Transport koni-co i jak. Wszystko na temat :)

sznurka a z jakiego powodu przeskoczyłaś na rambo z jarpola? zmęczenie materiału?

w sumie na zamówienie czegokolwiek z jarpola ostatni dzwonek..

btw. jak sprawuje Ci się derka horsewear?już rozdziewiczona?
deborah   koń by się uśmiał...
01 grudnia 2008 12:15
Jarpol
mam dwa komplety oba idealne. nie zsuwają sie nic sie nie dzieje. ochraniacz na ogon nie odparza bo mocowany jest dookoła szyi
Po prostu tak się ułożyło, ze wymieniłam się w pewnym sensie na nowe.
a na derkę czekam bo potrzeba nam 150 jednak, zmierzyłyśmy dwa rozmiary i nie były dobre.
Nasturcja-Renata   Moi trzej mężczyźni :)
01 grudnia 2008 12:47
Bardzo dziękuję za odpowiedzi. Wszystkie rady mi sie na pewno przydadzą

Nie mam transporterów, koń nigdy ich nie miał na sobie, wiec chyba bez sensu ją w nie pakować
Zdecyduje sie w takim razie na owijki polarowe, zawinięte tak jak na zdjęciu z linka

A czy derka ewentualnie nie uchroni w jakims tam stopniu od (tfu tfu) urazów? Tzn, jak koń zacznie sie rzucać albo coś w tym stylu?
ja polecam jak wyzej Kavalkade
do tego dorzucilabym Pfiffa ale z tych drozszych

miał ktos moze transportery firmy ZALDI ?

k_cian czemu na zamowienie czegokolwiek z jarpola ostatni dzwonek ?
Nasturcja-Renata   Moi trzej mężczyźni :)
01 grudnia 2008 12:54
Maksowa podobno zamykaja interes od lutego
weźcie tylko pod uwagę fakt ze dla wielu koni założenie transporterów bedzie się wiązało z jeszcze większym stresem i załadunek może być niepotrzebnie bardziej skomplikowany niz przy zapakowaniu je w zwykłe ochraniacze/owijki plus kalosze - konie to znają, wiedzą ze nie ich nie zje i wiedza jak się w tym poruszać
czasem chcąc dobrze można przesadzic i dodać sobie więcej pracy tylko, proste rozwiązania nie zawsze są gorsze
dokładnie, zamykają interes..
Tak naprawdę wiele zalezy od konia, ja kucowi co wychowywał się w dziczy na pewno nie zafundowałabym transportu do mnie w ochraniaczach. Koń młodziutki, nigdy się z domu nie ruszał a tu jeszcze wielkim pudłem na kólkach kazą jechac.
Wszystko w ramach rozsądku, z drugiej strony nie wyobrażam sobie jesli kon jest cywilizowany i mamy szansę do nauczenia go by chodził w ochraniaczach by tego nie zrobić.
szkoda :| ale dobrze wiedzec

co do niezakładania transporterow nie zgodze sie .. mojemu raz nie zalozylam transporterow tylko tania imitacje owijki i kocyki -leczylam prawie 2 tygodnie zadnia noge
na dluzsze trasy jak dla mnie transportery sa obowiazkowe (na krotsze zreszta tez no ale ja jestem panikara i wychodze z zalozenia ze strzezonego Pan Bog strzeze, nie trzeba kupowac zawsze znajdzie sie ktos kto pozyczy )
zaladunek to kwestia wychowania i zaufania
mojego jak pakowalam za pierwszym razem kompletnie mnie nie znal i byl na etapie deptania i ciagania ludzi jak mu sie podobalo zajelo nam towtedy ponad 40 minut
teraz wchodzi bez najmniejszego problemu
duzo daje 7 zabaw z PNH
caroline   siwek złotogrzywek :)
01 grudnia 2008 13:36
gabik napisał: weźcie tylko pod uwagę fakt ze dla wielu koni założenie transporterów bedzie się wiązało z jeszcze większym stresem i załadunek może być niepotrzebnie bardziej skomplikowany niz przy zapakowaniu je w zwykłe ochraniacze/owijki plus kalosze - konie to znają, wiedzą ze nie ich nie zje i wiedza jak się w tym poruszać
dlatego wydaje mi się, ze warto od czasu do czasu załozyc koniowi transportery, przejsc kawałek po stajni, postawic w nich konia do boksu na kilka minut. niech sie przyzwyczaja, bo nie wiadomo kiedy to sie moze przydac 😉
skary wchodzi bez ochraniaczy- jak tylko mu zaloze te buty wysokie, to jego szal sie poteguje. mam wiecej procent szans ze go zapakuje bez ochraniaczy. jak jedziemy dalej, to ochraniacze mu zakladam juz w przyczepie- ale on jak juz wlezie to stoi i uwaza, ze nic sie nie stalo i on absolutnie spedzil cale zycie w przyczepie i w ogole o co ten halas przy wchodzeniu. plus obowiazkowo zblazowana mina i rozgladanie sie gdzie to siano i dlaczego w siatce i wlasciwie to czy juz mozemy jechac.

