Macierzyństwo a jeżdziectwo

Ktoś   Dum pugnas, victor es...
10 listopada 2009 15:35
Isabel Werth, Meredith Michaels-Beerbaum,kolejne amazonki zdecydowały się na dzieci...wcześniej, nie tylko chyba dla mnie,takim przykładem pozytywnego macierzyństwa w jeździectwie była Malin Bayard...

wokół mnie coraz więcej mam z wózkami na zawodach, mam z brzuchami na trybunach...a jak wy,voltowe mamy sobie radzicie?
temat kilka razy był już poruszany,ale zawsze przy okazji,więc może niech będzie ten oddzielny wątek dla mam,dla których urodzenie dziecka to nie jest koniec kariery  🏇
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
10 listopada 2009 17:09
ktos, jakiej kariery? chyba czytania volty  🤔wirek:  😁 😁 😁
Ktoś Będę mogła coś powiedzieć dopiero za kilka lat  😕 Ja starty (jakiekolwiek) zaczęłam praktycznie jako "mother of two". Po trzydziestce. A to: "Na medal olimpijski ma się czas do 90-tki" to tekst Gutowskiego właśnie do mnie  😁 Nadal mam to w planach. Teraz już nawet baby-sitter nie potrzebuję bo starsze świetnie sobie radzą w tej roli. Tylko trochę kasy brak, ale rzecz do przejścia.  🏇
Praktycznie - hmmm... - bez pomocy "z zewnątrz", gdy dziecka były małe - mogłam startować tylko "u siebie". Wyjazdy bez luzaka i opiekunki byłyby nie do ogarnięcia.
I teraz nie myślę o skokach. To jednak wyjazdy praktycznie co tydzień. Nie przejdzie. Ale WKKW? Co miesiąc/dwa?
Inny problem może pojawić się i u Ciebie/u was  🤔 Tekst typu: "Kocham swoją żonę i dzieci jej potrzebują więc **/*** gwiazdek jeździć nie będzie".  😤
Ciekawa jestem, jak potoczy się historia Meredith. Niestety "Malinka" matka jeździ jakoś inaczej niż dawniej  🙁
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
10 listopada 2009 19:39
a mi na razie dobrze...ale ostatnio,jak pierwszy raz siedziałam na Victori i walnęła mi 2 świeczki pod rząd,to jakoś tak dziwnie mi się zrobiło...jakoś szpitalem mi zapachniało,zesztywniałam i było po jeździe 🤔wirek: oczywiście nic więcej złego się nie wydarzyło,ale łapię się na tym,że bardziej na siebie uważam...

mam komfort z moimi rodzicami,dzięki nim regularnie startuję,wsiadam,korzystam...i jest coraz łatwiej im ona jest starsza ...fakt,że to się zbiegło z tym,że nagle pojawił się dobry koń,teraz następny i jakoś po przerwie wymuszonej ciążą miękko wylądowałam w siodle i na parkurach ...

czasami łapię się też na tym,że może chciałabym mieć drugie dziecko...ale wtedy na bank musiałabym sprzedać Integro i Victorynkę,a na to jeszcze nie jestem gotowa...wstyd się może przyznać,wyjdzie,że jestem wyrodną matką,ale czuje jakiś taki głód startów i chce jeszcze w ciągu najbliższych 5 lat wkkw chociaż L-kowe pojechać  😡...Riderowa Ewa jest tu dla mnie bardzo pozytywnym przykładem,że można być matką dwóch córek i skutecznie WKKW jeździć 🏇
cieciorka   kocioł bałkański
10 listopada 2009 20:49
nie jestes wyrodną matką, tobie też sie coś od życia nalezy. na dziecko drugie przyjdzie czas, nic na siłę, a teraz się tym nie martw 🙂 a pociesz się tym, że to właśnie matka, która jest niespełniona, nieszczęsliwa, moze sie okazac sfrustrowana i wyrodna. wiec korzytaj poki mozesz! 🏇
Takim pozytywnym przykladem ze swiata jest Anky🙂 i jej dzieci Yannick i Ava-Eden
a ja chciałabym poznać Wasze opinie na temat jazdy kobiet w ciąży?

