Pastwisko,padok

dea   primum non nocere
30 czerwca 2010 12:49
U naszych pomogło wykoszenie "niedojadów" i sprzątanie kup w miarę na bieżąco. Z zeszłorocznych "kibli" w tym roku wygryzają do gołego. Dostały drugą, przylegającą łąkę z wysoką trawą i teraz tam mają "kible" z długą trawą... trzeba będzie zrobić powtórkę.

Te "niejadalne" są ciemniejszego koloru, prawda? Strzelam dużo azotu (kibel - nasikane też najczęściej tam, a w moczu azotu sporo, porównajcie smak liścia sałaty nawożonej i takiego bladozielonego z własnego ogródka - można się przestać dziwić, że nie żrą 😉). Ja bym takie ciemne wykosiła i na gnojownik niestety, co by nerom nie zadawać więcej roboty. Zwykle nie ma tego tyle, żeby było żal wyrzucić.

...a na regularnie sprzątanym pastwisku kupy pojawiają się w kilku miejscach - nie wszędzie 🙂 Jest tego ok. dwie taczki tygodniowo od jednego konia, trochę się trzeba nagrabić - raczej nie do zrobienia w klasycznym wielokonnym pensjonacie pewnie 😉 (my same "komunistycznie" sprzątamy wybieg naszych) Za  to zebrane kupska to super nawóz do ogródka teściowej (bez słomy), mniej robali biega koniom po talerzu i mniej "soczystej treści" w rowkach strzałki 🙂
Można też spróbować wpuścić krowę - powinna zeżreć.
Euforia_80   "W siodle nie ma miejsca dla dupków!"
30 czerwca 2010 13:06
krowy podobno wyżrą wszystko  🤣 , sąsiadka hoduje krowy ale uważa , że pastych może zabic krowę i snuje takie różne teorie na temat moich poczynań z końmi, co ja z nią mam... jakie ona herezje wymyśla  😁

jeszcze nie spotkalam koni, ktore zwracalyby uwage na to, ze kupa lezala w trawie.
za to zaden z tych, ktore u mnie mieszkaja, nie tknie rosnacej koniczyny.


jakies "inne" masz te konie, moja ciocia , która całe życie miała konie do pracy na roli tez uważa , że koń nie tknie trawy po swojej kupie (podobno nawet za rok) , a koniczynę uwielbiają  🤣 , nie ruszą tylko w miejscu gdzie przejeżdżam taczkami z obornikiem
Można też spróbować wpuścić krowę - powinna zeżreć.


i tu sie mylisz,
krowa nie wyjada tzw "niedojadów" - tam gdzie zrobi kupę po prostu nie je
znam to z doświadczenia wypasania bydła w górach - na ok 200 krów = 200h i niestety po 3miesiacach pomimo, że trawa jest - one tam nie wracają i nie jedzą - bo właśnie tam są tzw. niedojady
Euforia_80   "W siodle nie ma miejsca dla dupków!"
30 czerwca 2010 13:13
po sobie nie ale może końskie kupki im nie przeszkadzają?
Dobra, kupy rozumiem, ze nie chca jesc. Ale ja mam cale jedno podworko pod oknem NIETKNIETE. A trawka taka, ze az sama bym zjadla. Sprawdzalam, co w niej jest nie tak, pod spodem rosnie mech tu i owdzie, moze to jest przyczyna?
Dodofon:
Krowy jak najbardziej po koniach dojedzą... Po sobie oczywiście nie- głupie nie są 😉 tak samo konie dojedza po krowach. Nawet wypas naprzemienny krów z końmi jest bardzo zalecany  jeśli chodzi o dobro pastwisk.

