własna przydomowa stajnia

  To też czasami zależy od tego jakie mamy konie.


Pewnie też, ale konie żyją najchętniej w parach, bez względu na płeć 🙂
A jak są tylko dwa ,to nie mają wyjścia - muszą się zaprzyjaźnić 🤣
Zabiegi pielęgnacyjne można robić przy jednym, gdy drugi zagląda ciekawie przez ramię 😉

A często zdarza się w czasie burzy, czy sztucznych ogni ( bardzo często) nawet jedna duża psica chowa się w kącie boksu - i jakoś mieszczą się we trójkę. 😀

Mając własną stajnię można naprawdę stworzyć  koniom warunki jak najbardziej zbliżone do naturalnych.

Tak na marginesie- trzymacie psy oddzielnie przy domu ? 🙂
W stadzie psów dopiero panuje hierarchia , co przy ostrych zębach drapieżników może stanowić problem.
Guli, moje psy są trzmane oddzielnie ale czasem wpadają do koni. Stram sie jednak na codzien nie wpuszczac psów , ze wzgledu na koty które psiaki ganiają.
Maszek czasem bawi się z psami, Cent (pies) nawet zachęca go do tego. Moim zdaniem jest to okey, bo w czasie wypadów w teren psiaki nie stanowią problemów.
sorki za of - oto moje psiaki
Guli, moje psy są trzmane oddzielnie ale czasem wpadają do koni. Stram sie jednak na codzien nie wpuszczac psów


Ja trochę w innym sensie pytałam 🙂
Uważam że trzymanie koni przy domu niczym nie różni się od trzymania psów.
Bo moje psy biegają swobodnie po ogrodzonym przydomowym terenie.
Tak samo jak konie 🙂
Ośmielę się też porównać trzymanie  psa na łańcuchu z trzymaniem konia  w boksie.
O ile jest ruch przeciw trzymaniu psów na łańcuchach przez całe ich życie 😕 , to jakoś mało mówi się ciągle o częstym przetrzymywaniu konia w boksach- nawet przez kilkanaście godzin , czy całą dobę.
Nie ma analogii ?
Zmiany w psychice więzionego psa są podobne jak i więzionego konia.

Jeśli ma się własną stajnię przy domu- to czemu trzeba ją zamykać ?
Kuba w nocy przeważnie śpi na stojąco koło domu, przy tarasie.
Oczywiście są też godziny nocne, kiedy obydwa lezą w stajni.

A co do wspólnego przebywania psów i koni.
To wszystko zależy od mądrości psów.

U mnie na trzy psy tylko jedna jest niereformowalna i nie potrafi przystosować się.
Dlatego ciągle obrywała od drugiej psicy, a w piątkową noc wreszcie oberwała mocno od Kuby.
Na własne zresztą życzenie 😉
Ona w nocy często śpi na tarasie i ma swoją miskę przed nim.
A Kuba tam ciągle sterczy, więc Zuzia ( psica) co noc jazgocze na niego, aż budzi nas.
I wreszcie Kuba zdenerwował się i potraktował ją kopytem.
Nic jej złego nie zrobił, kuśtykała przez kilka dni- a teraz omija go szerokim łukiem i wreszcie można przespać noc 😀
majek   zwykle sobie żartuję
17 listopada 2010 09:12
ja mam 4 w porywach do 5 koni i każdy z nich wraca do swojego boksu wieczorem i czekają, aż się je zamknie.
Araby się nie uspokoją, dopóki nie są zamknięte i drzwi od boksu i drzwi od stajni..
Nie będą jadły, będą się ciągle gapić w dal.

Wieczorem pchają się do stajni. Kiblują pod wejściem już od zmierzchu.

Gdybym nie porozstawiała ich po boksach to jeden łaciak zeżarłby 4 porcje owsa.

