Wymagania względem właścicieli stajni

VerCor, ale widzisz różnicę między poinformowaniem właściciela, że koń się obtarł / uszkodził / źle czuje a pilnowaniem terminu szczepień, kowala, robienia zębów?
epk, oczywiście że widzę różnicę, obtarcia, choroby, nagłe przypadki są priorytetem czyli reaguje się natychmiast, ale co do np. terminu szczepień, kowala itp. to mimo że uważam, że idealny właściciel powinien sam tego pilować to jednak właściciel stajni, który lubi swoją pracę zagląda do koni (nawet jeśli ma super pracownika),i informuje właściciela np.że według niego kopyta są przerośnięte , daje znak gdy będzie kowal w stajni (można przecież nie skorzystać), szczepienia itd, ale również dzwoni gdy widzi, że koń nie dojada albo inaczej niż zwykle je (robi to także dla własnego dobra i opinii gdyż w momencie gdy koń ma problemy z zębami będzie chudł a co za tym idzie właściciel konia będzie doszukiwał się winy za spadek wagi u właściciela stajni, więc nawet z takich względów informuje się właściceli koni o takich sprawach)
Słuchajcie, w stajni będzie dobra opieka i niebędzie konfliktów (poważnych, nie mówię o drobiazgach) jeśli właściciel pensjonatu będzie to robił z miłości i pasji, jeżeli ktoś to robi tylko dla zarobku a nie z zamiłowania to NIGDY niebędzie to dobra stajnia, bo niebędzie mu załeżało na dobru koni a jedynie na pieniądzach. I tak jak w wypowiedzi bobek (nie wiem jak odmienić) nie jest problemem dać właścicielowi sygnał o tym, że warto byłoby wezwać kowala, bo tel.czy sms kosztuje kilka zł , albo wydezynfekować małą rankę  czy obtarcie które koń zrobił sobie na padoku podczas tarzania(to kosztuje parę groszy i około minuty) A to, że w ogóle istnieją stajnie gdzie konie stoją na gnoju czy w stanowiskach jest w dzisiejszych czasach według mnie niedopuszczalne. A takie stajnie istnieją tylko "dzięki temu" , że właściciele koni godzą się na to! I nie ważne, że jest w umowie, że np. obornik jest wyrzucany jedynie 2x w tyg. (alb o zgrozo czasem rzadziej) to dopóki będą ludzie podpisujący takie umowy to to poprostu się nie zmieni.




Prawda jak zawsze leży po środku. Nie ma, jak sądzę, właścieli którzy prowadzą stajnię pensjonatową wyłacznie z pasji, jak i nie ma takich którzy robią to tylko dla zarobku. Nie oszukujmy się!

Można być na bieżąco, dzwonić do właściciela, przypominać o terminie rozczyszczania, kłucia, szczepień itp ... jak sie ma w stajni max kilka koni. A jak się ma ich kilkadziesiąt? Gdzie każdy prawie właściciel ma inny termin kłucia/ szczepienia?
Jak to sobie wyobrażacie w praktyce?

I nie chodzi tutaj o znieczulicę właściciela, tylko o możliwą do wykonania organizację pracy. Właściciel stajni nie jest od tego, aby przyglądać się codziennie każdemu z koni osobno (może w małych stajniach to zafunkcjonuje, ale w dużych nie). Właściciel stajni musi przede wszystkim zapewnić aby stajnia (jako całość) prawidłowo funkcjonowała na co dzień. Ile jest wokół tego problemów? Wystarczająco.

Wszystko jest kwestią umówienia się, a w konsekwencji ceny. Ja jestem zwolenniczką rozwiązania tematu usług pensjonatowych poprzez umowę. Nawet gdyby umowa miała 30 stron. Niestety. Nie liczę na to, że właściciel stajni sam po godzinach pracy będzie pamiętać aby przyjrzeć sie kopytom mojego konia, aby spojrzeć na terminarz szczepień mojego wierzchowca.
Chyba że mu to wyraźnie zlecę i zapłacę za dodatkową usługę. Układ jasny i bez niedomówień. Wtedy mogę wymagać i oczekiwać.


ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
11 kwietnia 2011 11:51
Nie liczę na to, że właściciel stajni sam po godzinach pracy będzie pamiętać aby przyjrzeć sie kopytom mojego konia, aby spojrzeć na terminarz szczepień mojego wierzchowca.


a zgodzi się na to (za darmo oczywizda) to za chwile kolejne żądanie: proszę mojemu konisiowi myć kopysia po pobycie na padoku, za kolejna chwilę:  proszę mojemu konisiowi myć kopysia przed wyjściem na padok, za kolejną chwilę: proszę mojemu konisiowi  myć pęciny i pryskać /smarować środkiem odkażającym (bo od ciągłego mycia już gruda się zrobiła); za kolejną chwilę proszę mojemu konisiowi myć kopysia, myć pęciny, suszyć je, smarować środkiem p-ko grudzie; za kolejną chwilę: proszę mojemu konisiowi smarować kopysia smarem/dziegciem, zaopatrywać na okolicznośc gnicia strzałek.

Takie coś naprawdę nie ma końca bo tacy ludzie nie znają umiaru w niczym. Nie dość zagłaskują własnego konia na śmierć, leczą urojone schorzenia czy choroby, czy też leczą schorzenia które sami prowokują -  to co gorsza jeszcze zadręczają takiego dobrego stajennego/właściciela. I często robia to metodami małych kroczków, milo i sympatycznie więc zanim się taki ktoś nie obejrzy to wykonuje całą masę czasochłonnych i upierdliwych czynności.

Niekoniecznie najlepszym wyjściem  będzie ustalenie cennika na każdą z tych czynności. Bo klient płaci i wymaga a my zajeździmy się na śmierć chcąc temu wszystkiemu sprostać. Chyba że sztab ludzi ma u nas pracować  by konisiom myć kopysia.
Około 15 koni w tym dobra organizacja, odrobaczenia i kowal w jednym terminie, cały pensjonat do obrobienia. Jedno z rozwiązań przy umiarkowanej liczbie koni. Maruderzy załatwiają sami własne sprawy. Minus jest taki, że jeżeli chodzi o np. koszt pasty odrobaczającej to najczęściej jest tak, że większość wybiera i często się zdarza, że cena jest spora. 

wiem o czym mówi ElaP i niestety ma wiiiele racji.Dziewczyn po jedzie zostawiaja konie w boksach i ....baj baju . Kon wprowadzony spocony ,ja pędem lecę zakrecic poidła bo przecież włascicielki zapomniały, że mokry ,że spocony - e ..spoko on przyzwyczajony.brrr 😀iabeł:.
Koniki zostawione w derkach , pozniej odbieram tel- czy możę pani im zdjąc derki? A i zapomniałam sprawdzic kopyt po jezdze??!!! a wydawało mi się ,że kon ma dziurkę w kopycie i trzeba mu posmarowac preparatem?
hmmm????
Niestety bywają i tacy włascicile, wiec naprawadę trudno wszystkim dogodzic.
Ale jedno z czym nie mam problemu- kowal przyjezdza i jedengo dnia hurtem wszystkie koniki są robione, to samo dotyczy odrobaczenia czy szczepien!!!
Gdy raz naprawdę się wystraszyłam i kon po jezdzie wyglądal fatalnie , poprostu wezwałam weta a pozniej dołączyłam do rachunku za pensjonat.
Rozumiem i jedną i drugą stronę i znalesc złoty srodek jest naprawdę trudno.
taaaa, znam takie co to myślą, że właściciel pensjonatu będzie po nich sprzątał, zbierał zostawione rzeczy, zakładał dereczki, wszystko za darmo, a nie daj Boże nie zrobisz czegoś to wielkie pretensje. Ja z takimi osobami się po prostu rozstaję. Są pewne granice, jest jakaś umowa ustna, pisemna obojętne, regulamin, którego należy przestrzegać. Jak nie to nie, nikt nikogo na siłę nie trzyma. A użerać się z takimi pannami, po co się denerwować - bezsensu.



Jeśli byłaby właścicielem pensjonatu z powiedzmy 40 końmi, to nie wyobrażam sobie pilnowania każdemu z nich terminu kowala, szczepień itd. To raczej moim zdaniem należy do właściclela konia. Szczególnie że (przynajmniej tak jest u nas) kowali jest kilku, każdy ma swojego i nie ma szans tego jakoś zgrać.
Co innego odrobaczenie - u nas w stajni robi się to razem.

