Sprawy sercowe...

widzisz, moja teoria związkowa jest dużo prostsza, ale nigdy nie miałam talentu do kombinowania. Przy podrywach zawsze robiłam po prostu to na co miałam ochotę, bo najlepszy związek to taki w którym możesz być sobą, a nie udajesz niedostępną czy tam myszkę 😉 jestem otwarta, postępuję otwarcie, jak się wystraszy to nie był tego wart 😉 a czasami można coś przegapić tylko dla tego, że trzeba unieść się kobiecą dumą 😉 statystyki niech sobie będą, ja wolę byc szczęśliwa niż statystyczna 😉 jeśli kobieta woli być zdobywana, to niech czeka na księcia 🙂
Ja na razie pomieszkuje. Po małych zgrzytach szybko sie dotarlismy. Jak jestem to sprzątam po sobie, ugotuje cocos czasem. Kupie jedzenie czy papier toaletowy. Mam to szczescie, ze A sam wszystko robi, wiec jakbym chciala to mogłabym sie lenic.
jeśli kobieta woli być zdobywana, to niech czeka na księcia 🙂

zawsze byłam tą księżniczką do zdobywania i kilka fajnych szans przegapiłam... dam mu szansę na wyjście z inicjatywą jeszcze dzisiaj, później sama napiszę 🙂 (nieodebrane z zastrzeżonego w czasie zajęć - może to on?)
cieciorka   kocioł bałkański
24 marca 2011 14:36
PonPon, a ty go chcesz? Czy czekasz, bo on okazał zainteresowanie?
chyba chcę.
nigdy nie brałam go pod uwagę, bo jest bliskim kumplem pana od uśmiechu (z którym nie mam już w ogóle kontaktu), zawsze gdzieś obok się kręcił, zaczepiał mnie, ale nic więcej. a na tej imprezie okazało się, że naprawdę fajny z niego facet, dobrze się dogadujemy i myślałam, że zaiskrzyło :/

(do Warszawy na weekend na 100% nie jadę - może na samą niedzielę, ale to dowiem się jutro)
PonPon- ale on Ci napisał, że proponuje spotkanie, a Ty mu coś odpisałaś? Jeśli ta to coś więcej niż "tak"?
Statystycznie każdy ma jedną pierś i jedno jądro, a praktycznie nikt, więc statystyki można olać 😉
odpisałam mu tylko "tak"

właśnie gadaliśmy na czacie - jest chory, wykuruje się do weekendu i wtedy się spotkamy ^^
W takim razie powodzenia  :kwiatek:
Tak jak mówiłam nie daje sobie tak odchodzić bez słowa 😉 Wiem ,że to jest okropne. Jestem tego świadoma. Dlatego było minęło, ale nie potrafię inaczej. Bo cenię sobie szczerość na każdym poziomie znajomości. A jak ktoś mówi spotkajmy się konkretnie kiedyś tam a potem milczy i nie przychodzi to jestem bardzo zła, ale tak jak wspomniałam wyżej jestem tego świadoma. Jeszcze potem mówi napisze do ciebie i nie pisze. Według mnie jest to gra nie fair. Bo co szkodzi powiedzieć, nawet napisać "sory ale nie spotkamy się już nigdy" czy coś tego typu. Ja po prostu nigdy bym tak nie zrobiła więc nie rozumiem 🙂
Jak było cicho to mówiłam "no mów coś mieliśmy się poznać"

mam nadzieje ze zartujesz... 🤔





co do mieszkania, to wyprowadzajac sie od rodzicow od razu zamieszkalismy razem, po roku zwiazku.
Ja jak na razie pomieszkuję czasem u P, czasem coś kupuję (papier, jakieś zakupy spożywcze), gotujemy razem, i jest fajnie.
Natomiast od maja będę prawdopodobnie zarabiać więcej (i zarazem więcej pracować), i planuję się wyprowadzić od rodziców. Dałam już sobie ultimatum, że góra do 25 urodzin będę mieszkać w domu. P. już kiedyś właśnie przebąkiwał o mojej przeprowadzce, tak generalnie, no i ostatnio się złapałam na myśli, że bardzo bym chciała z tym chłopem mieszkać....
Trolinka, "oni" często wolą, żeby się raczej rozmyło, niż ucięło. Można zrzucić na wrażliwą męską naturę, co to krzywdzić nie chcą 😉 Może to jak sukienkami - nie zawsze na miejscu jest stwierdzenie (nie ważne, jakiej płci jest mówiący): paskudnie ci w tym, kratka cię pogrubia itd.

