Gry planszowe

Ostatnio rozmawiałam z koleżanką i opowiadała, że praktycznie na każdym spotkaniu towarzyskim grają w różnego rodzaju gry planszowe i jest to świetna zabawa. Jako dziecko miałam mnóstwo gier, które teraz już wylądowały w instytucjach typu dom dziecka. Stwierdziłam,że może warto zainwestować w jakieś gry tylko oczywiście an innym poziomie🙂 Jakie gry polecacie?Gdzie najlepiej kupować?
kujka   new better life mode: on
18 listopada 2010 12:06
nie do konca planszowa ale.... TWISTER!


poza tym niesmiertelne monopoly, scrabble 😉
Monopol mam🙂

Podobno fajna jest Jenga i Czarne historie-co o nich sądzicie?
kujka   new better life mode: on
18 listopada 2010 12:12
D+A, jenga wydaje sie fajna, czarnych historii nie znam.
ja jeszcze w bierki lubie grac :P i na kazdego krzycze wtedy: RUSZYLES!!!  😂
Temat dla mnie  😅 I potwierdzam zabawa super.
Czarne historię mają dodatek, ale mimo to liczba historii jest ograniczona i po jakimś czasie się kończy 😉

Ja mogę polecić Fasolki jako grę towarzyską. I mimo, że jest od 3 osób ja gram z chłopakiem we 2 z troszkę zmienionymi zasadami i gra nam się świetnie (szczególnie mi, bo w 99% wygrywam  :hihi🙂. Także jest super i na dwie osoby i na więcej jak są znajomi, a śmiechu przy niej od groma. Łatwa i się nie nudzi, przynajmniej mi.

Ja bym poleciła się zainteresować grami typu Stone Age, Wysokie Napięcie, jak na więcje osób Puerto Rico, Agricola. Z tym, że Agricola jest już trudniejszą grą.

Pisałam już w wątku świątecznym, że bardzo dobre recenzje zbierają dwie polskie gry wydane w tym roku: K2 i Magnum Sal.
W k2 mamy dwóch himalaistów i się wspinamy. Do tego musimy później z tej góry zejść. Magnum Sal jest grą ekonomiczną o wydobywaniu soli w Wieliczce.

Ogólnie tytułów jest cała masa. Każdy może znaleźć coś dla siebie. I gra nie musi wyglądać jak w Scrabblach- siedzenie w ciszy i dumanie, albo jak w Monopolu, że ten kto nie wykupił najdroższych pół tylko czeka kiedy zbankrutuje.
Nowe gry są na prawdę świetne.
Gdzie najlepiej kupować gry?Allegro?A może jakieś sklepy z grami?
Cała masa 😉 Jesteś z Warszawy to najlepiej jakiś gdzie możesz osobiście odebrać.
Tu jest lista sklepów:
http://www.gamesfanatic.pl/gdzie-kupic/

A tutaj poradnik dla początkujących:
http://www.gry-planszowe.pl/forum/viewtopic.php?f=43&t=6212

Bardzo polecam zaznajomić się z grami na stronie sklepu rebel.pl
Wybór jest ogromny, są zdjęcia gier, czasem instrukcje i recenzje.
Super. Wieczorkiem sobie poczytam🙂
U nas - Scrabble, Rummikub i Yenga
My skromniutko - chińczyk i gra mojej córki - siedzi bóbr na tamie, a my musimy tak wyciągać kłody by się nie zwaliły i nie zaczął krzyczeć. Nie pamiętam nazwy - "Billy" coś
A ja polecam gre "Osadnicy z Katanu". Dostalam jako prezent gwiazdkowy ponad 10 lat temu i do dzisiaj cala rodzina jeszcze w to gra  🙂
Udorka- zobacz dla dziecka np Hooop! Ja nie grałam ale gra podobno fajna. Nie tylko dla dzieci.
Za to (aż wstyd się przyznać) grałam w Pędzące żółwie. Ja i znajomi gdzie średnia wieku była około 25 lat. I kurcze, bawiliśmy się świetnie. Chodzi o to, że jest 5 żółwi, które ścigają się do sałaty. Myk polega na tym, że nikt nie wie kto jest jakim żółwiem więc przesuwamy je trochę w ciemno. 2 myk polega na tym, że jak dwa żółwie staną na tym samym polu to jeden jest umieszczany na drugim i ten na dole przemieszcza też tego na górze. Serio, rewelacja.

