Przymusowy urlop jeźdźca- co z koniem?

Ano właśnie- co robicie ze swoimi końmi jak np. musicie wyjechać, jesteście chorzy, kontuzjowani etc.? Konie wtedy też mają 'wolne' czy dajecie je komuś do jazdy? Komfortowo mieć trenera..ale jak się nie ma g na co dzień? Mnie czekają teraz 4 tyg w usztywnieniu plus rehabilitacja i nie wiem co zrobić ze Skarym 🤔 Ma zapewniony ruch w karuzeli, ale to jednak mi nie wystarcza w perspektywie min. 6 tyg. bez możliwości wsiadania..
Jak koń nie jest w jakimś super sportowym treningu to i padok mu wystarczy, skoro nie masz nikogo sensownego do jazdy.
Ja teraz pierwszy raz mam taką długą przerwę w jeździe. I pewnie jeszcze po porodzie ona trochę potrwa.
Ponieważ zbiegło sie to troszkę z lekkimi problemami finansowymi to znalazłam współdzierżawcę - koleżankę którą znam od lat i ufam że koń ma dobrą opiekę.
Ale jak kiedyś po zabiegu nie jeździłam miesiąc, ba...nawet miałam praktycznie zakaz wstępu do stajni to koń miał po prostu wakacje.
Daję komuś sensownemu do jazdy. Ostatnio się sfrajerowałam, koń 2 tygodnie stał na padoku - wsiadłam dwa dni pod rząd - okazało się, że do kitu taka robota i na ostatni tydzień jak mnie nie było poszedł do roboty pod koleżankę. Koleżanka zachwycona (już mi się zapisała na moje kolejne nieobecności 😉), jazdy miała z moją trenerką - ona się nauczyła, koń ruszony i przypilnowany. Ja wróciłam, wsiadłam i odbyłam normalny trening.

Od tej pory - jeśli tylko się uda, jak dzień dwa przerwy, to koń na padok i tyle, jak dłużej - dam komuś sensownemu do jazdy z moją trenerką.
U nas zbiegło się to niestety z rehabilitacją Skarego po jego operacjii..żal mi zaczynania od nowa..ale chyba nie mam wyjścia  🙁
Zen - po wypadku, miałam 6 miesięcy wyjęte z życiorysu, konia wysłałam na przymusowy urlop. Wychodził na pastwisko a czasem jak dałam radę to go brałam na lonże, żeby nie zapomniał jak siodło wygląda. Niestety wtedy nie znałam nikogo, kto miał by ochotę jeździć sobie na nim, nawet ten raz w tygodniu, a Ci których znałam nie mieli najnormalniej w świecie czasu. Dziś znów powiedzmy że sobie wrócił do w miarę regularnego jeżdżenia, i w sumie szczerze mówiąc akurat dla niego, ta przerwa okazała się bardzo na PLUS.
Zen biedaku, aż tak długo?  😕
ja mam komfortową sytuację, bo z właścicielką stajni i jeszcze jedną koleżanką opracowałyśmy genialny system wymiany i zostawiamy sobie konie na zmianę. Nie musze sie martwic, że mój koń będzie stał weekend, tydzień, czy nawet dwa. Ale na 6 to już byłby problem...
Wyjścia widzę dwa: albo płacić komuś za wsiadanie, chociażby co drugi dzień albo znaleźć kogoś, kto chciałby jeździć. Druga opcja pewnie będzie trudniejsza do realizacji, bo znaleźć odpowiedzialną osobę, jak widać po licznych próbach re-voltowej dzierżawy, nie jest łatwo
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
13 września 2010 15:42
nie martw się...
moim zdaniem nie będzie to zaczynanie od nowa, tak w zupełności. konie mają świetna pamięć, i kilka dni przypomnienia oraz oczywiście jazdy odpowienio zaplanowane dla kondycji i wszystko wróci do normy szybciej, niż myślisz...
ja jak musiałam odstawić konia na ponad miesiąc spod siodła, po tym czasie myślałam, że wszystko przepadło, tym bardziej, że to mlody i dość trudny koń.. ale nie, jednak jak wróciłam w siodło, wszystko było tak, jak przed przerwą... tylko trzeba się przygotować także z ziemi, żeby z siodła było dobrze po powrcie.. a wbrew pozorom - dla wielu koni w regularnym treningu - bardzo przydaje się taki odpoczynek 😉
warto pamiętać, że jeśli już będzie można coś zrobić, to fajnie zacząć od pracy z ziemi właśnie, nawet chociażby miało to być spędzanie czasu na placu na jedzeniu trawy czy same zabawy w stępie - bo koń to doceni, relacje wrócą i wszystko się przełoży dalej.
Forta, niestety dzisiaj mnie lekarz i rehabilitant obejrzeli i kazali oszczedzac bark..może byłoby mi prościej, gdyby Skary był w miarę zrównoważony, a on miewa niestety czasem głupie pomysły i nie każdy by pewnie chciał poczuć w sobie żyłkę kaskadera 😉 poważnie mówiąc, to nie zależy mi na super treningu, wystarczyłby nawet spacer do lasu..