sama jestem temu przeciwna i chyba nigdy nie zdecydowałabym się wsiąść będąc w ciąży (zakładam że tylko "chyba" bo w ciąży jeszcze nie byłam wiec nie wiem tak naprawdę jak się zachowam)
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
10 listopada 2009 21:04
byłam w ciąży,wiedząc już o tym,jak pojechałam na ostatnie zawody.
ostatni raz siedziałam na koniu w styczniu,urodziłam na początku sierpnia.
nie uważam,że było to złe...ale widziałam na czym siedzę,choć nigdy nie można być 100% pewnym.

nie wiedząc jeszcze  że jestem w ciąży,dość porządnie dałam na łeb ze świeżo zajeżdżanego kuca.... 🤔wirek:
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
10 listopada 2009 21:08
Jedna z moich podopiecznych jeździła do 5 miesiąca. Ciężko przyszło jej się rozstać z jazdą, ale już planuje, że w lutym wsiądzie, jak już w miarę dojdzie do siebie. Mój szef wyraził zgodę, ja miałam mieszane uczucia, jej mąż również. Od trzeciego miesiąca miałam cichą nadzieję, że jednak przestanie jeździć. A tydzień przed tym, jak się dowiedziała, że jest w ciąży prawie glebnęła z hucuła po dość konkretnym brykanku.

Dramka niech się wypowie, bo o niej i jej jeździe w ciąży to u nas legendy krążą. 😉
no właśnie niedawno na zawodach dziewczyna w ciąży też zaliczyła bardzo niefajną wywrotkę z koniem - naszczęście dziecku się nic nie stało
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
10 listopada 2009 21:14
Koleżanka odkąd dowiedziała się o ciąży nie wsiadała, bo, jak to ujęła, nie wybaczyłaby sobie, ani nie wybaczyłby tego jej narzeczony, gdyby wiedząc o ciąży wsiadła i coś by się stało.
kermit   Horses horses everywhere ..
10 listopada 2009 21:17
Czuję u siebie, że jest też jakiś problem.
A szczególnie to do mnie przemawia Tekst typu: "Kocham swoją żonę i dzieci jej potrzebują więc **/*** gwiazdek jeździć nie będzie".  zły
W moim przypadku nie chodzi o ilość ***  tylko o czas który poświęcam dla konia - przecież twoje dziecko CIEBIE potrzebuje  🤔

Moja mama jest moim głównym motorem - gdyby nie ona to po ciąży bym nic nie zrobiła.

Ktoś   Dum pugnas, victor es...
10 listopada 2009 21:20
moja mama też czasami niby krzywo patrzy,głównie na zawody....ale po prostu już się przyzwyczaiła i wie,że nie umiem bez tego zyć 😉
w ciązy jeździłam do 7 m-ca / z Michałkiem/ bo z Babami nie mogłam wogóle...
a tak naprawde teraz dopiero / bliźniaczki mają po 3,5 roku/ mam naprawde CZAS na to zeby ZACZĄC treningi , takie z prawdziwego zdarzenia a nie tylko wozenie tyłka...

i.. zaczełam.. ledwo zyję.. chyba nikt nigdy nie dał mi tak w kosć. Ale gęba mi sie śmieje ze juz pojutrze kolejny trening 😜

No ja przestałam jeździć jak tylko się dowiedziałam, że jestem w ciązy. Mam spokojne konie, ale jednak to zawsze konie i chyba bym sobie nie wybaczyła jakby przez jakiś głupi wybryk dziecku coś się stało.
A tak wogóle to sie zasdtanwaiam co będzie jak urodzę, bo jednak chociaż rekreacyjne ale jednak regularnie chciałabym jeździć. Mam nadzieję że jakoś dam radę, bo na wsparcie rodziny nie mam co liczyć, no ale bedzie ktoś się musiał zająć przez chwilę dzieckiem choć na czas obrządków.
Moja podopieczna wiele lat temu nie powiedziała mi, że jest w ciąży, dostała konia, spadła na dość twarde, następne kilka miesięcy(nie pamiętam ile) leżała w szpitalu - okresowo nawet na siusiu nie mogła wstawać, urodziła wcześniej, bo nie było szans na doleżenie. 🙁 I tak miałam wyrzuty sumienia, mimo, że nic nie wiedziałam.