Ale ja chyba jestem inna, bo wymagam od właściciela stajni tylko elastyczności. I zdrowego rozsądku. Tego aby czasem spróbował postawić się na naszym (pensjonariuszy) miejscu. I żeby mu nie odwalało🙂😉) I tyle.
No, oczywiście żywienie według zaleceń, puszczanie na padok/karuzelę, sprzątanie w boksach itd. to podstawa.
Gdybym miała konia w pensjonacie to zapewne chciałabym, aby zawsze mnie zawiadamiał, gdyby coś złego ze zwierzęciem się działo i nie czekał, aż przyjadę za parę godzin z pracy tylko szybko reagował, jeśli byłaby to np. kolka. I parę innych kwestii na pewno bym z nim omówiła za nim podjęłabym ostateczną decyzję. Jednakże, jeżeli kogoś nie znam i nie mam opinii kogoś zaufanego o nim to wątpliwe, abym konia w danym pensjonacie pozostawiła. Najpierw obserwacja, później rozmowa z innymi właścicielami koni, a na końcu z samym zainteresowanym.

Tutaj rodzi się kolejny problem, bo ja np. boję się, że koń byłby użytkowany za moimi plecami, ewentualnie działo by się coś, czego sobie nigdy bym nie życzyła. Po drugie, zawsze do pensjonatu przychodzą dzieci, ewentualnie inne osoby z otoczenia pracowników np... Skąd pewność, że koń nie dostanie źle wysuszonego chleba i nie skończy się to kolką? Moja była znajoma miała taki przypadek, a wydawało się, że wszystko jest ok. Może jestem dziwna (względnie nadwrażliwa) 🤔wirek: , ale właśnie takie na pozór błahe rzeczy zadecydowały o tym, że konia będę mieć obok siebie, a nie w żadnym pensjonacie.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
11 kwietnia 2011 14:21
bo ja np. boję się, że koń byłby użytkowany za moimi plecami

a są w ogole takie miejsca?? Przecież to zaraz by ci donieśli że koń chodzil pod kimś innym.
No, oczywiście żywienie według zaleceń

ja czasami żałuje, że mam coś takiego jak karmienie indywidualne wg uznania właściciela  😁
ludzie są różni, niektórzy obcinają owies do dawki głodowej nie zapewniając innego pożywienia, a potem martw się człowieku - ja rozumie obciąć owies koniowi z kontuzją, który nie może biegać itp. ale dla zdrowego konia 2 kg to minimum wg mnie. Ale nie bo koniś będzie szalał  😁
w drugą stronę też mi sie zdażyło i jak tu przekonać właściciela, że kibel owsa na 1 posiłek to za dużo na konia, którego energia rozpiera, a który praktycznie nie pracuje.

Być - z Twoim podejsciem to lepiej będzie jak postawisz swoją stajnie po prostu. Jest coś takiego jak zaufanie, jeśli tego nie ma to już Twój problem.

ElaPe - słyszałam o takich zajściach  🤔wirek:, ale tak jak piszesz szybko wyszło na jaw  😁
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
11 kwietnia 2011 14:37
Być - z Twoim podejsciem to lepiej będzie jak postawisz swoją stajnie po prostu. Jest coś takiego jak zaufanie, jeśli tego nie ma to już Twój problem.

albo w ogóle nie mieć własnego konia i tyle. Mniej zmartwień dla ciebie. Jest wiele innych opcji jak np współuzytkowanie, rekreacja.
Każda z Was po części ma rację. Kwestię zaufania przemilczę, bo musiałabym przedstawić dość nieciekawą historię, która wyjaśniłaby moją aktualną postawę. Jednakże nie chcę, bo nauczkę już przełknęłam i wnioski wysunęłam.  😉 Nie wraca się do tego, co najbardziej bolało.

