zajezdzanie młodych koni

nevadaHmm , ja Ci powiem , że kiedyś lonżowałam młode konie często (niestety zbyt często -rozkaz szefa ) i dłużej ,  na czambonie , a niektóre na wypinaczach . W tej chwili lonżuję młode krótko (10-15 min. bez stępa) i rzadziej ( ze dwa razy w tyg. ) . I jeśli nie widzę pozytywnej reakcji na czambon , to zakładam , dosłownie kilka razy wypinacze lużno zapięte , ale tylko u koni , co do których nie muszę się obawiać , że zrobią sobie krzywdę  .Koń jest na nich z 5 minut  , no może 7 . Nie wydaje mi się , że to im jakoś zaszkodzi , a w przypadku haf./hc. sądzę wręcz , że jest niezbędne ( twardziel w pysku i bardzo pomysłowy). Pierwszy raz robię od zera takiego mieszańca i stwierdzam , że to specyficzny koń . Nienawidzi chodzić w kółko . Jak mu się coś nie spodoba (zwł. na prawo) , to w ułamku sekundy ''pakuje manatki'' i go nie ma .Dlatego lonże są krótkie , przeplatane pracą w ręku , bez galopu. Zaś wypinacze zakładam mu trochę w celu ''poskromienia '' jego buntowniczej i niezależnej natury .Po dwóch razach efekt zadowalający , koń zaczął się spokojnie zastanawiać do czego służy wędzidło ( skupia się na nim ... ciekawe tylko w jakim celu  🤔wirek🙂 i ustępuje trochę od niego  , a to chyba ważne , nie ?
No i nie próbował nawet forsować lonżownika , tak był zajęty nowością ...
smarcik, ja nic na razie nie sądzę , bo założyłam eksperymentalnie dziś pierwszy raz na Lira i .... było tak sobie . Tylko on miał dziś jakiś słabszy dzień , więc trzeba by może kiedyś powtórzyć . Na razie przymierzam się by częściej już wsiadać ( w tym roku dopiero 4 razy ) , a lonżować rzadziej ...
Trójkąty stosuję na starsze konie raczej i w większości przypadków z dobrym skutkiem .
no rozumiem Lira przypadki są różne, szkoda że nie masz lonżownika. Ja osobiście nie lubie narzucać młodym postawy głowy i szyi na lonży, bo to za cholere nie ma jeszcze równowagi, szyja przegięta a zad pare kilometrów dalej. Ja jeśli tylko mam możliwość zajeżdżać konia sama, to lonżuję podpięta do kawecanu, wsiadam i najpierw na lonży  bez wodzy, potem troszke wodzy, potem mnie puszczają, potem wstępne reakcje na dosiad, łydka, zwrot na przodzie , kontakt na paluszkach dosłownie, a później tereny, tereny i jeszcze raz tereny min pół roku. I wtedy można zacząć rzeźbić.
platka   Audere est facere
05 kwietnia 2012 16:24
Powiedzcie mi, czy miałyście kiedykolwiek do czynienia z koniem "niezajeżdżalnym"?
Chodzi mi, że ewidentnie nie akceptował jeźdźca na grzbiecie, z ziemi można zrobić dużo, siodło to nie problem, ale jeździec to już za dużo... Od razu mówię, że biorę pod uwagę konie zdrowe, którym zrobiono badania i prześwietlenia i jest pewność, że powodem nie jest za młody wiek lub choroba!
nevada2012, gratulacje za (imo) jedne z najsensowniejszych słów, jakie zostały napisane na volcie. Serio-serio.
platka, nie. Kwestia umiejętności zajeżdżania.
platka ja miałam ale jezdziły spodnie i pozniej kon pozwolił się zajezdzic  😀
platka   Audere est facere
05 kwietnia 2012 16:51
halo również nie mówie o zajeżdżaniu konia przez "wszystkowiedzące małolaty".
Czyli wg Was każdy koń jest do jazdy tylko trzeba odpowiedniego podejścia 🙂
platka, a nie. Do zajeżdżenia - jest każdy. Do jazdy - niekoniecznie. Ale to bardzo rzadkie przypadki.
platka jezdzilam takiego. Pierwszemu ujezdzaczowi polamal zebra, drugiemu nos. Ja bylam trzecia, udalo mi sie nigdy nie spasc. Kon bardzo trudny, ze zwichrowana psychika od urodzenia. Niedotykalski, na poklepanie po szyji reagowal paniczna ucieczka, popregu nie dalo sie podciagnac siedzac w siodle, bo przerazal go dotyk nogi na lopatce. Bardzo wolno progresowal i praktycznie za kazdym razem praca zaczynala sie od poczatku. Finalnie mozna uznac, ze zostal zajezdzony, ale moim zdaniem pod siodlo sie nie nadawal.
Lira a apropos szkodliwości wypinaczy na młodych, to myśle że może zaszkodzić, bo konik schowa Ci się za wędzidło i będziesz miała pseudokontakt.
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
09 kwietnia 2012 10:56
Powiedzcie mi, czy miałyście kiedykolwiek do czynienia z koniem "niezajeżdżalnym"?