Ja nie jeździłam, nauczona tamtym przypadkiem.
Ja z żalu i złości wsiadłam na konia w dniu w którym się dowiedziałam że jestem w ciąży, czyli w 5 tygodniu.

Czuję że po urodzeniu dziecka bede wakacyjnym jezdzcem, bo bede wolała to niż wysłuchiwanie jaka poda jestem i marnuje czas który mogła bym dziecku poświęcić
boję się, że nie będę potrafiła sobie odmówić  😡
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
11 listopada 2009 12:15
Kate - mnie poranne mdłości trwające całą dobę skutecznie wyleczyły z wsiadania 😁
właśnie nigdy nie zrozumiałam dlaczego nazywa je się porannymi  🤔
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
11 listopada 2009 12:32
bo podobno powinny trwać tylko rano...to chyba kwestia ilości cukru,czy jakoś tak...nie mnie jednak,ja miałam je do prawie 6 miesiąca i to było straszne 😵
Takim pozytywnym przykladem ze swiata jest Anky🙂 i jej dzieci Yannick i Ava-Eden


To akurat dla mnie żaden przykład. Kto jak kto, ale ją stać na to aby mieć po kilka opiekunek dla każdego dziecka. Więc może sobie spokojnie spędzać pół dnia w stajni i na zawodach wiedząc, że w domu ma armię co się jej dziećmi zajmą.

U mnie narazie nie zapowiada się to jakoś rewelacyjnie.
Teście mieszkają 50 km od nas więc na pewno nie będą służyć pomoca.
Moja mama pracuje na 3 etaty więc jest w domu raptem 1 dzień w tyg.
Tata nie będzie w stanie mi pomóc ze względu na jego stan zdrowia.
Mąż pracuje od 7.00 do 18.00-19.00.

Tak więc albo będę jeździć wieczorami, albo wcale 🙄
U mnie to raczej kwestia finansowa, a nie duchowa, czy brak czasu.. Narazie jako mlode malzenstwo sie dorabiamy i trzeba bylo z czegos zrezygnowac... Padlo na konika... Ale za kilka lat wracamy :P A moze jak tylko maz znajdzie lepsza prace, bo do dzidzi to mam duzo nianiek... 🙂
Zairka   "Jeżeli jest Ci pisany to będzie Twój..."
11 listopada 2009 21:55
no właśnie niedawno na zawodach dziewczyna w ciąży też zaliczyła bardzo niefajną wywrotkę z koniem - naszczęście dziecku się nic nie stało

a kto ja dopuscił do startu w ciązy??? 😲 😲 🤬 jakiś obłęd 🤔wirek:
ja dowiedzialam sie w 7 tygodniu ze jestem w ciazy ale nie jezdzilam od 5 bo pokryło sie ze swietami i moja choroba.
JAk tylko bylam swiadoma odstawilam konie na bok a raczej jazde bo przy koniach pracowalam do 4 miesiaca.
A wsiadłam pierwszy raz dzisiaj czyli rowno po 10tygodniach od cesarki co rpawda tylko na stepa bo lekarz pozwolil mi wsiadac od grudnia ale i tak mialam radoche
Zairka, możliwe, że nikt, kto miał na ten start jakikolwiek wpływ nie wiedział o ciąży.
Zresztą... daleko szukać nie trzeba:
[quote author=Ktoś link=topic=11424.msg376381#msg376381 date=1257887074]
byłam w ciąży,wiedząc już o tym,jak pojechałam na ostatnie zawody.