efeemeryda   no fate but what we make.
11 kwietnia 2011 16:00
Być
a może byś jednak przytoczyła ? bez żadnych nazwisk ? jako przestrogę ?  😉

dla mnie jako pensjonariusza najważniejsze jest to, żeby koń miał czysto, dostawał tyle jeść ile poproszę, żebym była informowana gdyby się coś działo i na to wszystko w obecnej stajni mogę liczyć, kolejną ważną rzeczą jest dla mnie nieograniczony dostęp do konia, tzn. brak ograniczeń w postaci godzin otwarcia ośrodka i nie chodzi tu o to, że zwykłam jeździć po maneżu w środku nocy, ale ot po prostu dla zasady, wiem, że mogę przyjechać choćby bladym świtem i nikt nie będzie na mnie krzywo patrzył. Spotkałam się kiedyś z ograniczeniami do godziny 20stej, a biorąc pod uwagę upalne lato to 20sta okazywała się najlepsza porą na jazdę... a tu nie dało się bo trzeba było konika do boksu odstawić i raz dwa się zbierać.
bo ja np. boję się, że koń byłby użytkowany za moimi plecami

a są w ogole takie miejsca?? Przecież to zaraz by ci donieśli że koń chodzil pod kimś innym.


Wcale niekoniecznie 😎 Oddałam kiedyś w trening konia do podwarszawskiej stajni, miałam tam też Skarego, wpadałam w miarę możliwości (zaawansowana ciąża) i któregoś pięknego dnia zobaczyłam na koniu oddanym w trening jakąś laskę  😎 I co? W stajni miałam znajomych i NIKT mi nie powiedział o tym fakcie 🙄 Nie powiem, zrobiło mi się dziwnie, bo wydawało mi się, że mam dobry układ zarówno z właścicielami obiektu jak i ze znajomymi, z którymi przyszłam do tej stajni. Także niestety takie rzeczy to nie tylko w bajkach 😉
efeemeryda   no fate but what we make.
11 kwietnia 2011 16:22
zen i jeśli wolno zapytać jak zakończyła się ta sytuacja ?  🤔
mi też to zwłaszcza z początku spędzało sen z powiek, na całe szczęście obecnym właścicielom pensjonatu nie dość, że ufam to jeszcze wiem, że rekreacyjne konie chodzą b.mało i ruszanie mojego zwyczajnie nie miałoby sensu.
A co sądzicie o sytuacji, kiedy właściciel konia nie chcę by jego koń wychodził na padok z jednym określonym koniem ? Postuluje by konie były wypuszczane w 2 mniejszych grupach. Uważacie, że to już przesadzanie i sprawianie problemu ?
[quote author=leva-tywa link=topic=52476.msg972185#msg972185 date=1302535388]
A co sądzicie o sytuacji, kiedy właściciel konia nie chcę by jego koń wychodził na padok z jednym określonym koniem ? Postuluje by konie były wypuszczane w 2 mniejszych grupach. Uważacie, że to już przesadzanie i sprawianie problemu ?
[/quote]

Ja się zgadzam, ale od razu zaznaczam, że będzie wychodził o wiele krócej niż grupa gdzie jest więcej koni. To samo jest u nas z ogierami. Można je wstawić w pensjonat, ale przebywają na padoku ok. 1-2 godziny dziennie, ponieważ prawie każdy ogier wychodzi sam i czas padokowania jest dzielony na wszystkie 🙂.
efeemeryda- rozmową z właścicielami  i jednoczesnymi trenerami tego konia. Tłumaczyli mi, że oni traktowali tę dziewczynę jako swoją luzaczkę (mhm, a od kiedy to luzak płaci za jazdę na koniu..)- przyjęłam wyjaśnienia, obiecali że sytuacja się nie powtórzy (i się nie powtórzyła), dziewczyna chciała tego konia dzierżawić, ale mi nie pasował układ tylko na wakacje. Koń się szczęśliwie szybko sprzedał, a ja zabrałam Skarego- tak czy siak bym go zabrała, bo odległość do niego miałam okropną. Do dzisiaj czuję niesmak tej całej sytuacji i szczerze się dziwię, że właściciele sobie pozwolili na taki kwas- i każdemu, kto mnie pyta o ten pensjonat mówię o tej historii. Nie jestem cholerykiem i osobą przesadnie pamiętliwą, gdybym dzisiaj ich spotkała na zawodach, to normalnie mogłabym pogadać, zresztą dzwoniłam do nich 2 lata temu jak szukałam drugiego konia dla siebie i nie jestem obrażona na nich do końca świata. Poza tym incydentem w miarę ciepło wspominam pobyt u nich.

leva-tywa, zależy jak wygląda sytuacja, jeśli są solidne przesłanki, żeby odłączyć konia ze stada (bo np. jest awanturnik i konie schodzą poobijane)- to ok. Ale jeśli jest to na zasadzie 'nie, bo nie', to cóż 😉

Te wymaganie to rzeczywiście bardzo obszerny temat.

