Nieletni "nauczyciel"

kujka   new better life mode: on
20 września 2010 09:24
ale Kochane, noen wyraznie w pierwszym poscie napisala, ze prowadzila TRENING.
dopiero potem dziewczyna wzieta zostala na lonze. Co zdaje sie oznaczac, ze zwykle jazdy noen tez prowadzi (o zgrozo)
kujka, zbierasz ignory? to uważaj bo wypowiadanie się w tym temacie oznacza jeden do kolekcji więcej  😎 Kiedyś zbierało się pokemony (nie obrażając pokemona użytkownika) teraz zbiera się ignory od pokemonów.
co konkretnie taki adept jeździectwa może zrobić widząc:

1) nieletnią prowadzącą jazdy (siłą rzeczy nie posiada taka osoba papierów instruktorskich)

2) osobę pełnoletnią co do której ma wątpliwości czy ma odpowiedni papier


Elu, przysięgam, że kiedy zaczynałam jeździć jako dzieciak, nie widziałam tej różnicy. Nie zawsze tak łatwo jest stwierdzić po wyglądzie, czy ktoś faktycznie tych osiemnastu lat nie ma. Tak samo jak "adept jeździectwa" nie rozważy, czy instruktor ma stosowny papier, bo niby w jaki sposób...


A) dzieje się to w dużym ośrodku jeździeckim

B) w prywatnej stajni


Z moich prywatnych obserwacji wynika, że w dużych ośrodkach jeździeckich takie sytuacje mają miejsce zdecydowanie częściej, bo stajnie są nastawione przede wszystkim na zysk. Stąd też biorą się takie kwiatki - godzina 12😲0 - jazda grupowa + 3 lonże, a instruktor tylko jeden. W małych, prywatnych stajniach zazwyczaj wszystko się odbywało "po bożemu".
kujka, zbierasz ignory? to uważaj bo wypowiadanie się w tym temacie oznacza jeden do kolekcji więcej  😎 Kiedyś zbierało się pokemony (nie obrażając pokemona użytkownika) teraz zbiera się ignory od pokemonów.

OFF TOP- dlatego ja milczę na temat "patentu do unieruchomienia nóg" a tak mnie język świerzbi..... 😵
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
20 września 2010 09:30

Cytat: ElaPe  Dzisiaj o 10:17😲8
[quote]co konkretnie taki adept jeździectwa może zrobić widząc:

1) nieletnią prowadzącą jazdy (siłą rzeczy nie posiada taka osoba papierów instruktorskich)

2) osobę pełnoletnią co do której ma wątpliwości czy ma odpowiedni papier


Elu, przysięgam, że kiedy zaczynałam jeździć jako dzieciak, nie widziałam tej różnicy. Nie zawsze tak łatwo jest stwierdzić po wyglądzie, czy ktoś faktycznie tych osiemnastu lat nie ma. Tak samo jak "adept jeździectwa" nie rozważy, czy instruktor ma stosowny papier, bo niby w jaki sposób...[/quote]

dokładnie - nikt się nie pyta o wiek ani o posiadanie papieru

No ale załóżmy że mamy do czynienie z wyjątkowo dociekliwym i upierdliwym klientem - uczniem albo konkurencją chcącą dokopać danej stajni

Co taka osoba może zrobić jeśli jej skarga do kierownictwa na niefachowy/nieletni personel "trenerski" zostanie olana?
Taniu a co tam jest nie tak?  😁
Instruktor pracujący w stajni jeśli jest w godzinach pracy zawsze jest odpowiedzialny za to co dzieje się na placu jazdy. Bez względu czy sam prowadzi jazdę, czy prowadzą ją dziewczynki-wolontariuszki, czy też zostawia klienta samego. Nie dotyczy to pensjonariuszy nie płacących za usługę jazdy. Jeśli cokolwiek stanie się- odpowiada instruktor. Jeśli przyzna, że podczas wypadku jazdę prowadził "wolontariusz" to ubezpieczyciel z pewnością odmówi wypłaty odszkodowania. Nie ma znaczenia czy wolontariusz jest pełnoletni czy nie. Nie masz "papierka", nie kupiłeś ubezpieczenia- płacisz. Jeśli osoba prowadząca jazdę nie ma uprawnień, a w stajni nie było w tym czasie instruktora w pracy odpowiada właściciel stajni - czyli ten, kto zarabia na usłudze.
I żeby nie było, też prowadziłam jazdy jako 12-13-latka. Bywało, że w stajni nie było instruktora prez rok, bo właściciel wolał zarabiać wysługując się małolatami. Tylko jako dziecko nie miałam pojecia o przepisach.
Gdybym prowadziła stajnię nigdy nie pozwoliłabym na prowadzenie jazd bez mojego nadzoru osobie bez uprawnień, choć dopuszczam sytuację kiedy pełnoletnia osoba prowadzi jazdę na lonży a ja/instruktor prowadzi w tym czasie obok bardziej zaawansowanej osobie jazdę. Słucha co mówi prowadzący i koryguje ewentualnie.

