Co mnie cieszy w jeździectwie i koniarstwie

Dla przeciwwagi do wątku Co Mnie Wkurza w Jeżdziectwie 

Cieszy mnie, że ludziom się chce odpowiadać i wyjaśniać, nawet jeśli autor pytania jest upierdliwy albo nie przyswaja wszystkiego, co czyta. Bo jak nie dotrze do tej osoby, może trafi do kogoś innego.


meise, gdybyś tu zajrzała, mam taką informację, od sfiksowanej na punkcie swoich koni do sfiksowanej na punkcie swojego konia:

Jakiś czas temu zamówiłam portret swoich koni (obraz, nie zdjęcie). Wciąż straszną radochę mam, jak na ten portret patrzę i siłą się powstrzymuję, żeby po chrapach nie pogłaskać, bo kuszą, wyglądają jak żywe. Na szczęście wisi wysoko, żeby głaskać, bym musiała na drabinę wchodzić - na szczęście dlatego, że pewnie od już dziurę by miał w miejscu chrap.  :wysmiewacz22:  Namalowany został przez użytkowniczkę tego forum, gdybyś chciała w ten sposób ponieść się fali końskiego szczęścia i uwielbienia, na pw powiem, kto namalował.
O coś dla mnie 😁.
To ja tradycyjnie cieszę się, że:
- udało nam się przezwyciężyć traumę z łapaniem, pomimo, że wie że zaraz będzie bolało bo gmeramy w oku
- koń spokojnie daje sobie gmerać w oku
Na razie nie mogę się cieszyć z niczego więcej, bo walczymy o oko - poważniejsza praca musi poczekać.
A cieszę się z małych rzeczy, bo pamiętam jaką frustrację mi sprawiał brak doceniania takich "głupot". Tylko poważniejsze wymagania, które wyszły doceniałam.
I można połączyć te dwie rzeczy - cieszyć się/doceniać głupoty i normalnie trenować. I o ile lepiej psycznie wtedy jest.
Taka była moja ostatnia jazda na Musze.
A co mu się stało w oko? Ja dwa razy przeszłam uszkodzenie rogówki i byłam zadziwiona, że dawał sobie wszystko przy oku zrobić, mimo że przed pierwszym wypadkiem nigdy nic przy oczach mu nie robiłam. Teraz zakraplanie oczu to dla mnie pikuś. 
A mnie cieszą wyprzedaże w sklepach jeździeckich, takie -50% to już w ogóle miodzio  😁

A tak na serio to faktycznie coraz częściej można znaleźć w promce dobry sprzęt jeździecki,
-10% / 20% to często standard. Cieszy mnie to gdyż zawsze miałam wrażenie że tylko na zachodzie wiedzą co to wyprzedaże 🙂
trusia prawdopodobnie zakuł się badylem w sianie. Jechaliśmy 100 km po siano - ogólnie ładne, z czystego regionu, ale trafiały sie twarde sztuki jakichś roślin (wyciągałam, ale później i tak znajdowałam je pod siatką) a jego braciszek uwielbia rzucać siatką.
Zakuł się nastepnego dnia po przyjeździe nowego siana.
Miał dziurę w rogówce i ropę.
Dostaje kojtajl leków i cały dzień podporządkowany koniowi - bo jeden podajemy 5 min po poprzednim, a inny 1-2 h po tym po 5 min. Można zwariować.
Eeee, to mi nigdy nie udało się trafić na żadną ciekawą promocję. Ale cieszę się, że takie są, może kiedyś też trafię.  😅


Muchozol, z tego co pamiętam, masz konia u siebie. Ja przez to samo przeszłam mając konia w pensjonacie, co dodatkowo wiązało się z dojazdami (już nie pamiętam, ile razy dziennie zakraplałam, ostatni raz gdzieś prawie w środku nocy).  Raz się zakłuł, drugi raz miał rogówkę jakby startą, jakby coś po niej przejechało. Wydaje mi się, że w czasie zabawy inny koń mu po oku kopytem przejechał. Ale sztywno trzymałam się zaleceń i w obu wypadkach oko wyszło bez szwanku.  Po tych doświadczeniach doszłam do wniosku, że jak konia bardzo boli, daje sobie przy tym majstrować, jak mu się polepsza, zaczyna dyskutować. Oczywiście nie generalizuję, bo materiał badawczy mały i mam nadzieję, że taki pozostanie. 😀
Tak, stoi pod domem 🙂. Dajesz nadzieję :kwiatek:. Jeszcze duuużo walki przed nami, ale cóż - robimy co wet kazał i obserwujemy.
To jak znacznie dyskutować to też sie będę tu cieszyć 😁.
I szacun, że dojeżdżałaś tyle razy 😲.

