Sylwester 2009/2010

dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
02 stycznia 2010 13:02
a ja się podpisuję tylko pod tym,że się strasznie boje 2010.  🙁


Dokładnie. Ten rok dobił mnie okrutnie. W dalszym ciągu musze zamykac pewne sprawy, bardzo cieżkie i mało przyjemne. Boję się czy 2010 będzie dla mnie łaskawy i uda mi się wyjść na prostą. Ze zdrowiem też nie koniecznie więc naprawdę nie wiem co o tym mysleć i jak sie nastawiać. Mówicie, gorzej już być nie może. Oby Wasze słowa się sprawdziły, bardzo tego pragnę.
A ja chciałbym wrócić do jeździectwa...


Podpisuje się Pod Tym  🙄
Redds to nie piwo  😎
Właśnie hehe 😁

A u mnie było sympatycznie, bez szału - zwyczajna impreza. Wyjątkowo bez kaca, bo następnego dnia szłam do pracy, więc szaleć za bardzo nie mogłam.
No, ale nie po to akurat tę imprezę wybrałam 😎 Hihi, zobaczymy co przyniesie rok 2010 😉
pony   inspired by pony
02 stycznia 2010 17:40
aaah, ja co roku wielki szał ciał, imprezy z rozmachem i tygodnowy kac, ale tym razem było zupełnie inczaaaej. Spedzilam sylwka tylko z chłopem i wcale ale to wcale nie żałuje, było cudooooownie🙂
a w nowym roku mam duzo zadan do zrealizowania. Tak więc start!
Polecam na przyszly rok bal sylwestrowy we Wladyslawowie w Hotelu Riga 🙂 Jedyny mankament to DJ a nie orkiestra, ale poza tym wszystko bylo idealne!
Gillian   four letter word
02 stycznia 2010 19:52
u mnie było wszystko zgodnie z przewidywaniami 🙂

jak na razie 2010 zaczyna się SUPER i mam nadzieję, że taki pozostanie!!!!!
Ponia   Szefowa forever.
03 stycznia 2010 12:14
Troszeczke spóźnione,ale WSZYTKIM VOLTOPIROM  Wszytskiego Najlepszego w 2010 😉 🏇



Hiacynta a  w Dundalk  było niewiele śniegu.Trzeba było do nas do Crown Plazy wpaść 😎
A w sumie i ja podrzucę życzenia Wam i cztero-kopytnym. 😉.
In.   tęczowy kucyk <3
04 stycznia 2010 17:56
Obym następnego Sylwestra nie spędziła tak beznadziejnie jak tego...
Obym następnego Sylwestra nie spędziła tak beznadziejnie jak tego...


zgadzam się  😵
W sposobie witania nowego roku chyba nikt mnie nie przebije. W Sylwestra budowałem boksy i po karmieniu koni w domu byłem już około 21. Kolacja, wymiana pompki w pralce ( bo wredne cholerstwo zepsuło się akurat wtedy, kiedy było najwięcej prania i wypierania zapachu spalenizny ). A potem, około 23.30 uznałem, że przed powitaniem Nowego Roku zdążę się jeszcze wykąpać. Gorąca woda w wannie była rewelacją wieczoru. Błogość... Aż tu nagle, ale to zupełnie nagle, woda zrobiła się chłodna. Szczękając zębami wyskoczyłem z wanny, wytarłem się i spojrzałem na zegarek. Nowy Rok trwał już od ponad pół godziny. Zakradł się zdrajca niepostrzeżenie, ale mam nadzieję, że będzie lepszy od poprzedniego.
Czego i Wam życzę.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się