Kącik Ujeżdżenia

Meise step na kontakcie jest trudny dla młodego konia i prędzej czy później trzeba się z problemem zmierzyc. Po przejściu do stępa z kłusa zawsze zrób kilka kroków stępa na kontakcie i oddaj wodze dopiero. Z kolei jak chce podklusowac po nabraniu wodzy to przyhamuj, przejedź przez rękę i dopiero zaklusuj. I też ja bym ćwiczyła oddania i nabrania wodzy z takim koniem.

A czarnej nie potrzebujesz do tego jeśli jesteś w stanie go przytrzymać ręką jak się szarpie i przejechać. Jak jest duża dysproporcja siły to czarna dobra rzecz 🙂
Karolina, tak, tak, o to wypuszczanie wodzy zaraz po przejściu w dół byłam "goniona" i już tego nie robię. Zawsze jest kilka kroków na kontakcie, które koń dobrze toleruje, bo wie, że zaraz i tak będzie mógł wyciągnąć szyję.

Wczoraj mu trochę zrobiłam mindfuck, bo było przejście kłus-stęp i nie było oczekiwanego przez konia oddania wodzy tylko znowu zakłusowanie. I taka forma stępa pomiędzy przejściami jest jeszcze akceptowalna i nic nie kombinuje.

A jak ćwiczyć to oddawanie i nabieranie wodzy?

Musi mi ktoś nagrać jak to wygląda w tym stępie, zawsze jest to samo - napięcie, głowa w górę, sztywny krok i wreszcie wejście na kontakt i zakłusowanie. Nie nabieram wodzy gwałtownie, mam zamkniętą dłoń, miękki łokieć, ale on ma już chyba taką wyuczoną reakcję.
Jak wychodzą przejścia to wydłużaj czas tego stępa o kroczek/dwa stopniowo.
Przejście do kłusa to chwalisz jak o nie prosiłaś, jak nie prosiłaś to to jest niesubordynacja a nie dobre przejście w górę.
Meise. Nic na siłę bo tylko głupi kopie się z koniem (500kg zawsze wygra).
Zacznij jak zawsze:
1. Rozgrzej go sobie (rozstępuj na lonzy),
2. wsiądź, zakłusuj, rozkłusuj do przodu i poproś o kontakt co kroczek bardziej.
3. Jak wlezie na kontakt to zagalopuj dwa kółka w jedną str. dwa w drugą.
4. Wróć do kłusa i pojeździj ósemki okrągłe jak bałwanki - małe i bez przekątnej- czyli jedna wolta/koło w drugą voltę/koło przechodzi przy zmianie kierunku. Mało tych ósemek - max 2 lub 3 (chodzi o to aby się powyginał i jeszcze lepiej zaakceptował pomoce i kontakt.
5. I zaraz z tych małych ósemek pojedź duużą - czyli dodaj przekątną długą na którą tylko wyjeżdżając przejdziesz do stępa i NIE ODDASZ wodzy bo zaraz będzie zakłusowanko w druga stronę bo przecież jedziecie ósemkę.
6. gdy koń załapie, że się nie wyszarpuje wodzy na tych przekątnych już to dodajesz przejścia na szczytach ósemek także, takie krótkie najpierw, na max 5 -6 kroczków
7. potem wydłużasz przejścia tak, że jesteś w stanie przejechać pół ósemki stępem na kontakcie, a koń czeka - bo wie, że zaraz będzie zmiana.

Wskazówki:
-małe ósemki trzeba jechać w tym samym kierunku/połozeniu co dużą - inaczej, niektóre konie mają potem problem z pokumaniem - musi być ciągłosć tych samych rzeczy w tym samym miejscu
- nagradzaj za uważność - na początku hojnie - ale krótko- za zmianę kierunku - prawidłowe wygięcie ( koń zapamięta, że tam gdzie się krzyżują/stykaja koła jest ważne zadanie i nagroda). Nagradzaj za przejście w dół i za zakłusowanie.
- musisz uzyskać efekt, że on ciągle cię słucha i na maxa czeka na to co masz do powiedzenia
- lonża, kłus pierwszy i zagalopowanka muszą być na maxa krótkie - minimum- żeby się nie znudził i nie zmęczył bo będzie oczekiwał stępa na długiej żeby odpocząć i się włączy szarpanko
- wg. takiego schematu możesz pojechać max 2- 3 jazdy... bo znów wejdzie schemat, a każdy schemat ma swoje wady bo koń zaczyna robić pamięciówę
- mogłabyś to samo- czyli przejście w dół, 5 kroczków, przejście w górę, jechać na prostych ale obawiam się, że zacznie się to, co koń się nauczył robić, stąd ósemki aby on się koncentrował na zmianach kierunku i słuchał (był wsłuchany w ciebie).- jak przejedziesz ósemki spróbuj bez lonży na początku jazdy i potem tylko w stępie te ósemki z zatrzymaniem na środku i dalej normalna jada z przejściami.


