Kącik Ujeżdżenia
No do stajni o ktorej mysle masz 70km, wiec codziennie jezdzic daleko ale 2-3 razy w tygodniu... W Trójmieście poprobuj moze tu
http://www.asdream.pl widzialam troche dzieciaków od nich na zawodach, poziom bardzo przyzwoity :-)
quantanamera
Nie ma czegoś takiego jak uczenie się razem z wierzchowcem. Jeśli weźmiesz dwie osoby - Szweda i Chińczyka - nie znające ani słowa po francusku, to one się nie nauczą razem mówić w tym języku od siebie. Będą na siebie krzyczeć, nie mogąc się kompletnie dogadać i w efekcie wyłącznie się sfrustrują i zniechęcą. Uczyć jeźdźca może tylko koń, który cokolwiek umie i rozumie.
ja się z tym nie do końca zgodzę, bo sama jestem takim przypadkiem. Moją kobyłkę kupiłam ponad 10 lat temu i ją zajeżdżałam (niestety teraz zrobiłabym to z pewnością inaczej 😉 ). Ja przygodę z ujeżdżeniem zaczęłam 2 i pół roku temu i też w zasadzie uczymy się razem. Nie umiałam ciągów, prawidłowej łopatki czy ustępowań (w zasadzie żadnych PRAWIDŁOWYCH elementów), koń też nie umiał (bo i skąd miał umieć). A jednak obecnie ciśniemy C, przygotowujemy się do CC. Ale warunkiem KONIECZNYM jest dobry trener (nie koleżanka z boksu obok, ale trener, który potrafi wyjaśnić, poprawić, zna się na rzeczy). I masa samozaparcia, pracy i ... otwartości umysłu zarówno na wiedzę jak i na sygnały wysyłane od konia.
No i myślę sobie, że my, zaczynając ujeżdżenie, miałyśmy już pojęcie o pojęciu - nie byłam zielonym szczypiorkiem, choć jakość naszej pracy wymagała sporo do poprawy (np. koń pokrzywiony jak precel, udawane podstawienie zadu itp.)
Roserati
Chodzi o to, żeby nie tracić czasu na wyjazdy a i żeby nie przepłacać za dojazd trenera, sami rozumiecie
no właśnie o takie podejście chodzi - ono utrudnia (jeśli nie uniemożliwia) osiągnięcia celu. Nie da się mieć ciastka i zjeść ciastko. Ja mam 2 razy w tygodniu treningi z moją trenerką i ostatnio udało mi się zaprosić trenera mieszkającego... 300km od miejsca, w którym jestem. I kasy wydałam mega dużo, ale.... warto. naprawde warto. Niby tylko 2 treningi, a oczy mi się otworzyły i na pewno na tym nie poprzestanę. Trzeba szukać rozwiązań, bo problemy się same znajdą😉 No i odpowiedzieć sobie na pytanie, ile jesteśmy w stanie poświęcić (pieniędzy, czasu, wysiłku, wyrzeczeń), aby lepiej/dobrze jeździć 🏇
Z tym, że nie potrzebuję jeździć CC. Chodzi mi o ogólną poprawną prace z koniem. Dużo ludzi zawraca mnie do skoków ale cholera.. Nic mi bardzidj nie działa na nerwy jak trening skokowy bez zrobionego ujezdzenia.. Po co mi skakać skoro nie mam podstaw.
Po co mi skakać skoro nie mam podstaw.
Dobrze, że sama to zauważyłaś.
Roserati, - da się i na koniu, który sam nie za wiele umie. Tylko jest dużo trudniej. Ja swojego dostałam surowego, samemu wtedy jeżdżąc 3 miesiące (o matko, jaka to głupota była). Tyle dobrego, że miałam bardzo ogarniętą trenerkę na codzień, ponad rok dzień w dzień mnie pilnowała, do tego wsadzała na swoje konie, może było trochę błędów, ale dała mi świetne podstawy, do jazdy i ogólnie podejścia do koni. Pierwsze 3-4 lata minęły nam w kierunku skoków. Obecnie stuknie mi zaraz 5 rok robienia czegoś w kierunku ujeżdżenia, a 4 rok z obecną trenerką - fakt, że były przerwy z powodu kontuzji, etc, w sumie ponad rok nam wyleciał. Koń generalnie 4 lata temu umiał chodzić w 3 chodach i lekko odpuszczał w potylicy, to tyle, czyli prawie nic 🤣 No, ale już się nie potykał jak odpuszczał w galopie, zawsze coś, bo rok wcześniej jak tylko odpuścił w potylicy, to mu się nogi plątały... W tym roku zaczęliśmy jeździć N-ki 🙂 Z nawet nie najgorszymi ocenami, a P spokojnie śmigamy na 62-64%.
