Niezdiagnozowane kulawizny: Wyrok?

Ale tu puchnie tylko jedna noga.. 🤔
no fakt, masz rację. To tylko taka sugestia, że może z kopytami nie wszytko jest ok.
taggi   łajza się ujeżdża w końcu
18 czerwca 2010 08:01
gunia - a kto na Ciebie naskoczył? Wydaje mi się, że nikt. Mnie tylko dziwi Twoja postawa, bo jesli koniowi puchnie noga i grzeje staw to na pewno nie jest ZDROWY - coś się tam musi dziać. I nie wiem, bo albo nie zdajesz sobie sprawy ze skutków, jakie może pociągnąć za sobą nieleczony uraz nogi, albo wypierasz myśl, że coś jest nie tak i wmawiasz sobie, że koń ma się super i w ogóle nie ma problemu. Proszę tylko, zadaj sobie jedno pytanie: Czy wolisz wydać kasę i nie jeździć jakiś czas, ale wiedzieć, że Twój koń jest zaopiekowany i w przyszłości nie będzie miał problemów, czy też wolisz zaoszczędzić sobie pieniędzy i wysiłku, jeździć, ale tym samym narazić konia na możliwe problemy w przyszłości. Ja nie mówię, że Twój koń jest umierający, lub będzie miał amputowaną nogę - być może to się rzeczywiście okaże duperela. Ale co JEŚLI NIE?

Wydaje mi się, że większą szkodą jest fakt niezdiagnozowanego problemu z nogą niż USG czy RTG. Są to zabiegi całkowicie bezbolesne, a jak koń ma się do nich przyzwyczaić, jeśli się ich przy nim nie robi? A co jeśli kiedyś to będzie absolutna konieczność? Wtedy to dopiero będzie stres dla konia! Konia oswajasz również poprzez stawianie go w nowych sytuacjach i przed nowymi wyzwaniami - inaczej to zawsze będzie "bojący się wariat, który z człowiekiem robi, co chce"

No nie powiedziala bym zeby faszerowaniue konia lekami vbylo dal niego przyjemne Czy Ty czujesz sie dobrze jak bierzesz leki?,watpie...


A czy ja się dobrze czuję po lekach?? Nie wiem, zależy po jakich - zazwyczaj nie czuję różnicy jak łykam lekarstwa;-) Nie zmienia to faktu, że nawet jeśli są obrzydliwe i mam po nich kiepskie samopoczucie, to biorę je, jeśli tak zalecił lekarz.
caroline   siwek złotogrzywek :)
18 czerwca 2010 08:52
ja piernicze, co za bełkot...
No nie powiedziala bym zeby faszerowaniue konia lekami vbylo dal niego przyjemne Czy Ty czujesz sie dobrze jak bierzesz leki?,watpie... a RTG czy USG to tez nic przyjemnego dla konia ktory sie boi a te wielkie tablice rekawiczki lampa to napewno cos czego sie bardzo boi bo USG miala juz kiedys robione

tak się składa, że mój koń dość często widuje się z weterynarzami. i nie ma z tym większych problemów:
- leki podaję w takiej formie, że koń sam się wyrywa, żeby móc je zjeść
- tak, ja czuję sie dobrze kiedy biorę leki - po to je biorę, żeby poczuć się lepiej. na tym też polega ich leczniczy efekt: chory zdrowieje i czuje się lepiej.
- podczas zabiegów - jesli to możliwe - sama uspokajam konia, w ten sposób podczas USG mialam przytulanki i chowanie się za MOJE ramię, jeśliby maszyna jednak miała konia zjeść, podczas RTG światło lampy konia zaciekawiło, okazało się, ze nog mu nie odgryza, więc zdjęcia robiliśmy bezstresowo.
- jeśli ja nie radze sobie z koniem, to zakładana jest dutka (po zdjęciu koń rozmasowany i ocukierkowany - późniejszych problemów brak) albo dostaje uspokajacz - pasty zjada chętnie, zastrzyk trwa kilka sekund i nie stanowi większego problemu - a koń wyluzowany i można go spokojnie diagnozować.
- miałam robione RTG i USG nie raz - z własnego doświadczenia wiem że są to zabiegi całkowicie bezbolesne. cał-ko-wi-cie.


