Kącik Rekreanta cz. III (rok 2010)

christine   zawodnikowanie reaktywacja. on the go.
09 lipca 2010 13:14
chodzilo mi o straty poniesione przez Ciebie, a nie przez niego. one niestety jak nas uszkadzaja maja lobuzy to do siebie, ze same wychodza z tego calo. tu wlasnie o ta sile sie rozchodzi- teraz przez te nogi nie bedziesz jej miala i jak masz mozliwosc daj go w full obsluge trenerowi. plama na honorze bedzie (tez tak mam 🏇 ) ale za to kon bedzie potem fajny. moze odbierze CI to radosc z nie wiem pierwszego 120, czy pierwszych startow, ale potem nieporownywalnie bardziej bedziesz sie mogla cieszyc z bezpiecznego konia i wygranych duzych zawodow ( bo te to sie zaczynaja zdecydowanie powyzej 120  😉 ) czego z calego serca zycze i pierwszych zrobkow 😉
wątek zamknięty
Darolga, patrzę na zdjęcia na twoim fotoblogu i nie widzę nawet pół zdjęcia, na którym miałabyś kask. Masz boskiego konia, możesz się tłumaczyć, że jesteś optymistką, ale dla mnie jesteś po prostu niepoważna. Życzę ci, żebyś chociaż dożyła przyszłego roku, bo następnym razem Korab upadnie tak, że zmiażdży ci czaszkę, a my się dowiemy o tym z ogłoszeń o sprzedaży konia w Świecie Koni...  🤔wirek:
wątek zamknięty
Darolga kuruj się i współczuję ale Cię tez rozumiem, dopiero co wróciłam z 40 dniowego l4 na kręgosłup (przepuklina, wypadnięcie dysku) to wlaśnie jestem na następnym 40-dniowym l4 z powodu jelit i pobycie w szpitalu 🤔 normalnie czekam na koniec tego roku  😕

a kask racja ! nie zakladasz go a powinnaś 🤬 to ci może życie uratować
wątek zamknięty
darolga, czempionaty czego? I potem co, będziesz nim kryć? Używać w hodowli?? I to jest powód dla którego stargał Cię po raz enty? Koń teraz przez swoje wybryki odnowił kontuzję, znowu będzie stał. Gdzie tu jest sens?

quantanamera, chyba wyczerpała temat, kolejna kontuzja i może się okazać, że nie możesz chodzić, i co ci wtedy po koniu?
wątek zamknięty
christine   zawodnikowanie reaktywacja. on the go.
09 lipca 2010 13:22
rany duza jest i to jej zycie.

moralizacje zaczynajmy od siebie- niech pierwszy rzuci kamien ten, ktory zawsze i bez wyjatku ma na sobie kask podcza kazdej minuty spedzonej na konskim grzbiecie. moze znajda sie ze dwie osoby... 🤔wirek: i to juz sie nudne robi.
wątek zamknięty
ash   Sukces jest koloru blond....
09 lipca 2010 13:26
Kiedyś jeździłam bez kasku, bo niby po co mi. Mój koń,znam go i wiem na co go stać....bla bla bla.
Koleżanka też tak uważała i co? Pęknięcie czaszki,uszkodzony błędnik. Jąka się i ma problemy z równowagą do dziś. Nie wspomnę o śrubowanym biodrze. Niby nic się nie stało, młody koń ogier jej się spłoszył. Nie jego wina- to tylko koń.
Teraz sama mam młodego konia i mimo że mam go od źrebaka i znam go jak nikt inny nie wsiądę bez kasku. To tylko zwierze, niechcący może zrobić mi krzywdę.
wątek zamknięty
darolga Muszę przyznać, że mnie zaskoczyłaś z tym nakazem stępowania pod siodłem bo jeszcze się z czymś takim nie spotkałam. Mój wet najczęściej mówi mi ile trzeba zwierzakowi zapewnić ruchu dziennie, przez jak długi czas i po jakim podłożu + jakieś dodatkowe zalecenia (np. na początku w ręku a potem powoli na lonży itd.). Ale wiadomo co wet to metoda i w to się nie wtrącam bo to nie moja działka.
Co do kastracji to pomyśl o tym  na spokojnie. Wykastrowałam swojego młodego mimo, że nie był „Wielkim strasznym ogrem”, ale wiedziałam że nie będzie materiałem na świetnego reproduktora poza tym nawet jakbym mu zrobiła licencję (decyzję podjęłam  jak miał 3,5 roku jeszcze przed championatami) to bym nim nie kryła (bardziej zależało mi na sporcie niż źrebakach). Nie żałuje bo widzę o ile łatwiej teraz przebiegają u niego procesy myślowe 😉 Zastanów się po prostu czy to na pewno jest taki świetny materiał na reproduktora, żeby ludzie chcieli nim kryć
wątek zamknięty
darolga   L'amore è cieco
09 lipca 2010 13:34
Hypnotize - dla mnie też EOT.

