Wszystko o końskim oborniku ;)

Hejka 😉

Szukam wszelkich informacji (również tych mniej konwencjonalnych) o składowaniu i przetwarzaniu końskiego obornika.
Czy można nawozić obornikiem bezpośrednio wybranym z boksu czy musi on swoje odleżeć (jeśli tak to ile) żeby nabrać odpowiednich właściwości.
Czy ktoś spotkał się z tym żeby w ośrodku jeździeckim lub po za nim obornik suszono i granulowano ? Jeśli tak to jakim sprzętem i czy obornik przetwarzano od razu bo wybraniu od koni czy po odleżeniu na płycie gnojowej ? Oraz czy bardzo śmierdzi takie podczas suszenia ?
Jak duża powinna być płyta gnojowa w przeliczeniu na jednego konia ?
I chyba najbardziej innowacyjne pytanko:
Czy ktoś spotkał się w hodowlą dżdżownic kalifornijskich w ośrodku jeździeckim ?
🤣
Będę wdzięczna za wszelkie informacje 🙂
Stajnie blue horse - na bieżąco peletują obornik.
Pelet jest potem sprzedawany jako nawóz lub opał.
Poszukaj na kanale Matt Harnacke odcinka gdy odwiedza stajnie blue horse. zobaczysz tam fragment o obroniku. Z tym, że oni bodajże mają konie na trotach.
Leopold Staff
Czcigodny gnoju, dobroczynne łajno,
Tchnące, jak znojna najmity pazucha
I nowa skóra chłopskiego kożucha,
Ostrej tężyzny siłą życiodajną!

Żyzności łaskę kryjesz w sobie tajną
I ciało ziemi łaknie twego ducha.
W tobie nadzieja pól i wsi otucha,
Bo czynisz siejbę stokrotnie wydajną.

Zdrowiem z obory kiedy bijesz mlecznej,
Masz dziką świeżość potęgi odwiecznej,
Którą się brzydzą mieszczuchowie słabi.

Lecz czarnym bogom pracy, gdy im w lica
Dymisz w świt chłodny, niby kadzielnica:
Pachniesz jak wszystkie wonności Arabii!


może pachnieć? Może! Nawet poecie!

Peletowanie to skomplikowany i pracochłonny proces. Niemożliwy do wykonania bez dużych nakładów. I opłacalny w dużej skali.


Peletowanie to skomplikowany i pracochłonny proces. Niemożliwy do wykonania bez dużych nakładów. I opłacalny w dużej skali.


Blue horse to duża stajnia (o ile pamiętam 300 koni), które mają sprzątane codziennie (WSZYSTKIE). Mają tam maszynę do tego i ludzi, których praca polega every day tylko i wyłącznie na jechaniu taczką z gównem spod boksu i wrzucaniu do maszyny, a ciężarówka na bieżąco odbiera.

Myślę, że w Chinach już na pewno mają peleciarki na mniejsze potrzeby🙂
Miałem możliwość pozyskania małej linii do granulowania obornika. Zapłąciłbym za transport z Holandii. Zmieściłąby się na jednej naczepie. Ale niewarta skórka wyprawki. Bo zanim coś się z tego obornika zrobi, trzeba go sfermentować, a ne jest to takie proste. Potem oczyścić, homogenizować wysuszyć i gopiero granulować. Dużo pracy i energii. Opłacalne może być przy kilkuset koniach, ale nie przy kilkudziesięciu.
ej... oni chyba nie fermentują... przynajmniej nie mówili o tym..
Maja obornik z trocinami (bo konie na trotach), robią z tego gruby pellet - taki brykiet.
na opał to chyba wystarczy wysuszyć.
Olkaaa pyta o to jak przerobić obornik na nawóz i granulat. Ja, niestety, zielony jestem w tym temacie. Mam 2 konie na wolnym wybiegu. Słomą nigdzie nie ścielę. Obornika mam tylko tyle, co spod paśnika zbiorę rozrzucone, zdeptane siano i kupy spod wiaty. "Płytę" gnojową mam malutką, 5x5 metrów i niską. Nie pomogę w temacie składowania i przerabiania obornika.
Obornik koński nie nadaje się do stosowania na użytkach zielonych przeznaczonych dla koni ze względu na roznoszenie pasożytów. Ostatecznie można go kompostować i wtedy używać , ale poprawne kompostowanie jest bardzo drogie i trwa zazwyczaj ok 3 lat lub dłużej, zależnie od ściółki.
Lata temu na jakimś blogu trafiłam na opis robienia brykietu DIY z  obornika. Teraz tylko to znalazłam http://mojekonikipolskie.blogspot.com/2013/04/konski-obornik-brykiet.html  Wiadomo to taki przerób na potrzeby własne, ale znaczy że się da.
Melechowicz - dlaczego kompostowanie jest drogie? :kwiatek:

Sporo jest ostatnio publikacji o wykorzystaniu obornika w biogazowniach - ale to narazie chyba przy dużej skali.
Są też ludzie używający kompostującej się pryzmy jako źródła ciepła - wtykają w to wężownicę, podłączają pompę celem wymuszenia obiegu wody i podobno całkiem dużo ciepła daje się w ten sposób odzyskać🙂
A może ktoś się wypowie, jak przystosować do sypania pod kwiatki czy drzewka?  Bo chyba kupa w swojej "czystej postaci poprodukcyjnej" się nie nadaje.
Obornik koński nie nadaje się do stosowania na użytkach zielonych przeznaczonych dla koni ze względu na roznoszenie pasożytów. Ostatecznie można go kompostować i wtedy używać , ale poprawne kompostowanie jest bardzo drogie i trwa zazwyczaj ok 3 lat lub dłużej, zależnie od ściółki.


Tak było 100 lat temu, gdy ludzie nie znali past do odrobaczania.

Też jestem tradycjonalistą - ale to nie znaczy, że wszystko mamy robić jak pradziadowie.

Obornik koński jest suchy i relatywnie mało "kaloryczny" - dlatego, aby miał wartość nawozową trzeba go albo wyrzucać grubą warstwą (ja tak robię - i chwalę sobie rezultaty od 12 lat niezmiennie...) - albo jak najszybciej przyorywać lub zakopywać.

Polecany pod róże, truskawki, no i oczywiście - pieczarki. Mnie się znakomicie sprawdził także pod dyniami, fasolą, chmielem, tytoniem: wszystko to sadziłem bezpośrednio w hałdy obornika, osiągając rekordowe plony.

Na pastwiskach ścielę grubą warstwę obornika (tak z pół metra - ile z taczki spadnie) na łachach piachu. Każdemu mogę pokazać: u mnie jest trawka. Marna bo marna, ale jest. Po drugiej stronie drogi, na takim samym piachu - tylko porosty rosną...
Trusia - chyba tylko przekompostować do momentu, aż przestanie "grzać" - taki świeży chyba może faktycznie przypalić. I nie jestem pewna czy PH nie jest średnio dobre dla niektórych roślin, ale ja w sumie daję koński obornik pod wszystko i jakoś rośnie jak szalone 😉
Trusia na moje domowe potrzeby, zalewam szufelkę gnoju wodą we wiaderku i czekam kilka dni. Podlewam kwiaty ogrodowe. Bardzo dobrze rosną mi hortensje, dzikie róże, lubczyk ogrodowy. Pod iglaki też daję. Mój tata na większe potrzeby, podlewanie warzyw w ogrodzie (pomidory, ogórki), to ma zbiornik 1100 l, do środka trafiają dwa worki 120 litrowe gnoju, czystego, mało słomy, zalewane wodą ze studni i to czeka około dwóch tygodni i gotowe.
Melechowicz - dlaczego kompostowanie jest drogie? :kwiatek:

Sporo jest ostatnio publikacji o wykorzystaniu obornika w biogazowniach - ale to narazie chyba przy dużej skali.
Są też ludzie używający kompostującej się pryzmy jako źródła ciepła - wtykają w to wężownicę, podłączają pompę celem wymuszenia obiegu wody i podobno całkiem dużo ciepła daje się w ten sposób odzyskać🙂

Kompostowanie  wymaga ułożenia pryzmy o podstawie 3-4 m co najmniej i wysokości 2m, najlepiej na utwardzonym placu (ale nie koniecznie) Następnie wraz z osiąganiem odpowiedniej temperatury (ok. 70 stopni) wnętrza pryzmy należy ja przerabiać - można specjalistyczna maszyną , ale rozrzutnik do obornika też się nada tyle, że dodatkowo potrzebny jest ładowacz. Takie przerobienie czyli przesypanie z jednej pryzmy na drugą zazwyczaj robi się trzy razy w roku. sam złożenie obornika w silosie lub na pryzmie nie spowoduje zamiany go w kompost. Proces w biogazowni wygląda podobnie tylko dotyczy złoża z reaktora po fermentacji i bywa trochę krótszy. Owszem można obornik wykorzystać do podgrzewania wody w stajni, rozkładają c na dnie silosu rury - do dobry pomysł, tyle, że trzeba zabezpieczyć instalację przed uszkodzeniem podczas wywożenia obornika.


Tak było 100 lat temu, gdy ludzie nie znali past do odrobaczania.
[/quote]

Pasta nic nie daje gdy na pastwisku pełno jaj i innych postaci przetrwalnikowych rożnych pasożytów.
Melehowicz, jak odrobaczasz w odpowiedni sposob zmieniając pasty i wystarczajaco czesto to skad masz miec te jaja na pastwisku, nawet nawozonym konskim obornikiem od odrobaczanych koni?
Poza tym, skąd te "różne pasożyty"..??? Rozumiem 100 lat temu, jak konie były źle odżywione, przepracowane i stłoczone - to się tego kłębiło. Ale teraz? Od 13 lat nie zaobserwowałem niczego poza larwami gzów - a to akurat z obornikiem nie ma nic wspólnego...
Pozwolę sobie zauważyć że przy boksowym utrzymaniu koni jedyną drogą rozprzestrzeniania się pasożytów jest pastwisko - innej drogi praktycznie nie ma. Współczesne środki farmakologiczne coraz częściej zawodzą, aby uzyskać skuteczność odrobaczania trzeba to robić bardzo starannie. odsyłam do literatury hodowlanej i weterynaryjnej w tej sprawie.

