Teoria dominacji

Nevermind   Tertium non datur
23 sierpnia 2022 01:08
Wątek powstał, bo skoro teoria dominacji wzięła się z nikąd i jest taka do niczego, to rodzi się pytanie skąd tylu jej zwolenników wśród całkiem rozsądnych i obytych z końmi osób? Wiem, że na r-v większość osób w teorię dominacji wierzy, stąd też postanowiłam poszukać odpowiedzi tutaj. Z resztą nie jestem wszechwiedząca, może patrzę na to źle i na rv znajdzie się ktoś kto wskaże co mi umyka?

Według mnie wiara w teorię dominacji to przekonanie, że relacja koń-człowiek opiera się na zdominowaniu jednej ze stron przez drugą. Jej skrajni „wyznawcy” opierają się właśnie na tym, że koń traktuje człowieka jako członka stada i dlatego trzeba mu pokazać miejsce w hierarchii, a do tego pamiętać że każdy nasz ruch wpływa na utrzymanie albo osłabienie pozycji względem konia. Jednak tak pisałam, ile osób tyle interpretacji 😉 Niektórzy uważają za prawdziwą nieco zmienioną, „przełożoną na swoje” formę. Tak jak wyszło w trakcie dyskusji, większość osób tutaj akurat w odwzorowanie w relacji z człowiekiem relacji koń-koń nie wierzy, ale nadal uważa za prawdziwe istnienie pozycji, hierarchii, dominacji jednej strony nad drugą.

Moim zdaniem w teorii dominacji chodzi właśnie o wiarę. Ktoś wierzy, że chodzi tu o wyrobienie sobie pozycji w tej relacji, ktoś inny (jak ja na przykład) w to nie wierzy. Ja uważam, że uczymy konia każdego elementu osobno, co wolno, a na co się nie zgadzamy i nie ma to związku z naszą dominacją nad nim.
Prosty przykład; przy zabiegach stajennych jeden właściciel pozwala na coś koniowi i uznaje to za dopuszczalne zachowanie, ktoś inny u swojego kopytnego to samo uznaje za brak szacunku (oddanie dominacji) i na to nie zezwala, ale oba konie przy wykonywaniu konkretnych (innych) czynności (jak np. przy prowadzeniu, lonżowaniu) swoich właścicieli szanują w równym stopniu - bo tak samo zostały nauczone, że tych poleceń się słucha i nie kombinuje. Niezależnie od tego, co robią w trakcie zabiegów pielęgnacyjnych, a przecież to również powinno mieć wpływ na ich pozycję w relacji i przełożenie na posłuch winnych sytuacjach.

Mam nadzieję, że to w końcu coś wyjaśniło 😉

Nie każde zachowanie konia ma nam coś udowodnić, pokazać. Mam wrażenie, że najczęściej z rzekomą dominacją i brakiem szacunku mylony jest strachpatat, Niestety również odnoszę takie wrażenie. To chyba jedyna cecha teorii dominacji, która wg mnie faktycznie jest zła - łatwo pomylić zachowania bólowe lub strach z rzekomą próbą dominacji
Nevermind, do powstania tego wątku nie miałam pojęcia o istnieniu obalonej teorii dominacji... Mimo to widzę na codzień hierarchiczne zachowania w stadzie koni, co więcej jest na to wiele badań - przytaczanych również tutaj....
Od koni wymagam bezwzględnego posłuszeństwa w obsłudze i pod siodłem. Koń to 400-700 kg czystych mięśni, brak posłuszeństwa jest zwyczajnie niebezpieczny dla mnie i innych. Nie skupiam się na relacji z końmi, nie dorabiam do ich egzystencji teorii o "przyjaźni i braterstwie". Moje konie mnie lubią i szanują, bo jestem fair i zawsze gram w otwarte karty, czyli jasno wyznaczam granice i bezwzględnie pilnuję ich przestrzegania. Gdy są grzeczne są nagradzane, gdy nie - karcone - ot cała filozofia. Przy czym karcenie nie musi oznaczać bata "na wędkę" i prania - zależnie od sytuacji może to być podniesiony głos, czy wysłanie konia do przodu podczas pracy. I szczerze mówiąc nie mam w takim razie pojęcia czy jestem zwolennikiem teorii dominacji
Dodam, że konie puszczam luzem na trawę przed stajnią. Przyłażą gdy zawołam - nauczone przychodzenia jak psy. Z pastwiska przybiegną galopem na zawołanie.... nie wiem czy to dominacja, tresura vel szkolenie czy teoria przyjaźni i braterstwa. Mam teorię, że mają w tym udział smakołyki 😉
Nie mogę już edytować...
Nie rozumiem rozkładania relacji końsko ludzkich na czynniki pierwsze... sama wychodzę z założenia, że jeśli ktoś nie robi koniowi krzywdy i nie stanowi zagrożenia dla innych, to niech sobie pląsa po sznurkach czy jeździ na czarnej... co mi do tego... (?)
Ja uważam, że uczymy konia każdego elementu osobno, co wolno, a na co się nie zgadzamy i nie ma to związku z naszą dominacją nad nim.

