Runnersi- czyli biegaj z nami :)

zabeczka, jestem z Ciebie dumna  😁 następnym razem 2 razy się zastanowią, zanim zechcą poszpanować, jakie to z nich sprinterki.  😉

Ja sobie codziennie truchtam swoją starą dobrą trasą, siejąc postrach wsród wylegujących się na słońcu padalców. A raczej to padalce zasiewają postrach we mnie, powodując niekontrolowane interwały, gdyż wszystko co wężowe wyzwala we mnie głęboko skrywanego Bolta  😂
emade, jeśli chodzi o okres, to ja mam to samo. Zero siły i chęci do jakiegokolwiek wysiłku, tylko bym siedziała i jadła. No, ale biegam na tyle, na ile mogę. Tylko że wzmaga mi się wtedy agresor i biada tym, którzy mają czelność jeździć po moim lesie i zatruwać moją leśną faunę i florę jakimiś śmierdzącymi autami, quadami czy motocrossami  😎 😁
wiesz truchtac to ja moge sobie dla przyjemnosci nawet z checia, jednak musze biegac zeby wyrobic kondycje wiec takie truchtanie chyba nic mi nie da. Cholera jestem chodzacą bombą.... tak się wkurzyłam, na ambicje mi to wszystko wjechalo wrrrr
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
08 lipca 2010 21:58
wiesz truchtanie jest zawsze lepsze jak nic, a tym bardziej w TE dni..Dwa że wsłuchujesz się w swój organizm, który po takim truchtaniu ( w trakcie) odpowie ci czego akurat potrzebuje. Kto wie czy byś się nie rozwinęła na szybsza prędkość. A tak po 15 min padłaś. to było dla niego zbyt wiele.
wiesz, ok okres. Ale jestem i tak na siebie taka zła że nie podołałam ogólnie we wszystkim sobie stawiam za wysoko poprzeczke i tyle z tego wychodzi ze wiecej sie wkurzam niz to warte. To w srodku mam taka blokade ze wszystko bym chciała zrobic szybko, perfekcyjnie i umiec wszystko na juz.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
08 lipca 2010 22:03
takim myśleniem możesz nabawić się wrzodów i kolki 🙂
a tak na boku tracisz dwa razy więcej jak możesz zyskać.
Ja sobie stawiam  mini kroczki i prę do przodu ;] znasz bajeczkę o żółwiu i zającu ? 🙂 wolniej dalej zajedziesz ;]
😎 😎 😎

feno zobaczymy czy przyjdą w piątek 😀 skopię im dupska aż im w pięty pójdzie 🙂 😁
strasznie mnie drażnią takie panny. Nie dodałam wcześniej że zanim zaczęły biegać, jarały pety przed bieżnią - no ewidentnie sportowy styl i tok myślenia.  😂 🤦
i te czerwone strringi... porażka 😵
emade, w sumie mi się wydawało, że okres jest dniem jak każdy inny. Nic bardziej mylnego. Dystans, który normalnie biegam bez żadnego problemu stawał się dla mnie jakbym miała normalnie maraton przebiec. Zdziwiłam się, że tak to działa i też byłam na siebie i swój głupiutki organizm zła. Głowa chciała, ale ciało niestety nie pozwalało. Przestałam dlatego biegać pierwszego dnia okresu. Kolejne dni już spoko i normalka, tylko pierwszy tak wygląda.
dokładnie głowa chce, a reszta nie. U mnie drugi dzien, ale jeszcze rano mnie brzuch bolał wziełam 2 tabletki przeszło ale mialam nadzieje że dam rade. Jutro chciałam to odbić, cały dystans mimo wszystko na raz ale mam tenisa.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
22 lipca 2010 21:55
jak tam runnersowe towarzystwo?
jak radzicie sobie w te upały?
Ja odpuszczam. Nie daję rady od 2 tyg przy 30+C pauzuję
. Moje serce wtedy nie istnieje. już drugi tydzień czekam na poprawę i chociażby delikatny spadek tem. koło 21.00
Rano jest jeszcze gorzej.. dodatkowo moje ciśnienie jest wtedy  mega niskie. No i w d.. ni w oko.
Chociażby dzisiejszy dzień.. od 19.00 krążyły ciężkie chmury ( nic z nich nie spało)  jest duchota, czuję się jak w saunie. Pocę się jak świnka halinka :P]

Przejechanie rowerem w  ciągu dnia ok. 10 km to dla mnie mordęga. po prostu wymiękam. Najgorsze , że już przytyłam 2 kg bo nie trenuję ;/
jestem mega sfrustrowana. Sprzęt czeka a ja nie mam siły.

