breakawayy, tak całkiem serio, raczę się podszkolić od strony technicznej. Zajrzyj do linków, które podała Abre, pooglądaj zdjęcia. To, co jest najważniejsze przed zrobieniem zdjęcia, to pomysł. Musisz myśleć, przewidywać, starać się. Wiem ,że na początku to bardzo, bardzo boli, że warunki nie sprzyjają, tło beznadziejne, a ludzie się jeszcze czepiają. ale potem człowiek uczy się pełzać, klękać, kłaść się, wspinać na różne elementy, wchodzić pod różne elementy, zaprzyjaźnia się trochę z fotoszopem i tło nie jest już tak dramatycznie. Wiesz... ja focę na hipodromie. miejscu w samym centrum trójmiasta, otoczonego jedną z największych hal widowiskowo sportowych w Europie, biurowcami, i blokowiskiem. I co, mam się popłakać i poucinać wszystkie zdjęcia, czy kombinować, żeby to nie wyglądało jak parę hektarów trawy na morzu betonu? Dziabię, dziabię, kombinuję i jakoś staram się, żeby te moje blokowiska wyglądały tak:
Z drugiej jednak strony, do niektórych rzeczy trzeba się przyzwyczaić, bo też nie wszystko się przeskoczy. To reporterka, nie krajobraz ani portret. Tu czasem sytuacja, wymowa jest o wiele ważniejsza niż tło. Ale nigdy tło nie mogę przesłaniać owej wymowy.
A bardzo często nie pomyślę i walnę przekoszmarne tło. Ale nie mam do nikogo pretensji, jak powie, że fota słaba, bo tło nie takie.
Niestety w mojej reporterce, często mam takie tło, ale staram się, żeby nie pokonało mnie. A do tego trzeba na prawdę dobrego momentu w którym patrzysz na pierwszy plan, nie tło:
[img]
http://swiatkoni.pl/gallery-photo/41687.html[/img]
Tu mam przekoszmarne tło, ale samo zdjęcie jest dla mnie mega pozytywne:
Ja jestem żuczkiem-gnojarzem jeśli o fotografię chodzi. Toczę moją kuleczkę. Robię bardzo mało dobrych zdjęć, większość mówiąc szczerze, jest koszmarna, ale staram się i wierzę, że da się. Da się robić zajebiste zdjęcia nawet na tym moim przeokropnym hipodromie. Trzeba tylko pracować i rozwijać się czytać, oglądać, próbować. Latami. I kiedyś mi się uda. Za paręnaście lat, za 200/300/500 tysięcy zdjęć. Może za milion. Ale mi się uda.
Szczerze? Taką sytuacją nie zawracałabym sobie głowy. Po pierwsze mega cień na twarzy, który już eliminuję tą fotkę, bo to w końcu portret, po drugie nic specjalnego w przesłaniu, cięta ręka, druga trzyma bata i kawałek wodzy. Nie ma co się męczyć nad taką fotką. Lepiej odpuścić, poczekać, aż dziewczynka będzie miała oczy w górze, jak się uśmiechnie/skupi na czymś czy cokolwiek. A jeśli już bardzo bardzo chcesz wiedzieć, jakbym ucięła, to albo o wiele bardziej, zostawiając dziewczynkę do rękawków i może w poziomie, albo szerzej zdecydowanie, ale nie ma co się zastanawiać nad taką fotką.