christine - mi też chodziło o poniesione przeze mnie, ale w sensie,że z winy tego konia 🙂 jak gnojek się wykuruje, to idzie do roboty pod trenera, bo ja jeszcze trochę nie wsiądę, tak czuję... dzięki 🙂

honey - zdjęcia są sesjowe, z okresu w Borowej, kiedy faktycznie jeździłam bez kasku, ale było to dawno i po pewnym incydencie zmieniłam nastawienie i zakładam kask na niego od tej pory. I zdjęć w kasku też tam jest sporo. Przyszłego roku też chcę dożyć, bo ten jest wybitnie pechowy, jak ten rok się skończy, to wszystko wróci do normy, tak czuję.

maxowa - uaaa, współczuję... ten rok jest straszny. Kask nie zawsze miewałam, ale wczoraj na szczęście tak.

Burza - skoki. I tak, będziemy się starać o licencję. O powód, dla którego mnie stargał trzeba by zapytać jego. Odnowił kontuzję, trudno. Zawsze jest ryzyko. Mogla się odnowić w stępie, mógł nawet krzywo stanąć. Oby było ok i szybko się wyleczyło.
Jakby się tfu tfu coś gorszego stało,  to koń sobie będzie startował pod kimś zaufanym a ja będę patrzeć.  Wszystkim nam się to może przytrafić, taki urazowy sport, i co, trzeba przestać jeździć albo nie kupować koni, bo co nam po koniu w razie gdyby..? Nie popadajmy w paranoje...

christine - dzięki.

Chromek_ - takie miałam zalecenia, to się do nich stosowałam... Fakt, co lekarz to metoda. U nas leczenie przynosiło skutki więc nie miałam powodów do niepokoju. Kastrację mam na uwadze, ale podjęcie decyzji nie jest takie proste.
wątek zamknięty
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
09 lipca 2010 14:42

busch - wiem, wiem, ale ja się wykuruję, nie jest przecież źle



Nie jest źle? Dziewczyno, przeszłaś niedawno wstrząs mózgu, jakieś problemy z brakiem (?), masz obie nogi niesprawne? Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że nie kupisz sobie nowego ciała. Rozumiem, że jesteś radosną optymistką i zupełnie nie myślisz o tym, co będzie za parę lat i że sama się prosić, że zostać 30 czy 40-letnią kaleką. Nie wiem czy tak radosną optymistką będziesz jeżdżąc na wózku na przykład  🤔 To nie jest tak, że coś sobie łamiesz/rozrywasz/miażdżysz, wsadzają Cię w gips i wszystko masz jak nowe... serio, serio.

dopóki będzie to bezpieczne dla mnie i dla niego, zamierzam ten plan realizować.


Too late? Rozumiem, że jesteś młoda, że masz plany, marzenia i wydaje Ci się, że możesz osiągnąć wszystko...  Ale sama się prosisz o to, żeby w najlepszym wypadku wylądować na wózku albo przykuta do łóżka. Kto wtedy na Korabka zarobi?