Mehari, pocieszyłaś mnie :kwiatek:
U mnie niestety nie skonczylo sie tak dobrze.

Kontuzja- wieloodlamowe zlamanie obojczyka. Rokowanie operacja, 2 miesiace gipsu i rehabilitacja.
Jak wyszlo? Konisko przewiezione do trenera co by mial blizej i jezdzil. Oczywiscie wieksze pieniazki co miesiac. Drugi 2-latek tez tam pojechal, ale chodzil tylko na pastwisko. Po 2 dniach od operacji okazalo sie, ze potrzebna jest nastepna. Po 2 miesiacach gipsu okazalo sie, ze kosc sie nie zrasta i potrzeba kolejnej operacji. Wtedy decyzja o sprzedazy koni- bo niestety finansowo zrobilo ciezko- zbieglo sie wtedy pare problemow takze, ale i trafil sie kupiec- za dobre pieniadze i zagranice do sportu. Mysle, ze to byla madra decyzja choc do dzisiaj placze co jakis czas przy ogladaniu zdjec i refleksji, ze drugiego tak dobrego nie znajde. Potem byla kolejna operacja ze wstawianiem kosci z biodra do obojczyka. Dopiero po 2 latach bylam w stanie wsiasc za kolko auta..... Nie wspominajac o rehabilitacji


Konie to jednak ekstremalny sport 🙂
Ja zazwyczaj jak wyjeżdzam staram się kogoś znaleźc kto będzie tak miły i wsiądzie 😉 albo przynajmniej weźmie konia na lonżę.
Z tym, że ja wyjeżdzam dosyc często na weekendy no i nie wyobrażam sobie, że koń co 2 tyg miałby miec całkiem wolny weekend.
Z drugiej strony, jakby mi się szykowała jakaś długa przerwa to może zrobiłabym także koniowi "urlop", ale to chyba zależy od tego jakie bym miała na przyszłośc z nim plany.
A mi się wydaje że koń nie będący w treningu nawet jak ma urlop dwudniowy co 2 tygodnie, czy nawet dłuższy co jakiś czas to nie cierpi z tego powodu, nic złego się nie dzieje.
Ja kiedyś myślałam że mój koń musi chodzić codziennie, no 6 razy w tygodniu bo zawsze miał jeden dzień wolny. Wprawdzie jak wyjeżdżałam na wakacje to po powrocie brałam go najpierw na lonżę.
A teraz okazuje sie że mój koń chodzi 3 razy  w tyg (jeździ na nim koleżanka, ja już na lonżę nie mam siły od kilku tyg) i jest ok. Koń spokojny, wyluzowany, zadowolony, pracuje dobrze. I wszyscy zadowoleni.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
13 września 2010 18:11
zen, ja mam podobna sytuacje. tydzien temu wypadek z siwym i moja polamana miednica. wciaz jestem w szpitalu, nie wiem kiedy bede chodzic, o jezdzie nie wspomne. Szczescie w nieszczesciu, ze stoimy aktualnie w takiej stajni (zreszta niedaleko Was), w ktorej wiem ze Cross ma swietna opieke- bonusowe wypuszczanie na lake, dopasowywana diete, podawane witaminki, a jak ktos znajdzie chwilke czasu to i czyszczonko, jakies spacerki w reku jak pogoda kiepska i nie biega caly dzien po lace, lekka laze, sznurki...  z treningu jako takiego wypadl, ale moze dobrze mu zrobi takie urozmaicone prawie-wolne. Dla mnie najwazniejsze ze jestem spokojna o niego i moge zajac sie dochodzeniem do siebie.
Ja mogę tylko Cię pocieszyć, że mój koń stał i nic nie robił przed ponad 2 miesiące bo tyle czekaliśmy na siodło, a nie miałam żadnego zastępczego. Po tym czasie zaczęłam od lekkich lonż, po tygodniu już wsiadłam i pomalutku po okresie trochę ponad dwóch tygodni, koń chodził już normalnie. Trochę na początku było cyrków bo do dobrego się koń szybko przyzwyczaja  😁 ale nawet z mięśni tak szybko nie opadł. Trzymam kciuki za rehabilitację i Skarego w takim razie  :kwiatek:
Ja w tym momencie mam komfortową sytuację, bo trener przyjeżdża codziennie i objeżdża dwa. Ale gdyby nie mógł przyjeżdżać codziennie - tzn 5-6 razy w tygodniu i nie mogłabym znaleźć nikogo sensownego do jazdy, to przeniosłabym konia tam, gdzie trener mógłby wsiadać jednak tak samo często. Powiem szczerze, że strasznie szkoda by mi było kasy włożonej w jednego z moich koni, żeby go odstawić. Poza tym liczę na to, że po ciąży będę miała konia profesora, a nie uczącego się razem ze mną.

