KJ Lewada w Zakrzowie

z 10 lat temu byłam na ABC DRESAŻU :
jazdy w maleńkiej hali ze słupami na środku, druga też maleńka bez słupów
ten kto lepiej jeździł dostawał dosłownie ledwo zajeżdżone konie - wiadomo, że na takich to nawet ABC się nie nauczysz
było kilka które potrafiły te podstawowe elementy jak ustępowania i łopatki, niektóre też ciągi czy lotne zmiany
najfajniejsze było jak raz nas nagrali i pokazywali później jakby wykład co i jak robi się źle
mieliśmy jedno spotkanie z p. Sałackim, ale na moje pytanie "co należy zrobić gdy koń przy żuciu z ręki zaczyna pędzić do przodu?" nie dostałam konkretnej odpowiedzi, ogólnie był pochłonięty czymś innym
instruktorki chyba miłe - nawet już tego nie pamiętam
mieszkaliśmy w pokoju chyba na 10 dziewczyn
i w sumie roboty full od rana do wieczora
sam obóz mi się podobał, ale z "dresażu" to ja się na pewno nie podszkoliłam
kujka   new better life mode: on
11 października 2010 09:44
ja tez bylam na tym samym kursie co jl bylo to jakos... 6-7 lat temu. Kamil Pulinski byl tam wtedy jeszcze zwyklym instruktorem 🙂
chyba niewiele sie tam nauczylam, wlasciwie to bylo troche nudno. Pamietam tylko ze najbardziej lubilam rano przychodzic na hale i patrzec jak trenuja sportowcy i mlodziaki. no i jedzenie bylo okroooopne 😉 generalnie - wrazenia podobne jak u jl
A Kamil Puliński to został kimś więcej niż zwykłym instruktorem? 😉
kujka   new better life mode: on
11 października 2010 09:49
epk, niektorzy go nazywaja czasem trenerem ale ja tam nie wiem, nie sprawdzam i w sumie nie specjalnie mnie to grzeje/ziebi 🙂 w kazdym razie wtedy byl po prostu jednym z wielu instruktorow z lewady.
Hehe 😉, spoko, to w sumie w formie żartu, ale wiem, że się także za trenera uważa 🙂