Ogólnie - wiele koni popada w pułapki schematycznego jeżdżenia na zasadzie "włączania biegu". Teraz jedynka, potem dwójka, potem trójka, potem zawsze luz. Trzeba po prostu od niektórych wymagać nie tyle większego wysiłku, co większej koncentracji od samego początku. a to da radę tylko dopasowanymi do konia ćwiczeniami.
Meise, stepowac do usranej smierci 🙂 przy czym absolutnie nie probowac lapac niechcianych zaklusowan sama reka (i czarna bym wlasnie odradzala, mozna sobie inochodzca albo zrolowanego, sztywnego konia wyhodowac), ale jak najwiecej dosiadem i lydkami, staraj sie w stepie na kontakcie siedziec ciezko i dlugo (kurde, ciezko mi to wytlumaczyc na sucho).

Step na kontakcie jest trudny, IMO lepiej zaczac od krotkich fragmentow - 3 kroki i z powrotem luz / szersza rama, potem 5 krokow itp az mozesz przejechac cala sciane czy slad na kontakcie 🙂 Do tego nie piluj samego sladu, a rob jak najwiecej serpentyn, wezykow, ustepowan (o ile jakosc stepa pozwala) etc. I unikaj schematu kontakt -> zaklusowanie, zaklusowac mozna przeciez rownie dobrze na rzuconej wodzy czy w szerokich ramach, czy schematu 3 kroki stepa -> zaklusowanie, bo kon tym bardziej bedzie zgadywal. Z dwojga zlego lepszy jest schemat step na dlugiej wodzy -> step na kontakcie -> step na dlugiej wodzy -> zaklusowanie.

Mojego konia stepowania nauczyla kontuzja sciegna, bo klusowac nie bylo wolno 🤷

Zakłusowania mój koń od dłuższego już czasu robi wzorowo (chyba nasze najlepsze przejście w ogóle) i tu też mam zgrzyt, bo przy takiej jakości przejściu wypada pochwalić zwierza, a nie robić mu półparadę. <br>


Moze cos zle rozumiem, ale jak zaklusowanie jest samowolka i zgadywaniem to ignorujesz/wracasz do stepa, jak realnie dopiero na twoj sygnal to czemu masz zgrzyt zeby chwalic?
Moon   #kulistyzajebisty
20 września 2021 13:42
Wait, what? Czyli u Was nie ma w trakcie jazdy przejść kłus-stęp-kłus?
Kulisty też jest typem gotującym się i palącym styki, jeśli podczas rzeźby ma za długo stępować na kontakcie. I generalnie są dni kiedy ni chu... steczki nie wyegzekwuję od niego spokojnego stępa na kontakcie, nawet na koniec jazdy, a są dni, że i owszem - pocapluje, pocapluje, zrobi mindfucka i kuma, że nooo doooobraaaa, niech Ci będzie ten stęp... - Ale wtedy potrzeba jest, to co zawsze - konsekwencja, konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja. Plus, dużo własnego spokoju, zamknięte na bokach łydki i podążająca ręka.

Meise, to stępujesz teraz w siodle, czy tylko na lonży/w ręku?
edit. Swoją szosą jak zapinam wypinacze o kółka na lonży to on też od razu rusza kłusem, więc chyba musiałbym wypiąć i pochodzić z nim samej stępem. Myślicie, że to dobry pomysł? Miałabym dużo większą kontrolę nad nim.[/quote]
Meise,

A to raczej świadczy o braku równowagi.
I imho chodzenie z powypinanym koniem nic nie da.
Jazda i przejścia, przejścia, przejścia, do znudzenia. I poszerzanie, skracanie ram- tak jak pisała Kokosnuss.
I to nie jets tak, ż emusisz konia wyyyystępować, wyyykłusowac i wyyygalopować, żeby zrobił kilka kroków chodów bocznych.
Od razu prawie możesz o to poprosić jako o ćwiczenia, które ci go pomogą w stępie na kontakt wziąć.

Może także to, co nazywasz "wzięciem na kontakt" jest ustawieniem przodu konia w za dużej ( za ciasnej) ramie. Ja się na tym łapię- nad przewagą działania reki i koncentrowaniu się "na przodzie".

Moon, u was czyli u kogo, bo post jest pod moim ale nie wiem, czy to nie bylo skierowane do Meise...? 😅

Przejscia klus-step-klus sa spoko, ale w przypadku gotujacych sie koni nie moga byc schematyczne (np. po 5 czy 10 krokach stepa zawsze znowu jest klus), IMO im bardziej zgadujacy i caplujacy kon tym czesciej trzeba zmieniac, ze raz jest klus-step-klus a za chwile klus-step-stoj, klus-step-step na dlugiej wodzy, cokolwiek, zeby kon nie wpadl w staly schemat.

Edit. i z gotujaca sie kobyla cwiczenia robie od razu tak jak pisze kotbury, bez wybiegiwania konia bez sensu, ustepowania czy wezyki w stepie jeszcze przed pierwszym zaklusowaniem. Ustepowania czy lopatki to dla mojego konia dobry sygnal " halo, tu stacja kontroli do kuca" 😉 jak kobyla wejdzie w tryb biegania bez sensu.
Hm, dziękuję za te pomysły i rady, niektóre są bardzo ciekawe 🙂
Jeżeli chodzi o ćwiczenia na samym początku i (jeżelibym od razu miała wsiadać) to po jakim czasie stępowania na luźnej wodzy bierzecie konia na kontakt (nadal w stępie mam na myśli).

