Padokowanie konia.

Arimona, ja na stałe zmieniłam stajnię - ze stajni 100m od domu na dalszą, z ładnych stajni z luks halą na ponury (póki co) budynek i zwykły plac (i jeszcze płacę kilka złotych więcej) - po to szczególnie, żeby koń mógł chodzić na padoki częściej niż raz/dwa w tygodniu. Planowałam codziennie na ok. 6 godzin. I na razie diupa... raz, że miał zakaz padokowania przez trzy miesiące 🙁, dwa, że trzeba mu specjalny (podobno) padok postawić, żeby wychodził w czasie obecności innych koni po sąsiedzku (rozumiem, że mógł wystraszyć, gdy elegancko się wyczołgał/przetoczył pod pastuchem - intylygyntny jest, a trawa za pastuchem fajniejsza  😀iabeł🙂. Teraz to znowu abstrakcja - zapewne kilka miesięcy zakazu 🙁
UGH! 👿 wcięło mi długaśnego posta!
Krótko: emocjonalnie jestem za, jak najbardziej: przecież to Wolność, Zdrowie, Piękno  🏇 Ale pragmatycznie, tak do bólu? Przewaga korzyści nad zagrożeniami? Jak zła stajnia musiałaby być, żeby płucom zaszkodziło? (a wyścigowe raczej nie padokują, a płuc potrzebują najbardziej  🤔). W angielskim boksie też może koń stać. Sportowiec to ruchu potrzebuje. Dużo i przemyślanego. Jak się da włączyć w to (małostratnie) padoki - no to super  💃

Ech, wyżaliłam się nieco...
No nic - życzę wszystkim bezpiecznego i szczęśliwego padokowania  🙂 ale nie dziwię się w ogóle, gdy ktoś się wzbrania. Wkurza mnie tylko, gdy konie faktycznie jak porzucone - całymi dniami stoją, świra dostają z braku zajęcia i ruchu, pies z kulawą nogą przez kilka dni nie zajrzy... Koń, który nie jest w codziennym treningu, musi mieć padok! Dużo. Inaczej biedny jest bardzo. Co sama zrobię? Hmm... muszę sobie sprawę nie raz przemyśleć. I zobaczę, jak się sytuacja rozwinie  🤔
Moje chodzą pojedynczo na padoki. Z braku pastwisk (na razie) są to małe piaszczysto-ziemno-błotniste okólniki od 200m.kw do 6000m.kw. Padoki sąsiadują ze sobą tak że można sąsiada ugryźć przez płot. Dwa są podzielone pastuchem i tam chodzą Ci którym walki przez płot szkodzą. Część zwierząt chodzi w ochraniaczach.
Kontuzje co jakiś czas się oczywiście zdarzają. Czasem uniemożliwia mi to starty w zawodach. Część koni nudzi się mimo kumpla na sąsiednim wybiegu i chce po godzinie wracać do stajni.
Uważam jednak że warto wypuszczać. Nie mam problemów krążeniowych i nawet te co stały w kocykach w innej stajni teraz mają nóżki jak żyletki.
Dava   kiss kiss bang bang
24 listopada 2010 08:40
srebrna a używając słowa "lepiej niż" jakiej użyłaś konstrukcji skoro nie porównania?


dokładnie  🤣
jestem zwolennikiem wypuszczania konia - chociażby na mały placyk
dziwne jest to, że ludzie personifikują konie robiąc z nich koffane koniki - traktują jak członków rodziny, a później trzymają 23h w boxie... = to jakby trzymać człowieka w wiezieniu i na godzinę na spacerniak...

mam mojego konia 9 lat i zawsze moją zasadą było to by koń miał swobodny ruch cały dzień = co udało mi sie zapewnić
podczas tych 9 lat koń miał kontuzję (kulał) 2x - nie wiadomo czy nabawił się jej na padoku czy w boxie
i dwa razy miał kontuzję "padokową"
= wyrwał sobie część grzywy (grzywę ma długą) łącznie z "mięsem" - zapewnie zbiegając z "pastwy" zaczepił sie w tłumie o drzewo, krzony
= przebił sobie "ajzolem" (nie wiem dokładnie czym) kopyto na wylot od piętki poprzez kopyto - na wylot
nie zraziło mnie to, grzywę mógł wyrwać w krzakach podczas galopu w lesie, a na szkło/ajzol wdepnąć podczas terenu na łące
dodam, że konia mam recesywnego - przy połączeniu z każdym stadem (4x zmiana stajni) dostaje "wpierdol" jest skopany i pogryziony
też mnie to nie zraża, takie zasady, taki lajf, na tym polega końskie (ludzkie chyba też) życie - albo jesteś alfa, albo dół hierarchii

za to obserwuję inne konie w stajni "nigdy nie wypuszczane", albo tylko pod opieką właściciela na 10-15 minut... i te konie często kuleją... kontuzjują się...

