zajezdzanie młodych koni

kujka   new better life mode: on
25 marca 2012 14:15
nie trzeba na podlasie, pod Warszawe wystarczy 🙂
czterolatek 170+ na kole o promieniu chyba 2 metrow i ultrakrotkich, wysoko zapietych wypinaczach. na wlasne oczy widzialam jak babcie kocham. 🙁
to lepiej żebym ja nie pisał jak widziałem zajeżdzenie konia w tydzien, który wcześniej nawet kanatara nie widział - nikomu nie życze konia tak robionego
Połowa świata niestety tak robi, najczęściej dlatego że sie wogole na tym nie znaja, wiec myślą ze trzeba konia zmęczyc. Ale poza zajeżdżaniem, spotykam dokłądnie to samo, czyli ganianei konia ( juz dawno ujezdzonego, normalnego) bez sensu. Ja mówie pracuj nad zadem na lonży, myślac o pilnowaniu zadu, wypięciu itd, a ludzie biorą konia i ganiają bez niczego w kołko, sądząc ze o to chodzi. Nagminnie na polowie lonży, czego za chiny nie rozumiem i zawsze tlumacze ze po to ta lonza jest taka dluga zeby ja całą wykorzystywać do lonzowania.

zajezdzanie nie przygotowanego konia tez widzialam, tzn byl surowy, dziki, i dotykac dawla sie tylko lekko do szyi, stojąc w boksie. Gościu wziąl go na loznownik ubrak, wsiadl i heja. ale zajeździl a co.


a co do wspomnianej tu instrukcji, zawsze mnie uczono by brac mlodego konia za starszym koniem, i nigdy nie przeszlo. zawsz ebralismy starszego ale mlody lepiej szedl z przodu... ostatnio zajezdzamy 7 latkę, ktora cale zycie nic nie robila, ale jej wlascicel twierdzi ze nie raz na nia na oklep wsiadal jak na padoku byla.
Lonza i kilka podstawowych zasad ok tygodnia bezstresowej pracy, od razu z siodlem.
wsiadanie pierwszy raz w stoj i do domu, potem stęp i zatrzymanie z ruszeniem, na 3 dzien koń juz wszytsko to kuma, więc kłus i czwarty dzien teren. oczywiscie młoda szła pierwsza i chwilami nawet towarzyszace jej kobyly zostawaly z tylu.

Mój młody zaczynający  swoją przygodę 🙂
Powiem tak, konik do 3roku nic niego  robił był rozpuszczony, same łąki, teraz ma 3 lata i zaczynam z nim pracę, jest to niesamowite gdy wszystko idzie tak pięknie, już drugi koń robiony tą metodą i jestem bardzo dumna z siebie i koni.
Od dłuższego czasu spędzam z końmi dzień w dzień, obserwując ich zachowanie, troszkę poczytałam,pooglądałam, tak by z koniem bawić się pokazywać mu nowe rzeczy,itp.  Zaczęłam bawić się w 7gier, konik nie do poznania, przy okazji robimy sobie mięśnie na grzbiecie i teraz na zakończenie  zabaw wyskakuje na na niego tzw. martwego Indianina sama bez żadnej pomocy i co, zero reakcji. Ładnie się słucha, wszystko pięknie i cacy.Na samym kantarku, już parę kroków zrobiliśmy🙂.  Od kąt zaczęłam pracować z końmi bardziej naturalnie, konie stały się nie do poznania.
Pamiętam jak kilka lat temu, lonżowałam konia nie mając pojęcia o naturalu  👀 to masakra, bo on mi ucieka, bo on mi wyłamuje, nie słucha itp. no nie da się, pracować z koniem, jak się go nie zrozumie. Spokój i jeszcze raz spokój i cierpliwość...
natural czy nienatural, praca z koniem gdy się go nie rozumie, nie jest się spokojnym i cierpliwym, zawsze jest bez sensu, a na dłuższą metę szkodliwa. 🙂