Ja mam cały czas zakodowane, że ćwiczenia bardziej zaawansowane niż koła, wolty, przekątne czy serpentyny muszą być po porządnej rozgrzewce, ale z drugiej strony przecież ustępowania to nie jest nie wiadomo co.

Fajne to ćwiczenie od kotbury na ósemce, chwilę poświęciłam, żeby to sobie zwizualizować, ale to dobry plan na kolejną jazdę 🙂

Generalnie tak jak mówiłam, stęp na kontakcie w przejściach problemem nie jest, tak samo jak kilka kroków po przejściu w dół. Problemem jest dłuższa praca, czyli teraz przez 10 min robimy sobie ustępowania, zwroty, zmiany kierunku, ale po prostu aktywnie stępujemy pierwszym lub drugim śladem. Nie sądzę, że problemem jest za ciasna rama, jak patrzę na nasze nagrania to nie widzę absolutnie schowanego konia. No i nabranie wodzy zawsze jest poprzedzone głębszym dosiadem i domknięciem łydek.

Moon, dłuższe sekwencje stępa są na długiej szyi po prostu 🙂
Moon   #kulistyzajebisty
20 września 2021 14:02
kokosnuss, o madko i curko :P chodziło mi o Meise 😉
Za wolno pisałam i zanim kliknęłam wyślij to się już następne wpisy pojawiły 😂

co do przejść kłus-stęp-kłus - 100% true.
Dodatkowo, Kulisty jest cfffaniakiem i bardzo szybko kuma schematy i po prostu zgaduje - podczas płaskiej rzeźby muszę bardzo często zmieniać konfiguracje i go wręcz wciąż "zaskakiwać" nowymi rzeczami, bo inaczej się gotuje i zgaduje. Ale, on "stary wyga", nie żaden 5cio latek, więc wiadomo, też inna rozmowa z takim delikwentem 😉
Moja trenerka nie pozwala mi w ogóle jeździć po placu bez kontaktu.
Mogę jechać na długiej wodzy, na wyciągniętej szyi, w żuciu ale nigdy bez kontaktu.
Meise, oddawanie i nabieranie wodzy - rzucasz wodze i nabierasz sprowrotem, aż koń ładnie wejdzie na kontakt w stępie. Na 3 latku potrzebujesz pół sciany czasem na to, na starszym koniu 3 kroki - różnie bywa. Koń odpuści to i ty odpuszczasz i rzucasz wodze znowu. I powtarzasz ćwiczenie. Działa, tylko trzeba je robić systematycznie

Jeżeli chodzi o ćwiczenia na samym początku i (jeżelibym od razu miała wsiadać) to po jakim czasie stępowania na luźnej wodzy bierzecie konia na kontakt (nadal w stępie mam na myśli). <br>


Meise,

Ja nie jeżdżę na placu na luźnej wodzy nigdy - bo bym już dawno była na wózku inwalidzkim🤣🤣🤣
Tylko na krosie lub w terenie na duuużej, bezpiecznej łące.
Na placu owszem, zdarza mi się na dość długiej wodzy, jako ćwiczenie pomiędzy innymi ćwiczeniami czy rzucie z łapy.
Na plac mam 5 minut stępa i robię go z buta. Obchodzę z buta z koniem w reku plac kilka razy i wsiadam. I od razu dostaję kontakt. Jak go nie wezmę to skończę wykatapultowana🙂
więc biorę i koncentruję konia na sobie.
Rozciągam lewą stronę, prawą, zmieniam kierunki, co by się dogadać w półparadach. Kontroluje łopatkę, zadek itd. Nie nazwę tego "łopatka do wewnatrz", ani "trawersem", bo to nie są takie legitne łopatki i trawersy - bardziej takie na zasadzie "halo, czy kobyła mnie słyszy?!!! czy każda noga mnie słyszy. Jak tam zadnie, o a czy przody mnie słyszą i równają do zadu w linii?!". Dość szybko rozkłusowuję i przegalopowuję na obie strony.
I wracam do ćwiczeń w stępie na kontakcie i potem to już zależy co akurat potrzeba.

Nie stępuję na koniec jazdy w zasadzie w ogóle. Kończę czymś dobrym, także z top galopu i od razu zsiadam. Robię kilka kółek z buta i wracam (czyli 5min. stępa w łapie), ściagam ekspresem siodło i ogłowie i wrzucam do karuzeli... a ja lecę sprzątać box. 20 minut crosfitu wyrzucania gówna i koń idzie na myjkę i do czystego boksu.

Zawsze mam w pamięci, że stęp z jeźdźcem na grzbiecie jest najbardziej obciążającym układ ruchu chodem dla konia. A stęp na luźnej podwójnie... To swoją bytność na koniu w stępie ograniczam do minimum.

