Napieranie na wodzę

Od paru miesięcy mam problem z koniem, który czasami się nasila, czasami nie występuje, czasami nie jest to aż tak intensywne.
Otóż mój koń (kn, 13 lat) bardzo mocno napiera na prawą wodzę nawet przy jeździe w lewo. ciągnie ją jednocześnie w dół i w lewo. Można powiedzieć, że się ze mną siłuje. Ja go ciągnę za prawą, a on przeciąga na lewo, a np. w galopie w ogóle przechyla głowę na skos. Niby przychodzi do ręki, ale jednocześnie z nią walczy. Jest to kłopotliwe, bo najzwyczajniej nie mam tyle siły, ręka nie wytrzymuje.
Z boku po koniu nic nie widać, że coś takiego robi.
Jeżdżę z instruktorką, obie szukamy przyczyny tego zachowania. niestety jak na razie bezskutecznie, więc może ktoś będzie miał jakiś pomysł.
Zęby są w porządku.
Wędzidło mam smakowe, podwójnie łamane. Zauważyłam, że jest pogryzione po prawej stronie, a po lewej nie (ale to może być wynikiem tego, że mu przeciągam wędzidło na prawo podczas "walki"😉.

Problem pojawił się znikąd. Przez te kilka miesięcy wyjeżdżałam z koniem trzy razy. Podczas wyjazdów konik takich głupot nie wymyślał. nie miałam z nim kłopotów.
Nie mam pojęcia dlaczego tak jest.
Mój styl jazdy się nie zmienia, koń karmiony i użytkowany cały czas tak samo, sprzęt ten sam.

nie wiem co jeszcze napisać. Proszę pytać i radzić, bo ja już ręce załamuję :cry:
Aż do piątku muszę jeździć sama. Koleżanka (instr) kazała mi przez całą jazdę (ze 3 treningi pod rząd) ćwiczyć łopatki, koła z odwrotnym ustawieniem głowy itp. Jednak jeśli to nie pomoże, to ja już nie wiem.

Gdybyśmy chociaż znały przyczynę tego dziwactwa. Ehh, może ktoś na coś wpadnie, może ktos miał podobny problem.


Miałam ten sam problem który zupelnie zniknał po zrobieniu koniowi zebów.
Dzisiaj sprawdzaliśmy zęby. Tylko jeden jest ostrzejszy i to po lewej stronie. Tak czy inaczej w sierpniu przyjeżdża wet zrobić zęby wszystkim koniom.

Ale myślałyśmy o tym i przecież dziwne by było, gdyby konik nagle na dwa tygodnie (na wyjeździe) zapomniał, ze mu coś w pysku przeszkadza.
Możesz spróbować "rozwiązać"problem mechanicznie: załóż wędzidło z wąsami i nachrapnik meksykański (a może tylko hanowerski wystarczy = tzn. hanowerski z wędzidłem z wąsami raczej się nie komponuje). A na pewno zmień wędzidło na metalowe (aby koń nie dał rady wbić zębów). Oceń rezultaty i potem kombinuj dalej. Owszem, to "leczenie objawowe", ale może nasunie pewne wnioski, obserwacje. Przyczyną jest zapewne jakieś skrzywienie (kłody/kręgosłupa? szyi?stawiania nóg? twoje?), ale jakie - nie da się wywróżyć z fusów, a to, że dotychczas nie zostało uchwycone, znaczyłoby że nie jest bardzo wyraźne - więc trudna sprawa.
Działanie minimum: zmienić wędzidło na zwykłe metalowe pojedynczo lub podwójnie łamane, luźno zapiąć nachrapnik zwykły lub usunąć nachrapnik w ogóle. Jeśli koń chodzi bez nachrapnika lub w bardzo luźnym - odwrotnie - dobrać nachrapnik. Oraz z ogromną starannością jeździć to samo i tyle samo na prawo i lewo. Zamiast "przeciągania" - "karcić" konia za łapanie wodzy pomocami napędzającymi, nawet trąceniem bata (po stronie zagryzanej).
To co napisałam nie wyczerpuje tematu ale więcej by net się nie da, a nic z tego nie powinno zaszkodzić.
Mnie zawsze opieprza instruktor, jak próbuję się z koniem siłować.. Zawsze słyszę, że jeżeli koń ciągnie, to moim zadaniem jest zrobić tak, żeby nie miał za co ciągnąć. Jakby zobaczył, że się siłuję tak, jak Ty to  opisujesz, to by mnie chyba z konia wyrzucił..

