głową. Na początek lepiej trochę poprzesadzać z ostroznością. Najwyżej biceps większy urośnie 🙂 miny kolegów - bezcenne 😉

guli - dzięki, luknę na te skany jakoś w ciągu dnia i się ustosunkuję. Teraz muszę do roboty lecieć. Nie wiedziałam, że jestem Twoim  🙇 guru  😜  😍 Ale pochlebia mi to, ostatnio słyszalam wypowiadane podobnym tonem słowo guru z ust dziewczynki leczącej wszystko lewatywami z żyworódki pierzastej, było skierowane do weta, który postawił leżącego trzy dni konia z zapaleniem otrzewnej na nogi (na tydzień, ale to i tak był cud, tym bardziej, że zwierzak sam chodził i jadł trawę przez ten tydzień, wyglądal na szczęsliwego...). Dobre mam towarzystwo, nie powiem 🙂 A na jad, który masz w paluszkach powinno pomóc moczenie w melisie 🙂 Spróbuj 🙂 Pozdrawiam 🙂

guli - dzięki, luknę na te skany jakoś w ciągu dnia i się ustosunkuję


Powiem szczerze, że nie interesuje mnie co zrobisz w ciągu dnia i czy przeczytasz , czy nie, czy ustosunkujesz do Jacksona.
To informacja dla wszystkich, którzy chcą wiedzieć więcej, mieć swoje zdanie ,  nie opierać się na tekstach jednej osoby.
Osobiście nie wierzę, że podejście sekciarskie, jakie prezentujesz służy dobrze koniom, ich kopytom.
Ja w każdym razie , nie odważyłabym się stawiać diagnozy nawet gdybym konia widziała na żywo, już nie mówiąc o sytuacji, gdy nawet zdjęcia nie ma.
Sprawę mechaniki kopyt ,też zostawiłabym fachowcom, bo może okazac się, że wiedza z kursu to zbyt mało, że uczyć i pouczac innych.

Miej się dobrze 🙂

edzia69   Kolorowe jest piękne!
15 kwietnia 2010 10:00
Guli
wydaje mi się,że przesadziłaś i to nie trochę, a dość mocno.
Dea ma dużą wiedzę, podchodzi do kopyt ostrożnie i z dystansem, konsultuje się z innymi. Ty podłapałaś mam wrażenie możliwość "wykazania się" odmiennym zdaniem i korzystasz z tego nie wiem w sumie po co. Twój konik przestał kuleć, dzięki takim osobom tak Dea.
Po co ta awantura, nie rozumiem. Napisz co chcesz udowodnić. Że jakiś tam Jacson twierdzi inaczej niż inni?Czytałam skany i w/g mnie pod względem merytorycznym tłumaczenie jest wątpliwe. Nie umiem się odnieść do kwestii kopyt, ale do kwestii chodów konia, tłumaczenie jest beznadziejne i niefachowe.
morwa   gdyby nie ten balonik...
15 kwietnia 2010 10:22
Moim zdaniem trzeba mieć na uwadze, że obserwacje Jacsona były to chyba pierwsze badania na kopytach "dzikich" koni. Można powiedzieć, że zapoczątkował on nurt strugania naturalnego, ale od tego czasu wiedza w tym temacie sporo się poszerzyła. Tak jak pisały Aquarius i branka - jego argumentacja jest wątpliwa i na dzień dzisiejszy chyba wszyscy "naturalni" strugacze zgadają się na poprawność ruchu od piętki (z tego co się orientuję również Strasser).
A w ogóle nie bardzo rozumiem ten drugi argument - o kącie narastania ściany. Jak to ma dowodzić poprawności ruchu z palca? Może ktoś by mi mógł tak łopatologicznie przetłumaczyć?

Myślę, że wyciąganie wniosków na podstawie jednej książki (z której, nie odbierając zasług autorowi, część założeń i wniosków uznaje się na dzień dzisiejszy za błędne) i obserwacji dwóch koni jest jednak nieco pochopne.
Z tego co zrozumiałam guli, zaczynasz się skłaniać do tezy, że poprawne są wysokie piętki i ruch z palca? Nie sądzisz, że to trochę "pod prąd" mechaniki kopyta?
Dea-dziękuję, wszystko rozumiem. Nic już nie trzeba tłumaczyć więcej.