Obiektywnie to wiem, że ja powinnam wsiąść na profesora, a koń iść pod trenera, ale nie było na to warunków, a i mi nie zależy na czasie, czy hiper osiągnięciach. Choć były momenty, gdzie ni chusteczki już nie wiedziałam, czy to ja nie ogarniam, czy jednak zwierzak. Dalej uczymy się nowych rzeczy razem - ale tak od pół roku jest to z tendencją "ok, ok, pokaż mi jeszcze raz, powoli", zamiast "czego znowu chcesz durna babo". To bardzo cieszy. Pod wpływem ujeżdżenia koń zmienił się fizycznie, ale też psychicznie - a ma obecnie ponad 14 lat, więc jako młodziak nie zaczynał 😉 I z jednej strony nigdy nie wpakowałabym się w taki układ, ani go nie poleciła nikomu, a z drugiej wiem, że jak się chcę i ma pomoc trenera, to się da. Wszystko.
Co do odległości - ja jestem z Zielonej Góry, moja trenerka z początku dojeżdżała z Wrocławia. Po prostu zebrała się z okolicznych stajni grupa osób chcących coś poprawić w ujeżdżeniu i co 2 tygodnie ją ściągała na weekend. Obecnie od jakiś 2 lat mieszka w okolicy, bo tyle ma chętnych osób, że się tu przeniosła 🙂 I osobiście wolę dać 100zł za trening raz na dwa-trzy tygodnie, ale taki wartościowy, niż 30zł co tydzień, czy tam dwa razy w tygodniu, ale za śmieciowy
Skoki są dla mnie zbyt dziwne w pl. 4latki chodzą Lki a 9latki GP. Jak naucze się pracować z koniem tak aby szło to jak powinno to pomyślę sobie o skokach. O ile pomyślę. Mało sie w życiu naskakałam, ciągnie mnie do pracy przyziemnej:p
Z tym, że nie potrzebuję jeździć CC. Chodzi mi o ogólną poprawną prace z koniem. Dużo ludzi zawraca mnie do skoków ale cholera.. Nic mi bardzidj nie działa na nerwy jak trening skokowy bez zrobionego ujezdzenia.. Po co mi skakać skoro nie mam podstaw.
Trening "skokowy" wcale nie musi oznaczać pokonywania wysokości.
Dobrze poprowadzony jest właśnie takim dobrym "ujeżdżeniem w pionie"... (do 120cm to jak to pewne znane nazwiska zawsze mówiły to jest głównie gimnastyka w pionie).
Może wszyscy mówią "Skoki" bo jednak w wielu regionach polski o trenera "skokowego" łatwiej.
Właśnie przed wczoraj znajoma zawodniczka wkkw opowiadała mi o swoich treningach z Ostholtem. Powiedziała, że przez ponad godzinę jeździli cavaletki/drągi... kłusem i galopem. każdy najazd, tempo, wygięcie został doprowadzony do świadomej perfekcji. Każda fula i postawienie giry konia musiały być świadome.
"Głupie" jeżdżenie przez dwa drągi oddalone od siebie o 15-16 m. i wyznaczanie sobie tempa i ilości fule jaki tam mają wejść (jazda na 5/4/6 fule) jest doskonałym treningiem "ujeżdżeniowym" ale także "skokowym".
Mi się wydaje, że ty potrzebujesz trenera, który realnie oceni czego w danej chwili potrzebujecie (z koniem jako para), nie ważne czy to się będzie nazywało potocznie trenengiem bardziej skokowym czy ujeżdżeniowym. Dopóki się nie skacze naprawdę konkretniejszych wysokości, to przeskakiwanie nawet przez przeszkody 60-80 cm może być zorganizowane jako doskonałe ćwiczenie ujeżdzeniowe.
To żadne odkrycie . Trening skokowy to głównie jazda po drągach , praca ujeżdżeniowa , skoki gimnastyczne i cavaletki. Skoki parkurowe to max raz w tygodniu. 😉
To jednak jest odkrycie, chyba, że porównujesz do treningu ujeżdzeniowego na jeszcze "średnim poziomie zaawansowania". Wszak o ile przy treningu skokowym piruety w galopie są potrzebne o tyle już pasaże mniej.
Wszystko zależy od konkretnego konia i jeźdźca.
Bardziej chodziło mi o to, że jeśli "najbliższy trener ujeżdżenia" jest poza zasięgiem to można trenować ze skoczkiem - i wcale skakać nie trzeba... ale zawsze trzeba wiedzieć co się robi i po co.
kotbury, - święta prawda 🙂 Tylko tu też trzeba uważać - znam kilku skoczków, co to niby robią dużo elementów ujeżdżenia, ale to jak je robią... 😵 No, do poprawności to tym ćwiczeniom sporo brakuje, nie raz jak widzę "łopatkę skokową" to nie wiem, czy się odezwać, czy udawać, że nie widzę. Ostatnio obie z trenerką byłyśmy zażenowane, bo akurat dzieliliśmy plac z inną parą trener-jeździec. I "nazwiska" też nie są tu święte.