Guli, to że twoje konie tak wolą to fajnie, ale nie porównuj trzymania koi w boksach do trzymania psa łańcuchu. Litości.
Trzymanie 2 koni, w dodatku spokojnych to może i da się porównać do trzymania psów. W mojej przydomowej stajni mam 13, za tydzień będzie 18 koni. W tym są klacze, młode ogierki, wałachy. Konie są podzielone na 2 stada - klacze z wałachem, któremu wydaje się, że jest ogrem i stado wałachów z ogierkami. W razie potrzeby tworzę stado "emerytów". Nie wybrażam sobie puszczenia wszystkich koni razem - już widzę jak wałach-ogr, maltretuje wszystkie męskie osobniki - w większości stojące na pensjonacie. Albo jak w radosnych galopach krążą wokół domu, ładują się do różnych boksów. Ogierki swawolą z kobyłami - nooo całkiem jak by się psy trzymało  😎.... Wyjazdy z domu, a co za tym idzie ze stajni też mam ograniczone. Zimą spoko, bo po wieczornym obrządku można pojechać do znajomych, a jeśli konie są na wybiegach - mam dobrą sąsiadkę, która przyjeżdża do koni (u nas sąsiad to pojęcie względne - jak ktoś mieszka 2 km dalej to sąsiad 🙂😉. Od kiedy mam konie na pensjonacie nie zostawiam towarzystwa samego na dłużej niż 2 h - o swoje konie się tak nie boję, jak o prywatne - w końcu ktoś mi te konie powierzył, płaci mi za to. W nocy za to słyszę w domu jak koń wstaje, grzebie nogą, kaszlnie - czasen jest to denerwujące jak przy - 10 leci się w piżamie, bo może coś się dzieje, a to tylko jakiś księciuniu niezdarnie wstawał, jednak dzięki temu byłam przy wszystkich porodach, raz w nocy koń mi się położył pod ścianą i nie mógł wstać, więc go obracaliśmy. Natomiast moje życie jest podporządkowane obrządkowi, wyprowadzaniem i wprowadzaniem koni, jak coś skombinują, to plan dnia bierze w łeb. Jak ktoś to lubi - to proszę bardzo, ja sobie wymarzyłam, wybrałam taki sposób na życie.
psow musze pilnowac poniewaz to straszne lajzy. i przy stajni mam psa na lancuchu. niestety. ale ja tego psa znalazlam na parkingu przy ruchliwej drodze- ktos go wyrzucil z samochodu, byl to mlody, niczego nie nauczony pies.  okazalo sie szybko, ze rzuca sie na dzieci na rowerach np, choc ostatnio rzucil sie rowniez na babki co szly droga. rzucil moze za duzo powiedziane, ale nastraszyl je i mialam afere. jest zabierany na spacer, puszczany jak jestesmy na podworku, ale ze wzgledu na takie jego akcje, nie moge spobie pozwolic na puszczenie go. moje psy na tyle mocno dokuczaja koniom, ze kone potrafia je zaatakowac. a juz absolutnie herszt nie toleruje zadnego w swoim boksie.
widoczna na zdjeciu "kratka" z deseczke przedzielajaca boksy powstala dopiero po tym jak jedna z moich bylych pensjonatowych klaczy chcac skopac druga przeskoczyla jedna zadnia noga do boksu obok i zawiesila sie. dlatego ja jednak uwazam, ze kon powinien miec swoj kawalek podlogi, miejsce tylko dla siebie. na padoku jak mu nie lezy towarzystwo to moze sobie pojsc, w stajni ne byloby takiej mozliwosci.
stajnie zamykam poniewaz wyjscie jest na podworko przed domem, a ja nie chce, zeby konie chodzily po podworku, a przyczyn tego jest co najmniej kilka.

Guli, to że twoje konie tak wolą to fajnie, ale nie porównuj trzymania koi w boksach do trzymania psa łańcuchu. Litości.


Wiesz.. jestem przekonana, ze nie tylko moje konie tak wolą 😀
Tylko inne nie maja wyboru- a to już różnica.

