Dzisiaj ja też chce popuchnąć 🙂
Bo pierwszy raz od 10 miesięcy dogadałam się ze swoim koniem. Trwało to tak długo bo byłam przekonana że obejdzie się bez pomocy, nie obeszło się. Mniej więcej 2 miesiące temu stwierdziłam że albo bierzemy się za siebie porządnie, albo się rozstajemy. Razem tylko się szarpaliśmy i bez sensu krzywdziliśmy. Po zmianie stajni przyszła kolej na pracę z kimś ogarniętym, kto poprowadzi nas z dołu. Zaczęliśmy od podstaw i nagle się okazało CUD 🤣
Okazało się że koń może chodzić rozluźniony, na kontakcie, może nawet żuć wędzidło co dziś z ochotą robił całą jazdę. Jestem z niego mega dumna, tak dużo pracy przed nami, ale teraz mam takie nastawienie, tak dużo pozytywnej energii że mogła bym jeździć i jeździć bez końca. Teraz mogę powiedzieć że kocham mojego konia i nie zamieniła bym go na żadnego innego 🙂
Mam nadzieje że on też już nie chce mnie zamienić 😀
Pod koniec kwietnia 2009 było tak:
Dziś było tak:
Kwiecień 2009:
Teraz:
Nie jest to może jakaś spektakularna wizualna zamiana, koń nie zrobił się turbo umięśnią maszyną 😀 Ale radość jaką mamy z jazdy jest po prostu bezcenna 🙂 Aha zdjęcia są zupełnie przykładowe z kwietnia były te lepsze, które w ogóle nadają się do pokazania.
No i najważniejsze dziękujemy forumowej bunifox za wyciągniecie nas na prostą :kwiatek: