Kącik Ujeżdżenia

Wigorrr na poziomie jaki prezentujecie większy wpływ na ruch twojego konia pokazany lub nie na czworoboku będzie miał całkowity brak ruchu na padoku i zapuszkowanie w boksie. Kucie tu niczego nie zmieni.
Wigorrr, - wszystko zależy od sędziów, bo zdążyło mi się na ZT dostać ostrzejsze oceny niż na ZR/ZO. Zarzyło mi się dostać więcej w N niż w P w ten sam dzień. I zdarzało się, że ślązak był lepiej oceniony niż szport, bo szedł poprawnie i sędzia wolał to, niż samo machanie szkitami. Tylko to też zależy, jak chcesz wygrywać to kuj, jak chcesz uczciwy wynik i nie jedziesz po wygraną, to kucie nie jest potrzebne, nie polepszy to treningu samego w sobie jakoś spektakularnie (lub nawet wcale). Tylko powiedz sobie szczerze, że robisz to dla %, nie z powodu problemu z kopytami. I wybierz innego kowala, niż ten od rudego kopyta 😉
WigorrrPodkowy magicznie nie sprawią że koń zacznie chodzić jak niemiecka maszyna pod GP a kłopotów z nimi więcej niż korzyści. Warto dla pucharka narażać konia na kontuzje? Btw Wigorrr chyba od początku chciał kuć i chyba szukał poklasku i odpowiedzi że jak okuje to od razu wszystkie czworoboki na 70%
Też faktem jest, że nie tylko podkute kopyto ma swoje warunki - bose również, i to o wiele cięższe do spełnienia.
Jest taka teoria, że koń musi robić dziennie minimum 30 km, żeby te kopyta miały odpowiednio rozwinięte struktury amortyzujące.
Myślę, że w 90% pensjonatów konie nie robią połowy tego i po ich kopytach to widać. No i mało który bosy koń z typowego "miejskiego" pensjonatu rusza się swobodnie, od piętki.
Teraz pytanie, co koniowi w ogólnym rozrachunku szkodzi bardziej - ruch od palca, czy kucie. Kucie rujnuje "tylko" kopyto, nieprawidłowy wzorzec ruchu - całego konia.

xxx000xxx zapewniam Cię, że niejedna niemiecka maszyna pod GP po rozkuciu przestanie się spektakularnie ruszać, niektóre egzemplarze przestaną się ruszać w ogóle...

kucie nie jest potrzebne, nie polepszy to treningu samego w sobie jakoś spektakularnie (lub nawet wcale)

Oj zdziwiłabyś się...
xxx000xxx Absolutnie! Jestem świadoma tego, że ujeżdżenie to ciężka praca i podkowy nie dadzą mi przewagi 😀

keirashara no fakt może i to zależne od sędziów, ale na regionalki przy ZO przyjeżdżają głównie starzy wyjadacze z super młodziakami, a takich nawet nie mam zamiaru ogrywać ślązakiem 🙂

espana Jeśli chodzi o ruch to nic się nie zmieni, koń dalej będzie chodził na padok - u nas są tylko padoki piaszczyste, więc na trawie się nie ślizgnie

edit. ja do tej pory również nie chciałam kuć swoich koni i dziwiło mnie, że każdy ( no dobra 90%) koni na zawodach ujeżdżeniowych ma podkowy i to na 4 nogach. Zapytałam się znajomego kowala dlaczego kuje się konie ujeżdżeniowe, opowiedział że takie deptanie kapusty na mokrym kwarcu też bardzo ściera kopyta. Tak jak pisze lillid nie widziałam konia GP niekutego na 4 nogi. Moi znajomi kują konie żeby "odciążyć ścięgna" nie wiem ile w tym racji, ale dużo osób to robi dla spokojnej głowy, że noga (ścięgna) w podkowie jest w jakiejś części chroniona.
lillid trochę spłyciłam myśl, chodziło mi o konkurowanie z hanowerami i oldenburgami pod doświadczonymi zawodnikami, same podkowy nie wyrównają szans. Zawodnicy mają stawkę koni z pewnie świetnym ruchem, balansem ciała świetnie prowadzonych od początku. Nie wiem jakiego konia ma Wigorrr. Jeśli brakuje ułamków przy ocenie niech okuje i da znać czy zgarnia wszystkie nagrody. Ja życzę żeby ojechał ją/jego bosy ślązak i nauczył pokory.
Jasne że konie GP bez podków będą inaczej (jeśli) chodzić, ale my mówimy o ZR na poziomie L może P jak dobrze pójdzie.
Podkowy mogą polepszyć trening i zrobić efekt wow tylko z głową a nie żeby zawody pojechać i szpanować koniem kutym na 4
A co to za szpan koniem kutym na 4? Mam konia od 2,5 drugiego od 7 lat, żaden nie był kuty dla mojego widzi-mi-się, starszy był podkuty 2 razy ortopedycznie. Moja wątpliwość była prosta - czy kuć konia, który zaczyna trochę bardziej intensywny trening żeby zapobiec ścieraniu kopyt na mokrym kwarcu. Myśl o pewniejszym ruchu wyszła od Was, ja to podłapałam, bo jeżeli coś ma pomóc mu w pewniejszym stąpaniu to czemu nie? Nie zadałam pytania typu: Czy jeśli okuje konia na 4 to wygram na zawodach z oldenburgami? -bo jak tak to kuje od razu na 4.
Jeśli już to będę chciała okuć go na same przody, a jeśli zady będą się ścierały nadmiernie to na 4 nogi.
Jak koń kisi się w boksie, to te podkowy mają szanse cokolwiek "zepsuć"? Czy robi końskim nogom różnicę czy stoją bose czy okute? :P
Niezbyt się wpisuje w wątek ujeżdżenia, ale tak mnie ciekawi w związku z dyskusją.
Te okute akurat chodzą tylko na pastwiska, albo skaczą od mini LL do C. W boksie na bezrobociu nie stoją na pewno 🙂 i wybaczcie mały  🚫
A czemu w tym wątku nie ma jeszcze Diakonki? Czekam i czekam na jakieś wieści treningowe po zakupie ujeżdżeniowej furki  :kwiatek:
lillid, - skrót myślowy, bo tak, kucie wpływa na ruch. I tak, nawet mój koń chętniej pracuje zadem podkuty i widzę różnice - choć ja kuje, bo miał ogryzki i z niechęcią, bo mnie wkurza konieczność opancerzenia, wkurzaja mnie koszty i mam stres o nakostniaki, jak się sierota uderzy. Jednak nie pracuje przez podkowy, a przez trening. L, P to są podstawy, jeśli tego nie się nie przepracuje, to żaden magiczny but nic nie da.
Prawda jest taka, że jeśli mamy dwa konie - klony, pod tym samym jeźdźcem, to okuty dostanie wyższy % niż bosy.
Bo jest lepsza ekspresja ruchu, mniejsza "czujność".
I nie chodzi tylko o występ na czworoboku.
W codziennym treningu jest większa power - a zatem i inne kształtowanie całej motoryki.
Mówcie co chcecie, nawet marszobieg towarzyski inaczej pójdzie (tej samej osobie) w trampkach a specjalistycznych butach.
Koń bosy ma tym większe szanse im... gorszy jest grunt na którym trenuje i startuje.
Przy perfekt gruncie - doskonale widać w ruchu, który koń jest bosy.
Tak, chciałabym, żeby sędziowie potrafili to odróżniać - i wtedy przeciwniczki kucia na L i P miałyby rację.
Ale nie odróżniają. Źle napisałam, że nie potrafią - potrafią. Tylko nie ma na to czasu i... nie ma tego w przepisach.
Sędzia ocenia to co Widzi, obrazek, nie to o czym Wie.
(Hm, przynajmniej tak powinno być, że ocenia to co widzi).

lillid, nie masz racji. O zdrowiu (potrzebie ruchu konia) nie decydują kilometry, tylko ilości kroków robione każdego dnia.
Dlatego te "nieszczęsne zaboksowane" są często zdrowsze, niż te porzucone na padokach przy sianie, które niemal nie ruszają się (odpowiednią ilość kroków w każdym z chodów) całymi tygodniami.

