Boję się koni ale jeżdżę

A poza tym prawdziwa odwaga to robic rzeczy pomimo strachu.
Wydaje mi sie ze kazdy jezdziec sie boi - mniej lub wiecej,  tylko sobie radzi z tym uczuciem....wlasnie chyba o to chodzi, jak kazdy z nas sobie radzi ze strachem,wydaje sie ze go nie ma, ale on tam jest w zakamarkach i sie czai 🙂
Druga sprawa to, ze boimy sie rzeczy nieznanych...w miare poznawania i obcowania z nimi strach sie znacznie obniza....Ela wiec moze powiedziec, ze wcale sie nie boi swojego konia....ale jakby ten kon nagle sie wystraszyl i ja poniosl odczulaby pewien strach...nieduzy pewnie ale by byl, jakby spadla ze swojego konia i zlamala cos, miala wstrzas mozgu.....wtedy nie wiem co by sie stalo przy okazji nastepnej jazdy ale na pewno by byl strach w to wmieszany....ale pomimo strachu by jezdzila dalej i to sie nazywa ODWAGA  😎

ElaPe jak sie wcale nie boisz to po co w kasku jezdzisz? Bo cos sie moze stac....
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
02 czerwca 2010 11:41
Vivi - zastanów się o czym ty mówisz w ogóle do mnie.

Kask jest metodą na zapobieganie poważnym urazom gdyż wiadomo spaśc można i w stępie.
I ja to wiem i wielu ludzi to wie.

Co nie znaczy że wsiadamy na konie sztwyni ze strachu.

Ela wiec moze powiedziec, ze wcale sie nie boi swojego konia....ale jakby ten kon nagle sie wystraszyl i ja poniosl odczulaby pewien strach...nieduzy pewnie ale by byl, jakby spadla ze swojego konia i zlamala cos, miala wstrzas mozgu.....wtedy nie wiem co by sie stalo przy okazji nastepnej jazdy ale na pewno by byl strach w to wmieszany....ale pomimo strachu by jezdzila dalej i to sie nazywa ODWAGA 


no i co z tego że sie nagle wystraszy. Mało to razy się czegos wystraszy - np kuropatwy nagle startującej z furkotem spod kopyt. I co z tego że spadam np w takim momencie bo kon odskoczy? No spadam i tyle. Nie znaczy to że nie wsiadam i nie jade dalej "bo się boję" . 
Owszem wsiadam i jadę dalej i dalej podziwioam krajobrazy.

a na wstrżąs mózgu kask jest właśnie.

poza tym koń własny jest poznany dogłębnie i wyszkolony tak że nie ponosi.
mimo wszystko nigdy tego nie pojmę jak można odczuwać przyjemność z wykonywania czynności jeśli się boje tej czynności.

ElaPe po co założyłaś ten wątek  ❓
Nie rozumiem, skoro od razu założyłaś, że osoby bojące się koni nie powinny jeździć to po co zadałaś pytanie:
Tak, boję się ale jeżdżę

po to by pojeździć po tych osobach  🤔 tak jak napisała KarolaLiderowa

No chyba ze to watek ktory ma na celu zdolowanie itak juz zdolowanych bojacych sie ludzi.

A mi brakuje opcji takiej, że ktoś jeździ, natomiast jest strachliwy jeśli chodzi o sytuacje NA koniu (tzn. oj bo bryknie, nie galopujmy tak szybko, strach przed wszystkimi nowymi sytuacjami, wyzwaniami).

Mi podobnie, bo na żadne z powyższych pytań nie odpowiem bo mnie nie dotyczy.
Nie boję się koni, ale często boję się czegoś już siedząc na koniu. I co, to koniec świata?