Abstrahując od wszystkiego, to nie wyobrażam sobie, co musi czuć Twoja matka, nie wiem czy o tym myślałaś. Zastanów się, bo wiem, że moja matka zwariowałaby ze strachu. A moje dziecko dostałoby zakaz jazdy na 100% przynajmniej na parę lat. Nie wyobrażam sobie takiej makabreski zupełnie. To jak siedzenie w domu i czekanie, czy tym razem jak spadnie, to jeszcze przeżyje, czy będzie roślinką, czy może w ogóle jej się nie uda...
wątek zamknięty
darolga   L'amore è cieco
09 lipca 2010 14:48
Strzyga - doskonale sobie zdaje z tego sprawę, i uwierz mi - te urazy to jest  pikuś w porównaniu z tym, co przechodziłam 4 lata temu. A mojej mamy w to nie mieszaj, bo i ona dawno wymieszała mnie ze swojego życia. I serio, 5 lat nie mam, na nic by się zdały mamusine zakazy.
wątek zamknięty
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
09 lipca 2010 14:58
Jakoś nie widać, żebyś zdawała sobie sprawę. 5 lat nie masz, ale o wiele dojrzalsza nie jesteś, jak widać.
wątek zamknięty
tez bylam taka "niezniszczalna" jak darolga, tez wszystkie kontuzje, choroby "chowalam do kieszeni". do czasu. Pewnego dnia spadlam z konia i to mojego wlasnego, w trakcie, gdy z niego lecialam, jego kopyto uderzylo moja noge. bolalo jak jasny gwint, noga w momencie spuchla, ale wsiadlam znowu. po 10-15minutach mowie do "trenerki" ze koniec, nie dam rady jezdzic bo mi zaraz noga eksploduje. ok. zeszlam, do lekarza, rtg. peknieta kosc. 2cm "rowek". wiec skoro tylko pekniecie, i to takie "male" (wtedy tak myslalam) to przeciez nie bede w gipsie chodzic po i po co... zagoi sie.. jezdzilam dalej, pracowalam dalej, chodzilam dalej, itd itp. tylko z wiecznie zacisnietymi zebami z bolu. oslabiony organizm zrobil swoje, wdala sie infekcja w te cholerna noge, ropa w kosci... z glupia infekcja walczylam ponad 2 miesiace. skutki czuje do dzisiaj i na zawsze bede je czula. kosc nadal mam rozwalona. takze Darolga mam nadzieje, ze najpozniej teraz sie opamietasz, zycze Ci z calego serca zebys nie musiala nigdy dowiedziec sie co to znaczy infekcja organizmu i to taka, oraz ropa w kosciach. Bol , ktorego nie da sie opisac. ja wiem, ze mozna tlumaczyc , ze "to nie wina konika", ja tez Smoka nie obwinialam. bo to nie ich wina, a nasza.. ale to inna kwestia. wykuruj sie kobieta spokojnie i porzadnie.
wątek zamknięty
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
09 lipca 2010 15:04
doskonale sobie zdaje z tego sprawę, i uwierz mi - te urazy to jest  pikuś w porównaniu z tym, co przechodziłam 4 lata temu.


😲 😲 o matko! jeszcze cię to wszystko nic nie nauczyło???  albo jesteś megapechowcem...albo no nie wiem ...koniecznie chcesz sobie zrobic krzywdę na amen. Po co w ogóle męczyć się z jakimiś trupami co to ciebie mają za nic  - i wynika z twojej historii  że to nie wyjątek ten akurat koń, że każdy koń pod toba źle się zachowuje.  To juz powinno ci dać do myślenia.

Spytaj się forumowej Anki profesjonalnej ujeżdżaczki młodych koni ile lat to robi i jak jej konie się zachowują - i zastanów się co ty robisz nie tak że doprowadzasz do takich sytuacji.
Przepraszam ale tak to właśnie wygląda.
wątek zamknięty
ja mam przepuklinę w kręgosłupie dzięki mojemu konisiowi, teraz spokojnie sobie jeżdżę bo jestem szcześliwa,że mogę w ogóle
i przestałam wsiadać także na konie czyjeś bo ktoś mnie prosi , że coś tam nie może czy coś wolę chuchać o swoje zdrowie - przepuklinę mam do końca życia

