naturalna pielęgnacja kopyt

Mogę oddać  komuś ARMEX (imho nie działa lub działa zbyt słabo).

Lepiej działa maść na trudno gojące się rany wymieszana z maścią siarczanową do strzałek.

Teraz testuję Absorbine Trush Remedy (chyba tak się pisze).

Ogólnie tak mnie naszło, gdy wczoraj wróciłam z tereny na moim A - oczywiście bardzo jest ważne aby kopyto nie gniło, strzałki itd, ale tylko to to dużo za mało - na kopyto trzeba patrzeć jak na twór poddawany ogromnym siłom i trzeba jego poprawność rozpatrywać pod tym kątem - działających sił !!!!! i tak werkować, aby te siły nie psuły kopyta, tylko je poprawiały. Asumpt ma michy jak ta lala - koń 10 lat kuty i gdy kuty, to zawsze płaski - ju-hu-hu !!!!!
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
07 grudnia 2010 19:55
A+ A chętnie przyjmę !
Ja cały czas walczę z lewą przednią tym razem. ... strzałka gnije 🙁
[quote author=zielona_stajnia link=topic=1384.msg799910#msg799910 date=1291726762]
zima - czopki czy globulki? Ja bym je podgrzała i rozcieńczyła wodą - wszak tam gdzie normalnie się je aplikuje jest ciepło i wilgotno  😎.... potem taką "maź" na strzałkę. Ja mam betadine i polseptol, ale w maści - w zimnym jest gęste, wręcz twarde, a jak się ogrzeje to wręcz rzadka ale lepiąca się konsystencja.
[/quote]

Jestes genialna :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
Rozbeltalam to w malutkiej ilosci goracej wody, wysmarowalam strzalki i wszystko cacy 😉
Pytanie moze glupie - ile takie cos mozna stosowac?? Bo zakladam, ze jak we wszystkim umiar jest wskazany... Stan strzalek jest konsekwencja wczesniejszego stania na sianie, w tej chwili ma czysciutka i suchutka slome caly czas, wiec na pewno nam to pomoze we wracaniu do formy strzalkowej.
Ja na tężec doszczepiam się regularnie co parę lat, gdy Naf znowu mi coś zrobi, ostatnio to był zerwany paznokieć. Najczęściej kończy się na wizycie u chirurga, bo z jakiegoś powodu lekarze rodzinni nie chcą mnie szczepić. Zawsze robię z rękawiczkach, ale i tak zdarza mi się zaciąć. Ostatnio nóż mu utknął w kopycie i gdy w końcu go wyrwałam, to poleciał aż na biceps i miałam piękną ranę. Mój były kowal na tę opowieść z wyższością podwinął rękaw no i ... to chyba po prostu są urazy wpisane w zawód/hobby i trzeba się z nimi pogodzić.

Wracając do kopyt, obserwowałam ostatnio, co się u Navcia dzieje i stwierdziłam, że kopyta to bardzo mądre stworzenia. Naf zgromadził sporo martwej podeszwy, która uparcie nie chce się proszkować. Dopiero ok tydzień temu udało mi się coś wygrzebać w prawym przodzie. ale tylko w jednym miejscu. Rezultatem grzebania była dziura w kącie wsporowym, ok 1 cm średnicy i ok 0,8 cm głębokości. Siedziałam potem w domu i myślałam, o co temu kopytu chodzi. Wymyśliłam, następnego dnia sprawdziłam w stajni i zgadza się, dziura jest głęboka na tyle, na ile ta piętka jest wyższa od drugiej. Po struganiu wszystko powinno się wyrównać. Niesamowite, jak te kopyta sobie same radzą, gdy da im się szansę.
Sayanka - Kto robi te kopyta?Kowal? Dlaczego tak nierówno robione na grubość? Pazur zapuszczony, piętki podwinięta ... to co ja widzę na pierwszy rzut oka.