Jutro kolejne podejście do biegu...
Ja biegałam w poniedziałek.
Jeszcze nigdy nie miałam tak dobrych warunków.
W lesie było chłodniutko i przyjemnie.
Aż chciało się gnać do przodu (takim tempem to ja nigdy jeszcze nie biegłam średniego dystansu  😀).
Dzisiaj miałam się wybrać też na bieganie koło 21, ale podlewanie grządek w ciągu dnia mnie tak wykończyło, że nie dałam rady.
Wstaje jutro z samego rańca ( co dla mnie oznacza 7 rano) i idę w las dopóki jeszcze ziemia nie zdąży się tak nagrzać.
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
23 lipca 2010 20:04
dzisiaj po prawie ok 2 tyg przerwy przez upały dobiegłam odcinek  4,0 km

Na 13 okrążeniu miałam ścianę. Jednak po 100 m marszu ruszyłam do boju i się nie poddałam. Walczylam i się udało 😅. 21 okrążeń 200m  jedno co daje mi wynik 4200m ale te 200 spisuję na straty na skutek marszu 🙂 Ogólnie jestem przeszczęśliwa ;] udalo mi si epo raz kolejny
Graba.   je ne sais pas
23 lipca 2010 21:32
Ja chciałabym zacząć biegać. Nie mam zbyt dobrych tras, bo niestety sam beton. Ile na sam początek, dla kogoś, kto w ogóle nie ma kondycji? 😁 Jest w ogóle jakieś ABC dla początkującego? 😀
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
23 lipca 2010 23:08
Graba witaj w klubie.
polecam bieżnie szkolne- sama śmigam na takowej
Nie zapuszczam się w teren bo wszystko dookoła mnie rozprasza a na bieżni  ( mając ,,bejzbolówkę"😉 widze tylko czerwony żwir i staram się skupić na oddechu.

Polecam na początek bieganie co drugi dzień przez okres 3-5 tyg.
Organizm będzie miał czas na rekonwalescencję i przyzwyczaji się do nadmiernego wysiłku. Później jest już łatwiej.
Takie co dwu dniowe treningi pomagają uniknąć początkowych bardzo bolesnych kontuzji.
Dwa biegaj zachowawczo-czyli miękko i wolno. Pomoże to także w aby przyzwyczaić ścięgna , kości do  przyjmowania dłuższego nacisku i ciężaru.
Odpowiednie obuwie-  ewentualnie boso 🙂
Ja mam reeboczki za niecałą stówkę ale na trasie nie zamieniłabym je za nic w świecie za obuwie powyżej 400 zł- niby fachowe a i tak  mają większy procent kontuzji jak te tańsze.
Nawodnij dobrze organizm przed biegiem i wyznacz sobie małe trasy. Na początek 1,5 km będzie dużym sukcesem. Po mału dojdziesz do większego  dystansu.
Odpowiednia muza na mp3 i lecisz ;]

Swoją drogą jak już wspomniałam - bieganie to nieziemska medytacja z własnym organizmem. On mi pozwala np. po 20 min truchtu zwiększyć tępo to je zwiększam.. Nie robię niczego przeciwko niemu a ni z nim nie walczę.

Na koniec polecam w codzienniej diecie spożywac jogurty naturalne z kulturami bakterii.
Raz że wapń, dwa mikroelementy, trzy bakterie dla jelit- jakby niepatrzeć rusza nam metabolizm więc  wartro zadbać o gastryczne sprawy.
Małe kubeczki galaretki też nie zaszkodzą- żelatyna naturalnie wzmacnia stawy ;]
Tyle ode mnie ;]
do dzieła i daj znać jak ci idzie 🙂

edith: wyczytałam świetną rzecz w książce Biegaj z nami.
tętno normalnego człowieka bije ok 70 razy dziennie co daje nam ok 100 tys uderzeń w ciągu 24 h
tętno biegacza który dziennie biega przez jedna godzinę wynosi ok. 60 co daje 80tyś  -II-
Z tym że w ciągu tej jednej godziny ważne jest aby tętno wzrosło do 130 co daje ogólny wynik sportowca  90 tyś.
A że jest to ok 10 %  mniejszej wydajności serca daje nam to w przeliczeniu jakieś 7-8 lat więcej życia.