Ja osobiście nie spotkałam takiego konia. Są oczywiście konie które przez swoją wrażliwość nadają się potem jedynie dla doświadczonych jeźdźców. Zajeżdżenie to sprawa indywidualna. Zajmowałam się końmi, które już po kilku dniach od założenia siodła dawały usiąść sobie na grzbiecie (nie mylić z jazdą, tylko dosłownie wsiąść na stojącego konia, ewentualne zrobienie kilku kroków), inne potrzebowały duuużo więcej czasu. Dwa konie jedynie sprawiły mi najwięcej problemów. Jeden to bardzo wrażliwy wałach, na którego wsiadłam po pół roku pracy i zabaw z ziemi. Drugi koń to klacz, na którą dopiero po trzech miesiącach zabaw i dotykania mogłam wogóle założyć siodło. Na takim etapie została sprzedana i tam wsiedli na nią dopiero po 6 miesiącach. Być może gdyby ktoś zaczął na nie wsiadać na siłę, to nie chciałyby wcale współpracować z ludźmi.
Powiedzcie mi, czy miałyście kiedykolwiek do czynienia z koniem "niezajeżdżalnym"?


Mi się trafił jeden koń którego nie skończyłem. Robiłem go od totalnego zera. Był bardzo trudny do pracy. Przez 2mce nauczyłem go super chodzić na lonży, przyjął siodło, stał grzecznie przy czyszczeniu, dawał nogi, chodził ładnie na uwiązie w ręce, mogłem na niego wsiąść, ale nie dałem rady wysiedzieć na nim dłużej niż 15min i to na lonży (nie odważyłem się na jazde luzem). Tylko to był koń który jak się buntował popadał w agresje i atakował człowieka.
Na początku nauki, podczas prowadzenia w rece, miałem taką sytuacje, że zaczął strasznie się rzucać. Nie dał się uspokoić i zaczął na mnie polować zadem, aż w końcu dostałem centralnie w klate - zafundował mi przejażdzke karetką na sygnale, podejzenie połamanych zeber i pękniętej wątroby. Na szczęscie skonczyło się tylko na obitych zebrach i tyg wolnego. Sobie zafundował za to kastracje. Może też nie udało mi się go skończyć bo się go mimo wszystko troche bałem. 
Na 15 koni które tam zajeżdzałem w tym 5 ogierów, tylko ten jeden został nieskończony. Ja skończyłem prace, a z nim nie wiem co sie stało. Myśle, ze po kastracji troch złagodniał i jakby mu dać rok przerwy i zacząć jeszcze raz z nim prace, to by się w końcu udało go zajeździć.