A ja sobie popręg cudowny upatrzyłam jak mnie natchnęłyście - tylko bez promocji 😁.
A mnie cieszy, że po tylu latach jeszcze cieszy  😀iabeł: Tak po prostu, na co dzień. I lubię te moje baby paskudne, chociaż nic szczególnego nie robimy, tylko sobie wozimy się do lasu. Jak mi się zechce i mam siłę po pracy.
No i fajnie, że nie tylko mnie to bawi i jest nas więcej  🏇
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
04 maja 2020 21:14
Cieszy mnie kiedy moi uczniowie jeżdżą lepiej ode mnie i w ogóle ich postępy nawet najmniejsze powodują zaciesz.
Cieszą przejawy dobrego koniarstwa i konie, które mają zapewnione dobre warunki życia.
A mnie cieszy przygotowywanie jedzenia dla koni  😁
No serio, mam taki fun z tego, że nie wiem, mogłabym cały dzień stać, szykować i patrzeć jak im smakuje.
Im bardziej żywieniowo wymagający koń na pensjonacie, tym większa frajda dla mnie  😂

(Dla siebie za to jedzenia w życiu nie zrobię, żyje na płatkach i zdolnościach kucharskich mojego TŻ)  🤔wirek:
O! Mnie cieszy najbardziej to charakterystyczne końskie "chruuhuuum", na mesz np.
A mnie cieszy taki widok za oknem, mogę na to patrzeć godzinami. Nic mnie tak nie relaksuje jak te ogony 🙂

O! Mnie cieszy najbardziej to charakterystyczne końskie "chruuhuuum", na mesz np.


o tak! mi się kojarzy z mruczeniem kitku  😍


mnie cieszy że trafił mi sie koń czyścioszek, po całej nocy można sie położyć w boksie przed sprzątaniem - miód na moje pedantyczne serce :P

brzezinka, widok wspaniały 🙂 można pozazdrościć 🙂

mnie cieszy jak widzę, jak buduje się zaufanie między koniem i jeźdźcem. Jak pomimo strachu konia, poddaje się on woli jeźdźca 🙂 straaasznie czasochłonne i wyczerpujące psychicznie zadanie, ale cieszy 🙂
Brzezinka totalnie zazdraszczam!!!
My mamy bardzo ograniczony dostęp do pastwisk ale jak moja dopadnie na początku wiosny trawę to mam taki z niej ubaw,  chrumka i wcina jak kosiarka  😁
A mnie cieszą miny i wygibasy mojego konia podczas czyszczenia  😁 Biorę szczotkę, a ten natychmiast przestaje jeść i ustawia sie do drapanka. szoruję z całej siły, a on wygina sie w esy floresy, przestawia się w kolejne miejsca gdzie mam teraz masować - przez całą szyję, łopatki, kłąb, cały grzbiet, odcinek lędźwiowy i oczywiście zad. I tak codziennie po 20-30 minut bo pan koń mierzy sobie 175 cm, a wymasowany musi być każdy kawałeczek. A przy tym robi takie miny, że wzroku oderwać nie mogę  😜 . I cieszy mnie to niezmiennie, codziennie od 4 lat. Najlepszy odstresowywacz ever!  😀
Mnie cieszy motywacja, jaką dają konie. Jak jest dobrze, to dobrze, ale gdy robi się niedobrze i czuję taką irracjonalną niechęć do wszystkiego, że wszystko bez sensu, motylek gupi i ogólnie żyć się odechciewa, konie każą wstać z kolan i się sobą zająć. No to wstaję, jadę i się zajmuję. A ze stajni wracam szczęśliwa 💘 zawsze.

