Co mnie cieszy w jeździectwie i koniarstwie

Moon   #kulistyzajebisty
18 maja 2020 06:14
Tak mi się przypomniało, apropos czystych kopyt, że sto lat temu był przepis na hand-made smar do kopyt, po którym do kopyt nie czepiał się aż tak piach czy mokra słoma. Przy okazji to dobrze nawilżało róg i było naprawdę spoko. Oczywiście ni dudu nie pamiętam składu ani proporcji, wiem że była tam m.in. maść witaminowa, cynkowa i chyba... smalec?
koleżanka miała gniadego z 4 białymi kopytami i też walczyła z czystością - cudowała z myciem, szorowaniem, aż w końcu właśnie taki smar wykombinowała od kogoś i naprawdę działało 😉
Ale może vissenna, będzie miała jakiś patent na to 8-)
Po leovecie też mojemu się brud dużo mnirj czepia, ale on jest turbo gnojarzem i od tego się wybarwia to białe kopyto 🙄 Jest taki nalot, którego nie mogę doszorować. Sprzątanie boksu niewiele daje, on ma taki przemiał, że nie ma zmiłuj. Myje codziennie co drugi dzień lub nawet codziennie. Moja pedantyczna część krzyczy 😉   


Żeby zostać w temacie - cieszy mnie, że znowu ze zwierzem złapaliśmy dobre flow wczoraj na treningu. Cieszy mnie jak się zmienił fizycznie i psychicznie. Cieszy mnie, że ten koń z totlanego przypadku, koń "na chwilę", stał się świetnym partnerem do jazdy i uwielbiam z nim pracować, autentycznie to lubię 💘
keirashara, on chyba dosc duzo stoi w boksie z tego co mowisz, takze na gnojarstwo tylko sprzatanie minimum codziennie, a czesto i dwa razy dziennie jest dopiero ok 🙂

Niestety walki czesto robia syf, bo fizjologicznie sikaja pod siebie. I ogolnie kobyly jakies czystsze sa, mojej sprzatajac codziennie wywoze z pol taczki i doscielam gora raz na trzy dni i jest sterylnie :P

A cieszy mnie, ze wreszcie sie z kobyla naprawde dogadujemy, fajnie miec wlasnego konia 😀

kokosnuss, - jak mieszkał w stajni, w której pracowałam do standardowo od konia wyrzucałam 1-1,5 taczki. No dwie od kobyły jak się grzała. Sprzątanie codziennie do suchego, kupki w ciągu dnia. Od tego gada wyrzucałam 5. Slownie: pięć. Solennie obiecywałam mu korek w tyłek 😉 Chyba bym oszalała sprzątając mu tak na stałe, szczególnie, że już nie pracuje w stajni i czasowo nie bardzo na takie zabawy :/
Twoj kon przeciez, tez mialam takiego walka, ze przy codziennym sprzataniu szly dwie taczki (a kon calutki dzien na padoku!).

Przy koniu dlugo padokowanym sprzatanie boksow jest przyjemniejsze (bo malo + kon schodzacy do stajni tylko na noc jednak mniej sie po tym boksie kreci).

Ja tam wole miec sterylny boks i konia czyscic tylko z kurzu i blota, ale dla mnie wlasnie kazda zaklejka z kupy czy przebarwienia to okropienstwo, ble i fujka i nawet tego nie tkne bez porzadnych rekawiczek. Kupa na drugim koncu widel jest bardziej spoko :P