Lewadę polecam gorąco, choć z autopsji wiem, że więcej wynosi się jeżdżąc indywidualnie  😉
Też byłam tam na obozie, mój ojciec nakręcony bo się naczytał, a okazało się, że ten kurs to jedno wielkie dno. Jazda w zastępach na trupach, jak instruktor powiedział, ''a teraz kłusujemy, albo robimy łopatkę do wewnatrz'', to te szkapiny bez czekania na pomoce jeźdzca od razu to wykonywały. W środku lata jazdy były w ciasnej hali. Raz nas wypuszczono na dwór na jazdę, to poczułam się jakbym została wypuszczona z więzienia. Żałowałam, że nie pojechałąm z własnym koniem, bo osoby z własnym koniem miały przywileje, jeździły nas placu przed pałacykiem, miały mało osób na jezdzie i do tego instruktor był bardziej kompetentny i zainteresowany jeżdzcem. Jazda trwała 45 minut, dwa razy dziennie i oprócz tego nie było nic do roboty. To było kilka lat temu, ale widzę, że niewiele się zmieniło od tamtej pory.
A ja bardzo sobie chwale, bylam 2 lata temu w zime. Osob bylo cale 6 - wiec o czyms takim jak tlok na jezdzie w ogole nie bylo mowy, plus mialam dokupione jazdy indywidualne🙂 faktycznie bylo to abc dresazu - czyli tyle ile mozna nauczyc sie w tydzien - nie wymagalam cudow, bo to w takim czasie niemozliwe🙂 za to bylam mile zdziwiona, bo zaczelam pracowac nad ustawieniem, ustepowaniami, lopatkami i kontragolep - dla osoby ktora przez kilka lat jezdzila w solidnej rekreacji ale bez salenstw - bardzo fajna sprawa🙂
Instruktorki sa swietne i bardzo kompetentne - przemile i potrafia tlumaczyc🙂 nie nazwalabym tez koni chabetami - chcialabym, naprawde i bardzo, zeby kazda stajnia rekreacyjna w polsce miala tak wyszkolone konie🙂 podkreslam: REKREACYJNA - bo w takiej stajni jezdzi sie na kursach. jak ktos spodziewal sie treni ngow na sportowych koniach salackiego - to chyba nie mial zludzen ze uczyni to za 800zl przychodzac z zewnatrz jako obca osoba... a tu wszystkie konie dobrze reagowaly na komendy, a wieksza czesc potrafila wykonywac niezle technicznie elementy uczone na kursie, ktore wspomnialam wczesniej🙂
A jedzenie to juz sprawa dyskusyjna, jednych w zabki gryzie wszystko, chocby im podac trufle, ja przytylam w tydzien 2kg na lewadowym wikcie😉
Dodatkowe atrakcje tez fajne - mozna bylo ogladac inne jazdy, w tym znanych zawodnikow, pan Salacki odpowiadal nam na pytania bardzo chetnie, pokazy swietne, woltyzerka fantastico - kupa smiechu🙂
To nie jest kurs dla ujezdzeniowcow startujacych regularnie Nki w zawodach. ale dla rekreantow, ktorzy chcieliby poprobowac swoich sil w ujezdzeniu i zasmakowac jak to sie zaczyna - bardzo polecam🙂
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
11 października 2010 17:42
faith, A jak jest z przedziałem wiekowym?
Roznie🙂 ja trafilam ciekawie bo mialysmy same babeczki - najmlodsza miala lat 15, najstarsza kolo 35😉
w zime podobno bywa roznie, w wakacje - jak to w wakacje, wiekszy tlok i wiek ogolno gimnazjalny lub wczesno licealny🙂
Witam 🙂 Zastanawiam się czy nie pojechać na zimowy turnus do Lewady. W związku z tym mam pytanie:
Czy dla osoby która jeździ skoki i chce "liznąć" ujeżdżenia jest to dobra decyzja ? Czy taka osoba jak ja ma szansę się czegoś tam nauczyć czy raczej nie warto? Jazdy są prowadzone pod katem rekreacyjnym czy sportowym?
zaraz pewnie zrodzi się 299193 odpowiedzi o tym że ujeżdżenie to podstawa...
ja powiem jedno - jeśli jeździsz sportowo na codzień najlepiej pomyśl nad treningami indywidualnymi  😉
Moim zdaniem jest to poziom "lepszej rekreacji" (ale nadal typowo rekreacyjny), która chce sobie spróbowac pobawic sie w podstawowe elementy takie jak łopatki, ustepowania + ewentualna poprawa dosiadu. Co prawda na obozie nie byłam ale była moja bardzo dobra znajoma która jeździła głównie L-kowe skoki + lekkie ujezdzenie, relacje obszerną mi zdała. Mowi ze jazdy ogolne to nadal taka rekreacja rekreacja.. Ja natomiast byłam tam na kursie instr wiec wiem jakie sa konie, jak chodza. I zarówno z obserwacji kolezanki jak i moich uwazam ze jesli ktos chce jechac i sie na prawde czegos nauczyc to musi sie nastawic na dokupienie przynajmniej paru jazd. Znajoma mówi ze jedna dokupiona jazda dała jej o wiele wiecej niz sporo jazd u nas w osrodku. Instruktorki z tego co wiem starają się, p.,Marta Ginda mówi całą jazde, tłumaczy obszernie, nie olewa wiec mysle ze warto jechac wlasnie z opcja dokupienia indywidualnych treningow u jakiekos sensownego instruktora.  Natomiast konie szału nie robią, dwa były mocno wychodzone, warunki w boksach mocno srednie ale no taka jest rekreacja w PL, nie ma tragedii ale tez mozna by sie bylo doczepic.
kujka   new better life mode: on
30 października 2010 18:12
Evson, to jaki jest sens przyjechac i placic za kurs? Nie lepiej przyjechac i wykupic same jazdy np (jesli juz). Bo z koro z kursu sie nie wynosi nic, to sie chyba mija z celem...
zawsze można przyjechać na weekend, czy kilka dni - oczywiście nie w czasie kursów itp. i wziąć kilka treningów indywidualnych
a ja mam też pytanko,
czy na takim ABC DRESAŻU daje rade liznąć coś więcej niż ustępowania, trawersy, renwersy, kontrgalopy i łopatki?