Meise, - nie, z tą rozgrzewką to nie jest tak. Tu ogromnie dużo zależy od tego na jakim poziomie jest koń. Dla jednego łopatka to nowe, ciężkie ćwiczenie, dla drugiego gimnastyka i rozgrzewka. Przy czym łopatkę możesz jechać czworobokową, na wyraźnych 3 śladach z mocnym zgięciem, a możesz jechać delikatną "do przodu".
Jak najbardziej ustępowanie może być rozgrzewką, dla konia, który już je zna i potrafi robić. Natomiast dla zielonego szczypiora to faktycznie będzie praca po rozgrzewce. Generalnie to jest tak, że najpierw czegoś konia uczysz, potem to ćwiczysz, aż ćwiczenie może być rozprężeniem/rozgrzewką.

kokosnuss, - nieprawidłowo używaną czarną tak, ale jak koń nie gada, to założenie na jedną czy dwie jazdy, żeby pokazać "tu i tak wstręciuchu jeden" może dużo pomóc 😉 Oczywiście, jak ktoś się nie czuje, to nie ma co kombinować, ewentualnie pod kontrolą trenera. Kwestia tego, żeby używać jej umiejętnie, awaryjnie, a nie piłować konia całą jazdę. Pokazujesz czarną, odpuszcza, wysuwasz ją i zostajesz na samych wodzach. U mojego tak przejechaliśmy jedną fazę kombinacji i uciekania, wystarczyły dosłownie dwie jazdy, żeby zaakceptował swój ciężki koński los 😂
karolina, świetne, genialne w swej prostocie! Spróbuję, dzięki 🙂

kotbury, no ja też ograniczam swoją obecność na koniu w stępie do minimum i również zdarza mi się zsiąść zaraz po galopie i stępować w ręku (chyba, ze trening był cięższy to najpierw robię kilka kółek żucia w kłusie i wtedy zsiadam). Ja ogólnie też nie rzucam licek całkiem jak się rozgrzewamy, na to pozwalam sobie jak koń np przejedzie dane ćwiczenie w pięknym stylu. Po prostu stępuję na długiej szyi, ale lekki kontakt mam zachowany, bo mój koń potrafił drzewiej odpalić mi nagle wroty galopem. Teraz już tego nie robi, ale strzeżonego... 😉

keira, mój koń zna zarówno łopatki jak i ustępowania. Tyle, że łopatek nie robiliśmy już dawno, bo ja się ciągle zrażam, że nie są książkowe. I w sumie podobnie z ustępowaniami, chciałabym, żeby było od razu idealnie, żeby on naprawdę ustępował od lekkiego nacisku a nie nadymał się jak ropucha, żeby nie wypadał łopatką itd. Głupio to brzmi, ale zniechęciłam się do pracy w stępie, bo koń na to reaguje taką topornością.
Ja bym wręcz rzekła, że on się nie gotuje, on po prostu jest taki toporny w tym stępie, a w kłusie łapie swój szwung i już zaczyna być "przy mnie" myślami. A w stępie muszę prosić non stop o jego skupienie, czasem również batem, bo on zapomina, że na nim siedzę. I jak nagle czegoś w tym stępie wymagam to jest opór materii, a drugim wyjściem z sytuacji wg konia jest już przejście do kłusa.
Meise, - ale tak się nie da 😉 Żaden koń nie poznaje ćwiczenia i nie robi go na 8 na czworoboku. To jest proces, trzeba w nim zbudować siłę, elastyczność, równowagę.
Praca w stępie jest ważna i może być trudna. To my postrzegamy często ten chód jako "eeee tam, stęp", coś czym się jeździ na luźnej licce do lasu. Nam jest w nim łatwo, dla konie to już nie takie oczywiste. Mój zwierz stęp ma zdecydowanie najsłabszy z chodów i uwierz mi, przez długi czas to ja odpoczywałam w kłusie 😝 ale praca popłaca i teraz mamy całkiem fajny, przyjemny stępik.
Moja trenerka kiedyś mi powiedziała "nie próbuj jechać na 80%, jedź jak na treningach". I jest w tym dużo prawdy, jak chcemy za dużo to wychodzi wcale.
Jeśli koń zna ustępowania to jak najbardziej możesz używać lekkich ustępowań w rozgrzewce. Łopatki też sobie jeździj delikatne, pół kopytka do środka. Powoli, spokojnie, nie napinaj się, nie musi wyjść za pierwszym razem, ani za trzecim, ani za piętnastym. W pewnym momencie pół kopytka będzie naturalne i lekkie, to wtedy poproś o więcej.
Pamiętaj, że łatwiej się trzyma równowagę jak koń jest lekko wygięty, więc trzeba też pilnować prostowania. Łopatki i wygięcia są super, ale są też kolejną pułapką.

