„Hiperfleksja szyi jest techniką pracy/treningu, polegającą na wzdłużnym wygięciu środkowej części szyi konia. Pozycji tej
koń nie jest w stanie utrzymać samodzielnie przez dłuższy czas, bez negatywnych konsekwencji w zakresie dobrostanu. [...]
Trzeba zdawać sobie sprawę, że hiperfleksja jako pomoc treningowa musi być stosowana prawidłowo, ponieważ w wykonaniu niedoświadczonego/niewykwalifikowanego jeźdźca czy trenera
technika ta może stać się znęcaniem się [nad koniem].”
"Koń poddany hiperfleksji zmuszony jest do skrajnego przeganaszowania - dotyka on niemal pyskiem swojej piersi, co prowadzi do maksymalnego napięcia więzadła karkowego. Wbrew klasycznym zasadom ujeżdżeniowym i wytycznym samej FEI, linia czoła i nosa znajduje się daleko poza pionem, a
najwyższym punktem nie jest potylica, a okolice trzeciego kręgu szyjnego."
"Jakie korzyści płyną ze stosowania rollkuru? Według zwolenników tej metody przyjęcie pozycji sprawia, że koń w pożądany sposób uwypukla grzbiet. Dodatkowo poruszanie się w tej pozycji pod jeźdźcem jest utrudnione, zatem gdy na czworoboku pozwala się w końcu koniowi unieść głowę, wykonywanie poszczególnych elementów przychodzi mu z łatwością. Kolejnym aspektem hiperfleksji jest pasażujący, zawieszony kłus oraz spektakularna akcja przednich nóg, występująca u trenowanych w ten sposób koni. Celem stosowania tej metody jest również uzyskanie bezwzględnie posłusznego, pozostającego cały czas pod kontrolą jeźdźca, konia."
"Z biomechanicznego punktu widzenia napinanie więzadła karkowego prowadzi do usztywnienia grzbietu, co pozbawia konia możliwości zamortyzowania ciężaru jeźdźca w prawidłowy sposób, a także uniemożliwia poprawną pracę tylnych kończyn i podstawienie zadu wraz z ugięciem zespołu stawów biodrowo-kolanowych, za czym idzie silne zużycie aparatu ruchowego. Większość ciężaru spoczywa na kończynach piersiowych. W dodatku ten obszar więzadła karkowego, który w hiperfleksji ulega największemu napięciu, jest zarazem najsłabszą jego częścią, co pociąga za sobą znaczne ryzyko urazów. Widowiskowa akcja przednich nóg, budząca entuzjazm publiczności i sędziów, wiąże się ze skróceniem mięśnia odpowiedzialnego za wysuwanie kończyny piersiowej do przodu, tj. mięśnia ramienno-głowowego (m. brachiocephalicus). Co za tym idzie, konie trenowane w hiperfleksji w rzeczywistości nie spełniają podstawowych warunków stawianych koniowi ujeżdżeniowemu. Inne badania dowodzą, że przeganaszowanie, szczególnie w tak skrajnej postaci, powoduje zmiany zwyrodnieniowe w okolicy potylicznej, a także znacznie utrudnia oddychanie."
"Dodatkowo, w chwili gdy nos konia znajduje się poza pionem, silnemu ograniczeniu ulega pole i ostrość widzenia. To, oraz uniemożliwienie koniowi używania szyi do przywrócenia zaburzonej równowagi, jak to się dzieje na swobodzie, jest dla konia porównywalne z atakiem drapieżnika, wywołuje silną reakcję stresową i zapewnia jeźdźcowi całkowitą nad nim kontrolę. Nienaturalna pozycja i liczne bodźce bólowe w połączeniu z niemożnością ucieczki bądź zmiany stanu na neutralny - niezależnie od wysyłanych przez konia sygnałów jego sytuacja nie ulega zmianie - prowadzą w końcu do wytworzenia tzw. wyuczonej bezradności."
"1. W naturalnej dla konia pozycji krtań i gardło mają jednolicie różowe zabarwienie.
2. Gdy szyja jest zrolowana, dochodzi do krwawienia."
autor: Dagmara Matuszak
Znam już argumenty przeciwko i na dzień dzisiejszy nie pozwoliłabym na rollowanie swojego konia. Ewentualnie na chwilę (dosłownie pół minuty), przez BARDZO doświadczoną osobę i w stój. Natomiast "pozytywne" aspekty rollkura w ogóle do mnie nie przemawiają.
A tu jakiś filmik:
http://hipologia.pl/symfony/showYouTube/video/48/lang/pl <-- teń koń na końcu ledwo ma siłę ruszać nogami..