pozdrawiam. 😉
mtl   I M Equestrian
28 grudnia 2010 21:25
na jazdach obozowych raczej nie, wszystko zależy też od tego jak jeździsz, ale jeśli liczysz na coś więcej to proponuję jazdy indywidualne, dodatkowe 😉
A czy jest możliwość przyjechania np. w ferie zimowe indywidualnie? Tzn bez obozu, wykupić sobie nocleg i np. jazdy 2x dziennie?
Jakie są koszta noclegu i treningów?
Jak na turnusie nie ma full osób to tak. Wówczas możesz być "poza obozem". Jeśli chodzi o koszty, napisz do Daniela to zrobi ci dokładny kosztorys 😉
Ale jak przyjeżdżasz bez konia, to się nie kalkuluje.
mtl   I M Equestrian
28 grudnia 2010 22:32
można też jechać na obóz i dokupić dodatkowo jazdy indywidualne, ale osobiście proponowałabym przyjazd w innymi terminie niż ferie czy wakacje  😉
xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
28 grudnia 2010 22:59
Ja byłam ze swoim koniem jako obozowicz chociaż miałam indywidualne treningi. Komplikowało to na tyle, że musiałam jeździć np. w kasku(wiem, śmieszna sprawa bo co za problem, jednak ja nawet swojego kasku ze sobą nie miałam, bo nie trenuje w kasku 😉 ) gdy poszłam do biura usłyszałam, że mogę przyjechać w czasie obozów, ale indywidualnie nie jako obozowicz 😉 więc widocznie można 😉 w dodatku nie płaci sie dodatkowo za opiekę wychowawczą 🙂
mtl   I M Equestrian
28 grudnia 2010 23:04
ej a miałaś już wtedy 18? bo to chyba ma znaczenie...
xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
28 grudnia 2010 23:34
ej a miałaś już wtedy 18? bo to chyba ma znaczenie...


hmm, nie byłam jakoś miesiąc przed 18 😉 w sumie masz rację, jakby nie patrząc to do 18 musi się mieć opiekę...
mtl   I M Equestrian
28 grudnia 2010 23:43
jak rocznikowo masz 18 to nie musisz mieć opiekuna, ale to też trzeba brać pod uwagę w takim razie  😁
Ja tam byłam w wieku 15 lat, zupełnie indywidualnie, sama z własnym koniem. Tylko spalam w pokoju przy obozowiczach i spędzałam z nimi czas, ale wychowawczyni nie miała nade mną wladzy.
mtl   I M Equestrian
29 grudnia 2010 11:49
z własnym koniem to podejrzewam że też troszkę inaczej, i też zależy kto jest na miejscu, bo młodzież przyjeżdża na obozy i też bez opiekunów, ale czasami się czepiają, ale tylko czasami  🤣
xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
29 grudnia 2010 11:59
z własnym koniem to podejrzewam że też troszkę inaczej, i też zależy kto jest na miejscu, bo młodzież przyjeżdża na obozy i też bez opiekunów, ale czasami się czepiają, ale tylko czasami  🤣



Izka czyżbyś coś o tym wiedziała  😁

Tak w ogóle to w czasie obozów trzeba dzownić też do trenerów czy mają czas... Bo sportowi mają konie do trenowania, a rekreacyjni dzieciaki na jazdy...
mtl   I M Equestrian
29 grudnia 2010 12:01
Ja? Ja nie...  😂

ale teraz chyba pani Asia mieszka na miejscu, nie? więc z przyjazdem nie ma raczej problemu...

xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
29 grudnia 2010 12:03
Ja? Ja nie...  😂

ale teraz chyba pani Asia mieszka na miejscu, nie? więc z przyjazdem nie ma raczej problemu...




bez obrazy, ale jeśli chodzi o treningi indywidualne, sportowe to raczej nie z nią 😉
ona super uczy, ale do pewnego poziomu.
mtl   I M Equestrian
29 grudnia 2010 12:05
przecież nie mówię o treningach, tylko że jako opiekun!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się