trzeba uważać, jak byłam młodsza to na to nie patrzyłam - teraz powoli te problemy wychodzą zdrowotne .... a zdrowie najważniejsze
wątek zamknięty
Gillian   four letter word
09 lipca 2010 15:13
Dajcie sobie siana. Grochem o ścianę. Szkoda palców.
wątek zamknięty
darolga   L'amore è cieco
09 lipca 2010 15:23
Strzyga - zdaje, zdaje, bądź spokojna.
Katja - może kiedyś zmienię nastawienie i przesiądę się na rekreacyjne tuptusie. Na razie walczę o swoje i planów nie zmienię.
ElaPe - a powiedz mi, jaki inny koń się tak pode mną zachowuje, skoro jeżdżę tylko Koraba?! No jaki?! Byłoby super jakbyś nie wymyślała bzdur - z góry dziękuję.

Ludzie, dorabiacie sobie całą ideologię... Wstrząs mózgu - z mojej winy, wyleciałam na okserze. Skręcona kostka - jedyne co ma wspólnego z końmi to to, że miało to miejsce na kursie instruktorskim, bo źle stanęłam. Złamany palec - grałam w kosza. To też wina koni? No bez jaj... Zbieg okoliczności, że wszystko w krótkim czasie, w jednym roku. Popadacie w paranoję, nie tylko kreując Koraba na morderczą bestię (dla mnie definicja niebezpiecznego konia jest inna), ale i przypisując winę za wszystkie dolegliwości jeździe konnej...
wątek zamknięty
nikt nie mowi, ze masz sie przesiasc na rekreacyjne tuptusie  🤔wirek: faktycznie szkoda slow, baw sie w super hero.
wątek zamknięty
darolga   L'amore è cieco
09 lipca 2010 15:30
Katja - tak to odbieram. Zmień konia, bo ten jest be. Teraz naprawdę nie wiem o co chodzi. To miłe, że się o mnie troszczycie, mówię bez ironii, ale już nie ogarniam powoli tego popadania w skrajność.
wątek zamknięty
milusia   czas na POZYTYWNE zmiany!!!
09 lipca 2010 15:32
Chcialam napisac to co Gillian 😉

Raven-ale ukieras z niego 🙂 dawaj wiecej fotek z jazdy 😜
Burza-czy to oznacza, ze nas w koncu odwiedzisz? 🙂

Moge po raz kolejny porozplywac sie nad moim koniem 😜 ?
jest cudowny 🤣
w koncu ogarnelismy cwiczebny, cudne wydluzenia i moj kon niesie teraz jak marzenie-puscil w pleckach 😅
wątek zamknięty
milusia - to dawaj foty 😉
gratulacje!
wątek zamknięty
Katja - tak to odbieram. Zmień konia, bo ten jest be. Teraz naprawdę nie wiem o co chodzi. To miłe, że się o mnie troszczycie, mówię bez ironii, ale już nie ogarniam powoli tego popadania w skrajność.


Właśnie dlatego szkoda słów dziewczyny...  😵

Darolga nie zmień konia, dziewczyny (i ja) sugerujemy Ci: zmień siebie!
wątek zamknięty
ash   Sukces jest koloru blond....
09 lipca 2010 15:42
darolga też nie uważam że powinnaś zmienić konia. To nie o to chodzi. Jest problem w Waszej relacji, Korab robi co chce kiedy ma taką ochotę. To młody koń i oczywiste jest że będzie brykał, ale w związku z tym że te jego brykania i inne wywijasy są coraz bardziej niebezpieczne trzeba coś z tym zrobić.
Teraz jest dobry moment, Ty się wykurujesz do końca a w tym czasie ktoś się powinien nim porządnie zająć i przewalczyć z nim te jego humorki. Nie można przyjąć że kon jest wesoły/ on tak ma.
Jeżeli nie pomoże ja bym kastrowała. Wiem że to trudna decyzja bo sama ją podejmowałam jakiś czas temu ale trudno. Wolę mieć w miarę opanowanego konia i spokojną głowę.
wątek zamknięty
darolga   L'amore è cieco
09 lipca 2010 15:54
Jego wywijasy są mniejsze niż kiedyś, a w żadnym wypadku gorsze. Wczoraj pech sprawił, że się przewrócił. Od jego kupna nauczył się wielu rzeczy i tylko się uspokoił. Wszystko inplus.