Grałam jeszcze z tą samą ekipą w Faunę i Niagarę. Dla trochę starszych dzieci, co nie przeszkodziło i nam się świetnie bawić.
Fauna to gra edukacyjna także przyjemne z pożytecznym 🙂
Niagarę z miłą chęcią kupiłabym sobie sama  😁
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
18 listopada 2010 18:46
Kujka, zmniejsz zdjęcie!
Ja uwielbiam grę Prawo Dżungli 😜 Dużo krzyku, śmiechu, mogą się pojawić zadrapania i siniaki jak się trafią bardziej waleczni gracze 😂 Chodzi o to, że każdy ma kupkę kart. Po kolei gracze odkrywają karty. Jeśli 2 (lub więcej) osób ma ten sam znaczek na karcie trzeba złapać kołek (to to takie na środku xD ). Uwaga: można się szarpać, gryźć i inne takie byle zdobyć kołek. Osoba która miała taką samą figurę na karcie jak ktoś inny i nie złapała kołka bierze wyłożone karty osoby która kołek złapała. Wygrywa ten, kto pozbędzie się kart. Są jeszcze karty specjalne ale nie będę się tu teraz rozpisywać 😉
Gra kosztuje ok. 30 zł a tyyyle zabawy 🤣



zdjęcie z http://www.photoblog.pl/sisgirls/32284707/istebna-2009.html
Kocham gry planszowe! 😍

W szczególności polecam właśnie takie typu Ryzyko, Wysokie Napięcie, Battlestar Galactica, Intryga (choć po partyjce tejże gry zazwyczaj wszyscy się nienawidzą - ale to kwestia jej zasad :hihi🙂. Na chwilę obecną nie mogę sobie nic więcej przypomnieć, ale jeśli tylko się coś pojawi, dopiszę 😉
Magia i Miecz, rewelacja, szczególnie przy imprezach dużych dzieci, czyli z piwkiem itp 😉
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
18 listopada 2010 20:20
pol piwnicy tonie w moich grach planszowych  😀
do tej pory gram w Cluedo i Monopoly, oraz 2, których nazw nie pamietam. jedna jest taka, że na planszy stawia się zamek i trzeba dotrzeć na szczyt wieży, a druga to farmerska- kupuje sie owce, kurki itd  🤣

edit. już wiem- druga to superfarmer.
Magia i Miecz, rewelacja, szczególnie przy imprezach dużych dzieci, czyli z piwkiem itp 😉


Rozmawiam właśnie z chłopem na temat gier( temat pociagnięty dzięki Hiji 🙂😉 i on tez uwielbia magię i miecz, pamięta z dzieciństwa. W sumie mamy mnóstwo czasu wieczorem wolnego i nic nie robimy. tzn ja voltuję, a on ogląda telewizor. Czas to zmienić!
Grać grać, jest nieśmiertelna 🙂 A ciągłe walki z postacią własnego chłopa i ciągłe staranie się uśmiercić siebie nawzajem bezcenne ;>
honey kiedy ja nie cierpię przegrywać!
ja polecam Apples to apples -mnóstwo śmiechu i może grać bardzo dużo osób
Jejku dziewczyny.Teraz to ja już nie wiem jakie gry wybrać 😵 😉
hanoverka, dlatego to Ty powinnaś pierwsza chłopa ubić  😁
honey kiedy ja nie cierpię przegrywać!

Fan gier mi kiedyś powiedział, że dobrą grę poznaje się po tym, że mimo, że przegrywamy to chcemy grać dalej. I mam taką jedną. Wygrałam w nią może ze 2 razy :P

Magia i Miecz podobno kiepsko chodzi na 2 osoby. Zresztą to jest właśnie gra "do piwa" 🙂 Można pić, gadać i łazić postacią.
Zobaczcie Warhammera Inwazję. Mój chłop dostanie na święta. Klimat fantasy, a gra przeznaczona dla 2 osób. I olejcie, że to kolekcjonerska karcianka. Sam wariant podstawowy bardzo dobrze chodzi. Można zobaczyć filmik:


I jeszcze w klimacie chodzenia po podziemiach:
http://www.rebel.pl/product.php/1,371/8847/Runebound-edycja-polska.html
I coś ździebko droższego: http://www.rebel.pl/product.php/1,371/19188/DungeonQuest.html
I jeszcze Dragon's Ordeal

Ja uwielbiam grę Prawo Dżungli 😜 Dużo krzyku, śmiechu, mogą się pojawić zadrapania i siniaki jak się trafią bardziej waleczni gracze 😂