Czyli aby żyć dłużej trzeba się zmęczyć ;]
pytanie od początkującego biegacza- na początku starać się biec bez przerwy ile mogę czy przy "znośnym" zmęczeniu przechodzić w marsz do uspokojenia oddechu? (na razie stosuję tą drugą metodę i zastanawiam się czy to da jakikolwiek efekt)
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
12 sierpnia 2010 13:59
druga metoda koniecznie- to pomaga dla stawów.
organizm sam się upomni jeśli nie będzie chciał przerw.


a u mnie na razie problemy z kolanem lekka kontuzja - 2 tydzień bez biegania. Ale spokojnie za kolejne 7 dni zamierzam powrócić 🙂 dmucham na zimne
ash   Sukces jest koloru blond....
12 sierpnia 2010 15:02
Dla początkujących polecam marszobieg! Jeśli czujesz że już nie dasz rady biec- przejdź do szybkiego marszu, gdy nabierzesz sił znów biegnij!
Wojenka   on the desert you can't remember your name
12 sierpnia 2010 22:21
Kiedyś dużo biegałam,startowałam,wygrywałam,kochałam to.Najbardziej lubiłam na zawodach (mój dystans 600-1000m) iść od startu po froncie i nie pozwolić do siebie dojść na kilka metrów aż do mety  😜.Ale to stare dzieje... 🙁 . Teraz jak pomyślę o bieganiu,to robi mi sie słabo.Zwłaszcza,że do biegania muszę mieć równą nawierzchnię-tartan albo asfalt,moje nogi nie wytrzymują terenowych nierówności.
Powinnam dla kondycji trochę pobiegać,ale nie mogę się przemóc... 🙁
Laski szukam dobrych butów do biegania ze wzgledu na moje stawy. Mozecie polecic cos na prawde dobrego?
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
17 sierpnia 2010 11:27
reeboki - tanie i dobre .. służą mi już 3 rok. modelu na necie nie ma.. ale ta firma ma teraz świra na punkcie joginngu więc na pewno coś znajdziesz poniżej 200zł
A jak kupujesz obuwie do biegania sprawdź koniecznie czy mają miękkie noski.
dzieki. ja nie długo zaczynam 🙂 mam osobistego trenera to musze korzystac 🙂
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
18 sierpnia 2010 11:51
Ja, ja biegam  😅
Dystansu nie liczę, bo wszystko zależy od tego, na ile mam siły. Mam czasem takie dni, gdy ledwo łażę, więc o bieganiu mowy nie ma. Nie wiem, prawdopodobnie to wina ciśnienia. Na razie biegam co 2 dni, bo w dzień biegający muszę wziąć osobno psy na spacer (rottweilerka ma 6 lat i dysplazję, więc nie daje rady) i nie zawsze mam na to czas. Ale codziennie spaceruję minimum godzinę (ech, te psy...) i to takim ostrzejszym tempem. W trakcie biegania (wolnym tempem, co jakiś czas przyspieszam pod górkę) wsłuchuję się w siebie- jak naprawdę nie mam siły, to przestaję. Ale zazwyczaj jak jestem wyczerpana (po pierwszych 10 minutach mam kryzys), to ustalam sobie- dobiegnę do rozwidlenia ścieżek. Jak już dobiegam, to się decyduję, czy dam radę dobiec jeszcze do następnego punktu, czy muszę przerwać. Najczęściej biegnę dalej  😉
Biegam, bo: 1) chcę poprawić wydolność serca 2) spacery już mi nie wystarczają 3) chcę zrzucić ze 2-3 kg (BMI mam prawidłowe, ale przeszkadza mi kilka cm więcej nie tam, gdzie potrzeba), albo raczej- wyrzeźbić pewne części ciała, a bieganie przyczynia się do tego 4) wstyd mi, że po przebiegnięciu paru metrów mam zadyszkę 5) zaczynam to lubić i myślę coraz więcej o jakimś półmaratonie
a ja się pochwale, na początku sierpnia zaliczyłam swoje pierwsze 12 km na "raz"  🏇

dzisiaj bez większego wysiłku 10, choć jestem po mało ruchowym wyjeździe 😀 strasznie się ciesze, bo jeszcze ok. dwa miesiące temu po 2 miałam solidną zadyszkę.