Reszta dziewczyn - jeszcze nie cyknęłam zdjęć ale zdjęcie 18 Sayanki dobrze demonstruje to co usiłowałam wytłumaczyć o tych ścianach wsporowych. Czy wy byście je określiły jako leżące? Chodzi mi o to, jak od rowków strzałkowych idą skosem na zewnątrz.
Wiwiana   szaman fanatyk
07 grudnia 2010 22:19
Sayanka, coś nie powiększają się te fotki...
Wiwiana - Chyba coś z Twoim kompem. U mnie powiększają się bez problemów.
Mi się powiększają.
Dla mnie standard kowala.
Na przodach dobrze widoczne: flary, pazury wyjechane do przodu, katy wsporowe do cofnięcia do tyłu, przerośnięte ściany wsporowe, przerośnięte ściany kopyta, za mocno wycinana strzałka, ( z grzybkiem? Bo wygląda jak moja)

Tyły lepsze. Moim zdaniem mają lepszy balans, choć też pazur za długi i kopyto by się chętnie pewno skróciło, gdyby mu pozwolić. I również ściany wsporowe proszą się o przycięcie.

Dla mnie kowalowy standard. Choć jak na robotę typowego kowala, to nie jest tak dramatycznie źle.
kowal robił dawno i są właśnie do zrobienia  ale chciałabym aby ktoś do mnie przyjechał i zrobił tak jak trzeba ale nie mogę znaleźć kogoś z okolicy... była jakaś mapka kiedyś czy coś takiego?
Jestem 2 km od Sierakowic 😀
Ktoś się pisze?
Sama nie chce czegoś spieprzyć
 
Mapka jest na pierwszej stronie wątku 🙂
😂  też tak mi się zdawało ale 3 raz patrzałam i nic ^^
GACEK dziekuje 😀
dea   primum non nocere
08 grudnia 2010 09:25
Co do środków do strzałek - z obserwacji wypowiedzi ludzi w różnych miejscach (głównie tutaj i grupa dyskusyjna) stwierdzam co następuje: nie ma jednego idealnego środka. Podstawą są warunki (higiena, ruch, żywienie) i poprawne werkowanie (strzałka pracuje -> rośnie). Jeśli chodzi o chemię i niechemię (np. probiotyki) to najlepiej... zmieniać spośród tych, które są okreslane jakos skuteczne i znaleźć to co działa w danym przypadku. Maści nie działają? To nie ma sensu ich pakowac. Armex nie działa? Odpuścić. Może tutaj akurat cukier z povidone iodine (sugardine mówią na to) zadziała, albo propolis, albo betadine, może olejek z drzewa herbacianego, nalewka z porostu 😉 może nawet vagothyl albo siarczan. Byle obserwować - czy nie robi się martwica i czy zmiany się nie posuwają dalej, a zdrowa strzałka odrasta. No, dziegciu bym nie próbowała, podobnie jak żrącego roztworu nadmanganianu 😉 podobnie jak opalania pochodnią i wymrażania ciekłym azotem, ale ogólnie - jest duże pole manewru.

Ja mam taki test: jesli środek, który chcę zastosować do strzałki, mogę nanieść na wierzch dłoni i nie wysmaży mi w niej dziury - to się wstępnie nadaje.


Ja mam taki test: jesli środek, który chcę zastosować do strzałki, mogę nanieść na wierzch dłoni i nie wysmaży mi w niej dziury - to się wstępnie nadaje.


Też tak myślałam. Ale ani siarczan ani dziegieć mi nic nie wyżarł... za to vagotyl i owszem - a ponoc bezpieczny i dobry...
No, dziegciu bym nie próbowała, podobnie jak żrącego roztworu nadmanganianu 😉 
Ja mam taki test: jesli środek, który chcę zastosować do strzałki, mogę nanieść na wierzch dłoni i nie wysmaży mi w niej dziury - to się wstępnie nadaje.


To wyżarł Ci nadmanganian potasu dłoń? 😲
Bo mnie nigdy, a kryształki sprawdzałam sypiąc sobie nawet  na dłoń od wewnątrz.
dea   primum non nocere
08 grudnia 2010 09:59
Posmarować grubą warstwą - i zostawić. Tak jak się koniowi robi.

Vagothyl napisałam "może nawet", wymieniając razem z siarczanem. Raz widziałam, że pomógł, ale w rowkach przystrzałkowych (bocznych). Do głębokiego środkowego bym tego nie lała. Wszystko zależy.
[quote author=dea link=topic=1384.msg800988#msg800988 date=1291800301]
No, dziegciu bym nie próbowała, podobnie jak żrącego roztworu nadmanganianu 😉 
Ja mam taki test: jesli środek, który chcę zastosować do strzałki, mogę nanieść na wierzch dłoni i nie wysmaży mi w niej dziury - to się wstępnie nadaje.