Wiesz, co się działo pierwszej ich "wolnej nocy"?
Nie weszły do stajni ani na chwilę, mimo, że  był mróz i śnieg.
Jeszcze przez kilka dni i nocy unikały jej, tak bały się zamknięcia.
Teraz mija rok mojego eksperymentu i oczywiście są już spokojne - w stajni spędzają sporo czasu.
I po 15 ( teraz ) stoją przy furtce na wybieg , a Kuba drze się, żebym je wpuściła na teren przydomowy .
Ale to wiąże się raczej z jedzeniem  🙂


A powiedz - dlaczego nie mogę porównywać do warunków zamknięcia w boksie do trzymania psów na łańcuchu?
Nawet jak pies jest w kojcu bez łańcucha , to nada jest w małej klatce.
I ciągle sporo konie stoi uwiązanych na stanowiskach .
Jaka więc różnica?
Jedno i drugie zwierzę potrzebuje ruchu i swobody, przy czym konie zdecydowanie więcej potrzebują ruchu.

Ale ja nie wpadałam na to od razu  - dopiero rok temu 🙂
U mnie też każdy koń ma swój boks i takie rozwiązanie uważam za najlepsze. Zwłaszcza, że każdy z tych koni jest inny i ciężko by było dobrać je choćby w pary, które ewentualnie mogłyby mieszkać razem. Nie wiem jak u was, ale u mnie owszem konie na wybiegu dobierają się w pary, jednak skład że tak powiem osobowy tych par się zmienia. Nie ma ani jednej stałej pary w całym stadku, a mam obecnie 7 koni. 3 wałachy i 4 kobyły. I bywa tak, że jeden wałach raz chodzi z którąś kobyłą, drugiego dnia bawi się z drugim wałachem, trzeciego dnia z tym trzecim, a czwartego kocha już zupełnie inną kobyłę. I tak w kółko. Całe dnie spędzają na padoku gdzie mogą się dobierać w dowolne konfiguracje, a na noc każdy wraca do swojego boksu i ma tam święty spokój. Może się najeść nie konkurując z nikim i nie przepychając się, a także położyć i wyspać nie niepokojony przez drugiego, który akurat miałby ochotę się bawić.
Jeden z moich wałachów np nie lubi jak inny koń leży. Kiedy jakiś kładzie się na padoku to natychmiast idzie go trącać żeby wstał. W boksie byłoby jeszcze gorzej. Dlatego też uważam, że jeśli już uprawiać chów stajenny, to każdy koń powinien mieć swój azyl, w którym nic nie zakłóca jego spokoju.
We wspólnym boksie stoją u mnie 2 pary. W jednym dwa ogierki, ale tylko dlatego, że się zżyły bardzo. Mają do dyspozycji duży angielski boks. Nie przeganiają się przy jedzeniu, nie przeszkadzają w spaniu, leżeniu. Natomiast rozdzielone usiłują przeleźć przez furtkę boksu. Druga para to klacz i jej 2,5 letnia córka. Stoją razem, bo boks 5x5 jest duży na jednego konia, ma osobne wejście. Nie mogę tam obecnie zrobić 2 boksów ze wzgledu na zbyt małą powierzchnię ani nie postawię jednego konia, bo moje jakieś niezwyczajne do samotności. Z tym, że to wyjątki - reszta koni ma swoje pokoiki 😉, pomiedzy końmi zabudowane do samej góry (dół pełny, góra prześwitująca).
Z tym trzymaniem 2 koni  w jednym boksie jest różnie - np mój koń źle się czuł nawet jak stał w boksie gdzie obok były 2 konie i go zaczepiały nosami, bo nie było krat. Stała cały czas w rogu i nie była zachwycona - może to i jest jakaś ułomność konia, który dawniej był źle trzymany, ale trzeba ją uszanować. Tak samo ma teraz w obecnej stajni z jedną ukochaną koleżanką ,z która chodzi na wybieg - Branka ją lubi i drze się za nią jak tamta idzie na jazde, pomimo że ma jeszcze 2 inne konie w stajni - ale nie da się jej dotknąć po ciele. Jak tamta jest za blisko, to ją odgania - i hierarchia hierarchią, jeszcze nie było konia w 11 letnim życiu Branki, któremu by się dała dotknąć i z którym by się np poiskała. Ona po prostu tak ma, że niezależnie od pozycji w stadzie trzyma inne konie na dystans.
We wspólnym boksie tamta byłaby cały czas w krytycznej przestrzeni Branki - na padoku Branka może od tego uciec albo ją pogonić, w boksie nie bardzo. Dlatego wolę takie rozwiązanie, gdzie mój koń ma osobny boks - choć nie ma miedzy nimi krat, więc jakby chciały to się moga nosami miziać.