Edit. Zreszta w wielu stajniach sie autentycznie brzydze wejsc do boksu, jak mam lazic po kupie gnoju przyscielonego sloma. I mowie tu o "normalnym" wywalaniu do zera raz na jakis czas, nie masakrze z hodowla pieczarek w kacie 🤣
Mnie cieszy jak przychodzę i widzę, że boks jest dobrze posprzątany 🙂 niestety niektórzy stajenni odwalają fuszerę i jak kilka dni słabo posprzątają to szybko w boksie robi się armagedon, często przykryty świeżą słomą. Dopiero jak się dobrze pogrzebie co jest pod spodem prawda wychodzi na jaw.
Więc jak widzę, że dobrze posprzątali to bardzo mnie to cieszy 🙂 i już chyba z pół roku sama tego nie robiłam!
mindgame, - taaa, u nas też są tacy artyści, co każdą kupę przykrywają pieczołowicie słomą, a w środku mokro 🤔wirek:
kokosnuss, - wiem, wiem. Tylko niestety nie mam takiej stajni w okolicy 🙁 Przerobiłam większość i jestem, gdzie jestem nie na złość jemu. Wolę mieć odbarwione kopyto, ale konia nakarmionego jak należy, bezpiecznego i w komforcie psychicznym plus miejsce na sprzęt i do jazdy niż bialutkie kopyta 😉 Piach i tak czyszczę, tu nie trzeba 24h, wystarczy 10 minut 😂
keirashara, to może zakładaj mu jakieś skarpety na kopyta? może jest coś takiego? 🙂
mindgame, - nie no, bez przesady 🤣 To tylko mój pedantyzm. One się nie brudzą jakoś strasznie, tylko to białe jest miejscami brązowe, a ja bym chciała żeby było takie idealnie bialutkie, szczególnie na zawody. Takie wiesz, szajn brajn like a dajmont 🤣
a wiesz co, widziałam gdzieś takie naklejki na kopyta, akurat jakieś brokatowe kolorowe. ale może po prostu zakleisz mu te białe miejsca czymś. Jakąś taśmą np ? ciekawe czy to by się sprawdziło.
jak jeżdziła, na wystawy to po wyszorowaniu i wyschnięciu kopyt nakładałam  lakier do kopyt bezbarwny, nic się  nie brudziło, bo tworzyło warstwę ochronną na kopycie.... próbowałaś ?
whisperer13, - lakier wysusza okropnie 😉 I przede wszystkim ja to muszę domyć i to jest główne wyzwanie. Mam rewelacyjny smar i świetny olej na zawody, ale nie mogę zmyć brązowego odbarwienia z części kopyta. Dlatego jestem ciekawa, czy poza druciakiem jest jakiś magiczny sposób 😀 
A zdradzisz, jaki to smar i olej? Ja kupiłam smar, który okazał się takim gównem (przepraszam za słowo, ale on sobie na to zasłużył), że rzucam jeszcze gorszymi, jak usiłuję nim smarować. W ogóle nie chce się rozsmarowywać. Z pędzla już zrezygnowałam, palcami smaruję. Jak zawsze starałam się smarować też koronkę, to gównem tego nie robię, bo zbiera się tam i łącząc się z piachem tworzy brudny wałek, trudny do zmycia, trzeba zdrapywać.

Ale za to jaka radość, jak już to się uda!  😅
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
18 maja 2020 12:12
Pasta bhp. Ale tylko na wyjątkowe okazje.
whisperer13, - lakier wysusza okropnie 😉 I przede wszystkim ja to muszę domyć i to jest główne wyzwanie. Mam rewelacyjny smar i świetny olej na zawody, ale nie mogę zmyć brązowego odbarwienia z części kopyta. Dlatego jestem ciekawa, czy poza druciakiem jest jakiś magiczny sposób 😀 



to może faktycznie skarpetki? 🙂
trusia, - smar na codzień to podstawowy leovet z eukaliptusem, świetnie nawilża i brud po nim dużo mniej przywiera. Ma konsystencję kremiku/balsamu i nawet w środku zimy idealnie się smaruje pędzelkiem. Miałam chwilę equinaturę, niby podobna, ale to nie to, nie było nawilżenia. Olej na zawody to Carr Day Martin z olejkiem z drzewa herbacianego, daje mega połysk i kwarc się nie czepia. Nie bardzo wierzyłam, ale wiele osób mnie zaczepiało na zawodach i pytało co mój koń ma na kopytach, że tak się ładnie błyszczą 😀 Też fajnie nawilża, nie ścieka jak woda.
Połysk też daje lakier z absorbiny, ale on znowu potwornie wysusza i niezbyt mi pasuje ten efekt.
Strzyga, - jak już doszoruje to dziadostwo to myślę, że regularnym myciem uda się w miarę białe utrzymać 😉 Dzięki!
whisper13 - znając życie to się obetrze i tyle z tego będzie 😉 Nie, takiego cyrku nie będę robić, to tylko koń i niech sobie będzie koniem. Ja to jakoś przeżyje 😉
keirashara, musiałbyś wziąć trochę chloru (domestosu czy co tam) albo jakiś tlenowy wywabiacz (oxy), jak wanisz.
Moim hitem ostatnio jest flizelina lakiernicza.
Syntetyczna wata ścierna w postaci arkuszy ca A5.
Da się tak dobrać gradację, żeby nijak nie zaszkodzić rogowi a raz dwa usunąć co się nie da inaczej.
whisperer13, - lakier wysusza okropnie 😉 I przede wszystkim ja to muszę domyć i to jest główne wyzwanie. Mam rewelacyjny smar i świetny olej na zawody, ale nie mogę zmyć brązowego odbarwienia z części kopyta. Dlatego jestem ciekawa, czy poza druciakiem jest jakiś magiczny sposób 😀 