Miałam przyjemność grać ze znajomymi na obozie w 'ubogą' wersję tej gry: zwykła talia kart, a zamiast kołka - tubka pasty do zębów. Niezapomniane chwile  😁
ja uwielbiam gry planszowe 🙂

polecam tak jak ktoś wyżej osadników z Catanu, magię i miecz, wysokie napięcie a z niewymienionych to wiochmen racer  😁, gra o tron - ale to już jest ambitna gra na myślenie strategiczne, więc mniej taka 'do piwka'  😉

z innych to alkochińczyk  😁
a najlepszy alkochińczyk własnej roboty - niezapomniane przeżycie, chociaż dla niektórych wręcz przeciwnie ;>
u nas jak imprezka jest i goście popiją to wyciągamy monopol  😁
Gdzie najlepiej kupować? Póki co nigdzie. Jesteś z Warszawy, zarejestruj się na GRY-PLANSZOWE.pl, zerknij tu:
http://www.gry-planszowe.pl/forum/viewforum.php?f=4
Postaraj się wpaść na kilka spotkań planszówkowych, popatrzeć w co ludzie grają, jak wygląda rozgrywka, pogadać z zapaleńcami, pewnikiem załapiesz się na kilka gier i dopiero wtedy sięgaj po portfel. 😉 Najlepiej korzystając z giełdy na powyższym forum - można nabyć używane egzemplarze znacznie taniej niż w sklepie.

Jakie gry polecacie? "Problem" z grami planszowymi polega na tym, iż "fun" z gry jest zależny od grupy ludzi, z którymi zasiadamy do stołu. Tak więc najpierw trzeba by się zastanowić, z kim przyjdzie nam się najczęściej przy rozłożonej planszy spotykać - z mrukami słabo wyjdzie pozycja opierająca się na interakcjach między graczami, z kolei niektóre pozycje są na tyle mózgożerne, iż ludzie mogą się od niej odbić. Napompowany testosteronem nastolatek nie będzie chciał budować elektrowni, bądź wymieniać się towarami, z kolei babcia/dziadek nie poprowadzą wojsk na podbój Westeros, z uśmiechem na ustach znosząc wbicie im noża w plecy przez wnuczka. Do części gier bez znajomości angielskiego ani rusz, wiele zajmuje spooooooro miejsca i konieczny jest wielki stół. Część jest bardzo losowa, w części wszystko idzie wyliczyć. I podstawowe pytanie: na ile osób?

Czynników jest tyle, że musiałabyś troszkę skonkretyzować. 😉

Tak z grubsza, na co warto zwrócić uwagę:

- Osadnicy z Catanu -  Gra opierająca się na handlu między graczami. Jest dostępne polskie wydanie (chociaż gra jest niezależna językowo), cena jest nawet przystępna, bo oscyluje w okolicach stu złotych za całkiem spore pudło i drewniane elementy.
Na czym polega?
Mamy sobie wyspę, podzieloną na sektory i każdy z tych sektorów produkuje jakieś określone dobra. Budujemy miasta i czerpiemy z nich zyski w zależności od miejsca gdzie je wybudowaliśmy. Wygrywa gracz, który pierwszy wybuduje bodajże trzy miasta. W czym tkwi haczyk? Mianowicie, jakkolwiek byśmy się nie ustawili, tak nie jesteśmy w stanie posiadać wszystkich potrzebnych nam do tego celu dóbr, bo to jaki sektor aktualnie przynosi zysk jest losowe (w szczegóły nie będę wchodził). Musimy więc między sobą handlować. Na tyle umiejętnie, by przeciwnik nadal miał za mało, a my przynajmniej "wystarczająco". Jest jeszcze mały element interakcji negatywnej w postaci pionka złodzieja, który przemieszczany po planszy odbiera nam możliwość czerpania zysków z danej części wyspy.
Gra jest bardzo zależna od towarzystwa, w którym ją odpalamy - ja pozbyłem się swego egzemplarza, bo w męskim gronie nie wzbudziło entuzjazmu wymienianie "owcy" za "drewno". Ludzie chwalą ją jednak za bycie tzw: "gateway game" czyli lekką pozycją, dzięki której możemy wciągnąć w świat planszówek babcie, dziadka, wujka i dziewczynę czasem też.

- Cytadela - Tutaj z kolei mamy do czynienia z grą stawiającą na blef. Jest "cięższa" od Osadników, ale nieprzesadnie. Budujemy sobie średniowieczne miasto, za pomocą kart przedstawiających różnego rodzaju dzielnice. Kto pierwszy zbuduje osiem, ten wygrywa. Cała atrakcja polega na tym, iż musimy wcielać się w jedną z (nie pamiętam dokładnie :icon_redface🙂 dziewięciu postaci, z których każda ma specjalną zdolność. Złodziej kradnie złoto ze skarbca konkurenta, Zabójca "zabija go" na jedną turę, Król czerpie duże zyski z dzielnic "szlacheckich" i to on jako pierwszy wybiera postać w którą wcieli się w następnej turze, Biskup dostaje dodatkowe pieniądze za dzielnice sakralne i Zabójca nie może go "zabić", Generał może zniszczyć jedną dzielnicę przeciwnika i tak dalej. Musimy sobie wykoncypować na podstawie sytuacji na stole, kto kim w danej chwili jest, bo chcąc cokolwiek uczynić bliźniemu, nie wskazujemy konkretnego gracza, ale profesję.
Tak więc gra polega na blefowaniu, napuszczaniu na siebie przeciwników, przekonywaniu innych, że nie stanowi się zagrożenia i innych niecnych sztuczkach. Zajmuje mało miejsca, łatwiutko się przenosi bo to karcianka, nie jest droga (coś koło ośmiu dych), jest polska wersja, łatwo tłumaczy się zasady.