[quote=AleksandraAlicja]Ale zazwyczaj jak jestem wyczerpana (po pierwszych 10 minutach mam kryzys), to ustalam sobie- dobiegnę do rozwidlenia ścieżek. Jak już dobiegam, to się decyduję, czy dam radę dobiec jeszcze do następnego punktu, czy muszę przerwać. Najczęściej biegnę dalej  wink[/quote]

to jest bardzo dobry sposób - wypróbowałam na sobie  😁
Bischa   TAFC Polska :)
28 sierpnia 2010 17:48
Kiedyś strasznie nie lubiłam biegać. Ale od pewnego wyjazdu, biegi przestały mi sprawiać psychicznie i co najważniejsze fizycznie kłopot. Chciałabym zacząć biegać regularnie i mam kilka pytań:

1. Ile czasu jak na pierwszy raz, jak na zaczęcie regularnego biegania mogę biegać? 5,10 czy 15 minut, a może spokojnie więcej? Zaznaczę, że jestem osobą przy tuszy, mam trochę nadwagi, staram się regularnie pływać. Niedawno bieg do autobusu sprawiał mi sporo problemu, strasznie dobiegałam zasapana i kuło mnie w boku. Od jakiegoś czasu nie mam tego problemu.

2. Czy mogę od razu wprowadzić system biegania dwa razy dziennie (rano i wieczorem)?

3. O jakich porach najlepiej biegać?

4. Czy strój do biegania, poza wiadomym wygodnym sportowym obuwiem jest jakiś przez Was zalecany?

5. Zbliża się okres jesienno-zimowy. Jakieś różnice w treningu? W długości, intensywności szczególnie w zimie stosujecie?

Z góry dziękuję za wszelakie informacje  :kwiatek:
Bischa   TAFC Polska :)
29 sierpnia 2010 11:46
Podbijam, gdyż zależy mi na czasie  😉 Jutro chcę zacząć już biegać. Chociaż poproszę na razie o odpowiedzi na 1,2 i 4 pytanie.
Rozpoczynając treningi od zera należy przestrzegać zasady stopniowania trudności, żeby nie doprowadzić organizmu do skrajnego wyczerpania.
Najlepiej jakbyś zaczęła sobie od marszobiegu 3-4 razy w tygodniu minimum 30 min. Potem zwiększać obciążenia treningowe, mniej więcej po miesiącu czasu. Biegać 5 razy w tyg., ograniczając ćwiczenia w marszu na rzecz wydłużania odcinków biegowych, aż do całkowitej rezygnacji z marszu (bieg ciągły) na dystansie lub w określonym czasie. Nie wolno na początku stosować dużych obciążen, bo to się może odbić na zdrowiu i może grozić kontuzją. Czyli bieg 2x dziennie odpada(absolutnie!). Najlepiej biegać wieczorem, bo organizm jest przystosowany po całym dniu aktywności ruchowej (psychofizycznej). Badania angielskich naukowców dowodzą, że niewskazane jest bieganie wcześnie rano, gdyż jest w tym czasie niska odporność organizmu i trening jest mało efektywny. Jeśli chodzi o strój-wygodny, niekrępujący, obcisły, przewiewny, wykonany z materiałów oddychających jest bardzo wskazany.
Jeśli chodzi o treningi dla biegających amatorsko (dla siebie) ludzi, to pora roku nie ma znaczenia. Najważniejsze,żeby dopasować czas i intensywność treningu do własnych możliwości-przy tym nie należy podejmować wysiłków max. (dobrze jest kontrolować swoje tętno wysiłkowe). Bardzo ważne jest sposób nawadniania organizmu-przed, po i w trakcie długotrwałego wysiłku. Najlepiej płynami izotonicznymi. To chyba tyle narazie 😀
Bischa   TAFC Polska :)
29 sierpnia 2010 18:04
Dziękuję  :kwiatek:

A jak proporcje marsz-bieg na początku najlepiej? Np 2 minuty biegu, 4 marszu? Czy odwrotnie? Oczywiście na zmianę. Marsz- rozumiem pod tym pojęciem, że szybsze chodzenie?

Dres może być? Taki materiałowy, nie jak ja to mówię "plastykowy" jak noszą dresiarze. Nie mam na nim podanego "składu". Jest wygodny, wydaje mi się że również przewiewny i w miarę przylegający do ciała.

Jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała- rozgrzewka. Wiadomo, że trzeba rozciągnąć mięśnie i ścięgna żeby nie było potem problemów z kontuzjami. Jakie są najlepsze i czy trzeba rozgrzewać wszystkie mięśnie, w sensie że rąk też? Bo zdaje sobie sprawę, że na pewno kończyny dolne, mięśnie pleców i pewnie też brzucha.

