matura

trzynastka   In love with the ordinary
13 lipca 2010 21:25
Moich 3 znajomych jest dziennikarzami.
Każdy kończył politechnikę śląską  😎 budownictwo, informatykę i chyba automatykę.
To nie ma nic wspólnego z dziennikarstwem czy nawet językiem polskim. Każdy pisze o swoich zainteresowaniach czyli kolejno Snowboard, Rajdy samochodowe i nawet nie wiem ale też jakiś szport.

Ten od Snowboardu miał nawet swój program w tv 😉 Więc by być dobrym dziennikarzem wystarczy chcieć, umieć i mieć pomysł na artykuły.
busch   Mad god's blessing.
13 lipca 2010 22:49
No jasne, że dziennikarstwo jest bez sensu - umiesz pisać albo nie umiesz i tego nie zmieni żaden wykładowca. Możesz doskonalić co najwyżej warsztat, wprawiać się w pisaniu, podszkolić znajomość ortografii i interpunkcji. Ale to wszystko - nikt cię nie nauczy jak dobierać słowa i składać zdania żeby nie tylko przekazać wiadomość, ale też robić to w sposób ciekawy i przyciągający uwagę.

Likier składałam do Lublina, tak samo jak na inne kierunki zresztą, bo nie chcę się stąd ruszać i chyba tez z powodu aktualnych zawirowań w życiu  raczej nie byłoby mnie stać 😉 także jestem dumną studentką biologii na Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie
Nie zgodzę się. Tworzenie tekstów to taka sama umiejętność co prowadzenie samochodu, strzelanie czy jazda konna. Idzie się jej nauczyć i z pewnością nie jest nam ona dawana przez Najwyższego, czy zapisywana na karcie pamięci w drodze jakiegoś losowania. 😉
Jasne, że podlega ona osobniczym ograniczeniom, ale przecież całe nasze życie warunkowane jest ilością szarych komórek, pofałdowaniem mózgu, czy wykształconej przez proces socjalizacji osobowości... tak więc nie ma co uderzać w ton "tylko dla wybranych".  😉
Gdybyśmy byli skazani na ludzi z "talentem", to mielibyśmy prze...rąbane. Zresztą chałowy taki żywot, programowany zawczasu przez cokolwiek.

Oczywiście nie zmienia to faktu, że dziennikarstwo jest przereklamowane i jest kolejną fabryką ludzi z wyższym wykształceniem. Podobnie jak socjologia, politologia, filozofia... które jednak mają nad dziennikarstwem istotną przewagę - absolwent socjologii czy filozofii bez trudu wykona pracę dziennikarza, a posiada jakieś tam kierunkowe wykształcenie. Jak już wspomniała Raxa, mamy 2 w 1.  
busch   Mad god's blessing.
14 lipca 2010 01:21
Grzegorz  - to już zależy, co rozumiesz pod pojęciem "nauczyć się pisać". Możesz nauczyć się przekazywać informacje w sposób jasny, zrozumiały i poprawny, to da się wyćwiczyć - ale nie da się wyćwiczyć tego, byś postrzegał coś, co nazywam melodią zdania - tzn. czytał jakiś fragment i umiał rozpoznać, które wyrażenie, mimo że poprawne, nie brzmi, nie działa, nie współgra.

Tak samo, jak z rysunkiem. Jest bardzo niewiele osób, które pod wpływem ciężkiej pracy nie zaczną rysować ładnie, ale nie będzie miało to nic wspólnego z obrazami Beksińskiego, który rysując kołyskę przy ścianie wprowadza więcej grozy, niż co poniektóre artystyczne wizje apokalipsy.

Oczywiście, że jest coś takiego jak talent - w różnych dziedzinach - chociaż talent nie jest niczym statycznym i danym od bozi, raczej zespołem cech umożliwiających dotarcie do mistrzostwa w danej dziedzinie. Bez doskonalenia umiejętności talent jest nic niewart.