Co tu zresztą dodawać, wałkować, jeśli urywa się, zanim się na dobre zaczęło. A i wycofanie może przynieść odkrycie "ej, fajna ona jednak, trzeba spróbować jeszczcze!" - goniąc i domagając się wielkich wyjaśnień, można stracić szansę na taką refleksję.
Teodora, jestem tego samego zdania. Dlatego zawsze dawałam czas facetowi, by to on wykazał chęci.
ovca   Per aspera donikąd
25 marca 2011 19:52
NIGDY WIĘCEJ randek z facetem, którego ledwo znam... 😂 😂 😂
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
25 marca 2011 19:55
ovca, opowiadaj :>
ovca   Per aspera donikąd
25 marca 2011 20:09
Na bank oglądałyście kiedyś jakąś komedię, w której miała miejsce taka randka. Koleś gadał mega głupoty, ani razu nie spojrzał mi w oczy (w cycki-owszem, ciągle ), i w dodatku kompletnie nie rozumiał, że nie chcę już dłużej tam z nim siedzieć i nic z tego nie będzie...naprawdę, czułam się jak w głupich filmach dla nastolatków  😂 zachowywał się jak 15 latek, a ma pod 30... 😁


aaa, i opowiadał o swoich byłych dziewczynach używając zwrotu "mój były skarbek"  👍


ovca, no bez jaj, naprawdę? Matko, powiedz że żartujesz z tym skarbkiem 😀 😀
co za porazka..

Dobrze ze czas randek i szukania tego jedynego ksiecia z bajki juz za mna

za to od poniedzialku bede slomiana wdowa,bo moj husbend wybywa do stanow do pracy..a my w synem w domu zostajemy..
ovca   Per aspera donikąd
25 marca 2011 20:17
Naprawdę...nawet ludzie siedzący przy stolikach obok mieli ubaw, częściowo ze skarbka, bo krzyczał to na pół lokalu, częściowo z mojej miny  😂

pierwszy i ostatni raz umówiłam się na randkę... 😁
A skąd ty go wytrzasnęłaś? 😀
Walkiria, kurcze, to musi być trudne :/ Na jak długo pojechał i jak często planujecie się widywać? Ja strasznie nie lubię takich rozstań na długo..

ovca, bosko, przynajmniej miałaś ubaw 😀 Koleżanka z pracy mojej mamy miała też niedawno boską randkę - mieszka pod Warszawą, ale dosłownie 10 km od centrum. I facet zaprosił ją do kina, przyjechał po nią, obejrzeli film... a potem kazał sobie oddać kasę nie dość że za bilet to jeszcze... za benzynę 😀 😀
ovca   Per aspera donikąd
25 marca 2011 20:24
Kiedyś na jakiejś końskiej imprezie do mnie podbił, ja byłam oczywiście w szampańskim nastroju i wspaniałomyślnie podałam swój numer...teraz go odkopał po jakimś czasie i strrrrasznie nalegał, więc w końcu pomyślałam, że przecież nie mam nic do stracenia  😁

no ale cóż...człowiek uczy się na własnych błędach  😂


Dzionka
hmmm to może powinnam go docenić, przynajmniej za wino sam zapłacił 😀
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
25 marca 2011 20:52
ovca, allllleee ubaw 😁 . Pomijajac 'skarbka' (chociaz nie, tego sie nie da pominac 😁 ), to co to za koles, ktory na pierwszej randce opowiada o swoich bylych? zal.
Pewnie taki, który dopiero co się rozstał ze swoim byłym skarbkiem  😁
Walkiria, kurcze, to musi być trudne :/ Na jak długo pojechał i jak często planujecie się widywać? Ja strasznie nie lubię takich rozstań na długo..

