Okiem Planty - życie w Teksasie

To zamieszam w głowach, bo dla mnie te kopyta źle nie wyglądają. Jeśli nie ma lizy kości to koń jest w 100% do wyprowadzenia, tylko z głową. No i bez podków.
Planta, dea i tajnaa dobrze ci radzą, skontaktuj się z Rameyem. Dobrze ostrugane kopyta nie będą Jerrego bolały, nie będą mu potrzebne leki przeciwbólowe, oszczędzisz na tym przynajmniej. Jest szansa uratować tego konia, więc ją wykorzystaj. Prawidłowe struganie i dieta bezcukrowa to jest to czego ten koń potrzebuje.
PumCass   zachowaj zimną krew!
24 września 2017 12:32
Ja też mam konia po ochwacie, gdzie kość omal nie przebiła się przez podeszwę. Poprzedni kowal tylko by kuł i kuł - a poprawy zero. Polecał nawet sprzedać konia na hak, bo nic z niego już nie będzie 😉 Dopiero po zmianie, na kowala który wie co robi, zwierz odżył. Chodzi boso i póki co tak zostanie. Dla niego zdrowiej, a dla portfela lżej 😉. Po kulawiźnie prawie nie został ślad, ewentualnie delikatne macanie na kamienistym podłożu. Obecnie wróciliśmy do spacerów w teren (pod siodłem!).
Dlatego nie wierze, że i w przypadku Jerrego nie da się już nic zrobić. Widziałam i czytałam gorsze historie ochwatowe, gdzie kości się przebijały, kopyta schodziły ale konie i tak w końcu wychodziły z tego.
Potrzebny tylko dobry kowal! Powodzenia, trzymam kciuki.
Na razie sprawa Jerrego musi byc odlozona.
Wczoraj Dave pijany wrocil do domu i pobil mnie na oczach corki. Corka wezwala policje. Kiedy przyjechali, maz trzymal mnie ciasno uniemozliwiajac ucieczke i oddychanie, bylam w stanie slepej paniki, wylam jak z wierze. Na pierwszy rozkaz policjanta nie wypuscil mnie, dopiero zareagowal na wyciagnieta bron.
Jest w wiezieniu. W poniedzialek bedzie widzial sedziego i zobaczymy co dalej. Jetsem w stanie paniki i szoku, twarz jest spuchnieta od uderzenia, zebra bola od uscisku.
Planta co się stało? Zawsze był taki agresywny? O co mu właściwie chodzi? Jak to dobrze, że masz taką dużą i madrą córkę. Na całe szczęście w USA szybko reagują na takie akcje.
Cholerny damski bokser, Planta trzymaj się  :kwiatek:
O jezusiu.
Życzę Ci dużo sił i dużo zmian w życiu.
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
24 września 2017 18:18
Planta , straszne co piszesz. 
:przytul: Trzymaj się! Mądre rozsądne masz dziecko. Brawo dla młodej! Powiedz jej to na spokojnie przy okazji - niech wie, że reagować trzeba. Inaczej ten świat do reszty oszaleje.
Planta, bardzo bardzo Ci współczuje i wirtualnie przytulam... Pewnie masz dość słuchania kazań i banałów i z uwagi na szok nie jest czas na to, wiec powiem tylko, ze powinnaś go porządnie kopnąć (po staropolsku) w rzyć, żeby doleciał az do Meksyku. Trzymaj sie i nie daj sie.
Planta, trzymaj się..
Wiecie co... ja dzisiaj jakoś tak nie wiadomo z jakiej paki myślałam o Plancie... o tym jak napisała, że mąż po powrocie z pracy "uciekł w picie" i o tym jak Planta się zaharowuje na co dzień fizycznie robiąc wszystko, co tylko się da i to czego się nie da, a jej mąż na to patrzy i nic. Że własnego konia zaszczyca miernym pogłaskaniem raz na dwa tygodnie...Myślałam też o tym, jak kiedyś napisała, że mąż wspominał o rozwodzie i że wtedy ona z niczym zostanie i zwierzaków będzie się musiała pozbyć, a ona tak się bardzo tego boi i tego nie chce (co zrozumiałe). I o tym, że zrezygnowała z własnej kariery naukowej dla dobra ich obojga i czy to się wszystko kiedyś nie obróci o 180 stopni i nie przeczytamy, że coś wymknęło się spod kontroli... no i chol..a jasna, się wymknęło!
Planta, córka zdecydowanie zachowała się wzorowo, choć podejrzewam, ze wbrew pozorom wcale nie było to dla niej łatwe.