A najlepszą " karą", naganą, przywróceniem do porządku nie jest bat i krzyk - wrzask i szarpanie tylko podniesienie głosu na konia 🙂, u mnie sprawdza się idealnie powiedzenie głośniej " No i co ty robisz, no co? oszalałeś???!!! i koń staje i się zastanawia co mi się stało, czy to ja oszalałam czy co, stoję gadam, dziwnie się zachowuję. i naprawdę bardzo często koń zaczyna się słuchać, jest bardziej zainteresowany pracą.
Wrzask to przecież podniesienie głosu. 😉
Choć tak, zgadzam się, że przesadne rozemocjowanie w zastosowaniu kary dobre nie jest, bo zazwyczaj koń zostaje ukarany mocniej niż powinien być ukarany.

Pamiętam jak kilka lat temu, lonżowałam konia nie mając pojęcia o naturalu  oczy2 to masakra, bo on mi ucieka, bo on mi wyłamuje, nie słucha itp.
Po prostu próbowałaś lonżować konia nie mając pojęcia o lonżowaniu.... I tyle....
Gdzie nie wejdę tam natural, już mi się czkawką odbija  🙄

u mnie sprawdza się idealnie powiedzenie głośniej " No i co ty robisz, no co? oszalałeś???!!! i koń staje i się zastanawia co mi się stało, czy to ja oszalałam czy co, stoję gadam, dziwnie się zachowuję. i naprawdę bardzo często koń zaczyna się słuchać, jest bardziej zainteresowany pracą.
Będzie długi wstęp i krótka puenta
Pomagałam kiedyś pewnej pani z jej koniem. Wielkie bydle, przeszłość sportowa no i charakterek też miał. Był po kontuzji więc trochę go nosiło gdy zaczął pierwsze stępy i kłusy. Kiedy miałam się nim zajmować dostałam kartkę ze wszystkimi radami, adnotacjami, co gdzie leży w szafce i jak postępować z koniem (wiadomo synuś mamusi 😉 ) jeden punkt cytuję:

-Przy ruchu w lewo konik miewa zwidy przed białymi drzwiami i może bryknąć - nieszkodliwie.
Reaguje skruchą na - Fe!


Tak mi się skojarzyło i ożywiło cieplutkie wspomnienia  🤣
Uciekam z offtopem  💃
Sankaritarina, tak, może źle to napisałam, wrzask kojarzy mi się z emocjami(negatywnymi), a tu chodzi o po prostu takie teatralne głośne mówienie. Oczywiście są konie rozbestwione, zepsute przez człowieka, bardzo wrażliwe lub mendy końskie i oczywiście wtedy nie można stać bezczynnie i wygłaszać monologi.
W przypadku "moich" koni to się sprawdza, oczywiście nie można też stać jak sierotka marysia i mruczeć pod nosem( ostatnio widziałam taki występ, a konisko szaaaalałooo)

kajpo, Fe mnie rozbawiło 🙂
szlachta, jest tylko taki problem, że głos... jest łatwy w użyciu. Szalenie łatwo o sytuację sprzeczności pomiędzy głosem a mową ciała. A gdy raz człowiek przyzwyczai się do nadużywania głosu, to trudno się odzwyczaić. Wiem, bo... walczę z nawykiem 😀 Umiar. Umiar we wszystkim, w używaniu głosu także.
Oczywiście, umiar i stosowanie wszystkich pomocy z głową i zrozumieniem, świadomie. Napisałam to tylko, bo zauważyłam, że głos działa duuuuzo lepiej bezstresowo niż szarpnięcia, lub co gorsze używanie bata czy wrzaski na nieposłuszeństwo. Oczywiście, są cwaniaki które głos olewają i trzeba je sprowadzić na ziemię trochę mocniej a czasami bardzo mocno, ale nigdy pod wpływem emocji - złości.