Mam względnie małe doświadczenie, ale kilka koni zajeździłam i z żadnym nie miałam kłopotów. Natomiast dowiedziałam się, że koń na którym intensywnie trenowałam był zajeżdżony w wieku pięciu lat. Dlaczego? Został kupiony jako półroczne źrebię i sprowadzony z Węgier razem ze swoim kolegą. Przez następne 3 lata rosły sobie biegając po łące i systematycznie przyuczając się do podstawowych zabiegów itd., standardowa praca z młodzikami.
Kolega został zajeżdżony w wieku 3,5 roku praktycznie od razu, natomiast bohater historii przez ponad rok przewałkował chyba wszystkich jeźdźców którzy byli w okolicy, a później ściągało się już samobójców byle żeby tylko utrzymali się na grzbiecie gdy już wsiądą żeby koń przestał kojarzyć upadek jeźdźca z końcem jazdy. A fruwał tak, że rzadko kiedy wszystkie cztery kopyta dotykały ziemi.
Ale się udało, dziś na konia można wsadzić nawet dziecko.
Ma na imię Betyar ->  z węgierskiego Zbójnik 🙂

Edit:
Dopiero się zorientowałam, że właśnie tego konia mam na avatarze w tej chwili  😀
U nas wczoraj było pierwsze wsiadanie, bardzo się bałam, ale jakoś poszło  😉

Już wiem napewno, że z dopasowaniem siodła będzie problem  😵
Też bym się bała z niestabilnym siodłem.
Ile ma lat i jaki wzrost? Bardzo urodziwe zwierzątko 🙂
3 lata skończone i całe 147cm wzrostu  😉
Dziś mierzymy dwa siodła.
nevada 2012 , chciałam podkreślić , że nie lonżuję młodziaków regularnie na wypinaczach . Zakładam je kilka razy , lużno i na bardzo krótko , żeby koń poczuł , że coś go trzyma , że ma wędzidło w pysku . Dla młodych zdecydowanie preferuję czambon , a i tego już za dużo nie używam . Zupełnie inaczej przygotowuję teraz młode konie do zajazdki i każdego traktuję bardzo indywidualnie . Na mnie producenci patentów by nie zarobili  😉 . Nawet te nieszczęsne wypinacze i czambon mam własnej roboty  🙂
Znalazłam przypadkiem taki filmik, w tle słychać śmiech "mądrych" obserwatorek:

Czy tak powinno się to odbywać?
Tia... Ktoś się westernów w telewizji naoglądał.
Lira nie chce krytykować nikogo za to że robi coś czego ja nie robie. Myśle że jestem dość odosobniona w swojej wizji wypinaczy, myślę że nie warto pokazywać koniowi że "coś go trzyma" bo zatraci swobodę ruchu, o wędzidle raczej też nie musisz mu przypominać bo on doskonale wie że ma je w pysku. Dla mnie to zdecydowanie za sztywny patent, nawet lużno zapięty sprawia że przy utracie równowagi (co u młodych jest raczej częste) nadzieje się na wypinacz i na pewno nie umili mu to życia, bo to tylko swoboda do pewnego momentu. Pewnie powiecie że wypinacze są w miare elastyczne, bo te lepsze mają gumowe kółko albo połowa to guma, ale czy próbowaliście kiedyś rozciągnąć rękoma te gumę? To naprawdę nie lada wyzwanie, a końskie dziąsła są bardziej delikatne.
nevada2012, a ten wygląda na nadzianego, czy raczej stracił swobodę ruchu? Na pewno jest też schowany i ma pseudokontakt...
Lonżuje tylko na wypinaczach... Ile to się rzeczy człowiek nauczy z forum. Proszę zatem, żebyś mi w takim razie doradziła, co mam zmienić i na co? Na czambon? Czy gumę?





Moje wypinacze są elastyczne, nie jestem typem pudziana, ale bez problemu je rozciągam. Od tego też stoję przecież w środku kółka, żeby pracować, patrzeć co się dzieje, i koń mi się nie nadziewał i nie przewracał. W wypinaczach podoba mi się to, że są stabilne, nie znikają nagle w trakcie pracy, koń uczy się dojeżdżać do kontaktu i na nim równo opierać, wiedząc, że nie grozi mu ani nagłe szarpnięcie, ani zniknięcie wypięcia.  Na czambonie koń opuści głowę i kontaktu dalej nie ma... ba, wręcz próba oparcia na wędzidle kończy się rozciągnięciem mu uśmiechu od ucha do ucha - ale do głowy by mi nie przyszło wygłaszać na forum odgórne opinie, że czambon to zło.