Freddie: Mech oznacza zakwaszenie- ja na wiosne  zastosowałam sól potasową z lubofoską ( nazwy nawozów) w stosunku 1/4 ... Ale oczywiście najlepiej zbadać glebę
oj mnie ubiegła. Znam osobiście hodowlę, gdzie "podmianka" z sąsiadem jest stosowana z powodzeniem.
Euforia, mam duza rotacje, wiec i sporo obserwacji mozna przeprowadzic. wiele mitow zostalo obalonych.

a z zywych 'pokonskich dokaszaczy' najlepsze sa owce
dea   primum non nocere
30 czerwca 2010 13:52
Freddie - piszesz "pod oknami", może jest jakaś przyczyna związana z samym budynkiem? Np. w fundamentach jest coś, co uwalnia się do gleby a specjalnie zdrowe nie jest - konie to czują i nie chcą jeść?
Moje na szczęście kible mają stałe, więc z reguły jest wyjedzona reszta. Raz nawet zeżarły kibel, bo się wkurzyłam, zostawiły trawy z 5 metrów naokoło jednej kupy, więc wypuszczałam je tam z tydzień po niby-wyjedzeniu i w końcu zeżarły.
Pokemon - powinno się to zgłosić do TOZu. Znęcasz się nad końmi  😉
Dea,  Tez sie nad tym zastanawialam, ale z drugiej strony budynku juz je i to pod samiusienkim oknem (czasem jem sniadanie i slysze miarowe "chrup chrup 😉 A zeby bylo smieszniej, tam, gdzie nie chce jesc tez sa miejsca, ktore juz jednak raczy zjesc. On tak wacha ta trawe, wsadza pysk w koniczyne, fuka i idzie gdzie indziej, wyraznie zniesmaczony...
Dea,  Tez sie nad tym zastanawialam, ale z drugiej strony budynku juz je i to pod samiusienkim oknem (czasem jem sniadanie i slysze miarowe "chrup chrup 😉 A zeby bylo smieszniej, tam, gdzie nie chce jesc tez sa miejsca, ktore juz jednak raczy zjesc. On tak wacha ta trawe, wsadza pysk w koniczyne, fuka i idzie gdzie indziej, wyraznie zniesmaczony...
dea   primum non nocere
30 czerwca 2010 14:58
Pokemon - Ciebie ktoś powinien zmuszać do jedzenia w kiblu!  😀iabeł:  😁

Freddie - ja bym spróbowała wykosić i wywalić raz. Zobaczyć czy zacznie żreć. Jak nie - załozyłabym, że tam _coś_ jest. Jasne, że można konia głodem przymusić, żeby zeżarł, ale z jakiegoś powodu ewolucja każe mu to omijać. Efekty mogą być różne... po co go podtruwać? Moja bydlica miała denne podpleśniałe siano tej zimy (żarła, bo nie było alternatywy) i większość grzywy jej wylazła :/
Ja muszę się pochwalić! Namawialiście mnie do wstawienia koni a padok,udało się.Chodzą po 5-6 godz na pastwisko,Duży nie wyskakuje,wszystko ok.Jestem w szoku bo mówiono mi,że ten koń wyskakuje z każdego ogrodzenia.Dzięki za namówienie mnie na eksperyment!Bo udał się w 100 procentach!
Gillian   four letter word
30 czerwca 2010 15:56
salto piccolo, cieszymy się razem z kopytnymi 🙂 a jakieś zmiany w zachowaniu zauważyłaś? bo to chyba z Dużym były kłopoty?
.
Gillian póki co dopiero 3 dzień wychodzą,co prawda Duży dzisiaj już sobie otworzył ogrodzenie,ale na szczęście nei wyszedł.Zresztą jestem pewna,że byłoby inaczej gdyby nie cudowna,gęsta trawa.Wychodzą i jedzą, na razie nie mają w głowie głupot  😉
No krowy u nas były od zawsz i niestety, krowa nie zje niedojadów,ba krowa bardziej wybrzydza niz kon ,jedynie co im dobrze wychodzi to pozostawianie min na pastwisku i mielenie dobrej trawy łancuchami 😤 Koza za to wspaniale oczyszcza pastwisko z chwastow,dobrej trawy nie zje ale chwasciory zje(osty sa pyszne)
Wiwiana   szaman fanatyk
01 lipca 2010 22:25
Moja koza zakupiona właśnie w celu czyszczenia niedojadów wolała drzeć gębę i targać łańcuchem do zgięcia palika niż żreć trawę... jakiś wybrakowany umysłowo egzemplarz mi się trafił.
Ale ja mam cale jedno podworko pod oknem NIETKNIETE. A trawka taka, ze az sama bym zjadla. Sprawdzalam, co w niej jest nie tak, pod spodem rosnie mech tu i owdzie, moze to jest przyczyna?