Nawiasem, ja jakiekolwiek ujeżdżenie zaczęłam trenować z wkkwistą.
Roserati, - to spróbuj i zobacz, czy Ci pasuje 🙂 Mi bardziej pasuje deptanie kapusty, choć czasem kicnę sobie krzyżaka z przyjemnością.
Marcin Woldański zawieszony. Ktoś, coś wie więcej na ten temat ?
Zarząd PZJ Uchwałą nr U/1421/16/Z/2017 z dnia 24.08.2017r. jednogłośnie skierował sprawę usunięcia zawodnika z macierzystego klubu do Rzecznika Dyscyplinarnego – ze względu na treść uzasadnienia decyzji o usunięciu brzmiącej: „... za rażące naruszenie ustawy o ochronie zwierząt”. Efekt - Rzecznik Dyscyplinarny PZJ wydał postanowienie o wszczęciu post. dyscyplinarnego
Dlaczego w wymienionej uchwale nie ma o tym wzmianki? Oczywiście strona PZJtu jest tak nieaktualna jak to tylko możliwe.
Pojawił się post na instagramie Dressage 24 wczoraj, że został zawieszony dziś już zniknął. Ciekawi mnie ta sprawa.
w sumie wcześniej dressage wrzucał jakąś uchwałę i była informacja o tym że kogoś będą zawieszali
Zawieszony za naruszenie ustawy o traktowaniu zwierząt...
Jutro są przesłuchania w sprawie.
Ale co się stało? Coś na zawodach czy jaki grzyb?
Z w/w dokumentu:
W 2017 r. Rzecznik Dyscyplinarny PZJ podjął czynności w następujących sprawach:
(...)
12) w dniu 4 września 2017 r. (sygn. akt: RD-PZJ/12/2017), której przedmiotem
jest brutalne obchodzenie się z koniem przez trenera i zawodnika dyscypliny
ujeżdżenie,
RDPZJ/12/2017
MarcinWoldański
PZJ 04.08 .2017 r.
Postanowienie o
wszczęciu post.
Dyscyplinarnego.
05.10.2017 r. akt
obwinienia i post. w
trybie par. 10 ust. 1 reg
dysc. PZJ
Nie mnie oceniać, ale w sumie cała akcja to "z igły widły". Zgłoszenie od postronnej osoby nie mającej większego pojęcia o pojęciu. Nie mówię, że bez jego winy, ale cała ta nagonka jest niewspółmierna do przewinienia. Smutne to i żal mi w tym wszystkim osoby Marcina.
vissenna, a możesz więcej napisać? Co się właściwie wydarzyło?
Oj nie mówiłabym "o zgłoszeniu postronnej osoby nie mającej pojęcia o pojęciu".....
Czy ktoś wreszcie może opisać sytuację? Bo część wie, część wie Ale nie powie. Co się stało? Skoro jest komunikat pzj to myślę że można o tym mówić publicznie...
Mozii, Marcin Woldański rozsyła pisma od prawnika każdemu kto ośmieli się publicznie wspomnieć o sprawie dlatego nikt raczej nie będzie opisywał szczegółów na forum. Zgłoszenie nie było bezpodstawne ani też robione przez osobę nie mająca pojęcia o pojęciu. Zresztą więcej niż jedna osoba zeznaje w tej sprawie i nie są to laicy.
Powiem szczerze, że tajemniczość tej sprawy sprawia, że jest ona dużo bardziej intrygująca 😉 Sama bardzo się zastanawiam o co chodzi, że jest to owiane aż taką tajemnicą, chyba byłoby to mniej interesujące, gdyby wprost było wiadomo co się stało.
Z ciekawości weszłam wczoraj na profil na Facebooku i widać już po wcześniejszych postach, że coś było na rzeczy, że z kimś był problem.
Mozii, Marcin Woldański rozsyła pisma od prawnika każdemu kto ośmieli się publicznie wspomnieć o sprawie dlatego nikt raczej nie będzie opisywał szczegółów na forum.
i jest to jego święte prawo... o prawdziwości zarzutów zapewne wypowiadać się będzie uprawniona instytucja, więc radziłaby wstrzymać się z pochopnymi wnioskami i dalszym biciem piany.
ententa, tylko nikt tu nie pyta o prawdziwość zarzutów, a o to, CO się wydarzyło. Czyli za co jest zarzut.
RV sie psuje, taka historia a gownoburzy jakos brak 🤣