Widać w jakim tempie w Stanach reaguje się na takie sytuacje- gość już w zamknięciu. I słusznie. A ponoć za chwilę miała być operacja serca...

Wierzyć się nie chce!

Planta, co teraz? Co dalej? Tzn. jakie są kolejne kroki prawne? Czy on może za chwilę wrócić do domu bez żadnego nadzoru? Dom jest Wasz wspólny czy jego? I jak się córka czuje? Kurde, przecież to 9-cio letnie dziecko jest!
Planta, tyle już przeszłaś, może już wystarczy tej złej passy, może powinnaś zainwestować w końcu w siebie, w swoją wiedzę, umiejętności, może warto postawić się, obrać drogę, która nie jest drogę twojego męża, który nie potrafi docenić tego co ma. Może ja plotę głupoty, ale czytając to co piszesz, nasuwa się refleksja, jak długo to możesz ciągnąć, nie mając pomocy, serdeczności, oddania, od osoby, która powinna cie kochać, i doceniać to co zrobiłaś i robisz. Trzymaj i nie daj się Planta.
Planta, czytam Twoje wypowiedzi od początku, podziwiam Cię, bo jesteś naprawdę silną kobietą. To, co się wydarzyło, jest straszne. Martwię się o Ciebie i Twoją córkę. Trzymaj się kochana, cokolwiek dalej zdecydujesz!
Planta, trzymaj sie mocno! To naprawdę nie jest to, na co zasługujesz...
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
24 września 2017 20:32
Planta tak mi przykro. Jesteś fajną i silną babką, choć chyba w to nie wierzysz. Masz fajną i mądra córkę. Zostaw dziada, bo zasługujesz na kochającego i dobrego faceta. Poukładaj sobie życie po swojemu, jesteś w stanach, gdzie wszystko jest możliwe. Dasz sobie radę, sroce spod ogona nie wypadłaś. Cokolwiek postanowisz, trzymam za Ciebie kciuki. Żeby było dobrze, żeby się poukładało.
przykro czytać mi to, jesteś bardzo pracowitą, niezwykle silną kobietą, która pracuje ponad swoje siły, zasługujesz na kogoś innego, a nie na kogoś, kto trakuje Cię w tak obrzydliwy sposób 🙁 duży respect dla córki - zachowała się naprawdę dojrzale jak na swój wiek
... a my tu o jakiś ochwatach z dupy.
Trzymaj się kobieto i zostaw dziada. Uderzył raz, uderzy kolejny. Jesteś młoda, masz fajną córkę, po cholerę zatruwać sobie życie z dziadem.
Planta, masz tam jakiegoś dobrego prawnika żeby, w razie czego, dom, zwierzaki były Twoje? Plus alimenty. Wydaje mi się, że to nie do końca mudi być tak, że to z Ty zostaniesz z niczym. Zawalcz o siebie, o córkę o zwierzaki.  :kwiatek:
Dziekuje wam wszystkim, bardzo.

