Wirusowe zapalenie tętnic

Voltowicze w związku z zaistniałymi w ostatnim czasie ogniskami EAV myśle, ze warto utworzyć wątek gdzie będziemy mogli się wzajemnie informować gdzie pojawiają się zachorowania i objawy (ale błagam w miarę możliwości wiarygodne, a nie „ktoś gdzieś kiedyś mowil”).
Wiem, ze nie ma co siać paniki, z tego co mi wiadomo choroba ta stałe występuje w Polsce na mniejsza czy większa skale, ale FB zasypuje mnie teraz pierdyliardem postów od przerażonych właścicieli dlatego myśle, ze warto stworzyć miejsce gdzie będzie można informować sie wzajemnie o tym jak sytuacja wyglada.

Zaznaczam, ze wątek ten nie ma na celu siania paniki, a jedynie umożliwienie i ułatwienie przepływu informacji na temat ognisk choroby 🙂
Czytałam artykuł zaraz po informacji, ze pojawiło się to 🙂

Ale mam pytanie, czy ktoś wie gdzie poza hipodromie wola pojawiło się to w okolicach Poznania? Są jakieś w miarę potwierdzone informacje na temat innych stajni gdzie choroba jest?
Teoretycznie wszędzie bo wiele koni to ma tylko np. katar albo tylko spuchnięte nogi. I są stajnie gdzie konie przechorowały ale nikt tego nie zauważył nawet. O było gorąco i sucho to z oczu łzawiło przez kilka dni, o nogi spuchły no gorąco i pewnie siano z pierwszego pokosu dało po girach. 
Co nie zmienia faktu, że wszelkie wyjazdy i międzystajenne wycieczki warto do niezbędnego  minimum ograniczyć  albo odpuścić wręcz.
Lov   all my life is changin' every day.
28 czerwca 2019 18:15
Jeden czy dwa konie prywatne w Racocie też zachorowały.
No właśnie najgorsze, ze wiele osób mogło przeoczyć i objawy zwalić na upał.... no najważniejsze, żeby stajnie w których wirus faktycznie jest potwierdzony przestrzegały zasad higieny i kwarantanny, a z tym z tego co słyszę to kiepsko jest.

Edit. Ja ciagle jestem zalewana informacjami na temat miejsx występowania, ale no nie ma co się dawać ponosić plotkom bo mogą być bardzo krzywdzące dla wielu stajni. Stad pytanie czy ktoś wie coś na temat tego, ze przypadki choroby są tez ponoć w Sopocie i gdzieś pod Wrocławiem?


"W Polsce nie ma dostępnej szczepionki przeciwko zakaźnemu zapaleniu tętnic. Leczenie polega na leczeniu objawowym (niesteroidowe leki przeciwzapalne oraz immunomodulujące)."  😉 🤣

Pod Wrocławiem są.... Natomiast mnie bawi PZJ, oczywiście prosi o bezwzględne zastosowanie się do zaleceń o nie przewożeniu koni, ale oczywiście że zawodów nie odwoła.... Do tego moje ulubione sportowce między planetarne! P klasa - sport najwyższej wagi przecież walczą o olimpiadę!!!!! ze stajni gdzie są konie z objawami cały tabun wyjechał na zawody...  👍
I wpuścili ich na zawody? Bo kilka stajni na zawody nie przyjęło zawodników z zainfekowanych stajni. Mieli odwagę odmówić.

Tacy ludzie powinni być z imienia i nazwiska publicznie wymenieni żeby wiedzieć kto jest idiotą i nigdy się nie zadawać.
Właściciele ośrodków sami powinni odwoływać te zawody, mam wrażenie, że nikt sobie nie zdaje sprawy z długofalowych skutków takiej epidemii.. 🤔wirek:
A ja uważam, że powinno się jak krowie na rowie podać do informacji publicznej w jakich KONKRETNIE stajniach pojawiły się ogniska chorobowe.
Ale nikt tego nie zrobi, bo każdy boi się, ze potem straci klientów.
A ja uważam, że powinno się jak krowie na rowie podać do informacji publicznej w jakich KONKRETNIE stajniach pojawiły się ogniska chorobowe.


Popieram. Nas nikt nie pytał o zdanie, gdy publikowano wiadomości o Woli w Poznaniu, zresztą sami się odzywaliśmy do znajomych i nieznajomych. Ale my też chcielibyśmy wiedzieć, gdzie jeszcze jest choroba. Być w kontakcie, mieć rękę na pulsie... bo i też nie chcemy narażać naszych koni na dalsze problemy w żaden sposób.
Ja wiem o minimum 3 stajniach, w których są przypadki, a osoby tam zawiadujące nie pozwalają na publikację informacji o tym...

