Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

asds   Life goes on...
26 kwietnia 2011 11:31
heh vż potrzebuje na inną okazje........biorę suchary i gorzką herbatę....co najwy zej pomoc bedzie mi zapowiedzi czytac bo ledwo mówię w tej chwili po tym całym kwasie
A mnie dopadła w wieku 32 lat uwaga ospa  😵  byłam pewna że miałam już ospę a tu taka niespodzianka . Teraz wiem co to znaczy niepodrapać się ,swędzi okropnie i zaraz dostanę jobla .
Jak tylko wyzdrowieje to pojadę odwiedzić solarium i tak im dam popalić ,leniwe babsztyle nie potrafią nawet solarium zdezynfekować .Ostatni raz tam byłam  🤬 
jest źle. od 4 miesięcy jest po prostu źle. w ostatnim czasie było minimalnie lepiej. myślałam, że wszystko jakoś samo minie, poukłada się, ale się pomyliłam. znowu, jak po równi pochyłej, jadę sobie w dół...
idę spać.
bianca   At first I'm shy but then comes wine.
26 kwietnia 2011 21:44
Matura, matura, matura. A ja chcę, żeby było już po niej, bo jest niby blisko, ale jeszcze trochę do niej jest. Nienawidzę.
Nie to - że mi nie wychodzi  🤔 bo normalnie - jak w życiu - trochę lepiej, trochę w d*...
Ale jest mi jakoś bardzo smutno  🙁 Z powody re-volty i tego 'czegoś', czego chyba już nie ma. Bo i 'skład' się zmienił i barwne wątki ucichły... (a jeszcze tyle czasu do nowej kolekcji  😀iabeł🙂
Ech, re-volta przestała być ciekawa  🙁 Szkoda mi - bo drugiego takiego forum nie ma i nie będzie, takiego wszechstronnego i fachowego jednocześnie, pełnego tak różnych aktywnych ludzi...
A świadomość, że byle po maturach - to ożyje  😀 jakoś mnie nie pociesza  🙄
No i jeszcze - zawsze tu była "nierówność", ale teraz już to urąga... no wszystkiemu urąga  😵
Jedna dziewczyna odsądzona od czci i wiary, bo jeździ na (świeżo nabytym) chudym koniu, druga prezentuje galop na istnym quasimodo z wychudzenia (i TEN TYP TAK MA) i może przeczytać: na pewno chcesz dobrze  😅
Ech, jest jeszcze zaledwie kilka(naście?) osób, dla których warto tu zaglądać - też coraz mniej aktywnych.
Nie tłumaczcie - że wszyscy jeżdżą, bo zimą było - że nie jeżdżą  🙄
No wiem - postarzałam się - takie prawo natury, na szczęście kącik oldboyów się jakoś trzyma  💃, tam będę zaglądać.
A lista osób, których mi tutaj brakuje - jest baaardzo długa  😕.
Ech, nadchodzą nowe czasy  🙄
A mi tak jakoś nijak.
Też niby wszystko OK - w domu, na studiach - ale czuje się przygnębiona.
Jeszcze niedawno miałam plan na siebie, wiedziałam co chcę robić i jak mniej więcej to osiągnąć.
Teraz dopadł mnie ogrom wątpliwości, niewiary we własne siły i jakiegoś myślenia "po-co-Ci-to-na-co-Ci-to?".
Ten silniczek, który mnie do tej pory napędzał gdzieś się zepsuł.

Dodatkowo sprawa na której mi zależało nie wypaliła i nie mam pomysłu co począć z powstałym wolnym czasem.