koń moze sobie zrobić tak wiele rzeczy poza padokiem, potknąć sie, przewrócić na korytarzu (widziałąm), zakleszczyć w boxie (widziałam), rozwalić głowę o poidło (widziałam) że padok w miarę bezpieczny nie jest jakimś wielkim problemem
lepiej niz to nie porownanie
a co?
nie wiem nie znalazlam w necie, ale pamietam jak na pamieć sie uczylam tych słów porównawczych na polskim i na mur beton tam nei było  lepiej niz, jak jestes ciekawa to napisz do Miodka
Koniczka   Latam, gadam, pełny serwis! :D
24 listopada 2010 09:31
halo, krótkie pytanie - a jesteś w stanie w momencie obcięcia padoków zapewnić koniowi spacery w ręku parę razy dziennie, albo chociaż karuzelę? Czy to będzie oznaczało zamknięcie konia na 23hw boksie?

A propos płuc i układu oddechowego- a bo to mało mamy koni z COPD i innymi schorzeniami układu oddechowego? Większość tych schorzeń powstaje właśnie przez złe warunki stajenne! A każde schorzenie układu oddechowego to pogorszenie wydolności, czytałam również badania wskazujące na to, że takie konie są bardziej podatne na kontuzje.
nie muszę pisać do Miodka, bo wiem, że jeżeli stawiasz obok siebie dwa przedmioty  i mówisz, że jeden jest większy niż drugi, to je porównujesz.
Byłam oglądać stajnię gdzie jest super zaplecze dla mnie jako jeźdźca ale nie ma padoków i zrobiło mi się po prostu smutno wiedząc, że te konie tam stoją w boksach całe dnie, tygodnie, miesiące, niektóre ruszane tylko od "święta" i nie mogłabym tam wstawić swojego konia.  Ja po prostu nie mogłabym nie wypuszczać swojego konia. Choćby u mnie w stajni stado nie było wypuszczone (ze względu np na deszcz) codziennie jestem i staram się mu zapewnić jakąś dawkę ruchu, kontaktu z powietrzem, słońcem i wiatrem (koń jeszcze nie zajeżdżony). Powiem szczerze, że nie ma dla mnie nic przyjemniejszego od tego kiedy po "pracy" zostawiam go na pastwisku i widzę jak idzie się wytarzać, powąchać z innymi końmi poskubać trawę czy obedrzeć jakieś biedne drzewo z kory. Miałabym mu zabrać "bycie koniem" bo się o niego boję? Szczególnie w momencie kiedy wiem, że koń jest ze Stadniny i całe życie spędził na powietrzu widząc boks może kilka razy?

Kojarzy mi się to z uwiązaniem psa na całe życie na łańcuchu, ruszać się może, załatwić swoje potrzeby fizjologiczne czy zjeść też może ale czy jest mu tak dobrze? Czy kiedy się go spuści z tego łańcucha zachowa się normalnie czy zacznie nieco oszołomiony głupieć z nadmiaru emocji i "wolności" i zachowa się jak te niektóre konie puszczone na padok od święta i głupiejące w oczach wystraszonego właściciela?

I nikogo tu personalnie nie osądzam tylko głośno myślę i się zastanawiam...
widocznie wiesz lepiej.
Po co koniowi w codziennym treningu padok?"


To jest ciekawe pytanie. Moim zdaniem każdemu koniowi, czy jest w treningu czy nie, padok jest potrzebny po to, że jest to zwierzę uciekające, w naturze poruszające się daleko więcej, niż w domowych warunkach, do  tego jest zwierzęciem dużych przestrzeni - więc zamknięty boks jest maksymalnie czymś odwrotnym do jego naturalnych warunków środowiskowych, a padok trochę go do nich przybliża(choć naprawdę tylko trochę niestety).
Koń ewoluował 55mln lat by być przystosowanym do trybu zycia, w którym jest w prawie ciągłym ruchu - i nagle bach, został zamknięty. 55 mln lat nie jest tak łatwo zepsuć, więc gadanie że dzisiejszy koń nie jest takim koniem co w naturze, jest głupim gadaniem - nawet były takie eksperymenty, gdzie puszczano 'domowe konie' na step i doskonale sobie radziły. Konie są znacznie mniej 'popsute' przez człowieka, niż np psy.