A jednak trochę ma. Co z końmi, które nie szanują opiekunów (kochających całym serduszkiem)? Co z koniem, który jednej osoby słucha bez zarzutu, a innej nie chce? Sam fakt że koń zna polecenie jeszcze nie oznacza, że od każdego je wykona. Po prostu, do jednej osoby ma szacunek - ulega jej, wobec innej nie, uważa że nie musi.
Nie każde zachowanie konia jest związane z dominacją, ale wiele tych zachowań owszem.

Ponownie posłużę się przykładem mojego konia, jest to typ dominujący. Gdy w jakiejś osobie wyczuwa niepewność, brak konsekwencji, takie rozmemlanie to jej nie słucha i tyle, np. nie da się lonżować, pod siodłem kombinuje i próbuje wozić po swojemu. Przy czym zupełnie nie jest agresywny. I gdy wyczuje, że ma styczność z konkretnym, wiedzącym czego chce człowiekiem, choćby obcym, to będzie słuchał i reagował bo to normalny, ujeżdżony koń. Nie potrzebuje do tego super relacji i miłości, tylko odpowiedniej postawy.
Konie potrafią nas błyskawicznie ocenić. Również to, czy na pewno warto wykonywać nasze polecenia. Zresztą, spójrz choćby na konie szkółkowe, które jedne dzieciaki wożą a pod innymi śmigają. Czy skrajne przykłady koni agresywnych, znarowionych, potrafiących zaatakować człowieka, takie zachowania niekoniecznie powstają na skutek krzywdy... czasem wystarczy zbyt miękkie serduszko.

Mimo, że konie nie traktują jak nas inne konie, próbują przekładać swój język "na nasze", inaczej nie potrafią. Również próbują nas umiejscawiać w hierarchii, niekoniecznie stadnej ale bardziej w kategoriach "muszę/nie muszę go słuchać".

Nie interesowałam się nigdy "teorią dominacji" w jeździectwie, słyszałam jedynie o takiej w kontekście szkolenia psów i z tego co wiem, w takiej formie jest rzeczywiście strasznie nieaktualna. Ale też relacje człowieka z psem a z koniem to zupełnie co innego. Ja uważam, że dominujemy nad koniem, bo (zacytuje siebie z innych wypowiedzi):

Jak współpracuje, znaczy akceptuje narzucane zasady. Jest w tym jakaś dominacja. Ja daję polecenie, ty - wykonujesz je. Zawsze to taka jest kolejność, nigdy odwrotnie.
Dominuję, znaczy - moje na wierzchu. Tylko i aż tyle. Koń mnie słucha, bo poprzez swoje zachowanie pokazuję mu, że tak trzeba.
_Gaga, W punkt.
_Gaga, dokładnie.

Nevermind, słowo dominacja nie jest czarne lub białe. To nie jest dyktatura.
Jak sama zauważyłaś nie ma tu "wierzących w teorię"
Są raczej praktycy którzy albo sami doszli do tego jak postępować albo ktoś ich pokierował.
Wg mnie konie lepiej działają gdy mają jasne reguły i ograniczenia.