Nie lubię (ba, nawet bardzo) gadać o swoich dołach, ale czuję że najlepiej by mi pomogło przegadanie tego. Albo zajęcie swojego całego czasu wolnego, żeby ten silniczek znowu ruszył. Wolne mnie chyba zmęczyło.
Skad ja to znam...
Na dodatek meczy mnie wolne a brak wolnego jeszcze bardziej  🤔 Czyli.. wszystko mnie męczy? Jakies błędne koło..
Wczoraj przywiozłam mamę na majówkę ,największy błąd w życiu  😵  ukradli jej Ratlerka teraz ona rozpacza a ja czuje się winna  😕  Na dodatek dostałam telefon od jednej z pensjonariuszek że zabiera konia i oddaje go znajomemu a ta druga klacz ma zostać . Wkurzyłam się bo ta druga klacz jest tak głupia i niebezpieczna że wszyscy się jej boją ,sprawia wiele problemów .Ta klacz co ma iść wsadziłam w nią kupę pracy i miłości bo jak przyjechała do mnie była w opłakanym stanie .
Nagle teraz każdy chce ją a tej drugiej nikt nie chce ,wkurzyłam się i kazałam  zabrać obydwie .To jest pierwsza taka moja poważna decyzja ,teraz siedzę i się martwię bo konie mają  iść do jednego czuba co tylko galopy uważa ,ale niestety jak się zalega 2 miesiące za siano to nie ma wyjścia .

Jestem pewna że pani milionerka nie odda mi zaległości ale trudno takie życie .
BASZNIA   mleczna i deserowa
08 maja 2011 18:44
rany.... 😕
Kon mi sie potrzaskal, jest nadzieja ze nic z tego nie wyniknie powaznego, ale wet+leki= kaaasa w tyl 🙁

Susza koszmarna, tragedia na pastwiskach, a tu zapowiadaja " fala opadow odchodzi, teraz bedzie lato" Jakie, k..., opady ze niby??? Tragedia, dla nas naprawde powazna sprawa.

I meszki, kurde, non stop latam, patrze jak konie reaguja, sciagam, kombinuje, jesuuuu.

Dol.
nie jeżdżę konno. i nie mam widoków. kasa, kasa, brak czasu 🙁
Moon   #kulistyzajebisty
08 maja 2011 21:44
PonPon, w tym miejscu podajmy sobie ręce, może będzie raźniej.
nie mam na nic czasu 🙁
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
08 maja 2011 21:53
PonPon, Moon, załóżmy grupę wsparcia =)
trzynastka   In love with the ordinary
08 maja 2011 22:20
nooo ! załóżmy !  😅
BASZNIA  Trzymam kciuki za konia  :kwiatek:  u nas też susza ,trawa na pierwszej łące jest tak marna  😵  deszczu by się przydało ,meszki atakują konie normalnie ręce opadają .

A co do postu wyżej ,skończyło się tak że konie dalej stoją u mnie w tym że jeden jest już mój ,nie mogłam pozwolić żeby poszła do tego pajaca więc ją odkupiła  🤔wirek: 
BASZNIA   mleczna i deserowa
09 maja 2011 05:38
monia, dzieki :-)
A co do Twojej sytuacji..
Najgorzej jak sie czlowiek przejmuje bardziej od wlasciciela...
Nie umiem jeździć. Po prostu się do tego nie nadaję  😵
Od 2 lat jeżdżę mojego konia i zamiast być lepiej jest coraz gorzej. Mam problem ze wszystkim, nie umiem rozluźnić konia ani przejechać głupiej L klasy, nawet głupie skręcanie sprawia mi problem. W sumie to siedząc na koniu czuję, że nie do końca wiem co robić. Dzisiaj na jeździe dostałam takiej histerii, że dostał w łep i zsiadłam  🤬  😡 Z drugiej strony olimpijczyk na nim trochę pojeździł i był zaczwycony. Naokoło wszyscy znajomi idą do przodu, startują po 130-140 konkursy a ja nic  🤔 Tylko użeram się z Platfusem, a jazda przestaje mi sprawiać jakąkolwiek przyjemność. Mogłabym sprzedać i kupić nowego, z którym się dogadam, ale za takie pieniądze jakie dostane z Placka nie kupie nic co skacze coś konkretnego. Mogę zostawić i dalej się męczyć a w międzyczasie modlić się o to żebyśmy się dogadali, ale ja już nie mogę. Mam dość płakania, przejmowania się, dołowania. Ale co będę robić jak nie będę jeździć. Od kiedy pamiętam każdą wolną chwilę spędzałam jeżdżąc.
Przepraszam, że trochę nieskładnie ale od kiedy zeszłam z konia nie mogę się uspokoić  😡