To wyżarł Ci nadmanganian potasu dłoń? 😲
Bo mnie nigdy, a kryształki sprawdzałam sypiąc sobie nawet  na dłoń od wewnątrz.
[/quote]

Guli, znane jest ci słowo "roztwór"?  Może zajrzyj do słownika zanim zaczniesz po swojemu bzdurzyć
.
No, dziegciu bym nie próbowała, podobnie jak żrącego roztworu nadmanganianu 😉 podobnie jak opalania pochodnią i wymrażania ciekłym azotem, ale ogólnie - jest duże pole manewru.

Ja mam taki test: jesli środek, który chcę zastosować do strzałki, mogę nanieść na wierzch dłoni i nie wysmaży mi w niej dziury - to się wstępnie nadaje.
Posmarować grubą warstwą - i zostawić. Tak jak się koniowi robi.

Vagothyl napisałam "może nawet", wymieniając razem z siarczanem. Raz widziałam, że pomógł, ale w rowkach przystrzałkowych (bocznych). Do głębokiego środkowego bym tego nie lała. Wszystko zależy.


Dea napisz więcje o vagotylu proszę.
Bo mysmy z Kaśką to dostały z polecenia od veta - w sensie, że ponieważ to też jest ginekologiczny lek i działa na beztlenowce to miał być dobry i bezpieczny. ty masz inne zdanie- proszę podziel się.
Ja usilnie szukam czegoś co nam pomoże ze strzałkami bo mam wrażenie, ze próbowąłma już WSZYSTKIEGO i nadal jest dolina. Sprzatam codziennie koniowi. Już mnie nienawidza stajenne bo odbieraja to jak "poprawinie po nich".
Zastanawiam się czy nie przestawić na ściółkę lnianą - już nie wiem co robić!
dea   primum non nocere
08 grudnia 2010 10:15
To jeszcze mała dygresja o kryształkach, roztworach i żrącości. Pamiętam ćwiczenia z chemii analitycznej. Jednym z etapów było dodanie kwasu w proszku do "mojej substancji". Nie pamiętam co to był za kwas, ale żaden tam "straszliwy" typu solny, azotowy, fosforowy. Jakiś organiczny chyba, "słaby". No i bez rękawiczek  😡 sypałam. Przesypałam, zrobiłam wymagany roztwór, miareczkuję sobie radośnie - zero problemu. Skończyły się ćwiczenia. Idę umyć ręce. Wkładam je pod kran i AUĆ, kto podmienił wodę w kranie na jakieś żrące paskudztwo?? Poleciałam sprawdzić czego używałam i tylko ten kwas w proszku pasował. Wrażenia były niezapomniane. Parę lat minęło od tego czasu a nadal to pamiętam. A na sucho dobre pół godziny nosiłam to na łapach bez efektu. Szybkie namydlenie rąk (mydło jest lekko zasadowe) i duuuza ilośc wody i jakoś sytuację uratowałam, ale jednak...
No tego bym na strzałki nie sypała 😉

kotbury - a warunki wstępne (ruch, dieta, werkowanie - kontakt strzałki z podłożem) są spełnione? Nie pamiętam "Twoich" kopyt. Vagothylu używałam na rowki przystrzałkowe u Wiedźmina, trochę osuszył, ale rewelacji też nie było. Próbuj. Próbuj i obserwuj czy jest poprawa. Może u Ciebie właśnie to zadziała.
Ja mam zamiar próbować zamoczyć porządnie kawałek waty w manusanie i wpakować w rów mariański. Zobaczymy czy zadziała  😵
Wiwiana   szaman fanatyk
08 grudnia 2010 10:31
Manusan stosowany w ten sposób czyści rowki bardzo ładnie, robią się suchsze i mniej syfu się czepia. Stosuję na zmianę - manusan + tribio-clotri.
Vagothyl można rozcieńczać wodą. Po odpowiednim rozcieńczeniu stosuje się go do płukania macicy m.in. u krów - więc po rozcieńczeniu nie powinien być żrący. Ja stosowałam tak - przy fest gniciu nierozcieńczony przez 3-4 dni, potem rozcieńczałam 1:3.
Odnośnie siarczanu miedzi. Jest stosowany jako dodatek paszowy - znajdziecie go w składzie niemal wszystkich dodatków wit-min. dla koni, psów, królików i tu pytanie. Czy to TEN SAM siarczan miedzi? Na stronie sklepu galvet jest siarczan miedzi jako dodatek paszowy - na opakowaniu jest podane nawet dawkowanie, a oprócz tego w opisie, że stosuje się go po rozcieńczeniu (m.in. do przemywania skóry, oczu, dezynfekcji itd). Ktoś ma podstawy chemi - bo u mnie z tym marnie 😡?
kotbury, przede wszystkim CZAS. Rowek nie zarośnie w tak szybkim tempie. Do tego potrzebny jest ruch i to jeszcze stymulujący strzałkę 🙂.
Łojojoj, mnie zawsze uczyli, że siarczan miedzi- taki błekitny jest mega, mega mega trujący.
Dlatego nie stustuję go do konia bo uważam, ze przez skórę, paznokice i inne warstwy naskórka jest się w stanie sporo wchłonac. to tak jakbym się smarowała tym siarczanem sama (albo arszenikiem)- też bym się zatruła. Trucizny nie trzeba zjeść, zeby nas zatruła, może do krwiobiegu przenikać róznymi drogami.