Dzięki koniom ten cały korona-lockdown mnie w ogóle nie zagrzał ani zaziębił. Moje życie się nie zmieniło. Cały czas miałam o czym myśleć, dokąd wyjść, co robić. Znajomi pożyczali sobie psy, żeby móc wyjść na spacer, robili wolontariat dla Caritasu, by móc pojeździć na rowerze i potopili się w odmętach mediów społecznościowych, a ja żyłam normalnie dalej. Tym, którzy całą swoją wartość budowali na regularnych wizytach na siłce czy w salonach piękności i za synonim inwestowania w siebie uważali inwestycję w nowe ciuchy, świat się zawalił. Ale to dosłownie, zawalił się, bo ani rzęs nie ma jak uzupełnić, ani komu ich pokazać. No drama.

Kocham konie i jeździectwo za to, że nie mam takich problemów, bo nawiasem mówiąc mnie na nie... nie stać 😂 mój koń je lepiej ode mnie, lepiej się ubiera ode mnie, jest w lepszej formie ode mnie... shit happens.
O Lillid- mam bardzo podobnie.

Gdyby nie to moje jeździectwo to bym zwariowała. A ten rytm i spokój mi bardzo pomógł.
Moon   #kulistyzajebisty
05 maja 2020 10:54
lillid, fuckin true story.
Dzięki koniom ten cały korona-lockdown mnie w ogóle nie zagrzał ani zaziębił. Moje życie się nie zmieniło. Cały czas miałam o czym myśleć, dokąd wyjść, co robić. Znajomi pożyczali sobie psy, żeby móc wyjść na spacer, robili wolontariat dla Caritasu, by móc pojeździć na rowerze i potopili się w odmętach mediów społecznościowych, a ja żyłam normalnie dalej. Tym, którzy całą swoją wartość budowali na regularnych wizytach na siłce czy w salonach piękności i za synonim inwestowania w siebie uważali inwestycję w nowe ciuchy, świat się zawalił. Ale to dosłownie, zawalił się, bo ani rzęs nie ma jak uzupełnić, ani komu ich pokazać. No drama.

Kocham konie i jeździectwo za to, że nie mam takich problemów, bo nawiasem mówiąc mnie na nie... nie stać 😂 mój koń je lepiej ode mnie, lepiej się ubiera ode mnie, jest w lepszej formie ode mnie... shit happens.


lillid, jesteś pewna, że pisalaś o sobie a nie o mnie?  🤣

Do tego ubierania dodam jeszcze, że moje konie bardziej są zadbane weterynaryjnie niż ja lekarsko, co mąż mi wciąż wytyka.


brzezinka, cieszę się razem z tobą, ale nic nie poradzę na to, że mnie z zazdrości skręca. Przyjmujesz konie na emeryturę? 


O! Mnie cieszy najbardziej to charakterystyczne końskie "chruuhuuum", na mesz np.

A mnie takie krótkie zarżenie jak do boksu pomarańczowego konia się zbliżam. A jak przygalopuje do mnie na padoku to w ogóle skrzydeł dostaję.  😅  Czarna mamba niestety nie jest taka wylewna, muszę się cieszyć jak łaskawie do mnie się przywlecze.

lillid, jesteś pewna, że pisalaś o sobie a nie o mnie?   🤣

Bo my koniary to chyba po jednych pieniądzach jesteśmy - wszystkim się zajmować, byle nie sobą 😎 jeździectwo to taki piękny sport, gdzie jeździec nigdy nie stoi na pierwszym planie. Stoimy sobie w cieniu majestatu tych swoich koni karmiąc własne ego poczuciem, że bez nas by takie wspaniałe nie były 😁