W moim myśleniu popełniłam błąd zakładając, że skoro w połowie wysokości kopyta nie widzę flary, to połączenie listewkowe jest tam mocne.  🤔wirek: Myślałam, że skoro na dole jest flara- to połączenie jest słabe, na górze koronka oberwała- połączenie słabe. A ponieważ w połowie wysokości nie widzę flary- to połączenie jest tam mocne.  🤔wirek: I to mi logicznie nie pasowało. Bo nie może się ściana przesunąć, skoro w środkowej wysokości jest połączona mocno, nie?

TERAZ wiem, że połączenie jest luźne WSZĘDZIE. A nie tylko na dole i na górze.  😉 Teraz wszystko już mi pasuje.

Dzięki !  :kwiatek: ( A dopytuję tak wnikliwie, bo mam rozmawiać z moim byłym kowalem i chcę być przygotowana na jego ewentualne pytania. Więc jeśli widzę coś nielogicznego w moim rozumowaniu, to od razu chcę wiedzieć gdzie jest błąd, by facet nie zarzucił mi potem braku logiki. )  :kwiatek:

Guli- czy Ty musisz być taka napastliwa? czy nie możesz rozmawiać normalnie, nie atakując non stop wszystkich wokół, jeśli nawet nie słowami to choć swoim tonem wypowiedzi?  :kwiatek: ( i nie mam na myśli tylko tego wątku) Bo w tym wątku to Ciebie odbieram jako atakującą pierwszą. Nie Deę.
dea   primum non nocere
15 kwietnia 2010 11:07
Zajrzałam. Właśnie dlatego chciałam zobaczyć kontekst - żeby poznać argumenty za tą co najmniej dziwną tezą. Anatomia jest przeciw niej (o tym pisałam wyżej), obecnie działający bosokopytni badacze również.

Pogląd Jacksona oparty jest na głębszym odcisku kopyta z przodu i na kącie narastania przedniej ściany (nie zauważyłam innych argumentów) - wnioskowanie co najmniej poszlakowe i łatwe do obalenia. Punkt pierwszy - jak juz dziewczyny pisały - moment odbicia, przetoczenia czy jak go tam nazwać, żłobi zawsze dziurę w miejscu pazura. Punkt drugi - wystarczy jeden przypadek konia chodzącego powtarzalnie z piętki z dobrze przyrośniętą ścianą rosnącą pod odpowiednim kątem, żeby argument padł, prawda? No więc, na przykład - Brytania. Chodzi z piętki, jej ślady mają większą dziurę z przodu, ściana jest równoległa do kości i z osią pęcinowo-kopytową wszystko OK. Jest więcej niż jedno wytłumaczenie tego, że ściana rośnie pod takim a nie innym kątem. Teorie mają to do siebie, ze może być ich wiele i się zmieniają (w tej chwili np. nie do końca wiadomo, jaki jest mechanizm rośnięcia ściany - jest kilka TEORII)

Gdyby Jackson dysponował spowolnionymi filmami z biegnącym stadem i tam byłoby widać powtarzalny ruch z palca, to mógłby się zastanawiać i dorabiać teorię, dlaczego tak jest. Ale nie ma takich argumentów. Ma nie podpartą, łatwą do obalenia teorię.
Odpalę sobie dla pewności w domu jeszcze raz filmik z dzikusami Rameya i przyjrzę się ruchowi, nie słuchając nachalnej propagandy amerykańskiego guru (wyłączę dźwięk) 😉 Zobaczymy 🙂

Na tym polega wyrabianie własnego zdania - tezę, z która się nie zgadzamy, obalamy argumentami rzeczowymi albo rozważamy, czy moze być prawdziwa.

Ale myślę, że udało ci się jedno osiągnąć 👍

Już odechciało mi się zaglądać do tego wątku[...]

Nie na długo, jak widać 😉

tunrida - powodzenia w dyskusjach z kowalem 🙂
Dea, wydaje mi się, że twój opis co do dźwigania się koronki wypychanej przez ścianę kopytową jest bardzo jasny i logiczny. Zastanawiam się nad jednym, chodzi o pęknięcia ściany ( pionowe) ktoś napisał ( nie na tym forum) że widział u konia z ochwatem bardzo duże pęknięcie ściany które nie zrastało( w dół)  tylko zabliźniło się, jak to możliwe? skoro raz uszkodzona ściana, uszkodzone połączenie ściany z listewkami nie zarasta z powrotem jak większość kowali myśli klejąc, nitując itp, itd. Chyba że coś źle zrozumiałam, jeszcze myślałam ze może ona widziała strukturę pod ścianą kopytową ale na twoich (Rameya)zdjęciach widać tam listewki czy pod spodem jeszcze coś jest? tzn. pomiędzy kością kopytową a listewkami?
dea   primum non nocere
15 kwietnia 2010 15:46
Nie do końca tak jest, że to się nie zabliźnia. Nigdy nie zarośnie całkowicie (bez śladu) - musi zrosnąć na sam dół, żeby zniknąć, ale gdyby raz uszkodzona ściana w ogóle nie posiadała możliwości regeneracji, to koń by sie wykrwawił po uszkodzeniu puszki kopytowej.