"Co taka osoba może zrobić jeśli jej skarga do kierownictwa na niefachowy/nieletni personel "trenerski" zostanie olana? "

Skierować swoje roszczenia do rzecznika konsumenta.

Hmmm w stajniach w okolicy Krakowa to jest dość powszechne...
Tzn, że dobrze jeżdżące dziewczynki z rekreacji prowadza lonżę w czasie gdy instruktor
prowadzi jazdę w zastępie, dla tych co jeżdżą "indywidualnie" - czyt. bez lonży.

Można na to popatrzeć z dwóch stron.

Dziewczynka, dajmy na to 'hot 15' na prawdę zna fajne ćwiczenia, umie pokazać
błędy, zna się na tym krótko mówiąc (bo znam właśnie akurat 16, która na prawdę
umie bardzo dużo i ma do jazdy i koni rewelacyjne podejście jednak jazd nie prowadzi)
to z jednej strony 'why not?' a z drugiej strony - jak się koń dajmy na to spłoszy i ktoś
z niego spadnie to już nie będzie tak kolorowo i wesoło...

Ja osobiście uważam - jakkolwiek by ktoś dobry nie był (i nie ważne ile ma lat, bo
można być świetnym w wieku 16 lat, a beznadziejnym w wieku 30 lat mimo jeżdżenia
od kilku(nastu) lat) nie powinien prowadzić jazd rekreacyjnych/treningów, czy jak to
inaczej można nazwać, nie posiadając PAPIERÓW.
kujka   new better life mode: on
20 września 2010 09:44
Presja, ej faktoza! ale odjazd, mam pierwszego w zyciu ignora! niezly automat 😀
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
20 września 2010 09:45
Może poprosić osobę prowadzącą jazdy o wylegitymowanie się. Do tej pory spotkałam się z tym raz, tzn. osoba zainteresowana nauką jazdy zapytała, czy wszyscy instruktorzy w ośrodku posiadają uprawnienia. Po odpowiedzi, że tak, posiadają, nie prosiła już o okazanie legitymacji. Aczkolwiek swoją czerwoną książeczkę mam zawsze pod ręką. Tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś chciał namacalny dowód.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
20 września 2010 09:48
Skierować swoje roszczenia do rzecznika konsumenta.

Jaką podstawę prawną ma wskazać? I co z tego wyniknie, jakie nieprzyjemnosci dla szkółki? Jakiś mandat?
Taniu a co tam jest nie tak?  😁