Znam masę lofcianych konkóf które włażą na głowę swoim właścicielom, niektóre z nich są niebezpieczne.
Iskra de Baleron, dokładnie, konie dobrze wychowane często są też po prostu "mentalnie" spokojniejsze.
Nevermind   Tertium non datur
23 sierpnia 2022 23:55
_Gaga, To czy wierzysz w teorię dominacji czy nie to Twoja sprawa, ja tutaj nie podpowiem 😉
Wobec koni mam dokładnie takie samo podejście, nie uważam że koń musi być moim przyjacielem i ma wybierać czy dziś chce mu się mnie słuchać czy jednak nie. Po prostu nie uważam, żeby jego posłuszeństwo wynikało z mojej dominacji - bardziej z tego, że jest wyuczone.
sama wychodzę z założenia, że jeśli ktoś nie robi koniowi krzywdy i nie stanowi zagrożenia dla innych, to niech sobie pląsa po sznurkach czy jeździ na czarnej... co mi do tego... (?)Dokładnie tak samo uważam, dlatego też przyglądając się czyjejś pracy nie przykładam wagi do tego czy uważa tworię dominacji za bzdurę czy świętość, ważne żeby jego konie były bezpieczne dla siebie i innych, czuły się dobrze i szczęśliwie się chowały.
patat, Wyjaśnienie tego zjawiska akurat podawałam już parę razy, jak człowiek pozwala na jedno, to warto spróbować, pewnie pozwoli i na drugie. Jeśli widać konsekwencję i nie da się człowieka wywieźć w pole, to koń się podporządkowuje. Konie potrafią nas błyskawicznie ocenić. Również to, czy na pewno warto wykonywać nasze polecenia. O to to. Konie oceniają ile da się ugrać. Uważasz, że hierarchię da się ustalić w 15 minut? Bo jak dla mnie to trochę mało 😉 Dlaczego więc dana osoba tylko wsiada, pokazuje konsekwencję i od razu śmiga na nowopoznanym koniu? Czy to kwestia dominacji? Jak dla mnie nie.

Odniosę się jeszcze do Twojej opinii na temat dominacji u psów - dlaczego wg Ciebie u nich teoria dominacji nie działa, ale u koni to inna sytuacja? Tak jak sama się cytowałaś:

Jak współpracuje, znaczy akceptuje narzucane zasady. Jest w tym jakaś dominacja. Ja daję polecenie, ty - wykonujesz je. Zawsze to taka jest kolejność, nigdy odwrotnie.

Dominuję, znaczy - moje na wierzchu. Tylko i aż tyle. Koń mnie słucha, bo poprzez swoje zachowanie pokazuję mu, że tak trzeba.


Czyli wedle tego wskaźnika, skoro pies nas słucha i wykonuje narzucone mu polecenia, to powinno to działać na zasadzie dominacji. Zwłaszcza, że psy również nie są skore do współpracy, kiedy czują, że wcale nie trzeba się słuchać 😉


Iskra de Baleron, Twoja wypowiedź jakoś kompletnie nie zgrywa mi się z tym co pisałam. Gdzie stwierdziłam, że osoby stąd nie wierzą w teorię dominacji? Napisałam wręcz dokładnie na odwrót 😅

Wiem, że na r-v większość osób w teorię dominacji wierzy, stąd też postanowiłam poszukać odpowiedzi tutaj.

Od samego początku próbuję wytłumaczyć, że chodzi mi o trafność samej teorii, a nie demonizowanie stanowczości i stawiania jasnych granic. Tak samo długo usiłuję wyjaśnić, że nie uważam żeby nietrafnie teorii dominacji była powodem do traktowania koników jak przytulanek, bo to takie misie które będą słuchać się od mojej miłości.
Wg mnie konie lepiej działają gdy mają jasne reguły i ograniczenia.
I ja również tak uważam. Nadal nie widzę związku ani z moimi wypowiedziami, ani tematem wątku
Nevermind, w mojej wypowiedzi zabrakło słowa „zapewne”
Po tak długiej wymianie zdań, gdzie pare osób pierwszy raz słyszy o tej teorii, zakładałam że zauważyłaś że „nikt nie wierzy w teorię której nie zna”

Zwracam ci uwagę na odklejenie się od pojęcia „teorii dominacji”.
Skoro: dominacja
1. «przewaga nad osobą, grupą ludzi lub państwem, umożliwiająca decydowanie o nich według swej woli»
To dla mnie koń który chce postawić na swoim (np wywieźć mnie lub w czasie jazdy skubać trawę) albo coś ugrać (domaga się nachalnie smaczków) w tym momencie będzie „dominujący” bo będzie się starał by jego było na wierzchu.
Nevermind, jak można wierzyć w teorię, której się nie zna i do której nie przykłada się żadnej wagi? Ja nadal nie mam pojęcia jak się ma moje postępowanie do jakiś wydumanych teorii i kompletnie nie rozkładam wychowania konia na czynniki pierwsze. Koń ma być bezpieczny dla mnie i otoczenia i już. Jak przy okazji jest wygodnie wychowany (sam trzyma nogi, stoi w miejscu bez wiązania, podchodzi pod schodki, przychodzi na zawołanie, etc.) to fajnie, bo pozwala mi to na pewne lenistwo na codzień 😉 bez względu na to czy to dominacja, przyjaźń, czy smaczki...
Jeśli widać konsekwencję i nie da się człowieka wywieźć w pole, to koń się podporządkowuje.