Przeczytaj sobie to [url=http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,1384.msg469822.html#msg469822]tłumaczenie z KC LaPierre'a "jak rosnie ściana"[/url] (jest wcześniej w tym wątku). Tam jest powiedziane, że ściana rośnie z dwóch źródeł - z koronki z góry na dół (zewnętrzna) oraz z listewek na kości na całej ich długości (tych czerwonych blaszek) - i ta "wylewa się" cały czas. Ona mogła zalać pęknięcie, ona odpowiada za to, że rana do krwi na kopycie przestaje krwawić, ona odpowiada też za powstawanie klina rogowego (jesli kopyto się ochwatowo "urwie" to na rtg widać na początku powietrze, później ta przestrzeń wypełnia się klinem rogowym). W zdrowej sytuacji tworzy ona "róg bezbarwny" (wewnętrzną część ściany) oraz odpowiada za to, że kopyto może być szersze na dolnym obwodzie niż przy koronce bez pęknięć i przy zachowaniu grubości ściany (czyli materiału po drodze w dół robi się więcej).
czyli próba klejenia lub wykorzystywania  innych sposobów zespolenia pęknięcia nie jest tak do końca bezpodstawna?
dempsey   fiat voluntas Tua
15 kwietnia 2010 23:35
czy mógłby ktoś mądry wstawić schemat z zaznaczoną osią kopytowo-pęcinową, w odpowiednim dla tej osi widoku/przekroju kopyta?
z góry dziękuję  :kwiatek:
dea   primum non nocere
16 kwietnia 2010 07:46
ansc - jak dla mnie jest bezpodstawna w tych przypadkach, które widziałam (😉) - bo to co ma się zalać, zaleje się od środka, w mechanice to najczęsciej nie pomaga. Jak zakleisz od zewnątrz, to możesz zamknąć w środku drobnoustroje (grzybki, bakterie), które w warunkach beztlenowych będą sobie szalały. Poza tym, jeśli nie zrobisz odpowiedniego balansu kopyta i przeciążenia, które wywołały pękniecie, nadal tam będą, to klejenie nic nie pomoże. Trzeba usunąć przyczynę pękania - a później to już tylko kwestia estetyki.

...no dobra, raz widziałam takie pęknięcie, że bym się zastanawiała, czy coś odbudowywać - kobyle odpadł jeden kąt wsporowy  😲 ale to nie mój koń, nie ja decydowałam o jego leczeniu, nie miałam nic wspólnego z jego kopytami - wet i właścicel zdecydowali nie robić nic. Kobyła w sumie i tak kuleje na inną nogę więc...  🙄 ...no i odrosło.

dempsey - niespecjalnie mam teraz czas bawić się grafiką, może później - chyba że wystarczy opis słowny 😉 Ogólnie chodzi o zachowanie linii prostej bez "złamań" w żadnym stawie (a po drodze są dwa) na:
- przedniej ścianie kości kopytowej (niby z zewnatrz ma to być widoczne na przedniej ścianie kopyta - hmmm nie zawsze jest, jak już pewnie wiecie, a wręcz często nie jest - polecam spojrzeć na ten rtg na przykład - niby z zewnątrz oś jest załamana tak, że kopyto jest "zbyt płaskie" - kowal będzie próbował je stawiać na baczność tzn zapuszczać piętki - a po kościach widać, że już jest sztorc, załamanie w drugą stronę)
- osi kości koronowej
- osi kości pęcinowej (tylna strona pęciny)
Powyżej jest staw pęcinowy i dalej (nadpęcie) powinno być pionowo - to dopiero rarytas 😉 To wszystko oczywiście kiedy koń stoi prosto.
...a jednak znalazłam obrazek 😉 można by się czepiac szczegółów, że jest na nim "antyrotacja" (mniej ściany od kości na dole niż na górze kopyta) i kąt nie bardzo (no i okute :P), ale ogólnie zasadę chyba widać.
[img]http://comps.fotosearch.com/comp/LIF/LIF146/hoof-pastern-axis_~MVA21041.jpg[/img]
Po angielsku, jeśli chcesz poszukać więcej: hoof-pastern axis.
Mam pytanie, czy ktoś używa tych noży, co poniżej ?
Które są bardziej przydatne - krótsze i waskie, czy raczej szersze z dłuższym ostrzem ( pomijając prawo lub lewostronne ostrze, bo to inna kwestia)
Jak się sprawdzają w użytkowaniu i jak z trwałością ?