Reasumując - dla mojego konia okres przyjmowania leków (oraz samo bycie lekami faszerowanym) jest fajne i nie sądzę żeby narzekał na to co go spotyka - bo to już moja w tym głowa, żeby podać mu je tak, żeby sam chętnie je zjadł. Diagnostyka jest może przez chwilkę stresująca, ale zazwyczaj oznacza sporo cukierków, miziania i coś dobrego na koniec. Mój koń - ani zdecydowana większość koni u nas w stajni - nie reaguje nerwowo na weterynarza, doskonale znosi zastrzyki, zjada pasty bez szemrania.
A teksty o "nieprzyjemności" przyjmowania leków czy USG/RTG w odniesieniu do ludzi - nooooo... w sumie świetnie, ze to zostało przywołane. Większość z nas doskonale wie jak niezwykle "inwazyjne" są to zabiegi i każdy sam może ocenić niezwykłą głębię i sensowność wypowiedzi guni 🤣

niestety,  gunia92, ale moim zdaniem po prostu pierniczysz jak potłuczona. to co napisałaś to są zwykle banialuki. jakieś twoje dziwaczne przypuszczenia i niczym niepoparte wnioski. bzdury po prostu.
Masz konia, to bądź odpowiedzialnym właścicielem: wezwij weterynarza zajmującego się końmi, który zrobi porządną diagnostykę, w tym wszystkie niezbędne badania.
Bo jak na razie to moim zdaniem to TY najwięcej cierpień i stresu przysparzasz swojemu koniowi - roisz te swoje głupie wizje dotyczące diagnostyki, a w tym czasie obolały zwierzak czeka na pomoc. a ty, zamiast zrobić to, co należałoby w tej sytuacji zrobić, siedzisz na forum i wypisujesz jakieś farmazony.


edit
rad tutaj nie dostaniesz, bo niestety, ale na forum szalał niedawno tajfun i nam szklane kule porozbijał. a bez nich nijak nie umiemy wirtualnie diagnozować tajemniczych kulawizn ani opuchlizn.
może z fusów moglibyśmy spróbować, ale pogoda nie sprzyja obecnie piciu kawy ani herbaty na gorąco. a wróżenie z fusów z letniej kawy/herbaty to już nie to samo.


gunia92, jeśli Ty widzisz w zdiagnozowaniu i wyleczeniu konia same problemy, z góry zakładasz niepowodzenie, "ALE" i inne kłopoty to po grzyba zadajesz pytanie tutaj?
gunia92 Czy po jeździe noga jest mniej spuchnięta? Czy próbowałaś smarować, zawijać?

gunia92, jeśli Ty widzisz w zdiagnozowaniu i wyleczeniu konia same problemy, z góry zakładasz niepowodzenie, "ALE" i inne kłopoty to po grzyba zadajesz pytanie tutaj?



A ja pojde dalej i powiem ..... to po grzyba kupilas sobie konia.
Skoro taka drobnostka urasta do rangi niebotycznego problemu to strach pomyslec co bedzie jak na prawde cos sie wydarzy.
TG czy USG to tez nic przyjemnego dla konia ktory sie boi a te wielkie tablice rekawiczki lampa to napewno cos czego sie bardzo boi bo USG miala juz kiedys robione.to byl wielki strach i mysl o ucieczce a potem znowu miejsze zaufanie do mnie.Dziewczyny napisały od strony "zdrowotnej", to ja dopiszę od wychowawczo-psychologicznej. Konia można do maaaasy rzeczy przyzwyczaić. Jasne, nie uda się sprawić, że polubi bolesne zabiegi, ale tutaj nie o tym mowa. Lampa, rękawiczki, usg, rtg - to wszystko nie boli. Jest tylko nowe i wg konia podejrzane.