Gdybym zrażała się za każdym razem, jak mój koń reagował topornością, to bym go dawno puściła na łąkę w diabły 🤣 niestety, czasem trzeba przejechać, przewalczyć. Nie zawsze da się pląsać po tęczy i zrobić wszystko w zgodzie z konikiem, bez napięć.
Dziękuję Ci za ten wpis, bardzo, bardzo mądry i słuszny. Będę o tym pamiętać. Ja się ciągle łapię w pułapkę swojego perfekcjonizmu, a koń nie zna tego pojęcia. Walczę ze sobą i tak naprawdę jak uda mi się wiedzieć kiedy odpuścić i ze sceny zejść, a kiedy będę potrafiła docisnąć i konsekwencją doprowadzić do wejścia na wyższy level - wtedy uznam, że potrafię coś tam jeździć 🙂
Jeżeli chodzi o ćwiczenia na samym początku i (jeżelibym od razu miała wsiadać) to po jakim czasie stępowania na luźnej wodzy bierzecie konia na kontakt (nadal w stępie mam na myśli).

Mloda od razu, bo jest dzik, starsza po 2-3 kolkach. Przy czym najpierw jest kontakt w szerszej ramie, stopniowo konkretniejszy, a juz kontakt w wersji czworobokowej (potylica w najwyzszym punkcie) dla obu kobyl jest zdecydowanie za trudny na poczatek.

Przy czym zgadzam sie z keirashara, co jest elementem rozgrzewkowym a co nie zalezy po prostu od wyszkolenia konia. Na starej robie ustepowania etc. na starcie, i w stepie i w klusie, dla mlodej to jest za duzo (kon na poziomie wzglednie ogarnietego 4-5ciolatka) i zaczynam elementy dopiero, jak kon juz chce ze mna rozmawiac. Tak to zaczynamy z reguly od przejsc miedzy chodami i w obrebie chodu i jak najbardziej kreconego jezdzenia po placu (wolty, kola, wezyki etc).

keirashara, ok, po prostu mamy kompletnie inne konie w myslach piszac o czarnej 😉 moje konie ( i ogolnie wszystko, co mi sie pod zadkiem zdarza miewac) sa hiperreaktywne, elektryczne i ogolnie takie, ze jak je przy podklusowywaniu i innych fanaberiach zlapiesz czarna za twarz to najpredzej zwina sie w rulon i beda podklusowywac w najlepsze 🤷

Przy topornym koniu pewne rzeczy trzeba wyraznie pokazac, zgoda, nie jestem bynajmniej z opcji czarna i bat to ZUO 😉 ale wydawalo mi sie, ze kon Meise to predzej wrazliwy i goracy typ (xo w koncu).

Meise, robienie czegos beznadziejnie jest jedynym sposobem, zeby w koncu robic to dobrze 😉 ustepowania sa tez fajnym srodkiem do celu jak chcesz porzadnie wyprostowac konia i miec go na zewnetrznej wodzy.
kokos, no on jest gorący, ale czy wrażliwy? Nie powiedziałabym. Potrafi być bardzo reaktywny, jak ma swój dzień (zazwyczaj, gdy nie biorę go na jazdę wieczorem, gdy on już jest wykończony po całym dniu adorowania kobyły, szarżowania na konkurentów za płotem i ganiania i brykania jak to mają młode konie w zwyczaju). Z rana / w południe jest mocno responsywny, tak się złożyło, że w ten weekend w takich porach na nim jeździłam i zdałam sobie sprawę, że coś tu nie gra, jak chciałam postępować na kontakcie, żeby porobić ustępowania. Ale dla mnie nadal nie jest koniem wrażliwym, elektrycznym. Jego bycie gorącym polega na tym, że no cóż, napina się i idzie mocno do przodu. Wygina szyję w łuk, grzebień zamienia się w kamień, a ja czuję jak mięśnie pode mną drgają. Ale nie jest taki hmm, nafurkany, płochy, itd. Mi z tym się kojarzą wrażliwe konie.

Natomiast potrafi być też topornym dziadem, który nawet bat ma tak bardzo głęboko w zadzie, że z latarką nie znajdziesz.
Meise, z tym nabieraniem i rzucaniem wodzy to jest super ćwiczenie, też to kiedyś robiłam bo kobyła od nabrania się spinała. Miałam zalecenie nabierać miękko acz zdecydowanie i tak też oddawać, pilnując by koń ładnie, równo i obszernie kroczył.

W moim laickim odczuciu ćwiczenia w stępie są mega ważne - zwłaszcza dla człowieka, bo uczy się ciszy.
Zrobić łopatkę czy ustępowanie w kłusie na uczącym się koniu jest prosto, w stępie trudniej.
W stępie jest więcej czasu, łatwiej konia skrzywić, wypaść, czy w ogóle ulepić chińskie osiem 😀
Trzeba się bardziej starać - zwłaszcza gdy i człowiek i koń wciąż się uczą.
Meise, ale utrzymanie młodego konia i to kiedy jeździmy to jest połowa sukcesu. Jak jest lepszy po padoku to wsiadaj po, jak jest lepszy przed, bo potem jest rozkojarzony albo zmęczony, to wsiadaj przed. Z czasem się uklepie, ale moj 6 latek nadal ma ostatniego dnia zawodów focha po 2 dniach w boksie tylko z jazdą i spacerami a ręku. Dlatego na 3 dni jeszcze nie jeździmy. Nie wymagaj żeby robil na 8 codziennie każdego dnia bo go zniechecisz szybko.

