Czy kobiety lub mężczyźni są dyskryminowani?

Całe lata uważałam,że nie.
Myślałam,że to niezaradne kobiety tak sobie wymyślają.
I w męskim świecie czułam się jak ryba w wodzie.
Dziś ,z perspektywy czasu, widzę,że owszem byłam jak ryba w wodzie
ale musiałam płetwami ruszać zawsze dwa razy szybciej niż samczyki.
Kobieta nie ma nigdy racji bo mieć nie może.
Facet ma ją zawsze.
Właśnie doświadczam uroków remontu . Mam w tym wieloletnie doświadczenie.
Budynek znam na wylot.
I co? I g.....
Cokolwiek JA powiem - skwitowane jest kpiącym uśmieszkiem.
Cokolwiek powie przypadkowy samczyk - jest prawdą objawioną.
Usiłując osiągnąć cel muszę kombinować jak własny pomysł przemycić via samczykową głowę.
Ech....
Ostatnio znajomy kowal wyraził zdziwienie, że jak to? - baba do kopyt? A to szok.

Jakoś zawsze wychodzi tak, że kobiety na "męskich" polach muszą się bardziej starać, a na ich wpadki patrzy się nieco mniej pobłażliwie niż na męskie.

Z końmi tak samo - mówię gościowi, że skoro kobyła ruje ma, ogiera przyjmuje, a się nie zaźrebia, to zbadać ginekologicznie na okoliczność zapalenia nie jest żadną filozofią. To patrzy taki na mnie jakbym w suahili mówiła.
Po czym po jakimś czasie okazuje się, że miałam rację, ale co z tego, skoro kobyłę już dawno włosi zjedli.
Chyba w "Autach" poruszyłyśmy to urocze zjawisko  😀 Całe życie mnie to wkurzało (bo przecież konsekwencje sp*nia przez kogoś roboty poniosę ja  :marze🙂. Ostatni zaczynam praktykować zalecenia rodem z nieocenionej "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy?" I jest ciut lepiej. Ciut - bo "stare" nawyki bardzo zakorzenione.
Chyba pójdę po walerianę. Samczyki malarze rzucili na ścianę kolorek.
Miał być delikatny zielony. Jest ? Ławkowy jak w parku!
Zanim zdążyłam się odezwać-RACH! CIACH! całość pan wymalował w pasy na dodatek.
I jeszcze mi pier.... plecie,że zjaśnieje.
I oczywiście się NIE DA tego poprawić.
👿
Oj, Tania - to chyba nie kwestia płci - tu trzeba "szczerze podzielić się opinią" o ich pracy - tak bez zahamowań - i powiedzieć, że z kasy nici, gdy nie będzie tak jak Ty chcesz.
Tania, bądź zołzą na całego. Do takich inaczej nie dociera. 😉
Ja uważam ze są dyskryminowane. Nie dosc ze przez mezczyzn to przez inne kobiety.
Przykład? Komputery. Troche sie znam, nie boje sie, radze sobie bardzo dobrze, zawiesila sie w robocie drukarka, mowie - daj, zrestartujemy. Kolezanka na mnie patrzy w poplochu ze nie, ze trzeba do serwisu. Nie, mowie, trzeba zwyczajnie wylaczyc, nic sie nie dzieje. A ona za sluchawke i do pana z serwisu po czym mi go daje zebym mu wyjasnila. Pan mnie potraktowal jak idiotke i probowal wyjasnic jak sie drukarke restartuje. No masakra. Bo facet na pewno będzie widzial, a co baba moze wiedzieć.

Juz prawa kobiet i role obiet w spoleczenstwie pomine, nie bede sie denerwowac.
Hehe, dokładnie tak to bywa.

A w pracy? Kobieta przejmująca stanowisko po mężczyźnie może liczyć na te same warunki?
A ja myślę, że pomiędzy kobietami to nie jest dyskryminacja, tylko konkurencja. Niestety wśród nas zdarzają się takie "prawdziwe samice", co brylują pomiędzy facetami i każda inna to konkurencja, więc takiej zawsze i wszędzie trzeba dawać do zrozumienia, że jest głupsza i gorsza.
Typowa samica zawsze napisze i powie, że ona się lepiej dogaduje z facetami. No bo jak ma się dogadywać z kobietami skoro wszystkie są głupsze i gorsze  🙂
Ale to taka moja osobista refleksja. Miałam parę "koleżanek" samic pełną gębą.
zulu   późne rokokoko
04 listopada 2009 15:10
Jasne, że kobiety są dyskryminowane, niekiedy w bardzo subtelny sposób. Temat-rzeka. Z dostawcami czy usługodawcami jeszcze da się żyć -  mozna ich ustawić - gorzej jak trafi ci się szef o  mentalności samczego gnojka.