Może papka z sody oczyszczonej?
Albo soda oczyszczona z kwaskiem cytrynowym. Może to nie jest "dla niemowląt", ale kopytom zaszkodzić nie powinno. Z resztą to na chwilę, więc się nie wchłonie nic. A to takie jest dość wybielające. Taką mieszankę zrobić i mokrą szczoteczką do zębów nakładać szorując?
Nie wiem- gdybam.
vissenna   Turecki niewolnik
18 maja 2020 18:33
Dobra, to teraz ja.
Ten "nalot" to nic innego jak odpowiednik naszych skórek na paznokciach. Nie wolno ich usuwać przy samej koronce! MOŻNA DOPROWADZIĆ DO INFEKCJI.

Najlepszą radą jak zawsze jest prewencja - czysty boks, mycie kopyt przy okazji polewania nóg i zaraz po tym smarowanie smarem który stworzy barierę.
Lakier do kopyt stosowałam chyba tylko do wystaw i akcji typu korung. On strasznie niszczy i wysusza kopyto. Jeśli już go nakładamy, to jak najszybciej po zawodach trzeba go zmyć  - dobrze schodzi zmywany absorbiną ale sprawdzi się i aceton (też szkodliwy więc używamy jak najmniej) później umycie kopyta i nałożenie grubo smaru nawilżającego.

Jeśli już chciałam usunąć te skórki, to robiłam to po kąpieli konia (woda mocno je zmiękcza i łatwiej odchodzą od kopyta) stosując rękawicę sizalową albo taką zwykłą do peelingu (jak do kąpieli).

Z moich obserwacji wynika, że mniejszy problem był zawsze w tym temacie z końmi pracującymi na kwarcu. Ten piasek jest twardy i ostry, więc warto jednak o tym pamiętać i przed treningiem maznąć kopyta jakąś maścią, żeby ograniczyć rysowanie kopyt.
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
18 maja 2020 19:55
keirashara nic tak nie czyści kopyt jak jazda po mokrej łące  🤣
Ja chyba zrobię foto problemu, żeby było wiadomo o co chodzi 😉 Jak już taka dyskusja wyszła 🤣

vissenna, - on ma brązowe właśnie pod tą częścią ze skórkami od koronki. Ma to tak w środku kopyta. Dół jest pięknie wyszlifowany kwarcem, góra jeszcze czysta, a środek z nalotem. Udało mi się to kiedyś ogarnąć i było git, aż tu znowu zaszło. Myślę, że głównie przez zmianę smaru na tą equinaturę, która nie robi takiej fajnej warstwy jak leovet, nie nawilża też tak  Przeschły mu i powłaził ten brud w naturalne mikrobruzdy. Pewnie wiele osób nawet by nie zwróciło uwagi, albo olało temat, ale ja to widzę moim pedantycznym okiem.
Pati2012, - ja od ponad dwóch lat nie widziałam mokrej łąki... u nas nawet na padoku jest już pył, nie piach. Absolutnie nic się nie zmienia po deszczu, takiej suszy nie widziałam nigdy dotąd. 
keirashara, to możesz mieć zupełnie inny problem, że to nie jest brud, tylko pozostałości smaru w zagłębieniach,
a dokładniej "cienkiej" żywicy. Która z czasem żółknie aż do brązu, a do tego pozostaje ciut lepka.
Zrób próbę: weź szczoteczkę do zębów i spirytus.
Spirytus powinien to rozpuścić.
Dobra, to teraz ja.
Ten "nalot" to nic innego jak odpowiednik naszych skórek na paznokciach. Nie wolno ich usuwać przy samej koronce! MOŻNA DOPROWADZIĆ DO INFEKCJI.