Widuj ludzxi którzy się zloszczą na konia, i np szarpią go za wszytsko co sie da, krzyczą, ale co najgorsze są wściekli, a kon zacyzna byc jeszce bardziej nie posłuszny, próbuje uciekac itd.

a co do naturala, to nigdy nie wiem o co jest ten problem, wg mnie takie same metody stosowalo sie dawniej, nie mowie o łamaniu koni siłowo, ale normalnej pracy. Tylko teraz ktos to nazwa, wyodrebnil i zarobił kase....jesli chodzi  o prace z koniem to ona sie nie zmienila, tylko trzeba miec wogole pojęcie o koniu jako gatunku oraz o tym jak uczyć.
Nie byłabym taka pewna , czy praca z koniem się nie zmieniła  😉 . Przecież zbieramy doświadczenia pokoleń wręcz , uczymy się na błędach swoich i innych , szukamy lepszych rozwiązań różnych problemów . Natural tu w niczym nie przeszkadza , naprawdę  🙂 . Wręcz dostarcza czasem ciekawych rozwiązań . Mi osobiście pomógł w pracy z trudnymi końmi , a teraz np. zaczęłam po zimowej przerwie zajmować się naszą biegoholiczką (4 lata) i pomagam sobie sprzętem naturalsowym (własnej roboty) i przynajmniej jedną z zabaw (jojo). W zeszłym roku było więcej zabaw , mikrolonże (prawie bez kłusa , że nie wspomnę o galopie  :mad🙂 i kilka razy przyjęcie jeżdzca - stęp i kilka razy kłus). Jakieś 10 lat temu pewnie też bym ją ganiała , na zasadzie ''chcesz się zmęczyć , proszę bardzo''. Teraz wiem , że przede wszystkim i w pierwszej kolejności muszę zająć się umysłem konia .
Chciałabym jej przed zasadniczą pracą pod jeżdżcem zaserwować wypinacze  , choć kilka razy (zauważyłam , że boi się o pysk , gdy jeżdziec skrócił wodze -jakaś klaustrofobia  :?🙂. Niestety , żeby móc to zrobić muszę wtłuc koniowi do głowy , że wcale nie musi w kłusie tak pędzić , a to wcale nie jest łatwe . Więc obecnie uczymy się chodzić stępem , przynajmniej dwa kółka bez podbiegania i krótkie odcinki lużnego kłusa , w spokojnym tempie. Dziś koń spisał się prawie na piątkę . Dobrze reaguje na jojo i na machanie bacikiem przed nią ( na razie maksymalna odległość na jaką mogę się od niej oddalić , to 3-4 m ) i wtedy hamuje i raczej już nie próbuje forsować moich pomocy wstrzymujących. Kiedyś założyłam czambon , ale go olała . Tak zasuwała , że pewnie go nie zauważyła . A pierwsze lonże z nauką chodzenia na głos były ok. Potem coś jej się poprzestawiało  🤔wirek:
A co do głosu , to macie rację , że umiar obowiązuje we wszystkim . Jak się za dużo gada do konia , to się go trochę przytępia na ten głos (jak z nadużywaniem np. łydki) .  Kiedyś , zajmując się pewną klaczą , dość temperamentną , tak ją wyczuliłam na głos , że komendy mówiłam niemal szeptem i nie musiałam ich powtarzać ....
Niee, nie demonizowałabym tego aż tak bardzo, że jak ktoś dużo gada do konia, to koń się przytępia. Zależy kiedy i jak się gada. 😉 Nie widzę nic szkodliwego w gadaniu do konia podczas czyszczenia, ale już na lonży albo na jeździe (i ogólnie w codziennym obrządku... ja tam przy nalewaniu wody gadałam jednemu i drugiemu ostre "te!" albo "ej!" jak mi próbowały nochal pod rękę wsadzić... mają czekać aż odejdę 😉 ) powinno się mieć kilka określonych komend głosowych na które koń ma reagować natychmiast. Jeśli ludź sobie gada bez sensu, bez intonacji, bez hmm, "konkretyzacji" to ten koń też słuchał nie będzie.

lira, Hm... a czemu ona jest biegoholiczką...? W sensie, co warunkuje to bieganie? Rasa, charakter...?