A dyskryminacja kobiet przez kobiety to jeszcze 'lepsza' faza.

Ja mam taką anegdotkę: po poprzednim szefie-ekspacie, któremu skończył się kontrakt w Polsce (chłop wracał do kraju przodków) odziedziczyłam asystentkę. Mocno po trzydziestce, doskonała opinia, kompetentna, sprawna, kumata, cud miód malinka - ogólnie miała opinię najlepszej asystentki w klikusetosobowej firmie. Tylko, że jej dotychczasowi szefowie byli  MĘŻCZYZNAMI. Więc im należało służyć, a ja byłam koleżanką od załatwiania swoich interesów.

Ja sobie założyłam, że babeczka jest rozsądna. To był błąd nr 1.
Po miesiącu zauważyłam, że dziewczyna, zamiast pomagać mi prowadzić dział i wykonywać prace administracyjne - wplątuje mnie w konflikty z innymi asystentkami, eskaluje bez sensu  nawet drobne sprawy, wypłakuje mi się na ramieniu i zasypuje gradem plotek typu ta jest zołza a tamta ukradła długopis. W efekcie więcej czasu poświęcałam jej niż pozostałym stu osobom  😲 Szczytem wszystkiego było, kiedy poprosiła mnie o 'deputat paliwowy' czyli dodatek na benzynę do prywatnego samochodu, bo przecież musi dojeżdżać do pracy. Tylko ona dojeżdżała z jednej dzielnicy miasta do drugiej... Na tej zasadzie powinnam przyznać dodatek paliwowy całej firmie, ze sobą na czele 😀 . Nie  zgodziłam się, więc po firmie nagle zaczęły krążyć plotki o  mojej niekompetencji w zakresie zarządzania pracownikami.

Po dwóch miesiącach było pozamiatane, dwie ostre rozmowy i dziewczyna została przywrócona do pionu. Tak mi się przynajmniej wydawało...  Wtedy ona poszła na długie zwolnienie, nie odbierała telefonów i maili i kontaktowała się ze mną przez... byłego szefa. Niemca, który de facto został zwolniony, więc jakby mandat zaufania w tej firmie mu się skończył. Zostawiła mnie i stuosobowy departament żeby leczyć swoje skołatane nerwy. Zwolnienie ciągle przedłużała, nie było wiadomo kiedy i czy wróci i był to naprawdę problem w działalności operacyjnej (w firmie ludzi bardzo często latają na delegacje i formalności z tym związane zawsze są na głowie asystentek. Nagle ktoś utknął na lotnisku, ktoś w hotelu, bo karta przekroczyła limit i takie tam atrakcje).
Tymczasem we Polsce... na owym dwumiesięczynym zwolnieniu dziewczyna pakowała porcelanę w gazety poprzedniemu szefowi i pomagała mu w przeprowadzce! Załatwiając za niego sprawy po urzędach, bo on po polsku ani be ani me.  Radośnie poinformowała o tym przyjaciólki w firmie, więc kadry przyszły do mnie z pytaniem, czy zwalniamy ją teraz czy dopiero później. Miłosiernie wybrałam opcję później i to byl błąd nr 2. Na rozmowie dyscyplinującej dziewczę wyznało, że nie potrafi pracować z kobietami i prosi o przeniesienie do innego działu, prowadzonego przez mężczyznę! I niestety pracuje nadal.

Ja natomiast zrekrutowałam nową aystentkę, która okazała się znakomita i bardzo profesjonalna. Nie miałam oporów, żeby ją zarekomendować na wyższe stanowisko, i po dwóch latach dziewczyna zostanie samodzielnym specjalistą.

