KaNie, Natalia dzień wcześniej mówiła, że nie lubi przytulania i nawet jak się z przyjaciółką po dłuższym czasie widzi to się nie czuje komfortowo jak ta ją przytula na powitanie... A jak dzisiaj wychodziłam ze studia to sama mnie przytuliła na pożegnanie 😂 to dużo mówi 😅
macbeth dziękuję 🙂
keirashara bo koncepcja a realizacja... 😅😁
Hej! Czy ktoś może zamawiał kolczyki ze strony piercingxxl? Mam obawy czy to legitna stronka a mają dużo pięknych rzeczy 😅
Hej!
Jako całkowity laik w tych sprawach, z wiedzą wyłącznie z netu, chciałam podpytać - jakie są najmniej bolesne miejsca do tatuażu?
KrValdi,
Ramię i przedramie + łopatka , ale musisz brac pod uwage to, ze kazdy ma inna akceptacje bolu i kazdą technike tatuazu bedziesz czula inaczej. Mniej bedzie bolało np tatuowanie w peper shading, a bardziej full kolor czu full czarny.
KrValdi, - udo uważam za bardzo lajtowe, tj bok uda na mięsku. Mogłam leżeć i książkę czytać 😉
Dużo zależy od stylu, techniki i ilości "zakolorowania". Duża ilość blackworku zaboli w zasadzie wszędzie.
keirashara,
Bok uda spoko, reszta nie 😉
Przedramię i ramię mało boli, ale dla mnie dotwork był hardcorowy.
+1 do przedramienia i ramienia aczkolwiek mnie dość mocno bolała zewnętrzna cześć kawałek nad nadgarstkiem. Caly następny dzień było mega spuchnięte i obolałe.
Udo miejscami ok, miejscami już mniej ok 😅
Ja tak uszereguje wg swoich odczuć od najmniej bolesnych do najbardziej 😀
1. Przedramię bliżej nadgarstka (wewnętrzna strona)
2. Przedramie bliżej zgęcia łokcia - nadal wewnętrzna strona (bolało bardziej, nawet znacznie w pewnych momentach, ale to też dlatego, że było trochę rycie paru kolorów nachodzących na siebie i takie rycie już wranie to bolało 😅😉
3. Udo (mam napis przez całą szerokość, więc od zewnętrznej częsci było spoko, na górze robiło się mniej spoko, a im bliżej wnętrza nogi tym gorzej)
4. Żebra
5. Kostka (to była jakaś masakra xD)
Ja wczoraj robiłam plecki i autentycznie byłam bliska przerwania i wyjścia w połowie. Okrutny to był ból, a to mój piąty tatuaż i na żadnym tak nie cierpiałam.
Najgorze było na stopach i przy coverze (zakrywalam plecy). Przy oryginalnym drzemałam w trakcie, przy zakrywaniu po 18 latach wyłam z bólu tak bardzo, że dostalam znieczulenie, które bolało tak samo bardzo przy aplikacji 😂( babka zryła mi suchą igłą cala powierzchnie a potem psikala na to znieczulacz) ale po fakcie faktycznie pomogło.
Pisze, bo przez 2 dekady posiadania tatuaży do tamtego momentu nie wiedzialam ze jest opcja znieczulania😅
Mój ma rękaw z dużą ilością blackworku - na 3 sesje robiony. Po pierwszych dwóch miał jednego wielkiego siniaka 😂 a przy łokciu to mówił, że prawie potrzebował pampersa.
Także to mocno zależy, bo jego ramię i przedramię milutkie wcale nie było - no, ale blackwork.
Bardzo dziękuję!
Ja jestem raczej typem histerycznym niestety ...
Podpatrzyłam tutaj stronę z kolorowymi kwiatowymi wzorami, cudne są, ale nie wiem czy dam radę.
Już siebie widziałam przez chwilę z kwiatami na nogach 🤣
KrValdi, - nie ma się co stresować, serio 🙂 o ile nie robisz na kostkach, łokciach itd. to ból jest mocno do przeżycia. Dla mnie to było takie 3/10 w porywach? Szczerze mówiąc dużo bardziej bolały mnie: otarcia na stopach, laser u kosmetyczki, depilacja woskiem. Tatuaż był miejscami mniej przyjemny, ale tak ogólnie to serio sobie leżałam na chillu. Bardziej mnie pod koniec drętwienie od leżenia w jednej pozycji zaczęło męczyć niż wbijana igła.
Mój tatuażysta wiedział, że to mój pierwszy, zapowiedział, że jak coś to będziemy robić przerwy - nie zrobiliśmy ani jednej, nie było potrzeby.
Kwiaty są zwykle nienajgorsze do robienia, bo delikatną kreską.
Sama nie wiem...
Podoba mi się taki jasny kwiat np, nie wiem czy dobrze wkleję linka - jest pierwszy na stronie:
https://vean-tattoo.pl/eskizy/kwiaty
KrValdi moja dziarka (z poprzedniej strony) to było 1,5 sesji dłubania. Pierwszy dzień luz, najbardziej bolały te najwyższe listki ale nawet to to był bardziej dyskomfort niż faktyczny ból. Na drugi dzień było gorzej ale to też kwestia tego, że skóra po pierwszym dniu była wymęczona i spuchnięta. Ale też do przeżycia. Najgorzej na samym końcu, ostatnie były środki (pierwszego dnia zostały kompletnie puste), no to tam już faktycznie zaciskałam zęby i przestawałam oddychać z bólu. No ale znów - to kolor i drugi dzień. Choć tak jak wspominałam, moja tatuatorka w ogóle myślała że na drugi dzień zdygam i nie przyjdę a jak się pojawiłam pełna entuzjazmu w drzwiach to była podwójnie zaskoczona 😁
Przedramię wcześniej też robiłam to było wręcz przyjemnie 😁 tylko te okolice nadgarstka gorzej (a teraz jeszcze trochę rozszerzałam to co mam, właśnie w ramach drugiej połowy drugiej sesji ostatnio - to to spuchnięcie i ból na nadgarstku był gorszy niż noga 😁😉
A ten kwiatek, który podlinkowałaś piękny! 😍😍
Ja się przyznam do nie skończonego tatuażu na łydce do stopy... o ile łydka do przeżycia, o tyle kostka i stopa bolała jak diabli... i jakoś się nie mogę przemóc aby go skończyć - a że to bohomaz kolorowy to nie widać, że nie skończony
Natomiast najbardziej bolały... usta - mam je wypełnione w studiu tatuażu i serio chciałam zabić tatuatorkę 😉 a takie rzeczy trzeba w jednej sesji zrobić i nie ma, że przerwiemy w połowie bo boli.
Dodam, że jako materiał do tatuowania - słabo się nadaję. Puchnę i krwawię kompletnie nieadekwatnie do tego, co się dzieje. Tatuatorka wie już, że albo się pospieszy, albo spuchnę tak, że potrzebne będzie kilka sesji...
KrValdi,
Ja bym tego kwiata śmiało robiła. Bo pelnego wypelnienia jest malo, bialy tam nie jest wbity na maxa, plus delikatna linia. Jak zrobisz na przedramieniu albo ramieniu, to bedzie to upierdliwy ból ale znosny ( ja zawsze mowie, że to taki bol podobny do tego, jak sie za długo trze skóre w jednym miejscu ).
Nie masz się czego bać 🙂