ElaPe po co ten wątek?


i o tym mowie....sa rozne stopnie strachu......nie mowie, ze jestes sztywna ze strachu ale na pewno troche sie boisz ale mimo to wsiadasz i jezdzisz dalej....kazdy jest troche wstrzasniety upadkiem i sie troche boi....a kask jest po to, bo boisz sie ze spadniesz i bedzie problem.....I ja uwazam, ze kazdy powinien nosic kask....bezwzglednie jak dobry jest itd.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
02 czerwca 2010 11:56
Celem niniejszego wątku było dowiedzenie się jaki procent forumowiczów jeździ pomimo strachu przed końmi jako takimi.

I co nimi kieruje że  w ogóle jeżdżą skoro się boją.

np. ja koni się nie boję - ale boję się np skakać - i tego nie robię gdyż strach skutecznie mnie zniechęca do skoków i osobiście nie jest to dla mnie przyjemne w związku z tym.


Vivi postaraj sie ograniczyć wielokropki, hm?
masz problem z wielokropkami????? moze za duzo znakow zapytania wstawilam tez...wielokropki to sposob expresji na internecie....nie wiem czemu cie szlak trafia z tego powodu....take it easy!
jakie uczucia wyrażasz tymi wielokropkami? czemu mają służyć? Piszesz rozsądnie,ale ciężko się takie posty czyta.
Jeśli się, za przeproszeniem, sra po gaciach po wejściu na konia, to rozumiem, że z tego przyjemności nie ma. Ale jeśli jest lekka obawa, bo koń nowy, bo nowe miejsce, bo nowi ludzie, którzy gapią się i oceniają, ale mimo to robi się swoje i nie jest to jakaś histeria - wtedy, mimo wszystko, jakaś przyjemność może być, chociażby taka, że z tym koniem obcujesz. Poza tym jak ktoś ma swój strach przełamać, bo chce jeździć, bo lubi itd., jeśli mówisz "to nie wsiadaj na konia skoro się boisz". Niestety, aby się przełamac, trzeba praktykować, a ty zamiast kogoś wesprzeć, to masz swoją mantrę "nie pojmuję nie pojmuję", tudzież, j/w, "nie wsiadaj skoro się boisz". Leczysz tym swoje kompleksy, czujesz się lepsza, że ktoś się boi wejść na konia, a ty możesz zaszpanować, bo siedzisz w siodle? Pomyśl trochę nad sobą, bo kozaczyć w internecie to może każdy, jednak nie jest to wcale przyjmowane za coś fajnego i godnego podziwu.
to tak jakbym mowila i robila przerwy na myslenie, nie wiem, taki mam styl mowienia i pisania wiec prosze nie czepiaj sie tego, bo to nie jest przyjemne
W sumie ciekawy wątek, tylko wydaje mi się, ze trudno tu ustalić wyczerpujący zakres odpowiedzi. Bo ja na przykład jestem takim przypadkiem, który się boi, ale jeździ już na tyle długo, że konie zaskakują mnie dość rzadko (chociaż i tak częściej niż bym sobie tego życzyła 😉 i w sumie niewiele jest już takich sytuacji, kiedy wsiadam na konia i zastanawiam się czy przypadkiem w glebę nie przydzwonię 🏇- staram się minimalizować ryzyko i po prostu nie doprowadzać do sytuacji potencjalnie niebezpiecznych. Co nie zmienia faktu, że ileś tam koni w życiu ujeździłam, na ileś tam "dzików" wsiadałam, ale zazwyczaj jednak starałam się stwarzać takie warunki, żeby w razie W, mogla sobie powiedzieć, że dopilnowałam wszystkiego.
Natomiast nie rozumiem, czemu ElaP nie może zrozumieć  😉
Znam wypowiadająca się w tym wątku Kenne osobiście, też miałam fazę zaprzeczenia(skoro się boi to czemu jeździ), ale widzę, że strachy też są różne. Są osoby, które: A) boją się nieracjonalnie("o boże, ten koń się rusza, zaraz poniesiebryknierzucisienaglebe....  😵 !) i B) takie, które potrafią uzasadnić czego konkretnie się w danej chwili boją ("tam za trajlerem czai się jakiś bachor, no i czego się cholero czaisz, no zaraz mi wyskoczy zza budy, a  koń odpali wrotki...ufff nie odpalił"😉. Kenna należy do kat B
Osoba kat B zazwyczaj nie przestaje się bać tak never ever, ale zmieniają jej się strachy(galop-galop po kole- galop bez strzemion- galop po całym maneżu- galop na otwartej przestrzeni...itd)
Wiem tez jak reaguje na rożne hopsztosy- jak się jej Egonik czegoś spłoszy, to wie po prostu, że nie należy tego miejsca unikać po wsze czasy, tylko właśnie podjechać i oswoić konia.
Mi się wydaje, że jeździć nie powinno się, gdy strach przed jazda jest zdecydowanie większy niż chęć jazdy. Jeśli człowiek się boi, ale pomimo strachu rozwija się jeździecko, pokonuje swoje strachy i ma do tego radochę z jazdy- to nie rozumiem czemu miałby rezygnować.
Pracuję jako instruktor i widzę jak różne są dzieciaki- jedne boją się zawsze wszystkiego nowego, po glebie wsiąść itp, inne to małe szatany na koniu i ja bardziej się o nie boje i hamuję zapędy, niż one o sobie. A wniosek taki- że i jedne i drugie mają radochę z jazdy  😀
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
02 czerwca 2010 12:51
Natomiast nie rozumiem, czemu ElaP nie może zrozumieć 