kajpo, Nie opowiadałaś już tej historii gdzieś tutaj? Bo pamiętam to "Fe!" 😁 I w ogóle jak tam koń - brykał nieszkodliwie i był generalnie fajny, tylko pańcia taka pańciowata do szpiku kości czy był rozpieszczony? 🙂
O używaniu głosu mówiłam w odniesieniu do lonży ....  Bo poza pracą też gadam do konia i wcale się nie kontroluję  😉
A co do biegoholiczki to i rasa i charakter . Matka xx/śl , ale temperament xx bezapelacyjnie , a ojciec 85% xx .
Nie znam się na koniach wyścigowych , ale dla mnie to właśnie koń stworzony do tego . I jest w niej coś takiego  mądrego i łagodnego , mimo temperamentu . Chyba nie było osoby , której by nie ujęła swoim spojrzeniem ...   
A pod siodłem , cóż .... ciężka praca nas czeka .
lira, Pytałam dlatego, że tak sobie dumam nad tymi wypinaczami. Znane są przypadki wspinania się w panice na wypinaczach i tak w sumie nie wiem czy Ci nie odradzać czasem... Skoro ona na lonży najwidoczniej nie umie trzymać tempa.
Ręka dobrego jeźdźca zawsze jest fajniejsza pod tym względem. Sporo koni reaguje strachem na skrócenie wodzy (no niektóre to wybitnie panikują i np. cofają się albo zabierają do wspinania, ale potem się okazuje, że mają krzywy zgryz... 😤 ). Nie poskutkowałoby zajęcie jej pracą..?
Sankaritarina , słuszna uwaga  :kwiatek:  . Ja dumam podobnie i jeśli nie uda mi się ''sprowadzić ją na ziemię'' to nic na siłę . I tak najpierw chcę jeszcze spróbować czambonu , jak koń ogarnie się w tym kłusie .
Ja generalnie nie kocham wypinaczy zwykłych , wolę trójkąty . Ale np. zapięłam je ze dwa razy na hc/haflingera , który napiera na wędzidło , walczy z nim , usztywnia się , a z wypinaczami po pierwszym niezadowoleniu zaczął trochę odpuszczać i ustępować od wędzidła . Mam nadzieję , że będzie bardziej respektował rękę jeżdżca dzięki temu.
A motto życiowe naszej biegoholiczki brzmi '' po co gdzieś iść , skoro można pobiec ''  😉 . I żałuję tylko , że mój Liruś nie ma choć połowy jej temperamentu  🤔
I mały  🚫  Dzięki swojemu bieganiu ta młoda ma najlepiej rozwiniętą strzałkę gąbczastą z wszystkich naszych koni ... piętki tworzą niemal linię prostą  ❗
kajpo, Nie opowiadałaś już tej historii gdzieś tutaj? Bo pamiętam to "Fe!" 😁 I w ogóle jak tam koń - brykał nieszkodliwie i był generalnie fajny, tylko pańcia taka pańciowata do szpiku kości czy był rozpieszczony? 🙂

Wszystko razem (konik do leczenia i kochania) + poprzednia właścicielka full profeszynal dresaż, jeździła z dwoma batami tak, że dostawał wpie*dol aż się kurzyło i na munsztuku bez pojęcia i koncepcji. Zaciągnięty do granic możliwości, zwyrodnienia kręgów szyjnych...Koń bodajże 8-letni, syn Pegasusa HB. A laska czynnie trenuje, jeździ konie innym, chyba jeszcze startuje więc wydawać by się mogło że wie co robi...
Podsumowując to wszystko uważam że to koń o złotym sercu. Dziwiło mnie że jeszcze nikogo nie zabił.
Moim zdaniem bardzo dobrze trafił, jest otoczony opieką, systematycznie przyjeżdża wet (a właścicieli stać na leczenie), łazi po trawiastych padokach. I przede wszystkim ludzie dali mu wreszcie święty spokój.
kajpo, Uuuu.... Aż mi się smutno zrobiło. Że też są ludzie, którzy dają swoje konie w taki "trening". Ale to ta pańcia od "fe" to nie jest ta sama, która z dwoma batami jeździła?
Heh, jak się słyszy takie historie, to aż się żałuje, że niektóre konie ostro i siarczyście się nie buntują.