http://www.allegro.pl/item992411857_dick_economic_obustronnietnacy_dlugo_szeroko.html

http://www.allegro.pl/item992767823_dick_ascot_prawotnacy.html
dempsey   fiat voluntas Tua
16 kwietnia 2010 08:37
dea  :kwiatek: :kwiatek:
Cariotka   płomienna pasja
16 kwietnia 2010 11:05
Musze się poskarżyć.
Kupiłam sobie nóż prawotnący wąski Aesculapy (nie wiem czy dobrze napisałam) i wg mnie nie jest lepszy od mojego Frost a kosztował o połowe więcej.

http://www.allegro.pl/item992767823_dick_ascot_prawotnacy.html



ja używam prawo i lewotnącego DICKA ASCOT i wg mnie są rewelacyjne (ale ja jestem Strasserowo zfiksowana :-)
A jak sprawdzają się Dicki w wersji ekonomicznej?
Dzięki DEA  :kwiatek:  No fakt zapomniałam o tych wszędobylskich drobnoustrojach i grzybach 🙂 Poza tym faktycznie jeśli nie usunie się przyczyny to reszta nie ma sensu. Dzisiaj mój koń przez chwilę stał przodem prosto ale po chwili znów wrócił do swojej ulubionej pozycji "na słonika"  🙁 Poza tym okazało się że ma szpata wrodzonego ( nie wiem czy jest inny) więc biorąc wszystko do kupy ( szpat, koziniec, i parę lat złego werkowania ) to mogę jeszcze długo poczekać na widoczne efekty mojej pracy. Jedyne co się już na pewno zmienia to szersze strzałki które już nie gniją 🙂
dea   primum non nocere
16 kwietnia 2010 14:45
Nie wiem czy to tylko kwestia kąta zrobienia zdjęcia, ale kąty wsporowe wygladają na dość mocno przesunięte do przodu. No i zwróć uwagę, czy najdalej w tył wysunięty punkt kąta wsporowego (samo "zagięcie"😉 nie jest krótszy od ściany przedkątnej i okolicy.

Na zielono obrysowany kąt wsporowy z grubsza, tak jak zrobiłas tarnikiem (o ile dobrze widać na fotce - dośc niewyraźna jest, ocenisz z kopytem w dłoni - jesli niesłusznie przypuszczam, to po prostu uznaj, ze komenta nie było 😉)
w czerwonych kółkach ten punkt, o którym pisałam powyżej - on powinien być "punktem podparcia", nie powinno być tak, że na postawionym kopycie coś wystaje bardziej i ten punkt wisi nad ziemią. Ważne jest, zeby to zabazgrane na niebiesko było spiłowane dokładnie do poziomu podeszwy (to sciana przedkątna) i było krótsze niż kat wsporowy (zielone). Na różowo na jednej z fotek zaznaczyłam coś, co wygląda jak brudek - solidnie bym wyskrobała kopystką w tym miejscu, zeby sprawdzić, czy nie da się trochę cofnąć tego rejonu, tzn ściany między tym a zieloną krechą, BEZ podeszwy oczywiście - cofnąc własnie - tylko bardziej od strony różowego, nie zielonego - uwazaj, jak trzymasz tarnik, zeby nie był nachylony do tyłu kopyta (bo w ten sposób łatwo spiłowac za dużo na zielonej linii), lepiej strugac "na zewnątrz w bok" niż "do tyłu".