Zresztą - insza inszość jest taka, że w gazetach pisze bardzo wielu wyrobników, ludzi bez literackiego zacięcia, którzy - po korekcie redakcji zapewne - prezentują temat w zjadliwy dla czytelników sposób. Bo chodzi przecież też o umiejętność znalezienia sensacji, a nie tylko o nauczenie się prawdziwego pisania, a nie pisaniny. Tyle że tego też nie nauczą żadne studia...  😉
Tak samo, jak z rysunkiem. Jest bardzo niewiele osób, które pod wpływem ciężkiej pracy nie zaczną rysować ładnie

Zajrzałam przypadkiem. Nieprawda. To z rysunkiem to nieprawda. Jeśli ktoś dał radę nauczyć się przyzwoicie rysować - musiał mieć sporo talentu w tym kierunku. Z całą pewnością w pewnych przypadkach jest to umiejętność całkowicie niewyuczalna (chociaż uczony całkowicie zdrowy).
busch   Mad god's blessing.
14 lipca 2010 01:43
halo - to jeszcze "lepiej". Widocznie jestem w tej kwestii jeszcze zbyt optymistyczna.

Widzisz, Grzegorz, ta cała sprawa z uzdolnieniami, talentami i w ogóle pakietem startowym trochę ssie, ale niestety to prawda. Jest wiele zmiennych, które mogą utrudniać albo uniemożliwiać naukę niektórych rzeczy - są też takie czynniki, które pomagają. Nie przeskoczysz ani jednych, ani drugich.
Ej, ale ja wiem, że są pakiety startowe, nie ma mowy o powszechnej równości i wspólnym miejscu startu... tylko po prostu nie bardzo chce mi się wierzyć w konieczność posiadania jakiejś mistycznej zdolności wyczuwania "melodii słów", by pisać. A już tym bardziej by spełniać się jako dziennikarz, gdzie tekst stanowi może 1/3 sukcesu, a ważniejsze jest to o czym informujemy i wydawane przez nas opinie. 😉 Zresztą istnieje jakaś inna metoda, na przekonanie się, czy pisać "potrafimy", niż właśnie walka ze słowem i tworzenie? Jak rozpoznać, że nie powinniśmy chwytać za pióro, bo "nie czujemy bluesa"? Za pomocą czytelnika? Patrząc na listy bestsellerów, jakoś powątpiewam w wartość tego wskaźnika... Jak na mój gust za dużo tutaj rzeczy, których wyjaśnić się rzekomo słowem nie da, a które jednak zależą od ilości pracy w nie włożonych. 😉 Pachnie mi to tworzeniem blokady dla profanów... zamiast wskazać gdzie tkwi problem, łatwiej powiedzieć: "bo ty po prostu tego nie czujesz". 

Bo chodzi przecież też o umiejętność znalezienia sensacji, a nie tylko o nauczenie się prawdziwego pisania, a nie pisaniny. Tyle że tego też nie nauczą żadne studia...  wink Albo tworzeniem tych "sensacji" - co jest chyba głównym zajęciem dzisiejszych mediów.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
14 lipca 2010 13:41
Nie znacie powiedzenia 10% talentu, 90% ciężkiej pracy? To na prawdę się sprawdza.
Wyćwiczysz w rysowaniu rękę, jeśli będziesz odpowiednio się do tego przykładać, jeżeli znajdziesz kogoś, kto Cię poprowadzi i pomoże. Tak samo jak zarąbiście rysując w LO, po 20 latach okazuje się, że nie zrobisz kreski. Liczy się warsztat, a talent to tylko pewna naturalna predyspozycja, którą można rozwinąć, bądź nie.
trzynastka   In love with the ordinary
14 lipca 2010 13:44
Chcecie temat o talentach ?
Bo tu to nie pasuje 😉
busch   Mad god's blessing.
14 lipca 2010 21:16
Ej, ale ja wiem, że są pakiety startowe, nie ma mowy o powszechnej równości i wspólnym miejscu startu... tylko po prostu nie bardzo chce mi się wierzyć w konieczność posiadania jakiejś mistycznej zdolności wyczuwania "melodii słów", by pisać.