Może więc ktoś przerwie zmowę milczenia w trosce o dobro nas wszystkich i naszych koni.
bjooork   sprawczyni fermentu na KZJ-cie
29 czerwca 2019 19:57
Oprócz podawania nazw stajni - fajnie byłoby gdyby dojeżdżający trenerzy, kowale, fizjoterapeuci, czy osoby zajmujące się transportem przy okazji zadbali o bioasekurację. Umówmy się, że konie nie muszą nigdzie jeździć wystarczy, że się ludzie przemieszczają.
Tylko tu jest taki malusi kruczek... Jak taki wet sobie jedzie do konika i widzi, że arteritis jak się patrzy, ale właściciel nie chce wykonać badań, to dooopa. Bo zgłosić do PIWu należy potwierdzone przypadki, ale potwierdzenie leży w gestii właściciela konia. Właściciel nie jest zainteresowany i sprawa się rypie... Inna kwestia jest taka, że w mojej okolicy PUNKT KOPULACYJNY miał herpesa!!! i co?! i gooonwo! Klacze kryte, roniły, pojedyncze osoby robiły awantury i wszystko jak zwykle rozeszło się po kościach.... Jakiś czas temu zołzy, wszyscy u nas wiedzieli gdzie, ale jeden z ośrodków postanowił, że nie odwoła szkolenia z kimś tam, konie z polski i masa ludzi. Tłumaczenie szanownej pani zarządzającej? a bo oni do końca nie wiedzą, bo weci mają różne opinie itd... a kowal poprzenosił dalej (syfiarz ogólnie, ale nie wiedział) nasza stajnia wtedy dość mocno się oflagowała i były wytyczne jak postępować. Kowale i weci też byli informowani. Do zasad zachowania raczyło dostosować się... dwóch... dwóch lekarzy zgodziło się przebrać po wizytach w innych stajniach...  Natomiast postawa pzj bawi mnie niezmiennie, prosimy w zasadzie się nie przemieszczać, ale zapraszamy np na OOM będzie super!
kotbury no kochana, konie zasmarane, gały zaropiałe, część podpuchnięta... Nikt nie pokusił się o PCR, a udział w p klasie na zr przecież jest najważniejszy!
Powiem szczerze, że jestem w szoku, że zawody nie zostały poodwoływane. Niedawno w Norwegii rozprzestrzenił się herpes, zaczęło się od Oslo Horse Festiwal i po tych zawodach Norweski Związek Jeździecki (nie mam pojęcia, czy to się tak nazywa po przetłumaczeniu) wydał nakaz kwarantanny. Wszystkie zawody zostały odwołane w całym kraju, łącznie z regionalkami, nikt nie mógł z koniem opuścić żadnej stajni. Na przykład u nas jeden koń, który miał być tylko na weekend został przez to na dłużej. Na bieżąco były informacje od Związku, do kiedy obowiązuje kwarantanna, ile jest przypadków choroby i gdzie. Później kwarantanna przestała obowiązywać, ale jeszcze na międzynarodowych zawodach w Drammen wszyscy musieli mierzyć koniom temperaturę trzy razy dziennie i ją zapisywać na kartce przywieszonej do drzwi boksu. To była w sumie pierwsza moja taka sytuacja, do tej pory jedyne z czym się spotkałam to zołzy i faktycznie, wtedy też była jakaś zmowa milczenia i wiedziało się o tym, tylko dlatego, że ktoś coś komu powiedział, a nie że ktoś to postanowił kontrolować. Ale powiedzmy, że to był lokalny problem, ale na skalę krajową? Powtórzę jeszcze raz - jestem w szoku, że jest to tak lekko potraktowane od strony PZJ. 😲
PZJ to nawet nie pokusil się o porządne oświadczenie. Przecież ma swoich lekarzy, a wrzucili jedynie informację pisaną przez panią dr. z konkretniej kliniki. Na stronie pzj jedno zdanie  w temacie? Ale co się dziwić... u nas dziś w planie 36c w cieniu, wiem że wtwk partynice odwołało gonitwy, cross w Strzegomiu ma leciec.. zr tez lecą...
Nie wiem, ja się chyba staję totalnym hejterem... mam wrażenie że w dzisiejszym świecie znaleźć kogoś kto w tej całej zabawie jeszcze myśli o koniach, to sztuka wyższa...
nic tylko czekać aż FEI zareaguje 🙂
Odbiegając od tematu PZJ, ale zostając przy EAV - ktoś się orientuje gdzie w Poznaniu uda mi się nabyć jutro Virkon S?
Flygirl ale herpes jednak groźnijszy, bo często śmiertelny.
Ten wrus jest groźny jedynie  wkontekście klaczy ciężarnych - straty hodowców.
Przebieg zachorowania u zdrowego konia to po prostu często kilka dni małego osłabienia.
Brzydkie (powikłane) przypadki występują gdy np. konie nie widzą słońca 🙂 (deficyty vitD ) Zaboksowanie bez padokowania, jazda tylko w hali. Paradoksalnie upały i nasłoneczenieni dobrze dezynffekują jak wynika z artykułu podlinkowanego przez Ogórka - jeśli poza zywicielem wius ginie powyżej 37 stopni.
Powikłania to też - przeładowane stajnie. Także u koni starszych czy młodszych z defizytami odporności. No i u koni chorych, ktorych organizm jest zajęty zwalczaniem innej choroby. Czyli standardowo.