rowniez nie polecam ubioru calego zestawu konia podroznika dla panikarzy, histerykow, cholerykow. w zupelnosci starcza kalosze i ochraniacze zwykle lub owijki. ale to juz bylo powiedziane, wiec tylko dokladam swoj glosik za tym pomyslem 🙂
xgosiekx   ...Batomowa...
01 grudnia 2008 14:13
A ja mam problem ze swoją kobyłką, otóż przy transporcie zaczęła mi się kłaść. Najczęściej jakiś czas stoi spokojnie, później zaczyna się denerwować, kombinować. Myślałam, że może jest to spowodowane tym, że jeździ zazwyczaj sama i to spore odległości (w sumie wyszło 6 kursów po ok 200 km). Jednak w sobotę przewoziłam ją razem z wałachem, niecałe 10 km, jechałam za bockmannką i zauważyłam, że w czasie zakrętów utrzymuje równowagę na ścianach przyczepy . Przeraża mnie to, bo w sumie tej równowagi nie utrzymuje, bo wygląda to tak jakby się po tej ścianie zsuwała. Nie położyła się, ale wyglądało to tak jakby już jej się nogi uginały.

Martwi mnie to, ponieważ jeżeli już się położy to nie może wstać. Jest to też dosyć niebezpieczne. Póki co skończyło się na lekko pozdzieranym łebku. Nogi na szczęście w porządku, bo zawsze w transportówkach, ale zwykle następnego dnia jest obolała.

Czym takie zachowanie może być spowodowane? Czy to może stres? Czy po prostu kobyła nie potrafi sobie poradzić w czasie transportu? I przede wszystkim czy mogę to jakoś wyeliminować?
Mój koń tej pory przejechał się kilka razy bez tego typu ochraniaczy, ponieważ ubrany w nie histeryzował i nie był w stanie wyjść ze stajni. W związku z tym, że sam widok przyczepy był kilka miesięcy temu dla niego już bardzo stresujący, postanowiłam wówczas, że zdejmuję transportery. Natomiast myślę, że chcąc czasami przewieść gdzieś konika warto nie podejmować ryzyka i wcześniej przyzwyczaić go do ochraniaczy transportowych. Ja tego nie zrobiłam, co prawda konisku nic się nie stało (i całe szczęście) ale zamierzam poprawić się przy okazji następnej podróży😉.
niedawno o czymś podobnym rozmawiałam
niektóre konie po prostu mają bardzo duże problemy z utrzymaniem równowagi, nie łapią ze trzeba rozstawić nogi, niektore za to nie skpiają się na samym podróżowaniu - tj łapaniu równowagi, a rozglądają się, tupią, grzebią, podnoszą nogi i w razie jakiegoś zakretu nie zdążą rozstawić nog, więc operają się na ścianach
może w podrózy wychodzi jakac jej dolegliwośc zdrowotna? napinają się mięsnie które ją bolą?
k_cian napisał: sznurka a z jakiego powodu przeskoczyłaś na rambo z jarpola? zmęczenie materiału?...[/i]
NIE ja porwałam
777
moj kon siedzial w tym trasznym malym pudelku jakim jest koniowoz tylko kilka razy.
raz gdy przyjechal do na s do stajni z jakies 6 moze wiecej lat temu😀
i ostatnio na MPiK w Michelinie
myslalam ze nie uda nam sie go wtedy wakowac ale nawet ni poszllo tak zle:P
"araby to mądre konie ;D"
KuCuNiO   Dressurponyreiter
03 grudnia 2008 16:26
Transpertery można trochę zastąpić bardzo grubą i dużą podkładką + owijka, ale trzeba dobrze zawinąć żeby się nie rozwinęła w trakcie transportu. Jak się nie ma transporterów to można tak zawinąć, ale jak już częściej się jeździ to lepiej kupić przystosowane do tego ochraniacze.
Ja używam transporterów Eskadrona i je polecam. Są grube, zapinane na dużą ilość rzepów, nie zsuwają się, dobrze chronią i są wytrzymałe. Jeszcze nigdy mnie nie zawiodły:-)
Nasturcja-Renata   Moi trzej mężczyźni :)
03 grudnia 2008 18:19
Tak jak napisałam. Nie mam transporterów, nie mam od kogo ich pożyczyć, mój koń nigdy ich nie miał na sobie, więc za Wasza radą założe jej owijki tak jak na zdjęciu z linka na pierwszej stronie  🙂

Jeszcze raz dzięki za rady. Na pewno ten wątek przyda się jeszcze nie jednej osobie
A jak to jest ze środkami uspokajającymi? Po prostu idziemy do weta i mówimy że szykuje się dłuższy transport i na wszelki wyp. chcemy mieć?