A ja będę sobie szukać nastepnej asystentki. Normalnie słabo mi się robi  😉
Zulu - na rozmowie kwalifikacyjnej pytaj czy ma problem z pracą dla kobiety 😀
ushia   It's a kind o'magic
04 listopada 2009 19:21
Dyskryminacja? Hmmm, jakoś sie nie spotkałam, przynajmniej z jakas szokujaca.
A jakies takie subtelniejsze przejawy - no cóż, ja tam sie ciesze jak panowie mnie "dyskryminują" i wnoszą mi owies do paszarni, a ja tylko palcem pokazuję, ze "o tu, bardziej na lewo proszę!" Szczerze uwielbiam tych dyskryminujacych, bo mialam juz paru takich, ktorzy wierzyli w rownouprawnienie i byli przekonani, ze swietnie dam sobie rade sama np z dwoma tonami wspomnianego owsa.
Nie ukrywam, ze duzo rzeczy zalatwiam na piekny usmiech, ale nigdy na slodka idiotke.
ovca   Per aspera donikąd
04 listopada 2009 19:24
Szczerze uwielbiam tych dyskryminujacych, bo mialam juz paru takich, ktorzy wierzyli w rownouprawnienie i byli przekonani, ze swietnie dam sobie rade sama np z dwoma tonami wspomnianego owsa.


ja w takiej sytuacji zawsze, ale to zawsze, pokazuję, że radę sobie dam - niezależnie od tego, czy chodzi o owies, czy o 300 kg baloty słomy.

po prostu daję 😉
Typowa samica zawsze napisze i powie, że ona się lepiej dogaduje z facetami. No bo jak ma się dogadywać z kobietami skoro wszystkie są głupsze i gorsze  🙂
Ale to taka moja osobista refleksja. Miałam parę "koleżanek" samic pełną gębą.


mi tam lepiej dogaduje mi się z facetami, a "typową samicą" nie jestem

[quote author=ushia link=topic=11145.msg370915#msg370915 date=1257362505]
Szczerze uwielbiam tych dyskryminujacych, bo mialam juz paru takich, ktorzy wierzyli w rownouprawnienie i byli przekonani, ze swietnie dam sobie rade sama np z dwoma tonami wspomnianego owsa.


ja w takiej sytuacji zawsze, ale to zawsze, pokazuję, że radę sobie dam - niezależnie od tego, czy chodzi o owies, czy o 300 kg baloty słomy.

po prostu daję 😉
[/quote]

też tak kiedyś myślałam(że co - ja nie dam rady), jednak z wiekiem mi się to zmieniło😉
Ja się wcześniej nie bardzo nad tym zastanawiałam, nie pracuję jeszcze więc moje doświadczenie i obserwacje ubogie. Różnice w zarobkach na tym samym stanowisku wyjaśniłam sobie tym, że faceci więcej jedzą dlatego muszą więcej zarabiać  😂 😂
Teraz mam ćwiczenia z jedną babeczką, która jest feministką i otwiera Nam oczy na różne rzeczy. Będę gotowa jak będę wkraczać już na całego w dorosłe życie  🤣
ovca   Per aspera donikąd
04 listopada 2009 19:38
Powiem tak - jeśli nie w pobliżu faceta, to niezależnie od tego, co trzeba zrobić...trzeba sobie poradzić jakoś...a gdybym w życiu i stajni liczyła na pomoc Panów.... 😂
ushia   It's a kind o'magic
04 listopada 2009 19:39
ovca - A przerzuciłaś kiedyś dwie tony owsa? Ja tak. I co z tego że dałam radę? Mam jeden kręgosłup i nie widze powodu zeby w imię dziwniej rozumianej ambicj zajechac go w wieku 30 lat. Jak nie musze, to sie nie szarpie, jezeli ktos jest tak mily, ze dostrzega, ze worek wazy tylko 5kg mniej niz ja i jemu bedzie latwiej go podniesc niz mnie.
Kobiety i mężczyźni różnią się między sobą i nic tego nie zmieni.

Taka refleksja mnie naszla - czy przypadkiem jednoczesnie nie narzekamy, ze dzentelmeni wymarli? A jak mieli nie wymrzec jak zamiast "dziekuje" slysza "dam rade sama, ty meska szowinistyczna swinio!"?