Konia ratuje to, że ma wprost niezwykłą zdolność adaptacji do nowych warunków środowiska. I rzeczywiście może się przyzwyczaić do trybu życia - boks-trening i wręcz potem nie umieć żyć inaczej. Ale to nie znaczy, że jest to dobre i zdrowe.

Warto mieć jednak na uwadze, że przeciętny koń padokowany cały dzień, czyli załóżmy te 10 godz robi tylko kilka kilometrów. A optymalnie dla niego jest poruszać się przynajmniej te 20-30km dziennie(do tego został zaprojektowany jego organizm). Padoki w naszychstajniach zazwyczaj są małe, wiec różnią się od boksu tym, że koń może czasem podbiec i świeci mu słońce/pada deszcz.
Są takie konie co się zabiją w boksie jak nei wyjdą na padok(mój 😁 ) ale sa też takie, co na padoku być zwyczajnie nie lubią. Szczególnie, że zazwyczaj w boksie jest zarcie, a na dworze nuda(bo co koń ma robić jak nie ma żarcia, a jeszcze często towarzyszy, bo jest puszczany sam).
Ja uważam, że jest to pewnego rodzaju patologia, jeśli koń nie lubi być padokowany, ale jeśli rzeczywiście nie lubi, to wtedy warto spytać siebie dlaczego? Przejsć się na ten padok, posiedzieć tam chwile i zastanowić się, co ten koń ma tam właściwie robić? (stanąć w boksie i zastanowić się co ma robic tam przez 24 godziny też jest dobrym pytaniem).
Jakieś 2 miesiące przywiozłam konia do siebie na emeryturę. W poprzedniej stajni koń notorycznie po paru minutach uciekał z padoku wyskakując ogrodzenie 140 i biegł do boksu. Koń zawsze wychodził z jakimś kumplem i miał sianko na padoku, a i tak uciekał.

U siebie wypuściliśmy go pierwszy raz na nasz padok (osobno bo był jeszcze okuty na 4) minęło może 5min koń był w boksie :/ Wróciłam z pracy, konia za chabety i na padok + 2 moje prywatne konie. Koń nie uciekał.
Teraz chodzi ze stadem 10koni i powiem że z rana to on galopem na padok mało co nóg nie poplącze.
W poprzedniej stajni jak przybiegł do stajni po 5min. to go zamykali i tyle. Fajna emerytura 24godz. w boksie.
Miałam plan zamęczyć go prowadzaniem na padok aż zostanie. Na szczęście nie było mi to dane i bardzo się z tego cieszę że koń na emeryturze może być z końmi na padoku, a nie w boksie.

dea   primum non nocere
24 listopada 2010 12:29
Krótka wstawka o ilości kroków zrobionych w ciągu doby przez konia. W stajni jest to ok. 800. Na wybiegu kilka tysięcy - ile dokładnie, to w tej chwili nie mogę znaleźć (jeśli ktoś chce, to poszukam). Zależy to od tego, czy padok duży, czy jest towarzystwo, czy na 12 czy na 24h. Prof. Robert Bowker się postarał i zmierzył to. Różnica dosyć duża. A czemu to jest istotne? Każdy krok, to wspomaganie krążenia - nie ma takich problemów jak opoje, bez ruchu większe jest obciążenie serca. Każdy krok, to pobudzanie rogu kopyta do wzrostu i odżywianie tkanek kopyta (mocniejszy, zdrowszy róg). To czysto fizyczne zalety tuptania sobie bez celu. Do tego dochodzą warunki oddechowe większości stajni i uwarunkowania psychiczne (zgoda, niektórzy ludzie też się dobrze czują i są szczęśliwi, jak cały dzień i noc siedzą na zmianę przed kompem/tv/w samochodzie, ale przypomnijcie sobie takich "ortodoksów" i powiedzcie z ręką na sercu - czy oni wygladają zdrowo 😉)

Jak padokować - to juz temat do dyskusji, ale czy padokować, to w ogóle nie powinien być temat. JMHO.
hehee no to niezly as z tego konia 🙂 moja siwa strasznie nie lubi koni zadnego ani jednego na wszystkie kuli uszy i ucieka od nich jak jest na lace ale jak stoi w boksie rano i wie ze powinna isc na pastwisko o tej porze i nie idzie to dostaje białej gorączki, wiadomo czasem lubi przyjsc do boksu bo tam jest sianko jakas marchewka zawsze, ale umarłaby z rozpaczy bez pastwiska 🙂 mimo ze nie cierpi koni a do ludzi sie bardzo garnie
Generalnie to warto kupić krokomierz (koszt kilka złotych), zawinąć go pod owijkę i zmierzyć ile nasz koń przemierza w ciągu doby 😉
Generalnie to warto kupić krokomierz (koszt kilka złotych), zawinąć go pod owijkę i zmierzyć ile nasz koń przemierza w ciągu doby 😉