no a ja z kolei nie rozumiem że ty nie rozumiesz, że ja nie jestem w stanie zrozumieć 😉

budyń - jeśli to do mnie - do daj se siana vide odczep się ode mnie raz na zawsze jak nie masz nic innego do powiedzenia jak tylko jakieś idiotyczne zaczepianki. Rozumiesz czy inaczej cię jakos objaśnić ? 🤬
Ojoj, trafiłam w czuły punkcik?
Durne to one nie są, taką postawę tutaj prezentujesz i po prostu wpycham ci ją pod nos, żebyś zastanowiła się nad nią, bo jeśli ten temat ma na celu głównie twoje pastwienie się nad kimś, to sobie odpuść.
A, i jeśli masz zamiar mi pyskować, to zły adres - szczeniackimi odzywkami jak twoje przejmuję się w stopniu tak nikłym, że nie dojrzysz pod mikroskopem. Dlatego zaparz sobie meliski, albo idź leżakować. A nuż obudzisz się i schowasz pyskówę i wielce-dojrzałe-emotki do kieszeni?

Z mojej strony koniec, z zacietrzewionymi dziećmi nie dyskutuję.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
02 czerwca 2010 13:08
to tak jakbym mowila i robila przerwy na myslenie, nie wiem,



😂 chyba niewiele dają te przerwy, co?
Na prawdę wystarczy jeden pytajnik i jedna kropka. Wierz mi.
o nareszcie ktoś mnie poprał  😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
02 czerwca 2010 14:17
budyń - widzę że jest twoim konikiem uporczywe zanieczyszczanie dyskusji.

Jesli nie zrozumiałaś mojego poprzedniego postu to jeszcze raz ci napiszę: proszę uprzejmie o  zaprzestanie ciągnięcia  osobistyk wtrętów nie mających żadnego związku z tematem. 
No popatrz, leżakowanie pomogło, od razu spuściłaś z tonu.
Moon   #kulistyzajebisty
02 czerwca 2010 18:47
Cóż jak ktoś sie boi jeździć, myślę, że powinien się zająć naturalem. 😎
Sukces gwarantowany.
Jestem w stanie zrozumieć ludzi jeżdżących, ale mających lekkiego stracha, z powodu jakiejś traumy np. wypadku, z którego wyszli z urazami ciała. Sama to przeżyłam w 2008 roku, gdy glebłam w terenie i czego efektem było wstrząśnienie mózgu + uraz szyi. Już po tygodniu od wyjścia ze szpitala, mimo zakazu lekarzy, wsiadłam na półgodzinnego "stępo-kłusa" po ujeżdżalni ("pogratulujcie" mi głupoty- naprawdę nie polecam nikomu!), ale być może dzięki temu wyzbyłam się wszelkich oporów.
Lecz powtarzam, nie bierzcie ode mnie przykładu z tą jazdą  😉
A ja mam tak że boję się koni, mimo że pracuję z nimi od dobrych paru lat. Samej jazdy się nie boje, co innego skoki 😀
Wiktoria  🤣
ostatnie odpowiedzi w tym wątku są z 2010  🤣 🤣 😂
Wiktoria. Ja się nie boje ale jestem wybitnie ostrożna w stosunku do obcych koni. Co do skoków to też się boję. Im jestem starsza , tym bardziej  😜
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
14 lutego 2017 14:22
Wiktoria  🤣
ostatnie odpowiedzi w tym wątku są z 2010  🤣 🤣 😂