xxmalina xx - to jak wiesz, które stajnie to tu napisz po prostu.
kotbury napisałam w jednym miejscu na fb. Dowiedziałam się, że to bezczelne pomówienia i zostały do mnie wysłane wiadomości z groźbami postępowania sądowego. Zaczynam się bać cokolwiek mówić... może właściciele stajni w końcu powinni.
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
30 czerwca 2019 16:58
Dobijająca jest tez nieświadomość ludzi...
Na grupie na fb pod komemtarzem sugerującym, ze kon mozw mieć tę chorobę, właścicielka odpowiada, że to niemożliwe bo nigdzie nie wyjeżdżał... a przecież wirusa moze "przynieść" tyle osób (kowal, wet, inny koń, właściciel, trener, fizjoterapeuta, rzypadkowy przechodzień...
Wlasnie z tym przenoszeniem przez osoby nie ma jasnosci. Rozmawialam z 3 doswiadczonymi wetami z roznych rejonow. Zaden nie byl pewnien na ile to sie tak przenosi. Zanim zaczna sie 'mądre' komentarze - wirusy bardzo roznia sie między soba jesli chodzi o zywotnosc i zdolnosc do zakazania poza nosicielem i pod względem ilosci wydzieliny ktora musi miec kontakt z organizmem zanim do zakazenia dojdzie. Dobry przyklad ludzki to grypa i HIV, ta pierwsza mozna zlapac przez osmarkana raczke w metrze, HIVa nie. Jesli ktos ma potwierdzone info to chetnie sie dowiem, czekam tez na informacje od weta w tym temacie a sama pokopie troche w publikacjach w wolnej chwili i podziele sie zdobyta wiedza tutaj. 
Wirus może być przechowywany przez
wiele lat w temperaturze poniżej –70°C, bez znaczącej utraty zakaźności; w próbkach tkanek zamrożonych w –20°C zacho-
wuje żywotność ponad 5 lat. Preparaty liofilizowane w temperaturze 37°C ulegają inaktywacji po upływie miesiąca, umiarkowaną stabilność zachowując w temperaturze 4°C. Inaktywacja następuje po roku, natomiast w temp. –20°C mogą przetrwać przez bardzo długi okres.


Przez długi czas uważano, że zakaże-
nie wirusem zapalenia tętnic szerzy się
wyłącznie drogą aerogenną za pośrednic-
twem zakaźnego aerozolu wydzielin dróg
oddechowych chorujących zwierząt (5).
Wyniki analiz przeprowadzonych podczas
wybuchu choroby w Kentucky w Stanach
Zjednoczonych w 1984 r. oraz dalsze bada-
nia epizootyczne dowiodły, że do zakaże-
nia dochodzi również przez kontakt płcio-
wy (11, 14). Zakażenie wrażliwych klaczy
następuje najczęściej w czasie krycia na-
turalnego lub inseminacji. Po kilkudnio-
wym okresie inkubacji, trwającym zwykle
6–10 dni, u chorych koni wirus pojawia się
w wydzielinach i wydalinach. Dalsze roz-
przestrzenianie się zakażenia może zacho-
dzić drogą kropelkową, obejmując wraż-
liwe klacze, ogiery, wałachy i źrebięta (30,
31, 32, 33). Możliwe jest również zakaże-
nia śródmaciczne, gdy klacze ulegają za-
każeniu w końcowej fazie ciąży.