A gdzie go można kupić ?
Na allegro były. Jak nie ma już to może jakos przez google poszukać? Ja właśnie chce sobie kupić, to zaraz popatrzę 😉
mozna wiedziec do czego wam potrzebna ilosc kroków konia ?🙂
Coś takiego ? najtańsze  😀iabeł:

http://www.tmp.partnerkom.pl/pl/pedometr-krokomierz-cyfrowy.html?utm_source=nokaut.pl&utm_medium=cpc&utm_campaign=2010-11&utm_content=4418

edit: do tego czy koń mi się nie obija na padoku  😂
Ja chciałabym wiedzieć ile one chodzą 🙂
mozna wiedziec do czego wam potrzebna ilosc kroków konia ?🙂


żeby wiedzieć ile chodzi dziennie. raz, że z czystej ciekawości, dwa np żeby ocenić czy koń padokowany chodzi więcej niż koń stojący w boksie, ale chodzący np na trening i karuzelę 😉
dea   primum non nocere
24 listopada 2010 12:50
srebrna - chociażby do tego o czym pisałam. To ważne, żeby koń tuptał, bo to jest wliczone w jego "projekt" - powstawał ewolucyjnie jako zwierzę poruszające się, więc ewolucja wprowadziła optymalizacje z nastawieniem na ten fakt 😉

Jeśli ktoś bez padoku zapewni przybliżoną ilość kroków, świeże powietrze, higienę i psychiczne spełnienie, to spoko, koń może bez szkody dla siebie nie chodzić na padok 🙂
acha rozumiem czyli do sprawdzenia ilosci krokow na treningu, ale dla porownania trzeba tez wypuscic konia na padok i zobaczyc ile tam zrobi krokow 🙂
dempsey   fiat voluntas Tua
24 listopada 2010 12:56
i psychiczne spełnienie

bedzie ciężko - bo przeżuwacze żyjące stadnie najbardziej zadowolone są gdy mogą przeżuwać stadnie na wolnym powietrzu
Nasz wałaszek przez ponad rok stał w stajni gdzie nie ma padoków. Jest to stajnia sportowa i koń był też w treningu skokowym. Miał codziennie konkretną pracę, a potem boks. Początkowo nie było problemu, a potem okazało się, że koń potrafił właśnie w boksie rozkuć się z dwóch podków (raz było nawet z trzech) i ponabijać nakostniaki. Jak puszczałam go na mały palcyk lub halę to dostawał takiego szału, ze zawsze ściągał podkowę. Po paru tygodniach zrobił się złośliwy, szczypał, kopał i niestety nie miał wogóle chęci do treningu. Mimo swoich możliwości zachowywał się jak ostatni łamaga, ciągał nogami jak chory paralityk (wet był wzywany kilka razy bo myśleliśmy, ze chory - stan zdrowia super), a jak wymagało się od niego czegoś więcej to albo pozbywał się jeźdźca albo tak wieszał na wędzidle, że nie można było wiele zrobić. Nie mając już cierpliwości zabrałam delikwenta w maju i wywiozłam na pastwisko - kilkadziesiąt hektarów, wiata, koledzy, na którym przebywał do września. Obecnie wrócił do pracy, ale codziennie wychodzi na pół dnia na padok (juz tylko taka stadnina wchodzi w grę) a efekt jest taki, że nie możemy poznać konia. Nosi się płynnie i lekko, jest chętny do pracy, nie ściąga sobie podków, nie szczypie i nie kopie. Zrobił się miły i spokojny. Nie wyobrażam sobie już żeby dzisiaj zamknąć go znowu na 23 godz w boksie, chociaż kiedyś myślałam inaczej i miałam pewność, ze to go uchroni przed kontuzjami i przerwą w treningu (o ironio zwykle leczyłam urazy boksowe). Trafiłam kiedyś na fajnych ludzi, którzy zmienili moje podejście do padokowania konia  🙂
[quote author=dea link=topic=21913.msg783094#msg783094 date=1290603054]
i psychiczne spełnienie

bedzie ciężko - bo przeżuwacze żyjące stadnie najbardziej zadowolone są gdy mogą przeżuwać stadnie na wolnym powietrzu
[/quote]