Ja chyba jak nikt sporo ucierpiałam na trzymaniu konia w nieodpowiedniej stajni.
Każdy chyba się ze mną zgodzi, że najważniejsze jest, aby nie było uszczerbku
na zdrowiu konia z powodu lekceważenia właściciela pensjonatu.

Padało dużo słów na temat pieniędzy. Ja osobiście ustosunkowuje się do tego, że
cena ustalona przez właściciela powinna być ceną, która nie ogranicza w żaden sposób
racji żywieniowej konia, ani innych rzeczy ( np zbyt długiego korzystania z myjki  🤔 )
I świadomość tego, że koń nie zostanie na pastwę losu, podczas choroby.

Powiem wam szczerze, że niestety musiałam sporo doświadczyć, a znosiłam to wszystko, ponieważ
nie ma innej stajni w okolicach ( chyba, że u wieśniaka w kurniku ). Niestety podczas wymienionego wyżej ostatniego
incydentu zabrałam konia do naprawdę super stajni ! Sęk w tym, że płace 200 zł więcej i mam do niej 40 km.
Ale nie jestem ograniczana, koń ma jak w bajce, a ja jestem uczennicą i nie muszę zrywać się z lekcji, bo wiem że nikt
nie zajmie się umierającym koniem. Pierwsze tygodnie były normalnie wstrząsem, że widziałam w jaki sposób obchodzi się tam z końmi w pensjonacie. Co więcej nie chce stwierdzać tylko, że ja byłam niewinna całkowicie temu co miało miejsce, bo uważam, że dobro konia leży w rękach właściciela, który wybiera mu stajnie. I należy dostosować stajnie do potrzeb. Bo jak wiadomo nie każda żyje ' sportem ' i nie koniecznie będą tam dogadzali " dobrym podłożem ", czy też " grupowaniem koni na pastwiskach ", a takie jest ogólne twierdzenie, że szportowcy chodzą oddzielnie w dereczkach.  😉
efeemeryda   no fate but what we make.
11 kwietnia 2011 17:15
Aroid, a co takiego dokładnie działo się u Ciebie ? jeśli można wiedzieć?
Ciekawa jestem po prostu takich konkretów co się może wydarzyć, zbyt dużego doświadczenia nie mam, to jest nasza 3cia stajnia i w moim mniemaniu ostatnia (dopóki nie wybuduję własnej  :kocham🙂.
Boże, co tam się nie działo.

W skrócie, panowała tam jakaś obsesja na punkcie siana. Konie dostawały zdecydowanie za mało, każdy sobie rekompensował straty i dodawał na własną rękę, ale właścicielce to nie odpowiadało. W stajni umieściła kamery, i zrobiła kłódkę w drzwiach stodoły w której było siano  🤔wirek: ona sama, brak siana uzupełniała przesadnymi kilogramami owsa...
Kończyło się to dwa razy na kolce, za drugim razem dostałam wyraźną odmowę pomocy, gdy przyjechałam do stajni koń leżał z rozwalonym okiem, dwiema nogami, na betonie ( słoma rozsypana po brzegi ). Dostałam info, że było nie tak, ale nie spodziewałam się, że to zlekceważy. W środku tygodnia spałam w stajni, ponieważ nikt nie miał czasu zaopiekować się koniem. Była również niezadowolona z owego powodu, i notorycznie sprawdzała w nocy na kamerach co robię w stajni.
Wtedy zabrałam konia, a poza tym:

- atakowała mnie, że za długo jestem na myjce,
- w razie potrzeby użytku trzeba było zachrzaniać po drągi i stojaki do stajni i znosić je tam po użyciu,
- wielokrotnie były wypadki rozwalonych nóg, itp. a właściciele nie byli informowani,
- każda osoba towarzysząca mi w stajni była zua !
- Poza tym nie przyjemne podejście, zostałam ochrzaniana jak jakieś ścierwo, że mój koń ustawił się na całej szerokości stajni, albo zapomniałam zamieść.
- nie wolno było podkuwać na tyły.
- wielokrotnie zostałam wystawiona, np. w sytuacji, gdy obiecany miałyśmy transport na zawody.
- i jeszcze refleksje na temat tego, że jakim prawem ktoś przyjeżdża mnie trenować.

przed wyjazdem powiedziano mi, że to dlatego, że nie pomagałam roznosić siana, hah. W sumie zawsze byłam pokorną osobą i na wszystko potakiwałam głową, ale w tym momencie nie wiem jak bym się odniosła do takiego zachowania, wobec mojej osoby.
Są sytuacje skrajne, o takich pisze Aroid, i w takim wypadku nie ma raczej dyskusji tylko zabiera się konia tam gdzie będzie lepiej i bezpieczniej.
Natomiast mam wrażenie że część właścicielki koni próbuje przerzucić swoje obowiązki na właściciela stajni i jeżeli ten się nie zgadza to jest wielka obraza majestatu i właściciel jest be.
Nie mówię tu o kwestii bezpieczeństwa, oczywiste jest że w razie w. obowiązkiem osoby odpowiedzialnej za stajnie (to nie znaczy zawsze że właściciela stajni) jest poinformowanie właściciela konia o zaistniałym problemie i zareagowanie po wcześniejszej konsultacji z nim (chyba że w umowie jest zaznaczone że można reagować bez konsultacji z właścicielem konia).
Natomiast to właściciel konia powinien pamiętać o wyczyszczeniu konia, założeniu derki, szczepieniach, kuciu itp., chyba że w umowie jest napisane że takie czynności są w usłudze i cenie pensjonatu.
To jest biznes, nawet jeżeli zapoczątkowała go pasja, nikt nie będzie robił wkoło waszego konia za darmo, czas kosztuje.
Po to jest umowa aby obydwie strony były zabezpieczone.

Z jednej strony wiem że łatwo się mówi o takich rzeczach jak umowa, wymagania, bezpieczeństwo itp, zwłaszcza jak mam konia we własnej stajni. Ale z drugiej strony mając własna stajnię wiem ile jest pracy przy koniach i w stajni oraz ile wszystko kosztuje zarówno pieniędzy jak i czasu.

idealny właściciel powinien sam tego pilować to jednak właściciel stajni, który lubi swoją pracę zagląda do koni (nawet jeśli ma super pracownika) - z tym się w 100% nie zgodzę, po to jest pracownik aby właściciel stajni nie musiał wszystkiego pilnować, nawet jeżeli lubi swoją pracę.
Spróbujcie przełożyć to na inne formy pracy, a najlepiej własnej pracy, czy bierzecie nadgodziny i siedzicie w pracy nie 8 a 10 godzin bo tak wypada, bo klienci będą zadowoleni, bo ..... (i najlepiej za free bo nie wypada brać kasę za wasz "wolny" czas), czy zlecając jakąś pracę podwładnemu idziecie i wykonujecie za niego tą pracę lub sterczycie nad nim pilnując czy dobrze wykonał robotę?

O i tu się zgadzam. UMOWA, której ja nie miałam.. Teraz sobie myślę, że razie jakiegoś wypadku, właściciel stajni wgl nie poniósł by konsekwencji, a ja z pewnością bym ucierpiała, ale teraz już mam takie rzeczy na uwadze.  🥂
Jest wiele stajni, w której nie możesz podpisać umowy, bo takie są zasady, że umów nie ma a mało tego płacąc pieniądze do tzw. "ręki" nie dostaniesz żadnego poświadczenia, że je wpłaciłaś/zapłaciłaś. I tak naprawdę jak coś się stanie nie masz nawet żadnego dowodu stwierdzającego, ile płaciłaś za pensjonat, konkretnie za co i, że w ogóle twój koń tam stał. Albo się na to godzisz albo nie możesz wstawić konia.
BASZNIA   mleczna i deserowa
11 kwietnia 2011 18:36
[quote author=leva-tywa link=topic=52476.msg972185#msg972185 date=1302535388]
A co sądzicie o sytuacji, kiedy właściciel konia nie chcę by jego koń wychodził na padok z jednym określonym koniem ? Postuluje by konie były wypuszczane w 2 mniejszych grupach. Uważacie, że to już przesadzanie i sprawianie problemu ?
[/quote]

nie zgadzam sie w 99 % przypadkow. W umowie mamy zapis, ze konie tworza jedno stado. W tej chwili osobno chodzi tylko emerytka 31 lat- jest juz w stanie, w ktorym nie potrafi sie obronic przed najmniejsza zaczepka, do jej towarzystwa moja rencistka.