Melechowicz - a  z ciekawości - jeśli nie obornikiem (oczywiście przekompostowanym, co likwiduje znacznie ilość larw i jaj) to czym nawozić łąki? Tylko nawozy sztuczne?
Pozwolę sobie zauważyć że przy boksowym utrzymaniu koni jedyną drogą rozprzestrzeniania się pasożytów jest pastwisko - innej drogi praktycznie nie ma. Współczesne środki farmakologiczne coraz częściej zawodzą, aby uzyskać skuteczność odrobaczania trzeba to robić bardzo starannie. odsyłam do literatury hodowlanej i weterynaryjnej w tej sprawie.




Rozumując w ten sposób, najlepiej jest wszystkie konie od razu poddać eutanazji. W ten sposób - z całą pewnością żadne pasożyty już się nie rozprzestrzenią. Nieprawdaż..?

No i skąd to założenie o powszechności "boksowego utrzymania koni"..? Ja tak koni nie utrzymuję...
Pozwolę sobie zauważyć że przy boksowym utrzymaniu koni jedyną drogą rozprzestrzeniania się pasożytów jest pastwisko - innej drogi praktycznie nie ma. Współczesne środki farmakologiczne coraz częściej zawodzą, aby uzyskać skuteczność odrobaczania trzeba to robić bardzo starannie. odsyłam do literatury hodowlanej i weterynaryjnej w tej sprawie.

Bzdura. To jest zalozenie ze nie ma rotacji w stajni i są w 100% stałe boksy. Ze zaden kon nie przyjeżdża np na trening do nas do stajni i zostaje wstawiony do boksu innego konia kiedy ten jest na wybiegu, ze po kazdym przyjezdzie z zawodow, gdzie kon stal w boksie po innym koniu nie wiadomo jak dobrze sprzatnietym a na pewno nie zdezynfekowanym, konia odrobaczamy a jego staly boks dezynfekujemy, itp. Takze nie tylko pastwisko, niestety
Od 25 lat nawożę warzywnik świeżym końskim obornikiem. Wszystkie warzywa i owoce, które rosna nad ziemią w tym pomidory, ogórki i truskawki doskonale się udają. To co rośnie pod ziemią wychodzi gorzej ale naturalne podłoże to u mnie piaskowy pył VI klasy. Brano u mnie nawóz koński na plantacje truskawek, ogórków i pekińskiej i używano bez kompostowania
"Kupę gnoja" mamy w tej chwili 10 m od warzywniaka i 5 m od stajni (mocno oszczędza pracochłonność). Na wiosnę i jesień ląduje w warzywniaku. Reszta ląduje na łąkach. Wszystko jedno czy świeża czy nie, szybko się zmienia na ziemię. Pod drzewka/kwiatki - daję taki obornik, jaki jest pod ręką (żeby daleko nie chodzić). Jeżeli znajdę suchszą kupę, to dobrze, jeżeli nie, to i tak daję, tylko pilnuję by obornik nie dotykał drzewka. Czasami idzie pod drzewka prosto z boksu - jak już mam na łopacie i nie chce mi się 2x przerzucać - parę drzewek mamy parę metrów od stajni. Wszyscy mówią, że tutaj nic nie urośnie, bo paskudna glina ... i rośnie jak szalone, łącznie z pomidorami bez szklarni i bakłażanami 🙂. Obornik to cudotwórca 🙂.
Do doniczek w domu dawałam z zeszłorocznej resztki kupy kup, która jest dużo dalej i za rok bez jakiegokolwiek specjalnego kompostowania sama zmieniła się w czarną ziemię. Nic nie śmierdzi i kwiatki się cieszą.

Po odrobaczaniu kupy chwilę zbieram i wywalam całkiem poza użytkowaną ziemie. Kupy są na nawożonych łąkach rozgrzebane - i z tego co wiem, sucho/mróz też jaja pasożytów niszczą. Nigdy nie widziałam żadnego pasożyta w kupie.
Przeciętnie w trzecim roku kupa staje się optycznie nieodróżnialna od gruntu. Oczywiście - tylko dla kogoś, kto spodziewa się "gruntu", a nie szczerego piachu. Ja tam widzę dokładnie gdzie co wyrzucałem - właśnie dzięki temu, że potem nie jest to już czysty piach...
U koni scielę trocinami i próbowałam taki trocinowy obornik wrzucać do kominka. Pali się i trochę ciepła daje ale jest problem logistyczny a mianowicie jak go w tym kominku umieścić.


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się