Miałam bosego konia przez kilka lat. To był potężny błąd.
Wszystko potoczyłoby się inaczej, gdybym normalnie okuła.
Jeśli koń ma chodzić równo i pewnie, jeśli tego od niego wymagamy - to jest fair wobec niego, żeby był w podkowach.
Choć pewnie są takie, którym tak nic nie robi, spływa po nich, i mają takie nadmiary siły i rytmiczności, że nie ma różnicy.
Ale rzadko kiedy. Co każdy widzi natychmiast po okuciu.
I co widzi też po... rozkuciu 🙁.
A każdy musi sam wybrać na czym zależy bardziej, jakie będą konsekwencje takiego lub innego wyboru.
Wielokrotnie była na forum mowa o wadach i zaletach podków.
Wg mnie poważna wada kucia jest jedna: kucie uniemożliwia częstą korektę kształtu kopyt.
Jeśli trzeba wyprowadzać kopyta  częstymi korektami - kuć się nie da.
A reszta - to w co już sobie ktoś wierzy, ew. doświadczył.

Paradoksalnie kucie daje większy zysk w L czy P. Bo tu się najmocniej liczy motoryka konia, niemal nie ma elementów technicznych, które można skopać.

A jest tu w ogóle ktoś, kto regularnie jeździ zawody na kwarcu w dowolnej klasie - i ma bosego konia?
I ta osoba napisałaby, z jakich powodów nie kuje?
halo, ja jeździłam, parę lat temu do N klasy. Nie kułam ze względu na słabe trzeszczki. Poza jednym miejscem już wtedy większość zawodów jeździłam na kwarcu - także w domu. Okułam w momencie, gdy wyszło zwyrodnienie którego nie dało się ogarnąć na boso - koń musiał zostać okuty ortopedycznie. Jeździłam zawody także po okuciu. Nie było różnic w ocenach mimo, że ruch był ciut lepszy przodami (swobodniejszy).