ovca, bosko, przynajmniej miałaś ubaw 😀 Koleżanka z pracy mojej mamy miała też niedawno boską randkę - mieszka pod Warszawą, ale dosłownie 10 km od centrum. I facet zaprosił ją do kina, przyjechał po nią, obejrzeli film... a potem kazał sobie oddać kasę nie dość że za bilet to jeszcze... za benzynę 😀 😀



o maj god - co za burak - ten z paliwem i biletem...
że tacy jescze sie rodzą!!
jak nie ma kasy to sie na spacer zaprasza i wcześniej bazie mógł gdzieś opitolić i dać w ramach kwiatka!!
[quote="szafirowa"]to co to za koles, ktory na pierwszej randce opowiada o swoich bylych?[/quote]
Może taki pan typu: "chłopek-utropek małorolny z dwiema zimnokrwistymi Baśkami". Albo syn chłopka-utropka małorolnego z dwiema zimnokrwistymi Baśkami  😁

Dodofon, Rodzą się i nawet funkcjonują. Koleżanka się umawiała przez chwilę z takim gościem, z  tym, że on z początku zaczynał właśnie od spacerów 😁 i różnych takich miejsc, żeby przypadkiem nie trzeba było płacić. Jak ona w końcu zasugerowała, że mogliby gdzieś wyjść np. do kina albo do restauracji, to chłop podjechał po nią samochodem, zabrał ją na kolację, zapłacili każdy za siebie(!), a on... odwiózł ją później na przystanek, żeby sobie busem pojechała do domu tłumacząc, że "benzyna droga".
Najlepsze w tym wszystkim to, że koleś na brak kasy nie narzeka.  🤔 A przynajmniej wyglądał na takiego, który nie narzeka.
Może też jestem sknerą, ale w sumie gdybym była facetem nie chciało by mi się wywalać tyle kasy na pierwszą randkę, bo nigdy nie wiadomo co z tego wyjdzie. A wynika, że dziewczyny by chciały iść do kina (20 zł x 2) i do restauracji gdzie pewnie mniej niż 50- 60 zł za osobę nie wyjdzie. Trochę droga inwestycja w osobę, która może się okazać niespełniająca naszych kryteriów albo jej my się możemy nie spodobać.
A pewnie cham i prostak by był z faceta, który na 1 randce by płacił za nas, ale na 2 by stwierdził, że teraz to my płacimy.
Ja tam nie rozumiem takiego podejścia.
W moim związku ja płacę za siebie. I było by mi głupio żerować cały czas na moim facecie. Jak wychodzimy gdzieś każdy płaci za siebie i uważam, że to zdrowa relacja.
Hija, wszystko jest kwestią dogadania się. O ile płacenie "każdy za siebie" za kino czy restaurację rozumiem i nie ma w tym dla mnie jakiegoś nietaktu ze strony faceta, to nie zrozumiem żądania zwrotu za benzynę. 🤔

Z reszta, kwestia kasy to zawsze kwestia "drazliwa".
Livia   ...z innego świata
26 marca 2011 09:43
Cytuję mojego TŻ 🙂
"Jeśli facetowi nie chce się ryzykować i wydawać jakiejkolwiek kasy na pierwszą randkę, to tańszym i pewniejszym rozwiązaniem jest pójście do burdelu" 😉
kujka   new better life mode: on
26 marca 2011 10:38
u nas to roznie, czasami placimy oddzielnie, czasami jedno z nas (czesciej M, bo ja moglabym byc alegoria splukania :P). i tyczy sie to zarowno wyjsc, jak i kupowania jedzenia na kolacje czy filmu na dvd. jakos nigdy tego nie ustalalismy, tak po prostu jest i taki uklad sie sprawdza. uwazam ze byloby to nie fair z mojej strony gdybym oczekiwala od niego ze bedzie za wszystko placil, przeciez tez jest tylko biednym studenciakiem 🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się