- Drakon - Jest sobie czterech śmiałków, którzy postanowili spenetrować smoczą jaskinię (jakkolwiek to brzmi). Pech chciał, że zdybała ich smoczyca i szukając chwili rozrywki, zaproponowała takie rozwiązanie napiętej sytuacji - kto pierwszy uzbiera osiem (?) złotych monet, ten ujdzie z jej lokum z życiem. Co zaś do reszty...
Tło fabularne pomijalne, w grze chodzimy po labiryncie i szukamy monet, nasyłając na niedawnych "przyjaciół" smoka, samemu starając się go uniknąć. Byłoby to zapewne nudne, gdyby nie to, iż sami budujemy sobie labirynt z "cegiełek". I każda cegiełka ma inne właściwości: po wstąpieniu na jedną, możemy obrócić dowolną już zbudowaną komnatę, po wejściu na inną kontrolujemy figurkę smoka, z którym lepiej się nie spotkać, inna zaś pozwala nam wepchnąć figurkę przeciwnika w przysłowiowe szuwary... Aby było ciekawiej, nie możemy jednocześnie dołożyć nowej komnaty do labiryntu i poruszyć się swoją figurką, tak więc trzeba ciągle negocjować ze swoimi przeciwnikami i wchodzić w krótkotrwałe sojusze, które najczęściej kończą się zrobieniem kogoś w konia. 😉
Szybka, agresywna, polegająca na nieustannym podkładaniu świni, niedroga.

- Shadows Over Camelot - Czyli wesołe przygody Króla Artura i jego doborowej kompanii ku******y, fanatyków, morderców, tudzież innych ludzi o "skomplikowanej osobowości". Jednemu z towarzyszy przykrzy się jednak życie w Camelocie i postanowił zakończyć sielankę, zdradzając braci na rzecz Morgany. Nie mógł wybrać lepszego momentu, bo sytuacja w królestwie Największego z Brytów przypomina sytuację Rzeczpospolitej z widzeń Kaczyńskiego: zamek oblegają Saksonowie i Piktowie, Morgana wysyła swoich przyd... zauszników, jednocześnie trzeba szukać zaginionego relikwii w postaci Gralla, Excalibura, czy zbroi Lancelota, które z każdą turą są coraz bliżej znalezienia się w "niepowołanych ku temu rękach niemilców". Znajdujemy się więc w sytuacji polskiej policji - za mało ludzi, za mało środków, TYLE rzeczy do zrobienia, a na domiar złego każdy ciągnie w swoją stronę... bo musimy ciągle dokonywać wyborów, ciągle coś poświęcać, rezygnować z czegoś i - koniec końców - ryzykować. A, że bardzo prawdopodobne jest, iż w drużynie jest zdrajca, który usiłuje doprowadzić do przegranej reszty... 🙂
Dużo angielskiego, potrzeba dużo miejsca, trudno się grę tłumaczy, mimo iż jest raczej prosta, nie należy też do najtańszych, gaśnie przy mrukach. Z podobnych jest też Battlestar Galactica, po polsku, w podobnej cenie, tylko setting Sci-Fi może wielu ludziom nie przypasować.

Więcej tytułów mi się nie chce teraz przytaczać. Dla władających angielskim:
http://www.boardgamegeek.com/

Magia i Miecz, rewelacja, szczególnie przy imprezach dużych dzieci, czyli z piwkiem itp wink 20 lat temu może i tak. Teraz MiM i Talisman nie ma absolutnie żadnego startu do nowych tytułów: ładnie wydanych, z elegancką mechaniką, przemyślanych, bez nadmiernej losowości. Absolutnie nie polecam, mimo iż sporo godzin swego żywota kiedyś nad Magią spędziłem.
Ależ to chodzi o klimat dzieciństwa... I prostą przyjemność 🙂
Wiem, sam nad MiMem spędziłem spoooooro czasu w poprzednim życiu, tak więc rozumiem mechanizm. 😉 Tylko to jak zachwalanie "malucha" w wątku o samochodach, bo towarzyszył komuś w szalonej młodości i kilku "pierwszych razach". Nostalgia nostalgią, ale świat idzie naprzód i trudno mi sobie wyobrazić chętnych do powrotu za kółko 126-tki, mając tyleeeee pozycji do wyboru na rynku.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się