DEA co do naszych warunków bytowych to walczę. Padok od 8 do 13😲0... chcę wywalczyć do wieczora ale chyba nie dam rady. Owies i inne wysokocukrowe (wysoki indeks glikemiczny) ograniczamy. siano do woli...

kotbury, przede wszystkim CZAS. Rowek nie zarośnie w tak szybkim tempie. Do tego potrzebny jest ruch i to jeszcze stymulujący strzałkę 🙂.


No ja to wiem i nie wymagam aby raz, dwa, trzy zarósł... ale żeby chociaż przestał gnić makabrycznie, cuchnąć. Codziennie szoruje manusanem w ciepłej wodzie, wycieram do sucha, aplikuje albo tribiotic z clotrimazloem albo absorbinę... przychdoze dnia anstępnegoa  tam taki sam gnój jak poprzednio.
kotbury daj tym strzałkom i w ogóle kopytom czas. W 3 tyg nie ma cudów 😉
dea   primum non nocere
08 grudnia 2010 10:53
zielona_stajnia - CuSO[sub]4[/sub] jest toksyczny generalnie. Dodaje się go do żarcia, ale w minimalnych ilościach. Podany w większej dawce jest trucizną - bo miedź to pierwiastek śladowy (mikro, nie makroelement). Jonów miedziowych używa się do dezynfekcji (pamiętam taki przepiękny błękitny "basen" na zajęciach z hodowli komórkowych - dziś chyba dzień wspomnień ze studiów 😉). Dużo, dużo zależy od stężenia substancji, niezależnie jakiego środka używamy. Zwykle jest tak, że w małej dawce nieskuteczny, w jakimś zakresie leczniczy, w większym stężeniu/ilości szkodzi/truje/wypala. Pytanie czy jest i jaki jest zakres skuteczny danego środka.

EDIT: 3 tygodnie? Z taką cierpliwością przy koniach/kopytach robisz? 🙂 Przyłączam się do koleżanek - rób swoje i CZAS... 🙂
Wiwiana   szaman fanatyk
08 grudnia 2010 10:54
Siarczan jest trujący.
Poza stosowaniem do nawozów sztucznych, używa się go np.w akwarystyce do tępienia glonów i ślimaków. Niby ryby od tego nie zdychają, ale ja osobiście nie stosuję. Szkoda truć zwierzaki.
W paszach są to jakieś milionowe części grama, kwestia tylko - czy taki CuSO4 jest w postaci przyswajalnej...
kotbury - dlatego właśnie się pytam, bo kojarzy mi się raczej z trucizną. Z drugiej strony np. syrop miedziowy dla koni też jest niebieski, a na opakowaniach suplementów m.in. eggersmanna można wyczytać skład i jest np. miedź - (kupfer II sulfat, pentahydrad - dokładnie to jest napisane) czyli w postaci siarczanu.
Manusan stosowany w ten sposób czyści rowki bardzo ładnie, robią się suchsze i mniej syfu się czepia. Stosuję na zmianę - manusan + tribio-clotri.

Tak właśnie chcę robić bo już na maści nie wyrabiam  😵 poza tym ciężko upchnąć a taki mokry wacik będzie prościej. Zobaczymy.
Jeżeli już jesteśmy przy "babskich specyfikach" myślałam o myciu kopyt płynem do higieny intymnej, grzyby kwaśnych miejsc nie lubią, jest delikatniejszy od manusanu więc można częściej stosować.  🙄
dea   primum non nocere
08 grudnia 2010 10:59
zielona_stajnia - spójrz na ilości 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się