Po tym jak myslalam, co zrobic w sobote Jerrym i ewentualnej wizycie u weta dostalam silnej migreny, takiej, ze wymiotowalam. Po wzieciu tabletki na migreny przepisanej mi przez lekarza poszlam do lozka, obudzilam sie o pierwszej, meza nie bylo. Wszystko mnie bolalo od wymiotow, ale poszlam sprawdzic co u Jerrego, dac mu jesc, bo nie bardzo moze pojsc na trawe i pasc sie, sprawdzic czy konei maja swieza wode, wylac stara, umyc i napelnic pojemnik, zadac masc antybiotykowa na rany klute u Jerrego, ktore prawdpopodobnie zrobil o zwalone ogrodzenie miedzy roundpenem i ogrodzenie pastwiska. Jerrry czasme tam wlazi w poszukiwaniu trawy, a prosze meza od paru miesiecy o naprawienie. Sama nie dam rady, bo trzeba wkopac i zacementowac nowy slupek i napiac siatke Rosomakiem, a potem przybic ja do drewnaianego slupka..
Kiedy konczylam myc pojemnik na wode, dostalam wiadomosc od meza, ze cos mu wypadlo w pracy i ze jest w drodze do domu. OK. Mial przywiezc jedzenie, bo w lodowce pustki, a zabral mi ostatnie pare dolarow na piwo, ktore kupic zamiast porozmawiac ze mna o Jerrym.
Trzy godziny pozniej dostalam wiadomosc ze wraca do domu uber (taka forma taxi), bo jest zbyt pijany, zeby prowadzic. Zapytalam o jedzenie, bo corka czekala na McDonaldsa, powiedzial, ze moze jutro. Od tamtej pory nie odpowiadal na moje wiadomosci.
Przyjechal po czwartej, zadowolony jak skowronek.
Ja akurat  skonczylam z konmi, wyczyscilam stajnie, zaczelam zmywac plastikowe pojemniki bo zaczelam oprozoniac duza zamrazarke z reztek, na ktorych byl lod i nie wiadomo ile czasu tam, byly. Zapelnilam komore zmywaka-suszarki ii reszta zostala nieumyta na blacie.
Maz sie wsciekl o to, ze kuchnia jest brudna, ze dom jest zapuszczony, ze go remontuje "zobacz co zrobilas z tym domem!" i niczego nie koncze (nie daje mi pieniedzy na calosc materialow), wiec koncze kiedy pozwala mi wydac troche na materialy ewentualnie uzbieram koncowki. Ze zycie ze mna jest frustrujace i ja go frustruje, ze mnie kocha ale zcie ze mna jest bardzo ciezkie i powinnam czuc wstyd. Kiedy wrzeszczal mi w twarz "shame on you", popchnal mnie do tylu tak, ze grzbietem uderzylam o brzeg blatu kuchennego, wtedy dostalam z otwartej dloni w twarz, 'zebym miala o czym myslec" i kazal mi spierdalac z domu i nigdy nie wrocic. Po czym zlapal mnie unieruchamiajac mi rece i scisnal, az zebra zaczely trzeszczec, na zmiane wrzeszczac na mnie i placzac ze mnie kocha.
Aerwynn byla swiadkiem uderzenia mnie w twarz, wtedy zadzwonila na policje. Dave wrzasnal na nia, zeby wyniosla sie do swojego pokoju ale ona placzac krzyknela ze kocha mame i nie da jej zrobic krzywdy.

Kiedy przyjechala policja, Dave siedzial na moim krzesle obrotowym kolo okna, trzymajac mnie, ja probowalam odepchnac go wyjac ze strachu-po poprzednich przezyciach zostal mi strach przed usciskiem i byciem unieruchomionym przez mezczyzne i strach przed biciem. Policjant podszedl najpeirw do drzwi, potem chyba chcial zobaczyc przez srodkoweokno co jest w srodku i Aerwynn, jak mi powieedzila, pokazala mu hestem zeby wszedl przez drzwi.
Policjant wszedl, kiedy wylam i usilowalam odepchnac meza. Krzyknal do niego, zeby mnie zostawil, Dave nie posluchal. Dopiero gdy wyciagnal bron i wycelowal w glowe Davida i krzyknal zeby podniosl rece do gory, Dave puscil mnie. Upadlam na podloge i nie moglam sie ruszyc.