[/quote]
zaledwie kilka postów wyżej 😉
Jak tylko test okazał się pozytywny (w 4 tygodniu) przestałam wsiadać.
Ale przy koniach z ziemi pracowałam do końca 4 miesiąca (nie miałam wyboru- miałam swoje konie u siebie w stajni pod domem i byłam jedyna która sprawowała nad nimi pieczę. Wypuszczałam na padok, wywalałm gnój, ścieliłam, karmiłam, czyściłam)
Ja się właśnie zastanawiam jak będzie ze mną...Zawsze uważałam że napewno będę trochę w ciąży jeździć. Miałam koleżankę która wsiadała do 6 miesiąca...
Ale teraz nie wiem. W sumie to tylko koń. To że nigdy przez 6 lat mój koń mnie z siodła nie wysadził to nie znaczy że nagle się to nie stanie.
Z drugiej strony nie wyobrażam sobie nie jeździć przez 9 miesięcy.
Chciałabym już dziecko, nawet bardzo ale wiem że teraz jak nie pracuję byłoby ciężko finansowo, a z koniem rozstać się nie mogę.
Laguna, przenieś się z koniem do nas, zawsze się znajdzie jakaś dobra dusza do opieki nad dziewczynkami i damy radę  😅.

_kate -  kiedyś myślałam,że nie dam rady przeżyć bez wsiadania, ale okazuje się, że nie jest to wcale takie straszne. Czas szybciutko leci, niedawno były dwie kreski a teraz już za półmetkiem. Dasz radę.

Nie wsiadam odkąd wiem, wcześniej nie wiedziąc trochę sobie poskakałam. Teraz obserwuję postępy jakie Galant robi dzięki mojej koleżance i cieszę się, że mogę go wyczyścić 😂
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
12 listopada 2009 10:13
[quote author=afhata link=topic=11424.msg376393#msg376393 date=1257887505]
no właśnie niedawno na zawodach dziewczyna w ciąży też zaliczyła bardzo niefajną wywrotkę z koniem - naszczęście dziecku się nic nie stało

a kto ja dopuscił do startu w ciązy??? 😲 😲 🤬 jakiś obłęd 🤔wirek:

[/quote]
nie za bardzo rozumiem twoją bulwersację?
nikt nie powiedział,że w ciązy jeździć nie wolno.
owszem,sa przesłanki które znacznie ciazy zagrazają,ale ciaża sama w sobie nie jest powodem nie dopuszczenia zawodnika do startu.
każdy czuje inaczej - zarówno ciażę jak i okres połogu...
jasne że ryzyko wsiadania w ciąży jest - ale takie samo ryzyko jak prowadzenie auta przez ciężarną.
ja z premedytacją wsiadłam na konia,bo widziałam,że po ciązy mogę już nie mieć mozliwości wsiąść na tego konia.
na zawody pojechałam na początku 6 tygodnia wiedząc o ciązy 2 dni...a zaledwie tydzień wczesniej piłam zdrowie mojego 19 letniego konia nie wiedząc,że mam w brzuchu lokatora...
niektórzy dowiadują się o ciązy później niż ja i dopóki nie wiedzą,zachowują się normalnie..skoro dość wcześnie dowiedziałam się o ciąży,nie widziałam przeszkód by przy zachowaniu podstawowych środków ostrożności wsiadać..jasne,że wiedząc o ciazy nie zajeżdżałabym szalonego kuca 🏇,ale cóż stało się 😉
[quote author=afhata link=topic=11424.msg376393#msg376393 date=1257887505]
no właśnie niedawno na zawodach dziewczyna w ciąży też zaliczyła bardzo niefajną wywrotkę z koniem - naszczęście dziecku się nic nie stało

a kto ja dopuscił do startu w ciązy??? 😲 😲 🤬 jakiś obłęd 🤔wirek:
ja dowiedzialam sie w 7 tygodniu ze jestem w ciazy ale nie jezdzilam od 5 bo pokryło sie ze swietami i moja choroba.
JAk tylko bylam swiadoma odstawilam konie na bok a raczej jazde bo przy koniach pracowalam do 4 miesiaca.
A wsiadłam pierwszy raz dzisiaj czyli rowno po 10tygodniach od cesarki co rpawda tylko na stepa bo lekarz pozwolil mi wsiadac od grudnia ale i tak mialam radoche
[/quote]

no to Ktosinka już odpowiedziała za mnie😉

no i właśnie jest wiele zawodniczek z czołówki, jeżdżacych wyższe konkursy które do któregoś tam miesiąca regularnie startują - choć ja osobiście tego nie popieram, ale w końcu co mi tak naprawdę do tego...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się