Nie prowokuj.Ja już mam dużo ignorów i tak.  🙁
A na temat- myślę, że to o co pyta ElaPe i jej tok myślenia -dobrze obrazuje ,
że certyfikaty PZJ dla ośrodków mają znaczenie tylko papierowe.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
20 września 2010 09:53
Jest jeden konkretny problem. W razie jakiegokolwiek wypadku właściciel stajni, który pozwala na prowadzenie jazd osobom bez papierów, najczęściej też nie mając zarejestrowanej działalności jako ośrodek jeździecki od razu umywa ręce. Konie ma -owszem, można na nich jeździć - a jakże, ale na własną odpowiedzialność, a dziewczynki, które są w stajni TYLKO pomagają przy koniach. I cała armia dziewczynek dostaje  pouczenie, że w razie gdyby ktoś pytał, to wiecie, że wy tutaj tylko pomagacie i czasem sobie jeździcie. To tak z autopsji. A gdy sprawa przycicha, to znów zaczyna się oficjalne prowadzenie jazd (zmianie ulega tylko miejsce - nie plac przy drodze, a plac za stajnią, żeby nikt nie widział).
Livia   ...z innego świata
20 września 2010 09:57
Sama również prowadziłam jazdy nie mając papierka... o tyle lepiej że zaczęłam w wieku ok. 16-17 lat, pod opieką instruktora, ale późniejszy rok to już była totalna moja samowola - w sensie doboru koni, ćwiczeń itp. Miałam dużo szczęścia, że nic nikomu się przez ten czas nie stało, a i nawet ludzie chcieli się ze mną umawiać.
Potem na szczęście poszłam na kurs.
Gdybym miała podsumować ten czas, z jednej strony należy mi się porządne lanie -  a z drugiej, tyle ile się wtedy nauczyłam, to nawet na kursie tyle się nie dowiedziałam.
Ale drugi raz, wiedząc to, co dziś, nie zgodziłabym się na prowadzenie komuś jazdy.
Ktoś tu napisał, że najczęściej obrazek dzieci prowadzących lonże można zobaczyć w małych ośrodkach. A ja mam wprost przeciwne doświadczenia.
Zaczynałam się uczyć w dużym ośrodku, lonże prowadziły mi dzieci 12-13 letnie, z rocznym stażem jeździeckim, że się tak wyrażę. "Instruktorka" siedziała na ławce i piła kawę, ew. rozmawiała przez telefon i od czasu do czasu coś krzyknęła ludziom samodzielnie jeżdżącym, tymi na lonży kompletnie się nie przejmowała.
Zmieniłam stajnie na mniejszą, prywatną, w której nie do pomyślenia było, żeby lonże albo jazdę prowadziły dziewczyny pomagające w stajni! ZAWSZE lonże i jazdy prowadzone były przez p. Instruktor. Dziewczyny pomagały przy czyszczeniu, siodłaniu. Teraz z tego co wiem nic się tam w tej kwestii nie zmieniło, mimo że koni pod siodło jest już dwa razy więcej.

Następnie trafiłam do drugiej malutkiej stajenki, gdzie również dziewczyny i chłopak 😉 "wolontariusze" nie prowadzą lonży ani jazd. Jedynie oprowadzki dla najmłodszych na kucykach, z co najmniej jedną osobą asekurującą, ZAWSZE w obecności instruktorki. Nawet ja, mimo że już stuknęła mi 20, nie mam prawa prowadzić tam ani jazd ani lonż, pomagam jedynie przy czyszczeniu, siodłaniu, sprowadzaniu koni z padoku, oprowadzankach. Jazdy, jeśli już nie są indywidualne, są tak ułożone, żeby ludzie mniej-więcej na tym samym poziomie jeździli razem.

Niedawno ponownie odwiedziłam duży ośrodek, w którym jeździłam na początku i prawie nic się tam nie zmieniło, no może prócz instruktora i tego, że lonże prowadziły już dwie dziewczynki, na oko 9-10 letnie i z dwie starsze, około 16 letnie. Na lonży uczyli ludzi galopować, a kiedy koń się stawiał lub nie chciał zagalopować z ust którejś dziewczynki usłyszałam "kopnij go". Reakcji instruktorki na to - brak. Ale żeby być sprawiedliwym trzeba przyznać, że obserwowała od czasu do czasu poczynania ludzi na lonży, a później sama nawet przejęła jedną osobę, co u poprzedniej chyba się nie zdarzyło nigdy...

kolorwiatru   Pani władczyni imperatorka
20 września 2010 10:37
Ja jezdziłam w stajni w ktorej jazdy prowadziły własnie takie 12-13 letnie dziewczynki. Mnie na pierwsza jazdę tylko - wziął wlasciciel stajni. Jako kilkuletnie dziecko, na drugiej godzinie juz galopowałam. Pozniej jezdzilam juz sama. Bez niczyjego nadzoru a nad moją głową przelatywały "ochy" i "achy" a ja utwierdzałam się w przekonaniu jaka to nie jestem wspaniała. Mijały lata a ja dalej byłam "miszczem". Pózniej nastąpił kryzys i rodzice nie mogli mi opłacac jazd. Więc zaczęłam pomagac w stajni w zamian za jazdy. Karmienie, czyszczenie, siodłanie, oprowadzanie dzieci, a pozniej juz lonże i prowadzenie "treningów" na życzenie wlasciciela stajni, który nawet nie raczył wyjsc z domu i popatrzec czy wszystko jest ok. Dla mnie to nie bylo dziwne ani złe. Myslalam ze tak byc musi. Po latach przeniosłam się do Ochab i tam tez mnie chwalono! Pozniej mialam przerwe i gdzies usłyszałam ze... nie umiem jezdzic! Szkoda ze dopiero kiedy mialam juz swojego konia. Na pewno na moja niekorzysc gral czas kiedy nie jezdzilam. Sama widze ze mam ogromne tyły. Ale decydujacy jest rowniez fakt iz zaczynałam w takich a nie innych warunkach. Nikt nie poswiecil mi swojego czasu. I wlos mi na glowie staje, na myśl ze kazali mi uczyc innych ludzi, a ja nawet nie mialam pojecia ze nie umiem jezdzic... Dlatego wszystkim stajniom, ktore "zatrudniają" malolaty do prowadzenia jazd klientom trzeba robic koło d...y. Jestem takiego zdania. Bo moze w ten sposob zapobiegnie sie wielu nieszczesciom i ludzie beda umieli jezdzic...  😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
20 września 2010 11:33
trzeba robic koło d...y.