Może Ci się nie chcieć wierzyć, ale naprawdę coś w tym jest. Przeciętny czytelnik też czuje, że coś nie gra ale nie ma pojęcia, co takiego właściwie - raczej myśli sobie "ej, to wcale nie było interesujące", "nie porwało mnie" itd.
Pisarz musi wiedzieć, co konkretnie jest schrzanione. Nie wystarczy napisać poprawnie wszystkich zdań. Nazwij sobie mniej mistycznie to, o czym piszę - ale kiedy ktoś zmaga się ze swoim warsztatem literackim, to wybiera pomiędzy dwoma zdaniami mówiącymi to samo i poprawnymi, a mimo to jedno nie pasuje, a drugie pasuje - podobnie potem z kolejnymi słowami itd. Jedno działa, drugie nie, jak wszystkie zadziałają, to zagra cały tekst.

I nie licz tutaj na szkolenie. Możesz, poza poprawianiem składni, usłyszeć co najwyżej "za mało w tym emocji", "chłam", "nie podoba mi się", "ten fragment jest nieładny, ale nie wiem dlaczego" - sam sobie z tym radzisz, lepiej lub gorzej. Jeśli gorzej, to znaczy że się nie nadajesz. Proste.

I tutaj pojawia się rozwiązanie Twojego problemu; oczywiście, że tylko walką ze słowem przekonasz się, że się nadajesz. Co nie zmienia faktu, że niektórzy po prostu nie skumają nigdy - obojętnie ile stron w wordzie zapiszą.
Liczy się warsztat, a talent to tylko pewna naturalna predyspozycja, którą można rozwinąć, bądź nie.

Tralalala. W szkole ci to mówią?
Kto w liceum "rysował zarąbiście" to i po 40 latach potrzebuje jedynie "chwili" rozruchu. W drugą stronę to nie wyda, żeby sam Leonardo zmartwychwstał i rysunku nauczał. "Ręka" może "się wyrobi". Kora mózgowa - nie  🙁.
ninevet, rozmowa o "wrodzonych predyspozycjach" jest chyba odrobinę do rzeczy w wątku o maturach i wyborach dróg życiowych?
ale dziennikarstwo to nei tylko pisanie.
Oczywiscie wszystkiego mozna nauczyc sie bez studiów - przeciez nie każdy jeździec studiował trening koni, a jakos sobie radzi 😉.

Ostatnio mialam okazje spikerować do pokazu, mikrofon dostałam od pewnego radiowca, któremu zajęło bardzo dużo czasu wytłumaczenie mi jak rzeczywiście powinno się "pracować z mikrofonem". W życiu się nei spodziewałam, że to jest tak skomplikowane. Facet powiedział że prawidłowa praca z mikrofonem poprzedzona jest latami przygotowań. Szok 🤔
trzynastka   In love with the ordinary
15 lipca 2010 09:28
ninevet, rozmowa o "wrodzonych predyspozycjach" jest chyba odrobinę do rzeczy w wątku o maturach i wyborach dróg życiowych?