A co do elementów, ja najpierw uczę w stępie bo koń ma najwiecej czasu na ogarnięcie nóg. Na koniu który ogarnia o co proszę dalej już nie ćwiczę w stępie, bo chce żeby koń w stępie mi na konkursie myślał "do przodu" a nie krzywił się w chińskie 8. Na jednym musiałam uczyć polpiruetow tak, że robiłam je po przejściu z kłusa i zaklusowywalam po polpiruecie, bo inaczej była masakra (teraz jak się zamuli w polpiruetach to zagalopowuje na kontrgalop, bo na galop jest trudniej, podobne pomoce). O dziwo tym samym koniem można robic robocze polpiruety w galopie (na normalne za młody) i się nie zamula 🤣
Iskra, ja sobie zdaję sprawę, jak ważny jest stęp i wiem, że moje traktowanie go po macoszemu jest moim własnym błędem, niechciejstwem i poniekąd lenistwem. Teraz mam czas, żeby skupić się na jeździe po płaskim i naprawić ten błąd 🙂 i to prawda, oba wspomniane elementy są dużo trudniejsze w stępie, zgadzam się w zupełności.

karolina, mimo że obecnie nie jestem na etacie to ciężko mi wyegzekwować te same pory na jazdę. Nie ukrywam, że ja osobiście najbardziej lubię jeździć wieczorami, bo jestem sową. Rano moje ciało zdecydowanie mnie nie słucha, zdarzały mi się poranne treningi (narzucone przez trenera, nie moje wewnętrzne ja 😉 ) i wyglądało to tak, że koń eksplodował świeżością i energią, a ja czułam się słabo, było mi niedobrze i ogólnie dawałam się wozić.
Jedyny kompromis na ten moment to jazda w południe, najlepiej przed obiadem (konia). Postaram się narzucić sobie tą regularność. Fajnie, że ktoś mi to w końcu wreszcie na głos powiedział, bo mimo tego, że od dawna widziałam zależność, to odsuwałam to od siebie, nawet jak koń w południowy upał skakał jak szalony, a chłodnym letnim wieczorem koło 20.00 nie było z czego upchać.

Dziękuję wszystkim za cenne rady, pomysły na ćwiczenia i takie życiowe podejście 🌷

Zawsze mam w pamięci, że stęp z jeźdźcem na grzbiecie jest najbardziej obciążającym układ ruchu chodem dla konia. A stęp na luźnej podwójnie... To swoją bytność na koniu w stępie ograniczam do minimum.<br>
<br>

kotbury, Rozwiniesz ten temat?

Mam takiego skoczka, który nie ogarnia stępu na kontakcie. I kiedyś dawno jeźdżiłam też konia, który miał problem z rozluźnieniem na mocniejszym kontakcie w stepie. W obu przypadkach, od dwóch totalnie różnych trenerek rada była ta sama. Jechać stępem na dłuższej wodzy (ale z kontaktem) i bardzo powoli je skracać bez utraty tempa i rozluźnienia. Wyczuć moment, w którym koń się zatnie i go wyprzedzić zanim to zrobi i wydłużyć wodze do poprzedniej długości. Cały czas też pilnować aktywności kroków i lekko się tymi wodzami bawić, żeby pysk rozluźniać. I tak w koło macieju, skracając wodze coraz mocniej, ale pilnować właśnie, żeby nie doprowadzić konia do prób zakłusowania czy wycofania. To jest długa droga i milion powtórzeń, ale działa. Żadnych wypięć nie trzeba, one tylko akurat w tym przypadku zestresują konia jeszcze bardziej. Jak coś nie do końca jasne (jakoś nie umiem tłumaczyć jasno i konkretnie), to pytać. 😀

edit. omg, nie ogarnęłam, że tu dodatkowa strona wątku jeszcze jest i chyba się temat skracania i oddawania wodzy przewinął nawet. Pardon, idę doczytać, co pisałyście.
<br>
<b>kotbury,</b> Rozwiniesz ten temat?<br>
<br>

Sankaritarina,
Chodzi o za małe napięcie pozytywne mięśni. wszystko idzie w więzadła i przez to w układ kostny, który do noszenia jeźdźca stworzony nie został.
Zebrany, aktywny stęp albo stęp aktywny na kontakcie jest mniej obciążający dla tkanek miękkich niż snucie się na długiej lycce- bo w zaangażowany stęp zaangażowane są też mięśnie, które przejmują pracę ścięgien.
Jak ktoś chce mieć kiepską jazdę to niech zawsze na początku wsiądzie i w stój uczyni długą gadkę z koleżanką🙂... plecy końskie i aparat podwieszający obrywają wtedy na maxa.

Meise mi tam się wydaje (ale słowo wydaje jest tutaj kluczowe), że twój koń wcale nie jest niereaktywny ( i to o bacie z latarką- made my day swoją drogą) tylko, że nadal ma za mało roboty mentalnej podczas jazdy.
To z tego co pisałaś i wstawiałaś bardzo fajny koń i jemu wiele rzeczy na jego etap przychodzi "za łatwo" i on się przyzwyczaił, że jest łątwo, a trudno wtedy gdy trochę zmęczą (więcej galopu, kilka skoków więcej). I on się oburza bo jest cwaniak z charakterem.