tylko co i jak zrobić?

Bo to że tu sobie pogadamy to nie sądzę by na kimkolwiek wrażenie robiło
A był ktoś z Was na kursie instruktorskim?
Czego się nauczyliście?

Bo ja absolutnie niczego!
I uważam, że zapłacenie 2-3 tyś za sam papier to drogo...
Jak by nie wystarczył sam egzamin...

A tak na marginesie, u kolegi w stajni jest prowadzona rekreacja...
Te 14-15 latki uważam, że umieją więcej niż nie jedna osoba z papierami...
Bo jak wspomniałem - na kursie naprawdę nie uczą NICZEGO!
No, chyba, że ktoś idzie na kurs jako kompletne zero  🙄
Noir_Licorne   Im not perfect...nor pretty...im just me...
20 września 2010 12:05
Niestety, takie sa realia, ze najbardziej chodzi o zysk w tych czasach. Osobiscie zaczynalam jezdzic w malutkiej stani w Polsce, z jednym instruktorem. Sama bylam uczona, przez osoby bez 'papierka' dlatego gdy po jakims czasie ze wzgledow finansowych musialam pomagac za darmowe jazdy i wlasciciela poleceniem bylo zeby wziazc kogos poczatkujacego na laze na zwykle podstawy, nie bylo to dla mnie dziwne. Chetna zbyt moze niebylam no ale 'zapracowac trzeba' :/ Na swoje usprawiedliwienie, powiem ze prowadzilam tylko kilka laz, z czego tylko moze dwie byly z klusem. Reszta tylko 'przyzwyczajanie sie do konia i rozciagajace cwiczenia'. Aczkolwiek kiedy takie jazdy byly prowadzone, instructor zawsze mial nas na oku, no i zawsze pomagal. Teraz wiem ze to jest zle. Zrozumialam to kiedy zaczelam kurs w szkole. Tutaj najwazniejsze jest bezpieczenstwo. Sa trzy ujezdzalnie i trzech instruktorow, a jazd nie ma umawianych na zysk, a na to zeby ktos sie jak najwiecej nauczyl. Osobiscie niestety mnie na takie jazdy nie stac bo £30 za pol godziny jazdy to wcale nie malo. Dlatego na prawde mam szczescie ze moge kontynuowac nauke, przez szkole, ot za darmo. Bo inaczej to moja przygoda z konmi niestety bylaby juz skonczona. 
Skierować swoje roszczenia do rzecznika konsumenta.

Jaką podstawę prawną ma wskazać? I co z tego wyniknie, jakie nieprzyjemnosci dla szkółki? Jakiś mandat?


To że nie dostajesz tego za co płacisz. Płacisz za naukę u fachowca, czyli osoby mającej umiejętności poparte odpowiednim dokumentem i obowiązkowe OC. Skoro dostajesz coś innego to sprawa jak najbardziej nadaje się do zgłoszenia. A tam dają mandaciki.

