Sprawy sercowe...

Monny   bez odbioru .
28 kwietnia 2010 14:11
szepcik, a czy ja dobrze pamiętam, że chciałaś unikać Pana B.? 😀
już się dogadaliśmy odnośnie pracy 😉

yga jak będzie kupę innych ludzi koło was, to nie tak źle, jeśli okazałoby się, że jemu zależy - przy innych pewnie głupio mu będzie brać brudy 😉
Jest fajny, miły, ale ja od tego czasu poznałam kogoś o wiele bardziej interesującego.
Który btw, też będzie na majówce  😤

Może być ciekawie. Jednak życzę żeby nie było.

Szepcik- co Ci po głowie chodzi?
Nie wiem właśnie, tak się zastanawiam, jakby zareagował, gdybym zaczęła mu stawiać jakieś warunki. Takie konkretne warunki  😎 gdybym po prostu powiedziała, że od teraz możemy być tylko kumplami, dopóki on czegoś nie zmieni w swoim życiu  😎 tak z czystej ciekawości.... co by zrobił? wkurzyłby się? olał? groził mi?  😁
Bo kiedyś już go zostawiłam (akurat wtedy, jak poznałam P) i byłam zaszokowana tym, jak emocjonalnie zareagował. A teraz nawet jesteśmy jeszcze bliżej, jak przyjaciele, no i po prostu ciekawość mnie zżera  🤔wirek:
A tak trochę głupio robić człowiekowi wodę z mózgu - najpierw wielkie halo, a potem że tak tylko chciałam wybadać jego reakcję  😎
yga - Ja tam bym napisała wprost, że nie wiesz do końca z jakim nastawieniem jeździe ale chcesz go uprzedzić, że na tej majówce będzie osoba, która Cie interesuje żeby ewentualnie nie było głupiej sytuacji. Jeśli nakręcił sie na Ciebie to pewnie nie przyjedzie/obrazi/cokolwiek ale będziesz miała go z głowy a jeśli okaże się, że nie wziął nic na serio i wcale nie przyjeżdza z konkretnym nastawieniem, że chce podbijać do Ciebie to się po prostu zaśmieje i spłynie to po nim jak po kaczce 😉 Wydaje mi się, że jest to uczciwe zagranie nawet jeśli ewentualnie ma się mu zrobić przykro ale przynajmniej nie będzie jakiś głupich sytuacji, które mogły by zaszkodzić bliższemu poznawaniu pana, który Ci się podoba  😎

Szepcik- a Ty byś nie chciała jednak żeby on to zrobił?
Powiem Ci tak - jak myślę o tym na spokojnie, to czasem i bym chciała. Ale jak zaczynają się u niego jakieś grubsze problemy, jak kolejny raz są na skraju i gdy on mówi mi, że jeszcze jedna awantura o nic i po prostu zabiera ciuchy i trzaska drzwiami, to natychmiast moje egoistyczne myślenie znika i martwię się o niego.
Poza tym nie wiem, co by było gdyby - nie wiem. Może jest mi z tym dobrze dlatego, że nikt mnie nie kontroluje, nie wypytuje, nikt nie kręci nosem, że mam dla niego mało czasu - a jednak jest ktoś życzliwy, kto wysłucha, przytuli, rozumie, powie coś mądrego/miłego, jest trochę zazdrosny.

poza tym, miałam nie dolewać oliwy do ognia w tym wątku  😎
Nie jest tak, że okopaliście się już na swoich pozycjach i każda próba ich zmiany postępowania byłaby mało wiarygodna? Ty - stawiająca ultimatum i dążąca do pełnego związku? On, zabierający rzeczy od żony i ostatecznie kończący związek (pomijam ciągnące się sprawy formalne)? To się w ogóle da pomyśleć?
szepcik - phi ja myślę, że wszyscy czytujący ten wątek dawno przyzwyczaili się do "Twojej historii" i nikt tu specjalnego bulwersa już nie łapie a wręcz z ciekawościa czyta co nowego i jak się to potoczy  😎
Z R. się nie poznałam, ale rozmawiałam z jego kumplem. Nie wiem skąd jego przyjaciel wiedział, że zadurzyłam się w R.  😡  W każdym bądź razie powiedział, że doskonale mnie rozumie bo jest w takiej samej sytuacji... ale mimo to dałby sobie spokój z R. , bo R. najzwyczajniej w świecie nie chce mieć póki co nikogo, a poza tym niedługo wyjeżdża na studia gdzieś daleko i nie ma sensu żebym cierpiała w razie jakby nam wyszło  🙄 Z tego wszystkiego zrobiło mi się szkoda R. (nie wiem dlaczego) , ale nie będę mu wchodziła w drogę  😕
I jestem w czarnej dup*ie, chce mi się płakać, a ostatnio to najlepiej mi wychodzi...  🤦
szepcik - phi ja myślę, że wszyscy czytujący ten wątek dawno przyzwyczaili się do "Twojej historii" i nikt tu specjalnego bulwersa już nie łapie a wręcz z ciekawościa czyta co nowego i jak się to potoczy  😎