Cytaty z artykułu:
Wirusowe zapalenie tętnic koni –
choroba wciąż aktualna (Łukasz Adaszek, Stanisław Winiarczyk, Katarzyna Surma-Kurusiewicz)

Dalej:
Do zakażenia dojść może drogą kropelkową [Cole i in. 1986]. Wirus osiedla się w płucach, po czym pobierany przez makrofagi płuc roznoszony jest drogą naczyń po całym organizmie, wywołując zakażenia wielu narządów i tkanek.
Z opracowania: EPIDEMIOLOGIA ZAKAŻEŃ WIRUSEM
ZAPALENIA TĘTNIC KONI U OGIERÓW. PRÓBY DEKONTAMINACJI NASIENIA Z ZANIECZYSZCZEŃ WIRUSOWYCH (Barbara Sordyl)

Dalej:
Infekcja przenoszona być może w każdy z następujących sposobów:
- przy bezpośrednim kontakcie koni w czasie krycia
- przy pośrednim lub bezpośrednim kontakcie między końmi (np. na pastwisku)
- przy sztucznej inseminacji klaczy nasieniem zarażonego ogiera. Wirus może przetrwać w mrożonym i chłodzonym nasieniu i nie można go zwalczyć żadnym antybiotykiem.
przy kontakcie z poronionym płodem lub innymi produktami porodu
- poprzez drogę kropelkową

Ze strony: http://www.tower-racing.pl/wirusowe_zapalenie_tetnic.html

Wszędzie pisze się o przenoszeniu drogą kropelkową i niezwykłej odporności wirusa. W wielu publikacjach, w tym ostatniej przeze mnie przytoczonej, pisze o dezynfekcji pojazdów, boksów i innych obiektów oraz o podzieleniu personelu na grupy - jedni zajmują się końmi chorymi, drudzy zdrowymi.
Myślę więc, że przenoszenie wirusa drogą powietrzną - czyli także przez osoby mające z chorymi końmi kontakt - jest potwierdzone...
Niekoniecznie, ale ten liofilizat w 37C martwi. Bo to produkt odwodniony, zanim kowal czy wet przejedzie ze stajni do stajni krople wydzieliny z nosa czy oka na ubraniu badz samochodzie tez się zdaza odwodnic. Pytanie jaka ilosc wirusa jest w tej sytuacji potrzebna do zakazenia i jaka jest skuteczność tego zakazania. Skoro sa stajnie gdzie tylko czesc koni choruje, to orzy braku bezpośredniej stycznosci moze byc w miarę bezoiecznie (to jest hipoteza, nie nawolywanie do olewania bioasekuracji).
dea   primum non nocere
01 lipca 2019 06:30
Kilka lat temu, jedna z naszych kobył ni stąd ni z owąd miała rano solidnie spuchnięte nadpęcia, chodziła bardzo sztywno. Założyłam, że to coś w jedzeniu (dostała jedną porcję z nowej paczki suplementu mineralnego), ale teraz myślę, że to w sumie mogła być tą infekcja... Żaden inny nie miał objawów, przeszło po dniu albo dwóch bez szczególnych zabiegów. Nigdy wcześniej ani później czegoś takiego nie widziałam. Możliwe, że to było to? Nie pamiętam nic szczególnego, jeśli chodzi o oczy, nos. Gdyby miała widoczną wydzielinę, podejrzewałabym pewnie infekcję, więc podejrzewam, że było sucho na pysku - choć może oczy łzawiły, było lato, mogłam zwalić na owady...
Na podstawie jakiego przepisu PZJ miałoby odwołać zawody i jakiego szczebla? Jakich to wetów ten PZJ ma? Proponuję najpierw zapoznać się z przepisami i realiami zanim zaczniecie psy wieszać na związku sportowym...
Oczywiście profilaktyka w przypadku chorób zakaźnych to podstawa. Jednak zbiorowa histeria, która widoczna jest przede wszystkim na FB (pisze się o wielkich epidemiach) to już spora przesada.
Na marginesie 3 tygodnie temu na Woli odbywaly się zawody CSI na ok 230 koni... i pomimo bardzo wzmożonych w tym roku kontroli weterynaryjnych, ktoś wirusa przywlókł... równie dobrze wirus mógł przyjść na butach luzaka czy w torbie lek weta 🙁
rox   ogony trzy
01 lipca 2019 08:49
dea, mogło być, ale nie musiało. Mi jakieś 1,5 miesiąca temu spuchła kobyła. Wszystkie nogi od koronki aż za stawy skokowe i nadgarstki + wymiona/brzuch. Wszystko jak balony. Jak wetce wysłałam zdjęcia, to przyjechała w trybie natychmiast, bo myślała, że arteritis. Nie było to to.
Ciekawy czy już wtedy coś panowało, że od razu padło takie podejrzenie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się