Ale są rzeczywiscie takiekonie, które dobrze się łączą z innymi osobnikami ze stada. Znam takie stajnie, gdzie konie stoją po 2-3 i nie ma między nimi żadnych scysji i wszystko gra.
A czy takie konie mieszkające razem w jednym boksie nie denerwują się bardziej kiedy ich współlokator idzie na jazdę, a one zostają same? Bo mnie się wydaje, że co innego kiedy stajnię opuszcza kolega z boksu obok i zostają konie w innych boksach, które widać, a co innego jak zabierzemy współmieszkańca z tego samego boksu.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
17 listopada 2010 11:52
w stajni na warszawskim Bródnie to nawet i po 3 konie (kuce) stoją w 1 boksie luzem i nie wygląda by jakoś cierpiały
u mie dwa wałachy stoją razem i mają się świetnie, biorę jednego na jazdę to drugi cieszy się większą powierzchnią😉 każdy koń się przyzwyczaja. W stajni są 3 zaprzyjaźnione ze sobą konie, jak jedziemy w teren na 2 to na początku płacz tego co zostaje. Ale już sie przyzwyczaily i zostaja same, bo wiedzą że krzywda im sie nie dzieje.
w stajni na warszawskim Bródnie to nawet i po 3 konie (kuce) stoją w 1 boksie luzem i nie wygląda by jakoś cierpiały


U mnie eksperymentalnie dwa odsadki, klaczki stały razem w boksie, niestety cierpiały, to znaczy jedna cierpiała, a druga kwitła.
Różnica wieku 1 tydzień, czyli żadna, starsza maltretowała młodszą bez przerwy, żal bylo patrzeć. Cóż z tego ze na co dzien sie lubią, w boksie momentami było w porządku, a momentami wkopywała tamtą w scianę. Młodsza bardzo zmizerniała, stała w kącie w bezruchu, mało jadła a i tak była pokopana i pogryziona. I tak sie skonczyło moje trzymanie koni po 2

Mam w domu 11 koni aktualnie, swoich, dochodze do wniosku, ze to jednak o ok 5 za dużo 😉 Były momenty ze stało 15, ale tylu nie chiałabym juz mieć więcej na swojej głowie. Wyjazdy ograniczone do minimum, nie mam niestety sąsiada ani nikogo, kto mógłby ich doglądać pod naszą nieobecność.

U mnie stoja 2 razem,własnie rowiesniczki i maja sie bardzo dobrze, lubia sie,dziela sie żłobem,nigdy nie ma z nimi problemu.
Aczkolwiek jeszcze pół roku i bedzie im zwyczajnie ciasno w boksie 4x4 i czeka mnie ich rozdzielenie.
Wcale nie popieram trzymania kilku koni w jednym boksie , bo brak miejsca.
Zobaczyłam zdjęcie Katija , gdzie wspólne pomieszczenie  dwóch koni zostało rozdzielone lekką ścianką.
Ponieważ ja sama dostosowywałam  pomieszczenie na  potrzeby dwóch koni , więc wyszło mi, że jak przeznaczę ok 15-17 m2 dla nich, to będą miały luźniej w jednym wspólnym boksie.
Zwłaszcza, że jeden to  koń, a drugi mały kuc.

Ja popieram  otwarte stajnie przydomowe 🙂

Bo nawet ciasne pomieszczenie, ale z możliwością wyjścia koni w dowolnym momencie jest znacznie dla nich  lepsze , niż stanie  nawet  w dużym boksie , ale 20 godz na dobę.
U mnie każdy kon ma swoj boks ale sciany miedzy nimi są do połowy wysokosci. Kazdy kon widzi swojego sasiada obok i konie z przeciwnej strony.
Na noc stajnia jest zamykana, teraz w te ciepłe dni na noc maja otwarte głowne drzwi i okna.
Nie mam otwartej stajni non stop , choc wiem ,że dla koni może to i dobre rozwiązanie ale boje się ludzi , wlaman i innych.
Poza tym jak karmic konie paszą? Przeciez sa osobniki silniejsze i słabsze (np chora Sonka) przecież silniejsze nie dopusciłyby do jedzonka słabszych. W boksach kazdy ma swój żłób i kazdy spokojnie zjada swoją porcję. No i ja wiem ile koniska zjadły (czasem jak jakis konik nie ma apetetutu ,mniej zje to człowiek od razu wie ,że cos jest nie tak)
guli też tak uważam. Jak odwiedzam przykładowo hipodrom Sopot i widzę te małe wąskie korytarzyki, boksy często zakratowane do góry i konie stojące 23 g na dobę, bo jak jest dobrze to 1 g pójdą pod siodło, to zastanawiam się często nad tzw.miłością ich właścicieli. Oczywiście zaraz  napadną na mnie ci co tak konie trzymają i zarzucą wieloma zapewne argumentami jak tam jest dobrze i że jest hala i ,że oni o nie super dbają....Tylko dlaczego tak wiele koni tam stoi osowiale ze spuszczoną głową z rezygnacją w oku?
Trzymałam konia w 3 różnych stajniach i dopiero u siebie koło domu stworzyłam im optymalne na miarę moich możliwości warunki życia.
Ktoś tam wyżej w wątku oburza się na porównanie przez guli , psa na łańcuchu i konia trzymanego przez większą część doby w boksie. A ja całkowicie rozumiem przenośnię jaką posłużyła się guli i w pełni ją popieram. Polecam lekturę rozdziału "Czy koń musi siedzieć w więzieniu?" w książce W.Mickunasa"Trener radzi". Czy ten znany koniarz też przesadza, nazywając boks konia więzieniem?
Uważam też , że jeżeli konie się zgadzają ze sobą i udaje się je karmić tak, by nie rywalizowały ze sobą, to jeden duży/przestronny boks dla 2 koni jest wygodniejszy dla nich niż 2 małe/ciasne. Jeżeli ktoś ma takie warunki, że adaptuje istniejące już miejsce , w takiej sytuacji, może to być wygodniejsze dla koni.
dziewczyny, fajne zdjecie, fajowe stajnie. ja moze na emeryturze sobie cos takiego zrobi.. jak juz sie ustatkuje na dobre  😉
majek   zwykle sobie żartuję
17 listopada 2010 14:21

Ktoś tam wyżej w wątku oburza się na porównanie przez guli , psa na łańcuchu i konia trzymanego przez większą część doby w boksie.


Ani się nie oburzyłam, ani `większą część doby w boksie`.





ale nie porównuj trzymania koi w boksach do trzymania psa łańcuchu. Litości.

to nie oburzenie?  😉
Cały czas przecież piszemy o trzymaniu konia w boksie, nieważne większą czy mniejszą część doby. To jest przenośnia 😉 chodzi o porównanie psy na łańcuchu/konie w boksach.
Dlatego guli pisze, że jej zdaniem najlepsza jest otwarta stajnia przydomowa,kiedy konie decydują czy w niej stoją czy nie.
dea   primum non nocere
17 listopada 2010 14:44
jeżeli konie się zgadzają ze sobą i udaje się je karmić tak, by nie rywalizowały ze sobą, to jeden duży/przestronny boks dla 2 koni jest wygodniejszy dla nich niż 2 małe/ciasne. Jeżeli ktoś ma takie warunki, że adaptuje istniejące już miejsce , w takiej sytuacji, może to być wygodniejsze dla koni.