A tak z innej beczki - w Krakowie pojawiły sie wielkie billboardy z napisem "Kobiety nie chca równych praw". Ktos wie o co chodzi?
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
04 listopada 2009 19:42
Oj, mogłabym wymieniać sytuacje. Ale powiem o jednej, może z czasem tez o drugiej, jak juz lepiej sie poczuje.

Koleżanka jest rzetelnym fachowcem w sprawach naprawy aut. Od dziecka siedziała z tatem pod maska samochodu i niczym instrumentariuszka podawała narzędzia, jak jej tato naprawiał samochody. Z biegiem lat pokochała samochody całym sercem. W gronie znajomych każdy ja uważa za zdolnego mechanika i po poradę zawsze walą jak w dym. Postanowiła otworzyć warsztat. Pewnie domyślacie się jaka była reakcja klientów (szczególnie mężczyzn) jak zobaczyli kumpelę grzebiącą pod machą samochodu. wiali jakby im ktoś piety przypalał. Zmuszona była zatrudnić faceta, tylko po to, by ten przyjmował klientów. sama kumpela grzebie się w tych autach tak, by jej nie widziano.
Myślę, że mentalności mężczyzn w niektórych kwestiach nie przeskoczymy.
ovca   Per aspera donikąd
04 listopada 2009 19:44
ushia - owszem, nie tylko dwie, i nie tylko owsa.

ale czasami jest tak, że trzeba sobie dać radę  - i nie ma mocnych...

przyznam szczerze, że czasami Panowie robią dziwną minę, jak słyszą "dziękuję, poradzę sobie..." 😁
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
04 listopada 2009 20:09
z negatywną dyskryminacją nigdy się nie spotkałam. z pozytywną (tą o której pisze Ushia, czyli np pomoc przy ciężarach) spotykam się bardzo często i lubię ją. potrafię sama zrobić większosc drobnych napraw hydraulicznych, nareperować rózne rzeczy, przenieść ciężary. ale po co, jak ktoś silniejszy może to zrobić za mnie? to trochę przeginanie w drugą stronę. a kobieta jest kobietą i taka powinna zostać.
jeżeli mówimy o dyskryminacji kobiet, to tym samym twierdzimy ,że mężczyźni są uprzywilejowani.
zaprzeczam dyskryminacji kobiet, bo nie widzę uprzywilejowania mężczyzn...wręcz przeciwnie, wszystkie dane demograficzne wskazują, że życie mężczyzny jest trudniejsze i krótsze!
zulu   późne rokokoko
04 listopada 2009 21:18
Zulu - na rozmowie kwalifikacyjnej pytaj czy ma problem z pracą dla kobiety 😀

dokładnie 🙂 i jeszcze biorę na interview najprzystojniejszego kierownika, sadzam  pośrodku komisji i obserwuję reakcję na moje pytania. Nieco makiaweliczne, ale trudno. Nie będę zatrudniać głuptaków.

wrotki, na czym opierasz tezę o braku uprzywilejowania mężczyzn?
Ja uważam, że kobiety są trochę dyskryminowane (przynajmniej w Polsce - trochę), ale potrafią tez nieźle wykorzystywać swoją "słabość" 😉
Wrotki
panów szamie testosteron.
Jest dla nich siłą napędową ale i cichym mordercą dlatego żyją krócej..
Kastraci  żyją przeciętnie o 10 lat dłużej.
Powodem ich krótszego życia nie jest to, że im trudniej ale  że się spalają

Muszą być lepsi, ambicja pcha naprzód no i "chłopaki nie płaczą".
Złość rozładowują agresją.
To nie zarzut.
Mężczyźni są zwyczajnie inni.

Długo pisać o roli kobiety na przestrzeni wieków.
Kościół katolicki z jego panowaniem w Europie od wieków też swoje dołożył.

Ja tylko chcę żeby facet widział we mnie partnera.
Ja tylko chcę zarabiać tyle samo co on za taką samą pracę.
Ja tylko chcę by uznał że jak się na czymś znam lepiej od niego, to nie jest to powód do podcinania sobie żył  😉
I chętnie skorzystam z jego pomocy przy dzwiganiu worków - bo jest najzwyczajniej w świecie fizycznie silniejszy.
Ale koło w autku mogę zmienić zamiast niego bo....potrafię.

