anil22, - wrzuć na luz 😉 Ja kiedyś też myślałam "o mój bobrze, mój koń ma już tyle lat, powinien coś potrafić, a my ciągle w ciemnej d...", niektóre rzeczy to mu trzeba łopatą do głowy wtłuc prawie, a tu przecież czas tak ucieka. Zdarzało mi się płakać z bezsilności i wkurzenia, zdarzały się okresy, gdzie nie miałam ochoty jechać do stajni, nic nie wychodziło, wieczna frustracja... dwa lata temu mieliśmy ogromny kryzys. Bardzo, bardzo duży. Dwa kroki w tył, sporo pracy i dziś mam nadzieję, że mu zdrowie dopisze jak najdłużej. Od roku schodzę z niego niezmiennie z bananem na twarzy. Uwielbiam tego konia i nie wiem co zrobię, jak mi się weźmie i zestarzeje, bo ja już innego nie chcę. Choć na razie się nigdzie nie wybiera, stuknie mu w tym roku 17 lat, a nieustanie pokazuje, że może więcej i lepiej, ciągle się poprawia 😍 I to jest tak fantastyczne uczucie, że nie do opisania. Wygląda i zachowuje się jak dużo młodszy, a trenerka nas ostro musztruje do C 😜 Kilka lat temu nie miałam odwagi nawet o tym marzyć! Jak sobie przypomnę naszą drogę - były wzloty i upadki, były różne okresy, nie żałuję nic, wszystko było po coś. Kurczaki, w końcu nie mam "tego grubego konia" tylko "tego tak dobrze ujeżdżonego", serduszko mi tak puchnie z dumy jak to słyszę, że warte to było tej krwi, potów i łez 😉 Więc głowa do góry i do pracy!
Moon, - ja od trener regularnie słyszę "a nie mogłabyś tak na zawodach jeździć?!" 😂 Głowa to największy wróg, sama nie raz coś zrobię i się w myślach karcę, bo przecież wieeeem. I jadę jak ostatnia pierdoła. Wdech-wydech i będzie dobrze, trzymam kciuki! 😀
Siwaa, - zawsze możesz kupić takie przedłużki, które się dopina do kółeczka w siodle i napierśnika, ale o ile nie masz jakiegoś mega wypaśnego i dobranego to bym chyba po prostu sprzedała i wymieniła na większy, wyjdzie pewnie podobnie cenowo, co dobry szewc, jak nie taniej 😉 Szczególnie, że dziecka sześcioletnie to jeszcze potrafią urosnąć.
Co do wrednych małp... ja czasami robię jakieś proste ćwiczenie, żeby na pewno dobrze skończyć i odpuszczam. Długa wodza, las albo coś. Jak widzę, że nam w danym dniu nie idzie i średnio jest to do przejechania to po prostu odpuszczam. Nie zawsze mogą być top dni. Z drugiej strony chyba bym tak swojego nie kochała, jakby nie był takim upartym osłem. W związku muszą być jakieś wyzwania 🤣
Meise, - ja się przyznam, że zaczęłam tu wchodzić głównie poczytać Twoje wpisy, bo są tak szczerze radosne 😀 Więc nie przestawaj, proszę 😉 W życiu trzeba doceniać te fajne rzeczy i się nimi napawać. Podziwiam też za ogarnianie konia, królików, pracy i jeśli dobrze kojarzę to jeszcze coś ćwiczysz? Respekt!
Wrzucę i mojego pana konia, bo ten tego... w pracy głupio o nim gadać, jak większości i tak nikt nie rozumie 🤣 a ja nie wyczymie cicho, bo jest tak fajnie. Tak autentycznie fajnie i chwilo trwaj. W końcu mam konia na poziomie, gdzie jest ostra orka i tyyyyle rzeczy na treningach, że się gubię, bo nie przywykłam do robienia tego wszystkiego na raz 😁 Łopatki, przejścia w łopatkach, trawersy, ciągi, tu kawałek łopatki i krótka przekątna w pośrednim, galopy, kontrgalopy, zwykłe i lotne zmiany, piruety i omg, to wszystko na jednym treningu. I to mi się zwoje przegrzewają, bo zwierz robi "dawaj, lecim z koksem!" 😎 Pan Koń nieustannie się poprawia, co zaskakuje mnie i trenerkę... normalnie sky is the limit 😀 W maju stuknie nam 11 lat wspólnego jeździectwa, jakoś we wrześniu 12 lat bycia razem, prawie pół mojego życia jest ze mną i chyba każdego dnia kocham go bardziej 💘 Mam nadzieję, że opatentują w niedługim czasie jakieś klonowanie, bo ja już absolutnie innego nie chcę. Chcę mojego upartego, durnego osła i pracoholika.
A tu zdjęcie pt. "Matka, jest 22 w niedzielę, weź już wróć do domu czy coś" 😁