No i?

Przecież zgodnie z forumowym regulaminem jeśli jakiś wątek już istnieje, to nie można zakładać nowego o podobnej tematyce. A temat był i raczej będzie zawsze aktualny.

Ja tylko chciałam dodać, że w mojej obecnej, amerykańskiej stajni, lekko licząc 50% ludzi boi się własnych koni i robi wszystko żeby nie jeździć. Czyli np. w ogóle nie jeżdżą, przychodzą tylko poczyścić, ew. popaść w ręku, robią dziwne nibynaturalne gry i zabawy naziemne. Nawet te osoby co jeżdżą, to i tak połowa z nich jeździ sztwna ze strachu. Czyli suma sumarum gdzieś 75% ludzi u mnie w stajni w większy  lub większym stopniu boi sie własnych koni.
~Wiktoria~, masz 13 lat i pracujesz z końmi "od dobrych paru lat."
Wow - a mogłabyś zdradzić, na czym polega Twoja praca?
~Wiktoria~, masz 13 lat i pracujesz z końmi "od dobrych paru lat."
Wow - a mogłabyś zdradzić, na czym polega Twoja praca?
kwestia perspektywy. Dla 13 latki 30 latek to staruch  😉
Jaki piękny kotlet odgrzany! 😍
I co ciekawe, jak najbardziej zgadzam się ze sobą sprzed siedmiu lat, czyli boję się (w pewnym sensie), ale jeżdżę.

~Wiktoria~, Wow! To musisz być świetnym jeźdźcem, skoro masz 13 lat i już pracujesz z końmi.
LatentPony   Pretty Little Pony :)
14 lutego 2017 16:54
Nie boję się jazdy, można powiedzieć, że kompletnie nie. W obecnej stajni można powiedzieć, że otworzyłam się na tyle, że wsiadam jak "kamikadze" na nowe konie po których nie wiadomo czego można się spodziewać i na konie sprawiające problemy (brykające, ponoszące w terenie).
Z wiekiem jednak przyszło mi na tyle oleju do głowy, że na obce konie ZAWSZE zakładam i kask i kamizelkę. Na swojego odwalającego na zawodach kucyka wyjazdowo również pełen pakiet i powiem szczerze, że nie obchodzą mnie śmiechy ludzi, którzy kpią z tego, że na czworobok wjeżdżam w kamizelce ochronnej.
Pomimo tego, że lubię wyzwania, lubię trudne konie, to jednak lubię też swoją głowę, kręgosłup i żebra.