Ja jezdzilam regularnie skokowe, a sporadycznie ujezdzeniowe na bosym koniu. Wyniki w okolicach 65%, w tym MP w paraujezdzeniu. Skoki wielokrotnie na platnych miejscach. Nie widzialam potrzeby kucia, mam trzy konie i zaden nie jest kuty.
halo jakim cudem nie widzisz zależności między dystansem przebytym przez konia a ilością zrobionych przez niego kroków? A może według Ciebie zależność jest odwrotnie proporcjonalne? Pierwszy raz widzę żeby ktoś żałował koni na padokach i to jeszcze z dostępęm siana. Jeśli to była ironia lub sarkazm to ktoś może go potraktować poważnie.
epk, dzięki. Podałaś powód.
FirstLight, a czemu nie kujesz?
xxx000xxx, bo to nie chodzi o dystans, tylko o minimalną ilość kroków w każdym z chodów, czyli raczej na czas, nie na kilometry.
A widzisz, widocznie jesteś nowa/nowy na forum.
Ale nie martw się, ja jestem ta "zła".
I bardzo bym chciała, żeby wiele osób potraktowało to poważnie, i Pojęło, że Brak Ruchu dla konia to Zło.
Że świeci słoneczko/pada deszczyk niewiele zmienia w tym temacie - fizjologii zależnej od motoryki.
Na szczęście wiele osób o tym doskonale wie i oprócz "nieruchawych" padoków zapewnia ruch, choćby spacerując.
Albo tworzy padoki paradise etc.
Zgadzam się z halo w kwestii padokowania, nie każdy koń musi chodzić na padok żeby przejść ten dzienny dystans. Są konie, które na padok się nie nadają, mój młodziak ma bardzo głupie pomysły, typu wchodzenie nogami na ogrodzenie i bez opieki nie może wychodzić... Równoletni koń ujeżdżeniowy koleżanki rok temu na padoku szalał aż rozciął sobie gałkę oczną... Na jesieni dwa konie skokowe chodziły razem na padoku, jeden dostał kopa w łeb od drugiego, krew z nosa...
Co po tym jeśli na siłę chcemy uszczęśliwić konia ( nie mówię o wszystkich przypadkach) narażając go na kontuzję i mieć konia wyłączonego z treningu. Większość stajni ujeżdżeniowych ogranicza padokowanie, czyli konie są wypuszczane na kilka godzin na małe kwatery, rzadko widać żeby dwa konie chodziły razem. Na takiej kwaterze ciężko żeby koń zrobił nawet te 10 km dziennie
Ja też się zgadzam z halo w kwestii ruchu na padoku. Padok jest dla końskiej głowy, a dla nóg jest trening i karuzela lub bieżnia.
halo no właśnie w moim odczuciu ilość kroków ma więcej wspólnego z odległością, niż z czasem. Trening, karuzela, bieżnia - to dalej są kilometry. Mówimy konkretnie o kondycji kopyt i ich aparatu amortyzującego - nie o ogólnej kondycji konia.
Tu niestety najwięcej zależy właśnie od dystansu i podłoża. Moim źródłem w tutaj jest Jakub Gołąb i mimo, że jest kontrowersyjną postacią, w kwestii znajomości mechaniki bosego kopyta należy tego pana uznać za autorytet.
Owszem, samo wyrzucenie konia na padok, choćby 24/7, sprawy nie załatwia, jeśli ten koń będzie głównie stał i żarł - potrzebna jest motywacja do ruchu (stado, paśnik i woda w dużej odległości od siebie, wykoszone/słabe pastwisko itd.) oraz zróżnicowane podłoże (w tym patenty, jak odgradzanie koni od poidła wysypaniem kamienistej ścieżki. Musiały ją przebyć kilka razy dziennie, nie miały wyjścia).
Niestety, to nie jest tak, że każdy koń może być bosy - musi mieć ku temu stworzone warunki, które realnie mało kto ma.
Nie zostaje zatem nic innego, jak... kuć.
Cóż ja się nie zgadzam. Dla aparatu ruchu ważna jest ilość udeżeń kopytem o ziemię. Podajcie skąd bierzecie jaki dystan w jakim chodzie powinien przebyć koń żeby wyrobić dniówkę? 2 h biegania w kółko nie nadrobi 22 h stania w boksie. Boksowania koni bo trening zawody albo się kontuzjuje nawet nie skomentuje bo to temat na inną dyskusję.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
15 marca 2019 09:20
Tylko w tej dyskusji jest jeden podstawowy błąd. Porównujecie dobry trening plus np. karuzela, z małym nudnym padokiem z kupką siana na środku. To do takiego padoku trzeba by porównać równej jakości "trening" jako dawkę ruchu, czyli np. snucie się po placu 1-2x w tygodniu. Do dobrego, porządnego treningu, zapewniającego pożądaną dawkę ruchu trzeba by porównać przebywanie na rozległych urozmaiconych padokach, o zróżnicowanym podłożu i jakiś motywatorach do ruchu np. wspomniane padock paradise.