Właśnie dlatego napisałam do Was, bo pewnie zaczęłabym od razu cały czas biegiem. Zdaję sobie też sprawę, że nie mogę obciążać na raz organizmu. Czy zaczynając od 30 minut, mogę np po tygodniu zwiększać do 40 minut i tak stopniowo, żeby dojść do godziny w sumie? I myślę, że godzina pozostałaby. Nie mam zamiaru biegać wyczynowo. Czy w czasie 1 miesiąca mogę zwiększać też ilość biegu? Bo nie wiem czy dobrze zrozumiałam. Czy w pozostałe 3 dni mogę spokojnie chodzić na basen (chcę wykupić karnet na miesiąc- 8 wejść, czyli po 2 na tydzień)?

Który napój izotoniczny najbardziej polecasz?

Rozumiem, że w zimie nie powinnam podejmować wysiłków max?

Jeszcze raz dziękuję  :kwiatek:
Na początku więcej marszu, w zależności od tego jak szybko organizm wypocznie po marszu możesz zacząć biegać. Jeśli się zmęczy podczas biegania, to przejdź do marszu. Marsz tak jak napisałaś-szybszy,aktywny!
Jeśli chodzi o rozgrzewkę, to rąk przede wszystkim. Kończyny górne odgrywają bardzo ważną rolę podczas biegania. Najlepiej stosować ćwiczenia typowo lekkoatletyczne np. skippingi, krótkie przebieżki. Mięśnie pleców i brzucha raczej ćwiczy się w warunkach domowych, a w terenie właśnie typowo lekkoatletyczne-krążenia, wymachy ramion, skłony, skręty, skrętoskłony - typowe ćwiczenia wykonywane w terenie. Można do tych ćwiczeń wykorzystać drzewa, ławeczki itd.
Myślę, że za wcześnie po tyg. zwiększać obciążenia, lepiej dopiero po miesiącu. Jeśli chodzi o basen, to jest najbardziej wskazazany jako sport uzupełniający wszechstronnie.
Napoje najbardziej polecam POWERADE i ISOSTAR, no i wszystkie tego typu izotoniki.
Zima służy jako okres roztrenowania i wybiegania po okresie jesienno-letnim. Nie należy przegrzewać organizmu, ponieważ skóra musi oddychać (jak się za grubo ubierzesz to nastąpi odwodnienie czyli lepiej przewiewne-dres jak najbardziej może być 🙂
Bischa   TAFC Polska :)
30 sierpnia 2010 20:12
Pierwsze marszo-bieganie za mną  😀 Nie myślałam, że tak marnie z moją kondycją w bieganiu. Nie zasapałam się, ale nie byłam w stanie długo biec-możliwe też, że za szybkie tempo. Po jutrze spróbuję wolniej. Pozytywnie się nastawiłam i mam zamiar wytrwać w bieganiu.
Muszę się pochwalić - co prawda nie sobą, ale prawie .... Mój mąż dziś brał udział w sowim pierwszym maratonie i ukończył.  😅  😅  😅 Jestem z niego bardzo dumna! 
gratulacje! 🙂

warszawski maraton?

edit: jak wypadła maratońska dżdżownica? 😉

Tak, warszawskim.  Nie wiem, jak gąsiennica.  Ale zauważyłam, że biegł ktoś z flagą Tybetu!.

Jestem pełna podziwu dla każdego, kto bieg ukończył.  Te roześmiane gęby ludzi dobiegających do mety!  Widać, że liczyło się, żeby dobiec, a nie żeby wyprzedzać (nie mówię oczywiście o stawce kilku/kilkunastu osób biegnących po nagrody).Wielu w okolicach mety zatrzymywało się przy rodzinach, brali na ręce czy na barana dziecko i dobiegali niosąc dziecko. 

Poza tym fajne było, że dla wielu uczestników była to jednocześnie zabawa. Na 5 km widziałam kelnera z tacą, na której stała szklanka. Myślałam, że po prostu roznosi wodę, a tymczasem był to biegacz. I on z tą tacą przebiegł cały dystans!  Byli też biegacze poprzebierani.

To pierwszy maraton, który widziałam na żywo.  Organizacyjnie wrażenie zrobił na mnie wielkie wrażenie.


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się