Moon   #kulistyzajebisty
19 maja 2011 20:00
Frania, a jakbyś spojrzała na to z innej strony: Co by było jakby koni w Twoim życiu w ogóle nie było? Albo nagle przestałyby istnieć? Rzuciłabyś się w wir innych zajęć (na które normalnie nie masz czasu, właśnie przez konie), nawet tego zauważyła czy lamentowała, rozpamiętywała to co końskiego było w Twoim życiu?
Ktoś kiedyś mądrze napisał, że jeździectwo  to nie widzimisię, tylko styl życia - Więc czym jest dla Ciebie jeździectwo?

Piszę to z pozycji osoby, (jak widać powyżej... 😉 ) nie jeżdżącej, nie mającej widoków jakichkolwiek na jeżdżenie konkretne. *
Ale ty przecież dostałaś zrobionego konia (tego spod szwedki, tak?), masz drugiego konia, którego (chyba?) kochasz. Ja rozumiem, że są kryzysy, chwile zwątpienia, bo o matko, za jeździeckich czasów przeżywało się je nie raz, mysląc, że to koniec świata, w ogóle armagedon.
Ale właśnie w tym sporcie cały dil polega na tym, że mając do czynienia z żywym zwierzęciem, nie zawsze jest perfekcyjnie idealnie, zawsze jest coś do poprawiania, ćwiczenia, rzeźbienia.
Nie wiem jakie masz ambicje na sport przez duże S, czy z kimś jeździsz i jak jeździsz, ale może na jakiś czas "zapomnij" o sporcie, rywalizacji, o ogarnianiu siebie czy konia. Wrzuć po prostu na luz, poznajcie się na nowo, choćbyś miała tylko miziać go na padoku czy jeździć stępem do lasu.
Jest kilka przykładów voltowych, gdzie takie 'kuracje' zdziałały cuda, serio, serio. ;-)

*I kopniak w tyłek za takie biadolenie, niektórzy chcieliby mieć Twoje problemy ;-) Tudzież kopniak na zachętę, ogarniamy swoją glowę i dobieramy się ogonkom do zadków i rzeźbim aż urzeźbim, o! :kwiatek:
Nie mam pojęcia co bym robiła. Moją najdłuższa przerwa w jeździe trwała 2 tygodnie (wakacje) i po tygodniu nie wiedziałam co ze sobą robić.
W sumie to nawet nie wiem jak to jest nie jeździć.

No niby mam Fightera ale raczej nic z tego nie wyjdzie. Koń ma 16 lat, jest po 2 kontuzjach i długo na nim nie pojeżdżę. Już nie mówię o tym, że muszę do niego dojeżdżać 70km, więc więcej niż 3 razy w tyg na niego nie wsiąde (pozostałe dni chodzi na bieżni). Wątpie żeby to wypaliło.


Ja chyba nie umiem wrzucić na luz. Nigdy nie jeździłam tylko po to, żeby jeździć, zawsze chciałam startować, a zatrzymanie się najpierw na P klasie, potem cofnięcie się do LL-L a potem zaprzestanie startów jest naprawdę frustrujące. I ja naprawdę czuję, że się do tego nie nadaję, że po prostu jestem antytalentem.
Nie jeżdżę od 4 miesięcy i nie ma na to perspektyw. Koń został w Polsce. Jestem tysiące km od domu, w obcym kraju bez rodziny i przyjaciół. Co z tego, że mam dom i prace jak nie ma do kogo się odezwać,komu wyżalić. Niby nie sama bo z narzeczonym, ale co z tego jak się nie układa a w domu się mijamy. Nie tak miało być 🙁
kujka   new better life mode: on
19 maja 2011 21:14
Frania, juz Ci kiedys pisalam i sie powtorze: nie wierze, ze z dobrym trenerem nie poszlabys do przodu. masz fajnego konia. L, P czy nawet N to wiekszosc koni pojdzie i mysle ze nie w nim jest problem. skoro obecny trener nie potrafi dotrzec do Ciebie/znalezc sposobu na konia, to trzeba go zmienic. /