No dokładnie, każdy pisze swoje racje, a zembria to skróciła. Konie w treningu, chodzące pod siodłem min 5 razy w tyg. nie potrzebują rozległych padoków, bo mają gdzie spożytkować energię i robią wystarczająco duży dystans na treningach. A konie "rekreacyjne", które chodzą 2 razy w tygodniu bez większych wymagań powinny "wylatać się" na dużych padokach - tam spożytkują energię i zrobią wystarczającą (lub nie - zależy od charakteru) liczbę kroków.
W moim odczuciu porwnywaliśmy trening 6 x w tygodniu na poziomie L /P plus kilka godzin na padoku w weekend z dobrze urządzonym padokiem dostępnym cały dzień.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
15 marca 2019 09:48
Wigorrr O Nie, nie! Absolutnie się z Tobą nie zgadzam w tej kwestii, zresztą nie raz już o tym pisałam. Jestem zdania, że trzymanie konia w boksie przez większość doby, nawet będącego w intensywnym treningu jest równoznaczne z chowem klatkowym kur. Powinno być karalne, jak trzymanie psa na krótkim łańcuchu. Takie jest moje zdanie na ten temat i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej.
Ja się nie zgadzam, jeśli koń regularnie wychodzi na padok na chociaż te kilka godzin to raczej nie ma szaleństw, bo jest to dla niego norma, a nie ekscytacja z tego powodu, że wreszcie może pobiegać tak jak chce a nie w kółko tak jak jeździec karze.
Wigorrr jakoś Valegro wychodzi na padoki i nie z powodu kontuzji już nie startuje. Tak samo Quanta w swojej ujeżdżeniowej stajni wypuszcza konie: zacytuje z jej strony stajni: ” Na codzień są zupełnie normalnymi, ubłoconymi i wcinającymi trawę zwierzakami”
Niech koń będzie koniem a nie 22h w boksie i ruch tylko wymuszony
Dla końskich kopyt nie wystarczy godzinny trening 5 x w tyg. Trening + minimum padok daje dużo więcej. Konie w stadzie też się poruszają a nie stoją non stop przy paśniku. Pójdzie kilkanaście kroków tu, kilkadziesiąt tam i kopyta są w większym stopniu pobudzane do pracy niż stojąc w boksie.
Szczerze to trochę mnie dziwi, jak ludzie chcą zgłębiać wiedzę jeździecką jednocześnie zaniedbując wiedzę o fizjologii konia. Żeby mieć zdrowego sportowca trzeba z każdej strony zadbać o warunki do osiągnięcia sukcesu. Stare przysłowie mówi "bez kopyt nie ma konia" i ono nie jest przeterminowane. Jest na rynku coraz więcej książek na ten temat, wiedzy, badań i wszystko wskazuje na to, że jeśli się da (a nie zawsze niestety się da) to lepiej ba bosaka. Ja rozumiem, że przychodzi moment, gdy podkowy są potrzebne, ale ilość niepotrzebnie lub nieprawidłowo okutych koni przeraża.
Wigorrr, - wychodzą pojedynczo, bo nikt nie puści koni kutych na 4 giry razem na padok. Przynajmniej nikt myślący. Kop z okutej nogi to już nie zadrapanie.
lillid, - pięknie napisane. Niestety, dalej wiele osób uważa, że zwykły padok wystarczy i uszczęśliwi konia... a ja sobie przypominam, jak moje regularnie stały na takim pod bramką i błagały minami o powrót po kilku godzinach. Co innego, jak miały kila ha, stawik, wiatke, drzewka - prawie ich nie widywałam.
bera7 - werkować też można źle. Jednak to kwestia edukacji, a nie mówienia "kucie to zło", bo ileś osób robi to nieprawidłowo.
keirashara nawet mały padok dla konia kutego na 4 można dobrze urządzić żeby koń nie stał cały dzień przy bramce. Wystarczy w różnych miejscach rozmieścić siano, wodę, rzucić gałęzie albo pień do obgryzania, zawiesić lizawki z różnymi dodatkami w różnych miejscach. Trzeba tylko trochę się wysilić.
No ale łatwiej myśleć że bieganie w kółko przez dwie godziny wyrobi bliżej nieokreślony dzienny dystans i dzìęki boksowaniu koń będzie zdrowszy.
xxx000xxx, - tak, ale ja nie o tym. Ja o tym, że wiele osób wyrzuca konia na kawałek piasku i uznaje sprawę za załatwioną, a konia za szczęśliwego, bo na padoku 😉
keirashara tu się zgodzę kawałek piasku nie załatwia sprawy
Chociaż dla mnie stanie na kawałku piasku nadal jest lepsze niż stanie w boksie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się