Mam jedynie dwa irracjonalne lęki, na absolutnie każdym koniu. Boję się skakać powyżej 100 cm, nawet na koniu profesorze, który mnie sam przewozi. Walczę z tym, bo bardzo lubię skakać, sprawia mi to radość i chcę pokonywać ten strach, jednak nie zaprzeczam, że on jest.
I boję się jeździć konno po ulicy. Tutaj może nie do końca irracjonalnie, ponieważ wzięło się to z upadku na asfalt i pękniętej kości promieniowej. Koń do samochodów był przyzwyczajony, jechaliśmy stępem, poboczem ze stajni do lasu, wzdłuż drogi. Koń ogólnie nie płochliwy, mogłaby wybuchnąć bomba atomowa, a on by się nie przejął. A jednak tego dnia coś było nie tak, dosłownie jak w filmie - słońce odbiło się od świeżo wypolerowanego samochodu, który właśnie nas mijał. Koń się przestraszył, wskoczył na ulicę i zagalopował, chciałam go zatrzymać, a on mnie poczęstował jednym, skutecznym baranem, którego się totalnie nie spodziewałam i pocałowałam asfalt. Dziękuję, nigdy więcej, po tym upadku byłam pewna, że nie wstanę.
Mimo wszystko terenów się nie boję, czerpię z nich niesamowitą przyjemność, ale przez ulicę, albo obok ulicy zawsze konia przeprowadzam w ręku. Nigdy nie przejeżdżam w siodle, boję się i z tym lękiem nie widzę powodu aby walczyć. Korona mi z głowy nie spadnie jak się kawałek z koniem przespaceruję, a że jestem dość sprawna fizycznie, to ponowne wdrapanie się na grzbiet nie jest dla mnie dużym problemem.
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
14 lutego 2017 17:08
A ze mną jest coraz lepiej, wciąż się nie czuje na otwartej przestrzeni i możliwościami jakie daje (zawsze mam przed oczami że mnie koń poniesie galopem i coś się stanie mi i koniowi) ale przestałam się spinać w trudnych momentach i teraz jedyne co czerpie z jazdy to wielka frajda i przyjemność 😀
Miałam taki okres za dzieciaka że mega sie bałam koni. zarówno w obejściu, jak i z siodła. To było okropne, bo kochałam te zwierzęta, ale ewidentnie nic nie grało. I był to strach który pojawił się w jakimś tam etapie jeździectwa gdzie już skakałam, i teoretycznie powinno być coraz to lepiej. A tu zaczęło się od tego że dostawałam konie z cyklu albo "jestem zołzą przy obejściu ale na jeździe anioł" albo "w obejsciu miś a pod siodłem boje się wszystkiego" sezon był halowy, wiec koniki z opcji nr 2 brykały przy każdym dźwięku i baaardzo często miałam glebę, a w opcji nr 1 musiał mi ktoś pomóc czyścic konia. Pomogła zmiana stajni, otoczenia, instruktora który troszkę więcej poświęcił mi czasu, i samo przeszło. Do dziś odczuwam np. respekt przed wysokimi skokami, mimo że skoki uwielbiam 😉 i tak oto człowiek przez cale zycie pokonuje jakieś swoje słabosci, ale jak już je pokonamy to jest duma i szczęście  😍
No i?

Przecież zgodnie z forumowym regulaminem jeśli jakiś wątek już istnieje, to nie można zakładać nowego o podobnej tematyce. A temat był i raczej będzie zawsze aktualny.

O matulu... ludzie dostają złote łopaty za wątek sprzed 3 miechów a mi się oberwało za śmiechawkę z 6 lat.
Tak się ubawiłam że ktoś był na tyle właśnie skrupulatny i regulaminowy że grzecznie odgrzał kotleta - nic personalnego, ot śmiechawka.

W temacie, czy się boję?
Chyba się nie boję, odczuwam tylko zdroworozsądkowy respekt.
Mam konia który swego czasu bardzo skutecznie wysadził człowieka z siodła.
Potem ze mną próbowała przez jakiś kwartał.
Były rodea, było ponoszenie, brykanie, zatrzymania z galopu i inne cuda wianki. Bywało bardzo groźnie  🤔
To że mnie nie zwaliła, wynikało z jakiegoś mojego uporu i waleczności, wiedzy o tym jak naprawić konia, jak nauczyć go szacunku w owym czasie nie posiadałam.

Nadal się nie boję, potrafię jednak ocenić sytuację i wiem jak olbrzymią siłę posiada mój śrup  😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się