Zależy Zen co masz zamiar robić z koniem dalej moim zdaniem.
No jak się ma trenera to już komfortowa sytuacja, niestety nie każdy z nas może sobie na to pozwolić.
Zen wspominała że koń też dochodzi do siebie po kontuzji wiec myślę że urlop mu nie zaszkodzi. A może jednak na spacerki ktoś by go zabierał 😉

szafirowa co się stało?
ja aktualnie od lipca nie wsiadam - a wsiąde w listopadzie może juz . konia objezdza kuzynka . nie regularnie, wpadnie co kilka dni, przelonzuje, wsiadzie na lekka jazde, coby konisko nie zapomnialo jak to sie robi .
wczesniej nie jezdzilam ponad pol roku i kon stal - wiem mam doswiadczenie z obiema sytuacjami . wole jak ktos z nia cos zrobi od czasu do czasu jednak . i kon  lepiej potem wroci do regularnej jazdy, tak mysle .
Ja na każdą nieobecność siwego zostawiam właścicielce stajni do jazdy (płacę za to),uzupełnione jest to lonżowanie przez koleżankę, a na rudego wsiada osoba,która pomaga mi trochę przy zawodach i ogólnie opiekuje się zwierzakami w zamian za jazdę.
caroline   siwek złotogrzywek :)
13 września 2010 23:15
zen, szkoda, że w trakcie powrotu do pracy skarencjusz cie tak załatwił - bo faktycznie masz prawo żałować przerwania tego procesu. ale biorąc pod uwagę jego stan zdrowia, to chyba nadprogramowe 6 tygodni bez pracy pod siodłem mu nie zaszkodzi? jesli tak, to odstaw go na padok+karuzela i przestań się tym zamartwiać.
a jak ty wrócisz do sprawności, to powolutku znowu będziecie sobie jeździć.
myślę, ze dla was obojga to mogłoby być najlepsze rozwiązanie.