"Otóż mój koń (kn, 13 lat) bardzo mocno napiera na prawą wodzę nawet przy jeździe w lewo."
Jak na moje, to właśnie przy jeździe w lewo jest większe prawdopodobieństwo napierania na prawą wodzę?
Dziękuje halo. Wieczorem pogadam z koleżanką o Twoim pomyśle.

Nachrapnik mam ze skosnikiem. Zapinam go dosyć mocno.

Próbowałyśmy już metody: jak ciągnie, to odpuszczam na moment prawą wodzę (bez odpuszczania też próbowałam) i mocno wysyłam w przód. Zero poprawy.

agniecha930, robiłam też tak, że gdy ciągną, to oddawałam wodzę i znów nabierałam i tak w kółko. Pomogło dosłownie na chwilę. On przy jeździe w prawo ciągnie dużo bardziej.
Jasnowata
kto temu koniowi zeby sprawdzal? Wet na rozwieraczu? 
My generalnie mielismy kilka delikatnie ostrych krawędzi... i krzywy zgryz po stronie na która kon przekręcał glowe. Po zabiegu wsiadlam na konia dopiero po 3 tygodniach i zmiana byla widoczna, chociaz samo zapieranie sie minelo po wielu jazdach, bo wczesniej wyrobiłam (  😡 ) u tego konia piekne skrzywienie szyi. Z jednej strony miesnie narosly z 2 nie, to samo bylo z kłodą. Byl tez ogromny problem z dokraczaniem, potykaniem sie i odwrotnym grzbietem. Długi czas nie pomyslałam nawet o dentyscie, i starałam sie skorygowac to po swojemu , a tak na prawde robiłam wiecej krzywdy niż pozytku.
aktualnie problem z wędzidłem praktycznie nam minął. Ciagle pracuje nad strona która u konia byla przykurczona i sztywna. I daje to powoli fajne efekty. Zeby mielismy chyba w marcu robione o ile dobrze pamietam.
Zęby sprawdzała instruktorka, która jest na 5 roku wet. i aktualnie na końskich praktykach. Ale tak jak już napisałam, doświadczony wet i tak przyjedzie z tarnikiem, bo dawno go nie było. Jednak przecież, to dziwne, że koń na każdym wyjeździe zapomina, że mu zęby przeszkadzają  😵
Szyszka   szczesliwa studentka HOPALu:)
28 lipca 2010 21:58
zanim zmienisz wedzidlo i zrobisz mase innych rzeczy sprobuj czegos takiego:
jadac w lewo odstaw prawa wodze na zew z prawa lydke (lew wodza staje sie prowadzaca) i za chwile wroc do lewego ustawienia. Jak dla mnie on po prostu zagryza sie na prawej wodzy, przyjrzyj sie tez czy w lewo nie jest bardziej ustawiony do srodka niz w prawo. Mialam podobny problem z koniem i pomagala wlasnie zmiana ustawienia na chwile. Pozdrawiam  😀
Oczywiście, że jest  ustawiony bardziej na lewo.
Szyszka, nie bardzo zrozumiałam, ale chodzi Ci chyba po prostu o zmiany ustawienia? To własnie robimy. W każdym chodzie, na prostej, na kole.
Ehh, nie mam już siły na niego. Dzisiaj już chciałam rzucić w cholerę wszystko z płaczem, bo nie wiem co robić.
Analizowałyśmy z instruktorką wszystko to co jest mówione na forum. Instr. stwierdziła, że to najprawdopodobniej jest wina mojej prawej ręki. Muszę pilnować, żeby mieć cały czas równe wodze i nie zaciągać prawej. Na dzisiejszej jeździe skupiłam się właśnie na tych równych wodzach i wysiadłam... Na lewej nic nie czuję, na prawej 300kg.
15 sierpnia mamy zawody. Jak to zwykle na wyjeździe będzie wszystko okey, ale przecież jakoś trzeba trenować, prawda?
Mi się już odechciewa wszystkiego.