Swoja droga Ty masz tez jakas hustawke nastrojow. Niedawno pisalas juz cos podobnego, ale potem Ci sie odwidzialo, mowilas ze jest super ze kon swietnie sie spisal na krosie, ze puchniesz. A teraz znow to samo.. Wez szczerze ze soba porozmawiaj i przyznaj czy wkladasz w konia tyle pracy, czy na treningach (i pomiedzy nimi) starasz sie dawac z siebie wszystko, czy nie ma czegos co moglabys jeszcze poprawic sama w sobie, by szlo Wam lepiej. Jesli nie ma, to faktycznie uwazam ze proba pojezdzenia z kims innych (chocby przez miesiac/dwa) moglaby troche rozjasnic sytuacje?
Ale ja już jeździłam z kilkoma osobami i w Szczecinie raczej nie znajdę kogoś lepszego. Jest trener z którym mi się dobrze jeździ na nim- 300km ode mnie. Bo to właśnie tak wygląda. Mój koń chodzi dobrze prz tydzień, dwa a potem nagle zawiecha i nie mogę zrobić nic  🤔 I ciągle taka huśtawka. Gdybym ja przynajmniej wiedziała, że nie ma szans żeby chodził dobrze to bym się z tym może pogodziła.

I własnie do mnie doarła najstraszniejsza rzecz z tego wszytskiego. Mój koń dostał dzisiaj wpierdziel tylko dlatego, że ja sobie nie radzę ze sobą  🤔wirek: Niedobrze mi się aż zrobiło ;/
[sub]
Nie nawidzę siebie. serio.[/sub]
Chciałam pocieszyć mojego partnera bo miał zły dzień, a tylko mi się dostało  😵
Im bardziej się staram tym jest gorzej..  🙄
kujka   new better life mode: on
20 maja 2011 23:39
Frania, czyli ze Ty myslisz, ze inne konie to zawsze dobrze chodza? ze sie wszystkim nam tutaj na naszych koniach zawsze dobrze jezdzi?  😂

moze za duzo od siebie i od niego wymagasz, hmm?
Frania, Albo wóz, albo przewóz. Mówisz, że męczy Cię jeździectwo, ale jak nie jeździłaś 2 tygodnie to szybko nie miałaś co ze sobą zrobić.... 😉 Niestety, tak to jest - zawsze hmm... dłuższa współpraca  z jednym koniem wygląda jak sinusoida - raz jest dobrze, może być długo dobrze, a potem jest źle. Albo nawet długo jest źle, a później znów dobrze. Nie można oczekiwać od konia, że będzie on zawsze miły, dobry, idealny i dobrze chodzący.
Poza tym, eeeej, jedziesz mistrzostwa wszechświata, że musisz mieć wyniki? Płacą Ci za jazdy, że musisz startować 130 i mieć złoto zawsze i wszędzie i w ogóle? 😉 Nic nie musisz.
A jeśli naprawdę jeździectwo wpędza Cię w tak straszne stany emocjonalne, to rzuć to, znajdź inne hobby, które nie będzie sprawiało, że zaczniesz mówić, że się nienawidzisz. Jazda konna ma być przyjemnością, a nie frustrującym obowiązkiem prowadzącym do złości, dołów i innych tego typu rzeczy.
Wielu chciałoby być na Twoim miejscu. Niektórzy nie mają ani koni, ani warunków do jazdy, ani gorsza i czasu, żeby nawet popatrzeć na konie. 😉
Sankaritarina wiesz co ja chyba do wszystkiego będę tak emocjonalnie podchodziła. Jak trenowałam bieganie (rzuciłam dla koni) to też tak było. Ogólnie ja jestem zawsze zdołowana, czuje się głupia, brzydka itd.
I ja nie chcę żeby on był miły idelany i dobrze chodzący zawsze ale bez przesady. W sumie to chciałabym tylko umieć jeździć i reprezentować sobą JAKIKOLWIEK poziom. To co teraz się dzieje to przegięcie.