No i ty musisz być cwańsza... ale jak ten "lots na tafli jeziora". czyli wymagać "po pół kroczku".
Przykład łopatka:
Nie myśleć o łopatce jako o łopatce, że tu na 3 śladach, a tu do środka tylko ją sobie porozkłądać na "po co ona jest".
I tak po pierwsze koń jest wygięty- ale to wygięcie jest po to, żeby zewnętrzna strona była dłuższa, a wewnętrzna miękka, mięciusieńka. I bez kontaktu na zewnętrznej i dobrej odpowiedzi (ustąpienia ) na wewnętrznej tego nie uzyskasz.
Więc jedziesz i nawet nie dochodzisz do pytania "czy to już wygląda jak łopatka". Interesuje cię tylko czy to się "czuje jak długa zewnętrzna i miękka wewnętrzna". I na tym etapie bardziej się liczy czy łatwo możesz to uzyskać i wyprostować, i znów kilka kroków i znów uzyskać na kilka kroczków i wyprostować. Bo to znaczy, że koń zakumał, akceptuje- gadacie sobie ze sobą.
Jak już to masz to na 90% masz też otwartego konia do uwolnienia tych łopatek, ale musi się dziad podeprzeć dupą - wewnętrzną zadnią girą. Więc na następnej jeździe (lub na tej samej ale potem) dodajesz swoje skoncetrowanie na tej nodze. I znów - nie jest najważniejsze czy ona "podeszła pod kłodę a koń szedł na 3 śladach" tylko czy się ugięła.
Bo można zrobić książkowo ustawiona łopatkę, która będzie nieprawidłowa i psu na budę , bo koń się "przetoczy" przez prostą zadnią wewnętrzną.
Więc ty masz tak jechać, żeby poczuć to na zadku przysiadanie - to jest naturalne następstwo tej miękkości i dobrego "wsiedzenia się" i dobrego zaadresowania łydką w odpowiednim momencie- aktywizacja.
Ujeżdżenie to w sumie taka końska kalistenika, bo 90% dźwigni robi masa konia, a nie jeźdźca.

I z dołu to prawie nic nie będzie widać - ale wierz mi, koń który musi swoje 500kg wziąć na jeden zad to po takiej jeździe będzie wymerdany bardzo. I będzie miał zakwasy. I ty jako jego trener musisz o tym potem pamiętać - oraz podczas jady tak mu dobierać ćwiczenia żeby zarówno ciało jak i łepetyna mu odpoczęła. Czyli wcale nie zawsze długa wodza - bo po pierwsze- od snucia się, się nie rozjedzie, a po drugie on sobie zacznie szukać zajęcia dla głowy.
Więc jak dziad lubi galopować po woltach - to na rozjazdkę galop po woltach - by było aktywne rozciągniecie i głowa troszkę zajęta "łatwym zadaniem".
I pamiętać o nagrodach, poklepanie ale w idealny timing. A jak człowiek skoncentrowany to się zapomina często.

Z ustępowaniem od łydki też mi np. pomaga spojrzeć na to ćwiczenie "po niemiecku". Bo po niemiecku to jest Schenkelweichen - czyli "łydką zmiękczanie".
Więc najpierw sobie jadę takie zmiękczanie na maksa ale bez ruchu w bok. Mam czuć tą odpowiedź konia. I jak już sobie możemy się tak "pozmiękczać", że 5 kroczków zmiękczania lewej, wyprostowanko na 10 kroczków i zmiękczanie prawej i odwrotnie i w tą i w tamtą, to dodanie ruchu w bok, poprzez przesunięcie ciężaru i pozwolenie koniowi na ruch w bok i ustępowanie od łydki "samo się jedzie". Mi tu też pomaga rozróżnienie łydki która zmiękcza od tej która przesuwa ( i u nas to nie jest "jak u Próchniewicza', że na poręgu/za popręgiem.... zmiękczam łydą, przesuwam udem, aktywizuję łydą zawsze z dosiadem.)

Ważne, żeby szwunku nie stracić. Jak trzeba non stop łydą, popukiwankiem itd. odświeżać stęp do tego- to się nie pojedzie. Trzeba konia rozbudzić wtedy galopem albo przejściami stęp-kłus (3 kroki) - stęp, albo też z przejściami do stój.