po chwili zjawilo sie kilku wiecej policjantow, skuli Davida i wyprowadzili go do samochodu. Zostal ze mna jeden, ktory robil zdjecia do obdukcji, corki i moje, szczegolnie skupiajac sie na spuchnietej twarzy. Potem musialam odpowiedziec na pytania, kiedy drugi policjant wypelnial formularz, a miedzy nami stalo urzadzenie do nagrywania, wygladajace jak czarna krotkofalowka.
Sciskanie mnie do momentu, kiedy nie moglam oddychac, zostalo zaklasyfikowane jako przestepstwo i usilowanie uduszenia. Tak wiec ma w tej chwili dwa zarzuty.

Probowalam odzyskac swoj samochod. Jezdzilismy chyba dwie godziny z miejsca na miejsce i nie moglismy znalezc. Trzykotnie dostalam atakow slepej paniki, musialam uciec z samochodu, bo musialam zwymiotowac. Pojechala ze mna corka i Missy. Poprosilam Missy zeby to ona kierowala moim samochodem bo nie bylam w stanie. Samochodu nie znalezlismy. W miedzyczasie policjant dwukrotnie dzwonil do wiezienia zeby zapytali Davida gdzie zostawil samochod, ale David mial totalny odlot. Przyjechal z koperta zawierajaca pieniadze z portfela meza, cale 300 dolarow, wiec mam na jedzenie i podstawowe potrzeby. Musze pojechac do swojego lekarza rodzinnego z prosba o wiecej srodkow uspokajajacych, bo ida jak woda.

Dzis rano, nie moglam spac mimo tabletek uspokajajacych, zabralam sie za mycie tych cholernych pojemnikow. Poprosilam corke o sprzatniecie podlogi, umylam blaty w kuchni, poszlam nakarmic konie i sprzatnac stajnie. Kiedy pilam pierwsza herbate, przyjechala Missy a niedlugo po niej asystentka do spraw socjalnych. Powiedziala, ze w ciagu okolo tygodnia-poltorej zostana uruchomione procedury, dostane kuratora, pomoc psychologa, pomoc finansowa itp i zebym nie martwila sie o pieniadze, bo nasze bezpieczenstwo jest najwazniejsze, choc rozumiala, ze boje sie ze mozemy stracic dom, jesli Dave nie wroci do pracy wkrotce.
Przejrzalysmy rachunki, wyglada na to ze maz praktycznie polowe kasy przebalowywal w roznych pubach. Rachunek za jego mandat za przejazd na czerwonym zostal niezaplacony, choc minal ponad miesiac. Drugi rachunek rowniez, za brak zarejestrowania samochodu na ten rok plus kara.
Nie znalazlam rachunkow za dom (pozyczka w banku), elektrycznosc, telefon, internet, Tv, itp.
Wczoraj wieczorem probowalam skontaktowac sie z jego sekretarka w Bushland, nie dostalam odpowiedzi. Pojade jutro rano z Missy. Musza przeorganizowac duzo rzeczy, bo nie wiadomo, czy Dave bedzie mogl wyjsc za kaucja. Potem pojedziemy do naszego banku poprosic o wyciagi bankowe, zeby zobaczyc co bylo zaplacone i ile, ile jest na koncie.
Probowalam dzis z Missy znalezc samochod, ale nie udalo sie. Pojechalysmy w koncu do wiezienia sprobowac czy mozna przekazac mu pytanie. Straznik powiedzial, ze niestety, w tej chiwli z mezem nie mozna sie kontaktowac. Coraz bardziej sie boje o Rosomaka, to jedyna cenna rzecz, ktora moge sprzedac zeby splacic rachunki i byc moze pozyczke na dom tzn jej reszte.
Urzedniczka powiedziala mi, ze zostal nalozony zakaz zblizania sie do mnie na meza, nie moze przyjechac do domu, skontaktowac sie ze mna w zaden sposob, przyjechac do szkoly do corki. Musi zamieszkac gdzie indziej i musi lozyc na nasze utrzymanie. Jesli wyjdzie za kaucja, przez 60 dni ma sadowy zakaz zblizania sie do nas.
Chce porozmawiac z policjantem, ktory zostanie przydzielony do mojej sprawy, czy jest mozliwosc, ze wiekszosc pieniedzy z konta bedzie przelewana na oddzielne konto, do ktorego maz nie bedzie mial dostepu, zebym mogla splacac rachunki. Nie placil ich od jakiegos czasu, wszystko przepijal.
Spotkalam sie z naszymi wspolnymi przyjaciolmi, jego wspolpracownikiem i jego zona, w wiezieniu, ale jak Missy potem zauwazyla , i ja zreszta tez, zachowywali sie dziwnie, sztywno, jakby wiedzieli cos, o czym nie chcieli mi powiedziec. Powiedzieli tez ze pojada w kilka miejsc poszukac mojego samochodu, ale nie chcieli powiedziec gdzie.
jestem z powrotem w domu. Wzielam tabletke uspokajajaca, ale nie czuje sie dobrze. Rozryczalam sie w wiezieniu. Czuje sie winna, ze tam jest, choc Missy mowi, ze to on sam i jego picie spowodowaly te sytuacje i ze nie ma usprawiediwienia dla przemocy domowej.
Kiedy poczuje sie lepiej, bede szukac pracy. Nie chce stracic domu i zwierzakow, nie wiem tez juz czy chce byc z Davidem. Na wyciagu z jego sluzbowej karty kredywowej znalazlam,ze nawet trzy razy dziennie byl w pubie, byl w Hooters-specyficznym pubie gdzie kelnerki sa w czesciowym neglizu i prosilam go ponad rok temu, obiecal ze tam wiecje nie pojdzie. Na wyciagu sa rachunki za 7 razy w ciagu dwoch tygodni.
I teraz zastanawiam sie, jak bardzo go nie znalam. Jak bardzo polubil podwojne zycie, kiedy trzymal mnie praktycznie zmaknieta w domu, jak pierwszy maz, bez pieniedzy, zebym nie mogla odejsc, i z pogrozkami, ze jesli sprobuje nawet wziac kilka dni odpoczynku od obowiazkow domowych, sprzeda moje konie, w chwili gdy wyjde za prog. Ze wreszzczy na mnie zebym sie wynosila i nie wracala, a potem trzyma i placze ze mnei kocha i nie pozwoli mi odejsc.