P.S. Na razie i tak nie mam w posiadaniu metalowego wędzidła, nawet nie mam od kogo pożyczyć, bo u nas same duże konie.
Nachrapnika nie chciałabym wypinać, bo ten koń uwielbia otwierać paszczę i wywalać jęzor nawet przy delikatnym kontakcie. Uwielbiam te krótkie, grubiutkie, prymitywne szyjki...
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
28 lipca 2010 22:12
Nie ma co się załamywać, u każdego konia się zdarzają etapy takich albo innych problemów. Trzeba po prostu pracować, trzymać nerwy na wodzy, nie załamywać się i nie dać się wciągnąć w żadne siłowanie. Prędzej czy później wszystko się naprawia.
Koniczka, ale demotywujący jest fakt, że robię co mogę (nerwy też z wielkim trudem trzymam), a problem się pogarsza. Zero progresu.
Brak instruktora na co dzień również nie pomaga, bo nie ma kto krzyczeć.
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
28 lipca 2010 22:34
Oj, bo chciałabyś, żeby wszystko się od razu naprawiało. Niestety przeważnie to tak nie działa. Jeśli ufasz swojej instruktorce to jeździj dalej wedle jej zaleceń i daj wam czas.
Oj chciałabym, chciałabym. A przynajmniej chciałabym zobaczyć choć jeden maleńki progres, który pokazałby mi, że powolutku naprawiam co zepsułam.
Jasnowata, skoro "musisz" spinać pysk - to tym bardziej - zmień wędzidło. I nie mów, że to skomplikowane. By net można kupić metalowe 11,5 za 20 PLN (kupiłam). I dlaczego nie reagowałaś wcześniej? gdy zaczął pysk rozwierać? Koń ma chociaż wstępnie akceptować! wędzidło. Nie tylko - rękę, ale także wędzidło. Są dwie standardowe kontrolne czynności: 1. Na konia siada dobry jeździec - jeśli znaczna poprawa, z wędzidłem nie ma co kombinować, trzeba doszkolić jeźdźca stałego. 2. Zmienia się wędzidło - jeśli znaczna poprawa, nie ma co kombinować z ręką.
A jak ci się nie chce nic zmieniać - to się męcz.
On zawsze pysk otwierał. Prymitywna szyjka nie pomaga w jeździe na mocniejszym kontakcie. Ale okey, postaram się znaleźć metalowe wędzidło.
Jeżeli chodzi o wsiadanie lepszego jeźdźca. Wsiadała instruktorka. Koń robił to samo. Instr. powiedziała mi wczoraj, że jak koń sobie już wbije w głowę to napieranie, to nawet pod b. dobrym jeźdźcem będzie to robił przez jakiś czas.
caroline   siwek złotogrzywek :)
29 lipca 2010 07:31
Instr. powiedziała mi wczoraj, że jak koń sobie już wbije w głowę to napieranie, to nawet pod b. dobrym jeźdźcem będzie to robił przez jakiś czas.