Podkreślony fragment jest dosyć istotny. U guli nie ma tej sugestii żeby spróbowac, tylko bezwzględne stwierdzenie, że tak będzie lepiej i już (katija napisała, że drugi koń się zmienia, wiec cieżko przewidzieć, czy następna parka się zgodzi). Z naszych koni dwa współdzieliły długi czas boks i wierzę, że byłby tak szczęśliwsze (zresztą w wakacje miały taka minibiegalnię, o powierzchni dwóch boksów własnie, razem) - z minusów: chlew robiły sobie niemożebny. W osobnych boksach ściółka wygląda rano w miarę, we wspólnym - auć. Poza tym jeden z nich zrobił się nerwowy przy jedzeniu. Teraz, w osobnym boksie, wreszcie powoli przestaje grzebać nogą przy żarciu (jeszcze sie czasem zdarza). Moja klaczka - raz próbowałam ją wstawić z drugim koniem do boksu - wyglądała jak szczyt stresu i nerwa. Odpuściłam. Jest zadowolona we własnym "azylu". Dodam, ze nasze konie w stajni nie spędzają życia, a śpią i odpoczywają od warunków atmosferycznych. Nie widać po nich nudy. Albo skubią żarcie, albo podsypiają. Interakcjami zajmują się na padoku.

Teraz niezauważalnie zmieniliśmy temat z "wyburz tę scianę miedzy boksami i zamknij dwa konie razem" na "konie trzymane w pojedynczych boksach 24h na dobę" - to nie to samo IMHO.
ja tezzz chce swoja stajnie!!!! 🙂
majek   zwykle sobie żartuję
17 listopada 2010 14:48
😉

nie, to jeszcze nie było oburzenie...

Ja nie mówię, że Guli nie ma racji, tylko twierdzę, że nie zawsze ma..

Kiedyś zrobiłam eksperyment i zostawiłam stajnię otwartą na cały dzień.
Dwa konie wyszły, dwa zostały w stajni i jadły. Zjadły słomę z boksów tamtych dwóch koni, co wyszły.  W stajni był potem mega bałagan.
Ja jednak wolę je osobiście wypuszczać rano i przepędzać na łąkę, a potem sprowadzać do czyściutkich, pościelonych boksów.
Moje konie czują się w nich bezpiecznie. I tyle.

Nie popieram stania konia w boksie 23 godz/dobę.  Ale w nocy i np. jak jest straszny wiatr (i koniki dostają głupawki ze strachu) wolę moje konie trzymać w boksie.
no w stajni w ktorej trzymam konia, wszystkie chodza na pastwisku duzym ani jeden nie zostaje w boksie w dzien, sa wypuszczane o 8 rano i o 19 schodza z łąki, ale jak jest chłodno pada deszcz i wieje wiatr to wszystkie czekaja przy ogrodzeniu przy bramce zeby tylko je wpuscic do srodka, ale to nie temat tutaj chyba.
Ja też majek , a dzisiaj to wogóle jestem potworem , bo nie wypuściłam koni, u mnie tak leje i wieje, że nawet w derkach nie ma to sensu. Ja też lubię wprowadzić moje konie do czystych,pościelonych boksów. Moja 24 letnia babcia z wyraźną przyjemnością wchodzi wieczorem do boksu. Natomiast latem nie wyobrażam sobie,zostawić moich koni na noc i narazić je na ukąszenia. Nie ma mocnych, żadna derka czy preparat na owady nie uchroni konia od ukąszeń. Natomiast jak jest mróz np - 30st jak w zeszłym roku, to nie mogłabym spać spokojnie z myślą, że konie są na dworze,nawet z wejściem do stajni. Wolę je więzić w boksach i w derkach  😉
Wracając do zalet przydomowej stajni, którą mam od 2003r., koszty utrzymania koni są mniejsze,niż gdybym je miała trzymać w hotelu.Największym minusem zaś jest fakt uwiązania i zawsze pędzenia do koni. Jak już gdzieś jadę, to w domu zostaje mąż. Nigdy nie jedziemy razem na dłużej, a jeśli na krótko to i tak myślimy jakby tu jak najszybciej wrócić do koni i je wypuścić.To następny bowiem temat, niestety jak wyjeżdżamy oboje,zamykamy konie. Mamy niebezpiecznych i nieobliczalnych sąsiadów i wolimy nie ryzykować niczego.
Moja klacz chwilowo stoi z drugim konikiem w boksie (boks przestronny, spokojnie się razem mieszczą). Moja cała zadowolona, kolegę ciągle iska, nie rywalizują o jedzenie i ogólnie dobrze się zgadzają. Ale jak pisała dea - rano jest taki chlew, że szkoda gadać... Codziennie musiałabym wyrzucać cały boks, to jest około sześciu taczek zasikanej słomy i odchodów. Po 2 tygodniach ich stania razem wymiękam, zwłaszcza że jestem po dość ciężkiej chorobie, wiec muszę się oszczędzać i sprzątam co drugi lub trzeci dzień, a tak tylko przysypuję to wszystko nową słomą... Kolejny minus - zużycie słomy mam takie, że aż mi gały na wierzch wychodzą, bo rok temu tyle słomy, co teraz poszło w 2 tygodnie starczało na ponad miesiąc! No i na domiar złego od tego chlewiku w stajni mojej zaczęły gnić strzałki, co mi się wcale, a wcale nie podoba. Chociaż mój konik jest przeszczęśliwy z kolegą, to ja myślę tylko o tym, kiedy on się wyprowadzi 😉 Z jednej strony trochę mam wyrzuty sumienia, bo wtedy moja klacz znowu będzie sama w swojej części stajni, ale z drugiej strony o jej zdrowie (kopytka) i swoje też muszę dbać.