no to z przykrością donoszę, że raczej się wszystko w kółko kręci, nic nowego  😁


Nie jest tak, że okopaliście się już na swoich pozycjach i każda próba ich zmiany postępowania byłaby mało wiarygodna? Ty - stawiająca ultimatum i dążąca do pełnego związku? On, zabierający rzeczy od żony i ostatecznie kończący związek (pomijam ciągnące się sprawy formalne)? To się w ogóle da pomyśleć?


Może i tak...
W moich "planach" na przyszłość on zawsze gdzieś tam jest - nieważne czy jako przyjaciel, czy jako ktoś inny, po prostu jest.
Jego plany opierają się głównie na zasadzie: przetrwać. Czasem pojawia się coś jeszcze w stylu: zaliczyć sesję, wygrać te rozgrywki. I z uwielbieniem całego tego marazmu powtarza czasem, że on nie wie, co będzie za miesiąc, za dwa, i nic nikomu nie chce gwarantować. Takie trochę czekanie, ale nie wiadomo na co.

Poza tym, zastanawia mnie jeszcze jedno.
W jego związku co chwile są konflikty, zarówno przy codziennych sprawach, jak i przy ważnych decyzjach.
Dla mnie natomiast on od samego początku jest człowiekiem bezkonfliktowym, nie tworzącym sztucznych problemów i wyrozumiałym. Tak go widzę i tak się zachowuje. Za każdym razem, jak mam jakieś fochy, złu humor i na niego najeżdżam, to przy spotkaniu on obejmuje mnie, i zwraca się z pytaniem: "Co się takiego stało, mała, że miałaś zły humor?"
Zdarza mu się obrazić, bo momentami naprawdę ostro sobie pogrywam, i mówię mu rzeczy bardzo niemiłe, ot tak, żeby mu dogryźć. Ale nigdy w życiu nie wyszło z tego nic więcej niż po prostu rozmowa i wyjaśnienie o co chodzi. Kto ma przeprosić to przeprasza, kto ma coś wytłumaczyć to tłumaczy.
Na czym to polega? Na tym, że ja i on nie mamy takich codziennych problemów typu kto dziś kupi chleb?
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
29 kwietnia 2010 06:47
szepcikwedług mnie to dlatego,bo nie żyjecie ze sobą na co dzień,ale możliwe też że ciągle sprzecza się z żoną o byle co,bo jeżeli się nie kochają itd to po prostu są dla siebie niemili nawet nie świadomie i tak samo nieświadomie prowadzą swoimi zachowaniami do kłótni.
Averis   Czarny charakter
29 kwietnia 2010 07:42
Ja współczuję temu dziecku, bo nie ma niczego gorszego niż życie w rodzinie, gdzie rodzie rodzice nie darzą się nawet cieniem sympatii. To bywa naprawdę trudne, tak po prostu.
To nawet nie bywa, ale jest trudne. I prowadzi do poważnych problemów emocjonalnych tego dziecka, a potem dorosłego człowieka.
Ja współczuję temu dziecku, bo nie ma niczego gorszego niż życie w rodzinie, gdzie rodzie rodzice nie darzą się nawet cieniem sympatii. To bywa naprawdę trudne, tak po prostu.