Dotałam wczoraj smsa od kolegi z takim cytatem:
"jak się działa to się w końcu osiąga cel. Trzeba walczyć o rzeczy które się kocha, nie ważne czy to park, dziewczyna czy kanapka z bekonem"
poprawiło mi to humor zdecydowanie  🙂

Na razie stwierdziłam, że oddam go do jazdy trenerowi(do kogo innego nie do tej trenerki z którą jeżdżę w Szczecinie), będę w tym czasie jeździła Fightera, a jak będę miała czas będę jeździła tam i wsiadała. Rozmawiałam z nim wczoraj i powiedział mi, że przede wszystkim mam się uspokoić bo jestem za nerwowa, on mi pokaże jak mam go jeździć i potem pódzie z górki. No i, że mam fajnego konia, że jest trudny, ale to wszystko jest do zrobienia i szkoda by było go sprzedawać.
.
Gillian   four letter word
21 maja 2011 15:25
chyba zaraz zwymiotuję z nerwów, właśnie zarezerwowałam boks w stajni, którą dziś odwiedziłam z "inspekcją". Postanowione, zaklepane, teraz tylko przewieźć konia i... i się zacznie prawdziwe, dorosłe, odpowiedzialne życie  😲  nie chcę!  😲
Czuję się paskudnie. Czuję, że się wypaliłam jeździecko.
Ludzie płaczą, piszą, jojczą, że nie mają konia do jazdy, nie mają gdzie jeździć, brakuje im koni. A ja? Mam konia (kurcze, własnego!), mam gdzie jeździć, weekendowo mam z kim jeździć. Ale mi się nie chce 🙁 Nie czerpię z tego przyjemności. Czyżby brak motywacji? Kucyk jak na siebie i szybki przeskok z trybu sportowego na rekreacyjny, pracuje wręcz wyśmienicie.
Kiedyś jak musiałam "zarwać" jakiś weekend i pojechać na obiad do babci niż do stajni, to aż mi się płakać chciało, bo stracę trzy treningi, Jasnemu urośnie brzuch i tyle będzie. Teraz podchodzę do tego obojętnie, bez emocjonalnie. Przeraża mnie to.
Niedawno nie mogłam jeździć 1,5 miesiąca. Z koniem pracowała moja instruktorka. Byłam prawie na każdym treningu. Bardzo przyjemnie było mi patrzeć na ich pracę. (Chyba) Wmawiałam sobie, że nie mogę się doczekać, żeby wsiąść na konia. W końcu wsiadłam i o. I nic. Pojeździłam i pojechałam do domu. 🙁

Tym bardziej mnie to przeraża, bo w mojej stajni są ludzie dorośli, średnia wieku: 40lat. Oni przyjeżdżają, jeżdżą razem w tereny, widać, że samo wożenie się po ujeżdżalni sprawia im przyjemność, nawet jak ich własny koń nie chce skręcać, galopuje z każdą nogą w inną stronę, ale to nic, oni mają z tego radość! Mój kucyk jest wyszkolony do klasy N, umie na prawdę dużo, a ja nie potrafię się z tego cieszyć 🙁 Mam prawie 18 lat, to jest straszne. 🙁

i co tu robić? 🙁
Nalle   Klapiasty & Mała Cholera
21 maja 2011 18:33
i co tu robić? 🙁


Najlepiej dłuższą przerwę. Będziesz miała okazję spojrzeć na wszystko z odpowiedniej perspektywy i podjąć właściwą decyzję odnośnie twojej przyszłości - z jeździectwem, lub bez.
Byłam w twoim wieku kiedy stanęłam przed podobnym dylematem, chociaż głównym motorem napędowym były treningowe frustracje i ambicje przesłaniające realny osąd sytuacji. Przerwa przedłużyła się do 3 lat, z krótkimi okresami powrotów w międzyczasie. Ale kiedy już zdecydowałam się wrócić do sportu, było to zrobione z pełnym przekonaniem i dojrzałością. Poznałam inne życie, ułożyłam własne i przekonałam się, że jest tam miejsce dla koni.
No i nigdy nie byłam w tym równie efektywna.  😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się