Myślę, że zła robotę w wychowywaniu małych mężczyzn robią ich matki - nadskakując, usługując.
Powielają wzorce z własnych domów.
Potrzeba pokoleń żeby to się zmieniło

wrotki, na czym opierasz tezę o braku uprzywilejowania mężczyzn?
faceci żyją krócej, mają większą presję "na utrzymanie rodziny", żadziej dostają prawo do opieki nad dziećmi, nikt nie walczy o "kwoty" dla mężczyzn...generalnie cała odpowiedzialność jest na ich barkach, a życie mniej komfortowe i krótsze.
...odpowiedzialność kobiet, ogranicza się do znalezienia dostatecznie opiekuńczego i zaradnego, do ich potrzeb, faceta
...chodź trudno nie zgodzić się z tezą,że ładnej kobiecie, wysoka inteligencja zupełnie w niczym, nie przeszkadza.
PS.skoro faceci "się spalają", to jest im łatwiej?
PS. znając rolę kultu maryjnego w KK, ciężko sądzić ,że akurat ta instytucja religijna, w jakiś szczególny sposób zasłużyła się "niskiej" pozycji kobiet w kulturze judeochrześcijańskiej...no chyba ,że ktoś swoją historyczno-społeczną wiedzę, czerpie z "dzieł" bajkopisarzy...takich jak Don Brown na przykład 😁
Czy kobiety sa dyskryminowane? SĄ. Nieraz przerabialam ten temat na zajeciach. Wystarczy sobie popatrzec na rozne statystyki oraz na zjawisko szklanego sufitu.
  Osobiscie spotkałam sie nieraz. Sama wykonuje nieraz "meskie" roboty, ale to nie znaczy, ze tak chce. Po prostu mus to mus. Trzeba bylo sie nauczyc, a tylko mi sie to przydało.
Kiedyś ten temat bardzo mnie interesował. Do dziś pamiętam interesujące wyniki badań z czasów PRLu. Otóż - w socjalistycznej Polsce prawie nie było! mężczyzn, którzy woleliby być kobietami. W krajach "zgniłego kapitalizmu" było odwrotnie - rzadko która kobieta chciała być mężczyzną, a mężczyźni - owszem, chętnie by się zamienili  😀iabeł:
My żyjemy teraz w epoce przejściowej. Rezultat? Obie płcie miewają przerypane  😤
Wrotki
uogólniamy oboje.

Faceci spalają się bo ... tak rządzi nimi biologia.
Nie wiem czy im łatwiej. Z pewnością inaczej.
Możemy się przerzucać pytaniami i argumentami komu łatwiej.
Ja sobie myślę, że każdemu (kobiecie i mężczyźnie) bywa czasem trudniej a czasem zupełnie na odwrót.
Zależy o jakich rolach w ich życiu będziemy rozmawiali.
Tu nie ma prostych odpowiedzi.

Dla mnie ważne jest partnerstwo.
Piszesz że to na głowie faceta jest utrzymanie rodziny  a ja odpowiem, że żadam równouprawnienia bym mogła zarabiać tyle ile zarabia mój mężczyzna na tym samym stanowisku.
Byłoby mu łatwiej. I to jest w obecnych czasach mało realne.
Problem nie dotyczy tylko Polski ale i innych krajów europejskich.
Z tą jednak róznicą że Europa zachodnia ma te dysproporcje trochę mniejsze.
Z fenizmem chodzi mniej więcej o to, żeby szczególna natura kobiety była równowarta  naturze  mężczyzny.
I nie chodzi tu o zamianę ról ale o szcunek dla odmienności jednych od drugich.

Kult maryjny ? Maria była matką  - Przede wszystkim matką.
Stąd kult. Nie wiemy o niej nic co lubiła, czym się interesowała, jak żyła.
Wiemy tylko że  facet nie był jej potrzebny by zajść w ciążę  😉
mnie szczerze mówiąc te Marie się mylą - mamy częstochowską, fatimską, boża, zielna i jeszcze kilkaset innych.
Nie kumam o co w tym chodzi. Chyba o to że dawniej ludzkość miała bożków do różnych zadań specjalnych.
Byli ci od spraw ziemskich i nieziemskich. Od deszczu, od słońca, od plonów i łupieżu.
Każdemu wg potrzeb  😀iabeł:
Zresztą zachęcam do przeczytania http://wyborcza.pl/1,82709,7156085,Kosciol_slucha_kobiet__Tak__w_konfesjonale.html

Historia kobiety to podporządkowanie mężczyźnie.
Kobieta nie miała praw wyborczych, miała ograniczone prawo własności i była własciwie całkowicie zależna od mężczyzny.
To on zarabiał (utrzymywał) dom.
Nie mogła się uczyć
Miała być posłuszna ojcu a potem mężowi.