Do sciany wsporowej bym się trochę czepnęła (cięcie prostipadłe do kierunku rośnięcia), ale nie mam pomysłu jak wytłumaczyć... moze ktoś mnie wyręczy :P

No to namieszałam 😉
Robię dokładnie tak jak piszesz, to co zakreśliłaś na różowo czyli kąt wsporowy staram się lekko ścinać zwłaszcza w takim stanie jak widać teraz, ten brudek to jakby zmiażdżony kąt wsporowy, widać to jakby było przydeptane. ściany wsporowe zbieram regularnie ale ciągle się kładą ścinam je nożem dokładnie tak jak piszesz, były strasznie pofałdowane teraz zaczynają się prostować ale ciągle źle to wygląda. Koń stoi na kątach wsporowych, chodzi ci o to czy końcówki kątów się nie podwijają w stronę strzałki? Muszę się przyjrzeć, miałam wrażenie że od wewnętrznej strony mogą się podwijać gdyż patrząc od przodu te ściany są jakby bardziej pionowe, widać to na tym zdjęciu  z lutego

i z przed paru dni

wcześniej kopyta były jeszcze mocniej obrócone na zewnątrz.
dea   primum non nocere
16 kwietnia 2010 16:02
Chodzi mi o to, że to co w czerwonych kółkach powinno wystawać ponad niebieski bazgroł i nie powinno być spiłowane tak mocno.
Że tam gdzie różowe powinno być spiłowane bardziej niż tam gdzie czerwone kółko.
Mam podejrzenie, że ściany wsporowe robią tu wrażenie zawiniętych, bo kąty są za krótkie na końcach (czerwone kólka)... 
Może jeszcze tak: Mniej piłuj to co na czerwono? Nachyl tarnik w stronę różowego, od strony czerwonego LEKKO uniesiony?

...nie potrafię wyjasnić inaczej 🙁
Koleżanka się uczy strugać konia pod moim okiem(jest po warsztatach w Stokrotce, gdzie jest o kopytach dużo, ale bez części praktycznej, więc ja ją z nią robię :hihi🙂 i zauważyłam, że ściana u jej konia jest powarstwowana i pęknięta jakby w poprzek. Tzn tak jak wklejaliście zdjęcia z podejrzeniem grzyba to wygląda. I coś tam się definitywnie dzieje. Teraz pytanie - co się z tym robi? Jakis posiew tak? Pisaliście tu coś na ten temat, ale teraz nie moge tego znaleść. Bo psikanie tego CTC to chyba nic nie da, ono jest tylko przeciwbakteryjne, a nie przeciwgrzybicze. (ok znalazłam sobie o grzybie już na stronach kopytowych)


Aha, strugałam też tę kobyłkę trzeszczkową, co jej zdjęcia wklejałam jakis czas temu. Ma się nieźle, po twardym skraca wykrok(choć mniej, niż te 3 tyg temu i chodzi już od piętki), ale po miękkim normalnie pracuje pod siodłem, nie ma kulawizny. Myślę, że z czasem po twardym będzie lepiej, wycięłam dziś dużą część martwej skorupy, o której pisałam i której zdjęcia pokazywałam,  kopyto wreszcie jest choć trochę miseczkowate, rozszerzyło się w ogóle, piętki są przyzwoicie niskie, pazur mocno skrócony także jestem dobrej myśli 🙂 Diete też ma zmienioną(ok10% cukrów prostych w kazdym posiłku), chodzi wreszcie na padoki codziennie na wiele godzin(wcześniej jak ją zaczynałam strugac zarła owies i chodziła tylko pod siodłem i do karuzeli).
Jutro będe mieć jej aktualne zdjęcia więc wrzuce je wtedy do wątku trzeszczkowego. I wrzuce to zdjęcie co było pomiędzy tym jak była ta skorupa a teraz. Wciąz nie mamy butów, więc nie ruszyłam do samego końca tej martwej podeszwy, ale i tak wyszło, że usunęłam ze 3-4 centymetry skorupki 😎 Wcześniej chodziła jak na koturnie, heh.


PS Postrugałam też dziś Brankę i nie mamy w tyłach callusa. Mamy miseczkę, mamy zdrowe sciany i strzałkę. I tyle. W ogóle jakie małe te kopytka, heh. Króciusieńkie i szerokie. Jak oglądam zdjęcia to wyglądają coraz bardziej jak model kopyta mustanga. Szkoda, że przody takie nie są... jutro wrzucę może jakieś foty.
Rozumiem DEA dzięki  :kwiatek:, przyjże się tym kontom.
quiosque   Love it, live it.
17 kwietnia 2010 11:03
a w ogóle ,jeśli chodzi o kształt kopyt ,to jest jakiś ściśle określony kształt prawidłowego kopytka 😉?
czy np. to kopytko :
http://www.all-natural-horse-care.com/good-hoof-photos.html
ma właśnie taki kształt?
(jeśli macie jakieś fajne zdjęcia takich właśnie kopyt,o prawidłowej budowie ,to bym chętnie poprosiła ;P)

można takie prawidłowe kopytko porównywać do kopyt swoich koni ?
Wrzucam zdjęcia kobyły, którą strugam.