heh, znam z autopsji  😎
na szczęście ich jest na razie na tyle małe, że nie zdaje sobie sprawy z tego, pewnie nie będzie pamiętać tego, jak mamusia zabrała go od ojca, bo nie chciała mieszkać z teściami
ale już wychodzi z tego wieku, jakieś pół roku jeszcze i zacznie się zadawanie pytań, komentowanie, a potem stawanie po jedne ze stron.
ja mu się nie dziwię, że zastanawia się, czy warto teraz sobie flaki wypruwać i robić to dla niego, skoro za 10 lat mamusia go nastawi odpowiednio, tak że przy każdej różnicy zdań dziecko będzie przeciwko niemu
Za relacje w związku zwykle odpowiedzialen są obydwie strony. Za relacje z dzieckiem także.
Ale jak mamusia po kłótni opowie dziecku, że tatuś Cię nie kocha, tylko tak udaje, bo tak naprawdę chciałby nas zostawić i mieszkać z inną panią, to choćby ten tatuś na rzęsach stanął, to zaufania łatwo nie odzyska
To fakt.
Rzadko kiedy kobieta w takiej sytuacji (zdradzonej żony) potrafi być uczciwa i kochająca w stosunku do własnego dziecka.
Niestety w wiekszości przypadku dziecko jest narzędziem, przedmiotem walki z facetem. Ale trudno winić jedynie kobietę.
Z jakiegos powodu ten związek się rozpadł. Ktoś zdradzał.
Jak ja go poznałam, to akurat już byli osobno - więc problemy zaczęły się wcześniej  😎
No tak. Co nie zmienia faktu, że za problemy w związku odpowiedzialne są zwykle dwie osoby.
A dziecko pośrodku.
Oczywiście, nie chciałam przez to powiedzieć, że on jest zupełnie bez winy.
To, ze dziecko nie jest w pełni świadome tego, co je otacza nie znaczy, ze złe relacje miedzy rodzicami nie maja na nie wplywu. Wręcz przeciwnie, te najmlodsze lata są bardzo ważne dla jego psychiki. Nie wiem jak może czuć się bezpiecznie przy ciagle zdenerwowanych rodzicach. Zdaje mi się, ze czasem staje się ono dla rodziców pretekstem żeby nie podejmować trudnych decyzji.

A klutnie przecierz nie zawsze dotyczą tego, co jest ich tematem. Często w ten sposób negocjujemy zasady funkcjonowania naszych relacji. Podejzewam, ze miedzy wami są inne uczucia, ty pełnisz dla niego inna role, ale może to tez kwestia zniecierpliwienia.
No na dziecko otoczenie wpływa nawet gdy jest jeszcze w brzuchu matki - stres związany ze ślubem, z podejmowaniem decyzji.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
29 kwietnia 2010 13:35
Wiecie co.. jednak zmieniłam zdanie. nie cierpię adoratorów! 😵 :nunchaku:

Od kilku tygodniu łazi za mną pryszczaty koleś, ciągle widzę ten jego maślany wzrok. Kilka razy dzisiaj go przyłapałam na bezczelnym gapieniu sie na mnie. Koleś jest spoko, ale NUDNY, nie interesujący, ciągle gada o historii czy o sprawach, które mnie kompletnie nie interesują. Dodatkowo zawsze jak idzie z kimś innym gdzieś (np. do sklepiku) to rezygnuje i zostaje ze mną! 😵
Ja już mam tego dość! Koleś nie w moim typie, w ogóle nie jestem zainteresowana, dodatkowo na uczelni zaczynają chodzić ploty jakich ja bym nie wymyśliła. Chociaż jak 4 osoba z rzędu mnie zapytała czy jesteśmy razem to nie wytrzymałam i powiedziałam wprost, ze mnie to w*krwia i mam tego dosyć.

ja lubię czasem zrobić domówkę, pójść na imprezkę do znajomych, powariować, robić sprośne żarty z chłopakami, a z opowieści kumpli jego wywnioskowałam, ze ten cały czas siedzi w domu, przed telewizorem i p***rdoli nudy cały czas. No ludzie..

Kurde, sorki, za język, ale mnie dzisiaj wpieniał masakrycznie.\
Co ja mam z tym zrobić? 😵
Monny   bez odbioru .
29 kwietnia 2010 13:58
Może go jakoś rozkręcić 😉 Chociaż jako kumpla 😀
kujka   new better life mode: on
29 kwietnia 2010 14:12
eee tam. zapytaj wprost czemu za Toba lazi. jak znow sie przypieprzy to powiedz zeby zostawil Cie z kolezanka bo chcecie porozmawiac. no splaw go po prostu jak on ani ladny ani fajny to co sie masz meczyc.
Gorzej, jak należy do gatunku, co im bardziej pomiatasz, bym bardziej cię wielbi  😀
Gorzej, jak należy do gatunku, co im bardziej pomiatasz, bym bardziej cię wielbi  😀


hahah dokładnie!są tacy oj są.. choć często jeśli facet był fajny to to wykorzystywałam  😎
musisz go jakoś zniechęcić do siebie 😉

a ja się dowiedziałam, że Pan Jeździec ma motor..  😜 😜 w sumie nie dowiedziałam się ale zobaczyłam i przejechałam  😜
Gorzej, jak należy do gatunku, co im bardziej pomiatasz, bym bardziej cię wielbi  😀


Mój pan adorator tak właśnie się zachowuje  🤔
Szczerze go nienawidzę, ale nie wiem co zrobić żeby się odczepił  😡
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
29 kwietnia 2010 18:55
Poncioch, zacznij być miła, powiedz, że odnalazłaś paralelny wszechświat, gdzie wszyscy są szczęśliwi, nawet tacy nieudacznicy jak on.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się