Jeśli chcesz jakichś rad, żeby rozwiązać problem PRZED przybyciem weta (tzn. wzywasz a w międzyczasie działasz), to daj znać. Możesz tu, gdzie indziej, na PW. Naprawdę dużo można zdziałać. A na początek zaopatrz się w kawał tektury, pieniek jakiś, rękawiczki gumowe, żel (za grosze) do usg - niech to wszystko koń pozna. Żeby miał jeden problem mniej - opłaci się. Bo jak nic z tym nie zrobisz, to sytuacja się nie zmieni i rzeczywiście wizyta weterynarza będzie dla konia (niepotrzebnym!) stresem.
Może gunia92 jest nie pełnoletnia i decyzja należy do rodziców??
dea   primum non nocere
18 czerwca 2010 11:14
Do zastrzyków też można przyzwyczaić. Moje zwierzę przy pierwszej próbie znieczuleń diagnostycznych kicało na trzech nogach na dutce, nie pomogło, że weterynarz wtrynił jej trzy szybkie (bo myślał, że to fochy, a ona się bała). Po oswojeniu dała sobie zrobić sześć zastrzyków pod rząd. Marchewka pomocniczo - zeszło sztuk trzy.

Mogę zrozumieć, że człowiek nie chce, żeby jego koń przeżywał stresy podczas badań, ale w takim przypadku jak najszybciej powinien się zabrać za tłumaczenie zwierzowi, że zabiegi są w porządku. U mnie polegało to najpierw na głaskaniu nogi (do całkowitej akceptacji - bo to się popsuło kiedy dostała zastrzyk), potem na pociąganiu za włoski, potem uzbroiłam się we wkręt (taka śrubka do drewna z ostrym końcem) i uznałam zadanie za wykonane, kiedy kobyła znosiła konkretne uciskanie wkrętem w miejscach zastrzyków. Faktycznie, przy takim czymś zastrzyk cienką igiełką to było totalne nic 😉
Moja dramka podczas próby znieczulenia zniosła zastrzyk w kopyto bez dudki. Wet był w szoku  🤔

Mój koń wie że przy mnie nie zrobi jej się krzywda.
dea   primum non nocere
18 czerwca 2010 11:43
Na moją dutka nie działa  😁 więc nie miałam wyjścia, musiałam ją przyzwyczaić. Teraz zamiast dutki jest "dostaniesz marchewkę jak bedziesz grzeczna" - wszyscy bardziej zadowoleni 🙂 Mam nadzieję, że nie trzeba będzie tego powtarzać, ale może sprawdzę czy nadal działa (śrubka gdzieś tam jeszcze w skrzynce lezy..  😀iabeł🙂
Może gunia92 jest nie pełnoletnia i decyzja należy do rodziców??


to niech podejmą decyzję o wezwaniu weta do kulawego konia, jeśli tego nie zrobią, to byli bardzo nieodpowiedzialni kupując konia i nie znając konsekwencji finansowych
Koń chyba narazie nie jest kulawy..
TeQuila ^^   To tylko ja... xD
18 czerwca 2010 12:54
Wiecie... teraz ja...
Od jakiegoś czasu mam na oku fajnego konika... To prawie 3 letni ogier fryzyjski. 100% rasy, papiery holenderskie i wgl czaad..
Tylko właściciel powiedział, że jako niespełna roczniak został kopnięty na padoku przez innego konia. Nad stawem skokowym, wysoko. (na zdjęciu czerwone kółko) I czasami kuleje. Jak stoi to tą nogę ma podpartą. Teraz chodzi 3-4 razy/tyg. w zaprzęgu po 20-30km. Noga go nie boli.
I moje pytanie to czy taki koń kiedykolwiek będzie mógł chodzić pod siodłem ? Rekreacja, tylko rekreacja... To taki uraz szarpnięty.  tylko jak chodzi tyle w zaprzęgu to czy pod siodłem też może.. ? Zawsze chciałam mieć takiego konia, tylko finanse nie pozwalały.
Pomocy  :kwiatek: 
To jest fryz  🤔 ?  🤣
Gillian   four letter word
18 czerwca 2010 13:08
armara, to jest zdjęcie poglądowe gdzie koń był kopnięty, czytaj ze zrozumieniem.
Ok przepraszam  😡, ale co da zdjecie poglądowe w takiej sytuacji ?
Nie lepiej, żeby konia obejrzał wet ?
Gillian   four letter word
18 czerwca 2010 13:11
RTG to podstawa w tym wypadku, myślę.
TeQuila ^^   To tylko ja... xD
18 czerwca 2010 13:29
A i jeszcze jedno, ma taką niewielką narośl w tym miejscu. Ile takie badanie kosztuje.. ? To jest fryz  🤔 ?  🤣