Tu przypomnienie, co się zaczęło dziać z podeszwą(dla tych co nie śledzili, a nie wiedza o co chodzi - więcej informacji jest kilka stron wcześniej w tym wątku - str 94 i 97):


Tu po ostruganiu tego ok 2 tyg temu(usunęłam tylko częśc tej skorupy, część pocieniłam o czym pisałam):



Kopyto dzisiaj:

Musze to diabelstwo do końca wystrugać, choć chyba w końcu połamie nóż na tym kopycie, dłubiąc w nim czuję się jakbym chciała uciąć skałę :/

I jeszcze zdjęcie z dzisiaj z boku jak to wygląda:

Po pierwsze witam wszystkich,  na forum piszę po raz pierwszy (choć oczywiście nie goszczę tu pierwszy raz).

I teraz bardzo bym prosiła  o jakieś opinie, rady, itd.  bo z tego co widać, z kopytami tylnymi mojej podopiecznej jest gorzej niż źle. Piętki dosłownie kompletnie zdarte - kowal radzi, z resztą mówi, że nie ma wyboru, trzeba kuć. Jest jakaś inna opcja? Jak wy to w ogóle spostrzegacie? Przy regularnym werkowaniu i dobrym kowalu (cieszy się dobrą opinią wielu innych), jak mogło do tego dojść?

Tu widać baaardzo obniżone piętki i nieprawidłowe skątowanie osi tylnej kopyta. Z tyłu.. praktycznie kopyta nie ma! Widać też, że kopyta są po prostu jak na takiego konia ... za małe.


Na domiar złego, klacz kopnęła w ścianę przy karmieniu (ponoć tak mocna, że zastanawiano się czy mur betonowy nie gruchnął). Czy mogło to zpowodować pęknięcia widoczne na fotce poniżej?




Widok z przodu, i z tyłu - też nie ciekawy. Z przodu widać pionowe ściany. Z tyłu... kopyto wręcz nie istnieje.


Dla porównania podaję fotkę kopyta przednich. Małych, ale jak w mojej skromnej opinii, przyzwoitych.
Wg strugaczy naturalnych piętki mają być bardzo niskie.  TO wątek naturalnej pielęgancji kopyt - dążymy do ideału kopyta dzikiego konia, u którego pietki maja podobną wysokość jak na twoich zdjęciach.
Natomiast martwiące jest to, że na zdjęciu z przodu wydaje się jakby ściany nie rozszerzały się od koronki ku dołowi kopyta, a zwężały. Przydałyby się jakieś zdjęcia z bliższej odległosci z pozycjonowaniem aparatu na ziemi. Jeśli ściany się zwęzają do środka to jest to bardzo poważny problem. I stąd może być pęknięcie. Ale może ujecie zdjęcia przekłamuje. PRzydałoby sie też jakież zdjęcie od strony podeszwy kopyta, z pozycjonowaniem aparatu nad nią.

W kazdym razie -  po cholere robić tak by były wysokie pietki? Żeby koń zaczął chodzić niepoprawnie - od palca? I by doszło do rotacji kości kopytowej i zawężenia kopyt w ogóle?
Kopyta mają być bardzo szerokie, maja miec duże zdrowe strzałki, grube zdrowe ściany, ale powinny być krótkie i niskie(tzn kowal powie ci inaczej, ale my uwazajmy inaczej niż kowale 😉 ) i ściany nie powinny wystawac ponad poziom podeszwy. Na blogu Wiwiany możesz poczytać po polsku o podstawowych założeniach, co jak i dlaczego i kto to wszystko 'wymyślił'.
Zdjęcie z przodu faktycznie "kłamie". Kopyta nie zwężają się ku dołowi, natomiast niestety, nie rozszerzają się, jak to powinny. Co do niskich piętek, to niestety widzę, że w przypadku nóg tylnych, to trochę przesadzone ... i nie wynika to ze strugania "naturalnego" które, po tym co zdołałam przeczytać, owszem, popieram. Wiem tylko, że kopyta w stanie w jakim są = kulawizna na prawą nogę (już lepiej, ale mimo wszystko, na twardym klacz nie dokracza). Bronię się przed kuciem jak tylko mogę, natomiast obawiam się, że może nie być wyboru.  🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się