zastanowiło mnie to.
i tak sobie myślę, że gdybym mojemu koniowi (w sensie WIELKIE bydlę) pozwoliła na bezustanne sztywne napieranie mi na rękę, to zwyczajnie pourywałby mi ręce - bo z taką siłą może napierać 😎 a sposobów na "zdjęcie" konia z ręki jest mnóstwo, wiem, bo byłam "specjalistką" od jazdy na pustym koniu 😉
w każdym razie - chodzi mi o to, że zawsze można COŚ zrobić. a nie jeździć a kółko na uwieszonym koniu - bo to jest bez sensu (i nieprzyjemne dla jeźdźca i dla konia głupie, bo buduje nieprawidłową muskulaturę)

ale z drugiej strony - dlaczego napieranie na wodzę jest takie złe? oprócz dyskomfortu jeźdźca? przecież to lepsze niż jazda na pustym koniu - zupełnie bez kontaktu. a kiedy koń idzie (nawet ciężko czy sztywno czy za mocno) na rękę, to można to "przerobić" w całkiem niezły KONTAKT na wędzidle. w kazdym razie z dwojga złego, to ja wolę konia napierającego niż pustego.
tylko na takie "przerobienie" to juz trzeba jakis pomysł sensowny mieć...

co do wędzidła - zgadzam się z halo. ale zaczełabym od sprawdzenia czy wędzidło jest prawidłowo zapięte i w ogóle czy jest dopasowane 😉

Gillian   four letter word
29 lipca 2010 14:24
a co z koniem, który ZAWSZE otwiera paszczę? wędzidło dobrane dobrze, próbowałam różnych - ten sam efekt. Więcej - dziób lekko otwarty nawet na hackamore. Przeszłość paszczowa niefajna, dużo jeżdżenia na twardej ręce, na ostrym kiełźnie. Stare dzieje.
Koń do jazdy bardzo przyjemny, żuje wędzidło, ślini się, nie uwiesza się na wodzach, nie ma kłopotów z kontaktem. Jednak zawsze ten otwarty pysk. On nie walczy z ręką, tylko po prostu tak jakby "tak sobie" otwiera. Tak samo na kontakcie i tak samo na luźnych wodzach. Zęby, plecy - zdrowe. Generalnie mi to nie przeszkadza, bo konisko jezdne super ale tak mnie to zastanawia już jakiś czas.
a sposobów na "zdjęcie" konia z ręki jest mnóstwo, wiem, bo byłam "specjalistką" od jazdy na pustym koniu 😉
podzielisz się kilkoma? 🙂

Wędzidło jest dobrze założone. Jedyne czego można się czpeić, to to, że jest troszkę za duże (12,5, a wcześniej miał 11,5), ale podwójnie łamane z łącznikiem (podobno nie powinno przeszkadzać).

Dzisiaj wezmę go na lonżę z wypinaczami. Chcę zobaczyć czy bez jeźdźca też będzie ciągnął.
a co z koniem, który ZAWSZE otwiera paszczę? wędzidło dobrane dobrze, próbowałam różnych - ten sam efekt. Więcej - dziób lekko otwarty nawet na hackamore. Przeszłość paszczowa niefajna, dużo jeżdżenia na twardej ręce, na ostrym kiełźnie. Stare dzieje.
Koń do jazdy bardzo przyjemny, żuje wędzidło, ślini się, nie uwiesza się na wodzach, nie ma kłopotów z kontaktem. Jednak zawsze ten otwarty pysk. On nie walczy z ręką, tylko po prostu tak jakby "tak sobie" otwiera. Tak samo na kontakcie i tak samo na luźnych wodzach. Zęby, plecy - zdrowe. Generalnie mi to nie przeszkadza, bo konisko jezdne super ale tak mnie to zastanawia już jakiś czas.


Przeczekac... mam takie dwa, tyle ze to dwa mlodziaki. Obojetnie, czy oglowie mocno czy lekko zapiete, wedzidlo grube czy cienkie, pojedynczo czy podwojnie lamane, zawsze jakos probuja pysk otwierac. U starszego sprobowalabym nachrapnika hanowerskiego moze, ale jesli kon jest jezdny i nie napiera na reke, to po prostu sie nie przejmuj.
Gillian, Może zaczął tak robić dawno temu i mu zostało? Czasami mam wrażenie, że koniom zostają takie nawyki, w sumie na nic nie szkodzące, ale po prostu są. Tak jak np. z wystawianiem języka z jednej strony paszczy.