Jesteś moim mistrzem.  🙇  😁
Koń prawie 3 letni chodzi w zaprzęgu 3-4 razy w tygodniu. Co to znaczy prawie?
TeQuila ^^   To tylko ja... xD
18 czerwca 2010 15:29
2 lata 10 miesięcy.
Pomijając wiek, to po tak poważnej kontuzji warto chyba było zrobić badania przed przyuczaniem do zaprzęgu, a nie mordować go 20-30 km "spacerkami"  🤔wirek:
Radośnie stwierdzając, że noga go nie boli, bo kuleje tylko czasem  🤬

A co do zdjęcia, to już tyle dziwnych rzeczy tu czytałam, że nic mnie nie dziwi  😁
ja bym napewno robila zdjecia! 2 lata i 10 miesiecy, po urazie, chodzi w zaprzegu... nie kupuj bez zdjec. jeszcze ma jakas narosl? lepiej sprawdzic co tam sie dzieje dokladnie. koszt zdjec zalezy od weta, od 40zł w gore, komplet wszystkich nog 400-500zl. ale tak jak pisalam, zalezy od weterynarza.

a to ze zdjeciem pieeekne 👍 zabawne nieporozumienie  🤣
Ja mam do was takie pytanie.
W poniedziałek byłam w terenie na dzierżawionej kobyłce , we wtorek miała wolne, w środę tez, przyjeżdżam w czwartek a ona kuleje strasznie.  Zero opuchlizny, na tej nodze, normalna temperatura , w kopycie nie ma żadnego kamyka nic. Wysmarowałam maścią chłodząca cała nogę , az od łopatki, tak mi poradziła koleżanka. Miała obydwa przednie kopyta ciepłe, nie bardzo ale jednak ciepłe. W piątek kobyłka nadal kulała, troszkę mniej ale jednak . Kopyto u tej nogi co kuleje miała zimne, a u drugiej przedniej miała troszkę cieplejsze. Nadal zero opuchlizny, nic. Zastanawiam się czy szukać pomocy u kowala żeby  popatrzył do kopyta ( Kobyłka i tak potrzebuje strugania ) czy raczej u weta?
może się podbiła, teraz twardo, może się uderzyła o np. kamień - jak będzie kowal niech zajrzy, i veta bym poprosiła żeby ropa w kopycie czasem nie było
Wet dziś był i stwierdził ze podbita . Czekam na kowala. Zastanawiam się czy jej od razu nie podkuć na przód, mogę tak? Nawet jak jest podbita? Czy poczekać aż wyzdrowieje noga i wtedy?
poczekaj na kowala, sprawdzi dokładnie  kopyto.
Mój też ostatnio się lekko podbił -  twardo na padoku a i może na kamień skoczył  jak bryknął - po 2-3 dniach było już ok, kowal także był i sprawdził. Też znaczył - 2 dni. Mój miał przy koronce jeszcze niewielką opuchliznę to okłady z rivanolu z opatrunkiem na kopyto przez 2 dni + chłodzenie przez te dni wodą.
Na podbicie stary sposób to gotowane ziemniaki rozgniecione na podeszwę, folia i bandaż - ale to wyciąga
Najlepiej jak mówiłam niech kowal obejrzy kopyto
powodzenia!

Wet dziś był i stwierdził ze podbita . Czekam na kowala. Zastanawiam się czy jej od razu nie podkuć na przód, mogę tak? Nawet jak jest podbita? Czy poczekać aż wyzdrowieje noga i wtedy?


Najpierw trzeba wyleczyć.
Dramka , Maxowa : Dziekuje 🙂. W takim razie poczekam aż wyzdrowieje. Czyli to nie jest tak ze zawsze jest ropa w kopycie przy podbiciu ? ;>
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się