Dalej ...sama nie wiem. Jak powiedziala ta urzedniczka, mloda dziewczyna, ze na razie jestem przytloczona, bo zwalil sie na mnie wielki ciezar, jak slon. Ale tego slonia trzeba jesc po kawaleczku. Wiec na razie mamy plan; pojechac do jego pracy i poinformowac ze nie wiadomo kiedy wroci, wziac wyciagi bankowe i zaczac placic rachunki, zaczynajac od tych dwoch -mandat i rejestracja, potem za internet bo wspomnial, ze rachunek przychodzi 27go, i ze nie dostajemy w formie papierowej, zaczac rozeznawac sie w reszcie rachunkow. A w miedzyczasie Aerwynn od jutra znowu bedzie w szkole. Na szczescie Missy nie pracuje, wiec moze pojezdzic ze mna.

Jesli jutro sie nie dowiem, gdzie jest moj woz, zawiadomie policje o kradziezy. Bo samochod jest na mnie, a on nie chce mi powiedziec , gdzie jest.
Po czwartej mam zadzwonic do wiezienia czy zostanie wypuszczony za kaucja i za ile. Zawiadomilam jego siostre i poprosilam o pozyczke. Siostra rowniez jest w szoku i ma nadzieje, ze czujemy sie dobrze. Siostra mieszka pol Stanow od nas. Jest tez instytucja,  ktora pozycza pieniadze na kaucje, i Missy mowi, ze to lepsza opcja, bo bedzie musial splacac im i sie im meldowac, ze nie uciekl. I w razie czego on bedzie za pozyczke odpowiedzialny. Tylko, ze trzeba im wplacic 10% kaucji, a kto wie, ile kaucja wyniesie. Czy bedzie nas na to stac. Zobacze na wyciagu, ile placimy i za co. Na wyciagu z karty sluzbowej ponad pol tysiaca spedzilw pubach. Nie wiem czy nie musi im tego zwracac. Zapytam jutro sekretarki, pojade z tym wyciagiem.