Jeszcze jest jeden problem - żeby to stado miało jakieś ręce i nogi. Konie często są łączone idiotycznie i potem się dziwi człowiek, że wracają z kontuzjami. No ale to też trochę kwestia tego, że czasem po prostu ciężko jest konie połączyć inaczej...
U nas np są 3 kobyły i wałach. Bardzo fajne stado by się wydawało - ale dwie klacze są w tym samym wieku, moja i kobyła która była tam od zawsze. I tamta choć nie kopała i nie gryzła Branki, to zamęczała ją w ten sposób, że non stop za nią chodziła i ją przestawiała to tu, to tam, żeby pokazać kto jest górą. Nie wiem czy to nie jest jedna z przyczyn dlaczego Branka mi w zeszłym roku schudła i była osowiała(albo cos co się dołożyło). Dopiero po pół roku tak naprawdę się zaaklimatyzowała w tym stadzie i pd tego czasu tryska energią i zdrowiem. Teraz dziewczynki się dogadują, tamta jest dalej wyżej w ich prywatnej hierarchii, ale nie zamęcza Branki łażeniem za nią.
dempsey   fiat voluntas Tua
24 listopada 2010 13:24
Jeszcze jest jeden problem - żeby to stado miało jakieś ręce i nogi. Konie często są łączone idiotycznie i potem się dziwi człowiek, że wracają z kontuzjami.

nie no jasne
jest masę utrudnień  i ryzyka  🤔
i nie zawsze sie da
dea   primum non nocere
24 listopada 2010 13:31
[...]przeżuwacze żyjące stadnie najbardziej zadowolone są gdy mogą przeżuwać stadnie na wolnym powietrzu


No patrz, a ja cały czas myślałam, że o koniach gadamy 🙂
dempsey   fiat voluntas Tua
24 listopada 2010 13:38
przyłapałaś mnie dea 😉
ok, odszczekuję i zamieniam na kopytne-przeżuwające-ogoniaste-te kosmate-i-włochate 😉
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
24 listopada 2010 13:42
Zawsze walczyłam w poprzedniej stajni, żeby mój koń był wypuszczany na padok jak najwięcej się da.

Wypuszczanie z całym stadem mu nie służyło, bo wiecznie był skopany i zgryziony. No to dalej walczyłam o wypuszczanie, ale tylko z podobnymi jemu sierotami, albo z jego kumpelą z boksu obok.

Często gęsto qń stał przy ogrodzeniu i łykał. Zdarzało się też, że przeskakiwał ogrodzenie i szedł do siebie.

Starałam się mu zapewniać kontrolowany ruch 5-6 razy w tygodniu pod siodłem (rzadko na lonży w ostateczności).

Wiecznie dziada tuczyłam i wyrabiałam mięśnie, żeby w końcu zaczął wyglądać jak koń, ale utuczenie łykawego gluta graniczyło z cudem (choć cudami go futrowałam), a co za tym idzie i mięśni nie było za bardzo z czego wyrobić.

Teraz już 2 miesiąc qń siedzi na łąkach. Nie pracuje nic, tylko się pasie od rana do wieczora. Muszę szczerze przyznać, że w życiu tak dobrze nie wyglądał, jak teraz. Nawet nasza największa bolączka - grzbiet, o który najbardziej się martwiłam z powodu odstawienia od pracy, poprawił się jeszcze (widać cały dzień łażenia po górskiej łące z głową w dole daje lepszy efekt niż codzienna praca pod siodłem w niskim ustawieniu).
Co więcej, psychicznie Porciasty też odżył. To już nie jest pierdoła dzieńdobry, ostatni w hierarchii, kopany i gryziony przez wszystkich, jak mnie panie Boże stworzyłeś, tak mnie mosz.

Oczywiście, to koń w kondycji łąkowej, nie w treningu, ale w końcu osiągam punkt wyjścia do rozpoczęcia pracy nad muskulaturą. Ponieważ to glut nigdy nie będzie szwarcenegeropodobną maszyną, ale smukły zgrabny konik wystarczy mi do szczęścia w zupełności.

A teraz przejdę do meritum - może rzeczywiście nie wszystkie konie potrzebują wypuszczania, może czasami, żeby zminimalizować ryzyko kontuzji trzeba z tego wypuszczania zrezygnować, ale ja Portka nigdy więcej nie postawię do stajni, gdzie nie będzie łąk po których będzie mógł łazić i paść się do woli, bo widzę na załączonym obrazku jak dobroczynny wpływ te łąki na kopytnego mają.
Bez tego wspomagacza (trawy na łąkach 😁 ) moja praca nigdy nie przyniesie pożądanego efektu.

Ale się rozpisałam, ho, ho.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się