Za to kilka punktow u Aroid, wydaje mi sie zupelnie normalnych, oczywiscie jeszcze kwestia " sposobu podania". Ale np stojaki i dragi zakladajac ze jest jedna ukezdzalnia-wydaje mi sie zrozumiale, ze powinno sie je po sobie sprzatac. Co do podkuwania na tyly: jesli zostalo to jasno okreslone na poczatku to coz-wybor klienta, czy wstawi tam konia. Co do osob towarzyszacych to baaaardzo roznie to bywa i tu jest temat na osobna dyskusje 🙂.
Cedryk - ale to właściciel konia decyduje się czy wstawić konia do takiej stajni czy nie, i niech ponosi w związku z tym konsekwencje.
Jestem freelancerem i na własnej skórze przekonałam się że brak umowy lub niezadowalająco skonstruowana umowa = brak kasy za wykonaną pracę i brak szans na odzyskanie kasy oraz brak jakichkolwiek zabezpieczeń, oberwałam wystarczającą ilość razy aby w tej chwili mieć takie a nie inne podejście do umowy.
BASZNIA w żaden sposób nie chcę zakwestionować twojej wypowiedzi, ale u nas nie było tego problemu nigdy, dopóki nie zaczął do mnie przyjeżdżać trener, i wtedy właściciel dawał upust emocjom, i nagle zajechane jak szm.aty drągi kazał nosić, bo się " brudzą "  🤔wirek: A w sumie nosić 11 stojaków, przy czym nie jestem za silnie zbudowaną osobą skutkowało przestawieniem nadgarstka. Nie chce się tu w żaden sposób użalać, ale te " ataki psychiczne " po prostu trzeba było przeżyć, bo ja sama czytając to teraz się śmieje. A tyły były mi potrzebne do " korekcji ". Nie wiedziałam o tym zakazie.  🤔

Zdecydowanie stajnia z wyraźną umową, uchroni nas przed nieprzyjemnościami.
kujka   new better life mode: on
11 kwietnia 2011 19:02
Aroid, ja tam nie wiem, w kazdej stajni w ktorej stalam, kiedy sie rozlozylo przeszkody zeby sobie poskakac, bylo oczywiste, ze po tymze skakaniu sie po sobie je sprzata. to taka oczywista oczywistosc. no bo kto inny ma sprzatac po moim treningu? no przeciez nie wlasciciel stajni, tozto smieszne.
Ala masz rację, ale czasami są takie sytuacje, że pomimo tego wstawia się konia, ja zresztą byłam wcześniej w stajniach gdzie wystawiano KP bądź fakturę, potem przyznaję nie ustaliłam na początku tego i byłam zdziwiona gdy powiedziano mi, że nie dostanę potwierdzenia.
Basznia ja nosiłam stojaki i drągi po każdym treningu, chociaż nie powiem, żebym była z tego powodu szczęśliwa, ale ok taka była zasada stajni, tylko fajnie jeszcze by było, żeby właściciel stajni w takiej sytuacji zapewnił lekkie i bezpieczne stojaki a nie stare, rozwalające się i ciężkie. Na moją prośbę o zmianę przeszkód usłyszałam, że skoro przyjeżdża do mnie trener i płacę za trening to on powinien rozstawić przeszkody i schować, no powiem szczerze trochę było mi głupio proponować mojemu trenerowi dodatkowy obowiązek  😉. Mi zawsze się wydawało, że jeżeli stajnia się ogłasza z kompletem przeszkód to są to bezpieczne przeszkody, spełniające swoje funkcje a jak nie to może nie powinni przyjmować skoczków. Teraz na szczęście nic nie muszę nosić bo przeszkody są po prostu rozstawione na "stałe". 
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się