Czuje sie przytloczona.

Bede walczyc.paradoksalnie, dluzej zostanie w wiezieniu, wiecej moge splacic bo nie przepieprzy na picie i jedzenie w restauracjach i pubach. A my od wtorku nie mialysmy jedzenia, dokonywalam cudow, zeby cos zrobic, glownie dla corki. Ja praktycznie nie jadlam, najwaznejsze bylo, zeby ona i ziwerzaki dostaly jesc.
Boże, Planta, trzymaj się kochana, to wszystko musi Ci się w końcu poukładać...
Planta, ja pracuję w zespole w którym jest osoba ds. przemocy, sama również w pewnym zakresie pracuję z osobami dotkniętymi przemocą, jak i również z osobami, które są sprawcami przemocy.
Ponieważ już raz Twoim partnerem był sprawca przemocy, myślę, żę wiesz jak diabelnie trudne dni Cię czekają.
Ale, na Boga, nic z tego co się stało nie jest Twoją winą!
NIC
Jesteś osobą, która jak wynika z postów była przemocowana przez męża od dłuższego czasu i była to przemoc psychiczna, która wbrew pozorom zostawia większe blizny, niż ta fizyczna. Nawet jeśli Twój mąż sprawił, że poczułaś się gorsza, mniej wartościowa, ani przez chwilę w to nie wierz!
A jak można pozwolić by mąż tak traktował, przecież jesteś inteligentna i wykształcona? Można! I to bardzo prosto. I jest to chyba najgłupsze i najgorsze pytanie jakie można zadać. Victim blaiming at its best. Osoby, których dotyka przemoc domowa to chyba jeden z najbardziej egalitarnych klubów na świecie. Znajdzie się w nim młoda dziewczyna, żyjąca z chłopakiem w nieformalnym związku, jak i wykształcona pani profesor, której sprawcą był jej mąż(również profesor) lat 78 (historia prawdziwa)
To nie była Twoja wina, że chciałaś pracować nadal nad związkiem, gdy pojawiły się pierwsze niepokojące sygnały. Nie jest Twoją winą to, że go "już dawno nie zostawiłaś"
Osoby, które są przemocowane trwają w związkach naprawdę długo (i tu również statystyki wykazują zdecydowaną egalitarność)- często potrzebne jest jakieś "duże" wydarzenie, które stanie się katalizatorem.
Nie chcę działać, bo przecież nie mam żadnych dowodów.
Nie chcę działać, bo przecież tak naprawdę, nie stało się nic namacalnego. Przecież jest dużo dobrych chwil.
Nie chcę działać, bo przecież jestem inteligentna, samodzielna i wykształcona, więc jak miałabym odpowiedzieć na pytania znajomych, przyjaciół dlaczego wcześniej nic nie zrobiłam ?
Nie chcę działać, bo odczuwam wielki, palący i ogromny wstyd. Nie chcę łatki "ofiary"
To są wszystko normalne i naturalne obawy i emocje.
To, że jesteś osobą, którą dotknęła przemoc nie wartościuje Cię w żaden sposób, nie pozwól sobie na takie myślenie.
Z tego co piszesz masz wsparcie wśród znajomych. To bardzo ważne. Trzymam kciuki za znalezienie rosomaka i jestem pełna podziwu dla Twojej córki.
Osoby, których dotknęła przemoc są niestety specjalistami w obwinianiu siebie(a Twoja córka też obecnie jest osobą dotkniętą przemocą!), rozmawiaj z córką, niech nie myśli, że to jej wina, że tata jest w więzieniu.
Jest bohaterem, który uratował mamę, a tata do więzienie trafił przez swoje zachowanie, a nie przez jej telefon.
Co zrobisz dalej to tylko Twoja decyzja, ale pamiętaj, że masz ogromną siłę i wolę przetrwania.
Przesyłam mnóstwo pozytywnej energii  :kwiatek:







CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
24 września 2017 23:07
Planta wysyłam wirtualnie masę energii! Wspieram Cie mocno i trzymam kciuki żeby się wszystko ułożyło. Musisz organizować kaucję? Może jak piszesz lepiej żeby został w więzieniu do rozwiązania? Może da mu to do myślenia jakkolwiek?
W zadnym stopniu nie jesteś winna i nie daj sobie tego wmowic.
Najgorsza jest ta niepewnosc, ile zostanie tam, w wiezieniu.
Moze wyjdzie juz jutro, moze wyjdzie za miesiac.

Wzielam pieniadze, ktore przywiozl policjant, okazalo sie, ze to co mial zatankowac za resztki pieniedzy z mojej krarty kredytowej, zatankowal Rosomaka,a ktorego on bierze do pracy (byl piatek po pracy, kiedy pojechal tankowac, wiedzac ze w sobote ma wyplate), a nie bialego pickupa, ktorego uzywam ja. Kiedy przekrecilam kluczyc w stacyjce, pokazalo mi sie ze dwa milimetry powyzej zera w na wskazniku paliwa. Musialam wiec zatankowac, zanim pojechalysmy kupic jedzenie. Kupilam Aerwynn jedzenie na obiad do szkoly, bo wyczerpala fundusze i Dave nie przelal wiecej, koalcje dla niej i dla mnie.
Wydalam sporo mniej niz kiedy kupuje dla niego rowniez, bo zawsze chcce mieso, najlepiej steki wolowe, ktore duzo kosztuja. Czesto tyle ile jedzenie dla mnie i dla corki.

Kiedy bylam w sklepie, zadzwonil moj telefon. z wiezienia. Dave najwidoczniej chcial do mnie zadzswonic, mimo ze jest poinformowany, ze nie moze sie ze mna kontaktowac. Telefon nie doszedl do skutku bo wiezienie uzywa specjalnego syetmu przedplaty, musialam z pomoca meza Missy, bo nawet Missy nie rozumiala instrukcji, zalozyc mu konto i przelac pieniadze, zeby mogl dzwonic. Pierwsza mysl Aerwynnn byla "chce przeprosic'. Druga-"jest wsciekly". Moja mysl "w koncu przypomnial sobie gdzie zostawil Rosomaka. ". Jakos nie licze na jego przeprosiny.
W kazdym razie jutro nieco zmieniamy plany, po dostaniu wyciagu bankowego pojedziemy do bailing out company, ktora wplaca kaucje wiezniom za 10 % przedplaty przeze mnie lub niego. Chcemy sie zorientowac w mozliwosciach.
Oczywiscie, sedzia moze usanowic, ze zadnych kaucji i wykupywania. Ale tak czy siak, bedzie musial lozyc na nasze utrzymanie, mieszkajac gdzies indziej, pewnie u przyjaciol w Lubbock.

Kiedy dojde do siebie, bede znowu szukala pracy. Jak poiwedziala Missy'on ci wmawia, ze nie ma pracy, ze zamykaja raczej niz maja nowe miejsca. Skad wiesz ze mowi ci prawde? Ze nie chce zebys siedziala w domu?" I tak mysle, ze fakt, wierze mu na slowo w wielu kwestiach,a przeciez oklamywal mnie tak czesto, ze i to moze byc klamstwem.

Ewik-dziekuje. Juz na innym, swoim blogu uslyszalam, ze to bnyla moja wina i moja decyzja. Zabolalo, bo kilka razy chcialam sie rozstac i za kazdym razem bylam szantazowana, ze zabierze mi corke, ze sprzeda konie, ze zrobi inne rzeczy, a w koncu "nie bede zyc na takim poziomie do jakiego jestem przyzwyczajona, ha ha ha".