Jasnowata, Jestem prawie pewna, że na zwykłych wypinaczach będzie ciągnął. Może się nawet "powiesić", bo stwarzają idealne warunki ku temu. Wypinacze są sztywne i na 100% mocniejsze niż ręka, poza tym - nie odpuszczają, nie są elastyczne. Zapinając mu wypinacze stwarzasz idealne warunki, by to napieranie przerodziło się w mocne, siłowe uwieszenie się. Ja bym spróbowała trójkątów -> nie ma możliwości, żeby napierał. Tzn -> spróbuje, ale kiedy zorientuje się, że tu nic nie ciągnie i nie ma się z czym siłować, może zacznie "myśleć".
Jasnowata, IMHO trzeba pohausować i powykluczać różne opcje:
- ten sam koń pod innym jeźdźcem (można by też z ziemi, na dwu wodzach na przykład)
- ten sam koń w czymś bezwędzidłowym (OBW/hackamore)
- sprawdzić zęby
- jeśli to nic nie da, sprawdzić kręgosłup i w ogóle aparat ruchu
- można też tego samego jeźdźca wsadzić na innego konia i porównać, czy problemy będa podobne.
Kładzenie się na wodze nie musi być od zębów, to może być problem gdzie indziej w ciele.
Hausujemy sobie już od dawna. Dziwne tylko, że teraz nagle ten problem się znacznie nasilił.
- pod innym jeźdźcem robi tak samo
- jeździłam kiedyś na kantarze i robił podobnie, ledwo go skręcałam w prawo i to niestety w dużej mierze siłowo. Hackamore niestety w stajni nie ma.
- zęby są okey, ale i tak czekam na tarnikowanie
- sprawdzimy resztę ciała
- na inne konie wsiadam od czasu do czasu i nie mam takich problemów

Lonżowałam go na "wypinaczach" (wodzy zaczepionej o popręg) dosyć lekko zapiętych i nic nie ciągnął, nie wieszał się, wędzidło w pysku. Ba, rozluźnił się i skupił w sobie. Nawet zbiegające z wybiegu konie mu nie przeszkadzały.

Ehh, czyli to jednak wszystko w mojej ręce 🙁
Jasnowata, nie, niekoniecznie w ręce. Możesz być ciałem jakoś przekrzywiona i prowokować skrzywienie konia. Bo z opisu wynika, że problem jest pod jeźdźcem.
Obfotografujcie konia ze wszystkich stron (z przodu i tyłu też) pod jeźdźcem. Może dojrzycie skrzywienie. Bo coraz więcej wskazuje na skrzywienie.
Jasnowata, ja tylko tak w kwestiach zdrowotnych. Gdy mój koń miał "przekoszony zad" to też czułam na prawej wodzy o wiele więcej ciężaru. Do tego wynosiło go na zewnątrz na kołach w prawo a na kołach w lewo wpadał łopatką do środka. Robił tak i na wędzidle i na NBB. Po ustawieniu przez weterynarza i po rehabilitacji problem się rozwiązał. Rehabilitacja trwała miesiąc jazdy dzień w dzień i polegała głównie na pracy nad mięśniami zadu i to równej. Przed nastawieniem obie strony były nierównomiernie umięśnione. Zad konia wypracowałam równo, weterynarz pochwalił a koń przestał się czepiać prawej wodzy. To oczywiście tylko mój przykład. Nie twierdzę, że tak jest u Ciebie 🙂