No i to właśnie można nazwać dominacją... mam wrażenie że rozumiesz o co chodzi, a jedynie jak ognia unikasz tego określenia. To jakbyś nazwała relacje konia z człowiekiem? Jaki jest czynnik sprawiający, że zwierzę słucha, daje się szkolić, wykonuje polecenia, także te mało czy wręcz nieprzyjemne?

Uważasz, że hierarchię da się ustalić w 15 minut? Bo jak dla mnie to trochę mało 😉

A jak dla mnie zupełnie wystarczająco, nawet jak koń jest obcy, to często po krótszym czasie już widzi jak sytuacja stoi. To właśnie typowe zachowanie hierarchiczne. Tu mogę sobie pozwolić, tego muszę szanować. To zwierzęta, one nie zastanawiają się tygodniami czy na pewno muszę, czy nie muszę. Nie trzeba do tego nie wiadomo którego levelu relacji czy innych słodkich pierdów.
Skoro mówisz, że to nie kwestia dominacji, to czego?

Odniosę się jeszcze do Twojej opinii na temat dominacji u psów - dlaczego wg Ciebie u nich teoria dominacji nie działa, ale u koni to inna sytuacja?

A to nie tak, że psia "teoria dominacji" opiera się od podstaw na kompletnie błędnych założeniach, m.in. na nienaturalnej strukturze stad i wymyślonych funkcjach w grupie? Te alfy, bety, omegi które okazały się fantazją badaczy obserwujących sztuczne wilcze stada w zoo? Psiarą nie jestem, temat ledwo kiedyś tam liznęłam.
Dominacji jako takiej nie neguję u psów. Wszystko co cię słucha, poddaje się twojej presji, nawet wychowywane smaczkowo-cukierkowo.
patat, - pod większością Twoich wypowiedzi dałabym "lubię to".

Myślę, że w dyskusji są czesto powielane dwa błędy. Po pierwsze zachowania dominujące nie są tożsame z agresją. Mogą być jednocześnie agresywne, ale nie muszą. Koń nie musi brykać, gryźć i stawać dęba, żeby być dominującym, są takie robiące to subtelniej, co nie oznacza mało skutecznie 😉
Po drugie wilki/psy to nie są konie. Nie wiem jak można budować teorię na drapieżnikach i odnieść ją do zwierząt uciekających, jakby to już na starcie jest błędne założenie.
Nevermind   Tertium non datur
25 sierpnia 2022 23:20
patat, A to nie tak, że psia "teoria dominacji" opiera się od podstaw na kompletnie błędnych założeniach, m.in. na nienaturalnej strukturze stad i wymyślonych funkcjach w grupie? Te alfy, bety, omegi które okazały się fantazją badaczy obserwujących sztuczne wilcze stada w zoo?A czy teoria dominacji u koni nie wzięła się przypadkiem od tej psiej i czy nie bazuje na błędnych założeniach, jak to że koń traktuje człowieka jak drugiego konia? Trochę nie rozumiem czemu negujesz jedną teorię dominacji, a za drugą się opowiadasz, mimo że są bardzo podobne

keirashara, O to to.
Za jaką teorią dominacji się opowiadam? Piszę jedynie, że zjawisko dominacji i hierarchii istnieje u koni i ma przeniesienie na ich relacje z ludźmi, a nie, że jakaś kompletna teoria jest słuszna czy też nie. Pisałam wiele razy, że konie nie uważają ludzi za inne konie.
Nevermind   Tertium non datur
26 sierpnia 2022 22:46
patat, Nigdzie nie powiedziałam, że uważasz jakoby koń traktował człowieka jak osobnika własnego gatunku 😉 Chciałam podkreślić, że końska teoria dominacji również bazuje na błędnych założeniach. Mylnie odniosłam wrażenie, że popierasz istnienie teorii dominacji u koni, podczas gdy negujesz ją u psów. Co było o tyle absurdalne, że podawane przez Ciebie argumenty zgadzały się w przypadku obu gatunków
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się