Nie nie jest.
Jak już to jest wątek "Wybór kierunku studiów"
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
15 lipca 2010 09:56
halo, nie, nie w szkole, znam takich ludzi. Widziałam jak się zmieniali pod wpływem nauki. i to nie w ciągu 40 lat, tylko np. 5
Każdy się zmienia pod wpływem nauki. Ale nie o tym była mowa. Nic - jak chcesz, to bądź sobie optymistką. Szczerze mówiąc, to i talent i warsztat - przegrywają z bezczelnością i tupetem. Te trzeba mieć i to koniecznie.
karolciaequilano   marzenia się spełniają
15 lipca 2010 17:52
aaa ja tam się cieszę dostałam się dziś na filologię polska na Uniwersytet Łódzki 🙂
Hej!
Mam mały problem i mało czasu więc nie przeglądam całego wątku od początku do końca.
Chodzi mi o kursy przygotowawcze do matury, waham się pomiędzy WUM a SGGW (chodzi mi o dwa przedmioty chemia i biol.). Może ktoś któryś z nich skończył i jest w stanie mi polecić/ odradzić.
Z góry dzięki 🙂
sei   . let's grow old together & die at the same time .
06 września 2010 23:17
ja nie uczestniczyłam ale znajomi tak. z biologii i chemii sggw byli zadowoleni.
Ja byłam na biologii na SGGW i też byłam zadowolona.
sei   . let's grow old together & die at the same time .
07 września 2010 11:15
kurczę ja czasy chemii w liceum mam daaawno za sobą a o żadnym dokształcaniu nie pomyślałam  👀 🤬
dzięki dziewczyny, chociaż tyle 🙂
sggw póki co zbiera coraz więcej pochwał więc chyba się skuszę ;]

sei jeśli chodzi o sprawy dokształcania,  potrzebuję motywacji, muszę mieć powiedziane co i kiedy zrobić więc wybieram się na kurs bo samej będzie mi sie trudniej zmobilizować.. wiem że to trzeba pracować nad sobą ale mam coraz mniej czasu i dlatego wybieram kurs 😉
sei   . let's grow old together & die at the same time .
07 września 2010 15:08
eh... ja albo się szybko 'samodokształcę' z początkiem studiów, albo mnie z nich wyrzucą najwyżej  😁

sggw ogólnie jest b.przyjazne studentom na tyle na ile ja tę uczelnię poznałam. więc zachęcam 😉
no to trzymam kciuki za owocne dokształcanie 😅
mam nadzieje że kurs będzie dla mnie dużym kopniakiem do nauki 😉
*Ciaja* a jakie studia planujesz póki co? 🙂

Mieszkam na totalnym zadupiu i kursy dokształcające w grę nie wchodzą, więc z tylko chemii będę brała prywatne lekcje, z biologii nie muszę, bo jest u mnie w szkole na bardzo dobrym poziomie.
Dopiero na wakacjach obudziłam, że jednak chcę chemię zdawać na rozszerzeniu (dotychczas myślałam o podstawie).
początkowo myślałam nad kierunkiem lekarsko-dentystycznym ale nie czuje się chyba aż tak mocna ;]
zobaczymy co życie przyniesie, może jakieś techniki dentystyczne, może fizjoterapia a może i uda sie na tą stomatologię albo chemie na wacie 😉

ja chemię na rozszerzeniu "tłukę" od pierwszej klasy, tak samo biologię 😉
planuję kursy i chemię prywatnie bo w 3 klasie mamy  "aż" dwie lekcje tygodniowo ;/
U nas chemia teoretycznie jest rozszerzona, praktycznie to podstawa z elementami rozszerzenia i mamy jej łaskawie aż jedną godzinę! Dlatego planuję wziąć intensywne lekcje, aby do matury nadrobić cały program rozszerzony.
A co najciekawsze, w poprzedniej szkole, na profilu humanistycznym materiał z chemii był taki sam jak w klasach biol-chem, bo nauczycielka uczyła w tenże i chyba taśmówę leciała...
matko to już w tym roku! ... . A ja dalej nie wiem co mogłabym zdać. Wynika to przede wszystkim z tego, że kompletnie nie wiem na jaki kierunek się wybrać. Wiem, że będę zdawała rozszerzony angielski, polski, geografię i być może wos na podstawie ... . I co po tym robić?  😵
Kto jeszcze w tym roku z maturzystów? Na co się wybieracie?
Obowiązkowe w podstawach + geo, wos rozszerzenie.
Kurde nie mam pojecia na jakie studia chce pójść, a w pierwszej klasie BYLAM PEWNA, że na prawo.
pony   inspired by pony
07 września 2010 20:33
dolaczam sie do tegorocznych maturzystow- biologia, angielski, polski- poziom roz.😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się