ps. myślę, że odpuszczanie w momencie gdy napiera jest dobrym sposobem, by go tego właśnie nauczyć (jeżeli koń szuka sposobu na uniknięcie kontaktu z ręką)
Ja tylko dodam taką jedną ciekawostkę.
Też mieliśmy konia, który napierał na prawą wodzę przeokrutnie, szczególnie, jak się jechało w lewo. Spiłowaliśmy zęby, sprawdziliśmy go całego od góry w dół, nawet masażystę zamówiliśmy... i jak napierał tak napierał. Ludzie kółka na ujeżdżalni na nim ujechać nie mogli, bo bali się, że się w narożniku z nim przewrócą.
Szefowa dała mi go do skorygowania. Pojeździłam na nim pół godziny i jak z niego zchodziłam, to strasznie śmiać mi się chciało. Okazało się, że koń... ponosił. Najzwyczajniej w świecie próbował jeźdźca przeciągnąć do wyjścia, dlatego tak mocno napierał. Pracowałam z nim przez jakiś czas w części ujeżdżalni, która jest najdalej do wyjścia w ten sposób, żeby nie miał szans się zdekoncentrować (czyli zamiast nudnego jeżdżenia w kółko, co sekundę "coś" - przejścia, wolty itp.) Oczywiście, nie dawałam mu szans, żeby zawisnął na prawej wodzy.
Teraz chłopak jest całkiem przyjemny do jazdy, czasami jest "ciężki" na prawej wodzy, ale wciąż nad tym pracujemy.

Zdaję sobie sprawę, że podany przykład niekoniecznie może być powodem problemów Jasnowatej, ale napisałam tak, w razie czego, może komuś się przyda 😉
caroline   siwek złotogrzywek :)
30 lipca 2010 08:29
a sposobów na "zdjęcie" konia z ręki jest mnóstwo, wiem, bo byłam "specjalistką" od jazdy na pustym koniu 😉
podzielisz się kilkoma? 🙂

przez net (nie znając w ogóle konia) i nie widząc (ani wiedząc) czy tak naprawdę jest rzeczywiście poważny problem z koniem/jeźdźcem czy też może coś zupełnie innego (np. błędnie interpretujesz zachowanie konia) - niestety, nie widzę sensu podawania takich sposobów. zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że to jest strasznie indywidualne dla każdego konia a nawet możliwości jeźdźca.
najlepsze czym mogę się podzielić to rada, żeby poszukać jeszcze innego instruktora/trenera i poprosić o konsultacje. moim zdaniem tylko tak można naprawdę wam pomóc.


edit
tak jeszcze co do dopasowania siodła i wędzidła.
Jasnowata, to TY masz problem z koniem, ale na nasze pytania o dopasowanie, to TY sama oceniasz, że wszystko jest OK. sorki, ale dla mnie to jest niestety bardzo mało wiarygodna informacja. To znaczy, dla mnie, to jest tak jakbyś w ogóle na te pytania nie odpowiedziała. W kontekście Twojego problemu, dla mnie, Twoja ocena czy wszystko jest OK, jest najmniej wiarygodna.
(ehhh... czy ktos w ogóle zrozumiał te ostatnie dwa zdania...?? namotałam :P)

Przy czym zaznaczam, że zupełnie abstrahuję od mojej zupełnie prywatnej opinii, że określenie "nic się nie zmieniło w sprzęcie ani żywieniu" jest całkowicie pozbawione sensu. Bo w jeździe konnej nie ma nic stałego - co w tym aspekcie oznacza na przykład: koń pracuje to powinien budowac muskulaturę (-> zmieniać się!) a jeśli się nie zmienia to dlaczego?? i tak dalej.

co mi z kolei przypomina - w jeździe konnej nie ma nic stałego... czyli na pewno gdzieś jest popełniony spory błąd, skoro koń pozwala sobie LUB koniowi pozwala się (nie wiemy co się dzieje w rzeczywistości...) na STAŁE napieranie na jedną wodzę. Przeciez nawet najmocniejszy, ale dobry!, kontakt jest ELASTYCZNYM, żywym połączeniem ręki z pyskiem. a nie stałym, stabilnym, jednostajnym "uciągiem".
(ehhh... czy ktos w ogóle zrozumiał te ostatnie dwa zdania...?? namotałam :P)