mój koń jest odstawiony od roboty już 4 tygodnie (z powodu mojego wyjazdu) a kolejne 2 tygodnie laby jeszcze przed nim (znowu powodem jego wolnego jest sytuacja o mojej stronie). ubolewam kiedy widzę jak opadł z mięśni, że nie jest już moją wymuskaną sport-maszynką, coś mnie trafia kiedy muszę wyciągać mu kleszcze z ogona i kiedy próbuję doczyścić konia, który sumiennie codziennie się tarza w niecce pylistego piasku, wzdycham patrząc na nasze ostatnie zdjęcia i wspominając nasze ostatnie jazdy... ale koń czuje się doskonale w tej sytuacji, dokazuje na padoku codziennie, ma swojego kumpla do wygłupów, jest zadbany i nakarmiony. i nie wyglada na to żeby za mną czy za jeździectwem jakoś szczególnie tęsknił 😉
gdybym miała plany startowe czy sprzedazowe dotyczace tego konia to na pewno inaczej zorganizowałabym mu zajęcia w czasie mojej nieobecnosci. ale ponieważ takowych planów nie mamy, to bezstresowo mogliśmy sobie pozwolic na zupełne roztrenowanie. i moim zdaniem oboje na tym korzystamy 😉
a zupełnie na marginesie - zdarzało mi się nie jeździć a Kasza zostawiać pod opieką trenerki. fajnie jest wrócić "na gotowe", ale po czasie stwierdziłam, że - jak na moje rekreancje umiejętności i kondycję - wolę jednak kiedy koń traci troszkę kondycję kiedy i ja ją tracę... 😉 bo roztrenować "się" całkowicie a potem próbować jeździć na koniu w kondycji lepszej niż ta, w której go zostawiłam... no cóż, przyznaję, dla mnie to jest trudne wyzwanie 😁
mtl   I M Equestrian
13 września 2010 23:22
ja zrobiłam sobie dwu miesięczne wakacje w Polsce, a konia zostawiłam w UK z mamą.
koń dzień i noc spędza na padoku, więc ruchu mu nie brakuje, ale mama karmiła, czyściła, dbała o wszystkie nowopowstałe rany, lonżowała w wypinaczach.
do jazdy się jeszcze dzieciak nie nadaje, jeszcze kilka miesięcy minie zanim będzie dobrze chodził i na tyle bezpiecznie żeby moja mama mogła spokojnie sama pojeździć.
teraz dzieciak po wakacjach wrócił do pracy, nabrał trochę ciałka - tłuszczyku, czas zamienić na mięśnie  😁
w następne wakacje znowu chcę jechać do Polski, nie chce ktoś przyjechać do UK do pracy (nie związanej z końmi) + atrakcja w postaci jazdy konnej  🏇
zen - nic nie robię, gdybym musiała nie jeździć nawet rok - koń stałby i już, nie chce by ktokolwiek na niej jeździł i już, koń wychodzi na pastwisko na cały dzień - wiec psychy nie ma zrytej i ruch swobodny ma
myśle, ze wszystko zależy od konia - zwrówno charakteru jak i jego przeznaczenia - nie wyobrażam sobie by koń sportowy stał rok bez treningu (a może by mu to dobrze zrobiło??) ani  ogier stał 24h w boxie ... bo właściciel np. choruje
Ja uważam, że jestem mocno zgrany z moim koniem. Jest to koń trudny, wymaga sporo umiejętnej pracy. Poziom jaki sobą reprezentujemy nie jest wysoki, ponieważ brak mi umiejętności może... Ale z drugiej strony koń ma 7 lat, jeździmy bardzo dobrze (nie ma to jak skromność  😡 ) P i zaczynamy kulać się w N. Powoli i bez pośpiechu, bo jak powiedziałem koń jest trudny, czasami raz wymagam zbyt wiele i kilka tyg cofam się...
W razie choroby/ kontuzji, która wykluczy mnie z jazdy do 3 miesięcy - w życiu nie oddałbym konia nikomu innemu do jazdy, nawet lepszemu sporo ode mnie! Uważam, że mój koniur byłby bardzo szczęśliwy z takiego urlopu, mogąc spokojnie wypocząc, wybiegać się  z innymi, w pełni zrelaksować się fizycznie i psychicznie.
Kiedyś mieliśmy przerwę 2 m-ce. Po tej przerwie w tydzień doszliśmi do poziomu z przed lub więcej. A gdyby ktoś inny mi go jeździł, byłoby różnie. Gdyby przerwa miała mieć 6 miesięcy czy nawet rok, może byłbym zmuszony jeszcze raz to przemyśleć, ale również myślę, że wolałbym aby mój konik cieszył się wolnością i swobodą. Wiadomo, że potem będzie trzeba nico odpracować, ale wolę odpracować konia wypoczetego niż zepsutego. 🙂
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
14 września 2010 07:53
anderwil, po 2 miesięcznej przerwie TYDZIEŃ wprowadzałeś konia z powrotem w trening? 😵
Ja też  uważam, że zdecydowanie przesadzacie z tym niepokojem o padokowanego , a niepracującego konia 😀

Nic a nic to koniowi nie szkodzi-  wprost przeciwnie.
Koń naprawdę nie rodzi się z jeźdźcem na grzbiecie 😉
Nawet po wielu miesiącach przerwy koń wszystko pamięta, a ma tylko słabszą kondycję, co akurat najłatwiej odbudować.