lira, No, niefajnie by było, gdyby ona spanikowała na tych wypinaczach. Słyszałam jakieś informacje o przewróceniu się na plecy na wypinaczach, ale nie wiem skąd te wiatry przyszły, nie widziałam. Wolę sobie nie wyobrażać jak takie szarpnięcie może zadziałać na kręgi albo na szczękę. Za to wspinanie się w panice na wypinaczach (naprawdę lekko zapiętych, koń ich wcześniej nie miał), niestety, widziałam i nie wyglądało to za sympatycznie. Ja Ci powiem, że jak koń nie umie grzecznie trzymać stałego i wolnego tempa, to nie ma co zakładać żadnych rzeczy (ale o tym pewnie sama wiesz). Może to dlatego ona tego chambonu nie zauważyła (a może był też za długi). Spieszący koń to nie jest koń rozluźniony, a tylko koń rozluźniony jest w stanie "zauważyć" patent i zacząć na nim pracować, a nie próbować z nim walczyć. Tak mi się wydaje.
No ale wiadomo, różne konie są. Jedne lubią, inne nie. Mój np. świetnie zareagował na chambon, a jeszcze świetniej na gogue. Za to na wypinacze źle (jakiekolwiek, na trójkąty też). Choć zastanawiam się czy w tym wypadku to nie była wina a) zębów b) podłoża. Bo, niestety, do dobrej pracy na lonży, moim zdaniem, dobre i równe podłoże jest potrzebne. Zwłaszcza na patentach takich jak pessoa czy wypinacze. Chambon trochę więcej "wybacza" -> jeśli koń się potknie na chambonie i szarpnie głową do przodu, żeby złapać równowagę, to nic szkodliwego raczej go nie spotka.... ale jeśli potknie się na wypinaczach i będzie próbował "się zrównoważyć" szyją i głową, szarpiąc ją do przodu... to napotka zębami ciągnące wypinacze.
Przynajmniej tak mi wychodzi z obserwacji.
Sankaritarina , o wywróceniu na plecy ze skutkiem śmiertelnym ktoś pisał na forum kiedyś , ale nie pamiętam kto ...
Chciałam natomiast zapytać , czy ktoś uczył surowego konia chodzenia w podogoniu  i jak to wyglądało .
Druga nasza młoda jest tak dziwnie zbudowana ( tym samym porusza się dziwnie ), że wszystkie siodła lecą do przodu i to masakrycznie  . W zeszłym roku , jak już z samym siodłem chodziła spoko , założyłam (z trudem ) podogonie  . Jakoś doszłam na ujeżdżalnię i zaczął się horror . Nawet z siodłem nie było takiego rodea (pasek stukał ją po zadzie ) . W stępie względnie się uspokajała , ale na krótko . Nie powtórzyłam tego , bo się nie złożyło czasowo , ale muszę ją jakoś przyzwyczaić , bo kto wysiedzi ewentualne bryknięcie , jak znajdzie się na szyi konia  ❓
Na dopasowywanie jej siodła nie liczę ze strony szefostwa , więc mam problem . Jest jedno siodło , które nawet na niej dobrze leży , ale jak koń trochę pokłusuje , to i tak leci do przodu .
Jakby ktoś miał dobrą radę , to będę wdzięczna  :kwiatek:
Lira proponuję obergut zamiast podogonia. Czy jak to się tam nazywa...  😡 No taki stabilizator.

Jak dla mnie podogonie to jest narzędzie tortur :P

Sankaritarina Nie nie, ta zawodniczka doprowadziła konia do opłakanego stanu, a aktualna właścicielka najchętniej zabrałaby go ze sobą do domu. Koń nawet marchewki dostaje obrane...  😎
Dopasowane siodło przy zajeżdżaniu to podstawa. jak koniom wygodnie to nie kombinują za specjalnie.