caroline, no troszkę sie zagmatwałaś hehe  🤣
caroline   siwek złotogrzywek :)
30 lipca 2010 08:43
[quote author=caroline link=topic=28883.msg663166#msg663166 date=1280474952]
(ehhh... czy ktos w ogóle zrozumiał te ostatnie dwa zdania...?? namotałam :P)


caroline, no troszkę sie zagmatwałaś hehe  🤣
[/quote]
w skrócie: wolałabym zobaczyć to na zdjęciach chociazby, czy filmikach i móc to sama ocenić (wiadomo - najlepiej na zywo...), niż opierać się na opinii osoby, co do której zakładam, że nie powinnam polegać na jej opisach czy jest dobrze czy źle bo:
a) nie wiem jakie i czy w ogóle ma pojęcie o poprawnym dopasowaniu sprzętu (abstrahując do tego, że nie wiem nawet czy moje pojęcie owej poprawności jest w ogóle podobne do jej rozumienia tej poprawności - rózni ludzie różnie widzą (i wiedzą) te same sprawy 😉)
b) nie wiem - nawet jesli jakieś pojęcie w ogóle ma - czy ocenia stan obecny czy pisze o tym jak było miesiąc czy rok temu (kiedy np. siodło było dopasowywane)
-> reasumując, ja nie widzę powodów, żeby się na takiej opinii oprzeć.

c) jesli ma problem z koniem, którego nie potrafi sama rozwiązać, to dlaczego w ogóle mam polegać na jej opiniach? skoro wychodzimy z założenia, ze osoba z problemem, z którym sobie nie radzi, to typ "nie wiem, nie umiem, nie potrafię". Słusznym, moim zdaniem, w takiej sytuacji, założeniem jest przyjąć, że jak nie wie, nie umie, to jej opinie są po prostu irrelewantne i powinna się skupić wyłącznie na opisie faktów.

chyba teraz jest jaśniej 😉


edit
No i najważniejsze wg mnie - ja nadal nie mam wcale pewności czy zjawisko, które Jasnowata opisała, poza jego oczywistą "uciążliwością" (bo ręka ją boli 😉), jest rzeczywiście NEGATYWNE.
zdarza mi się prowadzić jazdy różnym osobom i zazwyczaj moment kiedy koń zaczyna poszukiwać kontaktu, określany jest mniej więcej tak "ojej, ale on mnie ciągnie za ręce!". tak, napieranie na rękę nie jest może miłe (duuużo "przyjemniej" jeździ się na pustym kontakcie 😉 i zazwyczaj własnie tak te osoby dotychczas jeździły), ale od czegoś trzeba zacząć - koń musi jakoś "zaczepić się" o wędzidło, a z tego później, ćwiczeniami, rzeźbi się miły, miękki i elastyczny kontakt.
I właśnie bazując na tej obserwacji reakcji na pierwsze próby nawiązania przez konia jakiegokolwiek kontaktu z ręką, mam takie wątpliwości co do tego jaki w zasadzie jest problem Jasnowatej.
c) jesli ma problem z koniem, którego nie potrafi sama rozwiązać, to dlaczego w ogóle mam polegać na jej opiniach? skoro wychodzimy z założenia, ze osoba z problemem, z którym sobie nie radzi, to typ "nie wiem, nie umiem, nie potrafię". Słusznym, moim zdaniem, w takiej sytuacji, założeniem jest przyjąć, że jak nie wie, nie umie, to jej opinie są po prostu irrelewantne i powinna się skupić wyłącznie na opisie faktów.

ufff... przebrnęłam  🤣
Jedno ale... nie wszyscy są alfa i omegą - nie ma ludzi wszechwiedzących i umiejących rozwiązać każdy problem - jakby tak było, to instruktorzy byli by zbędni no i konsultacje różnego rodzaju tez... tak mi się wydaje  😉
Czaesem po prostu dobre jest świeże, obiektywne spojrzenie na problem...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się