Jeśli pod trawą rośnie mech, to oznacza, że jest wilgotno i trawa słabo trzyma się w ziemi.
A konie nie jedzą trawy, która wyrywa się razem z ziemią- musi być mocno umocowana, żeby dało się ugryźć  tyle co potrzeba, a nie wyciągać całej z każdym kęsem.

Moje też takiej trawy rosnącej w miejscach zacienionych, cienkiej i słabo utwierdzonej- nie jedzą , bo nie jedzą korzonków z ziemią.

Na niedojady jest jeden sposób, czyli skoszenie pastwiska.
Ja w ubiegłym roku tak zrobiłam we wrześniu.
Miałam zostawić, ale była ładna pogoda, zielska było nadspodziewanie dużo, więc zrobiliśmy ręcznie przerzucone i zebrane luzem siano.
Jadły bardzo chętnie, mimo, że ostów, pokrzyw , chwastów było co niemiara 🙂
Chętniej niż siano z prasowanych kostek.

W tym roku też skoszę pastwisko, choć sytuacja odmienna , poprzez gwałtowne opady i zalanie.
Miejsce łąkowej trawy ( na sporej części pastwiska) zajęła twarda typu bagiennego i konie nie chcą jej jeść- nie wiem czy w sianie będzie zjadliwa , więc czy warto ją suszyć ?
Susz! Wybiorą to co zechcą, reszta pójdzie w gnój. Ale kosić powinnaś, bo inaczej szuwary Ci się tam zrobią.
No właśnie.
Jedną łąkę, gdzie przebywają cały czas,  da się skosić bez problemu- znaczy wjedzie traktor.
Ale druga została nieskoszona w 1/3 , bo stała woda - i z tą mam problem, bo nadal jest zbyt miękko na mechaniczne konie.

To naprawdę zdumiewające, jak szybko zmienia się roślinność w takich warunkach.
Część łąk  z normalną trawą , inną roślinością typową dla łąk i część z twardą trawą - szuwary? bez żadnej innej kwitnącej rośliny.
Większosć  łąk w tych terenach pozostała nieskoszona , bo łąki przepołowione  wodą, albo bagienkiem , czyli nieprzejezdne.
A te nieskoszone, wysokie trawy to wylęgarnia komarów i gzów wszelkiej maści    :/

I to już jest poważny problem.
Wygrodziłam koniom dalszą część łaki, po skoszeniu, więc trawa zielona , fajna.
Nawet jak uda mi się je tam wysłać , to albo wracają galopem po 2 min, albo po  dłuższym czasie, ale wtedy Kuba spływa krwią  po mocnych cięciach  .
I nie wiem co robić , bo najchętniej stałyby w stajni i pasły się na ogrodzie przez chwilę.
Mąż nawet wstawał o 3 w nocy, żeby je wyprowadzić na pastwisko , ale o 7 już stały pod wiatą , czekając na wpuszczenie do stajni, gdzie nie ma żadnych owadów.
I zamiast paść się na trawie , bo sezon, to wcinają siano.
Dużo tego zalanego? Może warto pokusić się o ręczne koszenie...?

A na badziew jak widać nie ma rady. W tym roku chyba wyjątkowo dużo tego. Nocny wypas to dobry pomysł.
.
A gdzie porada Tomku_J?

[quote author=Tomek_J link=topic=5973.msg640323#msg640323 date=1278053990]
[quote author=guli]Wygrodziłam koniom dalszą część łaki, po skoszeniu, więc trawa zielona , fajna.[/quote]
Przy takim podejściu do dbania o pastwisko trawa długo taką nie pozostanie.


[/quote] Hmm... Jeśli było koszone w maju/początek czerwca, a konie wpuszczone teraz to trawa powinna być już faktycznie fajna, w sam raz do pasienia. A jeśli jeszcze nie odskoczyła to ... będzie klepisko zaraz...
Trawa była koszona 8 czerwca .
Jest bardzo ciepło i wilgotno- rośnie jak szalona.
Tylko co z tego, skoro i tak gzy nie pozwalają jej jeść.
Trawa na drugiej łące w części, gdzie  była skoszona  też jest duża.
Miałam ogrodzić na wypas, ale w tej sytuacji, to bez sensu.