To tak trudno zrozumieć, że sensownie pracować można na każdym patencie? Takim, którego działanie się zna i który pasuje do konia?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
12 kwietnia 2012 14:48
jest nadziany ten twój karus Quanta - bez 2 zdań.  🤣
ElaPe, nadziany, się nie rusza kompletnie i pewnie za chwilę przewróci... Jeszcze tą pierwszą dobrą radę nevady2012 o szkodliwych wypinaczach jakoś przeżyłam, ale po tym, jak się dziś rozkręciła, to mi ręce opadły. Mam na fotkach 5-6 lonż, z chęcią udokumentuję każdą (gdyby nie to, że będzie to wiało nudą, bo obrazek jest identyczny jak powyżej).
No ale czekam na receptę od nevada2012 na ratunek dla mojego konia, na prawdę nie chciałabym go zrujnować 🙁 A on dziś za kilka godzin wieczorem idzie na kolejną lonżę. Na wypinacze 😲 Help!
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
12 kwietnia 2012 15:26
Quanta: nie znasz się zupełnie, a zdjęcia masz przefotoszopowane i tyle  👿 😂  😉
oł je, ale żeście się obruszyły. No przykro mi ale takie jest moje osobiste zdanie i już. Wspominałam, że jestem odosobniona w moim podejściu do wypinaczy. Nie podniecaj się tak quanta.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
12 kwietnia 2012 15:47
a ja nie lubię ptasiego mleczka.  😉
nevada2012, Jesteś odosobniona, bo to podejście jest bzdurne.

Koń się może "nadziać" na wypinacze... może się też na nich powiesić... albo wspiąć się.....albo schować...., ale potrzeba do tego warunków.... Czyli "stresującego" podłoża, braku umiejętności lonżowania i braku umiejętności w dobieraniu wypinaczy...
Przypominam, że to wątek o zajeżdżaniu młodych koni, Sankaritarina fakt że nie mam ochoty wypinać młodych koni nazywasz bzdurą??? Czy bzdurne dla Ciebie jest wyjaśnienie.
nevada2012, Przypominam, że w poście na temat wypinaczy wypowiedziałaś się ogólnie pisząc, jakby wypinacze były złe same w sobie. Zabrzmiałaś jak ktoś, kto przychodzi i krzyczy "żadnych patentów! patenty są złe!" i to nazywam bzdurą. Jeśli chcesz nie być źle rozumiana, to precyzuj, co chcesz powiedzieć.
Oczywiście, że na wypinaczach konia nie umiejącego chodzić na lonży, nie ogarniającego równowagi na lonży (młody, stary, średni, jakikolwiek) mogą spotkać nieprzyjemności i jest ich dużo więcej niż na takim chambonie, który więcej "wybacza", ale to też nie znaczy, że, jeśli koń (młody również) dobrze pracuje na wypinaczach, to robi się mu krzywdę nimi. Wszystko co jest robione z głową jest w porządku i można młodych koni w ogóle nie lonżować przed zajeżdżeniem, czemu by nie (na pewno będą zdrowsze niż 3 latki biegające godzinę na chambonie na lonży 7-metrowej), można im w ogóle nie zakładać patentów, czemu by nie, ale raczej nie sądzę, że krótkie lonżowanie młodego konia na wypinaczach jest złe samo w sobie.
Myślałam, że wypowiadając się na wątku dot. młodych koni, nie muszę tego precyzować. Dla mnie to oczywiste. Ale niech tam precyzuję swoją opinię, jak dla mnie wypięcia na młodych są bleee. Ale zapraszam na wątek o koniu histerycznie broniącym się przed kontaktem, gdzie namawiam Julie do użycia czarnej.
Dla mnie oczywiste jest precyzowanie opinii. Nawet w temacie. Lepiej coś doprecyzować niż zostawić niedopowiedzenie. Fajnie, że najwyraźniej masz bardziej zdrowe podejście niż by się wydawało. ;-)
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się