Więc imho prawie każdy koń może te ćwiczenia wykonywać jako właśnie ćwiczenia na głowę, koncentrację i rozciąganie różnych stron ciała i to od prawie samego początku jazdy - bo w wymiarze, że my poczuliśmy odpowiedź i koń z nami gada to to jest to, co chcemy uzyskać i to nie obciąża. A wraz z postępem jazdy można wymagać większego wygięcia, dłuższych odcinków, większego impulsu - to zależy na jakim dany koń jest etapie. wręcz bym powiedziała, że wiele koni się stresuje jak przychodzą takie ćwiczenia na zmiany równowagi potem, bo są już zmęczone i się boją. Bo koń się najbardziej boi pod jeźdźcem utraty równowagi.
Fajnie to wszystko opisałaś, dzięki 🙂 postaram się zmienić swoje myślenie, bo ja wiem, że tak naprawdę to ja blokuje konia, a nie on sam nie chce/nie może. Ja wiem, że on chce, że się stara mnie zadowolić, że frustruje go, gdy nie wychodzi i że puchnie z dumy, gdy ćwiczenie wyjdzie. Widziałam i czułam to już wiele, wieeele razy. On ma bardzo dobrą głowę, tylko ja nie mam dobrej. Łatwo się zniechęcam... postaram się robić to wszystko bez napinania, tylko takimi małymi kroczkami jak to opisałaś. Tak naprawdę to już mam ochotę wsiąść i spróbować 🙂
Meise trochę cię zmartwię, ale część twojego problemu może wyglądać tak: Koń nauczył się, że można caplować. O to, niestety, łatwo w terenie z innymi końmi. Na takie caplowanie z emocji pomaga dosiad, niekomfortowy dla konia, skutecznie - bo można go zastosować natychmiast (spontaniczny timing). Ten dosiad staje się "ciężki", sztywnawy, nadal w rytmie stępa, choć koń capluje, w istocie - wbrew ruchowi konia. Gdy się "w to umie" - rzecz się odbywa momentalnie, króciutko i konie przestają caplować, bo natychmiast spotyka je Niewygoda. Czyli wygaszamy negatywnie (bez naszych specjalnych akcji - nie wchodzimy dosiadem w kłus) Piorunem oduczają się prób caplowania w ogóle. Ale. Boisz się o swój kręgosłup. Opisany dosiad jest także, przez chwilę, skrajnie przykry da jeźdźca (w końcu tworzymy całość, centaura, nie?). Zatem może być tak, że nie tylko wchodzisz w rytm kłusa, ale jeszcze odciążasz konia unosząc się w strzemionach/na kolanach etc. żeby twój tyłek = kręgosłup nie obrywał. .Konia za każde caplowanie spotyka natychmiastowa... nagroda. Wygoda. Pozytywne (twoja akcja) wzmocnienie. W ten sposób utrwala się zachowania. Niestety - te chciane i te niechciane. Skoro tak jest, i było tak x razy - czemu koń ma nie caplować, nie próbować ciągle i ciągle? Skoro tego chyba chcesz - skoro go nagradzasz swobodą ruchu, odciążeniem (nagradzasz - ty i każdy jeździec w tej sytuacji).
Wiesz halo, to nie jest takie caplowanie w formie rozumianej przez większość z nas (wiem, bo jeździłam na caplujących koniach i była to udręka). On po prostu albo podrywa się kłusem, albo stawia sztywne, krótkie kroczki.

Tak naprawdę to musi być jakiś problem we mnie. Bo mój koń na lonży w stępie przekracza o 3 kopyta, angażuje całe ciało i ten stęp (pilnowany z dołu) wygląda bardzo dobrze.

Nie wiem, może to moje problemy i bóle w kręgosłupie go tak blokują. W terenie też inne konie nam zazwyczaj odjeżdżają w stępie, a mój koń nigdy nie zwiększy tempa chodu tylko podkłusowuje po milion razy. Zdarzało się w przeszłości, że stępował pode mną aktywnie i obszernie, ale nie jestem w stanie przypomnieć sobie, czy było to w okresach, gdy moje plecy lepiej działały - jest to jednak prawdopodobne.

W okresie moich bardzo dużych problemów z plecami (gdy bóle zmuszały mnie do sięgania po leki) tak się złożyło, że była fizjoterapeutka (końska) i koń miał napięcia w identycznym miejscu co ja w moich plecach. Ciężko mi uwierzyć, że to przypadek.

No i w kłusie i galopie jest mi dużo, dużo lepiej jeździć. Stęp powoduje dolegliwości.
Meise, młody koń musi nadbudować plecy żeby dobrze stepować pod jeźdźcem. Często jest tak że 3-4 latek nie stepuje (zwłaszcza podjarany na zawodach) a ten sam koń w wieku 5-7 lat ma step swobodny (wyciągnięty oceniany jest inaczej) na 7-8. Cierpliwość i robota, w ujezdzeniu nie ma spektakularnych efektów od razu, chyba poza zmiana wędzidła, zrobieniem zębów, albo ostrzykaniem u konia któremu to potrzebne 😂 to samo się tyczy np. Płaskich zmian, jak zad się wzmocni to i zmiany się poprawia
A tak przerywając wątek konia Meise - skaczecie czasami na koniach ujezdzeniowych? Nie mówię o 3 latku którego potencjalny nabywca popchnie może w inna stronę, tylko o koniu typowo ujeżdżeniowym. U mnie to się sprawdza jako przerywnik albo końcówka rozprężenia, żeby uruchomić plecy (stawiam szeregi gimnastyczne bo jestem ślepa a tam trzeba trafić tylko do pierwszej)
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się