W jednej z mniejszych stajni widziałam takie rozwiązanie, że była taka mała hala, coś w rodzaju biegalni. Wchodziło tam kilka koni. Wyglądało to bardzo fajnie, bo np. jeden sobie leżał i odpoczywał, drugi jadł, a trzeci stał i patrzył. Z drugiej strony nie widzę tego właśnie pod kątem sprzątania...
dea   primum non nocere
17 listopada 2010 15:18
Jeśli powierzchnia jest naprawdę duża (klasyczna biegalnia), to jest szansa, ze miejsca będzie na tyle, że tak nie naświnią 🙂 W takim podwójnym boksie raczej masakra "higieniczna" gwarantowana 😉 Mówię o zamkniętym, bo jeśli mają możliwość wyjścia, to pewnie nie robią aż takiego syfu.

Co do mrozu -30, to ja wolałam, jak nasze były na dworze (bez derek) - wcale nie chciały wracać do domu. Chcą wracać jak leje, wieje i jest koło zera. Wtedy sierść przemaka i faktycznie marzną.
tak na marginesie. CZy trzymanie konia w swojej stajni bez końskiego towarzysza to dobry pomysł??
Może to mieć jakieś złe skutki??
majek   zwykle sobie żartuję
17 listopada 2010 15:31
Tak. Stąd się biorą szalonekobyły np.

edit...
nie mogłam się opanować.

Tak. Generalnie koń jest zwierzęciem stadnym.  Ew.  można mieć inne zwierzątko do towarzystwa typu koza.

Przykładem samotnego konia była kobyła mojego męża, zanim się poznaliśmy. Jego problem z tym koniem zaowocował własnie naszym związkiem małżeńskim.
Nie dawał sobie z nią rady. Poprosił o pomoc. Przyjechałam. Zobaczyłam biegającą wzdłuż ogrodzenia kobyłę. Biegała kłusem całymi dniami wzdłuż tego ogrodzenia.
Stawała się dzika. Jak się otwierało boks to chciała uciekać niewiadomo gdzie.
Stawała się niebezpieczna, agresywna. chyba ze strachu po prostu...
Wszystko sie uspokoiło, jak sie przeniosła do pensjonatu, gdzie stało kilkanaście koni.
Ale trochę to trwało zanim ją odrobiliśmy, zresztą nie do końca.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się