Bagienna trawa jest niska, można ją teoretycznie skosić ręcznie- tylko jak wysuszyć?
Na mokrym nie wyschnie.

Wawrek- u mnie nigdzie nie ma klepiska.
Nawet w ogrodzie, gdzie pasą się w nocy  , odkąd śnieg stopniał.
Tam trawa ma kilka cm wysokości, ale nigdy nie było klepiska.
Albo ja mam cudaczne konie, albo 2,5 ha łąk to zbyt dużo na 1,5 konia.
Na dodatek ilość pobieranej trawy regulują  niestety  owady.
Oczywiście mogę im nie dawać siana i zmusić do jedzenia trawy- ale widok krwi na białym koniu- jest  naprawdę przykry   .

Ja nawet celowo jeżdżę quadem po części pastwiska, gdzie najgorsze zielsko , żeby nie musieć kosić.
Problem z nadmiarem trawy mam od kilku lat- odkąd mam konie.
W ubiegłym roku prosiłam, żeby ktoś zebrał drugi pokos  - i cieszyłam się, że mi się udało.
To naprawdę bogate, mimo,że dzikie łąki.
Jak pamiętam z młodości, to zbierało się zawsze 3 pokosy - i to dla krów, które mają większe wymagania co do trawy, czy siana.

Tak wygląda najdalsza częsć stałego pastwiska-wybiegu.



To zdjęcie z 9 czerwca ubiegłego roku.
Teraz wygląda tak samo, może trawa trochę niższa, bo zalanie wstrzymało wzrost.

Ale to wszysko niedojady, które z upływem lata zaczynają usychać.
To własnie kosiłam jesienią i zrobiłam dodatkowo siano.
Oczywiście bliżej wiaty trawa jest krótka, bo tam najcześciej przebywają.

I jeszcze- mam ciągle siano sprzed trzech lat 🙂
w tym roku mam podobny problem. Trawy jest i to w nadmiarze ale... konie uciekają z pastwiska do stajni, stoją godzinami na korytarzach (bo boksy zamknięte) bo tam nie ma robactwa. W tym roku przez podtopienia , wilgoc a teraz wysokie temperatury tego dziadowstwa jest masa. W zeszłym roku walczylismy tylko z komarami a teraz i gzy i jakies baki, małe muszki i komary. Co konie pojdą na większą trawę to tam wiecej tego dziadowstwa. Ostatnio więc kosiłam trawę tradycyjnie kosą i przynosiłam im pod stajnię.Inaczej wszystko się zarnuje  a ja bym musiała podawac wiecej siana.A tak mi skoszenie zajmie godzinkę góra dwa, pozbywam sie w tych miejscach robactwa i mam nadzieję ,że w odrostach nowej trawy juz tyle dziadowstwa nie będzie.
Też zastanawiałam się nad podawaniem skoszonej trawy.. ale to już przesada, bo zaczynają nabierać tłuszczyku na zimę .
U mnie jest jeszcze innym problem, leżący w wielkości koni.
Gdybym miała dwa duże, to pewnie mniej trawy zostawałoby.
A na dodatek to kuc jest Szefem i on decyduje , gdzie i jak długo będą paść się.
Ale on bierze pod uwagę własne potrzeby , a nie dużego konia.
Kuba z kolei od niego nie odejdzie, więc jak jest głodny to wypada z wiaty, ale nie dalej niż na 10 m.
Pójdzie i za mną dalej na pastwisko, ale muszę z nim stać, bo inaczej wraca ze mną natychmiast  - tak niestety ma 🤔

I jeszcze dla porównania zdjęcie z 26 maja br z łąki sąsiada, gdzie prowadzałam konie, bo u mnie stała woda w tym czasie.


Mimo, że wyżej ,tereny górek, to trawa wysoka i bardzo bogata.
Bez jaskrów,  ziół, chwastów- zbyt bogata jak na moje konie .
Oczywiście wysoką kwitnącą trawę wydeptały, ale  niższą jadły.
Choć i tak nie wyjadły przez kilka godzin , które tam spędziły w ciągu kilku dni- za dużo komarów.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się