Uczyłam chodzić w podogoniu konia już ujeżdżonego, przyuczałam go do zaprzęgu, podogonie było częścią szorów. Najpierw bawiłam się jego ogonem 🤣 jak już się rozluźnił zakładałam tylko podogonie i trzymałam chwilkę po czym zdejmowałam, jak już był luz ( a na początku z podogoniem "kulił ogon"😉 i się rozluźniał przy tym ubierałam go w szory. Tak zaakceptował podogonie, że hamowanie (podogonie wtedy działało) sań nie było od początku problemem.
Ja też stosuje Forgurt jest bardziej praktyczny i ma dodatkowy atut ja np używam go jako pasa do lonżowania 😉 moim zdaniem podoginie prowokuje konie do opuszczania grzbietu boc iagnie je "za ogon" wstecz. Mam dokładnie taki http://amigo-konie.pl/05a-daw-mag-pas-przedni-do-siodla-forgurt.html
O właśnie forgurt a nie obergut!
Dzięki dziewczyny !!!  :kwiatek:
Na śmierć zapomniałam że można z takim pasem pokombinować . Czytałam o tym , ale nigdy nie stosowałam.
Myślę , że szefowa zafunduje coś takiego .
szlachta, ujeżdżonym też zakładałam podogonia bez problemu , między innymi matce tej klaczki , bo obie mają taką dziwną budowę ....  I więcej bym jej nie kryła , bo same problemy  😤
ja próbuje ujeździć kuca ale on jest dziwny... jak na niego wsiądę  to pędzi do przodu jak oszalały.. ale to jest tak.. najpierw jak na niego wsiadam to jest tak stoi w miejscu ja go głosem nauczyłam żeby ruszał,  i on idzie i nagle głowę do góry i przekręca i ogon do góry i tyłek przysiada i pędzi do przodu i spadam a jak nie spadnę to staje w miejscu i stoi i nie chce się ruszyć, a jak nie zejdę to rusza z miejsca szalonym galopem... 🤔 pomóżcie.. dlaczego tak jest. ❓
❓ ale i tak go kocham. 💘 😍
Kto ci pozwolił się brać za ujeżdżanie kuca? Bo chyba nie masz pojęcia o czym piszesz...
lira- też zakładałam młodym koniom podogonia i raczej problemu nie było. Teraz same nastawiają ogony do włożenia i uwielbiają potem szorowanie wokół rzepa ogonowego.  Moja koleżanka miała z koniem ten sam problem co Ty- dochodziła z nim tylko do maneżu i był koniec grzeczności. Może spróbuj to przerobić na lonży?
A co do wypinaczy, to można przecież stopniowo przyzwyczajać konia , zacząć od dłuższych i patrzeć jak reaguje.  Zdecydowanie wolę pracować z trójkątami niż z czymkolwiek innym na lonży.
marysia550, ja powiem więcej ... jak nie byłam pewna reakcji konia na wypinacze (mowa o starszych , zrobionych koniach) , to zapinałam lużno tylko jeden wypinacz , zewnętrzny. Jak było ok. , to dopinałam drugi .
A mojemu młodemu też zapięłam najpierw jeden .... zrobiłam to z przewrażliwienia , bo on raczej spolegliwy na różne nowości i wrażliwością nie grzeszy . Choć pochwalić go muszę , bo po jednej minucie z wypinaczami zajarzył ''aaa , głowa na dół , dobra'' i jak po kilku minutach zdjęłam wypinacze i puściłam go luzem to cudnie nurkował głową w dół do przodu  😅
A z przerobieniem podogonia na lonży może być kłopot , bo ja czasowo nie wyrabiam , bo starej roboty nie ubyło , a  przybyło nowej ,czyli cztery młode (i wszystkie czterolatki już)  do poważnej roboty  🤔
Więc ten forgurt bardziej by mnie urządzał ... Nawet myślę żeby takowy uszyć , ale to też czas potrzebny ...
Żadnych wypięć na młode konie!! No może chambon.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
04 kwietnia 2012 21:35
Co sądzicie o lonżowaniu młodziaków na wypinaczach trójkątnych?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się