Pozdrawiam
Averis   Czarny charakter
18 grudnia 2008 17:26
Quendi Ja tak zrobiłam, poprosiła koleżankę, żeby w swojej stajni weta poprosiła o Sedalin- nie było problemu. Inna sprawa, czy go wykorzystam 🙂 Ale wolę mieć na wszelki wypadek- konisko małe, pierwszy raz wiezione w przyczepie i opuszczające swoją rodzimą stajnię. Lepiej w razie czego zaaplikować i spokojnie przewieźć, niż męczyć się i narażać konia na urazy (mojej znajomej źrebak przy transporcie wygiął metalową rurkę, gdzie przywiązywało się konie  🤔). A jak obejdzie się bez, to cóż, komuś odsprzedam  😁.
Averis gdybym ja wiedziala co hucyk będzie wyprawiał tez bym go wiozła na sedalinie.
Bo w przyczepie mozna:
- przejsc pod poprzeczką tą z przodu
- odsadzajac sie porwac uwiaz
- ustawic sie w przeciwnym kierunku do kierunku jazdy w drugiej przegrodzie
- kolejny raz forsując poprzeczkę upaść i powiesic na kantarze i wisiec na nim po cichutku...
a wszystko to w trakcie jazdy, w przeciągu 4 km od załadowania, wszystko tak cichutko ze jak juz wisiał na kantarze leząc to dzięki kamerze bylo widac...

Dla mnie to była podróż horror, myślałam ze trzeba będzie tego dzikusa wyładować, ze nie dowieziemy go 60 km całego i zdrowego
weźcie tylko pod uwagę fakt ze dla wielu koni założenie transporterów bedzie się wiązało z jeszcze większym stresem i załadunek może być niepotrzebnie bardziej skomplikowany niz przy zapakowaniu je w zwykłe ochraniacze/owijki plus kalosze - konie to znają, wiedzą ze nie ich nie zje i wiedza jak się w tym poruszać
czasem chcąc dobrze można przesadzic i dodać sobie więcej pracy tylko, proste rozwiązania nie zawsze są gorsze

Ja niestety miałam taką właśnie sytuację... wcześniej jak woziłam Libellę to nie było ŻADNYCH problemów z wejście, podchodziła, pokazywałam jabłko, zama właziła do przyczepy i w drogę. W wakacje miałam z nią przebyć trasę 270km więc postanowiłam, że zainwestuję w transportery. Na miesiąc przed wyjazdem zaczęłam jej od czasu do czasu zakładać je na nogi. Zawsze na początku byl szał, kopała, chciała się tego pozbyć ale po kilku minutach się przyzwyczajała. No i założyłam je na transport... efekt był taki, że zamiast 3 minuty to pakowałam konia ponad godzinę, na owies, na miotłę, na lonżach, potem ze stajni... a koń z każdą chwilą coraz bardziej się denerwował. Potem ochraniacze zostały zdjęte, ale skoro już się nakręciła to niezbyt poprawiło to sytuację... Więc ja jednak następnym razem nie będę jej na siłę pchać transporterów, zawinę grube owije z podkładką i będzie mniejsze ryzyko kontuzji niż z koniem w transporterach ale rzucającym nogami na prawo i lewo...
Nigdy wiecej konowozow, gdzie kon jedzie tylem do przedu. Moj kon dostal uraz chyba na cale zycie. Tylko przyczepy.
ja dysponuje swoim transportem i np. środki uspokajające mam zawsze bo często korzystają z niego inni ludzie i czasmi koń na sam widok przyczepy jest cały w nerwach. Mój koń do przyczepy wchodzi np. jak do odmu a nigdy nikt jej tego nie uczył. Co do ubranka: transportery odpadają i nawet przyzwyczajanie Hawany do nich w stajni nic nie dało, konczyło się próbami wspinania albo rzucania się na ziemi, więc ja osobiście preferuje ocieplacze stajenne + owijki a derke tylko w zimne dni w lato jej nie używamy.
Nigdy wiecej konowozow, gdzie kon jedzie tylem do przedu. Moj kon dostal uraz chyba na cale zycie. Tylko przyczepy.

Możesz rozwinąć? Bo z tego, co mi wiadomo jest to lepszy sposób, chociażby z tego względu, ze przy konieczności gwałtownego zahamowania, koń przysiada na zadzie, a nie upada na przód. A w ogóle podobno najlepiej konie łapią równowagę jadąc na skos. (tak zresztą ustawiają się źrebaki, które wiezie się luzem, nieuwiązane)
pytanie do tych, którzy przewożą konie osobiście.
Ile wychodzi wam za km?
Ile wychodzi wam za km?

tyle ile "pije" dany samochód wraz z przyczepą [dodatkowe obciążenie, więc większe spalanie]?
kpik   kpik bo kpi?
19 grudnia 2008 22:29
alona- rozwiń dlaczego tyłem było źle? czy to była kwestia ze to samochod a nie przyczepa a nie przodem/tyłem do jazdy?

samochód jest moim zdaniem dużo bardziej wygodny, mniej trzęsie, koń właśnie tyłem podróżuje, przez to sdrodek ciezkosci jest w srodku samochodu, konie mogą na zadzie przysiąść rozstawić szeroko nogi i tak przetrzymac trase
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się