Jak widzę , to tylko bardziej płochliwy zrobił się w terenie , ale myślę, że to też kwestia ponownego oswojenia się z bodźcami.
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
14 września 2010 08:02
Zen, widzisz, ile ludzi, tyle opini 😉

Ale, jak to ktoś powiedział, lepszy koń wypoczęty niż zepsuty 😉  zależy co chcesz potem i czy koń sportowy, czy przyjaciel do ambitnej relreacji dla siebie 🙂
Ja i tak uważam, że koniowi także przydaje się nawet dłuższy urlop, tak jak człowiekowi od pracy 🙂
Głowa i fizyczność odpoczęte i chętniej wraca się do pracy 🙂

Caroline też ma rację odnośnie kondycji 😀 hehe 🙂


anderwil, po 2 miesięcznej przerwie TYDZIEŃ wprowadzałeś konia z powrotem w trening? 😵


Jezuniu, dlaczego Wy tak kochacie łapać za słówka i dopowiadać coś sobie?
Po tygodniu doszliśmy do poziomu POROZUMIENIA, czy jak by to nazwać, sprzed urlopu. Wiadomo, że nad powrotem do dalszej formy trzeba było więcej pracować, ale koń był niesamowicie chętny, rozluźniony i taki lekki... Bez absolutnie żadnych usztywnień czy mikro-sprzeciwów. Tak jak kiedyś ustępowanie w prawo na początku treningu* wymagało więcej "pracy", nie było idealne. Tak po przewie wykonywał w obie strony z niesamowitą łatwością i lekkością. Bez najmniejszych napięć fizycznych i psychicznych. Był taki oh, ah i praca szła naprawdę wiele przyjemniej niż przed przerwą.

* uprzedzając kolejne pytanie - tak wsiadam na konia i zaczynam trening od ustępowania! dajcie Wy spokój. Przecież w takim kontekście "na początku trengu" oznacza, że pierwsze ustępowania... Tak jak poprzednio, nikt nie zakłada, że w tydzień odbuduje się kondycje!
Muffinka mi chodziło o konia będącego w jakimś treningu i dlatego napisałam, że nie chciałabym żeby przez weekend miała labę, a potem przyjeżdzam, wsiadam, a nast dnia mamy w perspektywie trening. Dlatego dużo zależy od tego co się z koniem robi, jakie ma się plany, etc.

Ja i tak uważam, że koniowi także przydaje się nawet dłuższy urlop, tak jak człowiekowi od pracy 🙂
Głowa i fizyczność odpoczęte i chętniej wraca się do pracy 🙂
 


Organizm przyzwyczajony do wysiłku, dużego, czy średniego bardzo szybko wraca do niego nawet po długiej przerwie.
Ludzcy sportowcy , nawet jak przestają uprawiać czynnie sport , to zawsze są sprawni i organizm szybko wraca w stare tory- tylko sprawa kondycji.
Ja widzę, że mój jeden dwa lata temu dobrze przygotowany mięśniowo i kondycyjnie , nadal ma mięśnie widoczne, chęć do pracy i szybko wróciłby do dawnej kondycji nawet po dwóch latach.
Drugi o mizernej muskulaturze sprzed 3 miesięcy , ma nadal mizerną i o wiele słabszą kondycję.
I jego wdrożenie trwałoby dłużej .

Claudine rozumiem dlatego też napisałam że jeśli koń NIE jest w treningu to taka przerwa mu nie zaszkodzi 😉
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
14 września 2010 09:49
Muffinka, Ehh, siwemu sie troszke styki przegrzaly na treningu. Finalnie wspial sie i przewrocil ze mna przygniatajac mnie. 3 kosci miednicy nie wytrzymaly. Na szczescie mimo poczatkowej paniki odstapili od diagnozy powaznego uszkodzenia kregoslupa.

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się