Czasy się zmieniły.
Kobiety pracują i nadal robią to wszystko co robiły kiedyś - chyba, że ...............są mądre i są z mądrymi mężczyznami.
Mądrzy mężczyźni przejmują część dawnych kobiecych obowiązków na siebie ponieważ nie są już jedynymi dostarczycielami materialnych dóbr.

Powiedz mi Wrotki dlaczego
kiedy jade z autkiem do warsztatu próbuje sie ze mnie zrobić debila, który nie wie gdzie jest akumulator.
Czemu w sklepie z częściami komputerowymi facet usiłuje mi sprzedać nie to czego potrzebuję chociaż wiem czego potrzebuję a moja wiedza wywołuje niedowierzanie na jego twarzy.
Czemu jak ktoś jedzie jak baran to.........słyszę "baba za kierownicą" choć barano-kierowców - mężczyzn nie brakuje.
Jakoś nikt nie kometuje takiego barana z pogardą i lekceważeniem głosie - "facet za kierownicą"
Dlaczego nie zarabiam tyle ile mój mąż mimo, że pracujemy na podobnych stanowiskach.

Chciałoby się poszanowania dla odmienności naszych życiowych ról bo prawa (my kobiety) teoretycznie już mamy.
Możemy się uczyć, możemy wyjść same z domu, możemy pracować, możemy mieć swoje pasje.
Możemy się całowac na ulicy, chłopaka czy męża już wybieramy same.
Niestety nie mamy prawa  zdecydować czy urodzić czy nie co przy zalecanej "kościelnej ruletce" jak nazywa się kalendarzyk małżeński byłoiby pożądane.
Nadal rządzi się naszymi ciałami decydując za nas co jest dla nas dobre a co złe.
Nadal mężczyzna za pomocą pilota od TV zbawia świat pozostawiając nam prozaiczne i głupie domowe zajęcia.
Nasze pasje są zachciankami. Nasze łzy - histerią. Nasza praca - niskodochodową powinnością.

Oczywiście uogólniam  😉
Są wyjątkowi mężczyźni. Wiem bo mam męża feministę.
Oczywiście zupełnie nie przeszkadza mu ten feminizm po pracy zbawiać świat pilotem  🤣

Ps Warto zajrzeć do wikipedii - na dole jest rozdział Przemiany pozycji kobiety w historii Zachodu.
Warto przeczytać bo nie chce mi się przytaczać oczywistych faktów
http://pl.wikipedia.org/wiki/Kobieta




Mnie osobiście wkurzają uśmieszki, kiedy wypowiadam się o komputerach i samochodach. No bo przecież baba się nie zna.

Inna rzecz, która mnie wkurzyła - zawody międzynarodowe w Polsce. Wygrała kobieta (nie powiem która) i zawodnik - mężczyzna (nie powiem który) będący na drugim miejscu strasznie ubolewał i flugał, że no jak to, KOBIETA Z NIM WYGRAŁA!?  🤔 Głupia miała szczęście i tyle.

Dyskryminacja JEST! Panowie po prostu nigdy nie poczują, jak to jest byc w kobiecej skórze.
Ech... jak remont?
Nie krzyczałam bo już znam swoje miejsce w szeregu.
Poczekałam.Przyszedł Szef-Samiec przez wielkie S .
Powiedział dokładnie to samo co ja od rana.
Uznano ,że ma świetny pomysł .
Kobiety mają trudniej- to każdy wie.
Panom polecam :
menstruacje,ciążę,karmienie,menopauzę i latanie na wywiadówki.
Wszystko w przerwie pracy normalnej. Niefajnie naprawdę.
Mnie męczy ta nierówność na polu zawodowym . Cały czas o ton głośniej o krok szybciej trzeba.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się