Witajcie 🙂
Zeszły rok nie był dla mnie zbyt szczęśliwy pod względem jeździectwa. Pokonały mnie przeróżne zdrowotne problemy, a jak skończyły się moje to zaczęły się końskie...
Witam nowy rok z niezłą gromadką do pracy 🙂
Cayenne - tradycyjnie. W zeszłym roku dwukrotnie miała robione zęby, dopiero za drugim razem porządnie (dzięki Monice Olejniczak, polecam). Raz leczyliśmy plecki. Teraz jedziemy z koksem, bo koń bardzo zyskał w pracy.
Chingan - przeskakuje z zaprzęgu w siodło na amen. I robi takie miny, o
Panisko - świeżo zajeżdżony pod siodło hucułek, szykuję go dla rekreantów
I nade wszystko moja wiecznie niezajeżdżona do końca gwiazda - Atea. Naprawdę dokręcam śrubkę. Zmieniłam sposób pracy, widzę efekty. Znowu chce mi się z nią pracować 🙂
Na koniec dodam mojego pocieszyciela w mroźne wieczory - świnię Zuri. Przykryła się, bo zimno 😁 Żyje!
Szczęścia dla Was i kopytnych w Nowym Roku!