Ja nie piszę o skórce górnej (która u niektórych koni jest długa).
Ja piszę o kopytach zabarwionych na brązowo np. na środku czy przy brzegu dolnym.
I nie da się tego zmyć woda z mydłem, nawet szorując bo to jest jakby "wchłonięty" w mikropęknięcia brud. Coś jak brud w fugach na kafelkach.
Mój koń tak ma - brud na kopycie- nie na skórce. Tylko, że mi to nie przeszkadza na tyle aby to doszorowywać, bo nie jeżdżę na zawody i jak sobie doszoruję, a 5 min potem pojadę na łąkę w teren przez bagineko to będzie tak samo.
halo, - o, dzięki! Zrobię dziś test, spirytusu nie mam, ale denaturatu stoją dwie flaszki, też powinno zadziałać 🙂
vissenna   Turecki niewolnik
19 maja 2020 14:52
kotbury ok, teraz wiem o co chodzi.
No niestety, najpewniej mocz (który ma amoniak będący w składzie np. farb do włosów) wniknął głęboko w struktury kopyta. Jedyna rozsądna rada to czekać aż kopyto odrośnie. Każda próba zmycia tego musiałaby dotyczyć czegoś, co wnika głębiej - środka chemicznego który wybieliłby to miejsce. Ewentualnie spiłować zewnętrzną warstwę. A to już ingerencja nie warta ryzyka zniszczenia kopyta...
To jak z paznokciami przebarwionymi lakierem do paznokci. Żeby to usunąć, to albo trzeba by wymoczyć w rozpuszczalniku, albo spiłować płytkę. I o ile ludziom zniszczone paznokcie nie przeszkadzają funkcjonować, to z koniem już niekoniecznie tak będzie 😉
Jest pewnie dokładnie tak jak mówisz- bo znika w pewnych miejscach po jeździe na kwarcu - czyli się ściera- głównie na czubku kopyta.

No aktualnie mi to nie przeszkadza... ale gdybym kiedyś może gdzieś w równoległym wszechświecie chciała może choć z raz pojechać jakieś zawody to... chyba bym pomalowała kopyta lakierem na czarno 😂 😂 😂
vissenna, - no nie wiem, paznokcie na swoim miejscu też się przydają, a złamanie boli jak diabli 😉
kotbury, - ja myje ile się da i zamykam oczy 😁 Na szczęście nie oceniają za stan domycia białych kopyt.

Denaturat poległ, czyli pewnie niestety to ten amoniak z moczu, przynajmniej teraz wiem. To z resztą widać, góra biała, dół wypeelingowany kwarcem, a w środku jest. Większe próby pewnie podejmę przed zawodami, jeśli kiedyś wrócą. Wspominałam, że pierwszy raz w życiu kupiłam licencję w styczniu? 😂
Co za szczęście, że to zabarwienie kopyt mi nie przeszkadza. Prawdę powiedziawszy nigdy się nie zastanawiałam, skąd się bierze. Teraz wiem i nadal mi nie przeszkadza.  🤣

A ja niedawno miałam takie miłe zdarzenie. Do kobyły przyszła fizjoterapeutka. Fizjo kobyłę miętoliła, ja stałam przy głowie.  Kobyła zaczęła mnie memłać po karku w taki sposób, jak to robię między sobą dwa konie, ustawiają się równolegle i podgryzają po kłębach. No właśnie, do tej pory myślałam, że się podgryzają, ale nie. Nie wiem, jak to nazwać, ale raczej “szurają”.  Bardzo przyjemne uczucie, najfajniejszy masaż jaki miałam.

Dwa w jednym - zabieg na koniu i masaż na człowieku.  😀
anetakajper   Dolata i spółka
22 maja 2020 13:44
trusia moja czasami potrafi tak się ekscytować tym drapaniem , że się zapomina i lekko podgryza. Jak jej bardzo odpowiada miejsce to tak mocno to robi, ze czasem mam siniaki. Jej ulubione miejsce to między nogami tylnymi 😉 a jak ją coś udziabie i ją swędzi to będzie się tak kręcić aż znajdę to miejsce i się wzajemnie wydrapiemy 😉
Ja do swojej jak wchodzę/podchodzę to często wita mnie zadem z podniesioną już girą w górze. I tak lata za mną  😂
Były ostatnio dyskusje o yotube patoli to dla równowagi dobry i profesjonalny content.

Proszę łapcie na weekend:


Takie rzeczy mnie cieszą (choć ja nie skaczę, tym bardziej krosów), to fajnie jest, że się profesjonalistom chce tą wiedzą dzielić.

I to jeszcze w stajni, w której stoję. Po cichutku bez splendoru  😁 Można? -Można - jak się ma coś mądrego do powiedzenia/pokazania.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się