Też jestem taką meszową ciocią! Co prawda teraz nie mesz, a trawokulki, ale kobylisko mi grucha aż miło. Widać, że tęskniła 😎 Tak se we własnej pysze wmawiam, że to z miłości 🤣 ale w sumie jaki jeździec, taki koń. Mówią, że jedzenie to seks dla starych ludzi, a ja chyba urodziłam się stara...
Gniadata   my own true love
05 maja 2020 12:46
Stoimy sobie w cieniu majestatu tych swoich koni karmiąc własne ego poczuciem, że bez nas by takie wspaniałe nie były 😁


o jak pięknie napisane!  😍
i to mnie cieszy właśnie w koniarstwie - widok mojej całkiem chyba zadowolonej z życia chabety i świadomość, że beze mnie najpewniej by taka zadowolona nie była 😉 (nie to, że ja taka cudowna, tylko po prostu chabeta z patologii wyciągnięta :hihi🙂
mindgame,jabooshko  :kwiatek:
brzezinka, cieszę się razem z tobą, ale nic nie poradzę na to, że mnie z zazdrości skręca. Przyjmujesz konie na emeryturę? 

trusia, przyjmuję ale w tej chwili mam full 🙂
Widok koni na pastwisku 😍 zwlaszcza wlasnego, najpiekniejszego i najmadrzejszego 💘 😉

Screenshot kalkulatorem



Przywiozlam konia w takie miejsce, ze ah, mozemy w koncu pracowac pod okiem trenerki i ogolnie czuje, ze wreszcie ruszymy do przodu i to wszystko ma sens. No i az mnie sciska, zeby sciagac fotografa, stado masciastych koni na rozleglych lakach, tylko las w tle, i moja jedna czarna diablica <3 i do tego zero ogrodzen do wymazywania fotoszopem :P

Cieszy mnie, ze wreszcie moj kon moze po prostu byc koniem 🙂 
Podoba mi się taki pozytywny wątek  🙂 Cieszą mnie poprawiające się standardy utrzymania koni. Po obserwacji własnej okolicy przez jakieś 15 lat widzę, że wiele stajni idzie z duchem czasu, coraz bardziej dba o czystość i dostęp do siana lub innej objętościówki. Coraz więcej osób korzysta z usług pasowaczy siodeł, dietetyków lub decyduje się na obszerną diagnostykę koni, które pokazują jakiś dyskomfort. Coraz więcej osób dokształca się na własną rękę w różnych dziedzinach, żeby później móc rozpoznać np. pracę dobrego kowala. Widzę ogólną poprawę, chętne sięganie po wiedzę i coraz mniej wszelkiej patologii. Małymi kroczkami wszystko idzie do przodu 🙂
Ale super wątek.
Mnie cieszy, że w końcu udało mi się znaleźć taki pensjonat, gdzie mogę zapewnić koniom te 12-14h na dworze i stały dostęp do siana z siatek.
Widzę ogromną zmianę w ich zachowaniu- przestały rzucać się na siano jakby od tygodnia nic nie jadły.
Siano jest teraz dla nich czymś tak naturalnym, że nie ma potrzeby się ekscytować.
Niby nic wielkiego- ale niestety w standardach polskich pensjonatów okazuje się jednak rzadkością.
kokosnuss ale kocursko to wygląda. Ile to hektarów, że nie widać ogrodzeń?
Cieszy mnie dzisiejszy trening.
Poprawialiśmy dosiad i zwalniałam konia z galopu do kłusa za pomocą dosiadu bez używania rąk. A jak pięknie było na nim galopować  - miałam wrażenie, że płynę! Jestem niesamowicie podekscytowana i takie chwile udawadniają mi że jestem totalnie niepewna siebie ale jeśli jednak spróbuje czegoś nowego i zaufam koniowi, ze mnie nie wywiezie to... Potrafię coś czego się nie spodziewałam.
Cieszy mnie samo patrzenie na konie. Codzienność z moim koniem, nawet nie sama jazda co przebywanie z nim . I taka nasza nic porozumienia.  I oczywiście końskie zakupy. Tego nigdy nie mam dość.
Mnie bardzo cieszy, że moja uczennica po długiej przerwie od jazdy znowu odważyła się zagalopować  😉

Poza tym zawsze cieszy mnie jak wchodzę na padok i zawołam konia to on zarży, podniesie łeb z siana i zaczyna się rozglądać kto i skąd go woła  🤣
dar pięknie napisane :kwiatek:
Cieszy mnie ten wątek. Miło poczytać o tych drobnych ale ważnych sukcesach i innych cieszących Was sytuacji związanych z kopytnymi 💘
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się