Sierra - serio mówię, nadal nie rozumiem. Uważać na siebie - uważam. Pecha mam ostatnio. Musiałabym przestać wychodzić z domu. Dbać o zdrowie - dbam. Mam ostatnio pecha. Jeżdżę w kasku JUŻ - bo się nauczyłam. Ba, nawet kamizelkę noszę. Co mam w sobie zmieniać?
wątek zamknięty
Gillian   four letter word
09 lipca 2010 16:31
Mam dość 🙁 mam dość tego 2010 roku, roku pełnego wypadków i wizyt w szpitalu.
A ten koń mnie kiedyś zabije.


ale to my demonizujemy konia  🏇
wątek zamknięty
Nasturcja-Renata   Moi trzej mężczyźni :)
09 lipca 2010 16:47
Dziewczyny, dajmy daroldze już spokój. Co się stało, to się nie odstanie. Jest dorosła, może ta sytuacja ją czegoś nauczyła. A jak nie, to cóż...
wątek zamknięty
Pełnoletnia, nie dorosła.
wątek zamknięty
Ruda_H   Istanbul elinden öper
09 lipca 2010 17:22
bez przesady, miałam okazję poznać Koraba i naprawdę nie jest to koń morderca. Jak na ogiera zresztą bardzo spokojny i zrównoważony.
Niemniej jednak jak na każdego konia czy jest ogierem czy wałachem trzeba po prostu uważać. Dokładając do tego, że jest to młody koń niestety trzeba czasem zastanowić się dwa razy i nie działać w sposób machinalny jak przy innych koniach bo można się potem zdziwić.

Chociaż trzeba przyznać, że ilość kontuzji Darolgi jest niepokojąco duża  🤬
Trzymam kciuki za nogę i uważaj na siebie dziewczyno !!
wątek zamknięty
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
09 lipca 2010 18:26
darolga - albo brak Ci wyobraźni,albo umiejętności bo ilość kontuzji/wypadków/akcji w ciągu bardzo krótkiego okresu jest zatrważająca  😲 mam nadzieje,że to jednak braki w tym drugim....to da się pewnie "wyleczyć"...z drugiej strony cywilizowanie konia przez kogoś,kto ma ambicje rekreanckie? mylę się?bo przecież tu - W KĄCIKU REKREANTA - piszesz o swoich wzlotach i upadkach - z jednej strony chcesz,żeby traktować Cię jak rekreanta z ambicjami,innym razem jak dziewczynkę z my little pony,jeszcze innym jak młodego,ale ambitnego beraitra...kim jesteś?bo wszystkim na raz nie da się....Zajmowanie się takim koniem- młodym,rządzonym przez hormony,nie do końca ujeżdżonym,to nie jest spacer w ogródku jordanowskim,to ciężka i odpowiedzialna praca....w dużym myślowym skrócie powinno się być trochę jak Wszechmogący - za dobre wynagradzać,a za złe karać...dla konia nie ma trochę dobrze,albo trochę źle...nie możesz go tłumaczyć brakiem doświadczenia/humorem/pogodą czy czymkolwiek innym jeżeli koń ROBI CI KRZYWDĘ...chcesz jeszcze będąc nastolatką stać się kaleką?bo sorry,ale do tego dążysz...po równi pochyłej,w zastraszającym tempie...dziewczyno,ogarnij się - masz talent,kochasz to robić,ale nie za wszelką cenę  🤬
wątek zamknięty
Burza który zwierzak się do was przenosi? o ile to nie tajemnica
wątek zamknięty
ilość kontuzji nie świadczy o Twoim doświadczeniu (no może troche)


jakby była bardziej mądra to bym ci przeprowadziła rehabilitacje ale jestem z głupia jeszcze na to (tuz to 1 rok)
wątek zamknięty
Ten wątek jest zamknięty Nie można w nim odpowiedzieć.