[quote author=Lanka_Cathar link=topic=32810.msg711942#msg711942 date=1284972807]
Jest jeden konkretny problem. W razie jakiegokolwiek wypadku właściciel stajni, który pozwala na prowadzenie jazd osobom bez papierów, najczęściej też nie mając zarejestrowanej działalności jako ośrodek jeździecki od razu umywa ręce. Konie ma -owszem, można na nich jeździć - a jakże, ale na własną odpowiedzialność, a dziewczynki, które są w stajni TYLKO pomagają przy koniach. I cała armia dziewczynek dostaje  pouczenie, że w razie gdyby ktoś pytał, to wiecie, że wy tutaj tylko pomagacie i czasem sobie jeździcie. To tak z autopsji. A gdy sprawa przycicha, to znów zaczyna się oficjalne prowadzenie jazd (zmianie ulega tylko miejsce - nie plac przy drodze, a plac za stajnią, żeby nikt nie widział).
[/quote]

Nie do końca jest tak jak mówisz. Jeśli właściciel stajni pobiera od klienta pieniążki za jazdę to podlega pod US- pierwsza droga, podlega obowiązku ubezpieczenia OC- w razie wypadku. I nie ma zmiłuj. Jeśli mój koń ucieknie z mojej posesji nawet prywatnej i zrobi komuś krzywdę (co prawda koń nie pies...ale) to ten ktoś ma prawo mnie pozwać. Jeśli posadzę kogoś na konia swojego i koń i będzie wypadek to ja płacę odszkodowanie i rentę jeśli ktoś taką wygra w sądzie. OC mnie przed tym chroni. A jeśli właścicielowi udowodnią, że zarabiał na prowadzeniu tej jazdy a nie posadził kolegę na konia po znajomości to kwota zadośćuczynienia będzie zupełnie inna.
Ja pamietam sprawę dziewczynki, która wyprowadzała konia na jazdę z boksu. Koń ją popchnął niefortunnie i dziecko miało dość skomlikowane złamanie obojczyka. Matka chciała składać pozew do sądu o odszkodowanie. Właściciel stajni nie miał OC, instruktora brak. Musiał dogadać z matką sumę i wypłacił sam. Szczęście, że to tylko ręka.
anderwil, byłam na kursie. Nie nauczyłam się tam nic nowego z jazdy, ale :
1) przypomniano mi podstawowe związane z BHP
2) przypomniano wiedzę z zakresu pierwszej pomocy
3) ciekawe zajęcia z weterynarzem
4) przypomnienie i nauczenie nowych zabaw dla dzieci, bardzo przydatne na obozach, półkoloniach
5) zwrócono uwagę na sposób przekazywania pewnych komunikatów
6) uczulono na pewne sprawy prawne związane z prowadzeniem stajni, jazd itp.

Nie uważam, że były to wyrzucone pieniążki. Zapłaciłam, mam legitymację i mogę zgodnie z prawem uczyć innych, choć zarobkowo tego nie robię.
Tak was czytam i czytam i sie zastanawiam. CO taka 15-16 latka moze wiedziec i jak swietnie jezdzic?
Ok, sa nastolatki jezdzace duze konkursy ale one z rzadka prowadzą jazdy rekreacyjne.
Glownie sa to dziewczynki ktore ani sportu ani prawdziwego treningu nawet nie liznęły, jezdza niewiele umiejace rekreanty czy tez pchaja sie "zajezdzac" mlode konie.
Braki ogromne i w wiedzy teoretycznej a tym bardziej praktycznej.
A tutaj mi piszecie ze takie dziewczynki to niekiedy lepsze od niejednego instuktora.
Poziom tego instruktora musi byc bardzo niesamowicie marny.
Ale poziom nastoletnich instruktorek jest niski bo nie ma z czego być wysoki.
Sama prowadzilam jazdy bedac taka nastolatka, a zawsze bylam mega obczytana. I jak sobie to przypomne to skora mi cierpnie. Po latach, kiedy dopiero teraz rozumiem mnostwo rzeczy, kiedy jestem dorosla i odpowiedzialna osoba to wiem, jak dziecinna, nieodpowiedzialna bylam i jak slabym jezdzcem
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
20 września 2010 12:32
anderwil, byłeś na kursie prawa jazdy? Każdy człowiek jeżdżący dłużej niż rok spokojnie nauczy Cię prowadzić. Ale to nie zmienia faktu, że MUSISZ IŚĆ NA KURS PROWADZONY PRZEZ LUDZI Z PAPIERKAMI, POTEM SAM MUSISZ ZDOBYĆ PAPIEREK. I nie ma dyskusji.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
20 września 2010 12:39
Bera7, nawet nie wiesz ile dają układy i układziki na górze... Sprawie ukręca się łeb i wszystko wraca do normy. No, chyba, że ktoś jest wyjątkowo upierdliwy, albo ma układy jeszcze wyżej.