"Współczuję z całego serca kłopotów, ale wybacz...... na własne życzenie. A córce serwujesz niezłe przygody. Sprzedaj co się da rozwiedź się i zacznij żyć własnym życiem. Niby prawda, ale bardzo boli. Bo corke caly czas usiluje ochraniac. Na szczescie jest zadowolona z siebie, bo kazdy jej gratuluje ze dobrze zrobila. Uwaza tez, ze tata jest zlym czlowiekiem i na to zasluzyl znecaniem sie nad nami -to jej slowa.
Sprzedac nic nie moge, bo jest wspolwlascicielem domu i posesji. Nie moge sprzedac nawet przyczepy, ktora stoi nieuzywana, na sciolke, bo on jest prawnym wlascicielem na dokumencie. Moja wylaczna wlasnoscia sa moj samochod-ktorego dalej nie moge znalezc, oraz konie. Co do psow nie jestem pewna, ale ani koni ani psow nie zamierzam sprzedawac. Raczej sprzedalabym nerke, gdyby znalazl sie chetny  😕
Planta trzymaj się i walcz o siebie i o córkę. Możecie mieć spokojne, szczęśliwe życie i będziecie mieć, bo jesteś silną babką i dasz sobie radę! :przytul:
I nigdy, przenigdy i przez nikogo nie daj sobie wmówić, że cokolwiek z tego jest twoją winą. To nigdy nie jest twoja wina, że ktoś robi ci krzywdę. NIGDY.
Planta trzymaj się! Jest chociażby tutaj tyle ludzi, którzy Cię wspierają. Jesteś bardzo silną kobietą, bardzo Cię podziwiam. I tak jak piszą dziewczyny, to NIE JEST  twoja wina.
Planta, koszmar! Trzymaj się dzielnie. Nie doszukuj się swojej winy, bo winy w tym nie ma Twojej. Ale... jeśli zdałaś już sobie sprawę, że człowiek z którym żyłaś ciągnie Cię w dół. Ekonomicznie, psychicznie i fizycznie to ratuj siebie i córkę. Super, że w USA jest szybko reagująca pomoc i formy zabezpieczeń. Nie martw się kaucją! ja bym ten temat olała, bo to chyba nie Twój problem (??). Im dłużej on jest za kratami tym więcej ty masz czasu na orientację w rachunkach i popłacenie tych istotnych dla Twojego i córki bytowania.
Jesteś dzielną kobietą i na 100 % dasz radę, tylko musisz wyjść pozycji ofiary i zawalczyć o siebie (i córę).

Planta dasz sobie radę bez niego tylko w końcu w to uwierz.
Planta, a czy Ty masz jakas szanse na fachowa pomoc?
Ktos powinien Ci pomoc uporac sie z sytuacja i ukierunkowac dzialania we wlasciwym kierunku. Zamartwianie sie skad wziac na kaucje dla niego i tym gdzie bedzie mieszkac- to dalej brniecie w to samo bagno. Musisz myslec jak swoje i corki zycie zorganizowac. Tylko Wy jestescie wazne w tej sytuacji!
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
25 września 2017 12:35
Planta mnie bardzo, ale to bardzo niepokoi, że Ty intensywnie myślisz teraz o organizowaniu kaucji dla niego. Po co...? Im dłużej tam siedzi tym więcej czasu na ma przemyślenie swojego zachowania i tym mniejsze prawdopodobieństwo, że wyjdzie, oleje zakaz i zrobi coś Tobie i córce. Obawiam się, że Ty dalej chcesz go wyciągać "bo sobie nie poradzisz" 🙁 A to g**no prawda, nie potrzebujesz go. Nawet jeśli jest współwłaścicielem wszystkiego, to przy rozwodzie z orzeczeniem o jego winie(a pobicie i jego przepijanie pieniędzy raczej powinno o tym zaważyć) nie zostaniesz z torbami!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się