[sub]edit: literówka[/sub]
Kurs instruktorski nie ma na celu nauczyć kogoś jeździć, tylko przygotować do prowadzenia jazd 😀.
A "nieletni instruktorzy" niestety codzienność, tak jak "dzikie szkółki", a ludzie jeżdżą bo tanio 😤
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
20 września 2010 12:40
A tam dają mandaciki.

bardzo jestem ciekawa kto i w jakiej wysokosci taki mandacik dostał i w ogóle czy komukolwiek się chce w coś takiego ładować jak jakies wniooski do jakichs rzeczników pisać. Pierwsze co się tobi to się rezygnuje z dalszych jazd w takim miejscu ew. się nie płaci za jazdę z nauką której nie było.

To o czym mówisz to jest jakać przeteoretyzowana teoria - wiesz że coś niby jest ale nie masz pojęcia jak to działa.

Płacisz za naukę u fachowca, czyli osoby mającej umiejętności poparte odpowiednim dokumentem i obowiązkowe OC. Skoro dostajesz coś innego to sprawa jak najbardziej nadaje się do zgłoszenia.

skoro tak twierdzisz to wiedza twoja musi być poparta konkretna podstawą prawną - tak więc prosze o podanie tej podstawy prawnej.


Bo wg mnie zgłaszać nie ma czego w ogóle

po 1) nik ze mna żadnej umowy nie zawiera o "nauke przez fachowca" tylko idę sobie pojeździć do jakiejś stajenki

po 2) nikt mi nie obiecywał że naukę prowadzić będzie osoba z dokumentem


Lanka_Cathar, każdy może mieć jakieś układy. Wiadomo, wygrywa ten co ma lepszego papugę. Ale w sytuacji, gdzie przyszłabym na jazdę prowadzoną w stajni, zapłaciła za naukę a dostała niezrównoważonego konia i dziewczynke za nauczyciela w razie wypadku napewno bym nie popuściła. I nie wiem czy jakikolwiek sąd odważyłby się stanąć w obronie stajni. Zresztą zawsze są wyższe instancje 😉
I napewno nie pozwoliłabym na ukręcenie łba sprawie, ale ja z gatunku upierdliwych jestem.

ElaP umowa słowna jest też umową. Skoro kupuję usługę zwaną nauką jazdy to takich lekcje prowadzi osoba z uprawnieniami, w naszym kraju na wszystko musisz mieć uprawnienia. Na szukanie podstaw prawnych teraz nie mam czasu, ale kiedyś w wolnej chwili napiszę zapytanie do rzecznika i zobaczymy co odpowie.
Kurs instruktorski nie ma na celu nauczyć kogoś jeździć, tylko przygotować do prowadzenia jazd 😀.
A "nieletni instruktorzy" niestety codzienność, tak jak "dzikie szkółki", a ludzie jeżdżą bo tanio 😤



z ciekawości, bo nie byłam. Jak wygląda kurs instruktorski na dzień dzisiejszy?
Mi się nie pali do zrobienia takowego, ale z tego co czytam, to musi być mega teoria i zero praktyki z własnej jazdy?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
20 września 2010 12:48
a czy ktoś kogoś zmusza do jeżdżenia pod okiem nieletnich? Chyba nie. Więc wolna wola i droga. Nie chcesz - nie jeździj

A do wypadków dochodzi też pod okiem doświadczonych instruktorów z papierami bo niby co mają zrobić złapać spadającego w locie?
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
20 września 2010 12:48
Żeby nie było niedomówień - zdanie mam takie, jak większość z nas w tym wątku, ale też naoglądałam się interesujących sytuacji i metod ich załatwiania, stąd wiem, że dużo osób odpuszcza, bo na załatwienie sprawy można czekać latami i się nie doczekać. Ja też jestem z gatunku tych upierdliwych, co drążą.

ElaPe, na jazdę przychodzą laicy. Oni nie muszą wiedzieć, czy ktoś ma papier, czy nie. Oni chcą się nauczyć. Jeżeli widzą, że jazdy są prowadzone przez nastolatki, to zwykle nie wnikają, bo tak ma najwyraźniej być. Zwłaszcza jeśli widzą, że inni klienci są zadowoleni.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
20 września 2010 12:51
no i do czegos dodrążyłaś kiedykolwiek konkretnego jak cie ktos na jeździe wkurzył swoim brakiem papierów/nieletniością, Lanka?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się